—
O której miało się zacząć twoje przyjęcie? — zapytała Hermiona.
W
windzie panował półmrok, ale rzuciła Lumos,
po czym oparła różdżkę o ścianę. Efekt był nieco podobny do świecy, a Hermiona
pomyślała, że właśnie w tej chwili powinna siedzieć przy oświetlonym świecami
stole i rozmawiać z Charliem.
—
Dwudziesta trzydzieści — powiedział Draco, patrząc na zegarek. — Prawdopodobnie
jeszcze zdążę, jeśli fachowiec od naprawy wind pojawi się w ciągu najbliższych
piętnastu minut.
Na
ścianie wisiał przycisk alarmowy do kontaktu z serwisem, którego użyli do
wysłania powiadomienia do firmy naprawiającej windy. Hermiona po cichu myślała,
że nie ma nic przeciwko utknięciu tu z Draco na dłużej niż piętnaście minut.
Lubiła spędzać z nim czas i czuła, jakby byli zawieszeni w jakimś małym pudełku
poza rzeczywistością. Nietykalni dla reszty świata, po prostu rozmawiali.
Hermiona
skrzyżowała nogi w kostkach i oparła się plecami o ścianę windy.
—
To miała być moja pierwsza randka od ponad roku, wiesz? — powiedziała. — Nie
dziwię się, że winda się zepsuła. Jestem trochę przeklęta w temacie
romantycznym.
—
Och? — jęknął.
Pragnęła
zobaczyć jego twarz. Ale światło z jej różdżki było słabe.
—
Mój ostatni związek nie skończył się dobrze — wyjaśniła, odchrząkując. — Ale
Charlie to… brat mojego byłego.
Draco
milczał. Hermiona martwiła się, że ją ocenia, i żałowała, że cokolwiek
powiedziała.
Ale
potem Draco poruszył się lekko, a papierowa torba między jego nogami
zaszeleściła; wyciągnął butelkę wina. Wymamrotał zaklęcie i Hermiona zobaczyła,
jak jego sylwetka obejmuje dłoń nad butelką, gdy korek z łatwością wyskoczył.
Hermiona
się roześmiała.
—
Otworzyłeś wino? — zapytała. — Nie miało być na przyjęcie?
—
Twoja sytuacja wydaje się bardziej tragiczna — rzekł. Jego głos był niski i
ciepły, złagodzony czułością. — Chyba że nie pijesz? Możemy zamiast tego zjeść
ciasto.
—
Nie odmówię wina — powiedziała z uśmiechem. — Tylko nie wiem, co mogłabym
przemienić w kieliszki.
—
Chyba mam pomysł — mruknął, bawiąc się nadgarstkiem.
Wyciągnął
rękę do jej dłoni i ułożył ją wnętrzem do góry, po czym włożył w nią spinkę do
mankietu. Zdjął drugą i również jej ją podał.
—
Ładnie wyglądają — powiedziała, unosząc srebrne kółka do światła różdżki. —
Jesteś pewien, że chcesz, by zamieniły się w kieliszki?
—
Bez obaw, nie mam nic przeciwko.
Hermiona
wzięła różdżkę i przetransmitowała spinki do mankietów w dwa kieliszki do wina
musującego. Wyciągnęła jeden w stronę Draco, a on go napełnił, po czym wziął od
niej pusty i napełnił dla siebie. Ich palce się zetknęły, a ona stłumiła motyle
w brzuchu.
—
Zdrówko — Stuknął się z nią kieliszkiem. — Przykro mi, że nie idziesz na
randkę. Szkoda, że na darmo się wystroiłaś.
Hermiona
upiła łyk wina, dodając sobie odwagi.
—
Może nie na darmo — mruknęła, bawiąc się kieliszkiem. — Przecież jesteś tutaj.
Słyszała
jego cichy śmiech. Lekko się zarumieniła. Draco był o kilka lat starszy i
martwiła się, że ten zalotny, kokieteryjny ton w jej głosie był dla niego
żałośnie niezauważalny.
—
Tak — wymamrotał w końcu. — To chyba mój szczęśliwy dzień.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Draco
nie był pewien, jakie wino przynieść. Chciał wziąć takie, które posmakowałoby
Hermionie, ale w jej mieszkaniu nie było butelek wina, więc nie był pewien,
jakie preferuje.
Zaryzykował
i przyniósł jeden ze swoich ulubionych merlotów. Może i jej przypadnie do
gustu.
Nie
czuł się winny, że utknęli w windzie, choć było źle z tym, że tak agresywnie ją
pociągnął. Wspomnienie o Charliem go zdenerwowało; nie chciał być taki
brutalny. Biedna kostka Hermiony.
Draco
nie był całkowicie nieszczery wobec Hermiony. Wieczorem odbywało się przyjęcie.
Wydawała je kobieta o imieniu Pansy Parkinson, która zaprosiła go na prośbę
swoich rodziców, starych przyjaciół Malfoyów. I choć Draco był przekonany, że
Pansy jest przemiłą osobą — i rzeczywiście miał nadzieję na nawiązanie nowych
znajomości w Londynie, gdy tylko ta cała sytuacja z Hermioną się ułoży — nie
miał na to dziś czasu.
Zważywszy
na niedobór empatii Draco, jego zdolność do wtapiania się w tłum i osiągania
sukcesów w relacjach interpersonalnych w dużej mierze sprowadzała się do
planowania. Wiedzy o tym, co będzie musiał zrobić, aby wywrzeć na ludziach
takie wrażenie. Co powie i kiedy? Jak będzie wyglądać jego mimika? Nie mógł
sobie pozwolić na instynktowne działanie, na decydowanie, co zrobić w danej chwili.
Bo
kiedy tak się zachowywał, przerażał ludzi.
Jego
plan zdobycia Hermiony był zatem starannie opracowany i przygotowywany latami.
Wyczerpywało go to. Draco gromadził informacje, wymyślał i odrzucał dziesiątki
możliwych prób wkroczenia w jej życie. Obserwował ją z daleka — swoją piękną,
olśniewającą dziewczynę. Ostrą i skomplikowaną niczym szkarłatny amulet
zwisający z dzwoneczka wietrznego, powiewający tuż poza jego zasięgiem. I
chociaż Draco się niecierpliwił, by ją zdobyć, nie spieszył się. Czekał, aż
poczuje, że tęskni za mężczyzną w swoim życiu i jest gotowa się ustatkować.
Przeprowadzka
do Flora Place była pierwszym krokiem. Ponieważ Hermiona była pragmatyczną
dziewczyną, Draco spodziewał się, że nie będzie chciała się angażować w związek
z sąsiadem. Dlatego ten okres poświęcił pielęgnowaniu ich przyjaźni, budowaniu
zaufania i ciepła. Potem, za pięć tygodni, Draco powie jej, że wyprowadza się z
Flora Place.
Przeprowadzam się do rodzinnego
domu na wsi. Mam tam sprawy do załatwienia.
Powie
jej to, stojąc w drzwiach z kilkoma stokrotkami w dłoni. Upewni się, że na jego
twarzy maluje się idealne połączenie nerwowości i stanowczości. A potem:
Od dłuższego czasu zbieram się na
odwagę, żeby zapytać. I martwię się, że mam tylko jedną szansę. Czy mogę cię kiedyś
zaprosić na kolację?
A
Hermiona odpowie: Tak! Będzie mi bardzo
miło.
Draco
obserwował ją w mroku windy, odtwarzając w głowie ten różowy scenariusz
przyszłości, niczym ulubioną część powieści. Hermiona nawet jeszcze nie
wiedziała, jak idealnym wyborem byłby dla niej. Nawet teraz wyglądała na
zawstydzoną, że powiedziała mu o randce z bratem swojego byłego chłopaka. Jakby
taka drobnostka mogła wpłynąć na uczucia Draco do niej.
Nie martw się, kochanie, chciał powiedzieć. Wszystko i tak idealnie się ułoży.
Kieliszek
wina później szło całkiem dobrze. Hermiona opowiadała mu o swoim dzieciństwie.
—
Zawsze marzyłam o rodzeństwie — powiedziała, nalewając sobie trochę z butelki.
— Po prostu… czułam się trochę samotna. Moi rodzice pracowali.
—
Rozumiem — odparł Draco. — Też jestem jedynakiem.
—
Byłeś samotny, dorastając?
Przez
chwilę Draco milczał. Próbował ustalić, jaką odpowiedź Hermiona chciałaby
najbardziej usłyszeć, która bardziej by go do niej przywiązała. Ale przebywanie
z nią w tej małej przestrzeni — wąchanie jej szamponu, widzenie delikatnej
linii jej nosa i policzków oświetlonych światłem różdżki — rozpraszało go to
bardziej, niż się spodziewał.
—
Tak — mruknął w końcu, decydując się naprawdę. — Byłem.
Hermiona
westchnęła cicho.
Siedzieli
obok siebie, bardzo blisko siebie. Draco był niezwykle świadomy jednego
miejsca, w którym ich ciała się stykały: jej ramienia przy jego bicepsie. Była
od niego o wiele mniejsza.
Właśnie
miał się od niej odsunąć (musiał zachować pełną koncentrację, bo ciągłe
dotykanie zaczynało sprawiać mu przyjemność), gdy — ku ogromnemu zaskoczeniu
Draco — Hermiona się przybliżyła.
Przesunęła
się lekko, a potem niepewnie oparła głowę o jego ramię.
Draco
zamarł.
To
nie było w planie. Nie miało dojść do fizycznego kontaktu, a Draco nie był
przygotowany nawet na ten drobny kontakt.
—
Dobrze się czujesz? — zapytał.
Policzek
Hermiony był miękki w dotyku na jego ramieniu. Spojrzał w dół i zobaczył ciemne
rzęsy, słodko oplatające jej policzek.
—
Tak — wyszeptała. — Dobrze się bawię.
—
Och. Świetnie. Cieszę się, że to słyszę.
—
Jestem trochę wstawiona — przyznała. — Upewnij się, że nie wypiję kolejnego,
dobrze?
—
Oczywiście — powiedział.
Podniósł
butelkę i odstawił ją dalej od niej.
Mruknęła
z zadowoleniem, po czym lekko musnęła policzek ramieniem Draco. Kiedy wtuliła
twarz w jego kołnierzyk, jej oddech musnął wrażliwą skórę jego szyi niczym
gorące łaskotanie, nagle Draco przestał oddychać.
—
Hermiono — wymamrotał. — Nie wiem, czy to…
Hermiona
wciągnęła powietrze w jego skórę. Potem pocałowała go w szyję, tuż nad pulsem.
Samokontrola
Draco trzasnęła jak gałązka.
Jedną
ręką chwycił ją za szczękę i przyciągnął do siebie. Jej usta były miękkie.
Draco wydał mimowolny dźwięk pragnienia i drugą ręką objął ją w talii,
przyciągając bliżej.
Jej
ciało było ciepłe. Pragnął, by była bliżej. Owinął palce wokół jej uda,
próbując przyciągnąć ją do siebie…
Hermiona
nagle odsunęła się od niego, ciężko oddychając.
—
Eee… — wyszeptała, brzmiąc na oszołomioną.
Dotknęła
dłonią ust. Wydawała się przytłoczona.
Draco
opanował się, tłumiąc wibracje, natarczywe pożądanie w piersi.
Był
zbyt natarczywy.
Wystraszył
ją.
—
Przepraszam — powiedział, próbując uspokoić oddech. — Przepraszam, ja…
Hermiona
milczała, a on potrzebował, by coś powiedziała. W ciemności windy jej wyraz
twarzy był zbyt przyćmiony, by mógł ją rozszyfrować.
Cofnął
się, próbując dać jej do zrozumienia, że robi jej miejsce. Że nie jest przerażający.
—
Hermiono? — zaczął, odchrząkując. — Wszystko w porządku…
Winda
gwałtownie szarpnęła. Światła znów się zapaliły. Chwilę później ruszyła w dół,
na parter.
Draco
był zbyt rozkojarzony, by utrzymać Zaklęcie Przytrzymujące, którego używał, by
utrzymać windę w zawieszeniu między piętrami.
Wszystko
się waliło. Plan poszedł się jebać.
Serce
Draco biło w piersi jak przegrzana maszyna.
Kurwa.
Kurwa.
Jego
oczy przyzwyczaiły się do nagłego powrotu fluorescencyjnego światła i dostrzegł
wyraz twarzy Hermiony. Wyglądała na zszokowaną. Miał szeroko otwarte oczy,
wciąż dotykała ust, a jej policzki się zarumieniły.
Wpatrywali
się w siebie.
Wzrok
Hermiony przeniósł się na usta Draco i zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie ma
jej szminkę na całej twarzy. Szybko wytarł usta kciukiem, próbując usunąć
plamy. Nie chciał, by spojrzała na niego i zobaczyła go jako rozpustnego, nie
chciał, żeby pomyślała, że jest niechlujny…
—
Nie chciałem tego — próbował wyjaśnić drążącym głosem, ocierając usta.
Hermiona
wzdrygnęła się.
—
Co? — zapytała. — Co masz na myśli?
—
Ty… oparłaś się o mnie — wyjaśnił. — I ja…
—
No tak — mruknęła Hermiona, a jej policzki poczerwieniały. — Przepraszam… to
było….
Draco
się trząsł. Mówił używał niewłaściwych słów, dlatego potrzebował innego planu.
Zanim zdążył uratować sytuację, drzwi windy się otworzyły.
—
No dobrze — rzekła szybko Hermiona, unikając jego wzroku. — Dobranoc! I
przepraszam, możesz udawać, że ja nigdy…
Uśmiechnęła
się do niego przelotnie, niezręcznie i wybiegła z windy, ściskając torebkę w
dłoniach, aż pobielały jej knykcie. Draco patrzył, jak odchodzi, a serce waliło
mu jak młotem.
Kurwa.
Kurwa.
Draco
od lat nie czuł takiej paniki, jeśli w ogóle kiedykolwiek. Dlaczego tak
wszystko spieprzył? Co jeśli nie ma już szans na powodzenie?
Pobiegł
z powrotem do mieszkania i zaczął szukać notesu w szufladzie biurka. Nietypowo
niechlujnym stylem Draco zapisał wydarzenia z wieczoru. Metodyczne prowadzenie dokumentacji
było ważne. Tylko z dokładnym zrozumieniem, w którym momencie sprawy wymknęły
się spod kontroli, był w stanie wymyślić nowy plan, który mógł wszystko
naprawić.
Co
się stało? Zbyt szybko ją do tego namawiał? Przypadkowo zranił też jej uczucia.
Co zrobił?
Nagle
wstał od biurka i potarł twarz. Chodził tam i z powrotem po sypialni, zbyt
nabuzowany adrenaliną, by usiedzieć w miejscu. Pod biurkiem stało pudełko ze
zdjęciami Hermiony i po chwili tortur wyciągnął je. Patrzenie na jej zdjęcia
zawsze działało uspokajająco. Teraz to by go uziemiło.
Większość
z nich to wycinki z Proroka Codziennego.
Ale niektóre — kilka niezbyt pobłażliwych — to spontaniczne zdjęcia, które
Draco zrobił na ulicy przed Flora Place. Hermiona czasami czytała na kanapie
przy oknie balkonowym. Na najnowszym zdjęciu miała na sobie za dużą koszulkę,
włosy wciąż mokre po prysznicu i szczoteczkę do zębów w ustach, porządkując
regał z książkami.
Draco
uniósł zdjęcie do twarzy, zaciskając szczękę.
Była
taka piękna.
Nie
chciał jej przestraszyć.
Draco
wstał i zabrał zdjęcie ze sobą do szafy. Tablica korkowa była pokryta
wszystkimi jego ulubionymi pamiątkami: poruszającymi się czarno-białymi
fotografiami uśmiechającej się Hermiony, tak jak na zdjęciach z lekcji w
Hogwarcie; artykułami z Proroka Codziennego z jej promienną twarzą, dumną i
szczęśliwą, gdy odbierała nagrody; serwetka z pocałunkiem jej szminki, na którą
— od tamtej popołudniowej randki — Draco czasami patrzył i dotykał, tęskniąc za
dniem, w którym naprawdę będzie mógł ją pocałować.
Powstrzymywał
się od przypinania tego spontanicznego zdjęcia, ponieważ uwielbiał je trzymać i
na nie patrzeć. Ale teraz myśl o starannym przymocowaniu go do ściany dodawała
mu otuchy. Mógł tu sprawować kontrolę, choć nie w kontekście ważniejszych
wydarzeń tego wieczoru.
Draco
solidnie przymocował zdjęcie do środka tablicy i przełknął ślinę. Wrócił do
sypialni i zaczął przeglądać resztę zdjęć w kartonie, wyciągając te, które
chciał powiesić na ścianie. Starannie ułożył je na pościeli, w równych rzędach.
Właśnie
wtedy rozległo się gwałtowne pukanie do drzwi.
Draco
wyprostował się i rzucił okiem na sypialnię, kuchnię i drzwi wejściowe. Podczas
służby z bułgarskimi Aurorami, Draco narobił sobie kilku wrogów, którzy od
czasu do czasu pojawiali się w jego progu. Wyjął różdżkę z kieszeni płaszcza i
podszedł do drzwi. Otworzył je, nie zaglądając do wizjera — lekcja, której
nauczył się po spotkaniu z Żądlącą Klątwą.
Ale
na korytarzu nie stał żaden siwy, drobny przestępca.
To
była Hermiona. Draco z zaskoczenia upuścił różdżkę. Upadła z brzękiem na
podłogę, a on zaklął i ją podniósł, po czym otworzył drzwi.
—
Hej — powiedział i odchrząknął. — Wszystko w porządku? Nie spodziewałem się…
Oczy
Hermiony błyszczały, a jej policzki były bardzo zaróżowione.
—
Podobam ci się? — zapytała.
Wpatrywał
się w nią.
—
Tak — powiedział. — Prawdopodobnie za bardzo.
Hermiona
rzuciła się, by go pocałować.
Jej
usta były miękkie. Była znacznie niższa od niego i musiała stanąć na palcach,
żeby dosięgnąć.
Draco
poczuł zwierzęcy przypływ pożądania. Przyciągnął ją bliżej, ściskając w talii i
przygryzł jej wargę. Hermiona wydała z siebie stłumiony jęk przyjemności i
wygięła się w łuk.
—
Przyszłaś tu zamiast na randkę? — wysyczał w jej usta.
Zadrżała
i skinęła głową. Co za grzeczna
dziewczynka.
Pocałował
ją w szyję, a Hermiona sapnęła, po czym przycisnęła dłonie do jego piersi i
wepchnęła ich do jego mieszkania.
Cofnął
się i wpuścił ją bez wahania.
Hermiona
wydawała się zdenerwowana i pragnąca. Jej twarz promieniała i poczerwieniała, a
palce drżały, gdy mocowała się z guzikami jego koszuli.
—
Jesteś taki przystojny — wyszeptała. — Mogę zostać u ciebie na noc?
—
Oczywiście… — wymamrotał w jej usta, ale potem zamarł.
Draco
wyciągnął rękę i złapał ją za nadgarstek, powstrzymując ją przed rozpięciem
kolejnych guzików. Hermiona nie mogła być w jego mieszkaniu.
Notatnik… akta… zdjęcia…
Wydawało
się, że podoba jej się sposób, w jaki chwyta ją za nadgarstki i trzyma w
bezruchu. Jęknęła i przycisnęła twarz do jego obojczyka, całując skórę na nim.
—
Hermiono — powiedział Draco ochrypłym i szorstkim głosem. — Chodźmy do ciebie.
Nie tutaj.
—
Dlaczego? — zapytała.
—
Chodźmy — powtórzył, nie odpowiadając. Zaczęła zerkać przez jego ramię, a on ją
pocałował, odsuwając jej ciało od swojej sypialni. — Chodź, kochanie. Chodźmy
do ciebie…
—
Chcę tu zostać — wyszeptała, ściskając jego dłoń, mimo że jej plecy wygięły się
w łuk. — Proszę? Do twojego łóżka…
Próbowała
się odwrócić, ale Draco — szybko wyczerpując możliwości — podniósł ją. To wywołało
u Hermiony jęk podniecenia.
Posadził
ją na kuchennym blacie, tyłem do sypialni. Podszedł bliżej, a kolana Hermiony
rozsunęły się automatycznie, pozwalając mu podejść. Sukienka podjechała do
góry. Miała różową bieliznę.
—
W moim pokoju panuje bałagan — wyszeptał zduszonym głosem, nie mogąc
powstrzymać się przed spojrzeniem na miękką, różową tkaninę. — Dobrze? Dlatego
chodźmy do ciebie, tam będzie ci wygodniej.
Na
twarzy Hermiony pojawiło się coś pomiędzy bólem a podejrzliwością.
—
Coś się stało? — zapytała. — Dlaczego nie chcesz, żebym była w twoim pokoju?
Draco
nie odpowiedział. Zaschło mu w ustach. W tym momencie na ślicznej twarzy
Hermiony pojawił się mroczny cień niepewności. Widział już to spojrzenie. U
ludzi, którzy zaczynali dostrzegać w Draco coś innego.
Dotknął
jej policzka, pogłaskał kciukiem jej delikatną skórę, próbując ratować
sytuację.
—
Nic się nie stało — wyszeptał. — Oczywiście,
że nic się nie stało.
—
Więc zabierz mnie do swojej sypialni — zarządziła, szeroko otwierając oczy.
Zrobił
to. To była słuszna decyzja — a przynajmniej tak próbował przekonać samego
siebie. Podniósł ją z blatu i natychmiast owinęła się nogami wokół niego, a jej
podejrzliwość przerodziła się w radosne pożądanie. Miejsce między jej udami
było takie ciepłe, przywierało do
niego, gorące w okolicach pępka. Pocałowała go w policzek, w nos i w ucho.
Draco czuł się odurzony tą przyjemnością.
Światła
w jego pokoju były zgaszone, przekonywał się w duchu. Drzwi szafy były prawie
zamknięte, musiał się tylko upewnić, że nie zobaczy zdjęć, które wyjął.
Zerknął
na łóżko, na biurko i na podłogę. Hermiona wykorzystała kąt, pod jakim ułożył
głowę, by skubnąć go w szyję, a Draco jęknął, chcąc się skupić.
Kartonowe
pudło ze zdjęciami było zamknięte i leżało pod łóżkiem — to dobrze.
Na
łóżku Draco leżało co najmniej pół tuzina zdjęć Hermiony, równo ułożonych obok
siebie — to było okropne.
—
Zamknij oczy — powiedział, nie wiedząc, co innego zrobić.
Hermiona
wstrzymała oddech.
—
Rozkazujesz w łóżku? — wyszeptała. — Och, podoba mi się to.
—
Bądź grzeczną dziewczynką — mruknął jej do ucha. — I zamknij oczy.
Zadrżała
i zakryła oczy smukłymi palcami.
Draco
rzucił ją na swoje łóżko. Jej brązowe loki rozłożyły się niczym aureola nad jej
głową, miękkie i urocze na tle jego ciemnej pościeli. Gdy tylko pozbędzie się
tych zdjęć, sprawi, że będzie krzyczała jego imię.
Sięgnął
do kieszeni i zdał sobie sprawę, że zostawił różdżkę w kuchni. Zerknął przez
ramię. Leżała na blacie, bo rozproszył go widok rozchylonych nóg Hermiony.
Draco
zamiast tego zebrał zdjęcia tak szybko i cicho, jak tylko potrafił, i próbował
wepchnąć je do szuflady szafki nocnej. Ale Hermiona niecierpliwie się wierciła
i szukała jego ramienia, po czym chwyciła go za nadgarstek i przyciągnęła do
swojego podbrzusza.
—
Dotknij mnie — błagała, unosząc rąbek sukienki.
Draco
musiał wypuścić z ręki zdjęcia. Kilka wylądowało ilustracją w dół na szafce
nocnej, a inne upadły na podłogę.
Jedno
wylądowało twarzą do góry na łóżku, tuż obok Hermiony. Spontanicznie zrobione.
Miała na sobie stanik, trzymając przy ustach kubek herbaty.
Kurwa.
Hermiona
trzymała palce na nadgarstku Draco, jakby chciała się upewnić, że dotknie ją
tam, gdzie tego potrzebowała.
Draco
wsunął dłoń pod sukienkę i przesunął kciukiem po klinie jej majtek, sprawiając,
że biodra Hermiony podskoczyły.
Jego
wzrok pozostał utkwiony w zdjęciu Hermiony. Ruchome czarno-białe zdjęcie
patrzyło na Draco, zgorszone tym, co robił z jej odpowiednikiem z krwi i kości.
—
Chcę sprawić, żebyś poczuła się dobrze — powiedział, odsuwając dłoń. — Daj mi
tylko sekundę…
Ale
gdy tylko przestała czuć jego obecność, jęknęła i otworzyła oczy. Gdyby tylko obróciła głowę o dziesięć
stopni, zobaczyłaby zdjęcie…
Draco
szybko rzucił się ku niej, uspokajając ją i kładąc dłoń na jej ciele. Oczy
Hermiony automatycznie się wywróciły i zamknęły.
Sytuacja
była zbyt niebezpieczna. Draco doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak
wszystko przypomina ogromną taflę szkła, która roztrzaska się bezpowrotnie,
jeśli uderzy się w nią mocno we właściwym miejscu.
Adrenalina,
panika i podniecenie mieszały się w jego
żołądku, a on był bardziej twardy niż kiedykolwiek. Zdjęcie Hermiony
patrzyło na niego oskarżycielsko, a on starał się to zignorować. Ściągnął
bieliznę Hermiony na bok i jęknął na widok jej mokrej cipki.
Przez
chwilę mógł tylko na nią patrzeć. Taka piękna. Mokra, śliska i różowa, sam
widok sprawił, że ślinka napłynęła mu do ust.
—
Dotknij mnie — błagała ponownie Hermiona, a Draco spojrzał na nią i zobaczył,
że znów otworzyła oczy.
—
Zamknij oczy — rozkazał ponownie z nutą natarczywości w głosie.
Hermiona
zachichotała i wykonała rozkaz, ale Draco zdał sobie sprawę, że nie może
polegać na jej samokontroli. Jego słodka, napalona dziewczyna. Wpatrywał się w
jej twarz, upewniając się, że nie podgląda, i pociągnął na krawat na swojej
szyi, rozwiązując go jedną ręką i wyciągając z kołnierzyka.
Zakrył
nim oczy Hermiony, a następnie lekko uniósł jej głowę, by owinąć ją jedwabnym
krawatem.
Hermionie
wyraźnie się to spodobało. Przeszedł ją dreszcz podniecenia i rozchyliła
szerzej uda.
—
Oczy zakryte — zamruczał, całując wewnętrzną stronę jej uda. — Dobrze? Taka
grzeczna dziewczynka.
—
Tak — szepnęła. — Chcę być grzeczna.
Draco
jęknął mimowolnie. Jego kutas był boleśnie twardy, a on lekko wcisnął biodra w
łóżko, próbując złagodzić ból.
Przycisnął
dwa palce do łechtaczki Hermiony i zatoczył nimi ciasny krąg wokół niej.
Hermiona
sapnęła i wbiła się w jego dłoń.
—
Tak? — wydyszał, wpatrując się w jej twarz. Usta, nos i jasne policzki
wykrzywiły się w grymasie rozkoszy pod grubym paskiem krawata, ciasno
zaciskającego się na jej oczach. — Tak ci się podoba, kochanie?
Przesunął
palcami trochę mocniej, zataczając coraz ciaśniejsze i szybkie kręgi, a
Hermiona zaczęła jęczeć.
—
Więcej — błagała.
—
Mogę zrobić więcej — obiecał, pozwalając kciukowi wędrować w górę i w dół po
jej cipce, podczas gdy jego palce wciąż bawiły się łechtaczką. — Mogę to dla
ciebie zrobić. Mogę włożyć w ciebie palec?
—
Tak, tak…
Draco
zdjął całkowicie jej majtki i wsunął kciuk do środka. Była przemoczona, śliska
i ciasna jak imadło, zacisnęła kurczowo na wejściu jego grubego kciuka.
—
Jesteś taka ciasna — powiedział, obserwując zaciskające się ścianki. — O,
cholera.
Wyjął
z niej kciuk i wsunął zamiast niego palec wskazujący, żeby lepiej sięgnąć
wzdłuż jej wewnętrznej ścianki do miękkiego miejsca, o którym wiedział, że
sprawi, że…
Hermiona
krzyknęła.
Draco
gwałtownie wypuścił powietrze, po czym zaczął energicznie wkładać i wyciągać
palec ze środka, jęcząc, gdy poczuł cieknące strużki płynu.
—
Tak — szlochała Hermiona, wijąc się wokół jego dłoni. — Tak, więcej, więcej.
Draco
zaczynał się martwić, że dojdzie w spodniach. Hermiona zdawała się myśleć
podobnie.
—
Chcę, żebyś mnie przeleciał — powiedziała, dotykając jej piersi.
Zanim
Draco zdążył zareagować — jego strategiczny umysł był powolny i ospały, a krew
w jego ciele znajdowała się zdecydowanie poniżej poziomu mózgu — przewróciła
się na brzuch, a potem uklękła, rozkładając ręce przed sobą i wyginając
kręgosłup z uniesionym tyłkiem.
Ten
widok był nieziemski. Wygięcie kręgosłupa, dołeczek nad pośladkami, lubieżny
sposób, w jaki jej pośladki były częściowo zakryte przez zakrzywiony brzeg
sukienki, smugi lśniącej cieczy widoczne na jej udzie w świetle wpadającym z
kuchni.
Draco
uklęknął na łóżku, wpatrując się w nią chciwie, z dłonią przyciśniętą do kutasa
przez spodnie.
Zdjęcie
znajdowało się centymetry od jej
twarzy, ale w tej chwili prawie nie zwracał na to uwagi. Jego grzeczna
dziewczynka i tak miała zasłonięte oczy i wyraźnie potrzebowała, by doszedł, a
on nie zamierzał jej niczego odmawiać, a co dopiero orgazmu, który wstrząsnąłby
ziemią.
—
Chcę, żebyś we mnie doszedł — powiedziała. — Błagam.
Draco
mocował się z paskiem, jedną ręką podpierając się na biodrach Hermiony. Boże,
jaką miała miękką skórę. Ścisnął ją lekko, a potem przesunął palcami w górę i
dół po jej wilgotnej cipce. Drugą ręką rozpiął spodnie i przysunął główkę do
niej.
Był
twardy, obolały i spanikowany, czując ją wokół siebie.
—
Draco — jęknęła, czując go. — Proszę, Draco…
Wsunął
czubek swojego kutasa.
Była
tak ciasna, że o mało nie zemdlał.
—
Jezu — jęknął Draco, zamykając oczy i kołysząc się w jej objęciach.
Hermiona
ocierała się o niego, a Draco wiedział, że próbuje wepchnąć jego kutasa tam,
gdzie wcześniej znajdował się jego palec. Pochylił się nieco, żeby jej pomóc,
po czym sięgnął za jej biodro i przycisnął dłoń do jej podbrzusza, wywierając
jeszcze większy nacisk.
Hermiona
szlochała.
—
Tak — jęknęła, a jej cipka się zacisnęła. — Boże, to takie przyjemne —
dziękuję, dziękuję…
Draco
był niebezpiecznie blisko orgazmu. Poczuł, jak frustracja narasta, musiał
przestać się ruszać, żeby nie wytrysnąć w nią w tej właśnie chwili.
Uniósł
wzrok i zobaczył, że krawat wokół oczu Hermiony się poluzował.
Jedwabny
materiał był śliski, a węzeł prawie rozwiązany. Na jego oczach pasek krawata
zsunął się niżej.
Rzucił
kolejne spanikowane spojrzenie na zdjęcie obok twarzy Hermiony, ale ona wtedy
zacisnęła się wokół niego i zdał sobie sprawę, że zaraz dojdzie.
—
Czekaj — mruknął przez zaciśnięte zęby, gwałtownie odchylając biodra do tyłu. —
Sprawisz, że…
—
We mnie — błagała.
—
Kurwa — zaklął.
Każda
cząsteczka jego ciała protestowała, ale wycofał się z niej.
Krawat
zaraz spadnie. Draco prawdopodobnie mógł zastosować lepsze strategie, ale teraz
był przepełniony testosteronem i bolesnym pożądaniem. Dostrzegł, że za każdym
razem, gdy jej dotykał, opadała nisko, a jej oczy zaciskały się z rozkoszy.
Teraz ją do tego zmusi, dojdzie z twarzą wtuloną w łóżko i nic nie zobaczy…
Draco
wsunął trzy palce w Hermionę i ponownie odnalazł jej czuły punkt, pieprząc ją z
nieustępliwą precyzją. Bez drażnienia, musiał natychmiast doprowadzić ją do
granic możliwości. Drugim sięgnął wokół jej biodra i przycisnął dwa palce do
łechtaczki, pocierając ją szybko i mocno.
Hermiona
zaczęła dochodzić akurat w momencie, gdy krawat zsunął się z jej nosa,
całkowicie opadając z oczu.
Krzyknęła,
odpychając się od dłoni Draco. Naciskał jej łechtaczkę raz po raz, aż jej głowa
opadła na materac, a ramionami wstrząsały gwałtowne spazmy rozkoszy.
Jej
krzyk stłumił koc, na którym leżała teraz twarzą w dół. Draco wsunął w nią
palce jeszcze raz, dla lepszego efektu, a ona zadrżała i znów szlochała. Z jej
cipki wytrysnął kolejny strumień płynu, oblewając palce Draco. Jego zaniedbany
kutas podskakiwał na jego brzuchu.
Hermiona
była teraz bezwładna i drżała, niczym kałuża leżąca twarzą w dół na jego łóżku.
Wiedząc, że ma tylko kilka sekund, Draco rzucił się na nią i chwycił zdjęcie.
Zgniótł je w pięści i zdołał upuścić za szafkę nocną akurat w chwili, gdy
Hermiona przewróciła się na plecy pod nim. Jej twarz płonęła, a oczy wciąż były
zamglone i pijane rozkoszą.
Szukała
na oślep jego kutasa, a kiedy ścisnęła główkę, Draco dostrzegł plamy.
—
Możesz go teraz włożyć w… — zaczęła mówić.
Tego
było za wiele.
Starał
się tego nie robić. Ale gdy Hermiona przesunęła palcami po jego kutasie,
doszedł z zawstydzająco bolesnym jękiem. Poczuł, jak sperma tryska na jej palce
i brzuch, i pomyślał o tym, jak bardzo chujowo by było, gdyby po tym wszystkim
Hermiona straciła nim zainteresowanie, bo doszedł tak żałośnie szybko.
________________
Witajcie :) oj podziało się w tym rozdziale, prawda? Mam wrażenie, że oni oboje mają w pewnym sensie obsesję na swoim punkcie, ale w sumie lubię takie pokręcone opowiadania. Dajcie znać jak wrażenia. Przed nami ostatni rozdział i tam też trochę się podzieje. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)