— Harry — witam go z lekkim grymasem.
Dzisiaj będzie miała miejsce lekcja, której się obawiałam od początku jego
treningu. Siadam na podłodze, a on podąża w ślad za mną.
— Nie będziesz dzisiaj penetrować
mojej głowy? — pyta zdezorientowany.
Potrząsam głową.
— Nie, nie mogę tam wejść, dopóki nie
opuścisz swoich tarczy, ale dzisiaj — biorę głęboki oddech — dzisiaj skupimy
się na specjalnej tarczy. Powstanie dzięki twoim zdolnościom, ale jest
naturalna i zbudujesz ją od podstaw.
Jego twarz poważnieje, a oczy stają
się czujniejsze. Taki sam wyraz twarzy miał podczas wojny, obserwując niebezpieczeństwo
i reagując. Przełykam gulę w gardle.
— Najpierw musimy przypomnieć
wszystkie tarcze, które wzniosłeś i w jaki sposób to zrobiłeś. Taki krótki
przegląd, ale to będzie bardzo istotne — mówię i zachęcam go, żeby opowiadał.
— Pierwszą był kamień i musiałem
wezwać pomoc, aby wyciągnąć go z ziemi. Druga kilka kawałków metalu o dziwnym
kształcie, które musiały być posegregowane i dopasowane jak układanka. Potem
musiałem zabetonować wszystkie pęknięcia. Trzecia to pułapki, budowałem je i
umieszczałem dookoła pokoju. Takie umiejscowienie sprawiało, że stawały się
silniejsze i współgrały ze sobą. To zabiera nas do czwartej tarczy, która była
wykonana z diamentu, jednej z najtrwalszych substancji. Odbijała i rozpraszała
wysiłki intruzów. Potrzebowałem medytacji, aby wyciągnąć diamenty z różnych
miejsc w moim umyśle i uformować z nich tarczę. Piątą były zwierzęta obronne.
Wybrałem kombinację jeleń, feniks i wilk. Odnalazłem je w mojej osobowości, ale
najtrudniejszą częścią było przekonanie ich, aby zechciały mnie bronić. I
ostatnia, najbardziej wyniszczająca, wspomnienia. Zderzyłem się z wszystkimi
wspomnieniami, dobrymi i złymi, a potem posortowałem je w ich własne kryształy,
które działają jak łańcuch, gdy są całością — kończy Harry, a ja przytakuję.
— Bardzo dobrze sobie z tym poradziłeś
— chwalę go. — Ostatnia tarcza uwzględniała wszystko, co musiałeś zrobić z
poprzednimi. Będziesz musiał medytować, aby znaleźć materiał, który najlepiej
będzie współgrał z twoim umysłem i magicznymi zdolnościami. Następnie
skonstruujesz ją z tego, co połączyłeś. Być może będziesz potrzebował pomocy
innych. Będę tam. Weź mnie za ręce. — Wystawiam dłonie, a on kładzie na ich
swoje. Czuję każdą tarczę, którą opuścił, pozwalając mi wejść do swojego umysłu.
Stoimy na szerokim, zielonym polu. Z
boku znajduje się duże dębowe drzewo, ale poza tym tylko my. Moje włosy są
wszędzie, a szmaragdowa sukienka powiewa na wietrze. Harry ma na sobie dobrze
wykończoną i ładną szatę.
— Gdzie jesteśmy? — pyta.
— To miejsce w moim umyśle — mówię. —
Zaciągnęłam cię tu na chwilę, zanim przejdziemy do miejsca, gdzie będziesz miał
coś do roboty.
— Czego mi nie mówisz, Hermiono?
— Musisz zbudować specjalną tarczę
dotyczącą twojego połączenia z Voldemortem, aby nie mógł zobaczyć tego, co
dzieje się w twoim umyśle. Ja… widziałam to miejsce. Tam, gdzie znajduje się
wasza więź, jest bardzo ciemno. Nie możesz tego dotykać — zaznaczam. — Ale
zbudujesz wokół tego tarczę, którą będziesz mógł otworzyć i zamknąć siłą woli, co
pozwoli ci wejść do jego umysłu, bez niego penetrującego twój. To bardzo ważne.
Harry przytakuje i rozgląda się po
okolicy.
— Miło tutaj — komentuje z
roztargnieniem.
Uśmiecham się.
— To moje spokojne miejsce. Stworzyłam
je, aby móc się zrelaksować podczas medytacji.
Harry odwraca się ku mnie.
— Jestem gotowy — mówi.
Przytakuję i scena rozmywa się. Przed
nami znajduje się czarna kula mgły, ćwierkająca gniewnie. Obszar wokół ma szary
kolor. Moje serce zatapia się w rozpaczy i nienawiści, ale wznoszę swoją
tarczę, aby podołać zadaniu. Mój towarzysz podchodzi do wirującej mgiełki.
— Harry! — krzyczę ostro.
Odwraca się do mnie, wciąż wyciągając
dłoń.
— Tam coś jest — mówi, po czym
ponownie patrzy na mgiełkę. — To wygląda jak dziecko lub zwierzę albo…
— Harry, popatrz na mnie — proszę,
chcąc, by na mnie spojrzał. Jego oczy są lekko przeszklone. Trzymam jego twarz,
aby patrzył prosto w moje oczy. Przywołuję obraz pola wokół nas. Mruga kilka
razy, a jego oczy jaśnieją. Strach odbija się w jego oczach, zanim się otrząsa.
— Och, Hermiono — mówi wahającym się
głosem.
— Harry — przemawiam cicho — musimy
się skupić. Możesz to zrobić. Jesteś na to przygotowany. Medytuj, znajdź
substancję potrzebną do zbudowania tej tarczy. Tylko… nie patrz na to, dobrze?
Kiwa głowa i zamyka oczy, gdy nadal
trzymam jego twarz dłońmi. Czuję, jak wzrasta mu tętno, gdy pokonuje strach,
aby się z tym zmierzyć.
Chwilę później, a może i godziny,
kawałki metalu zaczynają się kręcić wokół nas, zanim wylądują w stosie po
naszej prawej stronie, który rośnie, do momentu, gdy będzie takich samych
rozmiarów jak chatka Hagrida. Potem oczy Harry’ego się otwierają. Rozpoznaje
mnie, zanim jego oczy zaczynają opadać.
— Hermiono — mówi — będziemy musieli
skończyć to innym razem.
— Nie możemy — odpowiadam. — Gdy tu
dotrzemy, musimy skończyć, zanim wyjdziemy. Weź moją energię. — Skupiam się na
łączących nas dłoniach i powoli do podnoszę. Przekazuję mu swoją energię, do
momentu, aż prawie upadam. Harry otacza mnie ramionami, próbując mnie wesprzeć.
Jego oczy są bardzo czujne.
— To niebezpieczne — karci mnie.
Chichoczę.
— Wszystko w czarodziejskim świecie
jest niebezpieczne. — Wzrusza ramionami i pomaga mi usiąść na zimnej, kamiennej
podłodze. — Nie patrz na to, nie bezpośrednio. Buduj na około.
Siada naprzeciwko mnie, a kawałki
metalu zaczynają się przesuwać. Pasują do siebie i ustawia je wokół wirującej
mgiełki, na tyle daleko, by jej nie dotknąć.
Moje oczy stają się ciężkie, a
metalowa konstrukcja buduje więzienie wokół czarnej zjawy. Otwieram oczy, gdy
słyszę, że oddech Harry’ego zwalnia. Zielone oczy spoglądają na moje.
Przemęczenie daje o sobie znać.
— Nie wiem, czy potrafię — szepta.
Ściskam jego dłoń.
— Harry, nie jesteś sam.
Ludzie, będący jego wsparciem,
otaczają go kamienną tarczą, a złota wiązka wychodzi z ich piersi do jego
pleców. Siada prosto i oddycha. Zwęża oczy i ogień wybucha wokół stworzonej
przez niego konstrukcji, topiąc metal w jeden kawałek. Gdy ogień gaśnie,
jesteśmy jedynymi ludźmi w pokoju. Harry pomaga mi wstać i oboje obracamy się w
kierunku ostatniej tarczy. Z trudem łapię powietrze.
Wokół czarnej mgiełki znajduje się
wysokie pudełko, wbijające ją do środka. Więzienie jest wykute z gobelinowej
stali, ale to nie to jest niesamowite. Stal jest różnokolorowa. W górnej części
pudła, namalowano twarz i ze zdjęć wiem, że patrzę na Lily Potter. Jej zielone
oczy błyszczą, a czerwone włosy opadają kaskadami. Pod jej twarzą znajdują się
drzwi. Na froncie jest błyskawica, taka jak Harry’ego. Patrzę na przyjaciela,
podziwiając jego rzemiosło.
— Jest piękne — mówię, a on kiwa
głową.
— Chodźmy stąd.
Po raz ostatni rozglądam się po jasno
oświetlonym pomieszczeniu, zanim wracamy do Pokoju Życzeń. Gdy Harry wstaje,
wygląda na zmęczonego, tak jak ja. Zegar informuje, że już po godzinie
policyjnej. Spędziliśmy tu całą niedzielę, ale było warto.
— Opanowałeś Oklumencję — oświadczam,
gdy idziemy do naszych dormitoriów.
— Więc to znaczy, że dowiem się, kim
on jest — odpowiada z uśmiechem, gdy wchodzimy do pokoju wspólnego.
— Jutro — mamroczę i udajemy się do
łóżek.
~*~*~*~*~*~
Budzę się nagle. Zimny pot spływa z mojego czoła i po
plecach. Wszystko co pamiętam, to spadanie w czarną dziurę. Potrząsam głową,
aby wyczyścić swój umysł, potem usuwam zaklęcie wyciszające, które na wszelki
wypadek rzuciłam przed pójściem spać. Myję się i ubieram, ale jest za wcześnie,
aby inni wstali. Zrobiłam już pracę domową na dzisiaj, jutro i środę, więc
wyciągam książkę do run.
— Więc imię — Harry szepta mi do ucha, przyciągając
moją uwagę znad książki. Rozglądam się, aby zobaczyć, że pokój wspólny jest
pełny ludzi. Wstaję i jęczę, widząc szeroki uśmiech na twarzy Harry’ego.
— Nie mogę ci teraz tego powiedzieć — mówię, znacząco patrząc na pomieszczenie.
Przewraca oczami i wzdycha.
— Kiedy?
— Dziś wieczorem w pokoju — wzdycham.
Wzrusza ramionami i idziemy na śniadanie z Ronem,
który ledwo kontaktuje. Wracam myślami do tego, co powiem Harry’emu. Mam w
planach powtarzać to cały dzień, setki razy, ale nadal nie będę gotowa.
~*~*~*~*~*~
— Więc — zaczyna Harry, gdy wchodzę do Pokoju Życzeń.
Wystrój jest podobny do tego, kiedy byłam tu pierwszy raz z Draco; jeden
zielony fotel, jeden srebrny i nawet dwie filiżanki z gorącą czekoladą. Harry
siedzi w srebrnym fotelu, tak jak Draco wiele miesięcy temu.
— Imię — powtarza Harry, ale wydaje się trochę
zdenerwowany.
— Draco Malfoy — zdradzam nagle, patrząc w jego
kierunku.
— Dobrze — odpowiada powoli, przeciągając sylaby.
Siadam spietrana na zielonym fotelu. — To brzmi jak długa historia.
I taka jest. Rozmawiałam o tym z Dumbledore’em,
wiedząc, że ta chwila nadejdzie.
~*~*~*~*~*~
— Co mogę mu
powiedzieć? — pytam Dumbledore’a, zdając raport na temat postępów Harry’ego,
który niedługo zostanie mistrzem Oklumencji.
— Panno
Granger? — mówi dyrektor.
— Harry’emu
— wyjaśniam — będzie chciał odpowiedzi, a teraz nie ma niebezpieczeństwa, że
Voldemort dowie się o naszych planach poprzez ich więź. Co powinnam mu
powiedzieć? Czego nie mogę mu powiedzieć?
Dumbledore
uśmiecha się delikatnie.
— Może
wiedzieć wszystko — mówi po prostu.
— Wszystko?
— Czy
sądzisz, że istnieje szansa, aby Harry przeszedł na drugą stronę?
— Nigdy.
— I jest
blisko do osiągnięcia mistrzostwa w Oklumencji?
— Tak,
prawdopodobnie pod koniec weekendu.
— Więc,
dlaczego obawiasz się powiedzieć mu wszystko? — pyta mądrze Dumbledore,
wpatrując się w swoje splątane palce.
— Ja… —
przerywam i myślę przez chwilę, zerkając na swoje dłonie ułożone na kolanach. —
Ukryłam przed nim kilka spraw — odpowiadam uczciwie. — W niektórych przypadkach
kłamałam. O niczym nie wiedział, ale mimo to był dla mnie dobry. Często pytał,
czy coś się dzieje i czy mógłby coś dla mnie zrobić, ale trzymałam język za
zębami. Uśmiechałam się i kłamałam. I teraz chce pan, żebym mu wszystko
powiedziała. Jak… — Mój głos zanika.
Dumbledore
przez chwilę kiwa głową w milczeniu.
— Stał się
cudownym czarodziejem, silnym i uprzejmym. Aby pomścić swoje wychowanie,
ukazuje współczucie nawet tym, którzy dokonali złych wyborów. Na pewno wiesz,
że nie wychowywano go zbyt dobrze. Jednak to było najbezpieczniejsze miejsce, w
którym mogłem do umieścić, ale dalekie od idealnej sytuacji. Nie mam
wątpliwości, że będę musiał odpowiedzieć za tę decyzję. Ale pan Potter nie jest
przeciwko mnie. Zdaje sobie sprawę z tego, że najlepsze decyzje i niebezpieczne
dni, mogą doprowadzić do nieprzyjemności, jeśli to konieczne. Twój przyjaciel,
panno Granger, jest dobrym czarodziejem.
— Wiem —
mamroczę, patrząc na buty, wciąż przepełnia mnie niepokój.
— Kiedyś
powiedziałaś „mogą cię nienawidzić do końca twojego życia, tak długo jak żyją i
wygracie tę wojnę”. Czy to prawda?
Siadam
prosto i patrzę na dyrektora.
— Tak.
— W takim
razie nie widzę powodu, aby trzymać pana Pottera w niepewności, chociaż mam
wątpliwości, że mógłby odwrócić się od ciebie — stwierdza Dumbledore z łagodnym
uśmiechem, przytakując.
Biorę
głęboki oddech i odpowiadam tym samym.
~*~*~*~*~*~
— To długa historia — mówię Harry’emu. — I… proszę,
pozwól mi przez to przejść. Powiem ci tyle, ile zdołam. — Chłopak zgadza się.
Zamykam oczy i zaczynam opowiadać: — Nie wszystko przebiegło tak, jak za
pierwszym razem. Widzisz, za pierwszym razem wyruszyliśmy szukać horkruksów —
ja, Ron i ty. Wojna była trudna i okrutna, przyniosła zbyt wiele ofiar. Po
trzech latach, została tylko jedna osoba, jeden wyścig z czasem, jedna szansa,
aby to zakończyć. I — mój głos się waha — przegraliśmy. Umarłeś, wszyscy
umarli.
Przez chwilę patrzę przed siebie, zagubiona we
wspomnieniach. Mrugam, aby zniknęły.
— Cóż, tylko ja przetrwałam z jasnej strony —
kontynuuję. — Próbowałam uciec i znaleźć sposób, aby wygrać. Znalazłam go, a
konkretnie zaklęcie, które odesłało mnie do przeszłości. Zaklęcie, które
zmieniło kilka rzeczy. Mogło sprawić, że czarodzieje będą drwić z mugolskiego
mężczyzny na oczach jego dziecka i torturować, aż straci panowanie nad sobą.
Cała rodzina ucieknie ze wstydu. Albo… mogło sprawić, że Śmierciożercy zapukają
do drzwi, zabiją dwójkę mugoli i zabiorą ich córkę czarownicę jako przynętę.
Widzisz — patrzę w jego oczy, z których bije intensywność — zaklęcie ma pewne
konsekwencje. A cena musi być zapłacona, aby posłać kogoś w przeszłość i
pozwolić mu zmienić historię. Konsekwencje zawsze są bardzo ciężkie. — Ponownie
zerkam na swoje palce.
— Twoi rodzice? — pyta Harry, a ja przytakuję. —
Zabrano cię jako przynętę?
— Nigdy nie pisałam do ciebie, że chcę spędzić czas z
rodzicami. Wtedy już nie żyli. Voldemort chciał cię wywabić.
— Jak uciekłaś? — Brzmi jakby był zaniepokojony.
Uśmiecham się ozięble.
— To nie moja opowieść, a przynajmniej nie mogę o tym
opowiedzieć. Ważne jest to, że Draco wszedł, gdy kończyłam wymawiać zaklęcie i
został razem ze mną odesłany do przeszłości. Pamięta wszystko, co się
wydarzyło. Nauczył mnie Oklumencji. Pomaga mi i teraz… otrzyma ochronę dla
siebie i swojej matki od Zakonu.
— Co? — krzyczy Harry, zszokowany. Zamykam oczy. —
Draco Malfoy, ten sam, który nas torturował przez lata, a jego ojciec dał Ginny
horkruksa, otrzyma ochronę od Zakonu.
— Harry — mówię surowo. — Draco przeżył piekło.
Wszyscy przeszliśmy wiele przez tę cholerną wojnę. Teraz tego nie pamiętasz,
ale ja i on tak. Nie jest tym samym chłopakiem, który nas dręczył. Walczył po
stronie Voldemorta, ponieważ gdyby tego nie zrobił, ten drań zabiłby jego
matkę. Jego ojciec się nie pojawi i nie będzie o tym wiedział.
— Voldemort zabije Lucjusza, gdy się dowie, że odeszli
— oświadcza Harry, obserwując moją reakcję.
— Tak — odpowiadam po prostu. — Grzechy ojca już nigdy
nie spadną na jego rodzinę. Na zawsze spłaci dług swoją własną krwią.
Na myśl o śmierci Śmierciożercy moje ciało przeszywa
dreszcz. Lata wojny zniszczyły ideę łapania i więzienia ich. Kiedy chodzi o
nasze lub ich życie, nie można się wahać. To jedna z trudniejszych lekcji
podczas wojny i nauczyłam się tego, patrząc na martwych przyjaciół. Oczy
Harry’ego cały czas są we mnie wpatrzone, a ja próbuję nie wstydzić się tego
przenikliwego spojrzenia. Gdy nic nie mówi, opowiadam dalej.
— Spotkałam się z Dumbledore’em — mówię. — Mamy plan,
aby odmienić niektóre wydarzenia. Myślę, że jest gotowy ruszyć. Spotkamy się z
nim jutro i wtedy wyjaśni swoją część. — Przez dłuższą chwilę panuje cisza
między nami. — O to moja historia — oświadczam, zerkając na niego z
determinacją. — Jakieś pytania? — pytam z gryfońską odwagą, czekając na jego
werdykt.
— Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś? — pyta.
— Nie mogliśmy ryzykować, że Voldemort nawiąże z tobą
więź. Wtedy cała wiedza, którą ci przekazałam, byłaby bezużyteczna.
— Ale o twoich rodzicach? O porwaniu? — naciska.
— Jak miałam ci o tym powiedzieć bez wyjawienia
wszystkiego? — odpowiadam. — Nigdy nie przestałbyś naciskać i szukać, dopóki
bym ci nie powiedziała.
Przytakuje i wstaje. Zostaję tam, gdzie siedzę i
spoglądam na podłogę. Podchodzi do drzwi, a ja owijam się ramionami. Wiem, że
proszę o zbyt wiele, ale chciałabym, aby to po prostu zaakceptował i nadal
patrzył na mnie w ten sam sposób.
— Hermiono — woła zza drzwi i podnoszę wzrok. —
Idziesz? — Mrugam. Kiedy nie wstaję, wraca do mnie. — O co chodzi? — Zagryzam
wargę. — Myślałem, że powiedziałaś mi wszystko.
Patrzę na niego.
— Okłamywałam cię — stwierdzam cicho.
— Co?
— Przez cały rok, ukrywałam i kłamałam. Skłamałam na
temat tego, gdzie byłam, co robiłam, nie powiedziałam ci, że ja i Draco. Ja…
ja… — urywam.
Harry podnosi mnie z fotela i przytula.
— To musiało rozerwać cię na strzępy — szepta w moje
włosy.
— Nie jesteś zły? — piszczę.
Odsuwa się i patrzy mi w oczy.
— Nie. Zrobiłaś to dla mnie. Dla wszystkich. Nie mogę
być zły z tego powodu — mówi po prostu.
Po czym bierze mnie za rękę i wyciąga z pokoju, po
czym idziemy powoli do pokoju wspólnego, nic nie mówiąc.
____________
Witajcie :) Po dłuższej przerwie wracam do publikowania swoich tłumaczeń. Zapewne spodziewaliście się, że nastąpi to o wiele wcześniej, ale niestety teraz mam wiele innych spraw na głowie i po prostu brakuje mi czasu na tłumaczenie i blogowanie. Bardzo nad tym ubolewam, jednak istnieje szansa, że powoli wszystko zacznie się stabilizować.
Dzisiaj publikuję kolejny rozdział Live Again, które, jak dobrze wiecie, zostało zawieszone. Z początkiem listopada miałam wielkie plany odnośnie tej historii, ale jedynie na nich się skończyło. Ale teraz biorę się w garść i postaram się regularnie dodawać rozdziały. Na początku zapewne raz w tygodniu, a potem może troszkę częściej? Wszystko zależy także od Waszej aktywności, na którą bardzo liczę ;) Wiem, że są tu osoby, które lubią tę historię, więc śmiało dzielcie się swoimi opiniami w komentarzach. Właśnie, co myślicie o tym rozdziale? Jesteście zaskoczeni postawą Harry'ego czy wręcz przeciwnie? Ja z przyjemnością tłumaczyłam ten rozdział, bo Wybraniec jest tu taki kochany <3
To tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Hejo hejooo 😉
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością wracam do tej historii, bo ją lubię, więc pochłonięcie rozdziału było dla mnie pestką 😉
Dobrze, że Harry już wie, bo dźwiganie takiego ciężaru w pojedynkę mogłoby dobić Hermionę. Jestem zaskoczona spokojem, z jakim to przyjął, szczególnie wiadomość o swojej śmierci, ale to w końcu Wybraniec - a on jest nieprzewidywalny 😅
Pozdrawiam, Iva Nerda
Właśnie to moje słowo po rozdziale było skierowane głównie do Ciebie, bo wiedziałam, że lubisz to opowiadanie :)
UsuńHarry to dość specyficzna postać i w gruncie rzeczy takie sytuacje jak ta, którą wspomniałaś, nie powinny nas dziwić, ale jednak to bawi 😅
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Bardzo wzruszający i emocjonalny rozdział. Jestem nim zachwycona, zdecydowanie przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTe wspomnienia są dla Hermiony bardzo ciężkie i dobrze, że w końcu się nimi podzieliła z Harrym
Lecę czytać dalej,
Charlotte
wschod-slonca-dramione.blogspot.com
Wspomnienia Hermiony zawsze ją raniły, a dzieląc się nimi z przyjacielem, chociaż przez chwilę poczuła ulgę. Dodatkowo klimat tego opowiadania nadaje odpowiedni nastrój :)
Usuń