Rozdział
betowały:
Patronuska i Acrimonia
Już czas. Niech się zastanowię:
1. Blaise śpi i chrapie w swoim łóżku
— jest;
2. Determinacja i rozsądek potrzebne
do zrobienia tego — jest;
3. Piekielnie przystojny i
niewiarygodny wygląd — jest przekleństwem, odkąd się urodziłem.
Cóż, pora zrealizować plan #236.
***
Narracja
pierwszoosobowa z perspektywy Hermiony
Co
to za hałas, do cholery?!
Usłyszałam pukanie w moje okno, bardzo
głośne, irytujące pukanie. Usiadłam zła, szukając jego źródła.
Draco Malfoy znajdował się na
zewnętrznym parapecie, dygocząc i uśmiechając się. Wyskoczyłam z łóżka, aby
otworzyć okno. Wciągnęłam go do środka, po czym spoliczkowałam.
— Straciłeś rozum? Jest — zerknęłam na
zegarek — czwarta nad ranem, a ty trzęsiesz się przy moim oknie… J-jak się tu
dostałeś?
Usiadł na kanapie i wzruszył
ramionami.
— Wspiąłem się.
Otworzyłam szeroko oczy.
— Straciłeś zdrowy rozsądek, Malfoy?
Dlaczego w ogóle pomyślałeś, żeby coś takiego zrobić? Mogłeś spaść lub gorzej…
— Myślisz, że nie byłem szczery, kiedy
prosiłem cię o wybaczenie — powiedział, patrząc na mnie poważnie. — Chciałem ci
pokazać, jak bardzo jestem zdeterminowany, żeby naprawić sytuację między nami.
I mam nadzieję, że nie zignorujesz moich wysiłków. Jestem poważny, tak bardzo
poważny, żeby wspiąć się do ciebie w piżamie o tak wczesnej porze, więc
powinnaś rozważyć przebaczenie mi tego głupiego błędu.
Westchnął ciężko, a ja zwiesiłam głowę
ze wstydu. Widziałam, jak starał się naprawić sytuację między nami,
chociaż każdy plan okazywał się fiaskiem. Widziałam także jego determinację. I
zignorowałam to, bo nie wiedziałam, co miałabym zrobić. Nie można po prostu
wybaczyć komuś po tym, jak nazwał cię szlamą. Potrzebowałam trochę czasu, żeby
ochłonąć.
Westchnęłam i przygryzłam wargę.
— Przepraszam, że zwątpiłam w twoją powagę
i wcześniej pytałam o zdrowy rozsądek.
Jego wargi uniosły się ku górze, moje
zachowały się tak samo. Utkwiłam w nim swój wzrok, na co on zmarszczył brwi.
— Więc mi wybaczasz?
Zachichotałam. Brakowało mi tego
świrusa.
— Dobrze, wybaczam ci.
Słysząc moje słowa, Draco wyszczerzył
się wesoło. Zaśmiałam się nerwowo i wtedy przytulił mnie mocno.
Rechotał, gdy próbowałam wyrwać się z
jego ramion. Ścisnął mnie mocniej i zignorował ostre spojrzenie, które mu
rzuciłam. Wreszcie rozluźnił uścisk, byłam wolna, więc korzystając z okazji,
walnęłam go w ramię. Całkowicie niezrażony, posłał mi jeden ze swoich
uśmieszków i zapytał:
— Nie żartowałaś, prawda? Naprawdę mi
wybaczyłaś?
Kąciki moich ust uniosły się
mimowolnie. Czyżby mój upór sprawił, że nie mógł uwierzyć, w to, co
powiedziałam?
— Nie żartowałam, Draco. Wybaczyłam
ci. — Podskoczył z radości, a ja dodałam: — Ale to, co dziś zrobiłeś, było
głupie.
— Być może masz rację, ale to
najlepszy z moich genialnych pomysłów.
Zaśmiał się, próbując znowu mnie
ścisnąć. Krzyknęłam i uciekłam przed nim. Wszystko powoli wracało do normy.
***
Narracja
pierwszoosobowa z perspektywy Draco
Znasz to uczucie, kiedy zdajesz sobie
sprawę z tego, że zbliża się Boże Narodzenie, albo twoje urodziny, i jesteś
naprawdę, naprawdę szczęśliwy? Taa, taki rodzaj szczęścia. A teraz pomnóż to
przez dziesięć — tak bardzo szczęśliwy byłem w tamtym momencie.
Hermiona i ja leżeliśmy na kanapie w
salonie blisko kominka, a jej cudowny chichot odbijał się echem po
pomieszczeniu. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. Była czerwona na twarzy i
trzymała się za brzuch, nadal głośno śmiejąc.
— Czekaj… widziałeś prawie nagiego
Filcha?
Zarumieniłem się.
— Prawie, Merlin jeden wie, że nie
powinienem być tak przerażony w tak młodym wieku.
Wybuchła śmiechem.
— Chodziłeś łysy, zakrztusiłeś się
orzeszkami ziemnymi, zdeptały cię zmutowane pingwiny, powieszono cię za palce u
stóp i zobaczyłeś Filcha… okej, prawie… nagiego Filcha. Dość niebezpieczny
dzień. — Wyliczała na palcach, śmiejąc się przez cały czas.
Skrzywiłem się.
— To wina pieprzonego Blaise’a
Zabiniego.
— Och, przestań mnie obwiniać. —
Blaise wyszedł z naszej łazienki.
Popatrzyliśmy na niego z
niedowierzaniem.
— Jak się tu dostałeś?
Wzruszył ramionami.
— Nie mam pojęcia. Po prostu obudziłem
się w wannie.
Patrzyliśmy na siebie przez kilka
sekund, po czym spokojnie wyszedł z dormitorium Prefektów Naczelnych.
Hermiona odchrząknęła.
— Cóż, to nie dzieje się każdego dnia.
Chwyciła książkę i zaczęła czytać. Nie
mogłem się powstrzymać przed patrzeniem na nią.
— Nie chciałabym być spalona w
płomieniach, więc dziękuję. — Uśmiechnąłem się. — Przestań się na mnie gapić,
idioto.
— Czujesz ciepło kominka? — zapytałem,
a ona parsknęła.
— Wszystko, co czuję, to głód,
błaźnie.
— Cóż, więc czeka nas przechadzka do
kuchni!
Wstała i podeszła do schodów.
— Idź pierwszy, dogonię cię.
Przytaknąłem i udałem się do kuchni.
Zawołałem Cukiereczka, jedną ze skrzatek domowych.
— Panicz Malfoy. — Skłoniła się nisko.
— W czym Cukiereczek może paniczowi pomóc?
Na samą myśl o swoich zamiarach,
uśmiechnąłem się.
— Chciałbym coś przygotować, czy
mogłabyś…
***
Narracja
trzecioosobowa
Kilka minut później Hermiona weszła do
kuchni witana przez inną skrzatkę, Migotkę, która, kłaniając się, powiedziała
ochrypłym głosem:
— Dzień dobry, panience. Panicz Malfoy
powiedział mi, że mam panienkę zaprowadzić do waszego stolika. Niech panienka
idzie za Migotką.
Hermiona uśmiechnęła się do
szczęśliwego stworzenia. Szła za nią, dopóki nie dotarły do stolika dla dwojga
naprzeciwko wielkiego okna, ukazującego wspaniałą górską scenerię. Uśmiechnęła
się szerzej i zajęła miejsce. Skrzatka stanęła obok niej, odpowiadając nieśmiałym
uśmiechem.
Dziewczyna spojrzała na nią.
— Gdzie jest Draco?
Skrzatka rozpromieniła się i
odpowiedziała:
— Niech panienka się nie martwi,
panicz Draco niedługo tu będzie. Jest czymś zajęty, jak zawsze.
Hermiona uniosła brew.
— Jest tutaj cały czas?
Migotka zachichotała.
— Nie cały czas, panienko, chociaż
skrzaty nie miałyby nic przeciwko temu. Traktuje nas o wiele lepiej niż inni
czarodzieje czystej krwi. Panicz Draco jest bardzo dobrym towarzyszem i my
skrzaty bardzo go szanujemy.
Hermiona uśmiechnęła się, słysząc to i
była bardzo zaskoczona faktem, że Draco, pochodzący z rodziny, która nie dba o
wszystko poniżej ich poziomu, tak bardzo lubi te stworzenia. Gdzie on w ogóle
jest?
— Perfekcyjne wyczucie czasu,
Hermiono, jeszcze jest gorące.
Odwróciła się i zobaczyła jego
promienną twarz oraz dwa talerze ze stertami złotych naleśników, unoszących się
za nim. Usiadł obok niej, a talerze ostrożnie opadły przed nimi. Hermiona
jęknęła z głodu, gdy pyszny syrop spłynął jak wodospad po górze naleśników.
Draco roześmiał się, widząc jej wyraz twarzy i postanowił, że nie będzie jej
powstrzymywał.
— Częstuj się, Hermiono.
Od razu zaczęła pochłaniać jeden
naleśnik za drugim, wyglądając tak jak Ron Weasley próbujący zmierzyć się z
kurczakiem.
— Masz pewne cechy Weasleya w kwestii
jedzenia, wiesz o tym? — Uśmiechnął się, a ona zarumieniła się.
— Jestem bardzo głodna i kocham
naleśniki.
Skinął głową z rozbawieniem.
— Cieszę się, że lubisz to, co
przygotowałem.
Przerwała na moment, rejestrując to,
co powiedział, a potem wypaliła:
— Ty je zrobiłeś?
Uśmiechnął się dumnie.
— Cóż, tak. Ja je przyrządziłem.
Pyszne, prawda?
Hermiona parsknęła.
— Prawdę mówiąc, okropne — mruknęła,
biorąc kolejny kawałek wspomnianego przed sekundą okropnego naleśnika.
— Okropne, mówisz? Mógłbym ci je
zabrać, skoro nie chcesz mieć w zasięgu wzroku tych okropnych rzeczy…
— Nie, nie, nie! Lubię okropne rzeczy.
Lubię ciebie, prawda? — Uśmiechnęła się do niego, czekając aż ta wiadomość do
niego dotrze.
— Cóż, dziękuję… Ej!
Zachichotała niekontrolowanie, a potem
zaśmiała się o wiele głośniej.
— No dalej, Hermiono. Przyznaj, że
jestem niesamowitym kucharzem, niewątpliwie przystojny i doskonały pod każdym
względem.
Hermiona skrzywiła się.
— Doskonały? To, że potrafisz piec,
nie sprawia, że jesteś doskonały pod każdym względem.
Draco uśmiechnął się szeroko i wezwał
Migotkę. Pochyliła się i także lekko uśmiechnęła.
— Co Migotka może zrobić dla pana
Malfoya?
— Przynieś wypieki, które
przygotowałem wcześniej, Migotko.
Pstryknęła palcami i przed Hermioną
pojawiła się taca pełna jagodowych babeczek. Wzięła jedną ostrożnie i
wpatrywała się w Draco. Posłał jej arogancki uśmiech.
— Czyż nie jestem doskonały pod każdym
względem? — Przewróciła oczami i obróciła babeczką, którą trzymała w ręce. —
Nie martw się, Hermiono, nie napełniłem jej trucizną.
Znowu na niego zerknęła i lekko
ugryzła ciastko. Przez chwilę zatrzymała się, wpatrując się bez ruchu w
babeczkę. Potem jej usta uniosły się ku górze.
— Doskonały pod każdym względem.
Draco uśmiechnął się triumfalnie.
— Wiem, wiem.
Zmierzyła go wzrokiem, ale potem
zaczęła jeść.
— Jest niesamowita. Mmmm…
Draco zachichotał i także ugryzł kęs.
— To nic wielkiego. Robię je już od
dłuższego czasu.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się.
— Mogłabym je jeść zawsze i nigdy bym
nie była zmęczona. — Wzięła kolejny kęs. — Serio, wezmę z tobą ślub, Malfoy.
Potrzebuję tych babeczek w swoim życiu!
Draco zachichotał i pokręcił głową.
— Nie możesz mnie poślubić, dlatego że
piekę tak dobrze.
Pomachała ręką.
— Mogę. To twoja szansa, możesz mi się
oświadczyć. Tu i teraz.
Draco patrzył na nią jakby straciła
zdrowy rozsądek. Cóż, więc jest ich dwoje. Wziął jedną babeczkę, uklęknął przed
nią i przybrał poważny wyraz twarzy. Przewróciła oczami, obserwując jego
poczynania.
— Hermiono, czy dla swojej pilnej
potrzeby posiadania moich wypieków, wyjdziesz za mnie?
Zaśmiała się.
— Tak, oczywiście! Babeczki na zawsze!
— Co?
— Harry!
— Potter.
— Malfoy!
— Łasic.
— Draco!
— Draco?
— Ron.
— Hermiono.
— Hermiono?
— Harry, Ron…
— Potter i Łasic…
— Draco!
— Hermiono.
— Blaise
Zabini!
— Blaise! Gdzie… Jak…?
_____________
Witajcie :) W to sobotnie popołudnie publikuję kolejny rozdział historii. Być może wydaje Wam się, że nic wielkiego się w nim nie działo, ale to tylko pozory. Ta część zwiastuje kłopoty, bardzo duże kłopoty, ale nie będę nic zdradzać, ponieważ chcę, żebyście się dobrze bawili, czytając kolejne rozdziały. Jestem ciekawa Waszych wrażeń po tej części. Z przyjemnością o nich poczytam, więc możecie się nimi podzielić w komentarzach.
Podejrzewam, że spodziewaliście się, iż rozdział pojawi się wcześniej. Cóż, ostatnie tygodnie były bardzo intensywne. Zaczęłam szukać pracy i muszę wyznać, że nie należy to do najłatwiejszych zadań. Ciągłe wysyłanie życiorysu i brak odzewu nie napawa wielkim optymizmem, ale może z biegiem czasu uda mi się coś znaleźć.
W ostatnim czasie przygotowałam dla Was kilka niespodzianek, które ukażą się w najbliższym czasie, więc oczekujcie :)
Tradycyjnie proszę o komentarze dotyczące treści rozdziału, a nie zapytania o kolejną publikację. Sama nie wiem, kiedy pojawi się kolejna część. Być może dopiero pod koniec maja, więc bądźcie cierpliwi.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu i zbliżającego się tygodnia!
Jak zwykle, spadłaś mi z nieba. Mam za sobą ciężki dzień.
OdpowiedzUsuńJak mówiłaś wcześniej - rozdziały stają się ciraz dłuższe, choć jak na mój gust, jeszcze za krótkie haha.
Pozdrawiam 💖
Cieszę się, że poprawiłam Ci humor :)
UsuńNiedługo rozdziały będą bardzo długie i wtedy zapewne będziesz usatysfakcjonowana :)
Pozdrawiam
Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńkocham.
i tak dalej.
Draco, który oświadcza się Hermionie (i powód tych oświadczyn) i cały ten rozdział zrobił mi dzień :D
Jestem bardzo ciekawa dalszych rozdziałów :)
I... co Zabini robił w tej wannie?
Pozdrawiam serdecznie ♡
A.Czuczejko
Nawet nie wiesz jak miło jest czytać taki komentarz :) Cieszę się, że rozdział tak na Ciebie wpłynął! W kolejnych będzie się bardzo dużo działo ;)
UsuńPozdrawiam
Hejo hejooo ;D
OdpowiedzUsuńNie sposób nie przyjąć oświadczyn Draco, nawet jeśli są one wyimaginowane i podyktowane tym, co mówi nam żołądek. Swoją drogą hasło Przez żołądek do serca nabrało dla Dracona nowego znaczenia, prawda? ;D
Ogólnie jestem mega mega zadowolona, że Hermiona w końcu dała się przeprosić, bo taki niepocieszony blondas mógł nam szybko popaść w jakąś depresję. No i tak jak przeczuwałam, skuteczność jego planu była możliwa dopiero teraz, gdy Blaise był... daleko stąd ;D
Swoją drogą jestem baaardzo ciekawa jak dalej rozwinie się ich znajomość :D (Draco i Hermiony, a nie Draco i Blaise'a ;D )
pozdrawiam, Iva Nerda
Te oświadczyny to taki słodki dodatek do rozdziału, ale przypadkiem dowiedzieliśmy się, że Draco potrafi gotować i piec :D
UsuńWszystkie plany, w których brał udział Zabini, nie przynosiły rezultatu, więc blondas wziął sprawy w swoje ręce. Ja też się cieszę, że mu wybaczyła :)
Dalej będzie miało miejsce wiele, nawet bardzo dużo dziwnych i zaskakujących momentów z naszą parką w roli głównej :D
Pozdrawiam
Hej, miałam problem by napisac do ciebie mejla, więc musze tu :) uwielbiam twojego bloga, a ostatnie opowiadanie jest fantastyczne .. ale znalazłam pewne opowiadanie i barzo bym chciała móc je przeczytać przetłumaczone https://www.fanfiction.net/s/7800970/15/The-Fine-Line-Between-Love-and-Hate ,a że jesteś świetna to może ty bys sie tego podjęła ?
OdpowiedzUsuńodnośnie opowiadania zakochana fretka to jedno z moich ulubionych zdecydowanie , szkoda ze tak rzadko sa rozdziały ..:( czekam z niecierpliościa na wiecej i jak Draco z Hermiona wyznaja sobie uczucia :D
To opowiadanie jest już tłumaczone http://dramione-cienka-granica.blogspot.com/p/spis-tresci.html?m=1 tylko zawieszone, ale kontaktuj się z tłumaczką.
UsuńMiło, że fretka Ci się podoba. Rozdziały dodaję, gdy są sprawdzone. Poza tym już niedługo koniec, więc odrobina cierpliwości nie zaszkodzi.
Pozdrawiam
To było takie słodkie <3! Chyba nie muszę zbytnio się rozpisywać nad cudownością tego rozdziału, prawda?!
OdpowiedzUsuńMafloy doskonały kuchcić, no nic tylko się zakochać, widać, że decydowanie podbił serce Hermiony ;)
Ale czyjego serca on nie podbije? No jest ktoś taki? O ile się nie mylę to w tej części internetu raczej nie, heh :D
Oczywiście rozdział jak zwykle cudowny i nie chodzi tutaj tylko o treść, ale również o tłumaczenie. Doskonała robota, Arcanum, jak zawsze zresztą :*
Pozdrawiam,
Charlotte
W tym rozdziale mieliśmy ogromną dawkę cukru, a Draco stara się z całych sił zdobyć swoją ukochaną.
UsuńCóż, zapewne wszystkie z nas są w jego sidłach, no może większość ;)
Dziękuję i pozdrawiam