niedziela, 9 grudnia 2018

Rozdział 39: Lojalność


Rozdział pisany w trzeciej osobie

Harry bierze głęboki oddech.
— Zwyciężymy — szepcze Hermiona.
Poczucie winy ściska go w dole brzucha, ale kiwa głową.
— Chodźmy — woła.
Wszyscy zebrani w Wielkiej Sali wychodzą na zewnątrz. Przez chwilę Hermiona jest zaskoczona, widząc pojedynki rozgrywające się na terenie Hogwartu. Ostatnio nie potrzebowali zaklęć rozgrzewających, ale wtedy nic im nie sprzyjało.
Draco odciąga ją brutalnie na bok, a zaklęcie wbija się w ścianę.
— W porządku? — pyta chłopak.
Hermiona przytakuje i zaczyna rzucać własne klątwy.

~*~*~*~*~*~

Harry rzuca kilka zaklęć, zmierzając na środek korytarza. Voldemort bacznie mu się przygląda. Spotykają się w samym centrum chaosu.
— Gotowy na śmierć, Harry Potterze? — pyta Voldemort.
— Tak, ale najpierw ty — odpowiada Harry.
Różdżka Voldemorta jest ledwo widoczna, ponieważ rzuca klątwę po klątwie. Umiejętności Harry’ego znacznie się poprawiły, odkąd spotkali się na cmentarzu dwa i pół roku temu. Czarna różdżka ma niesamowitą moc.

~*~*~*~*~*~

— Nie pozwól, żeby zaatakował cię innym zaklęciem niż klątwa zabijania — ostrzegła Luna. — Twoje ciało musi być nienaruszone.

~*~*~*~*~*~

Harry unika ognia, który pali trawę. Następnie odpowiada tym samym. Odetchnij głęboko, myśli chłopak.
Expelliarmus — wymawia formułę, a Voldemort odpowiada zaklęciem.
— Pora umierać — syczy. Harry znajduje drzwi z błyskawicą w swoim umyśle. — Avada Kedavra — mówi Voldemort.
Zielone światło zmierza do Harry’ego, gdy ten otwiera drzwi, wypuszczając horkruksa.
Harry upada na ziemię z pustymi oczami.
Voldemort wybucha histerycznym, triumfalnym śmiechem.

~*~*~*~*~*~

Stworek pojawia się obok Snape’a w dworze Malfoyów.
— Pan powiedział, że będziesz tego potrzebował — mówi skrzat, podając miecz Gryffindoru.
Nagini siedzi zwinięta w kącie, ale zaczyna się wić, gdy Snape sięga po miecz. Odwraca się do węża. Nagini napręża się i atakuje mistrza eliksirów. Severus wymachuje mieczem i odrąbuje głowę gada.
Potem robi krok w tył.
— Chodźmy — mówi, po czym Stworek bierze go za rękę i teleportują się z trzaskiem.

~*~*~*~*~*~

— NIE! — wrzeszczy Voldemort na polu bitwy.
Harry wstaje z ziemi, a Voldemort patrzy wprost na niego, rzucając kolejne klątwy. Harry robi unik i wbija w wir walki.
Jego zaklęcia są dokładniejsze i potężniejsze, kiedy zbliża się do Czarnego Pana, odpychając go.

~*~*~*~*~*~

Draco nie walczy o swoje życie, tylko dla niej i to zmienia wszystko. Wychodzi z niego demon z zębami ostrymi jak brzytwy i pazurami w postaci zaklęć. Dolał oliwy do ognia, gdy zdecydował się walczyć przeciwko innym bestiom, aby wyrządzić krzywdę.
Ale teraz go to nie obchodzi. Niech potwór go pochłonie. Nie ma nic do stracenia. Umrze dzisiejszej nocy, a ona przeżyje. Tylko to się liczy.

~*~*~*~*~*~

Oszaleli, myśli Hermiona, widząc jak Śmierciożerca celuje w Draco. Paradoksalnie mężczyźni są w różnych obozach, ale dziewczyna zauważa, że zwolennik Voldemorta jest przepełniony wściekłością i nie ma żadnych zahamowań. Hermiona postanawia walczyć dla Draco.
Nie mogę cię stracić, myśli desperacko. Śmierciożerca zmierzający w jej kierunku, upada kilka cali przed nią, ale wciąż się porusza.
Dziewczyna stoi dziesięć jardów dalej, kiery klątwa leci w kierunku Draco. Widzi, jak blondyn zaciska zęby, gdy niebieski płomień uderza z wielką siłą. Opada na kolana, jego ciało sztywnieje, a ręce wbijają się w ziemię.
— Nie — szepcze Hermiona. — NIE! — krzyczy.
Biegnie przed siebie, omijając przeszkody. On nie może umrzeć, nie teraz.
Śmierciożerca podnosi różdżkę i zielone światło tryska z jej czubka.

~*~*~*~*~*~

Krzyk Hermiony przecina powietrze. Tonks spogląda w tamtą stronę, widząc dziewczynę, która wygląda na torturowaną.
Tonks podąża za wzrokiem wiedźmy do jej kuzyna, Dracona, który leży na ziemii. Nigdy go nie spotkała, ale słyszała plotki, że zabrał swoją matkę i wyrzekł się Voldemorta. Voldemort za to torturował jego ojca. Tonks nie może współczuć Lucjuszowi.
Ale współczuje Hermionie. Oczywisty jest ból po stracie ukochanej osoby.
Tonks zerka na Remusa, walczącego obok niej.
Kocham cię, mówi w myślach.

~*~*~*~*~*~

Draco walczy z wściekłością, pokonując śmierciożerców na lewo i prawo. Kiedy klątwa uderza go w plecy, nie jest zaskoczony. Śmierciożercy byli wściekli, że zażarcie z nimi walczył i to spowodowało, że chcieli mu dopiec.
Bawili się, zakładając, że ucieknie od walki, że nie ma w sobie tyle odwagi, aby podnieść różdżkę. Precyzja z jaką rzucał zaklęcia spadła na jego byłych współtowarzyszy, co rozwścieczyło ich jeszcze bardziej.
Coraz więcej ludzi go atakowało, desperacko próbując zabić tego, który miał być tajną bronią, a ich porzucił.
To nie uderzenie klątwy go zaskoczyło, nie ból, gdy upadł na kolana. Tylko to, że wciąż żyje, mając chwilę na to, by wyszukać wzrok Hermiony. Ból wzrasta, przewraca się na bok, a jego oczy znajdują ukochaną.
Przepraszam, chce powiedzieć. Chce wyjaśnić, że nie było innego sposobu. Że nie zasłużył na druga szansę i musi zapłacić za ból i cierpienie, których był sprawcą w ich teraźniejszości. Że to była jego pokuta. Że jest szczęśliwy, umierając, mając ją koło siebie. Że ją kocha.
Ale nie było czasu, żeby to wyjaśnić. Nie mógł jej powiedzieć tego wcześniej, bo znalazłaby sposób, żeby go powstrzymać. Widzi migoczące zielone światło zmierzające w jego stronę, ale nie chce odwrócić wzroku od ukochanej.
Jasnoniebieska zasłona pada między niego i Hermionę.
— Zaopiekuj się nią — rozkazuje szorstki głos.
Ból mija, a poczucie winy eksploduje.
— NIE! — krzyczy mężczyzna w oddali.

~*~*~*~*~*~

Remus spogląda na żonę. Jest zaskoczony, widząc miłość, którą mu okazuje. Na zawsze będzie jej za to wdzięczny. Wciąż nie wie, jakim jest szczęściarzem i jak to się stało, że na nią zasłużył. Niecałe dwa miesiące temu urodziła mu syna, a teraz walczą ramię w ramię na polu bitwy.
Prosił ją, by nie szła. Wiedział, że się nie zgodzi, ale musiał spróbować. Może dla Teddy’ego… ale nie, musiała walczyć i to właśnie dla ich syna.
Kochał ją za to, ale i tak był przerażony.

~*~*~*~*~*~

— NIE! — krzyczy Hermiona.
Remus rozgląda się, szukając cierpiących ludzi, ale nie dostrzega nikogo. Znajduje tylko oczy Tonks. Kocham cię, mówi jej wzrok, ale przepraszam ukrywa się w zmarszczkach wokół nich. Jest w tym finezja, która wstrząsa nim do głębi.
Remus wyciąga rękę do Tonks, ale ona biegnie przed siebie. Jej włosy zmieniają się na jaskrawoniebieskie, gdy wyskakuje w powietrze.
Zielone światło uderza w niezabezpieczone plecy kobiety.
— NIE — krzyczy Remus, a dźwięk zamienia się w ryk.
Wilk wydobywa się z jego wnętrza. Jego partnerka umarła. Bestia rzuca się do przodu, atakując śmierciożercę, który rzucił śmiercionośną klątwę. Rozprawia się z oprawcą, nie mając żadnych skrupułów.

~*~*~*~*~*~

— Ty — syczy Voldemort, wściekły z powodu utraty cennego węża i horkruksa.
Rusza do Harry’ego, rzucając klątwy.
— Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się — pyta chłopak, robiąc unik i odpowiadając ogniem — co znaczyło proroctwo o mocy, której nie znałeś?
Voldemort rzuca zaklęcie uśmiercające, które rozbija kamień, przywołany przez Harry’ego.
— Lojalność — odpowiada Harry, a Voldemort wybucha śmiechem.
— Mam lojalność — szydzi Voldemort. — Moi zwolennicy są mi lojalni aż do śmierci.
— Są szaleńcami aż do śmierci — poprawia Harry, a następnie unika kolejnej mrocznej klątwy, która najprawdopodobniej także powoduje śmierć. — Ale nie można wymuszać prawdziwej lojalności i powstrzymywać jej strachem. A strach jest wszystkim, co kiedykolwiek miałeś.
Harry ponownie odpycha Voldemorta.
— Ta wojna skończy się teraz — mówi, wskazując różdżką Czarnego Pana.

~*~*~*~*~*~

— Musisz naprawdę tego chcieć. Naprawdę chcieć — głos Bellatrix przebija się przez jego wspomnienia.

~*~*~*~*~*~

Chce tego. Chce śmierci Voldemorta. Nie dla przyjemności albo żeby wywołać czyjś ból. Nadszedł czas, aby wszystko zakończyć. Chce być wolny i żeby inni byli wolni. Chce, żeby zniknął ból.
Avada Kedavra — mówi Harry.
Zielone światło leci w stronę Voldemorta, a wokół niego wirują białe promienie światła.
Powód ma znaczenie, myśli Harry, patrząc jak zaklęcie uśmiercające uderza w Voldemorta, który przez chwilę wygląda na zdziwionego, ale potem upada na ziemię i umiera.
To koniec.


___________

Witajcie :) w niedzielne popołudnie czas na przedostatnią część tej historii. Zapewne spodziewaliście się większej dawki emocji, ale myślę, że nie powinniście być zawiedzeni. W sumie jestem ciekawa, co myślicie o ofiarności Tonks. Piszcie śmiało!
Epilog pojawi się na dniach. Już jest gotowy, ale nie chciałam publikować obu części tego samego dnia, bo planuję dłuższe podziękowania pod ostatnią. Jestem szczęśliwa i wzruszona jednocześnie, więc pewnie poleje się jeszcze więcej łez. A potem... potem zobaczymy, co będzie. 
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

4 komentarze:

  1. Jestem zaskoczona. Nie mogę uwierzyć, że to już prawie koniec :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta historia była chyba jednym wielkim zaskoczeniem. Ja w sumie także nie wierzę w to, że moja przygoda z nią dobiega końca, ale może to będzie początek czegoś innego, fajnego?
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ogromna ulga. Martwiłam się cały czas, że Draco umrze. Miałoby to sens, ale ta wizja była taka przykra.
    Szkoda mi Tonks, a jeszcze bardziej Lupina.
    Nie mogli rzucic w niego jakimś krzesłem, tylko ciałem ? ( :c )
    Spodziewałam się, że wygrają, inaczej nie miałoby to żadnego sensu, ale nie wiedziałam za jaką cenę, kogo stracą, kto poświęci swoje życie. Teraz wiem.
    Chociaż cieszę się, że z Draco i Hermioną jest ( chyba ) wszystko w porządku, to znów przyżyłam ból w postaci śmierci Nimfadory. Kiedy czytałam Harrego po raz pierwszy to był prawdziwy szok.
    Pozostaje mi tylko czekać na epilog. To była bardzo ciekawa opowieść i niezwykła podróż. Dziękuję Ci za twoją pracę i podzielenie się nią z nami.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze staram się wybierać historie, w których wątek dramione ma szczęśliwe zakończenie. W tym opowiadaniu było tyle dramatu i smutku, że nie zniosłabym kolejnej straty, zwłaszcza że zginęła Tonks, którą uwielbiam.
      Bardzo dziękuję, że tu jesteś i towarzyszyłaś mi do końca. :)
      Pozdrawiam i zapraszam na epilog!

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy