Rok później
Hermiona Granger wyprostowała się, gdy
stanęła przed bramą dworu Malfoyów. Dziwiło ją, dlaczego wybrali akurat ją, by sprawdziła Draco Malfoya, nawet
nie pytając ją o zdanie, choć, szczerze mówiąc, nie miała zamiaru się
sprzeciwiać ani tym bardziej rezygnować z zadania.
Jak
na razie,
pomyślała.
Biorąc głęboki oddech, wyprostowała
ramiona i podeszła do bramy, naciskając na guzik, który pozwalał wejść. Słońce
chyliło się ku zachodowi, a ona już z radością snuła plany o tym, że po
wypełnieniu misji będzie mogła wrócić do domu i zrelaksować się, biorąc kąpiel
i pijąc wino.
Kiedy podążała w stronę wejścia,
zauważyła, że niegdyś lśniący dziedziniec zarósł chwastami i wyschniętą trawą.
Nieczynną fontannę pokryła zielona pleśń, która z czasem się rozrosła. Sam dwór
wydawał się ciemniejszy niż zwykle, a pnącza zwisały ze ścian i okien.
Kręcąc głową, spojrzała przed siebie i
dotarła do schodów prowadzących do masywnych drzwi wejściowych.
Kolejny uspokajający oddech, szybkie
odliczanie do pięciu. Zapukała.
Odczekała minutę, marszcząc brwi, gdy
nikt nie odpowiedział. Zapukała ponownie, tym razem głośniej.
Kiedy powitało ją milczenie, sięgnęła
do klamki i poraził ją prąd.
Sycząc, potrząsnęła ręką i spojrzała
na drzwi.
— W porządku, zgaduję, że będę musiała
wejść do środka w inny sposób.
Zdziwiła się, gdy proste zaklęcie Alohomora zadziałało za pierwszym razem.
Drzwi otworzyły się, po tym jak usłyszała kliknięcie. Zerknęła przez próg.
— Dzień dobry? — powiedziała
niepewnie, otwierając szeroko drzwi.
Korytarz był ciemny i zakurzony.
Hermiona powoli wyciągnęła różdżkę z kieszeni i wyszeptała:
— Lumos.
Zmarszczyła brwi, rozglądając się
dookoła. Powiedziano jej, że Malfoy nadal mieszkał w dworze, choć wyglądało na
to, że to miejsce dawno opuszczono.
Niespodziewany brzdęk sprawił, że
podskoczyła lekko.
— Dzień dobry! — zawołała ponownie,
tym razem trochę głośniej. — Hermiona Granger z… z Ministerstwa. Jestem tutaj,
aby sprawdzić Malfoya. To znaczy Draco Malfoya.
Słysząc kolejny odgłos, spojrzała w
górę, a hałas dochodzący z prawej wystraszył ją tak bardzo, że sapnęła i
odwróciła się, niemal upadając.
— Co się dzieje? — zapytała głośno,
bardziej siebie. Mrużąc oczy, podeszła powoli do miejsca, skąd usłyszała hałas.
— Ktoś tu jest?
— Czego chcesz? — dobiegł do niej szorstki
głos zza rogu.
Hermiona sapnęła, słysząc go.
— Malfoy? — spytała, odwracając się w
tamtą stronę. Zauważyła jedynie schody prowadzące w dwa kierunki, a za nimi
kolejne jeszcze wyższe. — Czy możesz tu zejść, abym mogła z tobą chwilę
porozmawiać?
— Nie — Znów rozległ się szorstki
głos, dochodzący z lewej strony u rozwidlenia schodów.
Hermiona podeszła powoli do pierwszego
stopnia.
— Malfoy, to obowiązkowe, nakazano mi
cię sprawdzić…
— Cóż, jestem tutaj. Wszystko w
porządku. — Zrobił krótką pauzę. — Teraz wyjdź.
Gdyby Hermiona nie znała go dobrze,
mogłaby przysiąc, że słyszała, jak warknął ostatnie słowo.
— Obawiam się, że to nie takie proste
— oświadczyła, wchodząc na schody.
— Nie! — krzyknął bardziej agresywnie.
Tym razem rzeczywiście usłyszała warczenie w jego głosie.
Nikt jej nie będzie mówił, co ma
robić, a zwłaszcza Malfoy, dlatego stanęła bliżej.
— Daj spokój, Malfoy, nie utrudniaj
tego jeszcze bardziej. Muszę tylko cię zobaczyć, zadać kilka pytań i sobie
pójdę.
— Wolałbym ci się nie pokazywać, jeśli nie masz nic przeciwko — wyburczał
zirytowanym głosem, który Hermiona znała.
Uniosła brew.
— Jeśli tak stawiasz sprawę, mogę
kogoś wezwać i zabrać cię do Azkabanu.
Czekała, gdy zastanawiał się nad
odpowiedzią. Usłyszała ciche przekleństwa. Stanęła na wyższym stopniu.
— Kurwa. Dobra. Zaczekaj na mnie w
salonie. Zaraz zejdę — powiedział.
Już miała coś dodać, ale usłyszała, że
wycofał się ze schodów. Z trzaskiem zamknął drzwi. Wzdychając z irytacją,
odwróciła się i odnalazła drogę do ciemnego i zakurzonego salonu.
Nie chcąc siadać na małej sofie
pokrytej pyłem i pajęczynami, chodziła po pokoju, oglądając różne, brudne
bibeloty na kominku.
Kątem oka zauważyła ruch. Odwróciła
się szybko, by ujrzeć dużą postać wchodzącą do pomieszczenia i siadającą w
fotelu, który znajdował się w najciemniejszym rogu pomieszczenia.
— Widzę, że nadal się dąsasz —
mruknęła do siebie, przewracając oczami. Wyczarowała różdżką podkładkę do
pisania i zaczęła czytać z dołączonego do niej pergaminu. — Jako że zgodziłeś
się na warunki ugody, wysłano mnie, abym cię sprawdziła. Więc powiedz mi,
Malfoy, co wydarzyło się u ciebie przez ostatni rok?
Ustawiła pióro nad papierem, czekając
na zapisanie jego odpowiedzi i patrząc wszędzie, byle nie na niego.
Draco zaśmiał się.
— Och, wiesz, Granger. To i tamto…
— Przeziębiłeś się czy coś? — zapytała
Hermiona, podnosząc wzrok. — Twój głos brzmi… inaczej.
Draco odchrząknął, starając się
brzmieć jak najbardziej normalnie.
— Granger, nie zdawałem sobie sprawy,
że tak dużo uwagi poświęcasz mojemu głosowi. Może dlatego to ty tutaj jesteś, a
nie inny sługus Ministerstwa?
Prychnęła z irytacją.
— To nie… Nie było… och, nieważne. —
Zanotowała coś, zanim odchrząknęła. — Zauważyliśmy, że wysłałeś żądaną kwotę
Ministerstwu, za co jesteśmy wdzięczni.
Draco prychnął, ale nic nie
powiedział, czekając, aż zacznie kontynuować.
Bez zastanowienia Hermiona podeszła do
sofy i usiadła. Natychmiast tego pożałowała, ponieważ otoczył ją kłąb pyłu,
drażniąc drogi oddechowe. Wstała, kaszląc w dłonie. Powachlowała podkładką, aby
rozproszyć powietrze.
— Dlaczego, u licha, tu jest tak brudno? — zapytała w końcu.
— Że co, proszę? — mruknął Draco.
— Słyszałeś mnie. Tu… — powiedziała,
zataczając półokrąg ręką — jest ciemno i… brudno… to nie są standardy
czystokrwistych.
— A co ty możesz wiedzieć o standardach czystokrwistych, Granger? —
zapytał, wstając z miejsca.
Usta Hermiony otworzyły się szeroko,
gdy Draco stanął nad nią. Zawsze był od niej wyższy, ale teraz…
— Co… co ci się stało? — spytała,
chcąc cofnąć się o krok, ale nawet nie ruszyła się z miejsca.
— Nic — mruknął, odsuwając się i idąc
w zacieniony kąt.
Hermiona zrobiła krok w przód, mrużąc
oczy.
— Podejdź do światła.
Kiedy Draco po prostu stał, nie
ruszając się i nic nie mówiąc, Hermiona rzuciła w jego stronę Lumos. Jęknęła, wypuszczając z ręki
różdżkę i podkładkę. Zakryła usta dłońmi. Całe jego ciało i twarz były pokryte
jasnym futrem w odcieniu blondu, który pamiętała z czasów Hogwartu. Kły
wystawały z jego ust, a na czubku głowy znajdowały się zawinięte rogi. Chodził
boso, ponieważ jego stopy były teraz trzy razy większe niż normalnie i
przypominały bardziej łapy niż stopy. Srebrzyste oczy zdawały się większe, niż
zapamiętała i obecnie patrzyły na szatynkę.
— Malfoy… Co… co ci się stało? — ponowiła pytanie, gdy odzyskała
głos.
— Co? — sapnął. — Nie podoba ci się
mój nowy wygląd?
— Mówię poważnie — oświadczyła, robiąc
odważny krok do przodu. — Co…
— To nie twoja sprawa, Granger —
powiedział Draco, warcząc na nią, po czym odszedł.
— Wiesz, że muszę to zgłosić…
— Nie zrobisz tego! — ryknął,
odwracając się tak szybko, że Hermiona podskoczyła. Odzyskała rezon i spojrzała
na niego, krzyżując ramiona na piersi.
— Cóż, najwyraźniej jesteś pod wpływem
poważnej czarnej magii, jeśli…
— Myślisz, że to zrobiłem? Sobie? Chyba cię popierdoliło, wiesz o tym?
— Ale… co się stało? — spytała, stojąc
przed nim.
— Mówiłem już. To nie twoja sprawa —
oświadczył, odwracając wzrok, zanim przechylił głowę i pochylił się, żeby coś
podnieść. Różdżka Hermiony wyglądała jak maleńki kij w gigantycznej łapie,
którą kiedyś była jego ręka.
Hermiona spojrzała na różdżkę, a potem
na jego twarz, zanim zwilżyła wargi i zapytała cicho:
— Czy mogę odzyskać moją różdżkę? —
Wyciągnęła rękę. — Proszę?
Draco przetoczył między palcami
różdżkę z drzewa winorośli.
— Właściwie myślę, że zatrzymam ją
sobie na dłużej. — Odwrócił się i zaczął iść. — Nie możesz wyjść i paplać całej
czarodziejskiej społeczności o moim… stanie.
Hermiona nie miała innego wyboru, jak
tylko podążyć za nim, zauważając ogon wystający z jego ogromnych szat.
Odchrząknęła, próbując go dogonić.
— Nie możesz mnie tu zatrzymać,
Malfoy…
— Serio? — zapytał, rzucając jej
wyzwanie. — No to patrz.
Hermiona westchnęła niecierpliwie.
— W Ministerstwie wiedzą, że przyszłam
dzisiaj do ciebie. Jeśli zniknę, to będzie pierwsze miejsce, w którym będą mnie
szukać.
Draco zatrzymał się u schyłku schodów
prowadzących do dwóch skrzydeł dworu, ściskając różdżkę w dłoni.
— Obiecuję, że nikomu nie powiem —
powiedziała Hermiona, podchodząc do niego. Próbowała spojrzeć na jego twarz, co
spowodowało, że odwrócił wzrok.
— Przepraszam, Granger, ale twoje
słowo gówno dla mnie znaczy — oświadczył, robiąc trzy kroki naraz, aż do
półpiętra, gdzie schody się rozwidlały. Stanął po lewej stronie i kontynuował:
— Wybierz sobie pokój w skrzydle wschodnim, ale nie waż się zbliżyć do skrzydła
zachodniego. Jest moje i nikt tu nie ma wstępu.
Hermiona musiała pobiec po schodach,
aby go dogonić.
— Co masz na myśli, mówiąc: „wybierz
sobie pokój”? Nie zostanę tutaj, Malfoy. Mogę wyjść z dworu z różdżką czy bez,
kiedy tylko zechcę.
Odwrócił się do niej i mogła przysiąc,
że się uśmiechnął.
— Śmiało, spróbuj. Nie możesz się
aportować lub deportować, ponieważ osłony na to nie pozwalają. Drzwi są
zaczarowane, więc zamykają się automatycznie… i bez magii — powiedział,
machając jej różdżką przed oczami. — nie możesz ich otworzyć. Sieć Fiuu także
jest odcięta.
Hermiona prychnęła, ponownie krzyżując
ramiona na piersi. Odprowadziła spojrzeniem Draco zmierzającego w stronę swojej
części dworu.
— Słodkich snów, Granger.
___________
Witajcie :) mamy weekend, więc pora na kolejny rozdział tłumaczenia. Ten opisywał pierwsze spotkanie Draco i Hermiony. Przebiegło tak, jak to przewidywaliście, czy coś Was zaskoczyło? Dajcie znać w komentarzach.
Wiem, że to dopiero początek (tak samo jak tydzień temu) i zapewne oczekiwaliście wartkiej akcji, ale... to dopiero za tydzień :) Mam nadzieję, że macie cierpliwość i poczekacie.
Przy okazji bardzo dziękuję za ogrom komentarzy i miłych słów pod pierwszym rozdziałem. Cieszę się, że ta historia także Wam się spodobała.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu. Enjoy!
Nie zaskoczyło mnie to opowiadanie narazie jakoś czymś, bo w głowie mam bajkę i nie odbiega dużo od niej na tą chwile, ale mam nadzieję że wszystko się rozkręci ☺️ Czekam na więcej. Pozdrawiam Asia ☺️
OdpowiedzUsuńOczywiście wszystko się rozkręci, ale na to potrzeba czasu :)
UsuńPozdrawiam!
Znowu trafiam tu ż opóźnieniem... Ale trafiłam! :D
OdpowiedzUsuńChamski i warczący Malfoy - nic nowego. Wprawdzie dziwi mnie że będzie więził ją w swoim dworze,bo przecież... o Nie! Będą musieli spędzać ze sobą czas! ;)
Podoba mi się. Kiedy byłam małą dziewczynką ( teraz jestem już tylko niską kobietą 😂) to uwielbiałam tę historię. To ciekawy pomysł na dramione i jestem bardzo niecierpliwa dalszego ciągu :)
Wszystkie moje ukochane opowiadania na bloggerze umarły porzucone 😢 boli mnie To, bo trochę się na nich wychowałam. Ale twój blog żyje i ma się dobrze - mam nadzieję że Ty również!
Pozdrawiam!
Cieszę się, że jesteś!
UsuńMalfoy jak zwykle musiał pokazać się ze złej strony, ale jeszcze się poprawi :) a wspólne spędzanie czasu wyjdzie im na dobre.
Wiem, że większość blogów umarło, ale ja postanowiłam działać dalej. U mnie wszystko w porządku, w sumie nawet bardzo :)
Pozdrawiam