piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 9: Rewelacje

Było ciepło. Było ciepło i przytulnie. Było ciepło, przytulnie i miękko.
Draco nie zamierzał wstać z łóżka w najbliższym czasie.
Ale znajomy głos wdarł się w jego myśli i w pełni go obudził.
— Draco?
Otworzył jedno oko, aby zobaczyć Hermionę na sąsiednim łóżku.
— Hmm? — sennie zamknął oczy.
— Co się stało? — zapytała tonem, używanym podczas leczenia. — Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, jest to, że Ron i Harry przybyli mnie uratować… ty też tam byłeś… co się stało?
Draco mocniej owinął się kocem. Nie lubił poranków i lepiej było się wtedy do niego nie zbliżać.
— To długa historia — wymamrotał.
— Mamy czas.
Draco westchnął i niechętnie otworzył oczy.
— Ja i Potter mieliśmy sen o twoim porwaniu, wyruszyliśmy, aby cię uratować przy pomocy sieci Fiuu, uwolniliśmy cię i byliśmy ścigani przez śmierciożerców, uciekliśmy na miotłach, znowu ścigali nas śmierciożercy, a potem wróciliśmy tutaj.
— Wydaje się, że to niezbyt długa historia — zauważyła Hermiona.
— Pominąłem kilka drobniejszych szczegółów.
— Czekaj — powiedziała ostrożnie. — Uciekliście na miotłach?
Draco skinął głową i próbował ponownie zapaść w drzemkę.
— Uciekaliście na miotłach ze mną nieprzytomną. — Jej głos był zaniepokojony. — Kto się mną opiekował i jak się upewnił, że nie spadnę?
— Cóż, najpierw zajął się tobą Potter, ale potem cię upuścił.
— On CO? — krzyknęła, siadając na łóżku.
— Ale ja ciebie złapałem. — dodał szybko.
Hermiona położyła się blada na twarzy.
— Harry mnie upuścił.
— Eee… tak.
— I ty mnie złapałeś?
— Tak.
Zapadła cisza. Hermiona wyglądała na przestraszoną i Draco pomyślał, że pewnie myśli o „strasznym zagrożeniu” jakim było transportowanie jej na miotle. Podjęcie ryzyka było prawdopodobnie bezpieczniejsze od pozostania w rezydencji pełnej śmierciożerców. I został wyleczony z klątwy Glacios.
— Pamiętasz, jak powiedziałem ci o klątwie Glacios? — zaczął, kuszony przez uczucie, że ona pewnie też chciałaby o tym wiedzieć.
Hermiona zaczęła mówić szybko i z podnieceniem:
— Och! Ostatniej nocy znalazłam w bibliotece książkę, w której było o niej napisane, ale nie zdążyłam przeczytać, bo biblioteka została zamknięta, zanim mogłam to zrobić. Ale możemy tam iść i przeczytać, jestem pewna, że jest na to lekarstwo…
— Jestem wyleczony — przerwał. Usiadł na łóżku, spoglądając na Hermionę. Była blada i za mała na łóżko, w którym leżała. Ale jej oczy ożywiły się, tańczyły w nich brązowe iskierki.
— Co? — spojrzała szybko na niego, jej oczy były pełne zdziwienia.
— Kiedy złapałem cię w nocy. To po prostu… — zamilkł.
— Och.
— Ale ja nadal nie wiem, dlaczego to mnie wyleczyło.
Hermiona uśmiechnęła się.
— Cóż, możemy iść, wziąć książkę, poszukać i się dowiedzieć!
Jej oczy zalśniły na chwilę. Draco zastanawiał się, o czym myśli. Prawdopodobnie rozkoszuje się pomysłem rozwiązania zagadki — pomyślał. Hermiona właśnie taka była, pełna energii do rozwiązywania problemów i uczenia się nowych rzeczy.
Jego myśli przerwało wejście pani Pomfrey.
— Ach, obudziłaś się. Zdawało mi się, że słyszę twój głos. — Podeszła rozpromieniona do Hermiony. — Jak się czujesz dzisiaj, kochanie? — zapytała.
— Dobrze, dziękuję.
— Twoi przyjaciele będą szczęśliwi, byli tu już dwa razy i patrzyli na ciebie. — Krzątała się wokół zbierając buteleczki po eliksirach i cały czas mówiła o niebezpieczeństwie, zagrożeniu i śmierciożercach.
Rozległo się pukanie do drzwi i pani Pomfrey poszła je otworzyć. W progu stali Ron i Harry, patrzący z nadzieją.
— Czy Hermiona… — zaczął Ron, ale pani Pomfrey przerwała mu.
— Tak, obudziła się. — Twarze chłopców rozpromieniły się.
— Czy możemy ją zobaczyć? — zmarszczyła brwi. — Miała straszną noc… ale nie ma wielu obrażeń, jedynie kilka siniaków i skaleczeń, więc… — Gryfoni ożywili się. — Ale tylko na dziesięć minut i nie męczcie jej za bardzo.
Draco leżał na łóżku i słuchał, jak Harry i Ron opowiadają w najdrobniejszych szczegółach historię z zeszłej nocy. Nie ignorowali Draco, ale nic do niego nie mówili. Czasami spojrzeli na niego, zwłaszcza w momentach, gdy on był w centrum wydarzeń.
Po chwili przyszła pani Pomfrey i kazała im kończyć. Chłopcy wyszli niechętnie, obiecując, że jeszcze przyjdą. Dwoje pacjentów leżało w niezręcznej ciszy, krótko przerwaną przez Hermionę.
— Wiesz co to znaczy, że ktoś próbował cię zabić? I atakował cię Cruciatusem?
— Tak? — odpowiedział ostrożnie.
Zaskoczyła go następnym pytaniem:
— Co byś powiedział na to, że Harry i Ron nie wiedzą?
— Nic — odpowiedział, przybierając maskę zdziwienia. — Skąd ten pomysł?
— Obserwowałam cię kiedy mówili. Kiedy jest coś, co nie chcesz, aby ludzie wiedzieli, twoja twarz gaśnie. Jak maska.
Draco przerwał. Tak naprawdę nie chciał jej powiedzieć, co wie, ale było w niej coś takiego, co sprawiło, że chciał jej odpowiedzieć. Mógł jej zaufać. Nie potrafił przekonać do tego pomysłu, w końcu był Ślizgonem, wychowanym, aby nikomu nie ufać.
— Wiem kto to był i kto to zrobił — mówił obojętnym tonem. — Rozpoznałem jego głos. To był mój ojciec.
Hermiona wysapała:
— Twój ojciec? Twój ojciec próbował cię zabić?
Pani Pomfrey uratowała Draco od odpowiedzi, wychodząc ze swego biura, rozpromieniona jak zwykle. Podeszła do Draco.
— Więc, zjadłeś całą czekoladę? — zapytała.
— Tak. — odpowiedział.
— Cóż, jeśli czujesz się lepiej, możesz iść. Jeszcze zdążysz na śniadanie, jeśli jesteś głodny.
Draco skinął głową i odsunął pościel. Pani Pomfrey uśmiechnęła się szerzej do niego i wróciła do swojego biura wykonywać swoje normalne zadania. Draco ostrożnie wyjął Malus Orbis, ukrywając je przed wzrokiem Hermiony i schował go kieszeni. Hermiona powiedziała bardzo cicho:
— Ta książka, którą znalazłam. Nazywa się Mroczne Klątwy: Przewodnik. Znalazłam ją w dziale obrony przed czarną magią.
Draco w odpowiedzi skinął głową i opuścił skrzydło szpitalne, aby coś zjeść.


Przerwa śniadaniowa wydawała się najbezpieczniejszym czasem poza północą. Kilku Ślizgonów wracało do swojego pokoju wspólnego w porze obiadu, ale nikogo nie było podczas przerwy. I tak Draco stał samotnie przy palącym się jasnym ogniem kominku, wpatrując się w jego głębię. Fascynował go, wreszcie mógł poczuć ciepło płomieni, a nie tylko oglądać ich taniec. Chciał zanurzyć rękę w ogniu, aby zobaczyć, jak to jest czuć spalanie.
Zamiast tego, sięgnął do kieszeni i wyciągnął srebrną błyszczącą kulę. Wiele ryzykował, aby ją mieć — i Hermionę — ale opłaciło się. Podziwiał jej wzór, skręcający się w różnym kierunku, w zależności od kąta obracania. Mógł na to patrzeć bez końca.
Trzymał kulę mocno w dłoniach. Nagle kula rozłożyła się na dwie części, tworząc dwie wydrążone połówki. Wewnątrz jednej leżał jeden włos, podobny do włosów Dracona, ale jednak inny. Wyciągnął rękę i trzymając kulę nad płomieniem, wyrzucił zawartość w ogień. Poczuł nieprzyjemny zapach spalonych włosów ojca, ale nie przejmował się tym. Ostrożnie wyrwał jeden swój i bez mrugnięcia okiem, umieścił do w środku kuli. Połączył dwie połówki i zobaczył błysk światła.
Malus Orbis należał do niego.


Cała szkoła szeptała o dramatycznym porwaniu — i ratunku — które miało miejsce wczoraj w nocy. Ku wielkiej uldze Draco, mieszkańcy domu Slytherina mówili, że całą noc chorował i nikt nie podejrzewał prawdy. Nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział, że brał udział w ratowaniu. Wielu członków jego domu nie pochwalałoby tego. I mimo tego, że nie miał tu dużo przyjaciół, był na tyle mądry, żeby nie poznać ich od złej strony.
Po obiedzie udał się do biblioteki, gdzie bez problemu znalazł szukaną książkę. Usiadł przy stole i zaczął przeglądać indeks klątw, ale nagle przestał. Zamknął jąi po chwili wyszedł na korytarz, udając się do skrzydła szpitalnego.
Korytarze były jeszcze pełne paplaniny. Powstawały nierealne teorie o tym, jak śmierciożercom udało się porwać dziewczynę — rozgryźli okręgi, ktoś w wieży Gryffindoru był śmierciożercą, Hermiona sama była śmierciożercą i uciekła, żeby przyłączyć się do towarzyszy, ale nie liczyła na to, że Harry i Ron będą ją „ratować”. Większość Gryfonów była zbyt „dobra”, zbyt „odważna” żeby dołączyć do Voldemorta. I Hermiona śmierciożercą? Nigdy! Hermiona była… zupełnie inną osobą. Hermiona śmierciożercą, to jakby włożyć kwadratowy kołek do okrągłego otworu. To nierealne.
Draco dotarł do skrzydła szpitalnego i pozwolono mu ją zobaczyć. Wyglądała na znudzoną, leżąc na łóżku i czekając, aż pozwolą jej stąd wyjść. Kiedy go zobaczyła, jej twarz się rozjaśniła i dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. Draco był zaskoczony faktem, że sam się uśmiechnął i poczuł falę ciepła w swoim ciele.
— Cześć — powiedziała z uśmiechem.
Przywitał się i usiadł na jednym z krzeseł przy jej łóżku. Na stole leżało kila pudełek ze słodyczami i kilka zwiędłych kwiatów, pewnie zbieranych na błoniach. Spojrzał na nie z uniesionymi brwiami.
Podążyła za jego wzrokiem.
— Lavender i Parvati nie miały żadnych słodyczy, bo są na diecie, więc przyniosły mi kwiaty.
Draco przytaknął niewyraźnie.
— Mam książkę — powiedział.
— I co jest w niej napisane? — zapytała niecierpliwie.
— Jeszcze nie czytałem. — Wyjął książkę z torby.
— Więc otwórz ją! — brzmiała jak niecierpliwe dziecko w Boże Narodzenie. Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Zazwyczaj się nie uśmiechał, ale Hermiona powodowała, że tego chciał.
Kartkował indeks i wkrótce znalazł odpowiednią stronę.
— Klątwa Glacios — czytał. — Wynaleziona w 1215 roku… sprawia, że poszkodowany czuje się, jakby zamarzał… Wydaje się, że atakuje tylko skórę i to jest bardzo silne złudzenie, które wyjaśnia, dlaczego nie umieram na zapalenie płuc albo coś podobnego.
Spojrzał na następną stronę i zatrzymał wzrok na górnym akapicie. A potem przeczytał go jeszcze raz, wolniej i z niedowierzaniem.

Jedynym lekarstwem na klątwę Glacios jest dotyk skóry, osoby, którą naprawdę kochasz…

____________________

Hej ;) Kolejny rozdział za nami. Jak się podoba? Końcówka brzmi jak z romantycznego filmu... no ale w sumie chyba można się było tego spodziewać ;) 
Już ponad 2800 wyświetleń i wiele komentarzy za które serdecznie dziękuję. Oczywiście mam nadzieję, że będzie ich więcej :)
Mój blog ostatnio bardzo się zmienił. A to za sprawą cudownego szablonu, za który bardzo jestem wdzięczna!
Nie będę zanudzać. Informacje o nowym rozdziale znajdziecie w Proroku Codziennym.
Enjoy!


35 komentarzy:

  1. Chyba będę pierwsza :-D Bardzo się cieszę z rozwijającej się relacji naszej parki, ale jak można przerwać w takim momencie?! Jak to przeczytałam to się rozpłynęłam, czekam na następny rozdzuliał :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) podobno w takich momentach zawsze się przerywa ;)

      Usuń
  2. lekarstwo na tą klątwę - pierwsza klasa. czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, nie jestem najlepsza w pisaniu komentarzy. Rozdział bardzo dobry, jak zawsze z resztą. :) Czekam na następny!

    Nilkrokusy :)
    http://dzikie-pochlebstwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Akcja jest bardzo szybka. Nie przeszkadza mi to bo rozdziały są długie. Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! Czekam na następny! Pozdrawiam, KH.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z komentarzem wyżej :D Jak mogłaś tak zakończyć?
    Nie jestem dobra w pisaniu komentarzy, ale mam nadzieję, że wystarczy to, że jak zwykle rozdział był świetny.
    Ten szablon - boski *o*
    live-with-me-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem jestem okrutna :D
      Dziękuję za komentarz ;) miło, że się podoba

      Usuń
  6. Genialnie, bardzo mi się podoba wstawiaj nowe rozdziały szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;) miło, że się podoba. Następny rozdział w tym tygodniu

      Usuń
  7. No i stalo sie, kocha ją :D Nie mogłam się doczekać tego momentu aż ktoś albo coś bo w tym uświadomi. W tym wypadku klątwa, ale to niewazne. Ciekawe co zrobi z tym fantem C
    morderous-family.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, szczególnie podobał mi się koniec. Ciekawa jestem jak Draco i Hermiona zaaragują na to uczucie. Podoba mi się, że twoje rozdziały pojawiają się tak często. Mam nadzieję, że w święta też wrzucisz jakiś tekst.
    Życzę weny i wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;) nowy rozdział coraz bliżej ;)
      Wesołych Świąt!

      Usuń
  9. Obiecałam więc jestem:) jedną ręką mieszając w garach pochłonęłam tekst:)
    Trudno komentować tłumaczenie... poza podziwem dla tłumacza:), a podziwiam wszystkich którzy się tego podejmują.O tyle jestem uboższa, dla mnie angielski to czarna magia:). Koncepcja opowiadania super i dziękuję za twój trud, bo dzięki niemu moje ślepia mogą je poznać.
    Wytrwałości kochana:)
    Pozdrawiam gorąco i Wesołych Świąt...
    ..................Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;) ja już tak mam, że lubię dzielić się z innymi czymś fajnym, a to opowiadanie bardzo mi się spodobało :) a jeśli Wam się podoba to mogę się tylko cieszyć :D
      Wesołych Świąt!

      Usuń
  10. hej haj hello :D tak to znowu ja :) nooo muszę przyznac, że gdy przeczytałam jakie jest lekarstwo na tą klątwę to szczęka mi opadła z wrażenia :D świetnie to wymysliłaś :) już mi sie podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobał nam się moment, w którym Draco uświadamiał Hermionę, co też się z nią działo, podczas "akcji ratunkowej".
    Opowiadanie bardzo szybko się rozwija, tak samo jak uczucia naszych bohaterów. Troszkę szkoda, że opowiadanie jest takie krótkie, ale nadaje się w sam raz na zimowe wieczory :) Poza tym szybko je tłumaczysz i mamy co czytać ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco był bardzo konkretny, zresztą jak zawsze :D
      Niektóre rozdziały niestety są bardzo krótkie, ale to już nie ode mnie zależne :)

      Usuń
  12. Ha! Prawie zgadłam :)
    Wydało się, że Draco kocha Hermionę, trochę szybko, ale nie narzekam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym opowiadaniu akcja dzieje się bardzo szybko :P

      Usuń
  13. Jeju, jakie piękne zakończenie, bardzo mi się podoba, ujęło mnie to :').
    Pozdrawiam, Eleonora.
    http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Huhuhuhu to się porobiło :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział świetny, a ta końcówka po prostu idealna! Lecę czytać dalej, bo nie mogę się doczekać! :D
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny ;) Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że opowiadanie ma tak mało rozdziałów... dzięki temu ten okres przejściowy między znajomością a miłością jest krótki - ale to już nie Twoja wina ;). Rozdział fajny, błędów raczej nie ma, postaram się w weekend przeczytać chociaż cały ,,Ogień i Lód", aby troszkę nadrobić.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak ta część jest dość krótka, ale druga będzie dłuższa :) miłej lektury ;)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  17. Świetny rozdział, a końcówka taka jakiej się spodziewałam. Uwielbiam takie <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Haha! I co teraz Malfoy zrobi? :)

    OdpowiedzUsuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy