sobota, 13 sierpnia 2022

[T] Still Life: Rozdział 9

 

Herbata nie wystarczyła tego ranka. Hermiona westchnęła i postanowiła sprawdzić, czy Harry chciałby pójść z nią gdzieś na kawę. Draco był na spotkaniu z mugolską premier i czuła się strasznie samotna.

Normalnie pragnęła samotności, ale odkąd ona i Draco zaczęli się bzykać, polegała na jego wszechobecnym towarzystwie. Tęskniła za nim, kiedy go nie było. To nie było normalne w układach przyjaciele z korzyściami — była tego całkowicie pewna. Być może nadszedł czas, by przyznać, że to, co do niego czuła, wykraczało poza ich układ. Jak mogłoby tak nie być?

Był mistrzem konwersacji, politycznej sprawności i nieokiełznanym tygrysem. Ich kompatybilność wykraczała poza wszelkie granice. Im dłużej się nad tym rozwodziła, tym bardziej wyrzuty sumienia zżerały ją od środka. Jej rozwód został sfinalizowany kilka miesięcy temu — i chociaż to dawno za nią, czuła się prawie jak przestępca przez to, że z Draco była najszczęśliwsza od długiego czasu.

Otrząsając się z niepokoju, udała się do windy. To zabawne, jak ubiegły rok wszystko zmienił. Co dziwne, gdyby nie Delphi i jej diabelskie intrygi, Harry prawdopodobnie nadal byłby pokłócony z Albusem, a ona żałośnie harowałaby w swoim małżeństwie z Ronem.

Stała w drzwiach do gabinetu Harry’ego, obserwując go przez chwilę. W niektóre dni wydawało się, że nie minął nawet moment, odkąd był chudym nastolatkiem, którego celem było ocalenie czarodziejskiego świata przed Voldemortem. Teraz był szefem DPPC i kochającym ojcem. Tyle razem przeszli. Obserwowali, jak nawzajem dorastają. Był jej najlepszym przyjacielem od prawie trzydziestu lat. Dziwnie było ukrywać przed nim tak wielką tajemnicę.

— Masz ochotę na kawę? — powiedziała w końcu, zapowiadając się.

Spojrzał w górę, a jego twarz wykrzywiła się w uśmiechu, gdy obserwował, jak wykończona była.

— Tak, pewnie. Herbata nie wystarczy w ten poranek?

— Nie. Myślę, że potrzebuję czegoś naprawdę okropnego z karmelem lub czekoladą.

— Costa?

— Czytasz mi w myślach.

Opuścili Ministerstwo i udali się do mugolskiej kawiarni znajdującej się przy Trafalgar Square. Hermiona zawsze uwielbiała obserwować turystów zwiedzających Londyn. To był ładny dzień, więc ona i Harry usadowili się z kubkami na skraju fontanny, by móc przez chwilę popatrzeć na ludzi. Napiła się swojego zbyt słodkiego latte, zamykając oczy z zadowolenia.

Harry kręcił się obok niej przez kilka chwil, zanim odchrząknął.

— Więc… Ginny powiedziała mi, że się z kimś spotykasz?

Cholera. Przeklęta Ginny i jej niezdolność do ukrycia czegokolwiek przed mężem.

— Hmm… spotykanie się to za dużo powiedziane. Nie jest tak, że chodzimy na randki czy coś…

— Więc tylko seks?

Hermiona prawie zakrztusiła się kawą.

Harry! Nie zamierzam rozmawiać z tobą o moich osobistych sprawach.

Zachichotał.

— Dobrze, dobrze. Po prostu… — Westchnął, przeczesując ręką swoje i tak już rozczochrane ciemne włosy. — Wcześniej mówiliśmy o wszystkim, a ostatnio mam wrażenie, że mniej ze mną rozmawiasz. To z powodu Malfoya?

Naprawdę powinna przestać pić, gdy on mówi. Zmusiła się do przełknięcia.

— Słucham?

— Po prostu wiem, że dużo z nim rozmawiasz, ponieważ jest twoim doradcą i zastanawiam się, czy… zajął moje miejsce jako twój powiernik.

Nie była pewna co zrobić z tymi informacjami. Harry był zazdrosny o jej relację z Draco? Gdyby tylko wiedział…

— Nie, to nie tak, Harry. Obiecuję. — Zdecydowanie tak nie jest. — Mam wrażenie, że sytuacja między nami jest trochę napięta od czasu rozwodu i po prostu nigdy nie chciałam, abyś znalazł się w sytuacji, w której musiałbyś wybrać mnie zamiast Rona.

— Wiesz, że nigdy nie odwróciłbym się od żadnego z was. — Jego delikatny ton głosu zmusił ją do spojrzenia mu w oczy. — I Hermiono… proszę, nie czuj się źle przez to, że idziesz dalej. Ron nie jest z tego powodu załamany i nie sądzę, że ty powinnaś. Wiem, że znajdziesz kogoś innego, kto potraktuje cię tak, jak na to zasługujesz… nawet jeśli to nie jest ten tajemniczy mugol.

Jej usta ściągnęły się w szczerym uśmiechu.

— Dziękuję, Harry.

Oparła głowę na jego ramieniu, obserwując chmarę gołębi rozlatujących się w powietrzu. Całe to ukrywanie się z Draco zaczynało jej ciążyć. Na początku było fajnie, ale teraz zastanawiała się, czy mógłby być dla niej tym mężczyzną. Nigdy się tego nie dowie, jeśli ich związek pozostanie tajemnicą.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco westchnął, bębniąc palcami w krawędź mahoniowego stołu. Premier mugoli była kurewsko nudna. Jeden z jej doradców rzucił mu nieprzyjemne spojrzenie i natychmiast przestał się wiercić. Jedyną rzeczą, która sprawiała, że te spotkania były nieco znośne, była świadomość, że później będzie musiał złożyć raport Granger. A potem mógłby dać jej coś innego.

Uśmiechnął się, przypominając sobie poprzedni wieczór, gdy rozłożył ją na kuchennym blacie i gorączkowo w nią wjeżdżał. Przewrócili całą miskę owoców; banany i jabłka spadły na podłogę.

Szczerze mówiąc, nie był pewien, jak długo będzie mógł tak trwać — ukrywać się i pieprzyć w tajemnicy. Ruchanie Hermiony Granger było jego ulubionym zajęciem na świecie, ale chciał też się nią pochwalić, żeby cały świat wiedział, że należy do niego. Tylko… nie była całkowicie jego, prawda? Wyraziła się jasno, że to tylko seks — nic więcej. Starał się nie rozwodzić nad tym zbytnio, w przeciwnym razie ucisk w klatce piersiowej by się pogłębił. Wiedział, że całkowicie się zatracił. Ale po prostu nie mógł przestać.

Dzisiejsze spotkanie było jeszcze bardziej koszmarne niż zwykle, ponieważ po tych wszystkich biurokratycznych nonsensach musiał towarzyszyć premier w jej ministerialnym samochodzie w innym miejscu. Czego się nie robi dla wyborców. Zatrzymał się na chwilę i dokonał ponownej oceny. Tak naprawdę była tylko jedna osoba, dla której zrobisz wszystko. Ona. To zawsze była ona.

Kiedy wsunął się do opancerzonego jaguara, nawet nie zawracał sobie głowy ukrywaniem swojej aprobaty. Jeśli chodzi o mugolskim transport, to był najwyższy poziom. Draco słuchał w radiu mugolskiego prezentera, kiedy zrobiło się zamieszanie. Nastąpiła seria głośnych huków; chwycił mocno podłokietnik pośród piszczących opon. Kilka chwil zajęło mu uświadomienie sobie, co to było — strzał.

Funkcjonariusze ochrony w pojeździe osłaniali ciałami premier i jeden z nich spojrzał na Draco.

— Padnij — rozkazał.

Draco schylił się tak nisko, jak tylko mógł, w ramach ograniczeń samochodu. Wyraźnie słyszał rykoszet pocisku z ciężko opancerzonego pojazdu. Kierowca spokojnie poinstruował:

— Jadę do bezpiecznej lokalizacji numer dwa. Dajcie znać pozostałym.

— Ja pierdolę — mruknął Draco, gdy samochód skręcił w boczną uliczkę.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermiona uśmiechnęła się do Luny, obserwując, jak ta ściska ręce z różnymi członkami Wizengamotu. Jej ustawa o ponownej repopulacji jednorożców przeszła śpiewająco — i to w rekordowym czasie, ponieważ Minister osobiście nadzorowała ten proces.

Jej przyjaciółka wydawała się błyszczeć jeszcze bardziej niż zwykle w swych jasnopomarańczowych szatach, gdy odbierała gratulacje od kilku czarownic i czarodziejów jednocześnie. Hermiona położyła dłoń na jej ramieniu, kiedy przechodziła obok.

— Zasłużone, Luno.

— Dziękuję, pani Minister.

Już miała iść do windy i stamtąd do swojego biura, kiedy ktoś złapał ją za ramię. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechającego się do niej Blaise’a Zabiniego.

— Proszę o wybaczenie, pani Minister. Miałem nadzieję, że poświęcisz mi chwilę.

— Oczywiście, Blaise. Czego potrzebujesz?

— Po prostu chciałem się zameldować i upewnić, że wszystko między tobą i Draco przebiega pomyślnie, bo jak wiesz, to ja go nominowałem.

Hermionie nie podobał się jego ton. Jego słowa brzmiały nieszkodliwie, ale wiedziała swoje, jeśli chodzi o Ślizgonów.

— Dziękuję, że pytasz. Rzeczywiście wszystko układa się genialnie. Draco wziął na siebie większą odpowiedzialność niż początkowo sądziłam, że to możliwe.

— Założę się, że tak — powiedział z parsknięciem.

Teraz ją zezłościł. Jej głos stał się lodowaty.

— Miałeś jakąś konkretną prośbę, Blaise? W tej chwili jestem dość zajęta.

— Nie, to wszystko. Cieszę się, że ci odpowiada.

Jego głos ociekał fałszywą słodyczą. Hermiona zdecydowała, że ona i Draco będą musieli o tym porozmawiać. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali, było węszenie Blaise’a i dowiedzenie się za dużo.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco nie miał pojęcia, gdzie był w tym momencie. Próbował to rozgryźć, ale funkcjonariusze ochrony wywieźli go tak szybko, że nie można było zobaczyć wystarczająco dużo, by dobrze zorientować się w lokalizacji. Nie wspominając o tym, że byli pod ziemią i nie było okien.

Premier została odeskortowana do oddzielnego pomieszczenia i zostawili Draco samego w sterylnej komorze. Była kanapa, stół, zbiornik z wodą i nic więcej. Nawet żadnych książek czy czasopism… ani nawet okropnego telewizora. Przynajmniej nadal miał swoją różdżkę.

Właściwie Hermiona prawdopodobnie wkrótce spodziewała się jego powrotu. Chciał, żeby wiedziała, że jest bezpieczny, na wypadek, gdyby przypadkiem włączyła wiadomości i spojrzała na smartfona. Z pewnością mugolskie media już o tym donosiły. Pomimo jej licznych prób nauczenia go, Draco wciąż nie rozumiał szczegółów internetu i aplikacji BBC — cokolwiek to było.

Wyjął różdżkę i zastanowił się przez chwilę, przypominając sobie pierwszy raz, gdy był w mieszkaniu Hermiony. Wspomnienia, jak wchodził w nią głęboko, gdy ich palce się splatały. Kiedy doszła, a jej usta otworzyły się z rozkoszy, uniósł różdżkę i powiedział:

Expecto Patronum.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermiona wpatrywała się w zegar na ścianie swojego gabinetu. Od czasu do czasu spoglądała na wiśniowe drewno i znajome półki z książkami. Może nadszedł czas na mały remont. Niewiele tu zmieniła, odkąd została Ministrem.

Westchnęła głośno, opierając brodę na dłoniach. Draco miał wrócić trochę później niż zwykle, ponieważ towarzyszył dziś pani premier gdzieś indziej — wiedziała o tym, a jednak czuła się nieswojo. Oszacowała, że powinien już wrócić.

Czasami była naprawdę wdzięczna za mugolską technologię — jednym z jej pierwszych działań jako Ministra było udostępnienie sieci WiFi w całym Ministerstwie, aby mugolaki i czarodzieje półkrwi mogli skontaktować się ze swoimi krewnymi w nagłych wypadkach. Wyjęła smartfon z torebki, żeby spojrzeć na swoją aplikację BBC.

Zanim zdążyła spojrzeć na pasek „Z ostatniej chwili”, kątem oka dostrzegła błysk światła. Odwróciła się i zobaczyła srebrzystego ptaka, wlatującego majestatycznie do jej gabinetu i zatrzymującego się na środku. Widziała wcześniej takiego w książce: był ogromny, elegancki i wysoki. Czapla biała, jeśli dobrze pamiętała. Otworzył dziób i została skonfrontowana z dźwiękiem głosu Draco:

— Doszło do zamachu na życie mugolskiej premier. Ostrzelano samochód pancerny, w którym byliśmy, więc ochrona zawiozła nas do ukrytego miejsca. Wydaje mi się, że jest pod ziemią. Oboje z panią premier mamy się dobrze, ale chciałem, żebyś była tego świadoma, bo nie jestem pewien, jak długo nas tu zatrzymają. Poinformuję cię, jak tylko dowiem się więcej.

Hermiona opadła na swój fotel, a jej serce łomotało zarówno z przerażenia, jak i ulgi. Na wpół oszołomiona patrzyła, jak wielki, srebrzysty ptak znikał na jej oczach. Nie wiedziała, że Draco umie wyczarować patronusa, ale ten wspaniały ptak tak idealnie pasował — ascetyczny, królewski i piękny… ale także dziki i opiekuńczy. Zamknęła oczy i odmówiła cichą modlitwę dziękczynną za jego bezpieczeństwo. Tak bardzo chciała teraz z nim być.

Prawie dwie godziny później ptak pojawił się ponownie, aby poinformować ją o miejscu pobytu Draco. Od tego momentu Hermiona patrzyła na zegar co minutę. Nie marnowała czasu, gdy ptak się rozproszył, pędząc do Atrium i teleportując się do najbliższego punktu. Musiała go zobaczyć.

Kiedy go znalazła, było już prawie ciemno. Poinformowała biuro, że nie wróci tego dnia, oszczędzając im najdrobniejszych szczegółów. Wokół znajdowały się pojazdy policyjne i personel wojskowy, który zaciemniał jej widok, ale w końcu Hermiona zobaczyła jasne blond włosy i podbiegła. Musiała powstrzymać się przed wpadnięciem w jego ramiona.

Draco złapał ją i przytrzymał w miejscu, gdy patrzyli na siebie przez kilka chwil. Zmusiła się do uspokojenia oddechu, zanim się odezwała:

— Doradco, tak się cieszę, że nic ci nie jest.

Przyglądał jej się uważnie, obserwując burzę emocji przechodzącą przez jej twarz. Strach. Ulga. Troska.

— Tak — zdołał w końcu wykrztusić. — Dziękuję za przybycie i sprawdzenie, czy nic mi nie jest.

Zniżyła głos do szeptu.

— Draco, tak się martwiłam. Jest tu jakieś miejsce, gdzie możemy pójść?

Nadeszła kolej Draco, by uspokoić oddech. Wiedział, że będzie się martwić, ale nie mógł uwierzyć, że przemierzyła taką drogę, by sprawdzić, jak się ma. A sposób, w jaki na niego patrzyła… cóż, w to też nie mógł uwierzyć. Rozejrzał się po ich otoczeniu, aż jego oczy wylądowały na hotelu. Kolejne kilka ukradkowych spojrzeń potwierdziło, że mugolska premier i jej doradcy byli wystarczająco zajęci.

— Chodź — ponaglił, walcząc z chęcią wzięcia jej za rękę.

Przeszedł przez ulicę i ruszył szybkim krokiem do budynku, a Hermiona kroczyła nie mniej niż pół kroku za nim.

Z zewnątrz hotel nie różnił się niczym od ładnych kamienic rozsianych po bardziej podmiejskich ulicach Londynu — białe wykończenia zdobiły okna wykuszowe, a białe kolumny stały po obu stronach wejścia. Zatrzymali się na werandzie przed drzwiami i Hermiona ujęła jego twarz.

— Gdyby coś ci się stało…

— Wiem, kochanie.

Zdziwienie błysnęło w jej oczach na te czułe słowa. Przerwał jej szybko, całując w usta, zanim którekolwiek z nich zdążyło się nad tym zastanowić. Potem podszedł do wejścia i przytrzymał drzwi otwarte, zanim wszedł za nią.

Z łatwością udało im się dostać skromny pokój, ponieważ recepcjonistka rozpoznała Draco z kanału informacyjnego, jako kogoś, kto znał panią premier. Kiedy weszli do pokoju i zamknęli drzwi, rzucił zaklęcie wyciszające, aby nikt ich nie usłyszał.

Hermiona odwróciła się, zanim zdążył się na nią rzucić.

— Nie wiedziałam, że umiesz wyczarować patronusa.

Wyglądał na lekko zaskoczonego, zanim chytry uśmieszek pojawił się na jego ustach.

— Długo nie mogłem. Po tym, jak na świecie pojawił się Scorpius, pomyślałem, że lepiej spróbować. Nie chciałem, żeby cokolwiek było ponad moje możliwości, jeśli chodzi o ochronę jego. Wydawało się to rozsądne. — Usiadł na łóżku i skinął na Hermionę, by do niego dołączyła. — Długo nie był cielesny — tylko trochę tarczy, ale to wystarczyło. Powoli nabierał mocy, gdy Scorpius dorósł i miałem więcej szczęśliwych wspomnień z nim i Astorią, z których mogłem czerpać. Dzisiaj, kiedy byłem w tym bunkrze, wyczarowałem go najszybciej i to najjaśniejszego, jaki kiedykolwiek był.

— Och, naprawdę? Jakie miałeś wspomnienie?

Spojrzał jej głęboko w oczy, a Hermiona poczuła, jak coś ciepłego rozkwita w jej piersi.

— Myślałem o tobie… o byciu z tobą, w tobie. — Wziął jej dłonie w swoje, pocierając kciukami jej delikatną skórę. — Hermiono, nie wiem, czy mogę ciągnąć dalej tę… luźną relację.

Ciężko przełknęła ślinę.

— Wiem, o czym mówisz. Szalałam ze zmartwienia na samą myśl, że jesteś w niebezpieczeństwie.

Jego oczy lekko pociemniały.

— Przejmujesz się mną, Granger?

— Wiesz, że tak — wyszeptała, zanim jego usta pochwyciły jej.

Pocałunek był powolny i słodki, pełen znaczenia, gdy Draco skierował ich na łóżko. To było tak, jakby całowali się godzinami; ich usta spuchły, gdy się im poddawali. Odsunął się i uśmiechnął do niej, a Hermiona poczuła, jak łzy szczypią ją w kącikach oczu. Nigdy nie marzyła o tym, że mężczyzna nad nią wzbudzi takie emocje w jej ciele — ale tak się stało.

Wysunęła się spod niego i uklękła na łóżku, przesuwając rękami po guzikach jego koszuli. Draco patrzył, jak jej zwinne palce go rozbierają. Był nią tak zachwycony, że na chwile zapomniał, co miał robić. Kiedy zsunęła koszulę do tyłu i w dół jego ramion, odzyskał przytomność umysłu, wyciągając ręce, by pomóc jej zdjąć szaty przez głowę.

Została tylko w staniku i majtkach, a Draco nie mógł się oprzeć i przyciągnął ją do siebie po kolejny pocałunek.

— Jesteś taka piękna.

Zanim zdążył powiedzieć więcej, zagryzł wargę i poruszył się, zajmując jej szyją.

Hermiona jęknęła, gdy wyciskał siniaka na jej obojczyku. Przeczesała palcami jego włosy, ciesząc się tą chwilą. W umyśle powstawały nowe zmartwienia — jeśli ktoś się o nich dowie, będą musieli to zakończyć. Jej niezręczne spotkanie z Blaise’em, które odbyło się wcześniej, trochę ją zaniepokoiło. A teraz to była ostatnia rzecz, jakiej pragnęła. Nikt wcześniej nie sprawiał, że tak się czuła i nie była gotowa, by odpuścić.

— Draco — wydyszała, gdy wszedł w nią płynnym ruchem. Kiedy wypełniał ją w ten sposób, czuła się kompletna — jakby niczego w jej życiu nie brakowało.

— Kurwa — zaklął, ruszając się.

Nigdy się tym nie znudzi; jej ciepłem i gładkością, sposobem, w jaki idealnie do siebie pasowali. Za każdym razem to było jak powrót do domu. Nic tak nie rozbudza libido, jak narażenie na niebezpieczeństwo, a teraz Draco niczego nie brał za pewnik. Wysunął się prawie w całości, zanim mocno wszedł z powrotem.

Hermiona sapnęła po tym szybkim ruchu i wczepiła palcami w jego plecy tak mocno, że poczuła, jak jej paznokcie zaczynają przebijać skórę.

— Ach… przepraszam! — wymamrotała, gdy wbił ją w materac.

— Nie przepraszaj, Granger — syknął przez zęby, wchodząc w nią szczególnie głęboko. — Czasami lubię tak ostro.

— O Boże — jęknęła, czując, że przyspiesza. — Ja też. Rżnij mnie mocniej, Draco.

Jego charakterystyczny uśmieszek powrócił, gdy się cofnął i podciągnął jedną z jej nóg, opierając ją na ramieniu. Kiedy pchnął pod nowym kątem, przyjemność niemal torturowała go, a Hermiona wiła się pod nim.

— Właśnie tak?

— Tak! — załkała, gdy jego palce znalazły jej łechtaczkę i zaczęły delikatnie pocierać. Była na krawędzi.

Hermiona osiągnęła błogość z krzykiem, jakiego nie słyszał od niej wcześniej. Draco uśmiechnął się, gdy poczuł jej spazm wokół siebie, i doszedł po kilku kolejnych pchnięciach. Jęknął, wypełniając ją, kładąc ręce na jej twarzy i składając słodki pocałunek na ustach. Potem chciał się wysunąć, ale trzymała go mocno.

— Jeszcze nie. Zostań chwilę.

Zmiękł w niej i po prostu leżał na niej tak, jak chciała. To było bardziej intymne niż wszystko, co robili do tej pory. Kiedy w końcu go puściła, wysunął się, położył tuż za nią i przytulił do siebie.

— Co my zrobimy, Hermiono?

Zamknęła oczy, zastanawiając się nad jego pytaniem.

— Nie wiem, Draco. Nie wiem.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Spali kilka godzin, zanim obudzili się na drugą rundę. Trzymała się zagłówka, kiedy uderzał w nią od tyłu, kilka razy klepiąc jej ponętny tyłek.

— Och! — krzyknęła. To było nieoczekiwane, ale poczuła, że robi się coraz bardziej mokra.

— Granger, czy byłaś niegrzeczną dziewczynką?

Odrzuciła włosy do tyłu, patrząc na niego przez ramię.

— Może. Myślę, że zdecydowanie powinniśmy w przyszłości zbadać to głębiej.

— Nie mógłbym się bardziej zgodzić — zamruczał, po czym chwycił ją mocno za biodra i ponownie nabrał rytmu.

Doszła z wyciem kilka minut później, z jego ustami między jej łopatkami i palcami na jej łechtaczce. Draco warknął, dochodząc w niej.

Całkowicie wyczerpani, opadli na łóżko. Hermiona zachichotała.

— Co?

— Nic. Po prostu czasami zastanawiam się, co moje nastoletnie ja pomyślałoby na to, że Draco Malfoy pieprzy mnie najlepiej w całym moim życiu.

Jego serce pękało z dumy na te słowa, wiedząc przynajmniej, że w końcu w czymś pokonał Rona Weasleya. Ale najważniejsze było to, że ta boska wiedźma, będąca teraz w jego ramionach, należała do niego. I nie miał zamiaru pozwolić jej odejść.

— Czasami zastanawiam się, co by się stało, gdybym jako nastolatek nie był takim idiotą.

Szczerze mówiąc, ona też o tym myślała. Zeznawała na jego procesie i zawsze uważała go za przystojnego. Zajęło minutę lub dwie, zanim się odezwała.

— Nie ma sensu zastanawiać się nad tym, co by było, gdyby. Ty masz Scorpiusa, a ja mam Rose.

— I nie zamieniłbym tego na nic — zgodził się. — Żałuję, że nie mogłem spędzić z tobą więcej czasu.

Hermiona westchnęła i znalazła miejsce, w którym jego dłoń spoczywała na jej talii, splatając ich palce.

— Wiem, co masz na myśli.

_____________

Witajcie :) w sobotni wieczór publikuję kolejny rozdział tej historii. Cieszę się, że Draco wyznał, co myśli o tej luźnej relacji. Mogę tylko zdradzić, że teraz ich związek nabierze jeszcze większych rumieńców, więc możecie się tylko domyślić, co się będzie działo. :)

Kolejny rozdział prawdopodobnie opublikuję w poniedziałek. Jutro wracam do Warszawy po urlopie i wtedy zajmę się tłumaczeniem, bo dzisiaj już nie mam na to zbytnio czasu. Myślę, że jeszcze max dwa-trzy tygodnie i będzie całość. Jeśli nadal będzie szło tak sprawnie, jak teraz. Trzymanie kciuków wskazane!

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego długiego weekendu! Enjoy!

1 komentarz:

  1. Jeeeeeejjjjj, czas odtańczyć taniec radości 💃🕺 Nareszcie przyznali się do tego, że to dla nich je tylko seks. Cudo! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i dzięki Ci za to, że pojawiają się tak często 🙏♥️♥️

    OdpowiedzUsuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy