— Jak sprawy ze Stworkiem? — pyta Dumbledore, gdy
Harry i ja siadamy naprzeciwko niego. Wybraniec uśmiecha się.
— Zaskakująco dobrze — chichocze. — Wydaje mi się, że
cieszy się, iż nie jest już sam i ma coś do zrobienia. Mam na myśli to, że
strasznie jest się zajmować domem, w którym znajdują się tylko obrazy, z
którymi można rozmawiać.
Na moich ustach pojawia się uśmiech.
— Mówiłam ci — mamroczę, a chłopak przewraca oczami.
— Stworek teraz wydaje się być szczęśliwy.
— Będzie naprawdę szczęśliwy, gdy pozbędziesz się
medalionu. Ciągłe posiadanie go sprawia, że jego posiadacz bywa zgorzkniały i
złośliwy, co zbiera żniwo. — W moim głosie rozbrzmiewa smutny ton. Harry
wyciąga się i łapie mnie za dłoń, którą ściska delikatnie, zanim odwraca się do
Dumbledore’a.
— Myślę, że jest gotowy — mówi Harry. Dyrektor
przytakuje. — Stworku.
Trzask informuje o jego przybyciu.
— Panie — wita się skrzat, pochylając nisko. — Co
Stworek może zrobić, aby pomóc?
Harry wstaje ze swojego miejsca i podchodzi do
skrzata. Nawet na kolanach chłopak jest wyższy o Stworka.
— Rozumiem, że Regulus Black był dobrym człowiekiem —
zaczyna cicho chłopak — że chciał uczynić świat lepszym miejscem, powstrzymać
morderstwa. Właśnie z tego powodu zginął z rąk Lorda Voldemorta.
— Mistrz Regulus był dobry. Był miłym panem, a ten zły
czarodziej zabrał go i skrzywdził — oświadcza Stworek z powagą.
— Wiem. — Harry poklepuje go po ramieniu ze
współczuciem. — Regulus poprosił cię o coś, zanim odszedł, prawda?
Oczy Stworka otwierają się szerzej.
— Mistrz? — pyta skrzat, przesiąknięty strachem.
— Chcę zniszczyć medalion — mówi stanowczo Harry, nie
odwracają wzroku. — Mam zamiar go zniszczyć tak, jak chciał Regulus.
Stworek rzuca się na Harry’ego i przytula mocno.
— Mistrzu, Stworek ci bardzo dziękuje — piszczy.
W moim gardle pojawia się gula, dlatego odwracam
wzrok.
Stworek stał się dobrym przyjacielem podczas wojny.
Opiekował się nami, gdy przebywaliśmy w Grimmauld Place, całkowicie zmieniając
się, gdy medalion zniknął mu z oczu. Wróciliśmy po jego zniszczeniu. Był tak
szczęśliwy, ale… musieliśmy go porzucić, ponieważ nas ścigano. Ledwo zdołaliśmy
uciec. Stworek bronił nas i oddał życie, kolejny przyjaciel zginął.
Trzask. Stworek wraca i drży, trzymając medalion.
Dumbledore lewituje horkruks do pudełka. Gdy zamyka się ono z trzaskiem,
powietrze w pokoju staje się lżejsze, a ciemność zanika. Stworek wzdycha i
wiem, że to pierwszy raz, gdy jest wolny od klątwy.
— Dziękuję ci — mówi Harry szczerze. Stworek uśmiecha
się i aportuje.
~*~*~*~*~*~
— Profesor Flitwick powiedział, że trening przebiega
bardzo dobrze — Dumbledore zmienia temat po emocjach związanych z nabyciem
medalionu.
— Chciałbym, żeby tak było — mamrocze pod nosem Harry,
a dyrektor się śmieje.
Minęło dziesięć wyczerpujących tygodni treningu.
Cztery wieczory w tygodniu z Flitwickiem, dodatkowe zadania, które nam zadawał,
a także lekcje i praca domowa zabierające resztki energii, które nam pozostały.
~*~*~*~*~*~
— Hermiono,
Hermiono, obudź się — mówi łagodnie Draco, próbując mnie rozbudzić.
Powoli
otwieram oczy i rozglądam się po Pokoju Życzeń. Przede mną leży pergamin z ogromną
czarną plamą atramentu, który wciąż się rozlewa. Zamykam oczy i wzdycham.
Trenowaliśmy z Flitwickiem od trzech tygodni.
— Zasnęłam —
mamroczę.
— Owszem —
kpi Draco. — Co cię tak zmęczyło?
— Flitwick.
Harry i Ron mają utrzymywać magiczną moc, nie wspominając o Quidditcha, który
utrzymuje ich w formie na tyle, że unikanie i bieganie nie sprawia im
problemów, ale i tak to nie wystarczy. Ja muszę być w gotowości i to trudne —
wyjaśniam.
— Jesteś
mądrzejsza od nich — uspokaja Draco.
— Dlatego
muszę być czujna. Jestem na tyle inteligentna, aby wiedzieć, kiedy atakować, a
kiedy się bronić, ale…
Uśmiecha się
do mnie.
— To musi
być intensywne. Mam na myśli, on jest mistrzem pojedynków, prawda? Jest uznany
za najlepszego żyjącego członka pojedynków. Przestał przeprowadzać zawody jakoś
dziesięć lat temu, ale jak głosi plotka, nigdy nie stracił swoich umiejętności.
Wzdycham.
— Chyba
wiem, dlaczego Dumbledore wybrał go na naszego nauczyciela.
Draco
odpowiada uśmiechem.
— Prześpij
się, Granger — mówi.
— Granger?
— Hermiono —
poprawia się, przewracając oczami.
— Nie mogę.
Muszę skończyć ten esej. Jest na jutro.
— Zrobię to,
odpocznij.
— Nie mogę
pozwolić ci tego zrobić — oświadczam.
— Dlaczego?
Już dostałaś najwyższą ocenę z tych zajęć. Czy musisz być aż tak uparta, aby wypruwać
sobie żyły, robiąc to jeszcze raz? Nie jest tak, że nie nauczyłaś się już
wszystkiego. Nie zwiększaj swoich oczekiwań — odpowiada.
— Draco…
— Odpocznij
— rozkazuje, popychając mnie na kanapę.
Zobowiązałam
się i to stało się rutyną. Wieczorami, gdy nie trenowałam z Flitwickiem i byłam
wyczerpana, pisał moje eseje, a ja mogłam spać. Mógł nawet czarować, aby
zmienić swoje pismo w moje. Tak było przynajmniej raz w tygodniu, ale nie
mogłam być mu bardziej wdzięczna za pomoc.
~*~*~*~*~*~
— Zbliżamy się do końca roku — mówi Dumbledore, a jego
oczy prześwietlają mnie. Przechylam głowę minimalnie, aby okazać zrozumienie. —
Jestem przekonany, że po tym semestrze wojna przybierze na sile i stanie się
częścią naszego życia, stąd pomysł na ten trening. Panie Potter, co pan wie na
temat Insygniów Śmierci?
Drżę na samo wspomnienie, a Dumbledore dostrzega
dreszcze przebiegający przez palce, ale nie komentuje tego.
— Śmierci co? — odpowiada Harry inteligentnie.
Dumbledore prawie się uśmiecha, ale niebieskie oczy błyszczą
smutkiem.
— Historia mówi, że było kiedyś trzech braci, którzy
podczas podróży natknęli się na coś, co z pewnością mogło doprowadzić do ich
zguby. Jednak dzięki swojej magii pokonali przeszkodę, a tym samym oszukali
śmierć.
— Śmierć pojawiła się przed nimi i pogratulowała,
ofiarując w zamian prezenty. Najmłodszy z braci powiedział pozostałym, że nie
powinni jej ufać i odejść, ale starsi nie słuchali go.
— Najstarszy poprosił o różdżkę, silniejszą niż
kiedykolwiek. Śmierć uśmiechnęła się i wyrwała kij z pobliskiego drzewa,
machnęła nim, formując różdżkę, którą mu ofiarowała.
— Drugi brat niedawno stracił żonę, którą bardzo
kochał, więc poprosił o rozmowę z nią z powodu wielkiej żałoby. Śmierć
uśmiechnęła się i podniosła kamień, który zaświecił na czerwono, po czym podała
mu go.
— Najmłodszy brat spojrzał na Śmierć, uśmiechającą się
szeroko i mającą lśniące oczy. W zemście za jej oszustwa poprosił o płaszcz,
który ukryłby go przed Śmiercią. Śmierć skrzywiła się, zdjęła jego płaszcz,
zaczarowała i oddała mu. Po czym sama zniknęła.
— Najstarszy brat nie widział omenu śmierci, ale
podążał za nim, obnosząc się ze swoją mocą. Minął zaledwie tydzień, zanim
Śmierć przyszła po niego w postaci noża wbitego w szyję, gdy inny ukradł mu
różdżkę.
— Środkowy brat przywołał swoją żonę, która nie była
zbyt realna, ale wystarczyło, żeby jeszcze raz zobaczył jej twarz. Jednak po
jakimś czasie zauważył, że jest pusta w środku i zdaje się przebywać z dala od
niego. Próbował pozwolić jej odejść, odesłać z powrotem, ale jej dusza była
przywiązana do niego. W końcu, zabił się, by ją uwolnić.
— Ostatni z braci przez całe życie nosił płaszcz. Gdy
był gotowy, przekazał go swojemu synowi i spotkał się ze Śmiercią na własnych
warunkach — kończy Dumbledore.
— Wow — mówi Harry. Przechyla głowę na bok, zatrzymują
się prze pytaniem: — Co to ma wspólnego z naszym treningiem?
— Trochę i bardzo wiele — odpowiada Dumbledore,
wzdychając.
Kąciki ust Harry’ego opadają, a brwi unoszą się.
Odwraca się do mnie, ale nie patrzę na niego. Jego dłoń dotyka mojej. Szloch
wydobywa się z moich ust, gdy zerkam na Dumbledore’a.
— Czarna różdżka? — pytam, a on przytakuje. Przełykam
ślinę i obserwuję sufit, chcąc, aby ból zniknął. Patrzyłam, jak ta różdżka
zabija Harry’ego.
— Czarna różdżka — Dumbledore zwraca się do mojego
przyjaciela — to różdżka, o której mów ta legenda. To najsilniejsza różdżka ze
wszystkich. — Dumbledore kładzie na biurku kawałek czarnego drewna. — Gdy
nadejdzie właściwy moment, dam ci tę różdżkę. Władać nią może tylko ten, który
nie czerpie z niej żadnej korzyści. To ten, który pokonał ostatniego lub
któremu ostatni ją przekazał. — Wzdycha. — To jest bardziej ciężar niż dar, ale
nikomu tak naprawdę nie jest znana jej siła. Najlepiej będzie, gdy nikt nie
dowie się o tym, że ją posiadasz.
Dyrektor wygląda na starego i bardziej zmęczonego niż
przedtem. Jego ruchy są pełne bólu, który powoli go zabija.
— Cóż, zostało jeszcze pięć tygodni semestru — mówi
dyrektor. — Zbliża się godzina policyjna, więc dobrego wieczoru.
Opuszczamy biuro, mijając po drodze Snape’a.
— Severusie, mój przyjacielu — wita go Dumbledore.
— Albusie… — odpowiada Snape, ale w jego głosie nie ma
drwiny. To brzmi jak… błaganie? Gargulec zamyka się za nami i nic więcej nie
słyszymy.
To moja wina, że Snape musi go zabić. Gdyby nie mój
głupi układ, Dumbledore mógłby przeżyć dłużej, a Snape nie musiałby… opuszczać
swojego mentora. Przeklinam głośno i idę z Harrym do pokoju wspólnego, żadne z
nas nic nie mówi.
___________
Witajcie :) w sobotni wieczór publikuję kolejny rozdział historii. Wiem, że miał się pojawić tydzień temu, ale z powodu małych kłopotów technicznych z Wattpadem, stwierdziłam, że nie ma sensu dodawać rozdziału, który portal i tak usunie. Jednak mam nadzieję, że treść tej części wynagrodzi Wam moją nieobecność.
Muszę powiedzieć, że coraz bardziej przekonuję się do klimatu tej opowieści. Ma w sobie coś charakterystycznego, innego. Zawsze myślałam, że wojna to nie mój typ, ale ech to jest takie głębokie i jednocześnie fajne. Jednak najważniejsze sceny dopiero przed nami. Może uda się opublikować je w niedalekiej przyszłości. We will see...
U mnie ostatnio mały zastój. Miałam pisać rozdział LML, ale jakoś nie mogę się za niego zabrać. Znajduję tysiące wymówek, mimo że wiem, iż czas ucieka, a czytelnicy czekają (przynajmniej mam taką nadzieję). Na dodatek mam wielki fangirl na skoki narciarskie, więc ciągle przeglądam internet i twittera, bawię się w stalkera... Błagam, nie oceniajcie, ok?
Tyle ode mnie. Być może w niedalekiej przyszłości pojawi się tu długo wyczekiwana niespodzianka, ale nie będę nic obiecywać, bo chyba już straciliście nadzieję. Stay tuned! Miłego tygodnia wszystkim. Enjoy!
Heeeej!
OdpowiedzUsuńWow.
Nienawidzę wojennych opowiadań, ale... podoba mi się :D
I to, że Malfoy pisze za Hermionę eseje ♡
Na początku nie wiedziałam co to za opowiadanie, a potem nadeszło olśnienie XD
Wybacz, że krótko, ale nauką mnie wzywa. Ten, kto twierdzi, że liceum to lepsze lata mojego życia... ugh.
Pozdrawiam A.C
W tym opowiadaniu najbardziej lubię wątek dramione i te urocze sceny <3
UsuńHaha nie dziwię się, ja ostatnio publikuję tak rzadko, że sama zapominam, co dodałam :D
Robi się coraz ciekawiej i coraz bardziej emocjonalnie. Czuję taki dziwny żal po przeczytaniu tych ostatnich słów rozdziału... Zdecydowanie tekst jest bardzo melancholijny i poruszający
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział
Charlotte
wschod-slonca-dramione.blogspot.com
Chyba właśnie dlatego tak trudno tłumaczy mi się to opowiadanie. Smutek i żal nie są emocjami, które lubię, ale jednocześnie wiem, że LA ma w sobie to coś i warto się tym z wami podzielić, ech dylematy...
Usuń