niedziela, 29 stycznia 2017

Rozdział 4: Żegnaj, Ronaldzie

Rozdział betowały: Sabinach_1993, Katja

Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Draco

— Nigdy nie czułem się lepiej!
Jęczę i uderzam się w czoło.
— Zabini! — krzyczę na mojego przyjaciela, który znowu próbuje mnie naśladować. — Już ci mówiłem, że masz mi pomóc w zrozumieniu, co jest nie tak z jej oczami!
Blaise śmieje się i klepie mnie po plecach.
— Wiem, wiem. Przepraszam, kolego, ale to jest silniejsze ode mnie. „Dobrze się czujesz?”. „Nigdy nie czułem się lepiej, Granger, mwah, mwah, tak bardzo cię kocham!”
Patrzę na niego ze złością, a on szybko odskakuje przed jabłkiem, które miało go uderzyć w tę głupią głowę.
— To straszne, Zabini. Mam wrażenie, że to jakaś super moc albo coś podobnego — mówię, skanując stół Gryffindoru i szukając napuszonych włosów.
Blaise prycha.
— Super moce? Poważnie, Draco? Czyli ma laser w oczach i promieniowanie X?
Patrzę na niego, nic nie rozumiejąc, a on przewraca oczami.
— Nieważne — mruczy. — Słuchaj, nie wydaje mi się, żeby jej oczy miały jakąś super moc.
— Ale zobacz, co się dzieje, kiedy na nią pa…
— Okej, dobrze. Co ty na to, żebyśmy to przeanalizowali? Będę cię obserwował za każdym razem, kiedy spojrzysz na Granger, i pod koniec dnia będziemy mieli rozwiązanie. Możliwe, że jej oczy mają jakąś super moc albo po prostu jesteś w niej zakochany — mówi uradowany.
Przewracam oczami i patrzę na niego podejrzliwie.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł… — mamroczę.
Teraz on przewraca oczami.
— Nie ufasz swojemu najlepszemu przyjacielowi, który zawsze robi dla ciebie wszystko z dobroci serca? — pyta teatralnym głosem.
Gapię się na niego tępo. Blaise wysuwa dolną wargę i udaje, że płacze. Wzdycham całkowicie pokonany.
— W porządku, kolego. Możesz mnie obserwować, zapisywać szczegóły…
Zabini uśmiecha się szeroko, po czym wyjmuje z torby kartkę i pióro. A potem zaczyna się na mnie gapić.
Obracam się na krześle, a jego wzrok śledzi każdy mój ruch.
— Blaise, przyjacielu.
— Tak, panie Malfoy?
— Przerażasz mnie.
Prycha i odwraca się w druga stronę. Dzięki, Merlinie. Nagle klepie mnie po ramieniu, kiedy zaczynam pić sok z dyni.
— Jest Granger. Spróbuj nawiązać kontakt wzrokowy — szepcze, trzymając pióro w gotowości, żeby zanotować jakieś uwagi.
Merlinie, on jest obłąkany.
Powoli podnoszę wzrok i patrzę jej prosto w oczy. A potem wszystko się rozmywa.
Tak, zdecydowanie jestem w świecie Granger.
Jej oczy uśmiechają się do moich szarych. To jest takie piękne…
SLAP!
— Draco! — krzyczy Blaise, klepiąc mnie po twarzy.
Patrzę na niego ze złością i pytam:
— Za co to było?
Zerka pomiędzy moje nogi, a ja podążam za jego wzrokiem i momentalnie blednę.
— Proszę, nie mów mi, że się zsikałem — szepczę kompletnie przerażony.
W odpowiedzi śmieje się i kręci głową. Dzięki Bogu. Ale zaraz, co się właściwie stało?
— To tylko sok dyniowy. Wylał się na twoje spodnie, kiedy spojrzałeś jej w oczy, a twoje usta były otwarte przez pięć minut — mówi, czytając swoje zapiski i dopisując kilka uwag.
— Na brodę Merlina — mamroczę, uderzając głową w stół.
Blaise bazgrze szybko na kartce, a potem znowu się na mnie gapi.
To będzie długi dzień.

Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony

Co do cholery jest nie tak z tą fretką?
Kiedy patrzę w jego stronę i spoglądam mu w oczy, jego usta otwierają się i cały sok dyniowy wypływa na jego ubranie. Mimowolnie dotykam swojej twarzy. Ubrudziłam się czymś?
Zerkając na niego, kiedy gapi się na mnie jak ryba, zajmuję miejsce obok Rona, który siedzi naprzeciwko Harry’ego i Ginny, a obok niego Lavender Brown z przyjaciółkami. Kiedy biorę kilka tostów, moje oczy zauważają blondynkę blisko mojego chłopaka.
Śmieje się z czegoś, co powiedział Ron, a on uśmiecha się od ucha do ucha. Krzywię się i odwracam wzrok. Rudzielec w ogóle mnie nie zauważa. Harry widzi moją minę i dlatego kopie Rona pod stołem.
— Cholera… — Wybraniec patrzy na niego, a potem wymownie na mnie. Rudzielec czerwieni się i odwraca się w moim kierunku. — Dzień dobry, Hermiono. Przepraszam, em, nie zauważyłem, że przyszłaś. Lavender i ja rozmawialiśmy o Armatach z Chudley. Ona jest ich wielką fanką i chciałaby zobaczyć ich w akcji…
Uśmiecham się do niego, ale krzywię się podświadomie. Tak, jasne, powiedz „cześć” swojej dziewczynie i odwróć się w przeciwnym kierunku, żeby porozmawiać z inną. Cudownie, Ronaldzie Weasley, po prostu cudownie.
Nie sądzę, żeby nasz związek miał rację bytu. Muszę podjąć decyzję.

Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Draco

— Blaise, nie zrobię tego ponownie — mówię mu, kiedy idziemy na zaklęcia.
Uderza mnie w głowę i mówi:
— Musisz, idioto. Poza tym, co może pójść źle?

Narracja trzecioosobowa

Eliksiry

— Uważnie przeczytajcie instrukcję, a nikomu nie stanie się krzywda — mówi profesor Slughorn do uczniów.
Draco i Blaise, którzy są partnerami na eliksirach, dokładnie mieszają swój eliksir w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara.
— Okej, Draco. Teraz dodaj kilka oczu pszczół i trochę sproszkowanego korzenia — czyta Zabini.
Draco dodaje odpowiednią ilość i miesza. Cóż, musi być ostrożny. Slughorn uprzedził ich, że źle zrobiony eliksir eksploduje.
Jak bardzo opętany musi być ten człowiek, żeby pozwalać nam robić tak niebezpieczne eliksiry? Cóż, nieważne. Po prostu muszę się skupić i nie pozwolić, żeby cokolwiek mnie rozproszyło.
— Err, Malfoy?
O nie, oczy Granger.
BUM!

Narracja pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony

Malfoy to głupia fretka. Zapytałam go, czy może mi pożyczyć ich nóż, a oni postanowili wysadzić pół lochu.
Dlaczego on zawsze tak się na mnie gapi? Czy na mojej twarzy jest jakiś niewidzialny brud, który widzą tylko fretki?
Potrząsam głową, chcąc odgonić natrętne myśli, i skupiam się na znalezieniu Rona. Zdecydowałam, co powinnam zrobić. Tak będzie lepiej dla nas obojga.
Wracam do dormitorium Prefektów Naczelnych i jestem bardzo zaskoczona, widząc osobę, którą właśnie poszukuję, przy wejściu pod portretem.
— Ron? — wołam.
Podnosi wzrok i patrzy na mnie ze smutkiem. Czy on chce zrobić to, o czym myślę, że zrobi?
Podchodzi do mnie i spogląda mi prosto w oczy. Bierze głęboki oddech, chwytając mnie za rękę.
— Jesteś miła, opiekuńcza i piękna. Rozumiesz mnie i akceptujesz moje dziecinne zachowania. — Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale przerywa mi gestem. — Jesteś najmądrzejszą czarownicą naszych czasów, prawdziwą Gryfonką, bardzo piękną kobietą i… moją najlepszą przyjaciółką.
Wpatruję się w jego niebieskie oczy, a moje brązowe oczy zaczynają błyszczeć od łez.
— Hermiono, kocham cię i zawsze będę. Jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu i chcę, żebyś była szczęśliwa. Tęsknię za naszym przyjacielskim przekomarzaniem, za wieczorami, kiedy śmialiśmy się z Harrym i brakuje mi twojego narzekania, gdy obaj nie chcemy robić pracy domowej. — Śmieję się cicho, a łzy spływają po mojej twarzy. — Kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić, wszystko się zmieniło. Przestaliśmy robić wiele rzeczy. Wszystko wydaje się dziwne i nie na miejscu. Przepraszam, jeśli byłem palantem przez te ostatnie kilka dni, ale po prostu nie mogłem się odważyć, żeby z tobą porozmawiać. Mam teraz wiele na głowie i nie chcę cię skrzywdzić — wyjaśnia, po czym wzdycha i przytula mnie mocno.
— Nie jestem tym, z którym powinnaś być. Ten właściwy facet wciąż gdzieś tam czeka, zapewne na odpowiedni moment. Któregoś dnia pojawi się na twojej drodze, Hermiono, i będzie z tobą na zawsze.
Przerywa i uśmiecha się do mnie. Łzy spływają po moich policzkach, ale nie mogę się powstrzymać od uśmiechu. Ociera kciukiem moje łzy i po raz ostatni przygląda się mojej twarzy. Potem śmieje się i mierzwi moje włosy.
— Żegnaj, Hermiono.
Bierze głęboki oddech, całując moją głowę.
— Żegnaj — odpowiadam, przytulając go po raz ostatni.
On uśmiecha się i powoli wraca do wieży Gryffindoru.
— Ron? — wołam go, kiedy jest blisko zakrętu.
Odwraca się i mówi:
— Tak?
— Ty i Lavender pasujecie do siebie — oznajmiam, uśmiechając się lekko.
— Tak myślisz?
Kiwam głową, a on uśmiecha się i odchodzi. Więcej łez spływa po mojej twarzy, dlatego wbiegam do dormitorium i opadam na kanapę.
— Żegnaj, Ronaldzie.

Narracja trzecioosobowa

— Już szósta, więc możecie iść — powiedziała pani Pomfrey do dwóch pacjentów przebywających w skrzydle szpitalnym.
Westchnęli z ulgą i wybiegli na korytarz.
— W końcu się wydostaliśmy, co nie? — mruknął Draco, patrząc na Blaise’a, który uśmiechnął się w odpowiedzi.
Blondyn potarł bolącą szyję.
— Granger jest niebezpieczna. Ta kobieta nie robi nic, ale mimo to sprawia mi ból.
Blaise zaśmiał się i wyjął swoje notatki. Chrząknął i powiedział:
— Miałeś otwarte usta przez pięć minut, nieświadomie objąłeś profesora Flitwicka jak misia, tańczyłeś walca z profesor McGonagall, uśmiechałeś się rozmarzony do Flicha i… wysadziłeś pół lochu!
Prychnął, widząc przepełnioną bólem twarz Dracona i wrócił do swoich rozważań.
— Więc uważam, że…
Zabini pokazał mu swoje notatki. To była najbardziej przerażająca rzecz, jaką kiedykolwiek widział. Napisane dużą, pogrubioną czcionką zdanie z otaczającymi je sercami, tęczą i jednorożcami, które brzmiało: JESTEŚ W NIEJ ZAKOCHANY.
Blondyn popatrzył na niego ze złością.
— NIE JESTEM!
Blaise uśmiechnął się radośnie.
— Czy to wszystko, Zabini? — warknął Draco.
Ślizgon zrobił niewinną minę i mruknął:
— ZAWSZE kiedy patrzysz jej w oczy, dzieją się te dziwne rzeczy. Dlatego powinieneś unikać jej wzroku.
A potem odszedł, zostawiając blondyna na środku korytarza.
Westchnął z irytacją i wszedł do dormitorium. Od razu rozejrzał się za wszystko wiedzącą Gryfonką.
Jego wzrok padł na osobę, która płakała na kanapie. Hermionę Granger.
Muszę być ostrożny, patrzenie jej w oczy może mnie zabić.
Draco podszedł do niej ostrożnie, unikając jej wzroku. Zamknął oczy i powiedział:
— Eee, Granger? Co się stało?
Usłyszał ciszę i pociąganie nosem, a potem poczuł mocny uścisk wokół swojego brzucha. Jęknął i zesztywniał. Hermiona Granger go przytulała. Granger przytulała Malfoya.
Ratuj się, kto może, to apokalipsa.
Stał tam w dziwnej pozie z ramionami Hermiony wciąż owiniętymi wokół niego. Po kilku minutach, jego ramiona, tak jakby miały własny rozum, powoli owinęły się wokół niej.
Opadł na kanapę, obok niej, pozwalając dziewczynie na wypłakanie się w jego koszulę. Tak naprawdę nie wiedział, jak radzić sobie z płaczącą osobą, więc po prostu trzymał ją, nic nie mówiąc. Kilka minut później płacz ustał. Draco poczuł, że jej uścisk się rozluźnia; chciała na niego spojrzeć. Spanikował i szybko zamknął oczy, aby nie nawiązać z nią kontaktu wzrokowego.
Pociągnęła nosem i zapytała:
— Dlaczego masz zamknięte oczy?
— Err, długa historia. Czy możesz to założyć? — odpowiedział, wręczając jej opaskę na oczy.
Była zbyt wyczerpana, żeby zadawać jakiekolwiek pytania i spełniła jego prośbę.
— Już ją założyłam — mruknęła.
Draco powoli uchylił powieki. Dobra, założyła ją.
— Granger, lepiej się czujesz? — zapytał, a ona skinęła głową. — Err, a dlaczego płakałaś?
W tym właśnie momencie zauważył, że usta dziewczyny drżą, a po policzkach płyną łzy.
Popatrzył na nią z poczuciem winy i ponownie ją przytulił.
— To Ron — zaczęła. — Właśnie… zerwaliśmy.
Draco poczuł, że płonie ze złości. Łasica za to zapłaci.
— Nie jestem na niego zła… jestem po prostu, no wiesz, smutna. — Draco uspokoił się trochę. — Właściwie, myślę, że w jakiś sposób czuję się szczęśliwa, bo odzyskałam przyjaciela — dodała.
Blondyn przewrócił oczami i powiedział:
— Nie jesteś zła, po prostu smutna, ale szczęśliwa? Wiesz co, Granger? Czasem jesteś dziwna.
W odpowiedzi uderzyła go w pierś.
— Powiedział Ślizgon, który przed chwilą pozwolił szlamie się przytulić na kilka minut.
Chłopak wzdrygnął się, słysząc to słowo. Nigdy więcej już go nie wypowie.
— Cóż, sama dobrze wiesz, Granger… teraz jestem bardzo miły.
Dziewczyna prychnęła i spojrzał na nią.
— Czy mogę zdjąć tę opaskę? Dlaczego musiałam ją założyć? Jesteś nagi czy jak? — zapytała, a on uśmiechnął się.
— Więc chciałabyś zobaczyć mnie nago?
Zachichotała i powiedziała:
— W twoich snach, fretko.
Blondyn zaśmiał się i wstał, a Hermiona zdjęła opaskę, ukazując swoje błyszczące brązowe oczy.
Ślizgon spanikował i pobiegł w kierunku schodów.
— Malfoy? — zawołała go, a on odwrócił się ostrożnie. — Dziękuję ci.
Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i jej oczy pojaśniały. Chłopak zamrugał i skinął głową, szczęśliwy, że przeżył kontakt wzrokowy z dziewczyną, a potem pobiegł na górę do sypialni.
Zmarszczył brwi podejrzliwie, kiedy rozglądał się wokół siebie w pokoju.
Nie jestem właścicielem pluszowego misia. Ani zdjęcia Pottera i Weasleya. I na pewno nie mam pary różowych, puszystych kapci.
— Malfoy? — zawołała Hermiona na dole.
— Tak? — jęknął.
— To mój pokój, idioto.

______________

Witajcie :) w ten niedzielny wieczór publikuję kolejny rozdział tłumaczenia, który jest takim rozweselaczem na koniec weekendu :) Czy Wy też uważacie, że Draco w tej wersji jest niesamowicie uroczy? Mnie bardzo śmieszy jego nieokrzesanie, a szczególnie ten fragment jak patrzył Hermionie w oczy (i tańce połamańce z McGonagall :D) Jestem ciekawa Waszych reakcji. Piszcie, co sądzicie :)
Kolejny rozdział zapewne będzie w przyszłym tygodniu, ale nie wiem dokładnie kiedy. Wszystko zależy od ilości wolnego czasu. Ech, znowu się powtarzam, no ale tak już mam. Wybaczcie :)
Po lewej stronie bloga znajduje się sonda na Bloga Roku. Jeśli chcesz zagłosuj na mój blog, będzie mi bardzo miło ;)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!



8 komentarzy:

  1. Uśmiechałam się czytając ten rozdział :) Szczerze? To ta wersja Draco również mi odpowiada :) Zakochany, miły i taki nieprzewidywalny :) Blaise w tym opowiadaniu też super :) To cud, że Draco przeżył jakoś to, że Hermiona się do niego przytuliła :) Czekam na nexta! Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, fajnie, że się podobało :) O tak, Blaise jest po prostu genialny :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Hejo hejooo :D
    Przyznam się bez bicia, że Fretka mnie wciągnęła. Jest taka lekka, przyjemnie się czyta i zawsze na koniec jest fragment, który po prostu zwala z nóg. Tak było i tym razem.
    Uwielbiam Draco w tym opowiadaniu! Zakochany jak wariat (chociaż sam jeszcze o tym nie wie), tak prawdziwy i rozkojarzony... Ehh kocham!
    Dodawaj szybciutko next! Już nie mogę się doczekać :D
    Pozdrawiam, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj miło, miło :D Ten rozdział był pełen "momentów", ale oczywiście końcówka musiała być oryginalna. To zapewne dlatego, bo autorka chce, żebyście czytali dalej ;)
      Zakochany Draco ma swój urok, prawda?
      Kolejny będzie w tym tygodniu, pewnie koło weekendu
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Non-kanon w wielkim stylu. Zabawne i pełne humoru - coś dla mnie. Czekam, aż akcja się rozwinie.
    KH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło, że się podoba :) już niedługo akcja przyspieszy ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Żałuję, że te rozdziały są takie krótkie :D! Ale zdecydowanie muszę przyznać, że doskonale wybrałaś tłumaczenie :D!
    Rozdział niezwykły i uwielbiam końcówkę!
    Lecę przeczytać jeszcze kolejny ;)
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Późniejsze będą zdecydowanie dłuższe :) Super, fajnie, że się podobało :)

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy