Ciągnę moje stopy w stronę przejścia
pod portretem. Jestem wykończona i najchętniej położyłabym się do łóżka. Ten
wieczór dał mi w kość.
— Nie wyglądasz zbyt dobrze, kochanie
— mówi Gruba Dama.
— Puszek pigmejski — mruczę, a ona
prycha i otwiera wejście.
— Gdzie do cholery byłaś? — Ron
atakuje mnie, kiedy moje stopy stają na czerwonym dywanie.
Nie odpowiadam i nawet na niego nie
patrzę. Po prostu idę prosto do swojego pokoju. Przechodzę obok kanapy, na
której siedzi rudzielec, ale wtedy Lavender siedząca na jego kolanach otwiera
usta.
— Mam nadzieję, że to było udane
bzykanko, Hermiono — mówi.
Cały pokój wspólny milknie. Czuję krew
napływającą do głowy i energię na nowo powracającą do mojego organizmu.
Odwracam się do siedzącej pary. Radosny uśmiech na twarzy blondynki doprowadza
mnie do szału.
— Posłuchaj, dziwko. Tylko dlatego, że
ty bzykasz się z każdym kogo spotkasz na swojej drodze, nie znaczy, że
wszystkie to robimy. Nie wiem, na Merlina, dlaczego tak się mnie uczepiłaś, ale
szczerze mówiąc, wcale mnie to nie obchodzi. Ale zanim otworzysz swoją tłustą
jadaczkę i coś powiesz, zapamiętaj: jestem mądrzejsza od ciebie, silniejsza od
ciebie i bardziej mściwa od ciebie, więc odwal się ode mnie.
Po czym odwracam się na pięcie i
ponownie wychodzę przez wejście pod portretem, przy towarzyszącej mi ciszy.
Kiedy jestem na zewnątrz, słyszę dobiegające głosy:
— Doigrałaś się, Brown — mówi jakiś
chłopak.
— Co miała na myśli, mówiąc bzykasz
się z kim popadnie? — pyta Ron z wyrzutem.
Kręcę głową i idę przed siebie.
Prześpię się w Pokoju Życzeń. To dziwne, że kiedyś używaliśmy go jedynie na
spotkania Gwardii Dumbledore’a, a teraz spędzam tam więcej czasu niż w moim
dormitorium. Być może wojna spowodowała, że odnajduję tam bezgraniczny spokój.
Wchodzę do środka i widzę wygodne
łóżko, kilka książek na stoliku nocnym i piżamę. Przebieram się, a potem siadam
wśród pościeli, sięgam po lekturę i zaczynam czytać.
~*~*~*~*~*~
Minęła godzina policyjna, a ja siedzę
zagrzebana w wygodnym łóżku, kiedy otwierają się drzwi. Do Pokoju Życzeń
wchodzi dobrze znany mi blondyn o zimnych szarych oczach.
— Draco? — pytam z zaskoczeniem, kiedy
go zauważam.
Patrzy na mnie, jego włosy są w
nieładzie, a usta drżą niebezpiecznie.
— Nott. Parkinson. Flint — mówi.
— Przepraszam?
— To nazwiska, o które pytałem.
— Draco, ty… ty nic nie zrobiłeś?
Szorstki śmiech wydobywa się z jego
ust, ale oczy nadal pozostają zimne i ponure, dając mylny obraz całej sytuacji.
— Siedzieli tam i chwalili się jak to
dali szlamie lekcję, chwalili się tym, co CI zrobili. — Robi krok do przodu,
wystawia rękę przed siebie, ale nagle staje w miejscu. — Merlinie, chętnie
napiłbym się Ognistej Whisky.
Po czym odnajduje ścianę i osuwa się
po niej na podłogę.
— Co… zrobiłeś? — pytam.
W odpowiedzi uśmiecha się do mnie.
— Trzymałem język za zębami. Miałem na
twarzy maskę obojętności, a dobrze wiesz, że w tym nie mam sobie równych.
Zacisnąłem rękę na różdżce i wyobrażałem sobie wiele niebezpiecznych zaklęć,
których nauczyłem się podczas wojny i o których oni nie mają pojęcia. A kiedy
zrobiło mi się niedobrze, przyszedłem tutaj. Czy to chciałaś wiedzieć? — Jego
głos jest zimny i drżę mimowolnie.
— Przepraszam — szepcę, a on kręci
głową z niesmakiem.
— Nie waż się przepraszać.
Przytakuję i Pokój Życzeń wypełnia
cisza. Po chwili Draco wstaje i patrzy na mnie zrezygnowany.
— Zostanę tutaj dzisiaj — oznajmia.
— Och. — Rumienię się i wygrzebuję się
z łóżka. — W takim razie ja pój…
— Granger — przerywa mi. — Po prostu
wyjdziemy na chwilę z pokoju i zamienimy pokój tak, żeby było tu miejsce dla
dwóch osób.
— Okay — piszczę i wychodzę z nim na
korytarz.
Kiedy jesteśmy na zewnątrz, zauważam,
że mnie obserwuje i przy okazji orientuję się, że jestem ubrana w krótkie
spodenki i top. Merlinie, znowu. Nagle robi krok w przód i otwiera drzwi,
robiąc mi miejsce do przejścia.
W pokoju na podłodze leży biały dywan,
a tuż za nim wisi biała zasłona. Srebrny pręt, na którym jest rozwieszona,
rozciąga się w dół na środku pomieszczenia. Po lewej stronie znajduje się duże
łóżko z czerwono-złotą pościelą, a po prawej łóżko z zielono-srebrną pościelą.
Każde posiada stolik nocny ze świecą, kilka książek i kufer. W kufrze są moje
książki i szkolne ubrania. Patrzę na drugą część i widzę, że Draco wyjmuje dresowe
spodnie ze swojego. Uśmiecha się i podchodzi do drzwi ukrytych za zasłoną.
— Co to? — pytam.
— Chodź zobaczyć — odpowiada.
Podchodzę bliżej i kiedy stoję obok
niego, otwiera drzwi do dużej łazienki. Porcelanowa wanna jest wielkości tej w
łazience prefektów. W rogu zauważam prysznic, a głowice prysznicowe wydają się
sięgać aż do sufitu.
— Wow — mówię.
Draco powoli przesuwa mnie do wyjścia
i zamyka drzwi. W międzyczasie podchodzę do swojego nocnego stolika i przeglądam
książki. Nie mogę się powstrzymać i śmieję się cicho. Poza Historią Hogwartu i innymi magicznymi podręcznikami, zauważam trzy
mugolskie klasyki i w tym dwa, których nie miałam okazji przeczytać.
Podchodzę do stolika Dracona, aby
przejrzeć jego książki. Widzę trzy dotyczące magicznego leczenia, magiczną
powieść i jedną mugolską. Jestem kompletnie zaskoczona, kiedy rozpoznaję
Huckleberry’ego Finna wśród stosu książek.
— Wiesz, twoja twarz może zostać tak
na zawsze, jeśli wkrótce nie mrugniesz — Draco drwi ze mnie, wychodząc z
łazienki.
Ma na sobie jedynie dresowe spodnie.
Na jego brzuchu zauważam dobrze zarysowane mięśnie. Kilka blizn wyraźnie
eksponuje się na jego ciele, ale mam wrażenie, że wygląda jak posąg.
— Podoba ci się, to co widzisz? —
pyta, uśmiechając się lekko.
Mrugam oczami, próbując uniknąć jego
wzroku i czuję, że się rumienię.
— Ja… idę spać — mówię i prędko
dobiegam do swojego łóżka.
Śmieje się, kiedy wspinam się na
łóżko.
— Możesz zasunąć zasłonę, jeśli chcesz
— mamrocze.
Ciężka biała kurtyna mogłaby oddzielić
nas od siebie i przy okazji podzielić Pokój Życzeń na dwa osobne pokoje.
— Jest dobrze, tak jak jest —
oświadczam.
— Naprawdę? — pyta wyzywająco.
Patrzę mu w oczy, zauważając przy
okazji jego uniesione brwi.
— Mnie to odpowiada, chyba że chcesz
inaczej?
Uśmiecha się i wzrusza ramionami.
Siedząc na swoim łóżku, bierze do ręki jedną z książek.
— Dobranoc, Granger — woła po chwili.
— Hermiona.
— Co?
— Nie ma powodu, żeby wracać do
przeszłości, więc mów do mnie Hermiona.
— Dobranoc, Hermiono — mówi bez
przesadnego nacisku.
— Dobranoc, Draco.
Potem owijam się kołdrą i zasypiam
całkowicie wyczerpana.
~*~*~*~*~*~
—
Panno Granger — mówi Dumbledore, sunąc w moim kierunku. — Znalazłem lekarstwo
na skutki zaklęcia, które objęło moją rękę, kiedy niszczyłem horkruks. Cóż,
wszystko ze mną w porządku.
—
Nie rozumiem — odpowiadam cicho.
—
Jest mi ogromnie przykro, panno Granger, ale czuję, że będę bardziej potrzebny
panu Potterowi w starciu z Czarnym Panem niż ty. Jestem mądrzejszy od ciebie,
silniejszy i bardziej mściwy. To da więcej korzyści.
—
Ale przysięga — jęczę. — Umrę, jeśli nie zginie pan pod koniec roku.
Patrzy
na mnie przenikliwym wzrokiem.
—
Cóż, tak — odpowiada. — Być może powinnaś przelecieć pana Malfoya, dopóki masz
szansę. Korzystaj ze swoich ostatnich dni.
—
Ale Dumbledore — płaczę.
—
Tik tak, panno Granger. Musisz go zdobyć — oświadcza i znika z trzaskiem.
Mięsista
pięść zaciska się na moim gardle.
—
Zobacz kogo tu mamy — mówi Nott, podchodząc bliżej mnie.
Harry
siedzi przy biurku po prawej stronie.
—
Harry — mamroczę między łzami.
Jego
głowa odwraca się w moim kierunku.
—
Malfoy — warczy, a jego twarz wykrzywia się z wściekłości. — Malfoy jest tym, z
którym spędzasz wolny czas. Jak mogłaś, Hermiono?
—
Harry, pomóż mi — błagam, kiedy wszystko dookoła mnie zaczyna się robić czarne.
—
Niech Malfoy ci pomoże — Wybraniec niemal wypluwa te słowa, a potem odwraca
się.
—
Popatrz tutaj, Granger — nawołuje mnie Parkinson.
Draco
siedzi przywiązany do krzesła.
—
Próbowałem cię ocalić — wrzeszczy. — Powinnaś uciekać, kiedy miałaś okazję.
Parkinson
siada na jego kolanach i zaczyna się z nim całować, a w międzyczasie przejeżdża
nożem po jego nodze. Nott zwraca moją uwagę, z całej siły uderzając mnie batem.
—
No dalej, szlamo, zapłacz dla nas — drwi.
—
Draco, Draco, pomóż mi — zaczynam krzyczeć. — Pomóż mi. Proszę cię.
Ręka
na szyi zaczyna gwałtownie mną trząść.
—
Hermiono, Hermiono — Draco wypowiada głośno moje imię.
—
Przepraszam, przepraszam, Draco — szlocham.
—
Hermiono.
Moje oczy otwierają się i widzę
zaniepokojone szare oczy tuż nad sobą. Owijam rękami jego szyję i trzymam
bardzo mocno. Przez chwilę czuję, że się napina, ale potem powoli zatacza kręgi
na moich plecach.
— Cii, już dobrze — szepce.
Kiedy drżenie ustaje, odsuwam się od
niego i siadam wśród poduszek.
— Koszmar? — pyta blondyn.
— Tak.
— Myślałem, że się skończyły.
— W większości tak — odpowiadam. —
Niestety nie medytowałam przed snem. Powróciły po wczorajszym… incydencie.
Byłam bardzo zmęczona. Usnęłam, ledwo zaczęłam medytację. Przepraszam.
Patrzę na swoje palce, chcąc uniknąć
jego wzroku.
— Hej — mówi, zwracając na siebie moją
uwagę. — To normalne. Wszyscy je mamy. Znam Oklumencję od siedmiu lat i nadal je
mam. Nie tak często, jak podczas wojny, ale jednak. Istnieje wiele demonów,
które nie zawsze pozostają zamknięte. To po prostu się zdarza i nie tylko my
dwoje to przeżywamy.
Patrzę na niego.
— Czy to trudne? Wiedzieć i pamiętać
wiele rzeczy, o których pojęcia nie mają twoi przyjaciele?
Draco przeczesuje włosy ręką.
— Pamiętam, co się z nimi stało pod
koniec wojny. Byli nawiedzani przez to co widzieli i… przez to co zrobili.
Przez tych co nadal żyją. Trochę to dziwne patrzeć na ich beztroskie zachowanie,
mając świadomość tego, co stanie się z nimi za jakiś czas. Wszyscy, którzy wierzyli
w czystość krwi za trzy lata zwariują tak jak moja ciotka. Oczywiście Ślizgoni składają
gołosłowne deklaracje poparcia, ale robią to tylko po to żeby przetrwać. Na
przekór tego co wszyscy myślą, my robimy wszystko, żeby przetrwać. Dzieci,
które potrafią przetrwać i mają odwagę żeby to robić, nadal żyją… nawet jeśli
to, co pozostało nie jest tego warte.
Draco wygląda starzej, jego oczy
wyglądają na przytłoczone wspomnieniami. Rysy wokół jego oczu i na czole
pogłębiły się nieco, kiedy odwraca wzrok.
— Nie pamiętają — mówi, znowu zerkając
na mnie. — Ale nie są przez to lepszymi ludźmi. Być może nawet gorszymi.
Ostatnie słowa mruczy bardziej do
siebie niż do mnie. Pochylam się do przodu i przytulam się do niego. Pozwala mi
się trzymać przez chwilę, ale parę sekund później odsuwa się i wstaje.
— Spróbuj się przespać, Hermiono —
szepce, wślizgując się do swojego łóżka pełnego koszmarów.
____________
Witajcie :) W to niedzielne popołudnie publikuję 13 rozdział opowiadania. Czy są tu jacyś fani Live Again? Cóż, mam nadzieję, że tak ;) Ten rozdział w sumie niewiele wnosi do fabuły, ale w kolejnych akcja się rozkręci. Wiem, że długo nie było nowości, dlatego możecie przeczytać całość jeszcze raz (jeśli chcecie, oczywiście).
Postaram się, aby kolejne rozdziały pojawiały się regularnie. Zostało ich jeszcze 27, ale mam nadzieję, że niedługo nabiorę płynności, bo mam w zanadrzu jeszcze kilka nowości ;)
Korzystając z okazji, chciałam poinformować, że Ingis at Glacies bierze udział w konkursie na Bloga Roku organizowanym przez Księgę Baśni. Jeśli uważacie, że zasługuje na ten tytuł, proszę o głos w ankiecie, która znajduje się po lewej stronie, pod Prorokiem Codziennym. Czas na głosowanie jest do 16 lutego 2017 roku. Za każdy głos bardzo dziękuję ❤
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia :) Enjoy!
Nie ma mnie w domu, więc daje znak, że byłam 💞
OdpowiedzUsuńOk, będę czekać na komentarz :)
UsuńHejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńMusialam się nieźle nagłowić, żeby sobie przypomnieć, co było w poprzednich rozdziałach. Moja pamięć jest dobra, ale wyjątkowo krótka, a gorączka nie sprzyja koncentracji :D
Ja stanowczo twierdzę, że rozdział wiele wnosi do fabuły, bo to kolejny mały kroczek w pojednaniu Draco i Hermiony. Niby spanie w swoim towarzystwie w Pokoju Życzeń to taka błahostka, jednak świadczy o tym, jak wielkim zaufaniem sie teraz darzą. Któż zasnąłby spokojnie w poblizu swojego wroga?
Pozwól, że zachowania Levander nie będę komentować. Dzisiaj czytałam jedną taką miniaturkę o niej, o wymownym tytule "Idiotka" :D
Polecam, bardzo fajny tekst ;D
Co do rozdziału - super, że w końcu się ukazał i oczywiście czekam a następny.
No i na Fretkę też :D
Pozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Nawet nie wiem kiedy zleciało tyle czasu od publikacji 12 rozdziału. Nic dziwnego, że miałaś problemy, żeby sobie wszystko przypomnieć. Teraz jednak mam zamiar zrobić wszystko, żeby taka sytuacja nie miała miejsca :) Oj, chora jesteś? To życzę zdrowia!
UsuńJak to mówią "step by step" :D Cóż, metoda małych kroczków pewnie zadziała u naszego dramione. Być może czytelnicy chcieliby wielkiego big love, no ale tutaj na razie mogą liczyć jedynie na przyjaźń i pojednanie.
Zachowanie blondynki było po prostu chamskie i nie ma czego komentować. O, cóż za trafny tytuł. Pewnie przeczytam, jak znajdę chwilę.
Fretka będzie w przyszłym tygodniu i mam nadzieję, że LA też ;)
Dziękuję i pozdrawiam
Kochana! Rozdział cudowny :) Chyba jednak będę musiała wrócić o dwa rozdziały wstecz i sobie przypomnieć troszkę :) Draco taki opiekuńczy :)Szkoda mi tej Hermiony... i jeszcze ta Lavender...Czekam oczywiście na nexta ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Draco w tym opowiadaniu jest zupełnie inny, ale chyba nikt nie ma mu tego za złe, prawda? ;)
UsuńPozdrawiam
Rozdział bardzo wstrząsający, zwłaszcza koszmar Hermiony. Biedna, nie wyobrażam sobie takich snów, moje z reguły są spokojne i nudne, jeśli można tak nazwać śnienie :).
OdpowiedzUsuńOczywiście troska Draco bardzo mnie ucieszyła, ah i jeszcze komentarz Hermiony na zaczepkę Lavender. Cieszę się, że nie pokazała jak słaba i drobna jest :).
Rozdział bardzo mi się podobał, czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam,
Charlotte