Draco Malfoy zaczął knuć. Chociaż,
jeśli byś go zapytał, z pewnością wyparłby się, że był zaangażowany w jakieś
niecne plany. Chciał jedynie pobyć sam na sam z Hermioną Granger. W ciągu kilku
miesięcy tańczyli wokół siebie na paluszkach, ale pragnął czegoś więcej. Przez
ostatnie dwa miesiące posyłali sobie pełne pożądania spojrzenia, a skradzione
wspólnie spędzone chwile były dla nich bardzo ważne, chociaż żadne nie chciało
tego przyznać. Draco, mając nadzieję na coś poważniejszego, wiedział, że musi
zrobić pierwszy krok, ponieważ jeżeli istniałoby jedno słowo opisujące Hermionę
Granger, to z pewnością byłoby to upartość. Poza tym musiał udowodnić, że
naprawdę mu na niej zależy i z nią nie pogrywa.
Jego wargi wykrzywiły się, gdy w
głowie zaświtał mu pewien pomysł. To byłby idealny miks słodkości i seksapilu.
Nie chciał być zbyt banalny, ale wiedział też, że nie może jej wystraszyć.
Pochylił głowę nad pergaminem, notując, będąc pozytywnej myśli, że jego plan
wypali w sobotni wieczór.
***
W sobotni poranek w Wielkiej Sali
Hermiona siedziała pomiędzy Ronem a Harrym na samym końcu stołu Gryffindoru.
Ron niecierpliwie wkładał wszystko na swój talerz, a Harry leżał na stole
zmęczony porannym treningiem quidditcha, który sam o tej godzinie zarządził.
Hermiona jęknęła litościwie, zanim położyła dłoń na jego niesfornych włosach,
wiedząc, jak bardzo taki dotyk był dla niego kojący. Kilka chwil później Harry
niemal mruczał, czując delikatne ruchy palców na swojej głowie.
— Dzięki, Miona — odezwał się
stłumiony głos, ale go zrozumiała.
Zmierzwiła w odpowiedzi jego włosy,
zanim zaczęła obierać banana. Już miała ugryźć owoc, kiedy zauważyła Malfoya na
drugim końcu sali. Wyglądał grzesznie smakowicie, jak zwykle, a jego wzrok
spoczął na bananie, który znajdował się kilka centymetrów od jej ust. Hermiona
przekręciła głowę w bok, zanim się uśmiechnęła. Ostatnio często to robiła,
doskonale wiedząc, jak to działa na niego.
Przysunęła owoc do ust i, utrzymując
kontakt wzrokowy, wzięła kęs, bardzo powoli odgryzając go od całości. Nawet z
miejsca, na którym siedziała, widziała jego różowy język, którym oblizał usta i
podskakujące jabłko Adama, gdy przełykał ślinę. Mrugnęła do niego i odwróciła
się, skutecznie przerywając swoją małą grę, decydując się zostawić go w takim
momencie. Właśnie miała sięgnąć po naleśnika, kiedy ją zaskoczył głos.
— Więc dlatego ostatnio tak się
zmieniłaś.
Harry patrzył na nią zamyślony. Nawet
nie zdawała sobie sprawy, kiedy jej palce wyślizgnęły się z jego włosów i że
obserwował jej małą… interakcję.
— C-co masz na myśli, mówiąc, że się
zmieniłam? — Jej dłonie natychmiast uniosły się, aby poprawić włosy, nie
zauważając triumfalnego wzroku na twarzy swojego najlepszego przyjaciela.
— Och, nie pogrywaj ze mną. Może przez
większość czasu nic nie ogarniam, ale nawet ja zauważyłem, że moja najlepsza
przyjaciółka zmieniła się w jakiegoś rodzaju seksowną boginię. — Uniósł brew,
zauważając rumieniec na jej policzkach, szyi i klatce piersiowej, która była
częściowo widoczna przez trzy rozpięte guziki.
— Boginię? To gruba przesada, Harry. —
Próbowała trzymać się tezy „jestem całkowicie niewinna”, wiedząc, że w obecnej
sytuacji nie do końca miało to sens, ale musiała grać na czas.
Harry potrząsnął swoimi rozwichrzonymi
włosami.
— Och, weź, Hermiono, nie obrażaj mnie
w ten sposób. Jednego wieczoru patrolujesz samotnie korytarz, a następnego
dnia, tak, zauważyłem, kiedy to się zaczęło, twoje ubrania się zmieniły,
zaczęłaś się malować i praktycznie emanujesz pewnością siebie. To nic złego,
Boże broń, właściwie cieszę się, widząc cię w takim stanie, ale przyznam, że
zastanawiałem się, kto to spowodował i teraz już wiem. — Rzucił w jej kierunku
lekki uśmiech, zaskakując ją tym.
Hermiona zastanawiała się nad
możliwościami, jakie miała. Z jednej strony wydawało się, że ona i Draco nie
byli tak cwani, skradając się, jak myślała i nawet jeśli Harry się czegoś
domyślał, to nie mogła tego ignorować. Z drugiej strony była zaniepokojona
faktem, w jaki sposób mógłby zareagować, gdyby poznał, że jej uczucia sięgają
głębiej niż żartobliwy flirt, w którym teraz trwali. Niechęć, którą żywili do
siebie Harry i Malfoy, była wszystkim doskonale znana i dziewczyna wiedziała,
że nie powinna nawet myśleć o tym, jak na ten związek patrzył jej przyjaciel.
Zdecydowała się wyznać prawdę. Pewnego
dnia i tak by to wyszło. Lepiej, żeby usłyszał to od niej niż od szkolnych
plotkar, które były gorsze niż redaktorzy Proroka Codziennego.
Odchrząknęła i powiedziała:
— Masz rację, tamtej nocy coś się
wydarzyło.
— Coś, co dotyczy pewnej blond fretki,
Hermiono? — Spojrzenie, które jej rzucił, usunęło wszelkie wątpliwości i miała
nadzieję, że wyjdzie z tego obronną ręką, nie zdradzając tożsamości Draco.
Zdołała jedynie przytaknąć, a Harry
musiał zauważyć panikę, która pojawiła się na jej twarzy, dlatego pospiesznie
dodał:
— Spokojnie, Miona, nie zamierzam go
wyzwać na pojedynek ani zabić podczas snu, tylko dlatego, że coś dziwnego
dzieje się między wami. Szczerze mówiąc, nie lubię go, ale bądźmy szczerzy —
kto lubi? Jednak wiem, że masz własny rozum i wiesz, jak powinnaś postępować.
Wyraźnie odetchnęła z ulgą, zanim
pochyliła się do przodu — siedziała na ławce, a jej brzuch napierał na stół — i
mocno go przytuliła, próbując przekazać, jak bardzo jest wdzięczna za
bezwarunkową akceptację tego czegoś, co łączyło ją z Malfoyem. Harry chętnie
odwzajemnił uścisk, po czym się odsunął.
— Jedno pytanie: czy jesteś ostrożna?
Nie muszę opowiadać ci o kociołku i różdżce? — Zdecydowanie uśmiechnął się do
niej, a rozbawienie błysnęło w jej oczach.
— HARRY! — krzyknęła, z powodzeniem
zwracając uwagę połowy uczniów Gryffindoru, którzy wpatrywali się w nich,
zastanawiając się, o czym rozmawiało Złote Trio. Cóż, w obecnej chwili Duo,
ponieważ trzeci członek tej małej grupy napychał usta czymś, co wyglądało jak…
ciastka z kremem? Hermiona potrząsnęła głową.
Harry roześmiał się, pocierając jej
czoło i unikając ręki, która przeleciała, aby uderzyć go w pierś. Nadal,
śmiejąc się, powiedział:
— Czemu tak się martwiłaś? Chodzi mi o
to, taa, wiem, że nie jestem jego największym fanem, ale nie jestem też ochroniarzem, o którego powinnaś się martwić. —
Zerknął na rudzielca po prawej stronie. Musiała przyznać, że miał rację.
— Cóż, tak, ale nie wiem. Nie jestem
pewna tego, co się dzieje. Nie chciałam nic mówić, dopóki sama tego nie
rozwikłam. Nie zdawałam sobie sprawy, że jesteś tak nietypowo spostrzegawczy. —
Spojrzała na niego podejrzliwie, ponownie go rozśmieszając.
— Cuda się zdarzają, Miona. I naprawdę
myślałaś, że niczego nie zauważę, nawet widząc to, jak wzajemnie rozbieracie
się wzrokiem? Cholera, jestem zaskoczony, że nic spontanicznego z tego jeszcze
nie wyszło.
Hermiona znowu się zarumieniła,
decydując się nie odpowiadać i wróciła do zapomnianego śniadania. Gdy miała
wziąć naleśnik, ponownie jej przerwano. Fuknęła z irytacją. Czy nie będzie jej
dane dzisiaj zjeść?
Tym razem była to standardowa brązowa
sowa z listem uwiązanym na lewej nodze. Rzuciła zdezorientowane spojrzenie
Harry’emu, którego twarz odzwierciedlała jej samą minę, po czym odwiązała list,
dając sowie kawałek bekonu, wąchającej go, zanim zjadła i odleciała.
Rozbawiona rozwinęła pergamin. Jej
oczy zauważyły schludne i elegancko napisane słowa. Brwi podskoczyły, gdy
zaczęła czytać wiadomość.
Droga
Granger,
Czy
mogłabyś zaszczycić mnie swoją czarującą osobowością dziś o dwudziestej nad
Wielkim Jeziorem?
Zbyt
banalne? Też tak myślałem, ale co mogę powiedzieć? Dziewczyna tak piękna jak Ty
powinna być traktowana w odpowiedni sposób. (Prawie poczuła uśmiech, który
pojawił się na jego twarzy podczas pisania tego fragmentu.)
Nie
musisz się martwić o kolację, przygotuję coś. Nie bój się, nie otruję Cię.
Przynieś
kostium kąpielowy. Myślę, że docenisz to, co chcę Ci pokazać. Poza tym, co przygotowałem,
możesz interpretować moje słowa, jak tylko zechcesz.
Czekam
na Ciebie o ósmej.
Twój
skromny wielbiciel (obiecuję, że dzisiaj wynagrodzę Ci ten ckliwy liścik).
Ręka pojawiła się znikąd i złapała
pergamin, a ona przez szok zarejestrowała tylko parsknięcie Harry’ego. Chwilę
później oburzyła się i jednocześnie poczuła, jak zamiera, gdy uświadomiła
sobie, że Harry najprawdopodobniej przeczytał zawartość listu.
Szybko odbiła pałeczkę.
— Tylko dlatego, że nie robisz hałasu
z tego powodu, nie oznacza, że możesz czytać coś tak prywatnego jak list, Harry
Potterze!
Harry, w końcu, rzucił spojrzenie
pełne poczucia winy, gdy oddawał jej pergamin.
— Przepraszam, Miona. Nie wiedziałem,
że fretka zamierza złożyć ci taką propozycję! — Parsknęła, słysząc jego słowa.
— Wiesz, że mam rację. Przygotowuje coś do jedzenia, chce ci coś pokazać? Daj
spokój, to klasyka z „Dwunastu sposobów na czarownicę”. — Zobaczył jej
uniesioną brew i przełknął ślinę, dodając: — N-nie żebym wiedział, co jest w
tej książce, ponieważ nigdy jej nie przeczytałem. Dobrze mnie znasz i wiesz, że
nie czytałbym takich bzdur.
Hermiona uniosła tylko jeszcze wyżej
brwi, nawet przez sekundę nie wierząc w jego słowa. Odwróciła się do stołu
Slytherinu i poczuła się nieco rozczarowana, że Malfoy już wyszedł.
Cóż, zobaczy się z nim wieczorem, już
nawet wiedziała, który ze swoich kostiumów kąpielowych założy. Zdecydowanie nie
planowała mu tego ułatwiać. Gdy o tym myślała, na jej ustach pojawił się
diabelski uśmieszek.
— Wiesz, Miona, dam ci radę od najlepszego
przyjaciela dla najlepszej przyjaciółki. Proszę, nie uśmiechaj się tak
szatańsko, jeśli chcesz zdobyć czyjeś serce, niezależnie blond fretki lub kogoś
innego.
— HARRY JAMESIE POTTERZE!
***
Draco odsunął się od bukowego drzewa,
o które się wcześniej opierał, otrzepując dłonie, gdy zauważył idącą w stronę
Czarnego Jeziora Hermionę. Ubrała się w prosty fioletowy top i krótką czarną
spódnicę pokazującą jej zgrabne nogi.
Kiedy zatrzymała się przed nim,
ukłonił się głęboko i wystawił dłoń.
— Moja pani.
— Jesteś takim głupkiem, Malfoy —
parsknęła, ale mimo to złapała go za rękę.
— Zignoruję to, co powiedziałaś —
odrzekł dojrzale.
Po krótkiej chwili puścił jej dłoń i
zaczął zdejmować ubranie, zanim Hermiona się wtrąciła.
— Co według ciebie będziemy robić?
— Myślałem, że coś zjemy. Chyba że
chcesz zrobić coś innego… — sapnął, uśmiechając się.
— Malfoy! Chodziło mi o to, dlaczego
się rozbierasz? Zgłodniałam, ale nie chciałabym widzieć czekolady spływającej w
dziwne miejsca, gdy będę jadła. — Uniosła wysoko brwi.
W tym momencie Malfoy nawet się nie
zająknął:
— Ależ oczywiście. Naprawdę myślałaś,
że będziemy jeść nago? To byłoby… niesamowicie niezręczne. Dlatego poprosiłem,
żebyś przyniosła kostium kąpielowy. Masz
go, prawda? — Zerknął na nią podejrzliwie, nie widząc niczego w dłoniach
dziewczyny.
Hermiona uśmiechnęła się do niego, a w
oczach błysnęła złośliwość i postanawiając z nim pogrywać, szybko zdjęła
fioletową bluzkę. Potem sięgnęła w dół i pociągnęła spódnicę, rzucając nią
niedbale w stronę drzewa. Rozplotła kok, który nosiła cały dzień, potrząsając
głową, aby uwolnić loki. Podniosła głowę i zobaczyła Malfoya patrzącego na nią
błyszczącymi szarymi oczami i szeroko otwartymi ustami.
Naprzeciwko niego Hermiona
przekształciła się z trochę dziwnej uczennicy w przepiękną wiedźmę. Na jej
klatce piersiowej znajdował się materiał bez ramiączek… który ledwo zasłaniał
jej piersi. Biel kontrastowała ze wspaniale opaloną skórą. Dół stroju również
był biały. Przypominał proste majtki, które często nosiła Pansy, gdy
wślizgiwała się do jego sypialni. Oczywiście, strój Hermiony był seksowniejszy
niż ten pomarszczony, który nosiła Pansy.
— C-co ty masz na s-sobie? Nie
przejmujesz się tym, że ktoś może cię zobaczyć? — przeklął siebie za jąkanie,
mając nadzieję, że dziewczyna nic nie powie.
— Dlaczego? Czujesz się zgorszony,
Draco? — Podeszła do niego, zatrzymując się niemal przy klatce piersiowej. —
Nigdy wcześniej nie widziałeś dziewczyny w bikini? — Przesunęła palcem po
skórze, odsłoniętej przez rozpiętą koszulę. Zadrżał pod jej dotykiem.
— To będzie twoja przyjemność tego wieczoru, czyż nie?
Jej palce zacisnęły się na pasie
spodni, a druga ręka sięgnęła, by rozpiąć guzik. Draco nie mógł zrobić nic
oprócz stania nieruchomo, gdy jej palce szybko rozpinały jego spodnie.
Dosłownie moment później poczuł fragment szorstkiej tkaniny, ślizgającej się po
nogach, a potem powiew chłodnego powietrza. Zorientował się, że dziewczyny nie
było przed nim, ale jej usta znajdowały się… tam. Draco poczuł, że z jego płuc uchodziło całe powietrze, a jemu
zaczynało brakować tchu, gdy poczuł powietrze wydmuchiwane z jej małych ust, w
jej policzkach utworzyły się dołeczki i wyobraził sobie ją w takiej pozycji w
innym miejscu bez dzielących ich ubrań i bez kolacji czekającej na nich i bez
najmniejszej szansy, że ktokolwiek im przeszkodzi. Czuł, jak twardnieje, jednak
myśl o złowieszczym uśmiechu na twarzy Hermiony powodowała, że odzyskał trochę
kontroli i zmusił się, do pozbycia erekcji. Biorąc głęboki oddech, chwycił
uśmiechniętą czarownicę, klęczącą u jego stóp, patrząc na to, czego dokonała, i
pomógł jej wstać.
Potknęła się lekko, gdy została
pociągnięta, ale nadal się uśmiechała. Spojrzała na zarumienioną twarz Malfoya,
próbując powstrzymać śmiech. Wyglądał uroczo! Właśnie na taką reakcję miała
nadzieję, gdy zobaczy ją w bikini. Oczywiście miała także kostiumy
jednoczęściowe, ale gdy przypomniało jej się zgorszone spojrzenie Molly
Weasley, które ta rzuciła jej, kiedy Hermiona nosiła bikini, szybko
zorientowała się, że takie stroje nie były powszechne w czarodziejskim świecie.
To kolejne dziwactwo, któremu próbowała się przeciwstawić, pomimo tego, że
mogła doprowadzić do zawału matkę swojej najlepszego przyjaciela. Nawet Ginny
była zszokowana, gdy zauważyła Hermionę w stroju, który przysłała jej matka.
Zaintrygowana, ale zszokowana.
Wyrwała się z myśli, gdy zobaczyła, że
Draco odzyskał kontrolę i zdjął już spodnie, starannie je składając i kładąc
koło drzewa. Odwrócił się do niej, ponownie wystawiając dłoń. Bez wahania ją
chwyciła, ponieważ z jakiegoś dziwnego powodu ufała mu. Miała także różdżkę na
wysokości swojego uda, co zapewniało inny poziom wygody*.
Draco trzymał mocno jej miękką dłoń,
prowadząc ją na brzeg jeziora. Kiedy tylko poczuł wodę, odwrócił się i
powiedział:
— Trochę dalej znajduje się pewne
miejsce. Odkryłem je, gdy chciałem… uciec. Musimy jednak kawałek przepłynąć.
Wchodzisz w to?
Hermiona przekrzywiła głowę,
wyglądając jak mały szczeniak, ale potem powoli skinęła głową.
Szczery uśmiech rozświetlił jego
twarz, widząc jej zgodę i spojrzał na jezioro, cały czas trzymając jej dłoń.
Hermiona zadrżała lekko, gdy dotknęła
stopami zimnej wody. Miała odpowiednią temperaturę, ale lekka bryza unosząca
się w powietrzu sprawiała, że wydawała się o wiele chłodniejsza. Kiedyś, w
czasach dzieciństwa, pływała w stawach i jeziorach, więc temperatura wody nie
powinna mieć dla niej znaczenia. Nie wiedziała, że można pływać w Czarnym
Jeziorze, bo gdyby miała tę informację, z pewnością zrobiłaby to już dawno
temu. Patrząc na bladego blondyna obok niej, lekki uśmiech na jego ustach i
figlarny błysk w oku, przeszło jej przez myśl, że to chyba jednak niedozwolone.
Dziwne, ale to jej nie przeszkadzało. Jeśli już, to trochę podniecało. Znowu
potrząsnęła głową, co ostatnio robiła dość często i zauważyła, że była prawie
po szyję w wodzie**.
Poczuła, jak pociągnął ją za rękę i
spojrzała w prawo. Malfoy kiwnął głową, biorąc głęboki oddech i puszczając jej
dłoń, płynął przodem. Zamiast natychmiast ruszyć za nim, stała tam przez
chwilę, obserwując go. Jego silne, umięśnione ramiona przecięły wodę w
potężnych uderzeniach, a blada skóra lśniła w świetle księżyca. Zamknął oczy i
nie otworzył ich, nawet gdy znalazł się nad wodą. Zupełnie jakby znał to
miejsce, co — jak sądziła — skoro je odkrył, było bardzo możliwe. Gdy płynął,
wyglądał… spokojnie. Nie miała lepszego słowa, które by go opisywało w tamtym
momencie. Nagle zatrzymał się i popatrzył na nią, potrząsając głową, aby
odsunąć włosy przyklejone do twarzy. Uniósł pytająco brwi, jakby chciał spytać,
dlaczego dziewczyna nadal tam stała, a ona przeklinała go za to, że gapił się
na nią jak zakochany głupiec i natychmiast podpłynęła do miejsca, w którym się
znajdował.
Zdawało się, że płynęli przez długi
czas, chociaż w rzeczywistości było to tylko pięć minut. Ich ruchy
zsynchronizowały się i w chwili, gdy dotknęła stopami twardego gruntu, poczucie
nieważkości zniknęło. Obok niej Draco przeczesał dłonią włosy, próbując je
poskromić, jednak i tak wywinęły się w różnych kierunkach.
Roześmiała się i podeszła bliżej.
— Wiesz, z takimi włosami wyglądasz
jak Harry.
Jej dłonie szybko zajęły się
buntowniczymi pasmami i wykorzystała umiejętności zdobyte przez lata.
— Nie obrażaj mnie, Granger — mruknął
Draco.
Hermiona pokręciła głową. Ci dwaj
nigdy się nie dogadają, niezależnie od tego, co by zrobiła.
Odsunęła się i odwróciła, spoglądając
na otoczenie. Jej usta mimowolnie się otworzyły i wydobył się z nich zduszony
jęk. Znajdowali się na pięknym terenie otoczonym drzewami. Na pośrodku polany
leżał mały koc z koszem piknikowym obok. Na gałęziach wisiały palące się lampki
Wyglądało to wspaniale i nie mogła się powstrzymać przed pochwaleniem Draco Malfoya, że zrobił to wszystko dla
niej, zwykłej Hermiony Granger.
Odwróciła się do Mal-Draco, poprawiła samą siebie, stojącego
z wahaniem wypisanym na twarzy, co wyglądało dość przykro. Dostrzegła, że
zamartwia się faktem, iż nic nie powiedziała.
Draco trzymał się za nią, gdy podeszła
zobaczyć, co przygotował. Był niespokojny. Zazwyczaj nie denerwował się przy
dziewczynach, ale zdał sobie sprawę z tego, że Hermiona Granger była tą, której
należało się więcej niż tanie wino i szorstkie łóżko. Byli wrogami od chwili,
gdy po raz pierwszy ją ujrzał, dlatego też nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek
mógłby coś takiego dla niej zrobić. Los jednak lubił sobie z nimi pogrywać i
tak o to stali tutaj oboje, a on czuł suchość w ustach i pocące się dłonie, gdy
oczekiwał na jakiekolwiek słowa z ust dziewczyny.
Nagle pojawiła się przed nim burza
brązowych loków, opalona skóra, białe paski. W jednej chwili jego spocone
dłonie błądziły po jej ciele. Stwierdził, że uwielbiał trzymać ją w swoich
ramionach. Poczuł coś niewiarygodnie
słodkiego na swoich wargach, a oczy automatycznie się zamknęły, gdy poczuł fajerwerki
wybuchające w jego ciele. Ogień powoli rozprzestrzeniał się wewnątrz niego,
zaczynając od pępka i stwierdził, że nie może tego stracić, że to uczucie nie
może się skończyć.
Hermiona poczuła, jak dłonie Draco
zsuwają się w dół jej pleców, aby złapać za tyłek. Jęknęła, identyfikując
promieniujące od nich ciepło. Palce wplotła w blond włosy, bezboleśnie za nie
pociągając. Nagle odsunął się od niej i westchnęła, biorąc głęboki oddech.
Wkrótce dotknęła ustami szyi blondyna, gryząc i ssąc znajdującą się tam skórę.
Jęknął, a uczucie głęboko w jej brzuchu wzmogło się, gdy usłyszała ten dźwięk.
Nie była rozczarowana. Po minucie lub dwóch odsunęła się, aby podziwiać swe
dokonania. Jasne, złośliwe, czerwone znaki pokrywały jego poprzednio nieskalaną
skórę, dlatego ostatni raz pocałowała go powyżej obojczyka, zanim uwolniła się
z jego objęcia. Gdy tylko znalazła się w bezpiecznej odległości od upojnego
ciała, poczuła zalewający ją rumieniec. Co się z nią działo? Doszło do niej,
jak bardzo Draco się postarał i ile włożył w to wysiłku, co powodowało, że coś
ją opętało.
Draco zakręciło się w głowie. Poczuł
gorące usta na swojej szyi, a potem bardzo szybko zniknął ciężar w jego
ramionach. Powoli otworzył oczy, aby zobaczyć, że Hermiona stoi przed nim,
zaciskając palce na pasku materiału na biodrze. Przez dłuższą chwilę zerkał na
nią z uśmiechem na twarzy. Zrobił dwa kroki w przód i objął ramionami
zaskoczoną czarownicę, obejmując ją i pochylając się nad nią. Poczuł, że powoli
otacza go ramionami, a jej zmieszanie wydaje się widoczne w cichej nocy.
Podniósł ją, ignorując zaskoczony krzyk i obracając wokół. Po kilku sekundach
dziewczyna zaczęła się śmiać, a wkrótce on także zrobił to samo.
Nie wiedziała, skąd pochodziła ta
nagła radość, ale nie zamierzała narzekać. Taka stronę Draco to miła odmiana.
Nie wydawał się taki zły, kiedy nie szydził i rzucał rasistowskimi
określeniami. W rzeczywistości był kimś, z kim mogłaby dorastać. Idealnie
balansował swoim zimnem jej ogień. I nawet jeżeli ta myśl była zaskakująca,
zdecydował się, że dany czas wykorzysta jak najlepiej, ponieważ, cóż… Była
jedna rzecz, którą na pewno nauczył ją magiczny świat — życie było zbyt
krótkie, by przejmować się przeszłością i nieszczęściem.
Poczuła, że powoli opuścił ją na
ziemię. Dyszała z powodu ciągłego śmiechu, ale widząc, jak Draco zgina się z
tego samego powodu, była szczęśliwa.
Była szczęśliwa.
Wstrząsnęłoby to nią i z pewnością
przeraziło, gdyby nie zaakceptowała wcześniej faktu, że kiedyś do tego dojdzie.
Właśnie świadomość, że Draco Malfoy ją
uszczęśliwiał, spowodowała, że chwyciła jego dłoń i pociągnęła do czekającego
kosza piknikowego.
— Czy będziemy tutaj stać i się śmiać
jak osły, Malfoy? Bo nie wiem jak ty, ale ja jestem trochę głodna.
Kiwnął głową, gdy dotarli do koca, a
on niespodziewanie zachichotał. Usiadł, krzyżując nogi i pochylając się do
przodu, aby zdjął przykrywający jedzenie ręcznik. W środku było wiele
smakołyków: klasyczne, w co najmniej czterech rodzajach, kanapki przecięte na
trójkąty, sałatka makaronowa, kawałki kurczaka, mrożone czekoladowe truskawki,
mini ciasta czy tarta cytrynowa. Były tam także inne potrawy, które ledwo
pamiętała i których nigdy nie mogła nauczyć się z nazw.
Zaskoczona uniosła wzrok.
— Ty to przygotowałeś?
Jego prawa ręka powędrowała za plecy,
a policzki zaczerwieniły się.
— Tylko deser. Lubię piec i mam
nadzieję, że są dobre, ale jestem beznadziejny w gotowaniu czegokolwiek innego.
Matka zajmowała się pieczeniem, a ja jej w tym pomagałem, zanim poszedłem do
Hogwartu. Koszmarem było przekonać skrzaty, żeby pozwoliły nam wejść do kuchni,
ale i tak było warto, zwłaszcza gdy jednego razu oboje byliśmy pokryci mąką.
Ojciec wszedł, pokręcił głową z irytacją i wyszedł. Po raz pierwszy opadła mu
szczęka. Nie sądzę, że kiedykolwiek widziałem, aby tak stracił równowagę jak
tamtego dnia. — Roześmiał się, kiedy sobie o tym przypomniał, a Hermiona
zastanawiała się, czy to światło
księżyca sprawiło, że jego twarz wyglądała bardziej anielsko. Zamrugała pod
wpływem zajmującej mózg myśli i przeklęła się za to, że odpłynęła.
Od razu wzięła jedną z cytrynowych
tart i z jej ust wydobył się jęk, gdy zaczęła jeść.
— To niebiańskie, Draco. Masz nadzieję, że są dobre? To istny
orgazm! — Teraz ona się zarumieniła, słysząc swoje słowa, które zostały
zarejestrowane, więc odwróciła głowę.
Draco roześmiał się na jej uwagę i
wziął kanapkę z grillowanym kurczakiem. Odchylił się i patrzył na Hermionę,
konsumującą swój kawałek tarty, który rozpadał się w dłoniach i żałował, że nie
mogą na zawsze zostać w tej chwili — bawiąc się, nie wspominając o jego
idiotycznej przeszłości i działaniach, żadnym z jej idiotycznych przyjaciół,
tylko patrząc na siebie nawzajem. Właśnie tego pragnął. Cóż, tego i odrobiny
nieprzyzwoitości, ale był pewien, że to otrzyma z czasem.
Gdy ich przyjemna kolacja dobiegła
końca, mieli okazję lepiej się poznać. W przeciwieństwie do tego, w co
wcześniej wierzyła, w rzeczywistości nie był wyniosłym, starym Ślizgonem. Miał
bardzo suche poczucie humoru, które mogłoby cię przytłoczyć, jeśli nie byłbyś
do tego przyzwyczajony. Wolał samotność, dlatego dormitoria Ślizgonów były dla
niego odpowiednie, bo każdy uczeń otrzymywał własny pokój. Cóż, to sprawiło, że
Hermiona poczuła się zazdrosna, ponieważ sama pragnęła ciszy i spokoju, a
dziewczyny z pokoju zaczynały ją przytłaczać. Tak dobrze się bawili, że
zapomnieli o tym, iż są skąpo ubrani, co na początku wydawało się bardzo
niezręczne. Wkrótce skończyli jeść i kosz zniknął. Rzucali sobie spojrzenia i
po krótkiej chwili ciszy, Hermiona się odezwała.
— Och, pieprzyć to — jęknęła i niemal
wpadła na zaskoczonego blondyna. Upadł na plecy, a jej nogi owinęły jego talię.
— Oboje wiemy, dlaczego tu się spotkaliśmy, więc nie udawajmy nieporadnych
nastolatków, dobrze?
Wpiła się w jego usta, kładąc jedną
rękę na jego szyi, a drugą na nagiej klatce piersiowej. Zadrżał, co
spowodowało, że wibracje przeszły całe jej ciało, kiedy ją obrócił i to teraz
ona leżała na ziemi. Podparł się jedną ręką, wplatając palce w jej kręconą
grzywę. Druga krążyła po odsłoniętym biodrze, pozostawiając gorący szlak.
Po krótkiej sesji całowania postanowił
przejść dalej — jego palce zaczęły bawić się wiązaniami biustonosza. Przez
chwilę zawahał się, nie wiedząc, czy powinien to zrobić, co w gruncie rzeczy
wydawało się nieco śmieszne. Wiedział przecież, że zrobienie minetki Hermionie
w klasie eliksirów było znacznie gorsze, ale zdjęcie biustonosza było bardziej
intymne i nie wiedział, czy ona by się na to zgodziła. Gdy walczył ze sobą,
zastanawiając się nad kolejnym krokiem i omal przy tym nie wpadając w panikę,
poczuł małą dłoń na swojej i chwilę później jego ręka dotykała gorącej skóry, a
nie materiału. Spojrzał w górę i zobaczył Hermionę, która wpatrywała się w
niego ze zdenerwowaniem i podnieceniem jednocześnie. Kiedy zagryzła wargę — Merlinie, dopomóż! — nie mógł się
powstrzymać przed złapaniem ciemnego sutka w usta. Ssał go lekko, wywołując
przyjemne jęki z ust czarownicy, obecnie znajdującej się w jego ramionach,
podczas gdy on przytrzymywał jej wyginające się w łuk plecy.
Zajął się drugą piersią, która
idealnie mieściła się w jego dłoni, jak gdyby była do tego stworzona. Palce
naprzemiennie drażniły i zaciskały twardniejący sutek, a usta nadal ssały i gryzły
przeciwną stronę.
Hermionę wypełniała rozkosz. Zamknęła
oczy, twierdząc, że cisza i brak spojrzeń wzmogą przyjemność ogarniającą jej
ciało. W środku uniesienia przemknęła jej myśl, że nic nie daje z siebie, tylko
bierze, więc otrząsnęła się. Dłonie, które bezużytecznie miała rozłożone,
szybko przesunęły się po klatce piersiowej Draco, pozwalając jej poczuć
imponujące umięśnienie, ale bardziej zaintrygowało ją to, że sama mogła go
dotknąć. Jej palce stykały się ze szlakiem delikatnych włosów i odruchowo w
oczekiwaniu polizała usta. Lewą dłonią nie zaprzestawała ruchów na jego torsie,
a prawą szarpnęła za kąpielówki, przez które była widoczna jego erekcja.
Masowała imponujące mięśnie, które wyczuwała pod palcami, zanim szybko
ściągnęła spodenki, chcąc doświadczyć rozkoszy bez dzielących ich ubrań.
Oczy Draco otworzyły się szeroko i
przełknął ślinę, gdy poczuł drobne palce ślizgające się po jego klatce
piersiowej i… niżej. Nie odważył się
mieć nadziei, że będzie w stanie powstrzymać jęk, gdy te same palce owinęły się
wokół jego męskości i powoli zaczęły ruszać. Uniósł głowę z zagłębienia między
piersiami, spojrzał na Hermionę, a potem pocałował mocno w usta, dalej na niej
leżąc. Po chwili jednak Draco delikatnie rozwinął jej palce i rozsunął nogi.
Spojrzał na nią, czując, że lekko się
spięła, kiedy lekko się zsunął.
— Nie zrobię tego, jeśli mi nie
chcesz.
Widziała szczerość na jego twarzy, ale
pożądanie nią zawładnęło i tak cholernie
tego chciała, że skinęła głową i ułożyła się, czekając na eksplozję
fajerwerków, którą zapewne spowodują jego usta i nie zawiodła się. Minutę
później, poczuła mokry i gorący język na wargach sromowych, a potem zawirowanie
w żołądku i zacisnęła swe pięści, gdy przyjemność zmieniła się w ognistą falę.
Czuła, że pracuje pomiędzy jej udami. W jego włosy wplotła palce, przybliżając
do siebie. Zastanawiała się, czy ktoś ktokolwiek pomyślał, że jedno spotkanie i
nagła brawura na pustym korytarzu doprowadzi do tego.
Gdy język drażnił jej łechtaczkę,
krzyknęła, a białe plamy błysnęły w oczach, gdy ogarnął ją orgazm i chciała,
aby trwał, i trwał, i trwał....
Jednak wszystko, co dobre, kiedyś się
kończy i gdy trochę się otrząsnęła, podniosła wzrok, by zobaczyć jego
spuchnięte i nabrzmiałe usta i lekko wilgotną brodę, ale szeroko się uśmiechał,
więc usiadła, popchnęła go, by wspiąć się na niego.
— Twoja kolej, ogierze.
Ścisnęła go, aby podkreślić swój punkt
widzenia.
I gdy ich namiętne krzyki mieszały się
w nocy, jedyną rzeczą, która przeszła przez ich myśli, było, że to zbliżenie
nie będzie tylko przelotną przygodą, jednak bardzo się cieszyli, że ich mała
gra miała takie przyjemne zakończenie.
*
Hermiona miała na sobie bikini, więc mało prawdopodobne, że znalazła miejsce na
różdżkę. Autorkę poniosła trochę fantazja.
**
To dość nierealne, żeby nie zauważyć tak oczywistego faktu. Kolejny błąd
autorki.
________
Witajcie
:) w sobotnie popołudnie publikuję ostatni rozdział tej krótkiej choć
intensywnej historii. Mam wielką nadzieję, że taki obraz naszej dwójki w jakiś
sposób Was nie gorszy. Ta część to taka wisienka na torcie i pomimo fantazji
autorki udało nam się poprawić ją do tej wersji. Bardzo dziękuję betom za
świetną robotę i wsparcie. Wam czytelnikom za komentarze i miłe słowa. Byłoby mi
niezmiernie miło, gdybyście skomentowali także ten rozdział, bo ostatnio jest
ich coraz mniej pomimo wakacji.
Tyle
ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu. Enjoy!
Nie moglam cie doczekac tego rozdzialu. Jak zwykle fantastyczny :)
OdpowiedzUsuń