sobota, 22 listopada 2025

[T] Facet z sąsiedztwa: Rozdział 4

— O której miało się zacząć twoje przyjęcie? — zapytała Hermiona.

W windzie panował półmrok, ale rzuciła Lumos, po czym oparła różdżkę o ścianę. Efekt był nieco podobny do świecy, a Hermiona pomyślała, że właśnie w tej chwili powinna siedzieć przy oświetlonym świecami stole i rozmawiać z Charliem.

— Dwudziesta trzydzieści — powiedział Draco, patrząc na zegarek. — Prawdopodobnie jeszcze zdążę, jeśli fachowiec od naprawy wind pojawi się w ciągu najbliższych piętnastu minut.

Na ścianie wisiał przycisk alarmowy do kontaktu z serwisem, którego użyli do wysłania powiadomienia do firmy naprawiającej windy. Hermiona po cichu myślała, że nie ma nic przeciwko utknięciu tu z Draco na dłużej niż piętnaście minut. Lubiła spędzać z nim czas i czuła, jakby byli zawieszeni w jakimś małym pudełku poza rzeczywistością. Nietykalni dla reszty świata, po prostu rozmawiali.

Hermiona skrzyżowała nogi w kostkach i oparła się plecami o ścianę windy.

— To miała być moja pierwsza randka od ponad roku, wiesz? — powiedziała. — Nie dziwię się, że winda się zepsuła. Jestem trochę przeklęta w temacie romantycznym.

— Och? — jęknął.

Pragnęła zobaczyć jego twarz. Ale światło z jej różdżki było słabe.

— Mój ostatni związek nie skończył się dobrze — wyjaśniła, odchrząkując. — Ale Charlie to… brat mojego byłego.

Draco milczał. Hermiona martwiła się, że ją ocenia, i żałowała, że cokolwiek powiedziała.

Ale potem Draco poruszył się lekko, a papierowa torba między jego nogami zaszeleściła; wyciągnął butelkę wina. Wymamrotał zaklęcie i Hermiona zobaczyła, jak jego sylwetka obejmuje dłoń nad butelką, gdy korek z łatwością wyskoczył.

Hermiona się roześmiała.

— Otworzyłeś wino? — zapytała. — Nie miało być na przyjęcie?

— Twoja sytuacja wydaje się bardziej tragiczna — rzekł. Jego głos był niski i ciepły, złagodzony czułością. — Chyba że nie pijesz? Możemy zamiast tego zjeść ciasto.

— Nie odmówię wina — powiedziała z uśmiechem. — Tylko nie wiem, co mogłabym przemienić w kieliszki.

— Chyba mam pomysł — mruknął, bawiąc się nadgarstkiem.

Wyciągnął rękę do jej dłoni i ułożył ją wnętrzem do góry, po czym włożył w nią spinkę do mankietu. Zdjął drugą i również jej ją podał.

— Ładnie wyglądają — powiedziała, unosząc srebrne kółka do światła różdżki. — Jesteś pewien, że chcesz, by zamieniły się w kieliszki?

— Bez obaw, nie mam nic przeciwko.

Hermiona wzięła różdżkę i przetransmitowała spinki do mankietów w dwa kieliszki do wina musującego. Wyciągnęła jeden w stronę Draco, a on go napełnił, po czym wziął od niej pusty i napełnił dla siebie. Ich palce się zetknęły, a ona stłumiła motyle w brzuchu.

— Zdrówko — Stuknął się z nią kieliszkiem. — Przykro mi, że nie idziesz na randkę. Szkoda, że na darmo się wystroiłaś.

Hermiona upiła łyk wina, dodając sobie odwagi.

— Może nie na darmo — mruknęła, bawiąc się kieliszkiem. — Przecież jesteś tutaj.

Słyszała jego cichy śmiech. Lekko się zarumieniła. Draco był o kilka lat starszy i martwiła się, że ten zalotny, kokieteryjny ton w jej głosie był dla niego żałośnie niezauważalny.

— Tak — wymamrotał w końcu. — To chyba mój szczęśliwy dzień.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco nie był pewien, jakie wino przynieść. Chciał wziąć takie, które posmakowałoby Hermionie, ale w jej mieszkaniu nie było butelek wina, więc nie był pewien, jakie preferuje.

Zaryzykował i przyniósł jeden ze swoich ulubionych merlotów. Może i jej przypadnie do gustu.

Nie czuł się winny, że utknęli w windzie, choć było źle z tym, że tak agresywnie ją pociągnął. Wspomnienie o Charliem go zdenerwowało; nie chciał być taki brutalny. Biedna kostka Hermiony.

Draco nie był całkowicie nieszczery wobec Hermiony. Wieczorem odbywało się przyjęcie. Wydawała je kobieta o imieniu Pansy Parkinson, która zaprosiła go na prośbę swoich rodziców, starych przyjaciół Malfoyów. I choć Draco był przekonany, że Pansy jest przemiłą osobą — i rzeczywiście miał nadzieję na nawiązanie nowych znajomości w Londynie, gdy tylko ta cała sytuacja z Hermioną się ułoży — nie miał na to dziś czasu.

Zważywszy na niedobór empatii Draco, jego zdolność do wtapiania się w tłum i osiągania sukcesów w relacjach interpersonalnych w dużej mierze sprowadzała się do planowania. Wiedzy o tym, co będzie musiał zrobić, aby wywrzeć na ludziach takie wrażenie. Co powie i kiedy? Jak będzie wyglądać jego mimika? Nie mógł sobie pozwolić na instynktowne działanie, na decydowanie, co zrobić w danej chwili.

Bo kiedy tak się zachowywał, przerażał ludzi.

Jego plan zdobycia Hermiony był zatem starannie opracowany i przygotowywany latami. Wyczerpywało go to. Draco gromadził informacje, wymyślał i odrzucał dziesiątki możliwych prób wkroczenia w jej życie. Obserwował ją z daleka — swoją piękną, olśniewającą dziewczynę. Ostrą i skomplikowaną niczym szkarłatny amulet zwisający z dzwoneczka wietrznego, powiewający tuż poza jego zasięgiem. I chociaż Draco się niecierpliwił, by ją zdobyć, nie spieszył się. Czekał, aż poczuje, że tęskni za mężczyzną w swoim życiu i jest gotowa się ustatkować.

Przeprowadzka do Flora Place była pierwszym krokiem. Ponieważ Hermiona była pragmatyczną dziewczyną, Draco spodziewał się, że nie będzie chciała się angażować w związek z sąsiadem. Dlatego ten okres poświęcił pielęgnowaniu ich przyjaźni, budowaniu zaufania i ciepła. Potem, za pięć tygodni, Draco powie jej, że wyprowadza się z Flora Place.

Przeprowadzam się do rodzinnego domu na wsi. Mam tam sprawy do załatwienia.

Powie jej to, stojąc w drzwiach z kilkoma stokrotkami w dłoni. Upewni się, że na jego twarzy maluje się idealne połączenie nerwowości i stanowczości. A potem:

Od dłuższego czasu zbieram się na odwagę, żeby zapytać. I martwię się, że mam tylko jedną szansę. Czy mogę cię kiedyś zaprosić na kolację?

A Hermiona odpowie: Tak! Będzie mi bardzo miło.

Draco obserwował ją w mroku windy, odtwarzając w głowie ten różowy scenariusz przyszłości, niczym ulubioną część powieści. Hermiona nawet jeszcze nie wiedziała, jak idealnym wyborem byłby dla niej. Nawet teraz wyglądała na zawstydzoną, że powiedziała mu o randce z bratem swojego byłego chłopaka. Jakby taka drobnostka mogła wpłynąć na uczucia Draco do niej.

Nie martw się, kochanie, chciał powiedzieć. Wszystko i tak idealnie się ułoży.

Kieliszek wina później szło całkiem dobrze. Hermiona opowiadała mu o swoim dzieciństwie.

— Zawsze marzyłam o rodzeństwie — powiedziała, nalewając sobie trochę z butelki. — Po prostu… czułam się trochę samotna. Moi rodzice pracowali.

— Rozumiem — odparł Draco. — Też jestem jedynakiem.

— Byłeś samotny, dorastając?

Przez chwilę Draco milczał. Próbował ustalić, jaką odpowiedź Hermiona chciałaby najbardziej usłyszeć, która bardziej by go do niej przywiązała. Ale przebywanie z nią w tej małej przestrzeni — wąchanie jej szamponu, widzenie delikatnej linii jej nosa i policzków oświetlonych światłem różdżki — rozpraszało go to bardziej, niż się spodziewał.

— Tak — mruknął w końcu, decydując się naprawdę. — Byłem.

Hermiona westchnęła cicho.

Siedzieli obok siebie, bardzo blisko siebie. Draco był niezwykle świadomy jednego miejsca, w którym ich ciała się stykały: jej ramienia przy jego bicepsie. Była od niego o wiele mniejsza.

Właśnie miał się od niej odsunąć (musiał zachować pełną koncentrację, bo ciągłe dotykanie zaczynało sprawiać mu przyjemność), gdy — ku ogromnemu zaskoczeniu Draco — Hermiona się przybliżyła.

Przesunęła się lekko, a potem niepewnie oparła głowę o jego ramię.

Draco zamarł.

To nie było w planie. Nie miało dojść do fizycznego kontaktu, a Draco nie był przygotowany nawet na ten drobny kontakt.

— Dobrze się czujesz? — zapytał.

Policzek Hermiony był miękki w dotyku na jego ramieniu. Spojrzał w dół i zobaczył ciemne rzęsy, słodko oplatające jej policzek.

— Tak — wyszeptała. — Dobrze się bawię.

— Och. Świetnie. Cieszę się, że to słyszę.

— Jestem trochę wstawiona — przyznała. — Upewnij się, że nie wypiję kolejnego, dobrze?

— Oczywiście — powiedział.

Podniósł butelkę i odstawił ją dalej od niej.

Mruknęła z zadowoleniem, po czym lekko musnęła policzek ramieniem Draco. Kiedy wtuliła twarz w jego kołnierzyk, jej oddech musnął wrażliwą skórę jego szyi niczym gorące łaskotanie, nagle Draco przestał oddychać.

— Hermiono — wymamrotał. — Nie wiem, czy to…

Hermiona wciągnęła powietrze w jego skórę. Potem pocałowała go w szyję, tuż nad pulsem.

Samokontrola Draco trzasnęła jak gałązka.

Jedną ręką chwycił ją za szczękę i przyciągnął do siebie. Jej usta były miękkie. Draco wydał mimowolny dźwięk pragnienia i drugą ręką objął ją w talii, przyciągając bliżej.

Jej ciało było ciepłe. Pragnął, by była bliżej. Owinął palce wokół jej uda, próbując przyciągnąć ją do siebie…

Hermiona nagle odsunęła się od niego, ciężko oddychając.

— Eee… — wyszeptała, brzmiąc na oszołomioną.

Dotknęła dłonią ust. Wydawała się przytłoczona.

Draco opanował się, tłumiąc wibracje, natarczywe pożądanie w piersi.

Był zbyt natarczywy.

Wystraszył ją.

— Przepraszam — powiedział, próbując uspokoić oddech. — Przepraszam, ja…

Hermiona milczała, a on potrzebował, by coś powiedziała. W ciemności windy jej wyraz twarzy był zbyt przyćmiony, by mógł ją rozszyfrować.

Cofnął się, próbując dać jej do zrozumienia, że robi jej miejsce. Że nie jest przerażający.

— Hermiono? — zaczął, odchrząkując. — Wszystko w porządku…

Winda gwałtownie szarpnęła. Światła znów się zapaliły. Chwilę później ruszyła w dół, na parter.

Draco był zbyt rozkojarzony, by utrzymać Zaklęcie Przytrzymujące, którego używał, by utrzymać windę w zawieszeniu między piętrami.

Wszystko się waliło. Plan poszedł się jebać.

Serce Draco biło w piersi jak przegrzana maszyna.

Kurwa.

Kurwa.

Jego oczy przyzwyczaiły się do nagłego powrotu fluorescencyjnego światła i dostrzegł wyraz twarzy Hermiony. Wyglądała na zszokowaną. Miał szeroko otwarte oczy, wciąż dotykała ust, a jej policzki się zarumieniły.

Wpatrywali się w siebie.

Wzrok Hermiony przeniósł się na usta Draco i zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie ma jej szminkę na całej twarzy. Szybko wytarł usta kciukiem, próbując usunąć plamy. Nie chciał, by spojrzała na niego i zobaczyła go jako rozpustnego, nie chciał, żeby pomyślała, że jest niechlujny…

— Nie chciałem tego — próbował wyjaśnić drążącym głosem, ocierając usta.

Hermiona wzdrygnęła się.

— Co? — zapytała. — Co masz na myśli?

— Ty… oparłaś się o mnie — wyjaśnił. — I ja…

— No tak — mruknęła Hermiona, a jej policzki poczerwieniały. — Przepraszam… to było….

Draco się trząsł. Mówił używał niewłaściwych słów, dlatego potrzebował innego planu. Zanim zdążył uratować sytuację, drzwi windy się otworzyły.

— No dobrze — rzekła szybko Hermiona, unikając jego wzroku. — Dobranoc! I przepraszam, możesz udawać, że ja nigdy…

Uśmiechnęła się do niego przelotnie, niezręcznie i wybiegła z windy, ściskając torebkę w dłoniach, aż pobielały jej knykcie. Draco patrzył, jak odchodzi, a serce waliło mu jak młotem.

Kurwa. Kurwa.

Draco od lat nie czuł takiej paniki, jeśli w ogóle kiedykolwiek. Dlaczego tak wszystko spieprzył? Co jeśli nie ma już szans na powodzenie?

Pobiegł z powrotem do mieszkania i zaczął szukać notesu w szufladzie biurka. Nietypowo niechlujnym stylem Draco zapisał wydarzenia z wieczoru. Metodyczne prowadzenie dokumentacji było ważne. Tylko z dokładnym zrozumieniem, w którym momencie sprawy wymknęły się spod kontroli, był w stanie wymyślić nowy plan, który mógł wszystko naprawić.

Co się stało? Zbyt szybko ją do tego namawiał? Przypadkowo zranił też jej uczucia. Co zrobił?

Nagle wstał od biurka i potarł twarz. Chodził tam i z powrotem po sypialni, zbyt nabuzowany adrenaliną, by usiedzieć w miejscu. Pod biurkiem stało pudełko ze zdjęciami Hermiony i po chwili tortur wyciągnął je. Patrzenie na jej zdjęcia zawsze działało uspokajająco. Teraz to by go uziemiło.

Większość z nich to wycinki z Proroka Codziennego. Ale niektóre — kilka niezbyt pobłażliwych — to spontaniczne zdjęcia, które Draco zrobił na ulicy przed Flora Place. Hermiona czasami czytała na kanapie przy oknie balkonowym. Na najnowszym zdjęciu miała na sobie za dużą koszulkę, włosy wciąż mokre po prysznicu i szczoteczkę do zębów w ustach, porządkując regał z książkami.

Draco uniósł zdjęcie do twarzy, zaciskając szczękę.

Była taka piękna.

Nie chciał jej przestraszyć.

Draco wstał i zabrał zdjęcie ze sobą do szafy. Tablica korkowa była pokryta wszystkimi jego ulubionymi pamiątkami: poruszającymi się czarno-białymi fotografiami uśmiechającej się Hermiony, tak jak na zdjęciach z lekcji w Hogwarcie; artykułami z Proroka Codziennego z jej promienną twarzą, dumną i szczęśliwą, gdy odbierała nagrody; serwetka z pocałunkiem jej szminki, na którą — od tamtej popołudniowej randki — Draco czasami patrzył i dotykał, tęskniąc za dniem, w którym naprawdę będzie mógł ją pocałować.

Powstrzymywał się od przypinania tego spontanicznego zdjęcia, ponieważ uwielbiał je trzymać i na nie patrzeć. Ale teraz myśl o starannym przymocowaniu go do ściany dodawała mu otuchy. Mógł tu sprawować kontrolę, choć nie w kontekście ważniejszych wydarzeń tego wieczoru.

Draco solidnie przymocował zdjęcie do środka tablicy i przełknął ślinę. Wrócił do sypialni i zaczął przeglądać resztę zdjęć w kartonie, wyciągając te, które chciał powiesić na ścianie. Starannie ułożył je na pościeli, w równych rzędach.

Właśnie wtedy rozległo się gwałtowne pukanie do drzwi.

Draco wyprostował się i rzucił okiem na sypialnię, kuchnię i drzwi wejściowe. Podczas służby z bułgarskimi Aurorami, Draco narobił sobie kilku wrogów, którzy od czasu do czasu pojawiali się w jego progu. Wyjął różdżkę z kieszeni płaszcza i podszedł do drzwi. Otworzył je, nie zaglądając do wizjera — lekcja, której nauczył się po spotkaniu z Żądlącą Klątwą.

Ale na korytarzu nie stał żaden siwy, drobny przestępca.

To była Hermiona. Draco z zaskoczenia upuścił różdżkę. Upadła z brzękiem na podłogę, a on zaklął i ją podniósł, po czym otworzył drzwi.

— Hej — powiedział i odchrząknął. — Wszystko w porządku? Nie spodziewałem się…

Oczy Hermiony błyszczały, a jej policzki były bardzo zaróżowione.

— Podobam ci się? — zapytała.

Wpatrywał się w nią.

— Tak — powiedział. — Prawdopodobnie za bardzo.

Hermiona rzuciła się, by go pocałować.

Jej usta były miękkie. Była znacznie niższa od niego i musiała stanąć na palcach, żeby dosięgnąć.

Draco poczuł zwierzęcy przypływ pożądania. Przyciągnął ją bliżej, ściskając w talii i przygryzł jej wargę. Hermiona wydała z siebie stłumiony jęk przyjemności i wygięła się w łuk.

— Przyszłaś tu zamiast na randkę? — wysyczał w jej usta.

Zadrżała i skinęła głową. Co za grzeczna dziewczynka.

Pocałował ją w szyję, a Hermiona sapnęła, po czym przycisnęła dłonie do jego piersi i wepchnęła ich do jego mieszkania.

Cofnął się i wpuścił ją bez wahania.

Hermiona wydawała się zdenerwowana i pragnąca. Jej twarz promieniała i poczerwieniała, a palce drżały, gdy mocowała się z guzikami jego koszuli.

— Jesteś taki przystojny — wyszeptała. — Mogę zostać u ciebie na noc?

— Oczywiście… — wymamrotał w jej usta, ale potem zamarł.

Draco wyciągnął rękę i złapał ją za nadgarstek, powstrzymując ją przed rozpięciem kolejnych guzików. Hermiona nie mogła być w jego mieszkaniu.

Notatnik… akta… zdjęcia…

Wydawało się, że podoba jej się sposób, w jaki chwyta ją za nadgarstki i trzyma w bezruchu. Jęknęła i przycisnęła twarz do jego obojczyka, całując skórę na nim.

— Hermiono — powiedział Draco ochrypłym i szorstkim głosem. — Chodźmy do ciebie. Nie tutaj.

— Dlaczego? — zapytała.

— Chodźmy — powtórzył, nie odpowiadając. Zaczęła zerkać przez jego ramię, a on ją pocałował, odsuwając jej ciało od swojej sypialni. — Chodź, kochanie. Chodźmy do ciebie…

— Chcę tu zostać — wyszeptała, ściskając jego dłoń, mimo że jej plecy wygięły się w łuk. — Proszę? Do twojego łóżka…

Próbowała się odwrócić, ale Draco — szybko wyczerpując możliwości — podniósł ją. To wywołało u Hermiony jęk podniecenia.

Posadził ją na kuchennym blacie, tyłem do sypialni. Podszedł bliżej, a kolana Hermiony rozsunęły się automatycznie, pozwalając mu podejść. Sukienka podjechała do góry. Miała różową bieliznę.

— W moim pokoju panuje bałagan — wyszeptał zduszonym głosem, nie mogąc powstrzymać się przed spojrzeniem na miękką, różową tkaninę. — Dobrze? Dlatego chodźmy do ciebie, tam będzie ci wygodniej.

Na twarzy Hermiony pojawiło się coś pomiędzy bólem a podejrzliwością.

— Coś się stało? — zapytała. — Dlaczego nie chcesz, żebym była w twoim pokoju?

Draco nie odpowiedział. Zaschło mu w ustach. W tym momencie na ślicznej twarzy Hermiony pojawił się mroczny cień niepewności. Widział już to spojrzenie. U ludzi, którzy zaczynali dostrzegać w Draco coś innego.

Dotknął jej policzka, pogłaskał kciukiem jej delikatną skórę, próbując ratować sytuację.

— Nic się nie stało — wyszeptał. — Oczywiście, że nic się nie stało.

— Więc zabierz mnie do swojej sypialni — zarządziła, szeroko otwierając oczy.

Zrobił to. To była słuszna decyzja — a przynajmniej tak próbował przekonać samego siebie. Podniósł ją z blatu i natychmiast owinęła się nogami wokół niego, a jej podejrzliwość przerodziła się w radosne pożądanie. Miejsce między jej udami było takie ciepłe, przywierało do niego, gorące w okolicach pępka. Pocałowała go w policzek, w nos i w ucho. Draco czuł się odurzony tą przyjemnością.

Światła w jego pokoju były zgaszone, przekonywał się w duchu. Drzwi szafy były prawie zamknięte, musiał się tylko upewnić, że nie zobaczy zdjęć, które wyjął.

Zerknął na łóżko, na biurko i na podłogę. Hermiona wykorzystała kąt, pod jakim ułożył głowę, by skubnąć go w szyję, a Draco jęknął, chcąc się skupić.

Kartonowe pudło ze zdjęciami było zamknięte i leżało pod łóżkiem — to dobrze.

Na łóżku Draco leżało co najmniej pół tuzina zdjęć Hermiony, równo ułożonych obok siebie — to było okropne.

— Zamknij oczy — powiedział, nie wiedząc, co innego zrobić.

Hermiona wstrzymała oddech.

— Rozkazujesz w łóżku? — wyszeptała. — Och, podoba mi się to.

— Bądź grzeczną dziewczynką — mruknął jej do ucha. — I zamknij oczy.

Zadrżała i zakryła oczy smukłymi palcami.

Draco rzucił ją na swoje łóżko. Jej brązowe loki rozłożyły się niczym aureola nad jej głową, miękkie i urocze na tle jego ciemnej pościeli. Gdy tylko pozbędzie się tych zdjęć, sprawi, że będzie krzyczała jego imię.

Sięgnął do kieszeni i zdał sobie sprawę, że zostawił różdżkę w kuchni. Zerknął przez ramię. Leżała na blacie, bo rozproszył go widok rozchylonych nóg Hermiony.

Draco zamiast tego zebrał zdjęcia tak szybko i cicho, jak tylko potrafił, i próbował wepchnąć je do szuflady szafki nocnej. Ale Hermiona niecierpliwie się wierciła i szukała jego ramienia, po czym chwyciła go za nadgarstek i przyciągnęła do swojego podbrzusza.

— Dotknij mnie — błagała, unosząc rąbek sukienki.

Draco musiał wypuścić z ręki zdjęcia. Kilka wylądowało ilustracją w dół na szafce nocnej, a inne upadły na podłogę.

Jedno wylądowało twarzą do góry na łóżku, tuż obok Hermiony. Spontanicznie zrobione. Miała na sobie stanik, trzymając przy ustach kubek herbaty.

Kurwa.

Hermiona trzymała palce na nadgarstku Draco, jakby chciała się upewnić, że dotknie ją tam, gdzie tego potrzebowała.

Draco wsunął dłoń pod sukienkę i przesunął kciukiem po klinie jej majtek, sprawiając, że biodra Hermiony podskoczyły.

Jego wzrok pozostał utkwiony w zdjęciu Hermiony. Ruchome czarno-białe zdjęcie patrzyło na Draco, zgorszone tym, co robił z jej odpowiednikiem z krwi i kości.

— Chcę sprawić, żebyś poczuła się dobrze — powiedział, odsuwając dłoń. — Daj mi tylko sekundę…

Ale gdy tylko przestała czuć jego obecność, jęknęła i otworzyła oczy. Gdyby tylko obróciła głowę o dziesięć stopni, zobaczyłaby zdjęcie…

Draco szybko rzucił się ku niej, uspokajając ją i kładąc dłoń na jej ciele. Oczy Hermiony automatycznie się wywróciły i zamknęły.

Sytuacja była zbyt niebezpieczna. Draco doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wszystko przypomina ogromną taflę szkła, która roztrzaska się bezpowrotnie, jeśli uderzy się w nią mocno we właściwym miejscu.

Adrenalina, panika i podniecenie mieszały się w jego  żołądku, a on był bardziej twardy niż kiedykolwiek. Zdjęcie Hermiony patrzyło na niego oskarżycielsko, a on starał się to zignorować. Ściągnął bieliznę Hermiony na bok i jęknął na widok jej mokrej cipki.

Przez chwilę mógł tylko na nią patrzeć. Taka piękna. Mokra, śliska i różowa, sam widok sprawił, że ślinka napłynęła mu do ust.

— Dotknij mnie — błagała ponownie Hermiona, a Draco spojrzał na nią i zobaczył, że znów otworzyła oczy.

— Zamknij oczy — rozkazał ponownie z nutą natarczywości w głosie.

Hermiona zachichotała i wykonała rozkaz, ale Draco zdał sobie sprawę, że nie może polegać na jej samokontroli. Jego słodka, napalona dziewczyna. Wpatrywał się w jej twarz, upewniając się, że nie podgląda, i pociągnął na krawat na swojej szyi, rozwiązując go jedną ręką i wyciągając z kołnierzyka.

Zakrył nim oczy Hermiony, a następnie lekko uniósł jej głowę, by owinąć ją jedwabnym krawatem.

Hermionie wyraźnie się to spodobało. Przeszedł ją dreszcz podniecenia i rozchyliła szerzej uda.

— Oczy zakryte — zamruczał, całując wewnętrzną stronę jej uda. — Dobrze? Taka grzeczna dziewczynka.

— Tak — szepnęła. — Chcę być grzeczna.

Draco jęknął mimowolnie. Jego kutas był boleśnie twardy, a on lekko wcisnął biodra w łóżko, próbując złagodzić ból.

Przycisnął dwa palce do łechtaczki Hermiony i zatoczył nimi ciasny krąg wokół niej.

Hermiona sapnęła i wbiła się w jego dłoń.

— Tak? — wydyszał, wpatrując się w jej twarz. Usta, nos i jasne policzki wykrzywiły się w grymasie rozkoszy pod grubym paskiem krawata, ciasno zaciskającego się na jej oczach. — Tak ci się podoba, kochanie?

Przesunął palcami trochę mocniej, zataczając coraz ciaśniejsze i szybkie kręgi, a Hermiona zaczęła jęczeć.

— Więcej — błagała.

— Mogę zrobić więcej — obiecał, pozwalając kciukowi wędrować w górę i w dół po jej cipce, podczas gdy jego palce wciąż bawiły się łechtaczką. — Mogę to dla ciebie zrobić. Mogę włożyć w ciebie palec?

— Tak, tak…

Draco zdjął całkowicie jej majtki i wsunął kciuk do środka. Była przemoczona, śliska i ciasna jak imadło, zacisnęła kurczowo na wejściu jego grubego kciuka.

— Jesteś taka ciasna — powiedział, obserwując zaciskające się ścianki. — O, cholera.

Wyjął z niej kciuk i wsunął zamiast niego palec wskazujący, żeby lepiej sięgnąć wzdłuż jej wewnętrznej ścianki do miękkiego miejsca, o którym wiedział, że sprawi, że…

Hermiona krzyknęła.

Draco gwałtownie wypuścił powietrze, po czym zaczął energicznie wkładać i wyciągać palec ze środka, jęcząc, gdy poczuł cieknące strużki płynu.

— Tak — szlochała Hermiona, wijąc się wokół jego dłoni. — Tak, więcej, więcej.

Draco zaczynał się martwić, że dojdzie w spodniach. Hermiona zdawała się myśleć podobnie.

— Chcę, żebyś mnie przeleciał — powiedziała, dotykając jej piersi.

Zanim Draco zdążył zareagować — jego strategiczny umysł był powolny i ospały, a krew w jego ciele znajdowała się zdecydowanie poniżej poziomu mózgu — przewróciła się na brzuch, a potem uklękła, rozkładając ręce przed sobą i wyginając kręgosłup z uniesionym tyłkiem.

Ten widok był nieziemski. Wygięcie kręgosłupa, dołeczek nad pośladkami, lubieżny sposób, w jaki jej pośladki były częściowo zakryte przez zakrzywiony brzeg sukienki, smugi lśniącej cieczy widoczne na jej udzie w świetle wpadającym z kuchni.

Draco uklęknął na łóżku, wpatrując się w nią chciwie, z dłonią przyciśniętą do kutasa przez spodnie.

Zdjęcie znajdowało się centymetry od jej twarzy, ale w tej chwili prawie nie zwracał na to uwagi. Jego grzeczna dziewczynka i tak miała zasłonięte oczy i wyraźnie potrzebowała, by doszedł, a on nie zamierzał jej niczego odmawiać, a co dopiero orgazmu, który wstrząsnąłby ziemią.

— Chcę, żebyś we mnie doszedł — powiedziała. — Błagam.

Draco mocował się z paskiem, jedną ręką podpierając się na biodrach Hermiony. Boże, jaką miała miękką skórę. Ścisnął ją lekko, a potem przesunął palcami w górę i dół po jej wilgotnej cipce. Drugą ręką rozpiął spodnie i przysunął główkę do niej.

Był twardy, obolały i spanikowany, czując ją wokół siebie.

— Draco — jęknęła, czując go. — Proszę, Draco…

Wsunął czubek swojego kutasa.

Była tak ciasna, że o mało nie zemdlał.

— Jezu — jęknął Draco, zamykając oczy i kołysząc się w jej objęciach.

Hermiona ocierała się o niego, a Draco wiedział, że próbuje wepchnąć jego kutasa tam, gdzie wcześniej znajdował się jego palec. Pochylił się nieco, żeby jej pomóc, po czym sięgnął za jej biodro i przycisnął dłoń do jej podbrzusza, wywierając jeszcze większy nacisk.

Hermiona szlochała.

— Tak — jęknęła, a jej cipka się zacisnęła. — Boże, to takie przyjemne — dziękuję, dziękuję…

Draco był niebezpiecznie blisko orgazmu. Poczuł, jak frustracja narasta, musiał przestać się ruszać, żeby nie wytrysnąć w nią w tej właśnie chwili.

Uniósł wzrok i zobaczył, że krawat wokół oczu Hermiony się poluzował.

Jedwabny materiał był śliski, a węzeł prawie rozwiązany. Na jego oczach pasek krawata zsunął się niżej.

Rzucił kolejne spanikowane spojrzenie na zdjęcie obok twarzy Hermiony, ale ona wtedy zacisnęła się wokół niego i zdał sobie sprawę, że zaraz dojdzie.

— Czekaj — mruknął przez zaciśnięte zęby, gwałtownie odchylając biodra do tyłu. — Sprawisz, że…

— We mnie — błagała.

— Kurwa — zaklął.

Każda cząsteczka jego ciała protestowała, ale wycofał się z niej.

Krawat zaraz spadnie. Draco prawdopodobnie mógł zastosować lepsze strategie, ale teraz był przepełniony testosteronem i bolesnym pożądaniem. Dostrzegł, że za każdym razem, gdy jej dotykał, opadała nisko, a jej oczy zaciskały się z rozkoszy. Teraz ją do tego zmusi, dojdzie z twarzą wtuloną w łóżko i nic nie zobaczy…

Draco wsunął trzy palce w Hermionę i ponownie odnalazł jej czuły punkt, pieprząc ją z nieustępliwą precyzją. Bez drażnienia, musiał natychmiast doprowadzić ją do granic możliwości. Drugim sięgnął wokół jej biodra i przycisnął dwa palce do łechtaczki, pocierając ją szybko i mocno.

Hermiona zaczęła dochodzić akurat w momencie, gdy krawat zsunął się z jej nosa, całkowicie opadając z oczu.

Krzyknęła, odpychając się od dłoni Draco. Naciskał jej łechtaczkę raz po raz, aż jej głowa opadła na materac, a ramionami wstrząsały gwałtowne spazmy rozkoszy.

Jej krzyk stłumił koc, na którym leżała teraz twarzą w dół. Draco wsunął w nią palce jeszcze raz, dla lepszego efektu, a ona zadrżała i znów szlochała. Z jej cipki wytrysnął kolejny strumień płynu, oblewając palce Draco. Jego zaniedbany kutas podskakiwał na jego brzuchu.

Hermiona była teraz bezwładna i drżała, niczym kałuża leżąca twarzą w dół na jego łóżku. Wiedząc, że ma tylko kilka sekund, Draco rzucił się na nią i chwycił zdjęcie. Zgniótł je w pięści i zdołał upuścić za szafkę nocną akurat w chwili, gdy Hermiona przewróciła się na plecy pod nim. Jej twarz płonęła, a oczy wciąż były zamglone i pijane rozkoszą.

Szukała na oślep jego kutasa, a kiedy ścisnęła główkę, Draco dostrzegł plamy.

— Możesz go teraz włożyć w… — zaczęła mówić.

Tego było za wiele.

Starał się tego nie robić. Ale gdy Hermiona przesunęła palcami po jego kutasie, doszedł z zawstydzająco bolesnym jękiem. Poczuł, jak sperma tryska na jej palce i brzuch, i pomyślał o tym, jak bardzo chujowo by było, gdyby po tym wszystkim Hermiona straciła nim zainteresowanie, bo doszedł tak żałośnie szybko.

________________

Witajcie :) oj podziało się w tym rozdziale, prawda? Mam wrażenie, że oni oboje mają w pewnym sensie obsesję na swoim punkcie, ale w sumie lubię takie pokręcone opowiadania. Dajcie znać jak wrażenia. Przed nami ostatni rozdział i tam też trochę się podzieje. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy