Październik wtopił się w listopad, a ja
zrobiłam jeszcze większe postępy. Przed połową miesiąca opanowałam Oklumencję.
Odkąd nauczyłam się blokować wtargnięcia Malfoya do mojego umysłu, nie miałam
koszmarów i mogłam spać spokojnie. Ja i Draco chcieliśmy wreszcie porozmawiać o
tym, co zrobimy z ultimatum Voldemorta. Jednakże nie mieliśmy na to czasu, bo
nauczyciele zadawali coraz więcej prac domowych i głównie zajmowaliśmy się ich
odrabianiem. W każdą sobotę siedzieliśmy w Pokoju Życzeń i wspólnie pisaliśmy
eseje, podsuwając sobie nawzajem ciekawe pomysły. Zanim się spostrzegliśmy,
minął listopad.
~*~*~*~*~*~
— Panie Potter, Panno
Granger — woła profesor Slughorn, zanim wyjdziemy z sali. Harry i ja wymieniamy
porozumiewawcze spojrzenia i odwracamy się w jego stronę. — Organizuję skromne
przyjęcie świąteczne — mówi, wyczarowując dwa zaproszenia. — Byłoby mi bardzo
miło, gdybyście przyszli.
Uśmiechamy się do niego i bez słowa
bierzemy zaproszenia, po czym szybko wychodzimy na korytarz.
— Czego chciał Slughorn? —
pyta Ron, gdy przechodzimy przez próg.
— Wyprawia przyjęcie
świąteczne — odpowiada Harry. Wracam wspomnieniami do swojej teraźniejszości i
przypominam sobie zawiedzenie Rona, gdy nie został zaproszony. Może teraz
będzie można tego uniknąć.
— Pójdziesz ze mną? —
pytam bez ogródek. Obaj chłopcy patrzą na mnie ze zdziwieniem wypisanym na
twarzach. — Zaproszenie jest dla mnie i osoby towarzyszącej, więc pomyślałam...
Pójdziesz ze mną?
Ron otwiera szeroko usta i patrzy na mnie
jak na wariatkę, a Harry wygląda tak, jakby chciał stąd uciec. Nagle rudzielec
zaciska mocno szczękę i mruży oczy.
— Hermiono, czy ja wyglądam
na instytucję charytatywną? — pyta ze złością.
— Ron...
— Nagle chcesz spędzić ze
mną czas? Unikałaś mnie i znikałaś w każdy weekend, zostawiając mnie samego. A
teraz... teraz chcesz, żebym poszedł z tobą na to cholerne przyjęcie i udawał,
że między nami jest wszystko w porządku. Wiesz co, Hermiono? Spierdalaj.
Ron odwraca się na pięcie i idzie przed
siebie. Moje wargi drżą niebezpiecznie i czuję wielką gulę w gardle. Wreszcie
dotarła do mnie smutna prawda. Myślenie o nas jako parze nie ma sensu, bo Ron
nie wie, że go kocham. Muszę wreszcie to zrozumieć, ale i tak czuję się
strasznie.
Delikatna ręka dotyka mojego ramienia i
odwracam się w tamtą stronę. Owijam się ramionami wokół Harry'ego i przytulam
go mocno. Prawdopodobnie, gdyby mnie nie trzymał, rozpadłabym się na małe
kawałki.
— Hermiono, zapomnij o
Ronie. Wiesz jaki on jest. Zawsze bierze wszystko do siebie i mówi zanim
pomyśli — szepce Harry, klepiąc mnie po plecach. — Czy coś się dzieje? Bardzo
często znikasz. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?
— Harry... — głos mi się
łamie i czuję łzy spływające po policzkach. Co mogę mu powiedzieć? Chciałabym
powiedzieć mu wszystko, ale... — Moi rodzice — szeptam. — Oni... oni odeszli.
Wciąga powietrze i patrzy na mnie.
— Co się stało?
— Śmier... Śmierciożercy —
szlocham, a on przyciąga mnie do siebie.
— Oh, Hermiono.
— Próbuję uciec od tego
wszystkiego. Znikam, żeby samotnie odrabiać pracę domową. To mi pomaga i
chociaż przez chwilę o tym nie myślę. Chociaż przez chwilę nie czuję się winna
— wyznaję i zdaję sobie sprawę, że każde wypowiedziane słowo jest prawdą. Kiedy
jestem z Draco, jedynym człowiekiem, który wie co się stało i który wszystko
pamięta, czuję się lepiej i ból z powodu ich straty zmniejsza się. Poprzez
swoją obecność, przypomina mi, dlaczego wróciłam. On jest jedyną osobą, która
wszystko rozumie.
— Hermiono, dlaczego nic
nie powiedziałaś?
— Ja... ja po prostu nie
wiedziałam, jak ci o tym powiedzieć. Nie chcę o tym rozmawiać.
— Dobrze. Nie martw się,
wszystko się ułoży.
Ocieram łzy i idziemy obok siebie.
Wyznanie prawdy, przyniosło mi ulgę. Wprawdzie nieznaczną, ale lepsze to niż
nic.
~*~*~*~*~*~
Harry wychodzi z dormitorium chłopców.
Rozglądam się za Ronem, ale nigdzie go nie widzę.
— On nie przyjdzie —
mamrocze, gdy do mnie podchodzi. Przełykam gulę w gardle.
— Czy ty...?
— Tak, ale on... Kiedyś
zrozumie swój błąd. Nie przejmuj się nim. Chodźmy.
Harry, Ginny i ja wychodzimy z pokoju
wspólnego Gryffindoru i idziemy na przyjęcie Slughorna. Kilka minut później
jesteśmy na miejscu. Oprócz nas, w pokoju jest dwanaście osób, które rozmawiają
tylko z tymi, których znają. Ginny cały czas wisi na Harrym i zaczyna mnie to
irytować. Ona ciągle z nim rozmawia, ostentacyjnie ignorując moją obecność.
Przewracam oczami, gdy zaczyna ględzić o Quidditchu.
Rozglądam się wokół siebie, szukając
osoby, z którą mogłabym porozmawiać, ale wewnętrzny głosik podpowiada, że
najlepiej poczułabym się, gdybym znalazła się w swoim łóżku z książką w ręce.
— Hermiono? — pyta Harry,
patrząc na mnie. Ginny niechętnie przerywa pasjonującą dyskusję i zerka na mnie
z irytacją.
— Nie czuję się zbyt
dobrze. Chyba coś mi zaszkodziło. Pójdę się położyć — odpowiadam.
— Chcesz żebyśmy z tobą
poszli? — dopytuję. Harry to wspaniały przyjaciel — zawsze myśli o innych. Oczy
Ginny rozszerzają się i zerka na mnie złowrogo.
— Nie. — Kręcę głową. —
Nic mi nie będzie. Bawcie się dobrze.
Macham do nich i wychodzę z pokoju.
Samotnie wędruję ciągnącymi się w nieskończoność korytarzami. To dziwne, ale
nie chcę wracać do pokoju wspólnego. Spaceruję pustymi korytarzami, wiedząc, że
nikt nie będzie się tu kręcił w piątkowy wieczór.
Idę obok od dawna nieużywanych sal i nagle
słyszę jęk. Podczas wojny słyszałam różne rodzaje jęku: jęk bólu, wołanie o
pomoc, ostatni wdech powietrza. Instynktownie sięgam do kieszeni po różdżkę i
jednym zaklęciem otwieram drzwi. I od razu tego żałuję. Na jednym z biurek w
samym staniku siedzi Lavender, a między jej nogami stoi Ron. Ma rozpiętą
koszulę i poluzowany pasek od spodni. Ich szaty są porozrzucane na ziemi. Chłopak
całuje jej szyję, a ona śmieje się, gdy mnie zauważa i przytula się do niego.
Ron kątem oka zerka w moją stronę. Jest zszokowany, ale tylko przez chwilę, bo
sekundę później widzę, że idzie w moim kierunku. Chcę uciekać, ale… dokąd?
Odwracam się i próbuję wyjść, jakby nic
się nie stało, ale nagle czuję silny ucisk na ramieniu. To Ron ciągnie mnie w
swoją stronę. Przyciska mnie do ściany i staje bardzo blisko, uniemożliwiając
mi ucieczkę.
— Co to było, Hermiono?
— Ja… ja nie wiem — mówię, starając się nie patrzeć na
niego. Jego włosy są brudne, a koszula rozpięta.
— Cóż, doceniam to, ale lepiej by było, gdybyś nikomu
o tym nie powiedziała — oświadcza.
— Nikomu?
— O mnie i Lav — wyjaśnia. — Rodzice zapewne zaczęli
by mnie pouczać i takie tam. Wiem, że mama wysłałaby mi wyjca, gdyby się
dowiedziała o moim związku.
— O związku? — jęczę. — Jak długo? — pytam, nie mogąc
się powstrzymać. Muszę wiedzieć. Ale czy powinnam?
— Cóż — mówi, rumieniąc się lekko. — Nie długo,
zaczęliśmy się spotykać pod koniec ubiegłego roku i kilka dni tego. Nie powiesz
nikomu, prawda? — błaga, ale ja już go nie słucham. Moje kostki robią się białe
od ciągłego zaciskania różdżki. Przytakuję, choć tak naprawdę, nie mam pojęcia
dlaczego to robię. Widzę ulgę w jego oczach.
— Do zobaczenia później — mówi, odwracając się do
niej.
Szybko wychodzę na korytarz. Pod koniec ubiegłego roku. Te słowa odbijają się echem w mojej
głowie. Chcę uciec. Muszę się stąd wydostać. Powrót do wieży Gryffindoru mi nie
pomoże. Nie mogę spać w jednym pokoju co ta… dziewczyna. Dlatego idę tam, gdzie
nikt mnie nie znajdzie.
Otwieram drzwi do Pokoju Życzeń i widzę duże
pomieszczenie z wielkim łóżkiem i stolikiem nocnym, na którym leży kilka
książek. W niewielkim kufrze znajduję krótki top i spodenki do spania. Przebieram
się w piżamę i siadam na łóżku.
~*~*~*~*~*~
— Granger?
Jakiś głos dociera do mnie jak przez
mgłę.
— To ty, Granger? Co ty tu robisz?
Słyszę znajomy głos coraz wyraźniej.
— Draco? — pytam, chcąc się upewnić,
że to on. Próbuje wstać z łóżka, ale uniemożliwiają mi to fantazyjnie pozwijane
koce, którymi przykryłam się podczas czytania książek. Przesuwam się do
krawędzi łóżka, ale zanim orientuję się, że jestem na brzegu, upadam na
podłogę. Na szczęście mój upadek amortyzuje kołdra leżąca na podłodze.
— Granger — mówi karcąco, po czym
podbiega do mnie. Podaje mi rękę i pomaga wstać. Przez cały czas na mnie
patrzy. Wygląda tak, jakby chciał poznać moje myśli. Oczywiście w każdej chwili
może to zrobić, ale szczerze mówiąc nie mam na to nastroju i gdybym była na
jego miejscu, nawet bym o tym nie pomyślała. Nagle orientuję się, że on patrzy
na mój strój! Zerkam w dół i widzę spodenki, krótsze od moich nowych spódnic i
krótki top, ukazujący mój brzuch. Najgorsze jest to, że nie mam na sobie
stanika.
Krzyczę i odskakuję do tyłu,
pospiesznie chwytając kołdrę leżącą na podłodze. Zakrywa dokładnie moje ciało i
uniemożliwia Malfoyowi gapienie się na mnie. Zerkam na niego i widzę lekki
rumieniec na jego policzkach. Jest zażenowany i chyba chce stąd uciec.
— Co ty tutaj robisz? — pytam.
— Jest sobota — usprawiedliwia się,
usilnie próbując nie patrzeć w moją stronę. Zerka na mnie przelotnie, ale znowu
odwraca wzrok. — Nie było cię na śniadaniu, więc pomyślałem, że z samego rana
wzięłaś się za odrabianie lekcji. Dlaczego tu śpisz? — pyta oschle.
Dawno tak ze mną nie rozmawiał.
Ostatni raz taki ton głosu słyszałam kilka miesięcy temu, ale teraz znam go
lepiej i wiem, że to jego taktyka, żeby odwrócić moją uwagę. Rodzice nauczyli
go, że nie powinien okazywać zbędnych emocji. Cóż, ta sztuka nie zawsze się
udaje. Parę sekund temu pokazał swoje prawdziwe oblicze. Zawstydzony Draco
Malfoy to coś nowego. Odganiam te myśli i zastanawiam się, co mu odpowiedzieć.
— Ja… — głos mi się łamie, a gardło
zaciska. — Ron — mówię szeptem.
— Hermiono?
Patrzę w górę i widzę jego
nieprzenikniony wyraz twarzy. Stoi obok mnie, a jego ręce otaczają mnie z obu
stron, jakby się bał, że zaraz upadnę.
— Chodzi oto, że… — kolejny szloch
uniemożliwia mi powiedzenie prawdy.
— Po prostu to powiedz.
— To nic — Zaciskam wargi ze złością.
— Powiesz mi, czy mam to zobaczyć na
własne oczy? — pyta zarozumiałym głosem.
— Ja… — Nie potrafię odpowiedzieć na
jego pytanie i naprawdę nie mam nastroju na Oklumencję. Cofam się do tyłu.
— Gotowa? — dopytuje, ale ja jedynie
zerkam na niego całkowicie zdezorientowana. — Raz, dwa…
Pokój rozmazuje się i widzę Rona i
siebie w naszym łóżku w namiocie. On pochyla się nade mną i uśmiecha się
szeroko. Między nami nie ma nic, a koc leży na podłodze.
Wyrzucam Malfoya z mojego umysłu z
taką siłą, że potyka się i ledwo łapie równowagę. Patrzy na mnie z zaskoczeniem
wypisanym na twarzy.
— Ja — zaczyna.
— Co to było? — pytam bez ogródek.
Owijam się kołdrą i mam ochotę go zamordować.
— Zapytałem czy jesteś gotowa?
— Ja… nie wiedziałam, o co ci chodzi.
I co, jesteś zadowolony? — rzucam ze złością.
— Bardziej zdezorientowany. A w ogóle,
co to było?
Czerwienieję ze złości.
— Co, nie zamierzasz jeszcze raz
wkraść się do mojego umysłu?
— Dlaczego jesteś taka zła?
— Bo powiedział mi, że byłam jego
pierwszą — krzyczę mu prosto w twarz.
— Co? — Malfoy patrzy na mnie, nic nie
rozumiejąc.
Siadam na podłodze pośród sterty
koców, nadal owinięta w puchową kołdrę. Zdaję sobie sprawę z tego, że wyglądam
jak siedem nieszczęść, ale w tym momencie mam to gdzieś.
— On był moim pierwszym — mówię,
czując łzy spływające po policzkach. — Powiedział mi, że ja byłam jego
pierwszą, ale… okłamał mnie. Wczoraj widziałam jak obściskiwał się z Lavender.
Dlatego tu jestem.
Zmuszam samą siebie, żeby spojrzeć na
Malfoya. Pamiętam tą scenę, której przed chwilą był świadkiem. Miała miejsce
kilka lat temu, kiedy razem z Harrym szukaliśmy horkruksów. Wtedy ja i Ron
byliśmy parą.
— Może to dlatego, że cofnęliśmy się w
czasie. Może to działo się wcześniej — tłumaczy.
Kręcę głową.
— Nie, on… on powiedział, że spotykał
się z nią pod koniec ubiegłego roku. To było zanim wróciliśmy do przeszłości.
Zawsze kłamał — mówię, tłumiąc płacz. Moje serce rozpada się na milion
kawałków.
— Cóż… — zaczyna Malfoy. — Najlepiej
będzie, jak zajmiemy się odrabianiem prac domowych. Chyba najdłużej zejdzie nam
z esejem do Snape’a. Ma być długi na dwie stopy, a trudność polega na tym, że
musimy dobrze przemyśleć który eliksir wybieramy. Trzeba także przygotować się
do pojedynku.
— Malfoy, ja naprawdę chcę być sama —
mówię.
Patrzy na mnie niemal rozbawiony.
— I?
— Malfoy — warczę.
— Granger, muszę ćwiczyć. Nie chcesz
mi pomóc? Chodzi mi oto, że tylko ty potrafisz walczyć ze mną jak równy z
równym — dodaje z aroganckim uśmiechem.
Przewracam oczami i wstaję.
— Dobrze, tylko pozwól mi się
przebrać.
— Daj spokój — drwi. — Już wszystko
widziałem, więc nie musisz się przebierać.
Rzucam w niego zaklęciem, biorę
ubrania do ręki i szybkim krokiem przechodzę przez drzwi, na których znajduje
się napis „Przebieralnia”. Malfoy chichocze, gdy z trzaskiem zamykam drzwi.
_________
Witajcie :) Po długim okresie czasu (Merlinie, minęły prawie 3 miesiące!) publikuję kolejny rozdział historii. Zapewne większość z Was straciła już nadzieję na to, że na tym blogu pojawi się coś nowego. Bardzo Was za to przepraszam. Przez te kilka miesięcy namnożyło się wiele spraw i wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie. Najpierw pisałam rozdział nowej historii, potem miałam zastój twórczy, byłam na wakacjach, a ostatnio zajęłam się tłumaczeniem Simply Irresistible (niedługo zacznę tłumaczyć najdłuższy epilog ever — serio będziecie przecierać oczy ze zdumienia). Obiecuję, że teraz rozdziały Życia będą się pojawiały często. Nawet bardzo często.
Co myślicie o rozdziale. Czy słowa Rona, skierowane do Hermiony też Was zdenerwowały? Ja miałam ochotę go zabić! Dobrze, że Draco w jakimś stopniu stara się pomóc Hermionie. O Harrym wypowiadać się nie muszę, bo każdy z nas uważa go za najlepszego przyjaciela Hermiony.
Przy okazji chcę Was zaprosić na nowy rozdział Last Minute Love, który opublikowałam wczoraj. Wasze komentarze dodadzą mi skrzydeł i być może kolejny rozdział pojawi się szybciej! :)
Druga informacja dotyczy Stowarzyszenia Dramione. Zapraszamy do udziału w konkursie na miniaturkę. Aby dowiedzieć się więcej, wystarczy kliknąć TUTAJ. Liczymy na Waszą aktywność! Prowadzimy także nabór do administracji Stowarzyszenia. Jeżeli uwielbiasz Dramione i masz odrobinę wolnego czasu, zgłoś się do nas!
I na koniec przypominam o Dramione Awards. Ogień i Lód otrzymał nominację w kategorii Opowiadania zakończone w ubiegłym półroczu — szkolne. Jeżeli uważacie, że zasługuje na wyróżnienie, proszę o oddanie głosu. Za wszystkie bardzo dziękuję <3
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!