Oczy
Draco zwęziły się. Już trzeci raz w tym tygodniu Hermiona mrugnęła do niego i
odeszła z irytującym uśmiechem na twarzy. A to dopiero wtorek. Zaczął rozmyślać
o tym, w jaki sposób mógłby jej się odpłacić. Na chwilę obecną, pozwalał jej
się bawić w kotka i myszkę, ale pomimo faktu, że także czerpał z tego radość,
za każdym razem, gdy ją widział, był coraz bardziej sfrustrowany. Mały Malfoy w
spodniach nie myślał tak samo jak on i kiedy tylko Hermiona uśmiechała się w
tajemniczy sposób, stawał, aby jej zasalutować. Musiał coś z tym zrobić. Był
Malfoyem i nie mógł pozwolić na to, żeby ta dziewczyna miała nad nim taką
władzę. Nigdy by nie przyznał, że w ogóle ją posiadała — to puszka Pandory,
której nawet nie zamierzał otwierać.
Nagle
przyszedł mu do głowy pomysł. Nie zamierzał skonfrontować się z nią w taki
sposób, jak zrobiła to ona. Tak zachowywali się Gryfoni. Mógłby ją torturować.
Mógłby sprawić, że będzie go pragnęła, żeby przyszła do niego i powiedziała,
czego tak naprawdę od niego chce. Uśmiechnął się ślizgońskim uśmiechem, przed
którym wszyscy powinni uciekać i który był znakiem firmowym jego domu.
Czekał
cierpliwie na kolejną lekcję eliksirów, które mieli wspólnie. Zwykle te zajęcia
były pełne napięcia nie do zniesienia. Jego plan zakładał, że spowoduje, iż
będzie czuła napięcie innego rodzaju.
Wcześnie
przybył do sali, aby przygotować to, co potrzebował. Zwykle siedział w drugiej
ławce od końca razem z Blaise’em, a Hermiona samotnie w trzecim rzędzie,
dokładnie dwa rzędy dalej od niego. Przypomniał sobie, że kiedyś naśmiewał się
z faktu, dlaczego nikt nie chce z nią siedzieć, zanim potrząsnął głową,
przypominając sobie przy okazji, że nie jest już takim palantem i musi jej to
udowodnić. Koncentrując się na swoim planie, stwierdził, że siedząc za nią, mógłby
wiele zdziałać. Siedzenie obok niej byłoby jeszcze lepszą opcją i miał
nadzieję, że mu się to uda. Zastanawiał się, co mógłby zrobić, aby się z nią
droczyć. Dokładnie chwilę później niemal bezgłośnie wszedł do klasy profesor
Snape, zanim nagle się zatrzymał, zaskoczony faktem, że jego chrześniak obraca
w palcach pióro z niezmiernie oburzającym wyrazem twarzy. Patrzył na niego
jakiś czas, zanim zrozumiał, co się stało.
Podszedł
do Draco i odezwał się cichym głosem:
—
Jak mogę ci pomóc z tym szczególnym dylematem, panie Malfoy?
Draco
podskoczył z zaskoczenia, nie zauważając przyjścia Severusa.
—
Uch, Severusie, nie widziałem cię. Gdz-Jak się miewasz? Wszystko w porządku?
Severus
uśmiechnął się. Jego chrześniak ma przechlapane.
—
Draco, przez ten czas, kiedy się znamy, nigdy nie zapytałeś, jak się miewam. To
dość podejrzane, nawet pomijając jąkanie. Więc powiedz mi, kto tak wytrącił się
z równowagi czy mam się tego dowiedzieć na własną rękę?
Draco,
co dziwne, przypominał teraz rybę wyjętą z wody. Łapał powietrze,
wytrzeszczając przy tym oczy. Snape zarechotał krótko, patrząc na swego
chrześniaka i potrząsając głową.
—
Severusie, musisz wiedzieć, że jestem Malfoyem.
—
Uwierz mi, Draco, bardzo dobrze zdaję sobie z tego sprawę — przerwał mu
Severus. — Miałem ogromną przyjemność poznania twojego ojca na długo przed tym
zanim znałem ciebie, a wy dwaj jesteście podobni do siebie na tylu
płaszczyznach, że nawet nie masz o tym pojęcia.
Draco
trochę poczerwieniał, co jeszcze bardziej rozbawiło jego ojca chrzestnego,
zanim się odezwał.
—
Jestem Malfoyem, a oni nigdy się nie denerwują. Cokolwiek sobie myślisz, mylisz
się. Nie masz racji. — Zadarł nos do góry i wciągnął głośno powietrze. Severus
nie mógł się powstrzymać na ten widok i wybuchnął śmiechem, pomimo tego, że
większość ludzi uważało, iż nie jest do tego zdolny.
Draco
zarumienił się i czekał, aż przestanie się śmiać. Powiedzenie czegokolwiek
mogłoby spowodować, że będzie jeszcze gorzej, wiedział to z doświadczenia.
Kiedy Snape się uspokoił, Draco przemówił:
—
Dobra, teraz się uspokój. — Po raz drugi pociągnął nosem. — Powinieneś
wiedzieć, że planuję dzisiaj siedzieć w drugiej ławce. Chciałbym usiąść obok
Zabiniego, ale dzisiaj jest bardzo rozkojarzony i jestem pewien, że nie
będziesz zadowolony z wymiocin w kociołku.
—
A dlaczego druga ławka*, Draco? — zapytał ostrożnie Snape.
Trzymał
na wodzy swoje myśli, bo nie chciał, aby poruszały się w kierunku, do którego
był przekonany, że zmierzają.
—
Ponieważ obaj wiemy, że potrzebuję partnera do eliksirów, a tylko Granger nie
ma pary. — odpowiedział Draco gładko, próbując się ponownie nie zająknąć.
Skończył zdanie, niedbale wzruszając ramionami i mając wewnętrzną nadzieję, że
jego ojciec chrzestny nie zwróci uwagi na te farmazony.
Na
twarzy Severusa pojawiło się przerażenie, gdy zrozumiał, co się dzieje. Jego
chrześniak i … Hermiona Granger? Nie mógł nawet myśleć o ich obojgu razem. Zbyt
się różnili. Właśnie. Jak? Ale nie mógł pozwolić, aby jego twarz wyjawiła zbyt
wiele, dlatego powiedział:
—
Dobrze, możesz, ale tylko na tę lekcję, zrozumiano?
Widział,
jak Draco próbuje ukryć triumfalne spojrzenie w oczach, kiedy skinął głową, jak
szczęśliwe dziecko. Severus wiedział lepiej i po prostu miał nadzieję, że
chłopak nie popełni największego błędu w swoim życiu.
Draco
czuł się jak jeden ze złych mugolaków z komiksów, które czytał w dzieciństwie:
triumfujący i mający ogromną chęć zatrzeć ręce z podniecenia, jednak
powstrzymał się. To nie był czas i miejsce na takie wybryki. Może kiedy będzie
sam.
Usiadł,
lekko się uśmiechając i cierpliwie czekając na przyjście Hermiony. Gdy tylko
skończył myśl, jego zmysły wyczuły zapach wanilii.
—
Aha — pomyślał. Idealny moment. Słyszał jej kroki, gdy podeszła bliżej swej
ławki i wreszcie się zatrzymała.
—
Malfoy — powiedziała zaskoczona.
—
Granger — odpowiedział tym samym tonem. — Jak miło cię widzieć.
Jej
wargi zadrżały:
—
Jesteśmy na tym samym roku, głupku.
—
Heh, wydaje się, że tak. Zaskakujące, nieprawdaż? — odpowiedział zdecydowanym,
bezczelnym tonem.
Nozdrza
Hermiony drgnęły, zanim zdała sobie sprawę z tego, co on próbuje zrobić. Jej
zachowanie wyraźnie się zmieniło. Oczy zamgliły, a usta rozciągnęły w kpiącym
uśmiechu, ręka uniosła się, aby rozpiąć jeden guzik, nie za dużo, ale
wystarczająco, aby Malfoy się spocił. A przynajmniej taką miała nadzieję. Była
trochę rozczarowana faktem, że nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Jednak
postanowiła darowanemu koniowi nie zaglądać w zęby i powiedziała mu, żeby się
odsunął. W momencie gdy usiadła, usłyszała dwa okrzyki:
—
Hermiono! Co ty robisz?!
Skrzywiła
się. Zapomniała, że Harry i Ron też tu będą. Pocieszała się faktem, że zawsze
siedziała sama, więc nie mogli się poczuć tak, jakby ich porzuciła. Za bardzo.
Powoli
odwróciła się i pomachała do nich, słysząc za sobą chichot, gdy to zrobiła.
Odwróciła się, by spojrzeć na winowajcę.
—
To twoja wina, Malfoy, próbuję to naprawić. Więc przestań rechotać.
Malfoy
wyglądał na obrażonego jej słowami.
—
Malfoyowie nie rechoczą, Granger. Wyrzuć z głowy to straszne pojęcie.
Kiedy
miała odpowiedzieć, jakaś dłoń wylądowała na jej ramieniu i szarpnęła w tył. Po
jej wyrazie twarzy widać, że ją zabolało.
Oczy
Draco zwęziły się i niemal natychmiast zapragnął ją ochronić. Zanim zdążył
zrozumieć, co się stało, głos przesycony gniewem warknął:
—
Nie waż się nawet z nią rozmawiać, ty obślizgły gadzie. Nie wiem, dlaczego tu
siedzisz, ale radziłbym wrócić na swoje miejsce.
Łasica.
Oczywiście. Kto inny mógłby to być poza rudym głupcem? Draco nałożył maskę
Ślizgona, zanim spojrzał w lewo, gdzie znajdował się Weasley ciskający
błyskawice i zadumany Potter. Pomimo tego, że był zmieszany, Draco postanowił
zająć się tym później i najpierw poradzić sobie z Weasleyem.
—
Jeśli Granger nie ma nic przeciwko mojemu siedzeniu tutaj, Weasley, bo nie ma,
i nie potrafisz się z tym pogodzić, czego nie rozumiem, to myślę, że to nie
jest twój interes — powiedział spokojnym głosem i wrócił do dawnej pozycji, aby
przejrzeć notatki z eliksirów.
Tymczasem
Hermiona była nieco zdumiona tym, jak Draco radził sobie z sytuacją. Czego nie
można było powiedzieć o Ronie, którego uszy i szyja były tak czerwone, jak jego
niesławne włosy. Postanowiła położyć kres sytuacji i oznajmiła zdecydowanym
głosem:
—
Ronaldzie, wróć na swoje miejsce. Ze mną wszystko w porządku. Malfoy nie
przeszkadza mi i nie musisz się martwić. Poza tym na dzisiejszych zajęciach
będziemy pracować w parach, więc w sumie dobrze się składa.
Twarz
Rona kipiała z oburzenia.
—
Dobrze się składa? Dobrze się składa?! Postradałaś zmysły, Hermiono? Draco
Malfoy siedzi obok ciebie. Jeśli potrzebujesz pary, ja albo Harry możemy z tobą
usiąść. Przecież wiesz, że nie mamy nic przeciwko.
Hermiona
lekko popchnęła go, mówiąc zirytowanym tonem:
—
Poważnie Ron, myślisz, że Malfoy jest aż tak głupi? — Spojrzenie, które jej
rzucił, zasugerowało, co myśli o tym pytaniu. — Nic nie zrobi w pomieszczeniu
pełnym uczniów i przy profesorze Snape’ie, który przyjdzie za chwilę,
więc lepiej zajmij swoje miejsce, chyba że chcesz, aby Gryffindor przegrał
walkę o Puchar Domów zanim ta się na dobre zaczęła. — Rzuciła mu ostrzegawcze
spojrzenie.
Ron
otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale w tym momencie otworzyły się drzwi i
Snape wszedł do pomieszczenia, szeleszcząc peleryną.
—
Ach, pan Weasley i pan Potter. Wydaje mi się, że ponad sześć lat nauki w tej
szkole nauczyło was wiele o poruszaniu się po okolicy. Czy to zbyt trudne dla
naszych bohaterów, aby usiąść na wyznaczonych miejscach? Potrzebujecie pomocy?
— Jego szyderczy ton uwidocznił się jeszcze bardziej w tej chwili. Harry,
zdając sobie sprawę, że Hermiona ma rację, pociągnął za sobą Rona, który
zrezygnował i usiadł, rzucając ostre spojrzenia w kierunku Malfoya i Snape’a.
—
Teraz, gdy w klasie zapanował porządek, chciałbym abyście zapoznali się z
instrukcją i zaczęli warzyć eliksir. Nie powinno to zająć więcej niż
czterdzieści trzy minuty, ale znając was, cymbały, pewnie w tym czasie nie
potrafilibyście nawet zawiązać butów. Proszę tylko o to, żebyście nie wysadzili
siebie i innych. — Jego oczy skierowały się na Harry’ego i Rona. — Chociaż w
niektórych przypadkach, to nie byłoby najgorsze, co może się zdarzyć. — Twarz
Harry’ego zaczerwieniła się, kiedy Ron zdawał się nie rozumieć insynuacji
profesora, w zamian całkowicie skupiając się na piorunowaniu go wzrokiem.
Machnął
różdżką i słowa pojawiły się na tablicy, po czym odwrócił się, wiedząc, że nikt
nie ośmieli się zrobić nic niepożądanego. Nikt poza Draco oczywiście, którego
myśli biegły w kierunku zupełnie przeciwnym niż poprawnym i pożądanym.
—
Wiesz, Granger, nie miałaś racji — zauważył niedbale, podczas gromadzenia
składników.
Hermiona
spojrzała na niego ze zdziwieniem.
—
W czym?
—
Kiedy powiedziałaś, że nic nie zrobię w pomieszczeniu pełnym uczniów i profesora
Snape’a. — Rzucił przeszywające spojrzenie, które sprawiło, że jej policzki
zapłonęły, zanim wróciła do przeliczania gumochłonów.
Jej
myśli wirowały, czy on miał na myśli…? Dwa razy się z nim droczyła w zaciszu
korytarza, ale nie mogła oczekiwać, przymknie oko na to, jak go za każdym razem
zostawiła niespełnionego. To znowu rozumiała bardzo dobrze, ale nie mogła pojąć
skąd takie ciepło w jej brzuchu, na myśl o tym, co on może jej zrobić. Czy nie
powinna być zaniepokojona, zatroskana lub się bać? Nie powinna czuć tego…
cokolwiek to było. Zdecydowała, że najlepszym sposobem działania będzie
zignorowanie go, gdyby próbował się z nią drażnić, jak to zazwyczaj robił.
Draco
zauważył, co go rozbawiło, jak biła się z myślami, próbując opracować jakiś
plan działania, a potem delikatnie skinęła głową, zanim wróciła do krojenia
składników. Zdecydował, że nadszedł czas na rozpoczęcie tego, czego planował od
samego początku lekcji.
Kiedy
jedna ręka liczyła suszone chrząszcze, druga zeszła do miejsca między nimi,
powoli przesunęła się, aby lekko dotknąć jej kolana. Poczuł, że podskoczyła,
czując niespodziewany dotyk, zanim klepnęła go w dłoń, szybko sycząc „Draco!”,
ale to go nie zniechęciło. Oczywiście spodziewał się oporu. Po chwili, jego
ręka znowu leżała na jej kolanie, ścisnęła trochę mocniej, a jego palec
wskazujący zaczął rysować wzory.
Hermiona
zaczęła znowu, ale tym razem delikatnie wyjęła jego rękę, rzucając mu
ostrzegawcze spojrzenie, zanim wróciła do pracy. Draco nie dawał za wygraną i
ponownie położył dłoń na jej udzie, ściskając lekko. Nóż Hermiony wyślizgnął
się z ręki, w wyniku nacisku na udo i eksplozji w brzuchu. Chwyciła nadgarstek
Draco, ale dziwnie się zawahała. Gdyby miała być zupełnie szczera ze sobą, nie
chciała tego. Chciała zrobić coś buntowniczego i zupełnie nie w jej stylu, więc
nie odsunęła jego dłoni i wróciła do krojenia. Robiąc to, przegapiła
zaskoczony, ale zwycięski wyraz twarzy Draco na jej nieme przyzwolenie. Teraz z
całą pewnością wiedział, że też tego chciała. Po prostu nie wiedziała jak
mocno, ale był pewny, że to w swoim czasie się zmieni. Palce mocno masowały jej
udo, kierując się ku górze. Czuł, że Hermiona się napięła. Dotykał grubej
tkaniny spódnicy, a już po chwili jego palce znalazły się pod nią, a stamtąd
wspinały się dalej , co spowodowało, że Hermiona usztywniła się jeszcze
bardziej pod jego dotykiem. W końcu dotarł do wewnętrznej części uda, które
mocno ścisnął. Gdy już miał dotknąć jej wilgotnej kobiecości, a ona z
podekscytowaniem czekała na ten ruch, Draco upuścił swój nóż.
Zmarszczyła
ze zdezorientowania brwi, ponieważ nigdy nie widziała, aby był tak nieostrożny
na eliksirach. Upuszczenie noża było tutaj traktowane jak grzech. Odpowiedź
pojawiła się bardzo szybko, gdy znowu poczuła coś na swoim kolanie. Tym razem
były to jego usta. Oczy Hermiony rozszerzyły się, gdy poczuła niespodziewaną
pieszczotę warg Draco na jej kolanie, a potem wyżej… i wyżej. Nie mogła
uwierzyć, że robił to na zajęciach, na eliksirach. Jeszcze bardziej
niewiarygodne było to, jaką jej to sprawiało przyjemność. Nagle padł na nią
pojawił się cień.
—
Panno Granger, czy mogę zapytać, dlaczego siedzisz tu jak nic nierobiący błazen
i gdzie zniknął twój partner?
Hermiona
otrząsnęła się z transu i odpowiedziała drżącym głosem:
—
Uch, przepraszam panie profesorze, z-zamyśliłam się na chwilę, przez co
opuściłam jedną linię tekstu i właśnie sprawdzam. Draco, uch, upuścił coś i
szuka tego pod stołem. — Cieszyła się, że potrafiła mówić składnie, gdy usta
Draco dotarły do miejsca, w którym chwilę temu były jego palce.
Profesor
Snape spojrzał na nią, a potem na stół, z powrotem na nią i o sekundę dłużej na
stół, zanim jego twarz nabrała zielonkawego odcienia, gdy zrozumiał, co się
może wydarzyć. Szybko odwrócił się i wycofał do swego biura, zaskakując
wszystkich faktem, że nie ukarał Hermiony.
Tymczasem
Draco bawił się jak nigdy w życiu. Bez względu na to, czy była świadoma czy
nie, lewa dłoń Hermiony chwyciła jego włosy i chociaż żałował, że nie mógł
usłyszeć jej jęku, nawet najmniejszy jej ruch, wystarczył, aby go zaspokoić.
Jego język szybko dotarł do krawędzi koronkowej bielizny. Nie mógł jednak
pozostać pod stołem zbyt długo, bo ktoś mógłby zacząć coś podejrzewać. Więc po
prostu delikatnie ją pocałował pośrodku, dmuchając lekko powietrze przez usta,
słysząc długi oddech nad sobą i wstał, aby zająć swoje miejsce, kładąc przy
okazji nóż na stole. Spojrzał na Hermionę i zastał bardzo, bardzo przyjemny
widok. Jej policzki miały jasnoczerwony kolor, usta zaróżowiły się, a oczy
lśniły pożądaniem i napięciem. Włosy były w nieładzie, a wyraz twarzy
sugerował, że otrzymała przyjemność, ale nie taką, jaką by sobie życzyła. Cóż,
z zadowoleniem dokończyłby, ale w bardziej prywatnym miejscu i z mniejszą
ilością potencjalnych podglądaczy.
Szybko
rozejrzał się, aby sprawdzić, czy ktoś ich obserwuje, ale zorientował się, że
nie. Pochylił się do przodu, dotykając kciukiem jej policzek, delikatnie
przecierając jej usta. Widział jej wysuwający się język i doprowadzało go to do
szaleństwa. Wiedział, że nic więcej nie może się tutaj wydarzyć, więc szybko
wycofał dłoń, delikatnie się do niej uśmiechnął i wrócił do pracy, jakby nic
się nie stało.
Hermiona,
gorąca i zdenerwowana, nadal nie mogła przestać myśleć o tym, co się stało. Czy
Malfoy właśnie pocałował ją… tam? Czuła się tak, jakby w pomieszczeniu było
zbyt gorąco, dlatego odpięła kolejny guzik koszuli, jednak obawiała się, że
będzie to odebrane za nieprzyzwoite, dlatego znów go zapięła. Czy to fundowała
mu podczas tych dwóch spotkań? Niewiarygodnie, irytujące niespełnienie? Nic
dziwnego, że chciał się na niej odegrać.
Potrząsnęła
głową, aby oczyścić umysł. Byli w klasie, pomimo tego, co właśnie się stało.
Jednak nadal była rozkojarzona i za wcześnie wrzuciła jeden składnik. Eliksir
wybuchł. Kiedy dym zniknął, Hermiona stała z szeroko otwartymi ustami i oczami,
starając się zrozumieć, co właśnie się stało, a Draco wyglądał jak kot, który
właśnie zjadł kanarka. Wszyscy wokół wpatrywali się w nich z niedowierzaniem;
jak to możliwe, że dwoje najlepszych uczniów zdołało wysadzić eliksir w taki
sposób, że sam Seamus Finnigan byłyby z nich dumny?
Właśnie
wtedy zadzwonił dzwonek, a jeszcze zielony Snape opuścił lochy bez żadnego
słowa, dostrzegając zszokowane spojrzenia uczniów oczekujących jakiejś kary dla
Hermiony.
Dziewczyna
nadal była w szoku, kiedy poczuła dłoń przesuwającą się po dolnej części jej
pleców, wysyłającej przyjemne dreszcze. Spojrzał w górę, aby zobaczyć
mrugającego do niej Draco, zanim ruszył do wyjścia. Jak to możliwe, że może
wyglądać jak dzieło Boga, nawet gdy jest pokryty popiołem i śmierdzi gorzej niż
skunks?
Cóż,
to jedna z tajemnic wszechświata, na którą odpowiedzi nigdy nie pozna.
*
Błąd autorki; Hermiona siedzi w trzeciej ławce.
Czytaj dalej →
______
Witajcie
:) Długo zastanawiałam się, co mogę opublikować po świętach i wtedy
przypomniałam sobie, że mam gotowy ten rozdział. Co o nim sądzicie? Lubicie
taką wersję Hermiony, czy wręcz przeciwnie? Jestem ciekawa Waszych opinii.
Wiem,
że obiecywałam częste publikacje, ale niestety życie niczego mi nie ułatwia i
mam bardzo mało wolnego czasu. Zamierzam trochę nadgonić, więc może moje
postanowienia mają sens? Oby tak było.
Tyle
ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Cześć ♡
OdpowiedzUsuńWeszłam tu odruchowo i już miałam zamykać stronę, żeby nie dołować się brakiem lektury, kiedy... zobaczyłam TO.
CO TO JEST?!
I DLACZEGO JEST TAK CUDOWNE?
Przetłumaczone gładko, świetnie się czyta. Hermiona jest tutaj... inna. Ale podoba mi się :) Jeśli nagle nie zmieni się w pustą, wytapetowaną laleczkę o dziwnych priorytetach - jak dla mnie może uwieść i samego Diabła. I nie mówię tu o Zabinim ;)
Dziękuję za ten tekst ♡
Tylko co z Furtką? Czekam i czekam a jak nie było tak nie ma kontynuacji. A szkoda :C
Pozdrawiam serdecznie i życzę spełnienia świąteczno-noworocznych marzeń :)
A. Czuczejko
To opowiadanie ma w sobie coś innego, więc w sumie nie powinny mnie dziwić takie komentarze, ale i tak jestem miło zaskoczona, że Ci się podobało. Spokojnie, Hermiona nie będzie pustą lalką. Została tylko jedna część, która także będzie interesująca w swój wyjątkowy sposób ;)
UsuńZ Fretką sytuacja przedstawia się tak, że moja beta ma problemy z komputerem i od dwóch miesięcy betowanie stoi w miejscu. To niestety nie jest ode mnie zależne. Znalazłam zastępczą betę na kolejny rozdział, ale nie wiem jak będzie z pozostałymi. Musicie uzbroić się w cierpliwość.
Przy okazji zapraszam na świąteczny tekst, który z pewnością Ci się spodoba. Komentarze oczywiście wskazane ;) Jej ślub, jego pogrzeb
Pozdrawiam i również życzę spełnienia postanowień!
*Fretką. Moja Autokorekta bardzo mnie nie lubi.
OdpowiedzUsuńO jeny, ale się uśmiałam.
OdpowiedzUsuń:D Ten rozdział jest świetny! Choć przyznam, że musiałam wcześniej sobie przypomnieć co było w poprzednich rozdziałach:) Czekam wreszcie na ich spotkanie sam na sam ;)
Miło, że się podobało! Ten rozdział to taki przedsmak przed ostatnim, w którym będzie miało miejsce coś o wiele ciekawszego ;)
UsuńPozdrawiam
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak to się stalo, że komentuję to opowiadanie dopiero teraz, tym bardziej, że jest to jedno z moich ulubionych w Twoim wykonaniu.
Tradycyjnie już wiadomo, że dzialy się rzeczy niepojęte, robiło się czsami porno i duszno, a ja spragniona kolejnego rozdziału i jednocześnie martwiąca się, że jest on już ostatnim, obiecuję, że skomentuję go od razu po publikacji.
Iva Nerda
Każda z nas jest pochłonięta milionem innych spraw, więc nic dziwnego. To opowiadanie to zbiór rzeczy dziwnych i niepojętych, ale mimo wszystko przystępnych :D Ostatni rozdział spełni wasze oczekiwania w 100%, ale jeszcze nie wiem, kiedy będzie opublikowany...
UsuńGenialny przezabawny rozdział, zachowanie Draco sprawiało, że wręcz rechotałam ze śmiechu, doprawdy świetny!
OdpowiedzUsuńCharlotte
wschod-slonca-dramione.blogspot.com
Draco w tym opowiadaniu jest cudowny, zresztą nie powinno nas to dziwić :D
UsuńSwietny i przezabawny rozdzial :D Mimo, ze historia jest raczej dziwna i niecodzienna to nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu.
OdpowiedzUsuń