Hermiona nie została wypuszczona ze
skrzydła szpitalnego do śniadania następnego dnia rano. Głodna, zeszła do
Wielkiej Sali, aby znaleźć Harry’ego, Rona i śniadanie.
- Hermiona! - krzyknął Ron z ustami
pełnymi kiełbasy. - Dobrze cię widzieć.
- Pani Pomfrey w końcu ustąpiła -
uśmiechnęła się, siadając między dwójką przyjaciół i sięgnęła po tosta.
- Szkoda, że nie przetrzymała cię
przez eliksiry. To następna lekcja. - Harry spojrzał na nią sympatycznie i
postawił przed nią słoik dżemu truskawkowego. Truskawkowy był jej ulubionym.
Uśmiech Rona nagle zniknął. - Nie
miałaś żadnych odwiedzających… eee… w nocy? - zapytał. Po lewej stronie
dziewczyny, oczy Harry’ego rozszerzyły się.
Hermiona zmarszczyła brwi. - Lavender
i Parvati przyszły ponownie. Powiedziały, że czują się winne, tego, że się nie
obudziły, kiedy mnie porwali. Powiedziałam, że obudziłam się dopiero jak byłam
w rezydencji, ale nie słuchały. - Uśmiechnęła się do współlokatorek, które
siedziały kilka miejsc dalej. Odmachały, rozpromienione, tym że znowu ją widzą.
- Ktoś inny? - zapytał szybko Harry.
- Eee… Ginny przyszła w pewnym
momencie, ale myślę, że szukała jednego z was. – Posłała Harry’emu znaczące
spojrzenie, a potem wybuchła śmiechem. Zauroczenie Ginny chłopakiem zawsze
rozśmieszało trójkę przyjaciół.
Jednak żaden z nich się nie śmiał. Zamiast
tego, chłopcy wymieniali porozumiewawcze spojrzenia za jej plecami.
- Co jest z wami? - spytała.
Ron fachowo pokroił swoją czwartą
kiełbasę. - Nic! - odpowiedział.
- Absolutnie nic - powtórzył Harry.
Hermiona założyła ręce. - Jestem waszą
przyjaciółką - zaczęła, tonem którym kobiety rozmawiają z płcią przeciwną
- od czterech lat. Znam was dobrze. - Pogroziła palcem - Wy coś kombinujecie.
- Co sprawia, że tak myślisz? -
zapytał Harry.
- Jesteśmy tacy niewinni, jak… jak…
jak coś bardzo niewinnego - zapewnił ją Ron.
- Dziecko! Tak niewinni, jak małe
dziecko.
Hermiona uniosła brwi, gdyby nie
siedziała przy stole, pewnie położyła by ręce na biodrach. - Wy dwaj nie znacie
pojęcia niewinne!
- Oczywiście, że tak! - Powiedział Ron
z udawanym obudzeniem. - Niewinny, przysłówek…
- To przymiotnik, Ron - westchnęła.
- Żadna różnica. Niewinny,
przymiotnik, znaczy bez winy, albo niewinny. Widzisz! Ja wiem, co to znaczy.
Hermiona przewróciła oczami i ugryzła
tosta.
♥ ♥ ♥ ♥
Eliksiry minęły bez problemów, jak to
zawsze miało miejsce, gdy na zajęciach był Neville, który potrafił ubrudzić
całą salę swoim eliksirem. Twierdzono, że strach Neville’a przed profesorem
Snape’m w połączeniu z jego niezdarnością może spowodować katastrofę.
Hermiona została połączona z Ronem.
Mieli robić eliksir na nieśmiałość. Ten eliksir, wykonany poprawnie, powodował,
że ludzie stawali się nieśmiali i bojaźliwi. Był wykonywany w średniowieczu do
przesłuchiwania więźniów. Ci, którzy bali się byli bardziej skłonni do mówienia
bez konieczności… bolesnego przymusu. To był pewien rodzaj życzliwości.
Hermiona starała się nie myśleć o
zastosowaniu tego eliksiru w przeszłości. Spojrzała w górę i zauważyła, że
Ron zachowuje się dziwnie. Zmarszczyła brwi. Tych dwóch coś wie!
Ron rozglądał się na boki, patrząc
podejrzliwie na kogoś po drugiej stronie sali. Spojrzała za jego wzrokiem.
Obserwował Draco. Zmarszczyła brwi ze zdziwienia, starannie siekając płatki
słonecznika. Czy Ron nadal podejrzewa Draco? Dlaczego? To nie miało sensu.
Draco uratował jej życie, kiedy Harry ją upuścił, po wszystkim. I był z nimi na
misji ratunkowej. Dlaczego to zrobił, nie wiedziała. Ostatnio zachowywał się
jak nie on.
Ponownie zerknęła w bok. Zobaczyła, że
Draco spogląda na jej stół. Harry spojrzał na niego, a potem na Rona. Ron
znowu spojrzał, potem na Draco, który ciągle patrzył w jej kierunku. Ci dwaj na
pewno coś knują. Zdradziły ich spojrzenia.
♥ ♥ ♥ ♥
Harry i Ron zdawali sobie sprawę, że
istnieje jedno miejsce, gdzie nie mogą „chronić” Hermiony przed Draco - lekcja
runów. Mieli nadzieję, że nie było tam miejsca na romantyczne wyznania miłości.
Przy odrobinie szczęścia.
Hermiona, oczywiście, nic nie
rozumiała. Wiedziała, że coś się dzieje, ale doszła do wniosku, że chłopcy po
prostu wciąż nie ufają Draco. Miała nadzieję, że w końcu dadzą sobie z tym
spokój.
Lekcja runów była bardzo głośna,
uczniowie rozmawiali tłumacząc historię. Profesor Scripta chodziła po klasie,
robiąc stosunkowo mało, aby uciszyć uczniów. Ale praca była wykonana, powoli,
ale pewnie.
Co dziwne, między Hermioną a Draco nie
było wrogości. Nadal nie wiedziała, dlaczego Draco ją uratował, myślenie o tym
sprawiało, że wariowała. Draco miał zbyt wiele tajemnic. Pomyślała o swojej
przyjaźni z Harrym i Ronem: zawsze wiedziała co myślą, patrząc na ich twarze,
uśmiechali się porozumiewawczo, spędzali wiele długich wieczorów, rozmawiając
koło kominka i śmiejąc się do utraty tchu. Draco był inny. Nie znała jego
tajemnic, a jego twarz była nieczytelna tak jak książka napisana po łacinie -
pewne rzeczy mogła odgadnąć, a reszta była zupełną tajemnicą. I zdała sobie
sprawę, z wielkim zaskoczeniem, że nigdy nie wiedziała, jak się śmiał. Albo
uśmiechu - takiego uśmiechu, który oświeca całą twarz, rozśmieszając innych,
tak że chcesz biegać i tańczyć. Był jak obca ziemia, ledwo poznany, a
najbardziej przerażające było to, że chciała go poznać.
Spojrzała na Draco z ukosa. Ku jej
przerażeniu - patrzył na nią. Szybko, czerwona na twarzy, wróciła do pracy.
Nastąpiła chwila ciszy.
- Lepiej się czujesz? - zapytał od
niechcenia.
- Tak, dzięki - odpowiedziała.
Pragnęła zapytać go, dlaczego pomógł ją uratować, ale jakoś nie miała odwagi.
Lekcja, jak zawsze, upływała powoli. W
końcu Draco i Hermiona zaczęli rozmawiać o książkach, pogodzie i oczywiście o Laekalia.
-
Zyax - szepnęła Azura, słysząc za sobą oddech w ciemności nocy.
Nie
odpowiedział, ale oplótł ją ramionami. - Znalazłem cię. - Szepnął, łaskotając
jej ucho. Wtuliła się w niego na chwilę, a potem odepchnęła go.
-
Nie możemy Zyax. - Nie mogła spojrzeć mu w oczy. - Jesteś Tenebrae, a ja
Clachan. Od wieków walczymy…
Oddaliła
się w milczeniu, bo spojrzała w jego zmieniające się oczy, kolorem dopasowane
do nastroju. Teraz był słodzony różem, różowy jak grzyby na wiosnę. Różowy z
miłości.
Nie
mogła nic powiedzieć, ale nagle jego ramiona znalazły się obok niej, a jej
głowa na jego piersi. A potem, z całym pięknem i łagodnością przebiśniegów
na wiosnę, pocałowali się…
- Mówiłem ci.
- Sssh! To takie romantyczne.
- Niech będzie. Jesteś mi winna pięć
galeonów. – Draco uśmiechnął się, ale bez złośliwości.
- Nie jestem. Oszukiwałeś, bo już to
przeczytałeś.
- Tak jesteś. Powinnaś to sprawdzić,
zanim się założyłaś. Wyskakuj z kasy, Hermiono. Pięć galeonów.
Mrucząc coś o niegrzecznych
Ślizgonach, Hermiona wyjęła pieniądze z torebki, w której miała dokładnie pięć
galeonów, bezpiecznie przechowywane na taką ewentualność.
Draco liczył pieniądze. - Brakuje
jednego sykla - powiedział.
Hermiona jęknęła. - No cóż, musisz
poczekać, nie mam więcej pieniędzy. Resztę dam ci w przyszłym tygodniu.
Draco nic nie odpowiedział. Hermiona
westchnęła i wróciła do tłumaczenia sceny, chciała wiedzieć co się stało.
Azura
westchnęła z zadowoleniem i ciaśniej owinęła ramiona wokół jej nowo odkrytej
miłości…
Usłyszała brzdęk monet na stole obok
siebie i odwróciła głowę. Zobaczyła, że Draco kładzie obok niej dwa galeony i
osiem sykli.
- Wezmę połowę teraz, a resztę
zapłacisz później. - powiedział. - Szczerze mówiąc, Hermiono, jeśli nie masz za
dużo pieniędzy, nie powinnaś się zakładać!
Hermiona patrzyła na stos monet - Co
to znaczy? - To na pewno nie było normalne zachowanie Draco.
- Masz szczęście, że nie naliczam
odsetek - zażartował i wrócił do pracy.
Hermiona zmarszczyła brwi, zanim
wróciła do tłumaczenia.
♥ ♥ ♥ ♥
Harry i Ron kucnęli za regałem,
owinięci peleryną niewidką. Słuchali uważnie rozmowy między Hermioną i Draco,
którzy siedzieli przy stole, na którym leżały starannie otwarte książki.
- Jakim cudem dostałeś się do pokoju
wspólnego Gryffindoru? - zapytała, zakładając luźny kosmyk włosów za ucho, gdy
notowała swoim ulubionym piórem.
- Przekupiłem kogoś, kto powiedział mi
hasło - odpowiedział spokojnie. Hermiona spojrzała w górę, na pół oburzona
i pół rozbawiona.
- Przekupiłeś kogoś?
- Tak, to dość znany sposób
pozyskiwania informacji.
Pokręciła głową z niedowierzaniem. -
Czasami myślę, że nie zrobisz nic gorszego. A potem to robisz.
- Jestem Ślizgonem - przypomniał jej
dokuczliwym uśmiechem.
Zmarszczyła brwi. - Dobra, skoro znasz
hasło do naszego pokoju wspólnego, musisz powiedzieć mi hasło do waszego.
- A do czego będziesz go używać? -
zapytał z uniesionymi brwiami. - Skradanie się do dormitoriów chłopców? Wiem,
że Goyle’a jest niedostępny, ale…
Przerwał mu cichy pisk Hermiony, która
wyglądała na upokorzoną. - Goyle! - bełkotała.
- Chyba, że wolisz Crabbe’a? -
Przyglądał się jej reakcji. - Och, uspokój się Hermiono, tylko sprawdzałem. -
Nachylił się i wyszeptał do jej ucha.
Uśmiechnęła się i skinęła głową. - Nie
powiem nikomu.
- Naprawdę? Ja bym mógł.
Harry trącił Rona w bok tak, aby mógł
lepiej widzieć. Hermiona zaczęła ukradkiem notować, kilka pasm rozpuszczonych
włosów wpadło jej do oczu. Draco wziął swoje pióro i wrócił do pracy. W
bibliotece zapadła cisza, za wyjątkiem dźwięku pióra na pergaminie. Dla Rona i
Harry’ego, kucających za regałem, wyglądało to jak dziwna mieszanina
przeciwieństw. Ciepłe brązowe włosy Hermiony kontrastowały z zimnymi i
platynowymi Dracona, ale oboje byli zajęci pracą, notowali z zapałem. Jeden z
nich był Ślizgonem, druga Gryfonką, ale wydawali się tacy podobni, gdy
pracowali. Mieli podobne nawyki - gryzienie wargi, kiedy rozwiązują trudny
problem, marszczenie brwi, gdy pracowali, mały uśmiech zadowolenia, gdy znali
odpowiedź. Znali miny Hermiony, ale widok ich na twarzy Draco był dla nich
czymś obcym i nienormalnym.
Panująca cisza była dziwna i
nieprzyjemna.
________
Witajcie ;) To już jedenasty rozdział opowiadania. Ale szybko zleciało! Nawet nie wiem kiedy. Dziękuję wszystkim za komentarze i masę wyświetleń. To mnie bardzo cieszy, aż chce się działać dalej. Szykuję dla Was niespodziankę, ale o tym powiem za jakiś czas. Będziecie z niej zadowoleni :D
Jak Wam się podoba rozdział? Chłopcy jak na razie wcielają swój plan w życie... zobaczymy jak długo ;) Zapraszam do komentowania!
Wiem, że już składałam życzenia, ale mimo wszystko życzę Wam szalonego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku! :)