środa, 17 sierpnia 2022

[M] Wymarzony prezent

A/N: W Wielkiej Brytanii Dzień Matki ma miejsce na początku wiosny, a konkretnie w czwartą niedzielę Wielkiego Postu.

 

Tegoroczna wiosna rozpoczęła się naprawdę pięknie: na drzewach widoczne były  pąki, coraz częściej słuchano śpiewu ptaków, nawet trawa zaczynała rosnąć i gdzieniegdzie dostrzegano rozwijające się kwiaty. Ogród państwa Malfoy prezentował się lepiej niż kiedykolwiek.

Hermiona Malfoy wyszła na taras, by zaczerpnąć odrobinę świeżego powietrza. Rozejrzała się wkoło i uśmiechnęła lekko. Zawsze lubiła wiosnę. Ta pora roku nastrajała ją na lepsze jutro. Najbardziej upodobała sobie wystawianie twarzy do słońca i wdychanie wiosennego powietrza. Zapach kwiatów i trawy stał się jej ulubionym. 

Podeszła do leżaka, który stał na tarasie, i usiadła na nim. Następnie sięgnęła po książkę i pogrążyła się w lekturze; nie wiedziała, że ktoś ją bacznie obserwował.

Za dużym drzewem ukrywało się dwoje dzieci i zawzięcie o czymś rozmawiało. Chłopiec co chwila wychylał się i zerkał w stronę kobiety. 

Młodzieniec miał niezwykle jasne włosy i niebieskie oczy, a dodatkowo był niski jak na swój wiek, jednak nadrabiał to pewnością siebie. Dziewczynka z kolei to całkowite przeciwieństwo: burza ciemnych loków, które musiała non stop odgarniać, zasłaniała jej ciemne oczy. Poza tym nie była taka odważna jak jej brat i zazwyczaj trzymała się z boku, obserwując to, co działo się wokół niej. Spojrzała na chłopca i uniosła brew ze zdziwieniem.

— Scorp, dlaczego tak zerkasz na mamusię? — zapytała cicho.

Ten, jakby na zawołanie, popatrzył w stronę tarasu, a następnie na swoją siostrę.

— Rose, nie wydaje ci się, że mama jest smutna?

Spojrzała na kobietę i wzruszyła ramionami.

— Nie wiem, wydaje się normalna. Przecież zawsze czyta książki.

— Tak, ale zobacz; co chwilę wzdycha i patrzy przed siebie.

Oboje wyjrzeli zza drzewa. Hermiona podniosła wzrok znad lektury i westchnęła przeciągle. Chwilę patrzyła na ptaki śpiewające na drzewie, po czym wróciła do poprzedniego zajęcia. 

Rose zagryzła dolną wargę.

— Faktycznie, jest jakaś zamyślona. Ciekawe, czemu...

Scorpius podrapał się po głowie, a następnie i po brodzie. W tamtym momencie wyglądał tak samo jak tata, kiedy nie wiedział, co powiedzieć albo nad czymś rozmyślał. Nagle otworzył szeroko oczy i spojrzał na Rose, przez co posłała mu pytające spojrzenie.

— Zapewne chodzi o Dzień Matki. Mamusia chce wspaniałego prezentu! — krzyknął, ale natychmiast zakrył sobie usta, żeby nie zwrócić na siebie uwagi Hermiony.

Rose pokręciła głową.

— Serio? Skąd pewność, że o to chodzi?

Chłopczyk wyprostował się i popatrzył na nią z góry.

— Ja to po prostu wiem.

Rose przewróciła oczami.

— Dobrze, panie mądraliński, w takim razie powiedz mi, jaki masz pomysł na prezent dla mamusi.

Scorpius zmarszczył czoło i spojrzał na Hermionę. To jej zamyślenie i smutek w oczach nie dawały mu spokoju. Chciał, żeby się uśmiechała. Chciał, żeby była szczęśliwa. Tylko co ją uszczęśliwi? — zastanowił się. Może miała jakieś marzenie, które mógłby spełnić? 

Uśmiechnął się przebiegle i popatrzył na siostrę.

— Spełnimy jej największe marzenie — powiedział krótko.

— Co? O czym ty mówisz? — zapytała Rose, nic nie rozumiejąc.

Chłopiec znowu zerknął na mamę i zrobił minę szaleńca.

— Sprawimy, że mamusia będzie radosna. Ale najpierw musimy porozmawiać z tatą…

 

Draco Malfoy siedział w salonie na kanapie i czytał nowy numer Proroka Codziennego. Chciał chociaż chwilę odetchnąć po męczącym dniu. 

Odkąd pracował w Biurze Aurorów, nie miał ani chwili spokoju. Codziennie razem z Potterem wyruszali na akcje i łapali przestępców. Żaden z nich nie podejrzewał, że tak dobrze ułoży im się współpraca. To dzięki Hermionie zaczęli się dogadywać. Draco sam się sobie dziwił, ale był jej za to bardzo wdzięczny, bowiem Harry okazał się inteligentnym mężczyzną i mógł z nim porozmawiać na wszystkie tematy.

Nagle Draco usłyszał szelest i podniósł wzrok znad gazety. Na fotelach siedziały jego dzieci. Scorpius oparł się wygodnie o oparcie i patrzył na niego przenikliwie. Rose uśmiechała się lekko i nie wyglądała na zachwyconą pomysłem brata. Malfoy uniósł jedną brew ze zdziwienia.

— Coś się stało? — zapytał, ogarniając wzrokiem oboje.

Rose otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale Scorpius był szybszy.

— Musimy porozmawiać — odparł krótko.

Draco zmarszczył czoło.

— O czym?

— O mamie — odpowiedziała dziewczynka.

Na chwilę zapadła cisza. Mężczyzna patrzył na dzieci podejrzliwie, aż w końcu zapytał:

— A konkretnie?

Chłopiec wymienił porozumiewawcze spojrzenia z siostrą. Kiedy skinęła głową, zwrócił się do mężczyzny:

— Jak myślisz, tato, co jest największym marzeniem mamy?

— A dlaczego pytacie?

Scorpius posłał mu znaczące spojrzenie.

— A co jest za parę dni?

Draco zmrużył oczy i spojrzał na kalendarz wiszący na ścianie.

— Dzień Matki — powiedział krótko.

Dzieci skinęły głowami z entuzjazmem.

— Tak, właśnie dlatego pytamy o to, co jest jej największym marzeniem — odpowiedział chłopiec.

Mężczyzna zamyślił się chwilę i usiadł wygodnie na kanapie. Odpowiedź na to pytanie nie była taka oczywista. Hermiona miała wiele marzeń. Niektóre z nich już się spełniły, a inne czekały na swoją kolej. 

Spojrzał na dzieci. 

Był zaskoczony ich pytaniem, a szczególnie przerażała go ta determinacja w oczach Scorpiusa. Maluch słynął z dość zaskakujących pomysłów. W sumie cieszył się, że był tak odważny, mimo że czasami Hermiona miała do niego o to żal. Usiłowała w końcu wychować Scorpiusa na grzeczne dziecko, a Draco nieustannie podsycał go do psot. Chciał, żeby dzieci miały wspaniałe dzieciństwo, bez żalów i trosk, a pełne śmiechu i radości.

Chrząknięcie wybiło go z zamyślenia. Popatrzył w tamtym kierunku i zobaczył dzieci, oczekujące na odpowiedź. Westchnął i zaczął mówić:

– Cóż, ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Jakiś czas temu Hermiona, to znaczy mama, najbardziej pragnęłaby odnaleźć rodziców. Ale niedawno już to zrobiłem razem z wujkiem Harrym i zapewne pamiętacie, jak się ucieszyła, gdy ich zobaczyła. Nie wiem, czego mogłaby jeszcze chcieć. Wszystko, o czym marzyła, już ma. Mam na myśli was, mnie, ten piękny dom i pracę, o którą się starała. Zawsze chciała być uzdrowiciem i osiągnęła to. — Podrapał się po brodzie. — W sumie, to mogłaby chcieć… ale nie, to bez sensu.

Dzieci wymieniły spojrzenia i jak na komendę zapytały:

— Co takiego?

Draco zrobił dziwną minę.

— Wydaje mi się, że chciałaby pogodzić się z Łasicem…

Scorpius uniósł brew ze zdziwienia.

— Z kim?

— To znaczy z Ronem Weasleyem. Kiedyś się przyjaźnili i razem z Harrym tworzyli grupę przyjaciół. Wiecie, to oni pokonali Czarnego Pana. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, jednak Ron po wojnie zaczął się dziwnie zachowywać. Na początku nie miało to dla mnie większego znaczenia, ale kiedy Hermiona i Harry wstawili się za mną przed Wizengamotem, to znaczy przed sądem dla czarodziejów, wszystko się zmieniło. Zaczął robić waszej mamie wyrzuty i wyzywać mnie od złych ludzi. Prawdę powiedziawszy, nikogo nigdy nie skrzywdziłem, ale co ta pokraka mogła o tym wiedzieć, skoro był zapatrzony w siebie i swoją pokręconą rodzinkę. Pamiętam, że przed ostatnią rozprawą Ron podszedł do Hermiony i zapytał się jej, czy jest po mojej stronie. Kiedy odpowiedziała, że tak, oznajmił, że to koniec ich przyjaźni i po prostu odszedł. Na początku myślała, że tylko żartuje, ale mijały dni, a on się nie odzywał. Nawet wujek Harry nie potrafił na niego wpłynąć. Hermiona się tym bardzo załamała i od tamtej pory nie mają kontaktu.

Rose wpatrywała się w tatę z otwartymi ustami, zaś Scorpius był coraz bardziej zdziwiony, co próbował ukryć, robiąc poważną minę.

— Myślisz, że gdyby miała możliwość z nim porozmawiać, byłaby szczęśliwa? — zapytała dziewczynka.

Draco spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko. Jej duże ciemne oczy błagały o potwierdzającą odpowiedź.

— Sam się sobie dziwię, że to mówię, ale tak, myślę, że gdyby wasza mama mogła porozmawiać z Ronem, byłaby najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Zawsze chciała żyć ze wszystkimi w zgodzie, a rudzielec był jej bardzo bliski. Nie lubię go, ale sądzę, że ewentualnie mógłbym go zaakceptować.

Scorpius zamyślił się chwilę, a potem spojrzał na Draco.

— Czy Ron jest ojcem Davida Weasleya? — zapytał.

Draco skinął głową.

— Tak, David jest taką samą ofermą jak jego ojciec.

Chłopiec uśmiechnął się przebiegle i spojrzał na siostrę, która usiadła wygodnie w fotelu i przewróciła oczami.

– Nie jest ofermą, tatusiu. Po prostu, znajduje się w nieodpowiednich miejscach w nieodpowiednim czasie — wyjaśniła, gestykulując rękami.

Scorpius i Draco rzucili jej znaczące spojrzenie.

— Czyli jest ofermą — powiedzieli jednocześnie.

Dziewczynka westchnęła przeciągle, a Scorpius już obmyślał w głowie plan działania. Wiedział, co należało zrobić. 

Spojrzał na tatę.

— Tato, co trzeba zrobić, żeby mamusia mogła porozmawiać z Weasleyem? – zapytał, nie owijając w bawełnę.

Draco uniósł brwi ze zdziwieniem i wpatrywał się w malca, po czym zmrużył oczy.

— Scorp, co ty kombinujesz? — zapytał.

Chłopiec zignorował jego pytanie.

— Co trzeba zrobić, żeby mamusia mogła porozmawiać z Weasleyem? — spytał ponownie.

Malfoy popatrzył na niego krytycznym wzrokiem i westchnął przeciągle.

— Cóż, zapewne należałoby go do tego przekonać, ale ja nie zamierzam go błagać. Zresztą, i tak pewnie rzuciłby we mnie jakimś zaklęciem. Nie sądzę, że zgodzi się porozmawiać z Hermioną. Może Harry mógłby go przekonać, ale nie jestem pewien.

Scorpius uśmiechnął się konspiracyjnie.

— Harry Potter?

Draco skinął głową.

— Tak, Scorp, Harry nadal utrzymuje kontakt z Łasicem i jego rodzinką.

— A wiesz, gdzie mieszka wujek? — dopytywał chłopiec.

Draco prychnął.

— Oczywiście, że wiem. Przecież razem pracujemy, ale…

Scorpius szybko podszedł do Rose i zaczął jej coś szeptać na ucho. Dziewczynka z każdym jego słowem coraz bardziej mrużyła oczy. Gdy skończył mówić, niechętnie skinęła głową, po czym obydwoje spojrzeli na Draco.

— Musimy iść do Harry’ego — powiedział chłopczyk.

Mężczyzna otworzył usta, ale nie zdążył nic odpowiedzieć, bo Rose zrobiła maślane oczy i złożyła ręce jak do modlitwy.

— Proszę, tatusiu, proszę, prooooszę — błagała, patrząc mu w oczy.

Doskonale wiedziała, że tata spełni każdą jej prośbę. Draco zrobił dziwną minę, popatrzył w górę i westchnął z rezygnacją.

— Dobrze, teleportujemy się do Pottera.

Słysząc jego słowa, dzieci zaczęły piszczeć i tańczyć. Draco usiadł wygodniej na kanapie i położył rękę na czole. Obawiał się, że to, co wykombinował Scorpius, może się skończyć tragedią.

 

Kiedy Hermiona wyszła do pracy, Draco ubrał dzieci i razem z nimi aportował się pod dom Harry’ego. Pierwotnie Potter miał zamieszkać w Dolinie Godryka, ale sprawy się nieco skomplikowały i postanowił wynająć niewielki domek na przedmieściach Londynu. Gdy pojawili się przed posiadłością, dzieci otworzyły oczy ze zdziwienia. Dom, mimo swoich rozmiarów, robił wielkie wrażenie. Czarny dach ładnie kontrastował z jasnymi ścianami i nawet ogród prezentował się całkiem nieźle. Ginny pielęgnowała rośliny z wielką pasją i efekty były widoczne na pierwszy rzut oka. Draco wziął dzieci za ręce i razem przeszli po kamiennych schodach prosto do głównego wejścia. Mężczyzna zapukał w drewniane drzwi i czekał, aż ktoś otworzy.

— Już idę! – Usłyszeli krzyk Harry’ego.

Chwilę później stanął przed nimi niezwykle zaskoczony mężczyzna.. Spojrzał na Draco, a potem na dzieci. Zamrugał dwa razy.

— Malfoy?

— Cześć, Potter.

— Co ty tu robisz? — zapytał Wybraniec pewniejszym głosem.

Draco westchnął i wskazał ręką dwójkę dzieci.

— Te małe szkraby chciały z tobą porozmawiać.

Harry znowu zamrugał i popatrzył w dół. Scorpius i Rose machali do niego i uśmiechali się uroczo.

— Dzień dobry, Harry! — powiedzieli jednocześnie.

Harry uśmiechnął się pod nosem i uklęknął, żeby być z nimi na równi.

— Cześć, dzieciaki. W czym mogę wam pomóc?

Rose spojrzała na Scorpiusa i wyszeptała:

— Chcieliśmy porozmawiać o mamie.

Wybraniec popatrzył na Draco, niewiele z tego rozumiejąc, jednak mężczyzna wzruszył ramionami i pokręcił lekko głową. 

Harry przeniósł wzrok na dzieci.

— A konkretnie?

Maluchy wymieniły spojrzenia. Scorpius chciał coś powiedzieć, ale Draco był szybszy.

— Może wejdziemy do środka? Coś czuję, że zapowiada się długa rozmowa.

Harry wstał z klęczek i skinął głową. Przesunął się w bok i gestem ręki zaprosił ich do środka. Dzieci rozglądały się dookoła i podziwiały wystrój wnętrza. Dom od środka prezentował się bardzo ładnie. Jasne ściany idealnie pasowały do ciemnego parkietu. Przy wejściu stał mały stolik i ława do siedzenia, a nad nią wisiało duże lustro, oprawione złotą ramą. Harry poprowadził ich do salonu, gdzie zobaczyli ręcznie robione drewniane meble i dopasowane do nich kanapę i dwa fotele. Na szafkach i na ścianach znajdowało się wiele zdjęć przedstawiających Harry’ego, Ginny i Jamesa w przeróżnych sytuacjach. Draco pokiwał głową z uznaniem i usiadł na jednym z foteli. Rose podbiegła do niego i wskoczyła mu na kolana. Jęknął pod jej ciężarem, ale gdy spojrzała na niego swoimi dużymi oczami, uśmiechnął się lekko i usadził ją wygodnie na kolanach. W międzyczasie Scorpius i Harry zajęli miejsca na kanapie.

— Chcecie coś do picia? — zapytał Harry.

Cała trójka pokręciła przecząco głowami.

— Nie, dziękujemy — powiedział Scorpius. — Przyszliśmy tu z ważną misją.

Harry uniósł brew ze zdziwieniem.

— Jaką? — zapytał.

Chłopiec przybliżył się do niego.

— Przyszliśmy do ciebie, bo chcemy uszczęśliwić mamę.

— W jaki sposób? — dopytywał mężczyzna.

Scorpius wziął głęboki oddech, jakby chciał coś powiedzieć, ale Rose była szybsza.

— Chcielibyśmy spełnić jej największe marzenie.

Harry popatrzył na oboje pytającym wzrokiem. Draco westchnął przeciągle.

— Scorp, możesz w końcu powiedzieć, o co chodzi? — zapytał zirytowany.

Chłopiec zmrużył gniewnie oczy i niechętnie przytaknął.

— Dobrze, już mówię, w czym rzecz — zwrócił się do Harry’ego. — Jak wiesz, niedługo jest Dzień Matki i razem z Rose chcieliśmy spełnić największe marzenie mamy. Rozmawialiśmy z tatą i powiedział nam, że mama chciałaby porozmawiać z Ronem Weasleyem. Harry, czy masz z nim jakiś kontakt?

— Tak, oczywiście — odpowiedział mężczyzna, co spowodowało, że humorScorpiusa znacząco się poprawił.

— Chciałbym z nim porozmawiać i zapytać, czy mógłby skontaktować się z mamą. To by ją bardzo ucieszyło.

Mężczyźni unieśli brwi ze zdziwieniem. Harry podrapał się po głowie i uśmiechnął nerwowo, po czym uchwycił wzrok chłopca.

— Nie jestem pewny, czy Ron chciałby z tobą rozmawiać.

Scorpius posmutniał i zamyślił się chwilę, a potem spojrzał na Rose, która wskazywała głową Harry’ego. 

Obydwoje uśmiechnęli się przebiegle.

— Ale z tobą zapewne będzie chciał rozmawiać — powiedział, patrząc na mężczyznę.

Harry skinął głową.

— Tak, ale…

— Czy mógłbyś go tutaj sprowadzić? — zapytała Rose.

Uśmiechnął się do niej.

— Cóż, macie szczęście, bo Ron ma tu być za kilka minut.

— Super! — krzyknęły radośnie dzieci.

— Cudownie — mruknął Draco pod nosem i schował twarz w dłoniach.

Harry wyszczerzył zęby, widząc jego reakcję. Wiedział, że mężczyźni się nie lubią, ale dla dzieci Draco był w stanie znieść wszystko.

Nagle, jak na zawołanie, usłyszeli trzask i na środku salonu pojawił się Ron Weasley. Uśmiechał się radośnie, ale kiedy zobaczył Draco, mina mu zrzedła. Zmrużył gniewnie oczy, spojrzał na Harry’ego i wrzasnął, wskazując palcem Draco:

— Co on tu robi?!

Harry westchnął.

— Przyszedł do mnie z dziećmi.

Ron przeniósł wzrok na dwójkę maluchów. Jęknął, gdy zobaczył dziewczynkę, będącą pomniejszoną wersją Hermiony. Rose uśmiechnęła się przyjaźnie, ale zignorował to. Chłopiec patrzył na niego przenikliwym wzrokiem, przez co Weasley przełknął głośno ślinę i poprawił ubranie.

— Skoro on tu jest, to ja wychodzę! — krzyknął.

Harry wstał gwałtownie z kanapy.

— Ron, proszę cię, przestań zachowywać się jak dziecko! Jesteśmy dorośli. Nie możesz po prostu odpuścić?

— Nie!

Mężczyzna zamknął oczy i próbował skupić się na miejscu, do którego miał zamiar się teleportować. Nagle poczuł uścisk małej rączki. Spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył duże oczy Rose. Dziewczynka wpatrywała się w niego jak oczarowana.

— Zostań, proszę — błagała cieniutkim głosem.

Przełknął ślinę.

— Ale…

— Chodzi o mamusię.

Uniósł brew ze zdziwieniem.

— O kogo? — dopytywał.

— Chodzi o Hermionę — powiedział Harry.

Ron popatrzył na przyjaciela pytająco, a potem znowu na dziewczynkę. Chwilę się w nią wpatrywał; jej błyszczące oczy prześwietlały go na wylot. W końcu odetchnął głęboko i skinął głową.

— Dobrze, możemy porozmawiać.

Rose uśmiechnęła się szeroko i, trzymając go za rękę, zaprowadziła na kanapę. Usiadł obok Scorpiusa i starał się nie patrzeć na Malfoya. Chłopiec puścił oczko do siostry i zaczął mówić.

— Dobrze, panie Weasley. My się chyba nie znamy, dlatego najpierw się przedstawimy. Jestem Scorpius Malfoy, a to moja siostra, Rose.

— Ron Weasley — wydukał mężczyzna.

— Miło nam pana poznać. Pozwoli pan, że będę mówił do pana po imieniu? Tak będzie o wiele łatwiej. — Ron skinął głową. — Dobrze, więc teraz przejdę do sedna sprawy. Wiemy, że kiedyś przyjaźniłeś się z mamą, ale jakiś czas temu okropnie się pokłóciliście. Mamusia mocno to przeżywa i ostatnio jest bardzo smutna. Sądzimy, że chciałaby z tobą porozmawiać, a dodatkowo zbliża się Dzień Matki i razem z Rose postanowiliśmy spełnić jej największe marzenie.

— Jakie marzenie? — zapytał Ron.

Scorpius przewrócił oczami.

— To jasne jak słońce! Mama chciałaby się z tobą pogodzić. To jest jej największe pragnienie — powiedział z przejęciem.

Mężczyzna otworzył szeroko oczy i spojrzał na Harry’ego, który lekko skinął głową. Poczuł, że ktoś ciągnie go za rękaw, więc popatrzył w tamtym kierunku i znowu zobaczył duże oczy Rose.

— Chyba nie chcesz, żeby mamusia była smutna, prawda? — zapytała zadziornie.

Ron przełknął ślinę.

— Nie chcę. Oczywiście, że nie chcę.

Dziewczynka rozpromieniła się.

— Więc, porozmawiasz z nią? — spytała głosem pełnym nadziei.

— T-tak — bąknął.

Scorpius zaklaskał w dłonie i przybił piątkę z Rose. Potem obydwoje spojrzeli na Rona.

— Dziękujemy! — powiedzieli jednocześnie.

Mężczyzna zachichotał nerwowo.

— Nie… nie ma sprawy — odparł cicho.

Draco wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Harrym. Zdziwiło go to, że dzieciaki miały taki dar przekonywania. Przyglądał się Ronowi, który wyglądał, jakby nie wiedział, co się przed chwilą stało. Draco prychnął pod nosem i pokręcił głową z politowaniem. Nie rozumiał, dlaczego Hermionie tak zależało na kontakcie z Łasicem, ale nie miał zamiaru się temu sprzeciwiać. 

Z rozmyślań wyrwał go głos Scorpiusa.

— Chcielibyśmy, żebyś pojawił się u nas w Dzień Matki. Zorganizujemy małe przyjęcie dla mamy i wtedy będziecie mogli porozmawiać.

Ron otworzył szeroko oczy, ale po chwili pokiwał głową. Dzieci wymieniły spojrzenia i zwróciły się do Dracona.

— Widzisz, tato, udało się! — krzyknął chłopiec.

Mężczyzna zaklaskał w dłonie z uznaniem.

— Gratuluję, synu — powiedział z dumą.

Rose uśmiechnęła się pod nosem. Szczerze mówiąc, nie wierzyła, że plan Scorpiusa wypali, ale była zadowolona z takiego obrotu spraw. Już nie mogła się doczekać Dnia Matki.

 

Nadszedł oczekiwany przez wszystkich dzień. Scorpius i Rose z pomocą dziadków przygotowali śniadanie dla rodziców. Bardzo się starali, żeby wszystko wyszło idealnie. Nawet zaparzyli kawę za pomocą mugolskiego ekspresu. Hermiona była pod wrażeniem. Zjadła wszystko ze smakiem i od rana miała świetny humor.

Następnie dzieciaki oglądały z mamą mugolskie seriale, które uwielbiała, a czego zazwyczaj nie robiły, jednak dziś postanowiły jej potowarzyszyć. Były bardzo zaskoczone faktem, że te programy wcale nie okazały się tak nudne, jak sądzili.

Po obiedzie Hermiona dostała sowę od Ginny. Kobieta prosiła ją, żeby szybko teleportowała się do Potterów, bo James spadł z krzesła i bardzo się potłukł. Hermiona wzięła swoją torbę i zniknęła z trzaskiem. Parę minut później Draco, dzieci i dziadkowie rozpoczęli przygotowania do przyjęcia. Rose i babcia przygotowały ulubione potrawy kobiety i za pomocą czarów ustawiały je na stole. Scorpius i Draco wieszali balony i serpentyny, a dziadek oceniał ich działania. 

Godzinę później wszystko było gotowe. Całość prezentowała się fantastycznie i jedyne, co im pozostało, to oczekiwanie na Hermionę. Kilka minut później usłyszeli wyczekiwany trzask i Hermiona pojawiła się przed domem. Weszła do środka i krzyknęła:

— Już jestem!

Jednak nie usłyszała odpowiedzi. Rozejrzała się nieufnie i wolnym krokiem przeszła do salonu. Gdy stanęła w wejściu, cała rodzina Malfoyów wyskoczyła zza kanapy, uśmiechając się radośnie. Scorpius i Rose krzyknęli:

— Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Matki, mamusiu!

Hermiona uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na stół uginający się pod jej ulubionymi potrawami. Dzieci momentalnie pojawiły się obok niej.

— Mamusiu, mamy dla ciebie wyjątkowy prezent — powiedziała Rose.

— Jaki, kochanie? — zapytała kobieta.

Scorpius uśmiechnął się przebiegle.

— Stoi tuż za tobą.

Hermiona zmarszczyła czoło i obróciła się. Jęknęła, gdy zobaczyła znajomą postać.

— Ron?

Ron Weasley stał obok Harry’ego i uśmiechał się nieśmiało. Uniósł rękę i pomachał.

— Cześć, Hermiono.

Kobieta poczuła łzy napływające do oczu i spontanicznie rzuciła mu się na szyję. Mężczyzna rozejrzał się po gościach i uchwycił wzrok Dracona. Mężczyzna chwilę prześwietlał go wzrokiem, ale potem lekko skinął głową i uśmiechnął się pod nosem. Ron przytulił Hermonę i wyszeptał do jej ucha:

— Przepraszam… zachowałem się jak kretyn.

Hermiona zachichotała przez łzy i mocniej go uścisnęła.

— Przeprosiny przyjęte. Tęskniłam za tobą, Ronaldzie Weasley.

Słysząc jej słowa, Harry roześmiał się na głos. Po chwili dołączyła do niego cała rodzina Malfoyów.

 

Przyjęcie przebiegało w miłej atmosferze. Hermiona porozmawiała z Ronem i wyjaśnili sobie kilka spraw. Widać było, że ta niespodzianka bardzo ją ucieszyła, bo uśmiechała się od ucha do ucha. 

Scorpius i Rose siedzieli na fotelach blisko ściany. Z tego miejsca mieli podgląd na cały salon.

— Prawda, że jestem genialny? — zapytał chłopiec.

Dziewczynka przewróciła oczami.

— I taki skromny — dodała sarkastycznym tonem.

Wskazał ręką Hermionę.

— Zobacz, jaka mamusia jest szczęśliwa. To wszystko dzięki nam!

Rose skinęła głową i uśmiechnęła się lekko.

— Tak. Masz rację, jesteśmy genialni.

Popatrzyli po sobie i roześmiali się radośnie. Scorpius miał rację — to dzięki nim wszyscy byli szczęśliwi. Nawet Ron przestał nieufnie zerkać na Dracona. Dzieci miały nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. 

____________

Witajcie :) wiem, że całkiem niespodziewanie, ale pojawiam się miniaturką mojego autorstwa. Trochę cukru w życiu nie zaszkodzi, prawda? Jestem ciekawa, jak Wasze wrażenia? Dajcie znać.

Na nowy rozdział „Still Life” zapraszam dopiero w weekend. Niestety praca znacznie wszystko utrudnia.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego! Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy