piątek, 16 czerwca 2017

[T] [M] Dziesięć powodów, dlaczego kocham Hermionę Granger

Tytuł oryginału i link: 10 Reasons Why I Love Hermione Granger
Autor oryginału: bluescloods
Autor tłumaczenia: Arcanum Felis
Zgoda na tłumaczenie: jest
Bety: Rzan.Acrimonia
Fandom: Harry Potter
Para: Dramione
Rozdziały: 1/1 — miniaturka (liczba słów: 1 580)
Gatunek: romance, humor
Klasyfikacja: brak

A&T/N: Miniaturka jest kontynuacją „Dziesięciu powodów, dlaczego nienawidzę Draco Malfoya”. Tę autorka napisała z perspektywy Draco. Ma nadzieję, że wszystkim się spodoba.

Pierwszy powód: ona jest całkowicie i totalnie urocza.

Taa. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale to prawda! Ona jest naprawdę urocza!
Na przykład właśnie teraz przygryzła dolną wargę — zawsze to robiła, kiedy o czymś myślała — i z całych sił próbowałem się powstrzymać przed wzięciem jej na swoje kolana i migdaleniem się z nią. Widzisz? W moich ustach  brzmiało to dość przerażająco i dziwnie. Jednak nie potrafiłem się przed tym powstrzymać, bo była taka słodka. Odwróciła się i spojrzała na mnie, jej policzki przybrały różowy odcień.
Och Merlinie, to także jest urocze.
— Na co się gapisz, fretko?
Nawet kiedy mnie obrażała, ciągle była pociągająca. Świetnie. Puściłem oczko i rzuciłem jeden ze swoich firmowych uśmieszków.
— Oczywiście na ciebie.
— No co ty nie powiesz? Mam lepsze pytanie. Dlaczego gapisz się na mnie? — zapytała.
To śmieszne jak oboje ze sobą pogrywamy, bo ja oczywiście nie nienawidzę Hermiony.
Cholera, ona także mnie nie nienawidzi. Prawdopodobnie jest we mnie zakochana. Taa, trzymam się tego.
— Bo mogę, Granger. Jakiś problem? — kontynuowałem, cały czas się uśmiechając. Odpuściła, wzdychając dramatycznie i wróciła do swojej pracy.
Cóż, jestem cholernie pewny, że ją kocham.

Drugi powód: jej oczy.

A pewnie! Pozwijcie mnie za rzucanie sucharem, ale mógłbym w nich utonąć. Kiedy jest szczęśliwa, prawie świecą. Nienawidzę dni, gdy jest smutna lub przygnębiona, bo wtedy matowieją, ciemnieją i tak dalej.
Błyszczą tak jak ona.
Niestety, kiedy patrzę prosto w nie, mogę zrobić dla niej wszystko.
— Hej, Malfoy. Czy mogę cię prosić o przysługę? — zapytała, robiąc duże oczy szczeniaczka, nadąsaną minę i dodatkowo „ooomph”. Merlinie, pomóż mi.
— Jasne, czego potrzebujesz?
Wyjaśniła mi, w jaki sposób mogę jej pomóc, miałem pożyczyć pelerynę niewidkę Pottera. Oczywiście zgodziłem się na to.
Wiesz, w tym momencie zachowała się jak prawdziwa Ślizgonka.

Trzeci powód: jej włosy.

Nawet kiedy byliśmy na eliksirach i miała je związane w niechlujny kok, nadal mnie czarowały.
Co mogę powiedzieć? Bardzo lubię jej długie loki. Mogę sobie wyobrazić, jak leżą na moim ramieniu, kiedy ja…
Nie. Nawet nie skończę tej myśli.
Wyciągnęła pojedyncze pasma z koka, pozwalając im opadać na plecy. Nie mogła ich dzisiaj dobrze ułożyć, ponieważ końcówki bardzo się poskręcały.
Ładnie to wyglądało!
Żeby jeszcze bardziej mnie dobić, przeczesała włosy dłonią, potrząsnęła, po czym przerzuciła przez ramię i splotła.
Cholera.
Blaise siedział obok mnie i położył rękę na moim ramieniu.
— Jesteś tak zakochany, że aż boli na to patrzeć — powiedział współczująco.
— Zamknij się, Zabini.
Popatrzyłem na nią ostatni raz, zanim profesor Snape uderzył mnie w głowę.
— Skup się na lekcji, panie Malfoy.
Zauważyłem, że Hermiona zachichotała.
Dobry sposób na zawstydzenie, Draco.
Westchnąłem, starając się nie myśleć o włosach Hermiony.
Przed końcem zajęć miałem około siedmiu siniaków na głowie przez brak skupienia na eliksirach.
Świetnie.

Czwarty powód: jej głos.

Wszyscy myślą, że Hermiona nie śpiewa, ale ja wiem, że się mylą. Jest naprawdę dobrą piosenkarką, prawdopodobnie jedną z najlepszych w szkole. Mam tylko nadzieję, że kiedyś chciałaby zaśpiewać publicznie dla mnie. Haha! Ta myśl sprawia, że chcę się stoczyć i wybuchnąć płaczem. Nie no, żartuję.
— Nie pytaj mnie, czy to miłość, kochanie…
Wszedłem i usiadłem przy jej drzwiach. W sumie dobrze, że mieszkamy tu tylko my. Jej oczy były zamknięte, więc nie wiedziała o mojej obecności, dopóki nie skończyła, a ja zacząłem głośno klaskać. Otworzyła szeroko oczy i intensywnie się zarumieniła.
Tak słodko.
— Nie uczyli cię pukać, Malfoy? — spytała, oczywiście zdenerwowana.
— Cóż, drzwi były otwarte, a ty dość głośna, więc przyszedłem, aby posłuchać.
Popatrzyła w dół, unikając mojego wzroku.
— Och.
— Nie zrozum mnie źle, Granger! Byłaś naprawdę niezła.
Uśmiechnąłem się szczerze, a ona zerknęła na mnie i podeszła bliżej.
— Naprawdę? Dzięki, Malfoy!
Wtedy mnie przytuliła.
Cholerne hormony.
Przyciągnąłem ją do siebie i staliśmy tak przez chwilę, ukrywając zażenowanie. Odsunąłem się pierwszy, obawiając się, że mógłbym pchnąć ją na łóżko i zacząć całować.
Dlaczego ciągle myślę o migdaleniu się z nią?
Uniosła wzrok i zobaczyłem… nie umiem tego wytłumaczyć, ale to było seksowne.
— Dobrze się czujesz, Malfoy? — spytała cicho, niemal szeptem.
— Taa! Do zobaczenia później!
Wybiegłem z pokoju do salonu dormitorium Prefektów Naczelnych. Usiadłem na kanapie i objąłem rękami całą twarz.
— Nie poradzę sobie z tym!
Jej głos także mnie kręci.

Piąty powód: sposób, w jaki sprawia, że taki facet jak ja rumieni się i jąka.

Niedawno było gorzej, bo myślę, że starała się być super seksowna, urocza, piękna, przepiękna… cóż, pewnie rozumiesz, o co mi chodzi.
— Hej, Malfoy… Czy mogę pożyczyć twoje dodatkowe pióro? — zapytała na zaklęciach. Dąsała się, bo zapomniała swojego ulubionego. Wiedziałem, że to jej ulubione, bo było złote i przede wszystkim to prezent ode mnie na urodziny.
— Jasne, masz. — Podałem pióro, rumieniąc się.
— D-dzięki, Malfoy — odpowiedziała z uśmiechem i wróciła do podręcznika.
— N-nie ma za co, Granger.
— Dobrze się czujesz? Jąkasz się, a ty nigdy tego nie robisz? Coś się stało?
Zarumieniłem się.
Pieprzyć to wszystko! Muszę jakoś ocalić swoją męskość.
Zbliżyłem się do jej twarzy i uśmiechnąłem się, co zawsze ją zawstydzało.
Ach, zapomniałem dodać: Hermiona często rumieni się w moim towarzystwie.
— Wszystko jest w porządku, kocha…
Zaśmiała się nerwowo, kiedy prawie ją pocałowałem. Naprawdę chciałem, ale spojrzałem na moją książkę.
Słyszałem, jak mamrotała coś, co brzmiało jak „Głupia zboczona fretka prawie mnie pocałowała. Za kogo on się ma?”
Misja wykonana, Malfoy. Misja wykonana.
Wygrałem rundę, ale wiem, że w przyszłości zdarzą się sytuacje, które zawstydzą mnie bardziej niż jej urocze…
Tak, wpadłem po uszy, pogódź się z tym.
Nie chciałbym się rumienić podczas seksu z Hermioną. Byłbym męski i w ogóle… No co? Jestem facetem! O tym właśnie myślimy!
Seks… z Hermioną...
Znowu się rumienię.
Dlaczego ona mi to robi?!

Szósty powód: jej uśmiech.

To widzą także inni. Hermiona to dziewczyna, która czasami uśmiecha się tylko w konkretnych sytuacjach.
Ale kiedy ja się do niej uśmiecham, ona zawsze to odwzajemnia.
Nie posyła jedynie nieśmiałych uśmiechów. Te szerokie zawsze poprawiają mi nastrój.
Myślę, że pewnego dnia będziemy kimś więcej niż tylko przyjaciółmi.
Kocham ją, a ona ukrywa swoją miłość do mnie.
Jesteśmy sobie przeznaczeni, prawda?

Siódmy powód: jej ciało.

Więc… Blaise i inni Ślizgoni stworzyli tajny, fantazyjny otwarty basen w pobliżu Hogwartu.
I zaprosili mnie, żebym z nimi popływał.
Chodzi o to, że Blaise nie powiedział mi, że Hermiona tam będzie.
W bikini.
Cholera.
Ona i Blaise położyli się na krzesłach. Jej włosy opadały falami na plecy.
Te włosy… Pieprz się, Zabini…
Ten wariat to zaplanował.
Hmm… mógłbym mieć z tego jakąś korzyść… Nie!
Oswobodź się  z tego zaklęcia, Malfoy. Uderzyłem się w twarz.
Hermiona otworzyła oczy i spojrzała na mnie, jakbym zwariował.
Patrzyłem na nią jak na boginię. Jest taka seksowna. Och, Merlinie!
I wraz z wiekiem wygląda coraz lepiej.
Blaise uśmiechnął się do mnie.
— Czy ty właśnie… się uderzyłeś? — zapytała Hermiona, śmiejąc się.
— Możliwe?
W odpowiedzi usłyszałem jej chichot.
— Hej, Hermiono! Draco! Możecie iść do baru i przygotować coś do jedzenia?
Dziewczyna jęknęła w geście protestu, odwracając się od Blaise’a.
Tymczasem on kiwnął w jej kierunku głową i mrugnął.
Chciał żebym coś dla niej zrobił.
Och Merlinie. Pomóż mi. Teraz.
— Dobra — powiedziała, chwytając mnie za rękę i prowadząc prosto do baru.
Jesteśmy teraz sami. W kuchni.
Nikt nas nie widzi.
To moja szansa!
— Więc… co chcesz przy…
Posadziłem ją na blat i uciszyłem.
— C-co ty robisz, Malfoy? — Zarumieniła się i to takie słodkie.
W tym momencie cieszę się, że jestem taki wysoki.
Pocałowałem ją w szyję, ssąc skórę na obojczyku. Jęknęła cicho, a ja się uśmiechnąłem.
Przesunąłem się w zagłębienie między szyją a ramieniem. To jest jedna z jej sfer erogennych. Bardzo dobrze, Draco.
Ugryzłem ją lekko, co wywołało westchnienie. Pocałowałem to miejsce, zostawiając dowód na to, że jest moja.
Ha, malinka!
— Malfoy, co ty…?
Polizałem miejsce, gdzie ją ugryzłem i przestała mówić. Odskoczyłem od niej i wyciągnąłem jedzenie z szafki.
— Zacznijmy gotować, dobra? — Roześmiałem się mentalnie.
Jej twarz przybrała purpurowy kolor i oczywiście Hermiona ignorowała mnie przez resztę dnia.
Jednak stwierdzam, że totalnie i całkowicie było warto.

Ósmy powód: ona jest taka niewinna.

Hermiona jest staroświecka. Spotyka się tylko z jednym facetem, nigdy by nikogo nie zdradziła i wierzy, że powinna uprawiać seks tylko z tym jedynym. Dobrze, że ona i Łasica (Ron Weasley) jedynie się migdalili.
To nas różni.
Wiele razy uprawiałem seks — nie bez powodu nazywali mnie „ślizgońskim bogiem seksu”. Nigdy nie byłem zakochany w żadnej z dziewczyn, z którymi to robiłem, ale zawsze chciałem, żeby były Hermioną.
To przerażające, prawda?
Chodzi mi o to, że ona jest moim całkowitym przeciwieństwem.
I dlatego ją lubię.
Więc kiedy zobaczyłem jej wielkie, smutne oczy, gdy przyłapała mnie na migdaleniu się z Pansy w jednej z pustych sal, widziałem, że cierpiała.
Bardzo dobrze wiem, że nie jestem idealny.
Ale to wciąż było głupie posunięcie.
— Hermiono, ja nie, to znaczy, m-my nie… — Próbowałem znaleźć słowa, które mogłyby sprawić, że ta sytuacja wyglądałaby lepiej, ale nie potrafiłem.
Ponieważ jestem tym, który nie powinien tu być i jest do bani.
Zauważyłem łzy w jej oczach.
Cholera.
Naprawdę zawaliłem.
— Daj spokój, Malfoy, nie obchodzi mnie to — oświadczyła i wyszła z pomieszczenia.
Pansy chwyciła mnie i próbowała pocałować, ale odepchnąłem ją.
— Co do cholery, Draco?
Odwróciłem się.
— Jestem zakochany w Hermionie Granger, więc jeśli nie masz nic przeciwko, teraz sobie pójdę.
Jak powiedziałem, tak zrobiłem.
Agh. Dlaczego do cholery tak postąpiłem?

Dziewiąty powód: jej usta.

Nie chce ze mną rozmawiać.
Zrobiłem wszystko!
Śpiewałem dla niej.
Przepraszałem wiele razy.
Kupiłem drogie czekoladki i kwiaty.
Ale w końcu pokazałem, że mam jaja i ostatni sposób zadziałał.
Pocałowałem ją przed całą szkołą.
I odwzajemniła!
Odsunęła się, ignorując wiwaty i buczenie moich fanek oraz rudej głowy Weasleya.
— Nienawidzę sposobu, w jaki sprawiłeś, że się w tobie zakochałam.

Dziesiąty powód:

Naprawdę? Bo ja kocham sposób, w jaki cię pokochałem.

 _________

Witajcie :) Tak jak obiecałam, w piątkowe popołudnie publikuję drugą część miniaturki z perspektywy Draco. Muszę powiedzieć, że ten tekst jest taki słodki i humorystyczny, że aż mnie się nastrój poprawia. Jestem ciekawa Waszych reakcji. Podzielcie się nimi w komentarzach.
Być może w przyszłym tygodniu opublikuję kolejny rozdział Fretki, ale to nic pewnego, więc czekajcie cierpliwie.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu!





piątek, 9 czerwca 2017

[T] [M] Dziesięć powodów, dlaczego nienawidzę Draco Malfoya

Tytuł oryginału i link: 10 Reasons Why I Hate Draco Malfoy
Autor oryginału: bluescloods
Autor tłumaczenia: Arcanum Felis
Zgoda na tłumaczenie: jest
Bety: Rzan.Acrimonia
Fandom: Harry Potter
Para: Dramione
Rozdziały: 1/1 — miniaturka (liczba słów: 1 691)
Gatunek: romance, humor
Klasyfikacja: T

A&T/N: To miniaturka Dramione pisana z perspektywy Hermiony. Autorka ma nadzieję, że spodoba się czytelnikom, a tłumaczka życzy wszystkim miłej lektury :)

Pierwszy powód: jego oczy.

— Hej, Granger, czy ty mnie w ogóle słuchasz? — jasnowłosy chłopak prychnął na mnie.
Cholera! Pewnie się zorientował, że na niego patrzę. Cholerny Malfoy i te jego lśniące, srebrzyste oczy.
— Och, przepraszam, Malfoy. Zamyśliłam się — skłamałam.
— Okej. Cóż, pamiętaj o naszych dzisiejszych obowiązkach Prefektów Naczelnych, dobra?
Zmniejszył dystans między nami i patrzył na mnie przez chwilę. Uderzyłam go w policzek i uciekłam, nie będąc w stanie usunąć z mózgu widoku tych pary błyszczących oczu.
Cholera z nim.

Drugi powód: jego włosy.

Kiedy po raz pierwszy spotkałam Draco, nie miał grzywki i jego włosy były nienagannie ułożone. Tak jak jego ojca. Teraz są jednym wielkim bałaganem z grzywką sięgającą do oczu, a ja nienawidzę tego przyznawać, ale wydaje mi się, że wygląda o niebo lepiej.
Siedział obok mnie na lekcji starożytnych runów i nonszalancko, albo i nie, ciągle się nimi bawił. Zerkał na mnie swoimi srebrnymi oczami. Znowu się wpatrywałam się i wręcz tonęłam w jego głębokim spojrzeniu. Nagle moja twarz zrobiła się ciepła, dlatego szybko wróciłam do zapisywania notatek, co powinnam robić od początku lekcji.
— Te zajęcia są strasznie nudne, nie ma co robić — jęknął, opierając głowę na moim ramieniu.
Jego włosy zaczęły łaskotać mnie w twarz i poczułam, że jest cieplejsza niż parę sekund temu.
— Malfoy, przestań się o mnie opierać albo cię przeklnę — skarciłam go cicho.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się tym swoim słynnym malfoyowskim uśmiechem.
— Czemu? — zapytał.
— Ponieważ twoje włosy są bardzo denerwujące — skwitowałam krótko.
— Doprawdy?
Spojrzał na mnie, jakby nie mógł uwierzyć w to, co właśnie powiedziałam.
— Tak, Malfoy, i przestać patrzeć na mnie w ten sposób! — Mój głos był o ton wyższy.
— Myślę, że masz na myśli seksowne. — Mrugnął do mnie i zaczął notować.
Ugh. Merlinie, ratuj.
Skończyłam odrabiać lekcje, bo nie mogłam przestać myśleć o tych cholernych włosach fretki podczas zajęć.
Przeklnę go!

Trzeci powód: jego głos.

To najbardziej irytujący dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałam. Cóż, może nie najbardziej, ale doprowadzał mnie do szaleństwa jego spokojny i jednocześnie seksowny głos. Nie żebym kiedykolwiek mu to powiedziała!
Zaczął siadać obok mnie przy stole Gryffindoru.
Jak bardzo to jest dziwne?
Cóż, zacznij się przyzwyczajać.
To zaczęło się od przegranej Sam-Wiesz-Kogo.
Przejdźmy do meritum.
Siedzimy razem z Harrym i Ronem, moimi dwoma najlepszymi przyjaciółmi w czarodziejskim świecie.
Usiadł przy stole, tam gdzie trzy sekundy wcześniej było jedzenie.
Na szczęście Harry zdążył je już usunąć.
Zaczął śpiewać piosenkę, jego piosenkę, nad którą pracował od kilku miesięcy. Napisał ją dla mnie. Myślałam, że żartuje. Cóż, jednak nie.
O dziwo nawet mi się spodobała.
Och, Merlinie.
Zrobił to, żeby mnie torturować, bo wiedział, że tak bardzo gardziłam jego głosem.
W ciągu następnej minuty obserwowali nas wszyscy uczniowie i profesorowie zgromadzeni w Wielkiej Sali.
Gdy skończył śpiewać, położył rękę na moim ramieniu i uśmiechnął się. Uśmiechem, którym nigdy nie będę zmęczona.
— Więc, co myślisz, Granger? — Uśmiech zamienił się w uśmieszek.
— Była koszmarna — oświadczyłam, odwracając twarz od jego elektryzującego spojrzenia i wzruszając ramionami.
Kątem oka widziałam, że uniósł kciuki, patrząc na zagubionego Harry’ego i wkurzonego Rona.
— Uwielbia ją — rzekł z dumą.
Wyszłam z Wielkiej Sali, ignorując spojrzenia uczniów. Miałam dość słuchania jego paplaniny! Draco roześmiał się, gdy sobie poszłam.
W sumie uroczo się śmieje…

Czwarty powód: jego uśmiech.

To kolejna z idealnych cech, które posiada. Błyszczy w słońcu, a jego zęby są perfekcyjnie białe.
Często się do mnie uśmiechał, ale rzadziej do innych.
Cóż, na jego twarzy gościły jeszcze uśmieszki i bardzo szerokie uśmiechy.
Kiedy zauważał mnie na korytarzu, zaczynał uśmiechać się tak prawdziwie. Często także do mnie machał.
Nie jestem pewna tego, czy nienawidzę, czy gardzę jego uśmiechem.

Piąty powód: sposób, w jaki mnie zawstydza.

Prawie wszystko, co robił lub mówił sprawiało, że moja twarz była czerwona jak pomidor, a ja nie miałam pojęcia, dlaczego tak się działo. Lekki uśmiech wystarczał, żeby moje policzki zabarwiły się na różowo.
Ale ostatnio zaczął mi prawić komplementy. Nie to żebym narzekała...
— Hej, sexy.
Podszedł do mnie od tyłu i owinął ramiona wokół mojej talii. Poczułam ciepły oddech na szyi. Szybko mnie w nią pocałował, zanim popatrzył mi w twarz.
— H-hej, Malfoy.
Gdybym wyglądała jeszcze głupiej, z pewnością przeklęłabym samą siebie.
Nie krępuj się, Hermiono.
— Wszystko w porządku? Twoja twarz jest trochę zarumieniona. Wiesz, mogę samemu wykonać dzisiejsze obowiązki, jeśli chcesz! — Oparł czoło o moje, uśmiechając się przez cały czas.
Robił to celowo.
Chory, ślizgoński drań…
— N-nie! Nic mi nie jest! N-nigdy nie czułam się lepiej! — powiedziałam pośpiesznie, starając się odejść od niego, ale chodził szybciej ode mnie i ciągle trzymał się blisko.
— Jesteś pewna, Granger? — zapytał, nadal się uśmiechając.
— O-oczywiście! Właśnie idę do dormitorium Prefektów Naczelnych. — Uśmiechnęłam się, starając się brzmieć normalnie.
— W porządku… — Zbliżył się do mnie i pocałował w policzek.
On. Mnie. Pocałował.
— Życz mi szczęścia na kolejnym meczu!
Odszedł, wciąż się uśmiechając.
To podstępny drań!

Szósty powód: jego osobowość.

Widzisz, Draco jest bardzo otwarty. Nie boi się mówić tego, o czym myśli. Właśnie to zauważyłam.
Jest arogancki, irytujący, zdemoralizowany (przez większość czasu), nawet zabawny (kiedy jest ze mną), zbyt dumny i często zazdrosny.
O tak. Jest nadopiekuńczy.
Właśnie udowodnił to na meczu quidditcha, gdzie Ravenclaw grał przeciwko Slytherinowi. Oczywiście został szukającym Slytherinu i kapitanem, przez co wiedział, jak w prosty sposób zniszczyć swoich przeciwników. Ślizgoni wygrali mecz. Wow. Myślę, że dzisiaj szczęście było po jego stronie.
Zaczęłam schodzić po schodach, żeby mu pogratulować. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Mrugnął do mnie, co mnie rozproszyło. Nie zwróciłam uwagi, jak idę, przez co potknęłam się o coś i upadłam.
I po kostce.
To okropne, usłyszałam dziwny dźwięk oraz poczułam ból w okolicy prawej kostki. Płonie i bardzo boli. Łzy stanęły mi w oczach, kiedy uczniowie zebrali się wokół mnie. W szczególności Draco Malfoy.
— Granger, wszystko w porządku? — Jego głos był przepełniony paniką. Wyszedł z tłumu, żeby mi pomóc, ale Ron go powstrzymał.
— Od razu zabiorę ją do skrzydła szpitalnego!
Ron jest dobrym przyjacielem. Kiedyś coś do niego czułam, ale był zbyt tchórzliwy, żeby je odwzajemnić, więc poszłam naprzód i w sumie byłam szczęśliwa z tego powodu. Draco wystawił infantylnie swoją dłoń i podniósł mnie, jakbym była księżniczką.
Kiedykolwiek indziej pewnie bym zaprotestowała, ale teraz nie mogłam, bo nie ukrywam, ból spowodował, że zaczęłam płakać. Gdy wyszliśmy z tłumu i skierowaliśmy się do skrzydła szpitalnego, zaszlochałam już głośniej.
— Hej, nie płacz, Granger. — Owinął moje ramiona wokół swojej szyi, a ja dalej nie mogłam się uspokoić.
— To bardzo boli! — krzyknęłam, zaciskając uchwyt.
Pocałował mnie w czoło i pomimo cierpienia, przestałam płakać. Zapewne z szoku.
— Uspokój się, trzymam cię — mruknął łagodnie, prowadząc mnie do skrzydła szpitalnego.
Cóż, możliwe, że to nie jest moja najmniej ulubiona jego cecha.

Siódmy powód: jego ciało.

Kiedy o tym myślę, czuję się jak zboczeniec.
Jak na dziewiętnastolatka miał naprawdę dobrze zbudowane ciało. A to, co robił, było takie… malfoyowskie.
Wiem, że Prefekci Naczelni mieszkają w jednym dormitorium, odkąd wybrano profesora Dumbledore’a na jednego z nich.
Zaczęłam pukać w drzwi do sypialni Draco, aby mu podziękować za pomoc z nocnymi patrolami. Przez moją zranioną kostkę nie byłam zbyt pomocna.
Otworzył drzwi, nie mając na sobie koszuli.
Merlinie, jakie on ma boskie ciało!
— Co jest, Granger? — spytał nonszalancko, używając przy tym wszystkich swoich magicznych zaklęć przeciwko mnie. Patrzył mi w oczy, przeczesując ręką mokre włosy i uśmiechając się, nie zważając, że nie ma na sobie koszuli.
— Załóż koszulę, fretko — wypaliłam, wchodząc do jego pokoju z nim idącym za mną.
— Jest zbyt gorąco, żeby zakładać koszulę. Ty też powinnaś zdjąć swoją. — Mrugnął do mnie, co spowodowało, że na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
Znowu to robi.
— Och, zamknij się, Malfoy. — Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit. — Przyszłam tu, żeby ci podziękować za pomoc ostatniej nocy — wyjaśniłam, uśmiechając się lekko.
— Nie ma za co, Granger.
Klapnął na łóżku obok mnie i objął swoimi ramionami, otulając w uścisku. Mogłabym się wyrwać, jeśli bym chciała.
Nie byłam jednak pewna, czy chciałam.
Nagle puścił mnie i usiadł na mnie, trzymając moje nadgarstki nad głową.
— D-Draco? — wyszeptałam.
Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby tak postępował względem mnie. Jego oczy wyglądały zupełnie inaczej niż zwykle. Były zachmurzone pożądaniem.
Co za banał.
Potrząsnął głową i zszedł ze mnie, po czym zaczął przechadzać się po pokoju.
Dobrze umięśnione plecy.
— Przepraszam, Hermiono… — powiedział.
— W porządku — bąknęłam.
Po raz pierwszy zwrócił się do mnie po imieniu. Powinnam to docenić. Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił. Zobaczyłam ten ciepły uśmiech, który zawsze sprawiał, że miękły mi kolana. Wyglądał, jakby nigdy nie był szczęśliwszy, dlatego chciałam uniknąć tej niezręcznej sytuacji. Założył koszulę — z udawanym rozczarowaniem, udawanym — i usiadł obok mnie, ignorując sytuacją sprzed kilku chwil.
Ale kiedy tej nocy położyłam się spać, ciągle myślałam o tym, jak na mnie patrzył.
W mojej  głowie trwała bitwa myśli i ciągle zastanawiałam się, czy naprawdę go nienawidzę, czy wręcz odwrotnie.
Oczywiście, że nie, Hermiono Jean Granger. Ciągle o nim myślisz. Zrozum wreszcie, że…
Sumienie, zamknij się wreszcie!
Czy ja… go kocham?
Nie!

Ósmy powód: sposób, w jaki dziewczęta lgną do niego przez cały czas.

To jedna z rzeczy, których naprawdę i do żywego w nim nienawidzę!
Nie, nie jestem zazdrosna! Myślę, że to głupota paradować z dziewczynami uwieszonymi na sobie. To znaczy, no weź, innym czarodziejom też coś się należy.
Najbardziej mnie zabolało, kiedy noc po tym, jak leżał na mnie, nakryłam go na migdaleniu się z Pansy Parkinson w jednej z opuszczonych sal.
Ze wszystkich dziwek w Hogwarcie, on musiał wybrać tę sukę. To mój największy wróg!
Właśnie ten widok ścisnął moje serce.
— Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać.
Patrzyłam na oboje, zwłaszcza na Draco. Otworzył szeroko oczy i odsunął się od niej. Z jej ust wydobyło się rozczarowanie.
Marudna ślizgońska suka…
— Hermiono, ja nie, to znaczy, m-my nic…
— Daj spokój, Malfoy, nie obchodzi mnie to — przerwałam mu i wyszłam na korytarz. Łzy napłynęły mi do oczu.
Dlaczego, do cholery, tak się czuję?

Dziewiąty powód: jego usta.

Nie rozmawiałam z Draco, odkąd nakryłam go z Pansy. Nawet sprawiłam, że przy stole Gryfonów Harry zrobił mi miejsce pomiędzy sobą a Ronem.
Malfoy rozpaczliwie próbował ze mną porozmawiać. Robił wszystko.
Śpiewał dla mnie.
Wielokrotnie przepraszał.
Kupił drogie czekoladki i kwiaty.
Ale ostatnia rzecz, którą zrobił, sprawiła, że mu wybaczyłam.
Draco Malfoy pocałował mnie na oczach całej szkoły, jeśli mogę dodać.
I powiedział, że mnie kocha.

Dziesiąty powód:

Nienawidzę sposobu, w jaki sprawiłeś, że się w tobie zakochałam.
 ___________

Witajcie :) W to piątkowe popołudnie publikuję nowe tłumaczenie. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten tekst nie należy do ambitnych, ale czasem taka lekka historia też jest potrzebna. Jestem ciekawa Waszych odczuć odnośnie tego tekstu. Podzielcie się nimi w komentarzach.
Niedługo opublikuję drugą część tej miniaturki z perspektywy Draco ;) Więc bądźcie czujni!
Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział fretki. Teraz mam wiele na głowie, tak jak moje bety, dlatego proszę o uzbrojenie się w cierpliwość. Obiecuję, że warto trochę poczekać.
To tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu!



Obserwatorzy