sobota, 3 września 2022

[T] Still Life: Rozdział 14

 

Hermiona odetchnęła głęboko, pozwalając, by zapach starych książek i przemysłowego dywanu wypełnił jej płuca. Bezpieczna w słabo oświetlonym pomieszczeniu Galerii Skarbów Sir Johna Ritblata, pocieszała się, przeglądając fragment Wielkiej Księgi Wolności, po czym rzuciła okiem na wczesne rękopisy szekspirowskie. Wewnątrz kontrolowano temperaturę, aby chronić starożytne księgi, ale rzuciła na ramiona zaklęcie rozgrzewające, żeby mogła tu pozostać tak długo, jak chciała.

Gdy rodzice po raz pierwszy zabrali ją do Brytyjskiej Biblioteki, Hermiona była oszołomiona. Nigdy nie widziała tylu książek w jednym miejscu. Natychmiast się zakochała i często tu wracała — oczywiście dopóki biblioteka Hogwartu nie zaczęła zaspokajać jej potrzeb. W rzeczywistości minęło zbyt wiele czasu, odkąd tu była. Objęła się ramionami, myśląc o swoich rodzicach. Naprawdę mogłaby teraz skorzystać z mądrej rady swojej mamy.

Hermiona była przyzwyczajona do rozwiązywania problemów. Do znajdowania odpowiedzi na nawet najbardziej złożone pytania. Uczenie się i wiedza były jej mocnymi stronami. Ale sprawy sercowe? To zupełnie inna sprawa — zagadka, której nigdy tak naprawdę nie była w stanie rozwiązać. Traktowała swój związek z Ronem podobnie jak wszystkie inne rzeczy: na papierze to miało sens, więc jeśli poszłaby za tym dalej, powinna była mieć swoje szczęśliwe zakończenie. A plus B równa się C, prawda? Ale tak się nie stało. A potem pojawił się Draco. Był zmienną, której nie mogła przewidzieć. Zawrócił jej w głowie na więcej niż jeden sposobów. Zanim zdążyła się zorientować, co się dzieje, jej serce należało do niego.

Gdyby tylko wcześniej zdała sobie z tego sprawę i miała odwagę mu to powiedzieć.

Westchnęła, przeglądając notatnik Jane Austen. Historia zawarta w tym pomieszczeniu nigdy nie przestała jej zadziwiać. Kilku mugoli kręciło się wokół, kiedy weszła tu po raz pierwszy, ale teraz uznała, że jest dziwnie cicho. Prawie tak, jakby ktoś rzucił Muffliato. Odwróciła się i zobaczyła tylko jedną osobę — mężczyznę w czarnym swetrze i dżinsach, z platynowymi włosami, które zdawały się świecić w słabym świetle. Sapnęła.

— Draco, co ty tutaj robisz?

— Ginny powiedziała mi, że tu będziesz.

— Dlaczego miałaby to zrobić? — Jej serce biło tak szybko, że pomyślała, że mógłby je usłyszeć.

— Granger… — Zbliżył się do światła i zobaczyła jego rozciętą wargę. — Muszę ci coś powiedzieć.

— O mój Boże, Draco! Krwawisz. — Podbiegła do niego i ujęła jego twarz w dłonie. — Co się stało? — Rzuciła kilka bezróżdżkowych, niewerbalnych zaklęć, usuwając krew z jego wargi i brody, a następnie zamykając ranę na wardze.

Wzdrygnął się pod jej dotykiem, zamykając oczy, gdy się nim zajmowała.

— Twój były mąż.

Hermiona jęknęła. Jeśli Draco tak wyglądał, zastanawiała się, w jakim stanie jest Ron.

— Jak bardzo mu przyłożyłeś?

— Czyżbym usłyszał zaufanie do moich umiejętności? — Uśmiechnął się.

— Może. — Wciąż dotykała jego twarzy, przesuwając kciukiem po jego świeżo zagojonej wardze.

— Złamałem mu nos, ale twoja utalentowana córka go uleczyła. — Zbliżył swoją twarz do jej twarzy. — Obawiam się, że teraz wszyscy o nas wiedzą. Cóż, każdy, kto znajdował się w zasięgu słuchu na peronie.

Przysunęła się do niego jeszcze bliżej; ich ciała przycisnęły się do siebie.

— Myślę, że mam to gdzieś. Tak bardzo za tobą tęskniłam.

Draco nie mógł już tego znieść. Pochylił się i pocałował ją. Jego ramiona natychmiast ją otoczyły i przycisnął ją do siebie tak mocno, jak tylko zdołał. Od razu się dla niego otworzyła, jej język wysunął się na spotkanie jego. Sapnął, odsuwając się lekko, zanim przesunął dłonie po jej klatce piersiowej i gardle, całując ją jeszcze mocniej. Merlinie, tak za tym tęsknił.

— Hermiono — wydyszał. — Chciałem ci powiedzieć…

— Powiedz mi, Draco. Powiedz mi wszystko. — Ugryzła go w szczękę i przysunęła się do ucha.

Trudno było się skoncentrować na tym, co chciał powiedzieć, kiedy doprowadzała go do szaleństwa.

Odsunął ją i przesunął dłońmi po jej ramionach, by móc się skoncentrować. Jego szare oczy błysnęły w słabym świetle, wbijając się w jej brązowe. Wziął głęboki oddech.

— Jestem w tobie beznadziejnie zakochany, Hermiono Granger. Byłem już od dłuższego czasu i chciałem zerwać z powodów, przez które obawiam się, że możesz mnie znienawidzić.

Hermiona cicho sapnęła; uciekła nieproszona łza. Jej serce wezbrało, gdy wyciągnęła rękę, by dotknąć jego twarzy.

— Jak mogłabym cię nienawidzić, skoro tak bardzo cię kocham?

Pocałowała go ponownie, nie spiesząc się, pozwalając, by jego smak i zapach zawładnął jej zmysłami, gdy jęknął w jej usta i mocno ją chwycił. Tak miało być — znowu razem. Cokolwiek wydarzy się później, nigdy więcej nie chciała się z nim rozstać.

— Jeszcze możesz. — Wziął jej dłonie i uniósł do ust, całując jej knykcie. Wypuścił ostry wdech, obserwując ją uważnym spojrzeniem. — Blaise mnie szantażował. Śledził nas i sfotografował, jak całowaliśmy się przed hotelem. Zagroził, że przekaże zdjęcia prasie, jeśli nie zacznę wyświadczać mu przysług.

Oczy Hermiony rozszerzyły się. Gniew zalał jej żyły lodowatym chłodem. Kipiała, szukając słów do wypowiedzenia. Niepokój Draco nasilał się z każdą mijającą chwilą.

Wiedziałam, że ten oślizgły drań coś kombinuje. O co cię prosił? Jak długo to trwało?

Wymienił swoje grzechy, wyliczając wszystkie sposoby, w jakie ugiął się pod żądaniami Blaise’a, obawiając się, że z każdym z nich ona coraz bardziej wyślizguje się z jego uścisku.

— To było tuż przed naszym zerwaniem. Pomyślałem, że byłoby bezpieczniej, gdybym nie dał mu powodu, by miał nade mną większą władzę.

Skinęła głową, wciąż przetwarzając. Nic, co przekazał, nie było bardzo szkodliwe. Wyglądało na to, że Zabini ustawiał pionki do późniejszego przewrotu — była pewna, że w pewnym momencie chciał przejąć władzę.

— Dlaczego mi nie powiedziałeś?

— Nie chciałem, żebyś była w to wplątana na wypadek, gdyby wydarzyło się coś wielkiego. — Zwiesił głowę, patrząc na ich wciąż splecione ręce. — Tak bardzo przepraszam. Byłem zawstydzony. Nie wiedziałem, co robić — jak o ciebie walczyć… ale jeśli dasz mi szansę, mam plan.

O dziwo, gniew wybuch tylko na minutę. Gdy się rozproszył, przytłoczył ją fakt, jak bardzo to było do niej niepodobne. Oczywiście była wściekła na Blaise’a, ale do Draco czuła zupełnie co innego. Rozumiała jego powody i nie mogła go winić za to, że nie był do końca szczery. To było wbrew jej naturalnym instynktom. Musieli nad tym popracować, ale na razie poczuła ulgę, że może go znowu przytulić. Kochał ją i to się liczyło.

— Nie mogę się doczekać, kiedy go usłyszę — powiedziała, ponownie obejmując go ramionami. — Pocałuj mnie, podstępy później.

— Nie jesteś zła? — Uniósł brwi.

— Trochę, ale możemy o tym porozmawiać później. Za bardzo za tobą tęskniłam, żeby się tym teraz przejmować. — Rozejrzała się, zauważając, jak pusto było w pomieszczeniu.

Draco uśmiechnął się.

— Przed wejściem rzuciłem Repello Muggletum.

Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.

— Wiesz, seks w bibliotece zawsze był moją fantazją…

— Doprawdy? — Zachichotał, ale Hermiona już odpinała pasek jego spodni, rozpinając zamek w jego dżinsach. Był już twardy i szybko go oswobodziła, po czym uklęknęła przed nim. — Co ty…

Uciszył go pierwszy ruch jej języka na jego kutasie. Nigdy wcześniej tego nie robili — nie dlatego, że mu się to nie podobało, ale dlatego, że miał przeczucie, że Hermiona zawsze była tą, co daje w swoich poprzednich doświadczeniach i zawsze chciał się upewnić, że będzie na pierwszym miejscu. I często więcej niż raz. Draco jęknął, gdy pocałowała czubek, a potem włożyła go w swoje gorące, mokre usta.

Kurwa, Granger, nie musisz…

Wypuściła go z pyknięciem, patrząc na Draco oczami pełnymi pożądania.

— Wiem, ale chcę.

Był wobec niej bezradny, gdy ponownie wciągnęła go do ust, nawilżając śliną, by osiągnąć długość, której nie zmieściłaby w ręce. Jęknął, gdy wciągnęła policzki, by włożyć go głębiej, i przeczesał palcami jej włosy. Uwielbiał te dzikie loki i sposób, w jaki jej głowa podskakiwała teraz przed nim; był całkowicie grzeszny. Wpatrywał się w nią, ledwo ośmielając się mrugnąć, chcąc na zawsze zapamiętać ten moment.

Hermiona jęczała wokół niego, wibracje były zbyt silne.

— Dobra, Hermiono. Kochanie, musisz przestać.

Puściła go i otarła usta.

— Dlaczego?

— Bo chcę dojść w tobie.

Pomógł jej wstać i przyciągnął do najbliższej ściany — między dwoma eksponatami — podtrzymując ją, gdy owinęła się wokół niego nogami.

Ich usta spotkały się w agresywnym pocałunku; gorącym i zdesperowanym. Hermiona była ubrana swobodnie, przygotowana na lekki chłód w powietrzu — dżinsy, sweter i szalik. Draco się niecierpliwił, więc wezwał różdżkę i jednym płynnym ruchem usunął jej ubranie. Jej oczy rozszerzyły się, gdy prychnęła krótko.

— O wiele lepiej — wymamrotała, zanim ponownie zaczęła ssać jego szczękę.

— Śniłem o twojej idealnej cipce — szepnął jej do ucha, a jego gorący oddech podniecił ją jeszcze bardziej.

— Pieprz mnie, Draco. — Wbiła palce w jego plecy, podkreślając, że go potrzebuje.

Ustawił się tuż przed jej wejściem i wepchnął się do środka. Oboje westchnęli, gdy ją wypełniał, dzieląc ulgę, jaką dało ponowne spotkanie się po tak długiej rozłące. Nigdy więcej.

— Jesteś taka mokra — mruknął przy jej szyi.

— Tylko dla ciebie — wydyszała.

Kołysał się powoli ku niej; jej plecy były przyciśnięte do ściany, ich oczy patrzyły na siebie. Draco jedną ręką wędrował po jej ciele, podczas gdy druga pomagała utrzymać jej ciężar. Palce przesunęły się po jej obojczyku, pozwalając kciukowi spocząć w zagłębieniu między szyją a ramieniem.

— Jesteś moja, Hermiono. Już nigdy nie chcę ciebie stracić.

— Nigdy — wydyszała, gdy tempo jego pchnięć wzrosło. — Jestem twoja. Kocham cię, Draco.

— Ja ciebie też kocham.

Był blisko, ale trudno było mu utrzymać stały rytm. Zatrzymał się, podniósł ją i wyszeptał zaklęcie amortyzujące, zanim położył ją na podłodze. Dużo lepiej. Wyglądała tak pięknie, rozłożona przed nim.

— Kurwa.

Hermiona nigdy nie miała dość sposobu, w jaki wypełniał ją całkowicie. To była czysta błogość czuć pchnięcie i ciągnięcie, gdy jej mięśnie przywierały do niego przy każdym ruchu. Potem przesunął palce na jej łechtaczkę, a ona przeciągnęła paznokcie w dół jego pleców, dysząc, gdy doszła mocne niż j kiedykolwiek w swoim życiu.

Jej mięśnie drżały wokół niego i Draco nie mógł już dłużej wytrzymać. Pchnął kilka razy, zanim doszedł z jękiem i rozlał się głęboko w jej wnętrzu. Tak bardzo za tym tęsknił.

— Kocham cię, kocham cię, kocham cię — skandował, opadając na nią.

Poczuł jej palce przeczesujące jego włosy, gdy pocałowała go w skroń i wyszeptała to samo.

Kiedy oboje ochłonęli, Draco z powrotem wyczarował jej ubrania i podał jej.

— Więc, masz jakieś plany na resztę dnia?

Uśmiechnęła się.

— Okazuje się, że jestem całkowicie wolna.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Kiedy dotarli do dworu, Draco wyjaśnił, co robili z Tilly i jego matką. Na wtorek zaplanowano ceremonię wprowadzenia Millicenty Bulstrode jako najnowszego członka Wizengamotu i pomyślał, że to najlepszy czas na ujawnienie informacji, których dowiedział się o Blaisie.

Pili herbatę w ogrodzie, Hermiona przeglądała akta, które jej dał, kiedy pojawiła się Narcyza. Jej oczy błyszczały, gdy na nich patrzyła.

— Pani Minister, jak miło widzieć panią u nas w odwiedzinach.

— Proszę, Narcyzo, mówi mi Hermiona. — Hermiona zatrzymała się na chwilę, przygryzając wargę. Potem sięgnęła i ujęła dłoń Draco w swoją.

Narcyza uśmiechnęła się do nich.

— Oczywiście, Hermiono. Cieszę się, że mój syn wciąż ma w sobie chociaż odrobinę rozsądku. Zostawię was samych. — Odwróciła się i skierowała do ogrodu; jej eleganckie szaty w kolorze północy kołysały się, gdy się poruszała.

— Czy ona wie? — zapytała Hermiona. Draco spojrzał na ich splecione dłonie, a potem z powrotem na nią, unosząc brwi. Jej policzki zarumieniły się. — O Blaisie.

Draco przewrócił oczami.

— Moja matka wie wszystko.

Kiedy już omówili logistykę swojego planu, zabrał ją na wycieczkę po dworze. Hermiona była zdumiona jego ogromem.

— Jest jak TARDIS — zadumała się.

— Co? — Draco spojrzał na nią pytająco.

— Większy w środku. To z mugolskiej telewizji… nieważne. — Pokręciła głową i uśmiechnęła się.

— Chodź, jest ktoś, kogo chciałbym, żebyś poznała. — Draco objął ją ramieniem, gdy szli korytarzem.

Hermiona była zaskoczona, kiedy zatrzymali się przed portretem Astorii. Instynktownie rozluźniła rękę, patrząc na młodą kobietę. Był to obraz z początku małżeństwa, zanim zachorowała. Jej twarz była jasna i młodzieńcza, obraz elegancji w jej jasnoróżowych szatach, z palcami delikatnie ułożonymi na kolanach.

— Cześć, Draco. I miło cię widzieć, Hermiono.

Wyglądała na szczęśliwą — zbyt szczęśliwą, jak na wspomnienie zmarłej kobiety przedstawianej nowej kobiecie przez jej męża.

— Tori, wiem, że zachęcałaś mnie do kontynuowania tego związku. Pomyślałem, że dobrze byłoby, żebyś poznała kobietę, która sprawiła, że uwierzyłem, iż znów mogę być szczęśliwy. — Draco objął Hermionę ramieniem, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że będzie dobrze.

— Miło cię poznać, Astorio — wyksztusiła.

Hermiona nigdy nie spotkała tej kobiety za jej życia. Widziała ją kiedyś w przelocie, gdy wysyłali dzieci do Hogwartu, ale to było tyle. Sposób, w jaki się nosiła, wcale nie był tym, co jej młodsze ja wyobrażało sobie jako żonę Draco Malfoya.

Astoria uśmiechnęła się, patrząc na nich.

— Kochasz go. Dobrze. Opiekuj się nim.

— Będę — obiecała cicho.

— Cześć, Tori — powiedział Draco, gdy odwrócili się do wyjścia. Miał wrażenie, że nie będzie jej już więcej odwiedzał. Zeszli na dół, a on zwrócił się do Hermiony. — Przepraszam, jeśli to było niezręczne, ale naprawdę chciała cię poznać.

— Nie, to mnie cieszy. Wiem, że jest inaczej, ale kochanie mnie nie oznacza, że kochałeś ją mniej.

Uśmiechnął się i założył kosmyk jej włosów za ucho.

— Kiedy umarła, nie sądziłem, że kiedykolwiek znów będę kochać. Ale to, co do ciebie czuję — jest tak różne, że nie sposób tego porównać. Dałaś mi powód do życia.

Hermiona poczuła motylki w brzuchu. Chwyciła go za poły szaty i przyciągnęła do siebie, by szybko pocałować.

— Zanim się pojawiłeś, zachowywałam pozory. Przywróciłeś mnie do życia.

Pociągnął ją za rękę.

— Chciałbym pokazać ci jeszcze coś, bo wiem, jak bardzo lubisz biblioteki.

Zatrzymali się przed dwojgiem bogato złoconych drzwi z zakrzywionymi klamkami.

— Czy to jest to, o czym myślę?

— Sama zobacz.

Otworzyła podwójne drzwi i prawie straciła oddech. Biblioteka dworu była ogromna — znacznie większa niż się spodziewała. Przed jej oczami stały alejki z książkami, a wszystko to na nienagannie rzeźbionych, drewnianych półkach.

— Jest piękna.

Odwróciła się i zobaczyła Draco opartego o drzwi, który tylko ją obserwował, a jego zawsze obecny uśmieszek wykrzywiał kąciki ust.

— Wiedziałem, że ci się spodoba. Nie wierzę, że wcześniej ci jej nie pokazałem. — Odbił się od framugi drzwi i podszedł do niej, odgarniając dłonią jej włosy na bok, by móc złożyć delikatny pocałunek na jej szyi.

— Rozejrzyj się, kochanie.

Z uwielbieniem przesuwała dłońmi po oprawach starych, skórzanych książek, przechadzając się w przód i w tył między rzędami. Znowu poczuła się jak dziecko. Tyle że młoda Hermiona nigdy nie zaakceptowałaby tego, gdzie teraz jest. Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, gdy pomyślała o tym, jak zareagowałoby jej młodsze ja, gdyby wiedziało, jak bardzo lubi ruchać się z Draco Malfoyem.

Draco usiadł na jednym z ogromnych skórzanych foteli, które stały przed kominkiem z przodu biblioteki. Uznał, że Hermionie to trochę zajmie, więc wezwał dla siebie książkę i szklankę Ognistej Whisky. Cieszył się tym tak długo, jak mógł, ale po dwóch godzinach wstał, żeby sprawdzić, jak się miewa. Kiedy zobaczył, gdzie jest — w piątej alejce z tyłu, z kilkoma książkami rozłożonymi wokół niej na podłodze, czytającą inną, trzymając ją kolanach — nie mógł powstrzymać się od śmiechu.

Hermiona siedziała na podłodze po turecku.

— Trochę mnie poniosło — przyznała.

— Widzę. Minęły dwie godziny, Granger.

— Naprawdę. Rany… — Zaczęła układać książki i uniosła się na kolana, by wstać. — Przepraszam.

Draco wyciągnął rękę, aby pomóc jej się podnieść, i pociągnął ją do siebie.

— Nie masz za co przepraszać — to jeden z wielu powodów, dlaczego cię kocham.

Uśmiechnęła się do niego, gdy ich usta się spotkały. Kiedy w końcu się rozdzielili, by odetchnąć, westchnęła.

— Nigdy nie będę miała dość słuchania, jak to mówisz.

Pocałował ją w nos i powiedział:

— Zostań na kolację… może na noc.

Oparła głowę na jego klatce piersiowej.

— Zgadzam się na oba. Tylko pozwól mi wrócić do domu po ubranie na zmianę.

Kiedy spakowała torbę i wróciła, dołączyli do Narcyzy na kolację w jadalni. Z tej okazji Hermiona przebrała się w śliczną, szmaragdową sukienkę, najwyraźniej próbując zdobyć punkty u pani Malfoy.

— To piękna sukienka, Hermiono, ale nie musisz nosić zieleni z mojego powodu. — Uśmiechnęła się, biorąc łyk wina.

Hermiona pochyliła się i szepnęła do Draco:

— Czy ona jest mistrzynią legilimencji?

— Szczerze mówiąc, wciąż tego nie rozgryzłem — odszepnął.

— Wolelibyście być sami?

Wyglądał na zakłopotanego.

— Nie, matko. Chciałem, żebyśmy razem zjedli kolację. Przepraszamy.

Narcyza roześmiała się.

— Zapominasz, że mam poczucie humoru, Draco.

Hermiona zachichotała i zjadła swoje pierwsze danie: jaskrawo kolorowe gazpacho. Reszta kolacji przebiegła wśród ożywionych rozmów, obfitego jedzenia i dobrego wina. Po deserze z gotowanych gruszek z mascarpone Narcyza udała się do swojego skrzydła.

— Dobrze znów cię widzieć we dworze, Hermiono.

— Dziękuję, Narcyzo. Dobrze jest tu być.

Po kolacji Hermiona pozwoliła Draco odprowadzić się do pokoju, objęta mocno jego ramieniem. Zapalił świece w całym pomieszczeniu i powoli ją rozebrał. Potem doszła dwa razy dzięki jego palcom i językowi, zanim zerżnął ją głęboko, nigdy nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Oddech Hermiony zamarł, gdy wiła się pod mężczyzną, którego kochała. Odnalazła jego dłonie i splotła ich palce, kiedy wbił się w nią. Wygięła plecy w łuk, gdy wszedł głęboko, a ona pocałowała go ponownie, przeciągając jego dolną wargę między zębami.

— Patrz na mnie. Chcę patrzeć, jak dochodzisz — powiedział.

Jej oczy spojrzały na jego, kiedy szczytowała, ciągnąc go za sobą. Potem przyciągnął ją do piersi i wsunął jej głowę pod brodę. Kiedy zasypiała, Hermiona poczuła się kompletna po raz pierwszy od dłuższego czasu.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Wtorkowy poranek nadszedł zbyt wcześnie. Motyle siały spustoszenie w żołądku Hermiony na myśl o tym, co zamierzają zrobić. Mogła mieć tylko nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i że Wizengamot zlituje się nad nimi. Nie martwiła się o Blaise’a Zabiniego — wiedziała, że Draco to ukrył. Jedyną obawą, jaką miała, było to, czy członkowie zrealizują jej plan, ten, który dotyczył Draco pozostającego w Ministerstwie.

Draco patrzył, jak członkowie wchodzili; morze fioletu wlewało się do komnaty. Blaise wkroczył na środek, jego ślizgoński dumny styl był w szczytowej formie. Na razie widział Millicentę Bullstrode w loży dla gości, czekającą na jej wprowadzenie — co, jeśli to zrobią, nigdy się nie wydarzy. Było tam specjalne miejsce, zarezerwowane dla pani Minister, a teraz zauważył, że obok niej znajdowało się jeszcze jedno krzesło dla jej doradcy. Usiadł obok Hermiony i stuknął jej buta swoim.

— Uda się. Tylko oddychaj.

Uśmiechnęła się do niego.

— Wiem, po prostu się denerwuję.

— No weź, gdzie twoja gryfońska odwaga? — Towarzyszący temu uśmiech był uroczy i musiała sobie przypomnieć, gdzie są, aby oprzeć się chęci pocałowania go.

Kiedy wszyscy ucichli, Percy Weasley odchrząknął.

— Posiedzenie Wizengamotu właśnie się rozpoczęło. Pierwszym zadaniem dzisiaj jest wprowadzenie naszego najnowszego członka, Millicenty Bullstrode.

— Jeśli sąd pozwoli, najpierw chciałbym złożyć oświadczenie — wtrącił Draco. Swędziała go skóra, gdy skupiły się na nim oczy wszystkich.

Percy spojrzał sceptycznie, unosząc pytająco brew.

— Wizengamot rozpoznaje oświadczenie Draco Malfoya, doradcy Minister Magii.

— Dziękuję, Naczelny Magu. — Draco wstał i poprawił swoje szaty. Mówiąc, trzymał akta w jednej ręce. — Mam do wygłoszenia dość nietypowe oświadczenie, ale najpierw najważniejsze: oficjalnie rezygnuję ze stanowiska doradcy Minister Magii. — Szmery tłumu. — Nie mogę już dłużej z czystym sumieniem pracować na tym stanowisku. Stanowiłoby to konflikt interesów, ponieważ ja… zakochałem się w Hermionie Granger.

W całym pomieszczeniu rozległy się westchnienia i krótkie poruszenie fioletowych szat, gdy niektórzy członkowie zakryli usta rękami. Blaise kipiał ze złości na miejscu, w którym siedział — wyraźnie go przyćmili. Hermiona zarumieniła się i spojrzała w dół, ale milczała. Nie pozwolił jej wcześniej wysłuchać przemówienia.

Draco wydawał się nieczuły na to wszystko.

— Teraz wiem, że obowiązują zasady, które nie pozwalają przełożonym spotykać się z podwładnymi, dlatego muszę zrezygnować. Przyjmujesz moją rezygnację?

Spojrzał wprost na Hermionę, która skinęła głową.

— Przyjmuję.

— Dobrze. Więc przejdźmy dalej. Odkryłem spisek mający na celu obalenie Naczelnego Maga i przejęcie większości głosów Wizengamotu.

Więcej westchnień i zamieszania. Percy wyczarował młotek na końcu swojej różdżki i dość głośno nim uderzył.

— Cisza! — Jego zmodyfikowany głos rozbrzmiał w komnatach, uciszając wszystkich członków. — Proszę kontynuować, panie Malfoy.

— Dziękuję.

Draco zaczął szczegółowo wyjaśniać, w jaki sposób Blaise Zabini był odpowiedzialny za wprowadzenie co najmniej dziesięciu nowych członków od początku jego kadencji, nie licząc Millicenty, która z każdą mijającą sekundą coraz bardziej zieleniała na twarzy. Przedstawił także dowody dotyczące łapówek, wymuszeń, niewierności (poprzez wspomnienie Daphne Greengrass) i licznych oszczerstw przeciwko samemu Naczelnemu Magowi.

Skończywszy swoją długą i obskurną opowieść, Draco podał akta Percy’emu i tłum skierował swoje oczy na Blaise’a. Kto teraz zyskał przewagę, ty oślizgły draniu?

Percy przejrzał dokumenty w aktach.

— Cóż, w świetle tych nowych dowodów, ceremonia wprowadzenia zostaje wstrzymana na czas nieokreślony, podczas gdy będziemy badać te roszczenia. W międzyczasie Blaise Zabini nie może uczestniczyć w sesjach Wizengamotu.

Blaise wstał, jego usta wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu.

— To jest niedorzeczne. — Schodząc po schodach ze swojego miejsca, spojrzał Draco w oczy. — To jeszcze nie koniec, Malfoy.

— Och, myślę, że tak, Zabini. — Mrugnął do niego, zanim Blaise wybiegł, rozwścieczony.

Draco został wyrwany z zamętu zadowolenia, gdy Percy ponownie uderzył młotkiem.

— Cisza! Przypominam członkom, że posiedzenie wciąż trwa. Proszę zignorować nagłe odejście członka Zabiniego. Teraz przejdźmy do kolejnej sprawy…

Hermiona wstała.

— Właściwie, Naczelny Magu, jeśli to zadowoli Wizengamot, mam propozycję.

Percy wyglądał na lekko zdezorientowanego, że to posiedzenie nie przebiega zgodnie z planem. Mimo to wziął głęboki oddech.

— Oczywiście, pani Minister. Proszę mówić.

— Chociaż przyjmuję rezygnację Draco Malfoya ze stanowiska doradcy, chciałabym zaproponować, aby został przeniesiony na stanowisko szefa Departamentu Dezinformacji. Obecnie departament ten istnieje tylko na papierze, ponieważ od czasów Drugiej Wojny Czarodziejów był stosunkowo mało przydatny. Chciałabym jednak uwzględnić w tym stanowisku bieżące obowiązki doradcy jako łącznika z mugolskim premierem, a także kilka innych rzeczy, które tutaj opisałam.

Więcej brzęczenia z tłumu. Hermiona wyprostowała ramiona, przywołując swoją gryfońską odwagę.

— Chociaż nie zaprzeczam, że pragnę nawiązać osobistą relację z panem Malfoyem, jestem przekonana, że jest najlepszą osobą na to stanowisko. Znajdują się tam obszerne dane opisujące jego kwalifikację i sposób, w jaki proponowana restrukturyzacja może poprawić wydajność w Departamencie Niewłaściwego Używania Magii i Nadużywania Mugolskich Artefaktów, a także w innych, jak Departamencie Regulacji i Kontroli Magicznymi Stworzeniami. — Podała Percy’emu swoje akta.

Percy przejrzał je przez chwilę z otwartymi ustami, zanim spojrzał na nią.

— Dobrze. Cóż, to jest bardzo dokładne, pani Minister. Możemy nad tym głosować.

Draco mógł tylko wpatrywać się w nią ze zdumieniem, gdy z powrotem usiadła. Nie słyszał nawet Naczelnego Maga, gdy przeszedł do innych spraw. Hermiona uśmiechnęła się do niego drwiąco i szepnęła:

— Nie tylko ty masz asy w rękawie.

W rzeczy samej, pomyślał, a dreszcz przebiegł po jego kręgosłupie. Na pewno później okaże jej swoją wdzięczność.

Reszta posiedzenia przebiegła normalnie. Percy przesunął wszystkie głosowania na koniec. Draco wyglądał na oszołomionego, kiedy większość członków zagłosowała za propozycją Minister, dotyczącą jego przeniesienia. Nie spodziewał się, że będzie mógł nadal pracować w Ministerstwie. Jedyne, na co miał nadzieję tego dnia, to uratowanie kariery Hermiony i uwolnienie ich obojga z uścisku Blaise’a. A jednak jego utalentowana wiedźma znalazła sposób, by go tam zatrzymać, razem z nią.

W obrocie wydarzeń, których nie mógł przewidzieć, nikt nie powiedział ani słowa o wyjawieniu, że Minister i jej doradca są zakochani. Chociaż wydawało się, że podsłuchał Seamusa Finnegana mówiącego, że ktoś jest mu winien dwadzieścia galeonów. Wyglądało na to, że Blaise wykorzystał swój własny strach przed reperkusjami przeciwko nim, podczas gdy w rzeczywistości nie było powodów do obaw.

— To było… łatwiejsze, niż się spodziewałem. — Draco przeczesał włosy ręką. Zbliżał się czas na kolejne strzyżenie.

— Nie musiałam, ale mogłam uwzględnić kilka szczegółów w mojej propozycji dotyczącej randek międzybiurowych. Jedną z zasad, które zaleciłam zachować, było to, że nikt nie może umawiać się na randki z bezpośrednim podwładnym, co jest w porządku, ponieważ nie będziesz już podlegał bezpośrednio mnie.

Draco zmarszczył brwi.

— A komu będę składał raport?

Hermiona uśmiechnęła się chytrze.

— To zabawne, że pytasz, bo Departament Regulacji i Kontroli Magicznych Stworzeń od kilku tygodni ma nowego szefa. Chodźmy się z nią spotkać.

Pojechali windą na czwarte piętro. Draco stanął tak blisko Hermiony, jak tylko mógł, zahaczając swój mały palec o jej, podczas gdy kilka innych osób w windzie wyraźnie wpatrywało się w swoje buty.

— Czy to naprawdę konieczne? — wyszeptała, a jej policzki się zaróżowiły.

— Teraz, kiedy mogę cię dotykać publicznie, zamierzam nadużywać tego przywileju — odpowiedział, mrugając.

Gdy drzwi windy się otworzyły, Hermiona przewróciła oczami i pociągnęła Draco za sobą, splatając swoje palce całkowicie z jego. Przeszli kilka zakrętów, zanim zatrzymali się przed gabinetem. Puściła dłoń Draco, by zapukać do drzwi.

— Proszę — odpowiedział melodyjny głos.

Weszli do środka i zobaczyli, jak szefowa departamentu wściekle przeszukuje pomieszczenie. Było prawie w gruzach; przewrócony kosz, porozrzucane książki i meble ustawione na środku pokoju. Hermiona uśmiechnęła się do Draco, który wyglądał na raczej przerażonego.

— Draco, jak sądzę, pamiętasz Lunę Lovegood-Scamander.

Luna odwróciła się do nich.

— Przepraszam za bałagan. Mój gabinet jest pełen nargli, ale nie udało mi się jeszcze znaleźć gniazda.

— L-Luna? — wyjąkał Draco.

— Draco Malfoy, jak miło cię widzieć. Twój gabinet będzie naprzeciwko mojego — czy to nie cudownie? — Przysunęła się bliżej i przyjrzała uważnie Hermionie i Draco. — Och. Wasza seksualna aura wykracza poza wszelkie granice! Hermiono, nie powiedziałaś mi, że to Draco podlewał twój ogród.

Hermiona zrobiła się jasnoróżowa.

— Ja… no cóż, wtedy to była tajemnica.

Luna zignorowała ją i zaczęła szturchać twarz Draco.

— Fascynujące — mruknęła głównie do siebie.

— Granger, co ona robi? — Wyglądał na zaniepokojonego, ale jej nie powstrzymał. W końcu była jego nowym szefem.

— Na twoim ciele nie ma żadnych Gnębiwtrysków! — Luna rozpromieniła się, jakby powinien być z tego zadowolony.

— To dobrze?

— Cóż, pamiętam, że kiedy byliśmy w Hogwarcie, miałeś ich mnóstwo. Tak naprawdę jest tylko jedna rzecz, która może sprawić, że całkowicie znikną.

Hermiona w końcu się odezwała, bardzo rozbawiona.

— Co takiego, Luno?

Odrzuciła swoje długie blond włosy przez ramię i uśmiechnęła się.

— Prawdziwa miłość.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

— Jesteś tego pewna, Granger?

— To tylko kolacja, Draco. Już przyjaźnisz się z Harrym. — Przesunęła uspokajająco dłonią po jego ramieniu.

— To zależy od twojej interpretacji słowa przy… ała! — krzyknął, gdy uderzyła go w ramię. — Dobrze, jesteśmy przyjaciółmi, ale nie sądzę, żeby jego żona zbytnio mnie lubiła.

— To podwójna randka, a nie próba walki.

— Ty tak uważasz. — Draco zatrzymał się, by dotknąć palcem jej klatkę piersiową.

Złapała go za palec i pospiesznie pocałowała. Szybko zapomniał o swoich obawach i objął ją ramionami, pogłębiając pocałunek.

— Wynajmijcie sobie pokój! — zawołał głos za nimi.

Hermiona przerwała pocałunek i wyrwała się z uścisku Draco.

— Harry — powiedziała na powitanie, zanim przytuliła swojego najlepszego przyjaciela.

— Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Hermiono — wyszeptał jej do ucha. — Naprawdę się cieszę, że wszystko się udało.

— Ja też — odszepnęła.

Ginny również ją przytuliła, a potem, ku zaskoczeniu wszystkich, przytuliła również Draco.

— Wy dwoje wyglądacie na naprawdę szczęśliwych.

Draco zdołał się uśmiechnąć.

— Dziękuję, Ginny.

Harry wziął żonę pod ramię i wskazał na znajdującą się przed nimi restaurację.

— Idziemy?

Hermiona spojrzała na Draco, wciąż zachwycona miłością i pożądaniem, które widziała w jego oczach. To był dopiero początek ich wspólnego życia — na otwartej przestrzeni, aby cały świat mógł to zobaczyć. Ta myśl wywołała dreszcz w jej kręgosłupie. Ciepło wypełniło jej ciało, gdy zdała sobie sprawę, że jest całkowicie zadowolona w tej chwili. Objęła go ramieniem.

— Idziemy.

_____________

Witajcie :) w sobotni wieczór czas na nowy rozdział tłumaczenia. Przyjemny, prawda? Mega fajnie mi się go tłumaczyło. Bardzo potrzebowałam pozytywnych emocji po poprzedniej dramie i nie zawiodłam się. Pięknie to wszystko rozegrali. Poza tym scena z Luną zrobiła mi dzień, dawno tak się nie uśmiałam :D Piszcie, co sądzicie.

Zostały dwa rozdziały do końca. Myślę, że publikacje będą w środę i w przyszłą sobotę. Taki jest wstępny plan. Czeka mnie trudny tydzień w pracy, ale mimo wszystko postaram się znaleźć czas na tłumaczenie. Później krótka przerwa na złapanie oddechu i lecimy dalej z tym koksem! :)

A zapomniałabym, w tekście jest piękne nawiązanie do tytułu opowiadania. Także jeśli zauważycie, gratuluję spostrzegawczości!

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłej niedzieli. Enjoy!

1 komentarz:

  1. Uwielbiam jak wszystko się dobrze układa ♥️ Tak się cieszę, że wszystko się wyjaśniło i związek Draco i Hermiony ujrzał światło dzienne. Cudowny rozdział i już nie mogę doczekać się kolejnych!

    OdpowiedzUsuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy