poniedziałek, 13 lutego 2017

Rozdział 14: Ocalenie

Harry podchodzi do Pokoju Życzeń z Luną u swego boku. Uśmiech na jego ustach jest czymś, czego nie widuję często, zwłaszcza w tym roku.
— Zawsze będę z tobą, Harry — Luna mówi głosem pewnym i przewiewnym jednocześnie.
Śledzi palcem wskazującym półksiężyce w okolicach jego prawego oka. Są pamiątką po wojnie sprzed dwóch lat. Medalion został zniszczony, a spotkanie w celu uzyskania informacji okazało się zasadzką. Omal nie stracił oka. Teraz jej tam nie ma, przynajmniej jeszcze nie teraz.
Luna przytula go mocno, zanim wychodzi. Harry obserwuje ją przez chwilę, zaintrygowany jej wdziękiem, a potem potrząsa głową i zerka na mnie. Zakłopotany uśmiech rozprzestrzenia się na jego twarzy, kiedy mierzwi włosy i idzie w kierunku drzwi, gdzie czekam.
— Luna, hę? — drażnię się z nim, gdy wchodzimy do środka.
— Och, daj spokój. Nadal nie wyjawiłaś mi imienia tajemniczego chłopaka — odpowiada, lekko się uśmiechając.
Patrzenie na takiego Harry’ego, jest dla mnie torturą. W przeciwieństwie do przyjaciół Draco, Harry nie jest gorszy, pomimo tego, że nie wie o latach wojny. Wydaje się taki wesoły. Prawie zapomniałam jak wyglądał, zanim musiał się zmierzyć z ciężarem ratowania naszego świata, dopóki nie wróciłam. I teraz on stoi obok mnie, uśmiechając się lekko, z jedną blizną zdobiącą jego twarz. Robię krok w przód i przytulam go.
— Hermiono? — pyta.
Wzruszam się, kiedy odwzajemnia uścisk. Żałuję, że ja też nie mogę zapomnieć, ale to chyba nie był jedyny powód, dla którego wróciłam. Uwalniam go i robię krok wstecz.
— Zacznijmy.
Po półgodzinnym przedzieraniu się przez wspomnienia, widzę, że nadszedł czas, aby przejść do kolejnego etapu. Siedzimy naprzeciwko siebie, trzymając się za ręce. Po chwili prycham.
— Opuść swoje tarcze — mówię.
Harry uśmiecha się.
— Zbyt trudno? — dokucza.
— Tak i nie. Mogę wejść, ale nie mogę zabrać nas we właściwe miejsce. Więc opuść je, głupku.
Śmieje się i obniża swoje tarcze. Po raz kolejny pojawiamy się w jego umyśle i stoimy w prostym białym pokoju, który jest co najmniej cztery razy większy od Wielkiej Sali.
— To zabawne jak ciężko było podnieść tarcze za pierwszym razem, a teraz z łatwością mogę je przenosić, opuszczać i podnosić — komentuje.
— To dlatego, że najtrudniejsze jest nauczenie się podstaw. Kiedy jesteś świadomy i przejmujesz kontrolę, to przychodzi łatwiej, ponieważ to naturalny talent magiczny.
— No proszę, a już myślałem, że będę musiał stale się tego uczyć. Tak mówił Snape. — Harry śmieje się.
Od razu odwracam się i patrzę na niego.
— Będziesz musiał, Harry — mówię poważnym tonem. — Chociaż opuszczanie metalowych barier to naturalny dar, musisz zdawać sobie sprawę z tego, że aby stale potrafić je kontrolować, potrzeba wielu ćwiczeń. Całymi dniami, codziennie, jeśli oczywiście możesz. Problem polega na tym, że jeśli jesteś zestresowany albo kompletnie odpływasz, twój umysł potrzebuje energii, aby uporać się z bezpośrednimi tego skutkami, co w efekcie powoduje, że twoje tarcze opadają. Chociaż ilość energii potrzebna do utrzymania metalowej bariery jest dość niewielka, manewrowanie nimi w górę i dół, niesie za sobą psychiczne skutki. A stawianie tarczy podczas ataku psychicznego pochłania wiele magii, ponieważ twój umysł jest podziurawiony przez nie. Kiedy próbujesz stawiać tarcze, one je spychają w dół. Więc tak, musisz ćwiczyć.
— Mogłaś po prostu powiedzieć, żebym nie robił z siebie głupka i więcej ćwiczył — żartuje Harry.
Przewracam oczami.
— Kolejna tarcza to pułapka. Wzdłuż muru — Średniej wielkości pudełka pojawiają się wzdłuż trzech ścian. — stoją pudełka pełne pułapek i części. Możesz użyć przeterminowanych pułapek, albo tworzyć własne kombinacje. Możesz także zdecydować, w którym miejscu w tym pokoju chcesz je umieścić.
Duże, zielone oczy, takie jak Harry’ego, pokazują się na ścianie, przy której nie ma pudełek.
Harry zaczyna przerzucać pudełka i kombinować z pułapkami. Przyglądam się jego poczynaniom przez prawie półtorej godziny, zanim oświadczam, że musimy wracać.
— Musisz nad tym pracować — mówię mu, kiedy wstajemy i wychodzimy z pokoju.
Przewraca oczami, ale przytakuje.

~*~*~*~*~*~

Kiedy wchodzimy do Pokoju Wspólnego, podbiega do nas Ron.
— Możemy porozmawiać? — pyta.
Przytakujemy i idziemy za nim do cichego kąta. Skoro on zwołał to spotkanie, czekamy aż zacznie mówić. Bawi się palcami i odwraca wzrok, zanim odwraca się w naszą stronę.
— Zerwałem z Lavender — mówi. — Okazało się, że bzykała się z połową chłopaków w Hogwarcie. Albo tak to zabrzmiało. W każdym razie, nie byłem jedynym, kiedy się spotykaliśmy. To szalone. — Kręci głową. — Przepraszam, że was ignorowałem. Po prostu złapała mnie w swoją sieć.
Patrzę na Harry’ego, który wzrusza lekko jednym ramieniem.
— Wybaczamy ci, stary — mówi z uśmiechem.
— Kiedy byłeś trochę zajęty, ja… zaczęłam uczyć Harry’ego Oklumencji — mówię.
Dobrze, że teraz to wyszło, chociaż nadal nie wiem, jak Ron zareaguje.
— Wiem, że byłem bardzo zaangażowany w związek z Lav, ale dlaczego nie zaprosiliście mnie na te lekcje? Myślałem, że nadal chodzisz na lekcje do Dumbledore’a — mówi rudzielec, patrząc na nas oboje.
— Dumbledore powiedział mi, że powinienem się uczyć — tłumaczy Harry. — On nie mógł mnie uczyć, chociaż tak naprawdę nie powiedział dlaczego. A Snape, cóż widziałeś jak dobrze wypadła moja ostatnia lekcja z nim. Powiedział, że nienawiść między nami była zbyt duża, abym mógł robić jakiekolwiek postępy.
— A kiedy ty nauczyłaś się Oklumencji? — pyta Ron, zwracając się do mnie.
— Na początku roku — odpowiadam szczerze. — To był jedyny sposób, żebym dała radę po… po tym wszystkim, co się stało.
Ron odwraca wzrok, rumieniąc się na policzkach i kiwa głową.
— W porządku. Przepraszam, za to, że cię wkurzałem.
Obejmuję go rękami.
— Cóż, może więcej wyjaśnimy sobie następnym razem, dobrze? — proponuję z uśmiechem.
On przytula mnie i przytakuje.

~*~*~*~*~*~

Leżenie na miękkim zielonym dywanie i patrzenie na gwiazdy w Pokoju Życzeń w piątkowy wieczór stało się tradycją Draco i moją. Często leżymy w ciszy, czasem opowiadamy albo wspominamy dawne czasy, ale dzisiaj nasze umysły dryfują w różnych kierunkach.
Nie mogę się powstrzymać od obaw dotyczących Harry’ego i wszystkiego. Minął dopiero jeden tydzień lutego, a Harry’emu zostało tylko rozpracować jedną tarczę. Niedługo zaczniemy wojnę. Dumbledore powiedział mi, że możemy przedstawić Wybrańcowi nasze plany, a on zorganizuje jakieś specyficzne szkolenie. Podejrzewam, że więcej szczegółów poznamy, kiedy to się zacznie.
— Powiedziałaś Dumbledore’owi lub Snape’owi, że ja wiem? — pyta nagle Draco, przywracając mnie do rzeczywistości.
— O tym, że wiesz o trzech latach wojny? — dopytuję.
— Tak.
— Tak, powiedziałam.
Odwraca się do mnie, nie siadając.
— Dlaczego?
Zerkam w jego stronę. Szare oczy skanują moją twarz, szukając odpowiedzi.
— Wiesz dlaczego — odpowiadam. — Jestem lojalna wobec jasnej strony i nigdy bym nie mogła. — Draco patrzy w dal. — I… i to jedyny sposób, żeby ocalić ciebie i twoją matkę.
Siada i obraca się, aby na mnie spojrzeć.
— Zrobiłaś to? To dlatego Snape przyszedł ze mną rozmawiać? — Nie mogę odczytać nic z jego twarzy ani tonu głosu, ale przytakuję. Jego głos jest ton niższy, kiedy pyta: — Co im powiedziałaś?
Także siadam, patrząc na jego twarz.
— Powiedziałam Dumbledore’owi, że pamiętasz wojnę, ponieważ wszedłeś do gabinetu, kiedy kończyłam rzucać zaklęcie. Powiedziałam mu, że zrobiłeś wszystko, żeby ochronić swoją matkę i nie chciałbyś tego wszystkiego przeżywać na nowo. Zapytałam go, czy mógłby zaoferować tobie i twojej matce ochronę.
— Co chcesz w zamian? — pyta głosem pozbawionym emocji.
— Słucham?
— Co chcecie w zamian przeciwstawieniu się Czarnemu Panu? Czego chce Zakon?
— Nie możesz zabrać swojego ojca — mówię z przekąsem.
— Wiadomo, że by nie przyszedł i nie można mu ufać. Ale to nie jest cena.
Patrzę w dół na moje ręce.
— Malfoyowie porzucający Voldemorta osłabi morale — wyjaśniam. — Poza tym, to przysługa ode mnie. — Moje oczy odnajdują jego i pasja wypełnia mój głos. — Nie powinieneś być zmuszany do poświęcania swojej matki albo służyć temu sadyście.
Draco wyciąga rękę i dotyka mojej dłoni. Przytakuje, zerkając na mnie przez chwilę, ale potem odwraca wzrok.
— Czy odpowiedziałeś Snape’owi? — pytam, kiedy znowu kładziemy się na dywanie.
— Nie, ale teraz już wiem, o co chodziło i z nim porozmawiam. Czy wiesz coś o umowie?
— Niewiele, poza tym, że to nie jest ubezpieczenie, jeśli nie będziesz współpracował tak, jakbym chciała.
Śmieje się i ja do niego dołączam.
— Dobrze wiedzieć, że całkowicie nie oszaleli — mówi z uśmiechem. — W zasadzie, gdybym był podwójnym agentem Zakonu i przekazywałbym informacje Czarnemu Panu, chcąc mu pomóc, prawdopodobnie straciłbym magię. Jeśli zrobię to pod przymusem, Zakon będzie niezwłocznie poinformowany, aby móc zareagować.
— Całkiem proste, więc?
— Właściwie wspaniałomyślne, biorąc pod uwagę, że mógłbym być zmuszony do rozmowy — odpowiada cicho.
Wyciągam rękę i chwytam jego dłoń.
— Mówiłam ci, że znajdziemy sposób, aby ochronić twoją mamę i niektóre wydarzenia w przyszłości nie będą takie same — szepczę.
Przewraca oczami. Opieram się na łokciu i patrzę na niego.
— Nawiasem mówiąc, byłoby wspaniale, gdybyś porozmawiał ze Snape’em i podpisał umowę, zanim w przyszłym tygodniu skończę uczyć Harry’ego Oklumencji. Obiecałam mu, że powiem mu o tobie — mówię, kładąc się na dywan.
— Co? — jęczy i siada.
Przewracam oczami, znowu siadam, wzdycham i wyjaśniam:
— Cóż, zorientował się, że spędzam wolny czas z kimś innym… z jakimś chłopakiem. Myśli, że z kimś się umawiam, ale powiedziałam mu, że to tylko partner do nauki. Chciał poznać nazwisko…, które obiecałam mu wyjawić, kiedy opanuje Oklumencję.
— Nie możesz. Potter oszaleje i prawdopodobnie mnie przeklnie.
— Nie dramatyzuj, będzie dobrze.
— Księżniczka Gryffindoru i umysł Złotego Trio spędza czas z synem Śmierciożercy, dręczycielem Złotego Trio. O tak, jestem pewien, że nikt nie będzie się tym przejmował — kończy sarkastycznym tonem.
— Nie mówię o całym Hogwarcie, tylko o Harrym.
— Jakby to było coś lepszego — burczy.
— I tak by się dowiedział, na przykład wtedy, gdy będziemy musieli ukryć ciebie i twoją matkę — mówię.
— Nie będę ukrywał się z Potterem.
— Już się zgodziłeś, więc nie ma co dyskutować — oznajmiam, chichocząc.
Draco wzdycha i opada na plecy, co jeszcze bardziej mnie rozśmiesza. Spogląda na mnie, udając cierpienie.
— Zlituj się nade mną, Granger — mówi. — Myślę, że to, co mnie czeka, jest gorsze niż śmierć.
Momentalnie poważnieję, ale tylko na chwilę, dopóki na jego twarzy nie pojawia się uśmiech.
Kiedy wracam do wieży Gryffindoru, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest mi lżej, na przekór przyszłym wyzwaniom.



____________

Witajcie :) W to poniedziałkowe popołudnie publikuję nowy rozdział historii. Jestem ciekawa, co o nim myślicie. Mam nadzieję, że się podobał ;) 
Ten rozdział to ostatni tak krótki fragment. Kolejne zwiastują wiele emocji i wrażeń. Chcę trochę podgonić tłumaczenie, bo mam dla Was kilka niespodzianek, które czekają w kolejce do tłumaczenia ;) Tak wiem, mam bzika na punkcie tłumaczeń :D
Wiem, że obiecałam Wam rozdział Fretki w weekend, ale zajęłam się długim tłumaczeniem i musiałam je skończyć. Rozdział przejęły bety, więc pewnie w tym tygodniu się pojawi.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia!




6 komentarzy:

  1. Kochana, rozdział jak zwykle ciekawy :) Cieszę się, że Ron w końcu zrozumiał swój błąd i przeprosił swoich przyjaciół, a przede wszystkim zostawił tą Lavender. Draco i Hermiona w końcu rozmawiają ze sobą jak normalni przyjaciele i mam nadzieję, że nic już tego nie zepsuje :) Czekam na nexta i pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) O tak, Ron wreszcie zmądrzał, teraz będzie już tylko lepiej. A jeśli chodzi o relację D i H to jeszcze dużo będzie się działo :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Hejo hejooo :D
    Witam serdecznie i z uśmiechem na ustach, bo jest powód do szczęścia. Nie będę Ci tu owijać w bawełnę, wiesz dobrze, że moja miłość do blondyna przesłania mi świat i zaburza światopogląd, toteż nie będę ukrywać, że najlepszy fragment rozdzialu to ten z jego udziałem. Leżeć sobie i patrzeć w gwiazdy z nim u boku - no czyż to nie jest cudowna perspektywa? Też tak chcę!
    Ciekawi mnie reakcja Harry'ego na tę znajomość... Trochę się obawiam :D
    Pozdrawiam, Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej :) O tak, wiem, że blondas wzbudza w Tobie takie emocje :D Ten fragment miał w sobie coś fajnego ;) I tak, to idealna perspektywa :D
      Harry jest dość spokojnym człowiekiem, ale wszystko okaże się w następnym rozdziale :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Rozdział cudowny, uwielbiam tę historię. A końcowa rozmowa Draco i Hermiony jest - zdecydowanie - moim ulubionym fragmentem ;).
    Draco i Miona dogadują się jak dwójka przyjaciół i to jest tak bardzo niezwykłe i zachwycające, że nie mogę przestać się uśmiechać!
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam,
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :) Ta historia ma w sobie coś ciekawego i chyba dlatego ja wybrałam.
      Przyjaźń Draco i Hermiony to przedsmak tego, co nas czeka ;)
      Dalszą część będę publikować, kiedy skończę fretkę :)
      Pozdrawiam

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy