niedziela, 26 listopada 2017

Rozdział 15: Mistrzostwo

— Harry — witam go z lekkim grymasem. Dzisiaj będzie miała miejsce lekcja, której się obawiałam od początku jego treningu. Siadam na podłodze, a on podąża w ślad za mną.
— Nie będziesz dzisiaj penetrować mojej głowy? — pyta zdezorientowany.
Potrząsam głową.
— Nie, nie mogę tam wejść, dopóki nie opuścisz swoich tarczy, ale dzisiaj — biorę głęboki oddech — dzisiaj skupimy się na specjalnej tarczy. Powstanie dzięki twoim zdolnościom, ale jest naturalna i zbudujesz ją od podstaw.
Jego twarz poważnieje, a oczy stają się czujniejsze. Taki sam wyraz twarzy miał podczas wojny, obserwując niebezpieczeństwo i reagując. Przełykam gulę w gardle.
— Najpierw musimy przypomnieć wszystkie tarcze, które wzniosłeś i w jaki sposób to zrobiłeś. Taki krótki przegląd, ale to będzie bardzo istotne — mówię i zachęcam go, żeby opowiadał.
— Pierwszą był kamień i musiałem wezwać pomoc, aby wyciągnąć go z ziemi. Druga kilka kawałków metalu o dziwnym kształcie, które musiały być posegregowane i dopasowane jak układanka. Potem musiałem zabetonować wszystkie pęknięcia. Trzecia to pułapki, budowałem je i umieszczałem dookoła pokoju. Takie umiejscowienie sprawiało, że stawały się silniejsze i współgrały ze sobą. To zabiera nas do czwartej tarczy, która była wykonana z diamentu, jednej z najtrwalszych substancji. Odbijała i rozpraszała wysiłki intruzów. Potrzebowałem medytacji, aby wyciągnąć diamenty z różnych miejsc w moim umyśle i uformować z nich tarczę. Piątą były zwierzęta obronne. Wybrałem kombinację jeleń, feniks i wilk. Odnalazłem je w mojej osobowości, ale najtrudniejszą częścią było przekonanie ich, aby zechciały mnie bronić. I ostatnia, najbardziej wyniszczająca, wspomnienia. Zderzyłem się z wszystkimi wspomnieniami, dobrymi i złymi, a potem posortowałem je w ich własne kryształy, które działają jak łańcuch, gdy są całością — kończy Harry, a ja przytakuję.
— Bardzo dobrze sobie z tym poradziłeś — chwalę go. — Ostatnia tarcza uwzględniała wszystko, co musiałeś zrobić z poprzednimi. Będziesz musiał medytować, aby znaleźć materiał, który najlepiej będzie współgrał z twoim umysłem i magicznymi zdolnościami. Następnie skonstruujesz ją z tego, co połączyłeś. Być może będziesz potrzebował pomocy innych. Będę tam. Weź mnie za ręce. — Wystawiam dłonie, a on kładzie na ich swoje. Czuję każdą tarczę, którą opuścił, pozwalając mi wejść do swojego umysłu.
Stoimy na szerokim, zielonym polu. Z boku znajduje się duże dębowe drzewo, ale poza tym tylko my. Moje włosy są wszędzie, a szmaragdowa sukienka powiewa na wietrze. Harry ma na sobie dobrze wykończoną i ładną szatę.
— Gdzie jesteśmy? — pyta.
— To miejsce w moim umyśle — mówię. — Zaciągnęłam cię tu na chwilę, zanim przejdziemy do miejsca, gdzie będziesz miał coś do roboty.
— Czego mi nie mówisz, Hermiono?
— Musisz zbudować specjalną tarczę dotyczącą twojego połączenia z Voldemortem, aby nie mógł zobaczyć tego, co dzieje się w twoim umyśle. Ja… widziałam to miejsce. Tam, gdzie znajduje się wasza więź, jest bardzo ciemno. Nie możesz tego dotykać — zaznaczam. — Ale zbudujesz wokół tego tarczę, którą będziesz mógł otworzyć i zamknąć siłą woli, co pozwoli ci wejść do jego umysłu, bez niego penetrującego twój. To bardzo ważne.
Harry przytakuje i rozgląda się po okolicy.
— Miło tutaj — komentuje z roztargnieniem.
Uśmiecham się.
— To moje spokojne miejsce. Stworzyłam je, aby móc się zrelaksować podczas medytacji.
Harry odwraca się ku mnie.
— Jestem gotowy — mówi.
Przytakuję i scena rozmywa się. Przed nami znajduje się czarna kula mgły, ćwierkająca gniewnie. Obszar wokół ma szary kolor. Moje serce zatapia się w rozpaczy i nienawiści, ale wznoszę swoją tarczę, aby podołać zadaniu. Mój towarzysz podchodzi do wirującej mgiełki.
— Harry! — krzyczę ostro.
Odwraca się do mnie, wciąż wyciągając dłoń.
— Tam coś jest — mówi, po czym ponownie patrzy na mgiełkę. — To wygląda jak dziecko lub zwierzę albo…
— Harry, popatrz na mnie — proszę, chcąc, by na mnie spojrzał. Jego oczy są lekko przeszklone. Trzymam jego twarz, aby patrzył prosto w moje oczy. Przywołuję obraz pola wokół nas. Mruga kilka razy, a jego oczy jaśnieją. Strach odbija się w jego oczach, zanim się otrząsa.
— Och, Hermiono — mówi wahającym się głosem.
— Harry — przemawiam cicho — musimy się skupić. Możesz to zrobić. Jesteś na to przygotowany. Medytuj, znajdź substancję potrzebną do zbudowania tej tarczy. Tylko… nie patrz na to, dobrze?
Kiwa głowa i zamyka oczy, gdy nadal trzymam jego twarz dłońmi. Czuję, jak wzrasta mu tętno, gdy pokonuje strach, aby się z tym zmierzyć.
Chwilę później, a może i godziny, kawałki metalu zaczynają się kręcić wokół nas, zanim wylądują w stosie po naszej prawej stronie, który rośnie, do momentu, gdy będzie takich samych rozmiarów jak chatka Hagrida. Potem oczy Harry’ego się otwierają. Rozpoznaje mnie, zanim jego oczy zaczynają opadać.
— Hermiono — mówi — będziemy musieli skończyć to innym razem.
— Nie możemy — odpowiadam. — Gdy tu dotrzemy, musimy skończyć, zanim wyjdziemy. Weź moją energię. — Skupiam się na łączących nas dłoniach i powoli do podnoszę. Przekazuję mu swoją energię, do momentu, aż prawie upadam. Harry otacza mnie ramionami, próbując mnie wesprzeć. Jego oczy są bardzo czujne.
— To niebezpieczne — karci mnie.
Chichoczę.
— Wszystko w czarodziejskim świecie jest niebezpieczne. — Wzrusza ramionami i pomaga mi usiąść na zimnej, kamiennej podłodze. — Nie patrz na to, nie bezpośrednio. Buduj na około.
Siada naprzeciwko mnie, a kawałki metalu zaczynają się przesuwać. Pasują do siebie i ustawia je wokół wirującej mgiełki, na tyle daleko, by jej nie dotknąć.
Moje oczy stają się ciężkie, a metalowa konstrukcja buduje więzienie wokół czarnej zjawy. Otwieram oczy, gdy słyszę, że oddech Harry’ego zwalnia. Zielone oczy spoglądają na moje. Przemęczenie daje o sobie znać.
— Nie wiem, czy potrafię — szepta.
Ściskam jego dłoń.
— Harry, nie jesteś sam.
Ludzie, będący jego wsparciem, otaczają go kamienną tarczą, a złota wiązka wychodzi z ich piersi do jego pleców. Siada prosto i oddycha. Zwęża oczy i ogień wybucha wokół stworzonej przez niego konstrukcji, topiąc metal w jeden kawałek. Gdy ogień gaśnie, jesteśmy jedynymi ludźmi w pokoju. Harry pomaga mi wstać i oboje obracamy się w kierunku ostatniej tarczy. Z trudem łapię powietrze.
Wokół czarnej mgiełki znajduje się wysokie pudełko, wbijające ją do środka. Więzienie jest wykute z gobelinowej stali, ale to nie to jest niesamowite. Stal jest różnokolorowa. W górnej części pudła, namalowano twarz i ze zdjęć wiem, że patrzę na Lily Potter. Jej zielone oczy błyszczą, a czerwone włosy opadają kaskadami. Pod jej twarzą znajdują się drzwi. Na froncie jest błyskawica, taka jak Harry’ego. Patrzę na przyjaciela, podziwiając jego rzemiosło.
— Jest piękne — mówię, a on kiwa głową.
— Chodźmy stąd.
Po raz ostatni rozglądam się po jasno oświetlonym pomieszczeniu, zanim wracamy do Pokoju Życzeń. Gdy Harry wstaje, wygląda na zmęczonego, tak jak ja. Zegar informuje, że już po godzinie policyjnej. Spędziliśmy tu całą niedzielę, ale było warto.
— Opanowałeś Oklumencję — oświadczam, gdy idziemy do naszych dormitoriów.
— Więc to znaczy, że dowiem się, kim on jest — odpowiada z uśmiechem, gdy wchodzimy do pokoju wspólnego.
— Jutro — mamroczę i udajemy się do łóżek.

~*~*~*~*~*~

Budzę się nagle. Zimny pot spływa z mojego czoła i po plecach. Wszystko co pamiętam, to spadanie w czarną dziurę. Potrząsam głową, aby wyczyścić swój umysł, potem usuwam zaklęcie wyciszające, które na wszelki wypadek rzuciłam przed pójściem spać. Myję się i ubieram, ale jest za wcześnie, aby inni wstali. Zrobiłam już pracę domową na dzisiaj, jutro i środę, więc wyciągam książkę do run.
— Więc imię — Harry szepta mi do ucha, przyciągając moją uwagę znad książki. Rozglądam się, aby zobaczyć, że pokój wspólny jest pełny ludzi. Wstaję i jęczę, widząc szeroki uśmiech na twarzy Harry’ego.
— Nie mogę ci teraz tego powiedzieć —  mówię, znacząco patrząc na pomieszczenie. Przewraca oczami i wzdycha.
— Kiedy?
— Dziś wieczorem w pokoju — wzdycham.
Wzrusza ramionami i idziemy na śniadanie z Ronem, który ledwo kontaktuje. Wracam myślami do tego, co powiem Harry’emu. Mam w planach powtarzać to cały dzień, setki razy, ale nadal nie będę gotowa.

~*~*~*~*~*~

— Więc — zaczyna Harry, gdy wchodzę do Pokoju Życzeń. Wystrój jest podobny do tego, kiedy byłam tu pierwszy raz z Draco; jeden zielony fotel, jeden srebrny i nawet dwie filiżanki z gorącą czekoladą. Harry siedzi w srebrnym fotelu, tak jak Draco wiele miesięcy temu.
— Imię — powtarza Harry, ale wydaje się trochę zdenerwowany.
— Draco Malfoy — zdradzam nagle, patrząc w jego kierunku.
— Dobrze — odpowiada powoli, przeciągając sylaby. Siadam spietrana na zielonym fotelu. — To brzmi jak długa historia.
I taka jest. Rozmawiałam o tym z Dumbledore’em, wiedząc, że ta chwila nadejdzie.

~*~*~*~*~*~

— Co mogę mu powiedzieć? — pytam Dumbledore’a, zdając raport na temat postępów Harry’ego, który niedługo zostanie mistrzem Oklumencji.
— Panno Granger? — mówi dyrektor.
— Harry’emu — wyjaśniam — będzie chciał odpowiedzi, a teraz nie ma niebezpieczeństwa, że Voldemort dowie się o naszych planach poprzez ich więź. Co powinnam mu powiedzieć? Czego nie mogę mu powiedzieć?
Dumbledore uśmiecha się delikatnie.
— Może wiedzieć wszystko — mówi po prostu.
— Wszystko?
— Czy sądzisz, że istnieje szansa, aby Harry przeszedł na drugą stronę?
— Nigdy.
— I jest blisko do osiągnięcia mistrzostwa w Oklumencji?
— Tak, prawdopodobnie pod koniec weekendu.
— Więc, dlaczego obawiasz się powiedzieć mu wszystko? — pyta mądrze Dumbledore, wpatrując się w swoje splątane palce.
— Ja… — przerywam i myślę przez chwilę, zerkając na swoje dłonie ułożone na kolanach. — Ukryłam przed nim kilka spraw — odpowiadam uczciwie. — W niektórych przypadkach kłamałam. O niczym nie wiedział, ale mimo to był dla mnie dobry. Często pytał, czy coś się dzieje i czy mógłby coś dla mnie zrobić, ale trzymałam język za zębami. Uśmiechałam się i kłamałam. I teraz chce pan, żebym mu wszystko powiedziała. Jak… — Mój głos zanika.
Dumbledore przez chwilę kiwa głową w milczeniu.
— Stał się cudownym czarodziejem, silnym i uprzejmym. Aby pomścić swoje wychowanie, ukazuje współczucie nawet tym, którzy dokonali złych wyborów. Na pewno wiesz, że nie wychowywano go zbyt dobrze. Jednak to było najbezpieczniejsze miejsce, w którym mogłem do umieścić, ale dalekie od idealnej sytuacji. Nie mam wątpliwości, że będę musiał odpowiedzieć za tę decyzję. Ale pan Potter nie jest przeciwko mnie. Zdaje sobie sprawę z tego, że najlepsze decyzje i niebezpieczne dni, mogą doprowadzić do nieprzyjemności, jeśli to konieczne. Twój przyjaciel, panno Granger, jest dobrym czarodziejem.
— Wiem — mamroczę, patrząc na buty, wciąż przepełnia mnie niepokój.
— Kiedyś powiedziałaś „mogą cię nienawidzić do końca twojego życia, tak długo jak żyją i wygracie tę wojnę”. Czy to prawda?
Siadam prosto i patrzę na dyrektora.
— Tak.
— W takim razie nie widzę powodu, aby trzymać pana Pottera w niepewności, chociaż mam wątpliwości, że mógłby odwrócić się od ciebie — stwierdza Dumbledore z łagodnym uśmiechem, przytakując.
Biorę głęboki oddech i odpowiadam tym samym.

~*~*~*~*~*~

— To długa historia — mówię Harry’emu. — I… proszę, pozwól mi przez to przejść. Powiem ci tyle, ile zdołam. — Chłopak zgadza się. Zamykam oczy i zaczynam opowiadać: — Nie wszystko przebiegło tak, jak za pierwszym razem. Widzisz, za pierwszym razem wyruszyliśmy szukać horkruksów — ja, Ron i ty. Wojna była trudna i okrutna, przyniosła zbyt wiele ofiar. Po trzech latach, została tylko jedna osoba, jeden wyścig z czasem, jedna szansa, aby to zakończyć. I — mój głos się waha — przegraliśmy. Umarłeś, wszyscy umarli.
Przez chwilę patrzę przed siebie, zagubiona we wspomnieniach. Mrugam, aby zniknęły.
— Cóż, tylko ja przetrwałam z jasnej strony — kontynuuję. — Próbowałam uciec i znaleźć sposób, aby wygrać. Znalazłam go, a konkretnie zaklęcie, które odesłało mnie do przeszłości. Zaklęcie, które zmieniło kilka rzeczy. Mogło sprawić, że czarodzieje będą drwić z mugolskiego mężczyzny na oczach jego dziecka i torturować, aż straci panowanie nad sobą. Cała rodzina ucieknie ze wstydu. Albo… mogło sprawić, że Śmierciożercy zapukają do drzwi, zabiją dwójkę mugoli i zabiorą ich córkę czarownicę jako przynętę. Widzisz — patrzę w jego oczy, z których bije intensywność — zaklęcie ma pewne konsekwencje. A cena musi być zapłacona, aby posłać kogoś w przeszłość i pozwolić mu zmienić historię. Konsekwencje zawsze są bardzo ciężkie. — Ponownie zerkam na swoje palce.
— Twoi rodzice? — pyta Harry, a ja przytakuję. — Zabrano cię jako przynętę?
— Nigdy nie pisałam do ciebie, że chcę spędzić czas z rodzicami. Wtedy już nie żyli. Voldemort chciał cię wywabić.
— Jak uciekłaś? — Brzmi jakby był zaniepokojony. Uśmiecham się ozięble.
— To nie moja opowieść, a przynajmniej nie mogę o tym opowiedzieć. Ważne jest to, że Draco wszedł, gdy kończyłam wymawiać zaklęcie i został razem ze mną odesłany do przeszłości. Pamięta wszystko, co się wydarzyło. Nauczył mnie Oklumencji. Pomaga mi i teraz… otrzyma ochronę dla siebie i swojej matki od Zakonu.
— Co? — krzyczy Harry, zszokowany. Zamykam oczy. — Draco Malfoy, ten sam, który nas torturował przez lata, a jego ojciec dał Ginny horkruksa, otrzyma ochronę od Zakonu.
— Harry — mówię surowo. — Draco przeżył piekło. Wszyscy przeszliśmy wiele przez tę cholerną wojnę. Teraz tego nie pamiętasz, ale ja i on tak. Nie jest tym samym chłopakiem, który nas dręczył. Walczył po stronie Voldemorta, ponieważ gdyby tego nie zrobił, ten drań zabiłby jego matkę. Jego ojciec się nie pojawi i nie będzie o tym wiedział.
— Voldemort zabije Lucjusza, gdy się dowie, że odeszli — oświadcza Harry, obserwując moją reakcję.
— Tak — odpowiadam po prostu. — Grzechy ojca już nigdy nie spadną na jego rodzinę. Na zawsze spłaci dług swoją własną krwią.
Na myśl o śmierci Śmierciożercy moje ciało przeszywa dreszcz. Lata wojny zniszczyły ideę łapania i więzienia ich. Kiedy chodzi o nasze lub ich życie, nie można się wahać. To jedna z trudniejszych lekcji podczas wojny i nauczyłam się tego, patrząc na martwych przyjaciół. Oczy Harry’ego cały czas są we mnie wpatrzone, a ja próbuję nie wstydzić się tego przenikliwego spojrzenia. Gdy nic nie mówi, opowiadam dalej.
— Spotkałam się z Dumbledore’em — mówię. — Mamy plan, aby odmienić niektóre wydarzenia. Myślę, że jest gotowy ruszyć. Spotkamy się z nim jutro i wtedy wyjaśni swoją część. — Przez dłuższą chwilę panuje cisza między nami. — O to moja historia — oświadczam, zerkając na niego z determinacją. — Jakieś pytania? — pytam z gryfońską odwagą, czekając na jego werdykt.
— Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś? — pyta.
— Nie mogliśmy ryzykować, że Voldemort nawiąże z tobą więź. Wtedy cała wiedza, którą ci przekazałam, byłaby bezużyteczna.
— Ale o twoich rodzicach? O porwaniu? — naciska.
— Jak miałam ci o tym powiedzieć bez wyjawienia wszystkiego? — odpowiadam. — Nigdy nie przestałbyś naciskać i szukać, dopóki bym ci nie powiedziała.
Przytakuje i wstaje. Zostaję tam, gdzie siedzę i spoglądam na podłogę. Podchodzi do drzwi, a ja owijam się ramionami. Wiem, że proszę o zbyt wiele, ale chciałabym, aby to po prostu zaakceptował i nadal patrzył na mnie w ten sam sposób.
— Hermiono — woła zza drzwi i podnoszę wzrok. — Idziesz? — Mrugam. Kiedy nie wstaję, wraca do mnie. — O co chodzi? — Zagryzam wargę. — Myślałem, że powiedziałaś mi wszystko.
Patrzę na niego.
— Okłamywałam cię — stwierdzam cicho.
— Co?
— Przez cały rok, ukrywałam i kłamałam. Skłamałam na temat tego, gdzie byłam, co robiłam, nie powiedziałam ci, że ja i Draco. Ja… ja… — urywam.
Harry podnosi mnie z fotela i przytula.
— To musiało rozerwać cię na strzępy — szepta w moje włosy.
— Nie jesteś zły? — piszczę.
Odsuwa się i patrzy mi w oczy.
— Nie. Zrobiłaś to dla mnie. Dla wszystkich. Nie mogę być zły z tego powodu — mówi po prostu.
Po czym bierze mnie za rękę i wyciąga z pokoju, po czym idziemy powoli do pokoju wspólnego, nic nie mówiąc.


____________

Witajcie :) Po dłuższej przerwie wracam do publikowania swoich tłumaczeń. Zapewne spodziewaliście się, że nastąpi to o wiele wcześniej, ale niestety teraz mam wiele innych spraw na głowie i po prostu brakuje mi czasu na tłumaczenie i blogowanie. Bardzo nad tym ubolewam, jednak istnieje szansa, że powoli wszystko zacznie się stabilizować.
Dzisiaj publikuję kolejny rozdział Live Again, które, jak dobrze wiecie, zostało zawieszone. Z początkiem listopada miałam wielkie plany odnośnie tej historii, ale jedynie na nich się skończyło. Ale teraz biorę się w garść i postaram się regularnie dodawać rozdziały. Na początku zapewne raz w tygodniu, a potem może troszkę częściej? Wszystko zależy także od Waszej aktywności, na którą bardzo liczę ;) Wiem, że są tu osoby, które lubią tę historię, więc śmiało dzielcie się swoimi opiniami w komentarzach. Właśnie, co myślicie o tym rozdziale? Jesteście zaskoczeni postawą Harry'ego czy wręcz przeciwnie? Ja z przyjemnością tłumaczyłam ten rozdział, bo Wybraniec jest tu taki kochany <3
To tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

4 komentarze:

  1. Hejo hejooo 😉
    Z przyjemnością wracam do tej historii, bo ją lubię, więc pochłonięcie rozdziału było dla mnie pestką 😉
    Dobrze, że Harry już wie, bo dźwiganie takiego ciężaru w pojedynkę mogłoby dobić Hermionę. Jestem zaskoczona spokojem, z jakim to przyjął, szczególnie wiadomość o swojej śmierci, ale to w końcu Wybraniec - a on jest nieprzewidywalny 😅
    Pozdrawiam, Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to moje słowo po rozdziale było skierowane głównie do Ciebie, bo wiedziałam, że lubisz to opowiadanie :)
      Harry to dość specyficzna postać i w gruncie rzeczy takie sytuacje jak ta, którą wspomniałaś, nie powinny nas dziwić, ale jednak to bawi 😅
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  2. Bardzo wzruszający i emocjonalny rozdział. Jestem nim zachwycona, zdecydowanie przypadł mi do gustu.
    Te wspomnienia są dla Hermiony bardzo ciężkie i dobrze, że w końcu się nimi podzieliła z Harrym
    Lecę czytać dalej,
    Charlotte

    wschod-slonca-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomnienia Hermiony zawsze ją raniły, a dzieląc się nimi z przyjacielem, chociaż przez chwilę poczuła ulgę. Dodatkowo klimat tego opowiadania nadaje odpowiedni nastrój :)

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy