niedziela, 13 maja 2018

Rozdział 22: Jasnowidz


— Na słówko? — szeptam do Draco, gdy schodzę za nim, kiedy próbuje uciec po kolacji.
Chwytam go za rękaw i zaciągam do jednego z pokoi. Wygląda na wyjątkowo czyste niż poprzednim razem, kiedy tu się zatrzymaliśmy. Siadam na jednej z kanap, a Draco opiera się o ścianę, krzyżując ręce na szerokiej piersi. Maska obojętności pojawia się na jego twarzy, gdy na mnie patrzy. Cisza ciągnie się w nieskończoność.
— Czy Luna mówiła prawdę? Planowałeś rozmawiać z Ronem o… o tym? — pytam.
— Tak — odpowiada, ciągle na mnie patrząc.
— Dlaczego?
— To sprawia, że wszystko wydaje się trudniejsze, a ja naprawdę tego nie potrzebuję. Wystarczą mi problemy z moją matką — wyjaśnia spokojnie.
Zerkam na swoje kolana.
— I to wszystko? — mamroczę cicho.
Wciąż na mnie patrzy, ale nie śmiem zidentyfikować emocji z jego rysów twarzy.
— Nie powinien tak się zachować, a szczególnie wyładowywać się na tobie lub mówić tak okrutne rzeczy, zwłaszcza przy takiej publiczności.
Przytakuję, po czym zerkam na niego, mając jeszcze jedną prośbę.
— Nie rozmawiaj z Ronem, Draco — proszę. — To nie skończy się dobrze, a ja nie chciałabym… Po prostu tego nie rób, dobrze?
— Wierzę, że Lovegood zaczęła tworzyć swoją przepowiednię. Coś jeszcze?
— Nie.
— Dobranoc, Hermiono — mówi i wymyka się z pomieszczenia.
— Dobranoc — szeptam do pustego pokoju.
Cisza narasta, gdy myślę o domu, który utraciliśmy niecałe dwadzieścia cztery godziny temu. Krew gotuje się we mnie na wspomnienie Rona. Moje stopy kierują się w sobie wiadomym kierunku, zanim jeszcze podejmuję decyzję.
BAM. Drzwi do pokoju Rona otwierają się. Siedzi na skraju łóżka i podskakuje, gdy wchodzę.
— Ronaldzie, połowa mnie myśli o tym, aby za pomocą różdżki przypomnieć ci o twojej mamie, zanim cię do niej odeślę — krzyczę. Rudzielec wygląda na zszokowanego i trochę przestraszonego.
— Miona? — odpowiada, prawie jęcząc.
— Och, nie Mionuj mi tu. Nie mogę uwierzyć, że miałeś czelność powiedzieć takie rzeczy przy tych wszystkich ludziach — mówię, zbliżając się do niego. — Być może nie pamiętasz, ale niecałe sześć miesięcy temu przyłapałam ciebie z Lavender, a ty oskarżasz mnie o ślepotę i jakąkolwiek relację z Draco.
— Od kiedy mówisz do niego Draco? — Ron odgryza się, gniew dał mu trochę odwagi.
— Od kiedy był przy mnie, gdy ty miałeś mnie gdzieś — odpowiadam.
— Byłbym tam, gdybyś nie spotykała się z wężem — broni się.
— Kto według ciebie nauczył mnie Oklumencji, co? Musiałam się tego nauczyć, ale wiesz co? To nie jest twój cholerny interes z kim się spotykam, więc dorośnij.
— Dorośnij? To ty spędzasz czas ze Ślizgonem. Oni są jak trucizna i będą naszym końcem.
— Draco podpisał magiczną umowę, zobowiązującą go do niepodejmowania działań przeciwko nam — odpowiadam cicho. — Pamiętam czasy, gdy całkowicie mi ufałeś i szczerze mówiąc, nie mam pojęcia kiedy i dlaczego się to zmieniło, ale po tym wszystkim co zrobiłam, nadal robię i będę robić… po tym wszystkim, co… straciłam — dławię się — nie rozumiem, jak możesz myśleć, że kiedykolwiek mogłabym zrobić coś, aby nam zagrozić, bez względu na to, co czuję.
Potrząsam głową, nie zawracając sobie głowy otarciem łez z twarzy. Przechodzę przez drzwi, wychodząc na schody, czując dziurę w klatce piersiowej. Harry wychodzi z pokoju obok, rozkładając ramiona. Wpadam na niego, obejmując przyjaciela w talii.
— Czy miałaś czas na żałobę po nich? — pyta delikatnie Harry w moje włosy.
— Nie miałam nawet szansy ich pogrzebać — szeptam w odpowiedzi. — Nie wiem, co się stało z ich ciałami.
— Tak mi przykro.
— Kolejni rodzice poświęceni w tej wojnie — mówię z goryczą, patrząc w zielone oczy Harry’ego. — Ile osób jeszcze umrze, zanim zakopiemy tę wojnę pod dywan?
Marszczy brwi i kręci głową, puszczając mnie.
— Nie wiem.
Harry kiwa głową do kogoś za mną. Odwracam się i widzę, że Draco znika w swoim pokoju. Harry ściska moją dłoń, a gdy na niego zerkam, uśmiecha się.
— Ale my to skończymy — mówi. Przytakuję, uśmiechając się lekko, nie mając sił na więcej. — Prześpij się.
— Ty też.
Kilka minut później zanurzam się w łóżku, medytując przez pół godziny, zanim zasypiam.

~*~*~*~*~*~

            Następnego ranka szybko rozrywam kopertę zawierającą przepowiednię Luny. Zgrabny scenariusz spogląda na mnie z pergaminu.

Wieczór Hermiony, wtorek, 1 lipca 1997
99,1% Hermiona zaciągnie Draco do pustego pokoju, aby zapytać go, dlaczego chce rozmawiać z Ronem.
0,9% szans, że Draco ucieknie, 49% Hermiona będzie krzyczeć na Rona.
86% Draco będzie kłamać i mówić, że głównym powodem jego rozmowy z Ronem jest uniknięcie problemów z matką.
31% Hermiona nie będzie wypytywać o jego motywy.
92% Hermiona poprosi Draco, aby nie rozmawiał z Ronem.
97% Draco powie, że jej słowa go nie przekonują.
16% Draco i tak porozmawia z Ronem, nawet jeśli Hermiona poprosi, aby tego nie robił.
84% Hermiona będzie krzyczeć na Rona z powodu tego, co powiedział o niej i Draco.
77% Hermiona w trakcie kłótni zapomni rzucić zaklęcia wyciszające.
6% Ron zrozumie powód kłótni i przeprosi.
Jeśli zaklęcie wyciszające nie zostało rzucone, na 95% Harry pocieszy Hermionę.
Jeśli zaklęcie wyciszające zostało rzucone, na 64% Hermiona zaśnie z płaczem, mając koszmary nocne, które obudzą cały dom.
Jeśli zaklęcie wyciszające zostało rzucone, na 36% Hermiona coś potłucze.
99% Hermiona przeczyta to, zanim wyjdzie z łóżka lub porozmawia z innymi.
To powoduje 65% szans, że Hermiona obudzi dom swoimi koszmarami.
Po przeczytaniu tego jest 100% szans, że Hermiona dojdzie do wniosku, iż Luna jest jasnowidzem.

— Och, Merlinie — mówię na głos. — Luna jest jasnowidzem.
Udaję się do pokoju Luny, nie przebierając się z piżam i niepewnie pukając.
— Wejdź, Hermiono — jej rozmarzony głos unosi się echem za drzwiami.
Zaglądam do środka, kiedy je otwieram. Luna, w pełni ubrana, siedzi ze skrzyżowanymi nogami na łóżku twarzą do drzwi i patrzy wyczekująco. Wślizguję się, zamykając za sobą drzwi i szeptając zaklęcie wyciszające. Biorę krzesło stojące przy biurku i siadam na nim.
— Czytałaś moje przepowiednie — stwierdza blondynka.
— Tak — odpowiadam, marszcząc brwi. — Czy możesz powiedzieć, które przepowiednie się sprawdziły? Czy widzisz przeszłość?
— Będę wiedziała, gdy na nie spojrzę — odpowiada po prostu. — Ale nie widzę przeszłości, nie w taki sposób, jak myślicie. Mogę zobaczyć przyszłość i miejsca, wiem, jak wszystko przebiegnie i czuję, czy przepowiednia się spełniła, jeśli na nie patrzę. Jednak nie mogę opowiedzieć o przeszłości, jeśli najpierw nie widziałam przyszłości. To dar od mojej mamy. — Luna uśmiecha się.
— Ty i twoja matka miałyście różne zdolności?
— Bardzo wielu proroków może widzieć przeszłość, teraźniejszość i przyszłość tylko najpotężniejsi. Większość widzi obie, ale są ze sobą splecione. Ja natomiast, mogę zobaczyć możliwą przyszłość i czuję, która z nich została wybrana w teraźniejszości.
Luna spogląda ponad moje ramię. Zapada cisza między nami, którą przerywam.
— A twoja matka?
Jej uśmiech oślepia mnie szczerą i głęboką tęsknotą.
— Widziała przeszłość i przyszłość danej osoby, jak dwie drogi, ciągnące się w różnych kierunkach, połączone przez tę osobę. Nie widziała wielu osób naraz i tak naprawdę męczące było to, że musiała myśleć o wszystkich tych ludziach, o tym jak się przeplatają i jakie mają różne przeszłości i przyszłości.
— Czy możesz widzieć kilka osób na raz?
— Tak, jeśli pomyślę o miejscu i czasie, widzę przyszłość wszystkich — mówi Luna, lekko wzruszając ramionami.
— Za jaką cenę? — szeptam.
Dotyka mojej dłoni.
— Nie mogę zobaczyć siebie — odpowiada. — Albo jak moja obecność wpłynie na sytuacje, zmieni je. Prorocy nie mogą zobaczyć siebie i to jest ich słabością.

~*~*~*~*~*~

Cisza zawładnęła domem przez cały dzień. Mieszkańcy spędzają czas samotnie, próbując poradzić sobie ze swoimi emocjami. Ron prawie w ogóle nie wychodzi z pokoju, tak samo Malfoy. Tymczasem pan Lovegood wędruje po domu, rzadko jednocząc się z innymi. Mijam go, gdy kieruję się do domowej biblioteki.
Harry siedzi na parapecie, wpatrując się w kolorowe szkło. Nie podnosi wzroku, gdy wchodzę. Marszczę lekko brwi, zanim przechodzę między półki w poszukiwaniu odpowiedniej księgi.
— Torturował Snape’a — mówi głos Harry’ego.
Odwracam się, aby zastać go nadal wpatrującego się w okno. Szybko podchodzę bliżej.
— Voldemort? — pytam, a on przytakuje. — Dlaczego?
— Za zabicie Dumbledore’a za szybko lub za późno — odpowiada tonem pozbawionym emocji.
— Skąd wiesz?
Harry w końcu na mnie zerka.
— Obserwowałem — szepta, drżącym głosem. — Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Voldemorta.
— Czy… czy on wiedział, że tam jesteś? — naciskam.
— Nie.
— Harry…
— Nie mógł, Hermiono — odpowiada, odwracając się do okna. — Połączenie nadal istnieje. Ja po prostu… chciałem wiedzieć.
— Czy Snape?
— Żyje. — Wzdycham z ulgą. — Voldemort był wściekły, że nie powstrzymał Dumbledore’a przed zniszczeniem trzech horkruksów lub nie czekał wystarczająco długo na twoją śmierć. Cóż… Snape wyjaśnił, że nie było czasu i to była jedyna szansa, aby dostali to, czego chcieli. Przetrwa to.
— Dobrze — szeptam.
Opadam na krzesło obok Harry’ego i wpatruję się w okno migoczące purpurą, błękitem i czarnością. Jest piękne, ale w tym momencie czuję tylko ciemność i niepokój.
— Myślisz, że możemy wygrać? — pyta Harry po dłuższej chwili.
— Muszę — odpowiadam. — Czy to wszystko byłoby coś warte, gdybyśmy nie wygrali?
Przytakuje.
— Czego się dowiedziałaś z przepowiedni Luny? — pyta, ale mam wrażenie, że tylko po to, aby zapełnić ciszę niż z ciekawości.
— Jest jasnowidzem — mówię po prostu.
— Czy to coś zmieni? — Odwraca się do mnie.
Otwieram usta, szukając słów.
— Nie powiedziałabym tego, gdyby nie pomogło — głos Luny dobiega zza drzwi.
— Myślałam, że powiedziałaś… — zaczynam.
— Powiedziałam, że nie jestem w stanie wypowiedzieć się o tym w tej chwili, ale to nie znaczy, że nie mogę pomóc się z tym uporać — wyjaśnia pewnym siebie głosem, nie pozbawionym lekkości.
— Jak… — Głos Harry’ego cichnie obok mnie, gdy jego zielone oczy skupiają się na blondynce. Jej twarz rozjaśnia szeroki uśmiech.
— Zaplanujemy — mówi, jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie. — Zaplanujemy całą bitwę, wprowadzając zmiany, jeśli stwierdzę, że możemy to rozwiązać inaczej. Atakujesz, gdy wiesz, że możesz wygrać. Chyba że nie chcecie? — dodaje, mrugając okiem.
Harry uśmiecha się do niej.
— Nie, to brzmi dobrze — odpowiada z łatwością.
Napięcie wokół jego oczu zdaje się zanikać, gdy patrzy na tę cudowną czarownicę, która wydaje się nieprawdziwa. Odsuwam się, pozwalając, by Luna usiadła obok niego i dając im chwilę dla siebie, zanim nie będziemy mieli czasu na przyjemności.


____________

Witajcie :) w ten niedzielny, słoneczny dzień publikuję kolejny rozdział opowiadania. Nie wiem jak Wam, ale podoba mi się sposób, w jaki został przedstawiony wątek Luny. Mam wrażenie, że w wielu opowiadaniach jest pomijana, a tutaj będzie odgrywała kluczową rolę. Poza tym Luna z Harrym to ship życia (pomijając dramione oczywiście). Więc jakie macie wrażenia po tej części? Podzielcie się nimi w komentarzach.
Zawsze w moim słowie po rozdziale (jak to dumnie brzmi, heh) informuję Was o postępach moich tłumaczeń lub opowiadań. Cóż, nie będę ukrywać, że ten tydzień nie przyniósł żadnych zmian. W zeszłą niedzielę wprowadziłam się do nowego mieszkania i próbuję wszystko ogarnąć, a pomimo ośmiu miesięcy w Warszawie nadal nie jest to tak proste jakby się mogło wydawać. Oczywiście mam wielkie plany dotyczące moich tłumaczeń, a raczej nadrobienia zaległości, bo prawdę mówiąc, Live Again powinnam już dawno skończyć. Dlatego postaram się poprawić. Mam wielką nadzieję, że to sprawi, że będziecie czytać i komentować, bo niestety z tym ostatnim jest kiepsko, a to w ogóle nie daje motywacji do dalszej pracy. Czy mogę na Was liczyć?
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia! Enjoy!

10 komentarzy:

  1. Witam i o fretkę pytam!
    Co z moim ukochanym opowiadaniem? :(
    Czekam i czekam. Na zakazanych też!
    Nie będę smęcić i marudzić, bo domyślam się, że tłumaczenie dramione nie jest życiowym powołaniem i musisz mieć też czas dla siebie :)
    Rozdział ciekawy, dobrze, że Luna nie jest pomijana. Jest specyficzną postacią, ale właściwie przedstawiona nadaje każdemu tekstowi lekkości i...tego czegoś :)
    Opowiadanie jest ciekawe, ale zdecydowanie w moim serduszku miejsce jest dla Fretki i Zakazanych. Reszta nie powoduje u mnie niezdrowego podniecenia Kiedy widzę nowy wpis :D
    Przepraszam, że nie komentowałam ale mam rzeź w szkole. I smuteczek mnie dopadł, że nie ma publikacji moich ulubionych tekstów.
    Ale jestem i komentuję. HaLuny? Lurry? Jak nazywa się połączenie Pottera i Luny? :D W każdym razie - podoba mi się.
    Pozdrawiam,
    Anna Czuczejko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś już napisała, że publikacja Fretki nie jest zależna jedynie ode mnie, a głównie od mojej bety. Niestety ostatnio ma zawirowania życiowe i nie jest tak łatwo znaleźć czas na poprawki tej historii. Wierz mi, osobiście już dawno chciałam to zakończyć, bo zostały tylko dwa rozdziały. Ale nie przeskoczę tego, więc musicie czekać. Przykro mi z tego powodu.
      Jeśli chodzi o Zakazanych, beta weźmie się za nie, gdy skończy tłumaczyć jedno opowiadanie. Jest na epilogu, więc wszystko zmierza ku dobremu. Zapewne rozdział będzie wcześniej niż Fretka.
      Szczerze mówiąc, nie rozumiem fenomenu Fretki, bo to nic ambitnego, a jedynie zabawnego... no ale są gusta i guściki.
      O ile mnie pamięć nie myli, to ship Harry Luna nazywa się Huna, czy jakoś tak, ale jeszcze to sprawdzę :)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam

      Usuń
  2. Przyjemny rozdzial. Wątek Luny świetnie rozpisany, ale jestem ciekawa, co z matką Dracona. Raczej nie jest jej tam latwo. Pozdrawiam i z niecierpliwoscia wyczekuje nowej publikacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Luna i Narcyza jeszcze nie raz będą wspomniane w tej historii, ale o tym przekonacie się sami ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Hejo hejooo 😉
    Boże strasznie, strasznie, strasznie przepraszam że nie komentowałam, ale na jakiś czas całkowicie zniknęłam z blogosfery. Zaniedbałam własne opowiadanie, zaniedbałam inne blogi w tym Twój i jest mi naprawdę przykro. Obiecuje wrócić, bo to naprawdę fajny rozdział! I widzę że wróciłam w idealnym momencie bo akcja pomiędzy Draco a Hermioną zagęszcza się coraz bardziej 😜
    Pozdrawiam, Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Cię widzieć! Ja zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma swoje sprawy i w ogóle, więc się nie przejmuj. Mnie chyba też przydałoby się takie odcięcie od blogosfery, może zrobię to w wakacje... do tego czasu mam nadzieję zakończyć kilka projektów.
      Fajnie, że rozdział się podoba. Minęliśmy połowę, więc nic dziwnego, że coś zaczyna się dziać między nimi :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Uuu, dzieje się, nie powiem! Nie mogę doczekać się klejodajnego rozdziału, zaplanują bitwę, to będzie genialne. Naprawdę, pomysł z Luną, jako jasnowidzem jest genialny!
    jestem zachwycona tym, że pojawia się w opowiadaniu, uwielbiam jej postać i po prostu jakby znów została zepchnięta na margines, byłoby mi przykro... Tymczasem będzie ona miała dużą rolę do odegrania!
    Pozdrawiam!
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejne rozdziały będą bardzo ciekawe, zresztą obecność Luny zwiastuje nieprzewidziane wydarzenia :)
      Też ją uwielbiam, więc tak bardzo się cieszyłam, gdy zorientowałam się, że odgrywa tu kluczową rolę.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam

      Usuń
  5. Hmm rozdział bardzo ciekawy i zagmatwany ale podoba mi się to! Czekam na kolejne części ❤️ Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Super, że się podobało, kolejna część prawdopodobnie pojawi się w weekend.
      Pozdrawiam

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy