Draco
odsunął klapę fortu i wprowadził ją do środka. Wnętrze było wyłożone
niedopasowanymi poduszkami i grubymi, puszystymi kocami, takimi samymi jak
prześcieradła tworzące fort. W kącie stał kosz piknikowy i butelka wina. Wokół
rozstawione zostały lampki, które delikatnie rozświetlały przestrzeń. Było
cudownie.
Hermiona
chwyciła Draco za rękę i ścisnęła.
—
Idealnie.
Uśmiechnął
się.
—
Podoba ci się?
Skinęła
głową.
—
Tamta noc… była wyjątkowa. Zmieniła wszystko.
Odwrócił
się do niej twarzą, wplatając palce w jej włosy i trzymając głowę.
—
To zmieniło wszystko. Ty zmieniłaś wszystko. Byłem nieszczęśliwy. Bez nadziei,
bez odrobiny radości w życiu. Wiem, że muszę nad sobą pracować. Jestem
egoistyczny, kapryśny i wybuchowy, ale poprawię się dla ciebie. Nigdy więcej
nie chcę cię skrzywdzić.
Ścisnęło
ją w piersi. Czuła szczerość w wypowiedzianych słowach, głęboki żal.
—
Popraw się dla siebie, Draco. Jesteś ważny. Twoje życie ma znaczenie.
Skinął
głową.
—
Oczywiście, znowu masz rację, Loczku.
Hermiona
wyślizgnęła się z jego uścisku, rozwiązała buty i rzuciła je w kąt. Podczołgała
się do dużej, zielonej, aksamitnej poduszki i ułożyła się na niej. Uśmiechnęła
się do Draco, klepiąc poduszkę obok siebie.
—
Chodź, ty to zrobiłeś. Równie dobrze razem możemy się tym cieszyć.
Nie
czekał na kolejne zaproszenie. Zdjął buty i wszedł do środka; przez wzrost
musiał się mocno schylić, zanim położył się obok niej na puszystej, różowej
poduszce. Leżeli obok siebie, wpatrując się w patchworkowy „sufit”.
Wzięła
jego dłoń w swoją i ścisnęła.
—
Mam nadzieję, że wiesz, że dzięki tobie moje życie stało się lepsze.
Draco
prychnął.
Hermiona
odwróciła się do niego twarzą, wciąż trzymając jego dłoń w swojej. Zrobił to
samo, przysuwając ich twarze do siebie, tak blisko, że czuła jego oddech
muskający skórę.
—
Nie prychaj na mnie, Draco Malfoyu. Zrobiłeś to. Pomogłeś mi wyjść z mojej
głowy i wniknąć w ciało. Pokazałeś mi, co to znaczy mieć kogoś, kto naprawdę
stawia mnie na pierwszym miejscu. Byłeś przy mnie, wyciągnąłeś do mnie rękę za
każdym razem, gdy cię potrzebowałam. Nauczyłeś mnie rzeczy, których nigdy nie
dowiedziałabym się z książek.
Pochylił
się, delikatnie muskając jej usta swoimi.
—
Kocham cię. Wiem, że to wielkie słowa wypowiedziane za wcześnie. Ale to prawda.
Nie musisz odpowiadać tym samym. Ale czułem, że muszę ci to powiedzieć. Kocham
cię i chyba zakochałem się w tobie w chwili, gdy spojrzałaś mi w twarz i
powiedziałaś, że powinienem być grzecznym przestępcą.
Hermiona
parsknęła śmiechem.
—
To cię przekonało, co?
Draco
też się roześmiał.
—
Cóż, to i sposób w jaki całujesz, i twoje wielkie serce, i twój błyskotliwy
umysł. Tak.
Hermiona
położyła dłonie na jego piersi i chwyciła białą, szkolną koszulę, przyciągając
go z powrotem do siebie. Pocałowała go czule, czując na jego języku smak
czarnej herbaty i cukru.
—
Ja też cię kocham — wyszeptała. — Bardzo mocno.
Ujął
jej twarz w dłonie, chłonąc jej słowa.
—
Jak to się stało, że jestem takim szczęściarzem?
Uśmiechnęła
się.
—
Musiałeś zrobić coś dobrego.
—
Kocham cię, kocham cię, kocham cię — powtarzał te słowa, jakby były
zaczarowane, i dla niej rzeczywiście były.
Czuła
jak jej przyszłość rozpościera się przed nią — z nim u jej boku. To było
wszystko, czego pragnęła.
—
Czy mogę liczyć na jeszcze jedną lekcję, Draco?
Jego
wyrazista twarz wykrzywiła się w grymasie, brwi zmarszczyły, a usta zacisnęły.
—
Kolejna lekcja całowania?
Hermiona
się uśmiechnęła.
—
Myślałam, że tym razem mogłabym skorzystać z kursu dla zaawansowanych.
Ułożyła
się na nim, opierając kolana o jego uda, a jej kraciasta spódnica rozszerzyła
się.
—
Jesteś pewna?
Spojrzał
na nią z szacunkiem, a jego oczy rozszerzyły się z pożądania. Hermiona chciała,
żeby patrzył na nią w ten sposób przez całą wieczność.
Skinęła
głową, poruszając biodrami, czując twardość w jego spodniach.
—
Tak — jęknęła.
Usiadł,
sięgnął do rąbka jej koszuli i ściągnął ją przez jej głowę. Rzucił ubranie za
siebie, podczas gdy Hermiona sięgnęła do guzików jego koszuli, jej małe dłonie
szybko rozpinały każdy guzik, odsłaniając jego tors. Był pokryty białymi
bliznami, przecinającymi klatkę piersiową. Wiedziała, skąd pochodzą. Pamiętała
Harry’ego pokrytego krwią Draco. Jej palce śledziły ślady, a usta podążały za
nimi. Chciała, żeby wiedział, że kocha każdy jego ślad, każdą chwilę, która
doprowadziła ich do teraz, do tego momentu.
Draco
odchylił głowę, pozwalając jej odkrywać. Chętne dłonie powędrowały niżej,
bawiąc się pasem blond włosów prowadzących do pasa jego spodni. Draco jęknął,
gdy jej palce zanurzyły się, bawiąc się paskiem jego spodni.
—
Wygląda na to, że nie potrzebujesz wiele, żeby wiedzieć, jak mnie torturować.
Spojrzała
na niego, uśmiechając się figlarnie.
—
Szybko się uczę.
Dłonie
odnalazły guzik jego spodni i szybko wsunęła go w szlufkę; obserwowała, jak
jego kutas drga pod czarnym materiałem. Przypomniało jej to pierwszy raz, gdy
udało jej się sprawić, że miał erekcję. Moc, jaką wtedy czuła. Teraz było to
jeszcze bardziej upajające. Ostrożnie rozpięła zamek i zobaczyła gruby zarys
jego sylwetki napierającej na spodnie. Wyciągnęła do niego rękę, ale pokój
zawirował, zanim zdążyła go dotknąć. Znalazła się teraz pod Draco. Obrócił ich,
zmieniając położenie.
—
Wystarczy tego rządzenia, Loczku. Ja tu jestem nauczycielem, jeśli dobrze
pamiętasz.
Chwycił
jej biodra, lekko ściskając miękkie krągłości. Jedna ręka powędrowała do zamka
z boku spódnicy i ściągnął go, zanim zsunął ubranie z jej ciała.
—
Taka piękna — wyszeptał.
Hermiona
miała na sobie tylko biały stanik i majtki. Nigdy wcześniej nie była tak
odsłonięta przed mężczyzną. Spodziewała się, że będzie nieśmiała i
zdenerwowana, ale byłą z Draco i wiedziała, że jest bezpieczna. Uniósł rękę,
obejmując jej piersi, a ciepło jego dłoni emanowało przez cienki materiał.
—
Uwielbiam twoje idealne cycki — jęknął.
Hermiona
wygięła się w łyk, wtulając się w jego dłonie, rozkoszując się uczuciem, że
jest przez niego adorowana.
—
Mogę to zdjąć? — zapytał, szarpiąc za materiał jej stanika.
—
Tak, proszę — odpowiedziała, rozpaczliwie pragnąc pozbyć się każdego kawałka
materiału, który ich dzielił.
Wsunął
rękę za jej plecy i z lekkim trudem udało mu się rozpiąć zapięcie. Zdjęła
stanik, a jego usta powędrowały prosto do jej sutków, oblizując jeden, a drugi
szczypiąc, po czym zmienił pozycję, ssąc i drażniąc zębami drugi.
Czuła,
jak jej majtki robią się wilgotne, a ciało wyczekiwało tego, co miało nastąpić.
Hermiona jęknęła, gdy kontynuował pieszczoty jej piersi, sprawiając, że jej
ciało zaciskało się i pragnęło go.
—
Potrzebuję cię — wyznała. — Czuję się taka pusta. Chcę cię poczuć w sobie.
Wsunął
rękę między nich, wkładając palce za jej majtki i sunąć wzdłuż cipki. Ale
Hermiona pokręciła głową.
—
Nie. To nie wystarczy. Potrzebuję cię, twojego kutasa. Proszę.
Biodra
Draco zadrżały na jej słowa, ale pokręcił głową.
—
Muszę cię przygotować. Nie chcę cię skrzywdzić.
—
Nie, obiecuję, że jestem gotowa. Jestem. Koniec z czekaniem, koniec z
ćwiczeniami.
Przełknął
ślinę, a Hermiona patrzyła, jak delikatne mięśnie jego gardła się kurczą.
—
Coś nie tak?
Pochylił
się i słodko ją pocałował.
—
Nie. Nic. Po prostu… to też mój pierwszy raz. Robiłem wcześniej inne rzeczy…
ale po prostu nie… to.
—
Kocham cię — przypomniała mu. — Poradzimy sobie. Mam ciebie, a ty masz mnie.
Uśmiechnął
się nerwowo.
—
W porządku.
Jej
dłonie odnalazły jego talię i pociągnęły, ściągając spodnie. Pomógł, zrzucając
je niżej na nogi i stopy. Teraz dzielił ich tylko cienki materiał jej majtek.
Zdjął
białą koronkę z jej ud, odsłaniając brązowe włoski między udami. Zsunął je
jeszcze niżej, pieszcząc łydki. Potem odłożył je na poduszkę obok siebie i
spojrzał na Hermionę.
Czuła,
jak jej klatka piersiowa się rozszerza i kurczy, gdy oddychała szybko, a jej
ciało wypełniało się oczekiwaniem.
—
Gotowy?
Skinął
głową.
—
Tak. Nawet bardzo. A ty?
Na
jej ustach rozkwitł szeroki uśmiech.
—
Tak. Ja też.
Ujął
swojego kutasa w dłoń i odnalazł wejście, wciskając w nią główkę. Hermiona
rozsunęła szerzej nogi, dając mu przestrzeń. Jego oczy spotkały się z jej i
lekko nim potrząsnęła, zachęcając. Wsunął się do środka, tylko czubkiem.
—
Cholera, to takie przyjemne — jęknął.
Czuła,
jak jej ciało się rozciąga, by go przyjąć, wraz z przyjemnym pulsowaniem w
miejscu, gdzie byli połączeni.
—
Kontynuuj — poinstruowała.
Draco
poruszył biodrami, wchodząc głębiej.
Z
jej ust wyrwał się zduszony jęk, a czoło zmarszczyło.
—
Bolało, czy było przyjemne? Nie wiem.
—
Tak — odpowiedziała beznamiętnie. — Oba — odparła, śmiejąc się lekko. — To
przyjemne, ale rozciąganie trochę piecze.
—
Dobrze, będę delikatniejszy. — Jedna ręka powędrowała do jej policzka,
odgarniając loki. — Chcę tylko sprawić, by było ci dobrze.
Czuła,
jak jej ciało się rozluźnia wokół niego, dając mu więcej przestrzeni do ruchu.
—
Rób tak dalej — jęknęła.
Zgodził
się, pocierając kciukiem jej policzek w tę i z powrotem, powoli wchodząc
głębiej. Z jego ust płynął niekończący się strumień słodkich słów:
—
Taka piękna, idealna, wszystko w tobie kocham, jesteś taka dobra, genialna,
śliczna…
A
potem wszedł w nią całą długością, a ból zniknął. Pozostało tylko to cudowne,
pulsujące, jednostajne bicie serca ich obu ciał.
—
Dobrze ci?
Jego
głos był napięty, a twarz czerwona. Był taki delikatny, tak dobrze się nią
opiekował.
—
Tak, bardzo dobrze, Draco. Możesz się ruszać. Proszę, zrób to.
Rozpaczliwie
pragnęła tarcia; świadomość posiadania go w sobie była tak przyjemna, o wiele
lepsza niż jego palce. Czuła się taka pełna, pięknie rozciągnięta.
Zaczął
delikatnie, powoli poruszać biodrami, przyciągając swoje ciało do jej,
rozkosznie naciskając na jej łechtaczkę. Pocałował ją w usta i polizał szczękę.
Hermiona
czuła powolne, kuszące narastające napięcie. Ale to nie wystarczyło.
Potrzebowała więcej.
—
Szybciej. Proszę, Draco.
Ugryzł
ją w ucho.
—
Uwielbiam, kiedy błagasz.
Przyspieszył,
uderzając ją biodrami. Fort wypełnił się rozwiązłymi dźwiękami jego ciała
uderzającego o niej i nieustannymi jękami wydobywającymi się z ust Hermiony,
gdy ją wypełniał, docierając głęboko, trafiając w miejsca, do których nie była
w stanie dotrzeć sama.
—
Kocham cię. Uwielbiam pieprzyć twoją słodką, ciepłą cipkę. Kurwa, Hermiono. To
niesamowite uczucie. Chciałbym móc ciągle to z tobą robić. Chcę tylko żyć
między twoimi udami. Kurwa.
Jego
ruchy zadrżały i zwolnił, wracając do leniwego tempa.
Z
ust Hermiony wyrwał się jęk.
—
Potrzebuję minuty — jęknął.
—
Jestem blisko, Draco. Tak blisko. Nie przestawaj, proszę.
Pożądała
go, jej ciało zaciskało się wokół niego, ocierając się o szczyt. Była tuż obok
i potrzebowała go, by zepchnął ją z klifu.
—
Jak sobie życzysz — wydyszał.
Włosy
opadły mu na twarz, a mięśnie brzucha były napięte, a na szyi i klatce
piersiowej lśnił pot. Był oszałamiający. Zaczął od nowa, napinając mięśnie ud,
gdy wbijał się w nią raz za razem. Jego utalentowane palce zsunęły się w dół,
rozchylając jej wargi i znajdując nabrzmiałą łechtaczkę, kontynuując pchnięcia.
—
Dojdź dla mnie, Loczku. Daj mi to.
Spadła
z klifu, jej ciało eksplodowało wokół niego, a najsilniejsze orgazmy w jej
życiu zalewały ciało falami przyjemności. Uda drżały, a z ust wydobywały się
jęki, gdy kontynuował pchanie. Cipka zacisnęła się i pulsowała wokół niego,
błagając, by doszedł razem w nią, i wkrótce tak się stało. Jego biodra wciąż
się poruszały, ale wszelkie poczucie rytmu zniknęło, aż w końcu całkowicie się
zatrzymał. Jego dłonie wbijały się w jej biodra, gdy ją wypełniał. Pulsujące
wytrysk dawał jej jeszcze więcej przyjemności. Poczuła ciepło i lepkość między
udami. Chciała zobaczyć, jak dochodzi — może innym razem.
Draco
się rozluźnił, naciskając na nią, niemal miażdżąc ją pod sobą, ale w sposób,
który sprawił, że poczuła się błogo bezpieczna i kochana. Po chwili przetoczył
się, zabierając ją ze sobą, z kutasem wciąć zanurzonym w niej.
Ich
oczy znów się spotkały.
—
Kocham cię, Hermiono.
—
Kocham cię, Draco.
Kilka
minut później zasnęła, a jego ciało wciąż było nieubłagalnie splecione z jej.
Po
jakimś czasie obudziła się i zobaczyła go obok siebie, z oczami zaspanymi od
snu, ale wciąż czujnego.
—
Dzień dobry — przywitał ją z uśmiechem na pięknych, różowych ustach.
—
Naprawdę spędziliśmy tu całą noc?
Poczuła
przeszywającą ją falę niepokoju. Nadal był na zwolnieniu warunkowym. Znów
wpadnie w kłopoty.
Położył
uspokajająco dłoń na jej ramieniu.
—
Nie, przepraszam. To tylko odruch. Chyba dochodzi dwudziesta? Mamy czas.
Wszystko w porządku.
Powoli
poczuła, jak jej ciało znów się rozluźnia.
—
Nie strasz mnie tak! — pacnęła go.
Wziął
ją w ramiona i posadził sobie na kolanach.
—
Wybacz. Jak mogę ci to wynagrodzić?
Uniósł
zalotnie brew.
—
Nie o to mi chodziło. — Zachichotała. — Nakarm mnie.
Uśmiechnął
się ironicznie.
—
Wiesz, to wciąż może być aluzja — zażartował.
Przewróciła
oczami i wyślizgnęła się z jego objęć, otulając się futrzanym kocem i ruszyła w
stronę kosza piknikowego.
—
Dobra, dobra.
Włożył
spodnie i dołączył do nie, otwierając butelkę wina, podczas gdy ona grzebała w
koszyku, wyciągając krakersy, chipsy, ser, oliwki, orzechy, wędlinę i dżemy.
Nalał im po kieliszku i pomógł jej rozłożyć smakołyki na tacy z dna koszyka.
Skubała po trochu wszystko, jęcząc, gdy znalazła szczególnie pyszną kombinację.
—
Skoro ser potrafi sprawić, że tak brzmisz, to zaczynam myśleć, że to, co
zrobiliśmy, wcale nie było takie wyjątkowe.
Hermiona
pokręciła głową.
—
Nie, mylisz się. Jeśli potrafisz sprawić, żeby moje jęki wcześniej przypominały
te po serze, to wykonałeś świetną robotę. Sera nic nie jest w stanie pobić.
Zaśmiał
się cicho.
—
Zanotowane. Kupić więcej sera.
Hermiona
nadgryzła kolejnego krakersa.
—
Szczerze mówiąc, to zawsze działa na kobiety. Myślę, że się tego domyśliłeś.
Podał
jej kieliszek białego wina, a Hermiona upiła łyk, delektując się słodkim
smakiem.
Draco
wypił wino jednym haustem, po czym odchrząknął, przyciągając uwagę Hermiony.
Spojrzała na niego pytająco.
Wziął
głęboki oddech, przeczesując dłonią włosy i odgarniając je z twarzy.
—
Eee, chciałem ci tylko powiedzieć…
—
Jeśli zamierzasz powiedzieć, że mnie kochasz, to już to przerabialiśmy. Przed
seksem, jeśli dobrze pamiętasz.
Wrzuciła
do ust kolejnego krakersa.
Zacisnął
usta z irytacją, ale Hermiona widziała, że próbuje się uśmiechać.
—
Nie. Nie o to chodzi. Pamiętam to wszystko bardzo wyraźnie, dziękuję. Chciałem
tylko, żebyś wiedziała, że powiedziałem mamie o tobie. Nasze relacje nie są
najlepsze. Zasłużyła na swój wyrok. W ogóle nie rozmawiam z ojcem, ale
napisałem do mamy.
Hermiona
pożałowała, że przed chwilą z niego drwiła. Tak rzadko mówił o swoich
rodzicach. Złapała go za rękę, próbując dodać mu otuchy, gdy wypowiadał te słowa.
Unikał jej wzroku, patrzył w miejsce, gdzie ich dłonie się stykały.
—
Tak naprawdę nie obchodzi mnie, co ona o tobie myśli. Po prostu chciałem, żebyś
wiedziała, że jej powiedziałem… że nie ukrywam ciebie przed nią. Jestem dumny z
tego, że jestem twój i kiedy będziesz gotowa, chcę, żeby cały świat się o tym
dowiedział.
—
Jestem gotowa.
Pokręcił
głową.
—
Nie. Zostało nam prawie pół roku nauki. Możemy poczekać. Nie mam nic przeciwko.
Hermiona
położyła dłoń pod jego brodą, zmuszając go, by na nią spojrzał.
—
Jestem gotowa. Możemy powiedzieć o tym całemu światu. Ja też jestem dumna, że
jestem twoja. Ginny i Harry o tym wiedzą i mnie wspierają. Nikt inny się nie
liczy. Mam ciebie, a ty masz mnie, prawda?
Uśmiechnął
się; widziała, że było mu ciężko przyjąć jej wsparcie. Ale skinął głową.
—
Tak. Mam ciebie, a ty masz mnie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sześć miesięcy później
—
Czemu jesteś taka podekscytowana przed pracą? Podskakiwałaś całą drogę.
Draco
spojrzał na nią podejrzliwie, mrużąc oczy.
Hermiona
wiedziała, że nie ma twarzy pokerzysty.
—
To ostatnia zmiana przed ukończeniem szkoły. Nie cieszysz się?
Zaśmiał
się.
—
Nie. Ani trochę. Poza tym to tylko oznacza, że jesteśmy o jeden dzień bliżej od
twojego rozpoczęcia pracy w Departamencie Tajemnic, by odkryć sekrety
wszechświata, i zostawienia mnie samego w tym przeklętym miejscu.
Słyszała
prawdziwy smutek w jego głosie pod żartobliwym tonem.
—
Mówiłam ci, że nadal możesz aplikować. Zrobisz to, gdy tylko skończy się twoje
zwolnienie warunkowe.
Skinął
głową.
—
Racja. Kiedykolwiek to nastanie.
Otworzył
drzwi sklepu i przytrzymał je, by weszła.
—
Może uda nam się to dzisiaj?
Promieniała,
nie mogąc ukryć prawdziwego podekscytowania.
—
O czym ty mówisz?
Spojrzał
na nią, a ona dostrzegła iskrę nadziei w jego oczach.
Wzięła
go za rękę i pociągnęła na zaplecze, mijając Stokesa bez przywitania się.
Pomieszczenie
wyglądało dokładnie tak, jak go zostawili poprzedniego dnia, zawalone stosami książek,
niczym niekończąca się góra pracy. Patrzyła, jak jego klatka piersiowa lekko
opada.
—
Poczekaj. Daj mi chwilę. — Wyciągnęła różdżkę, rozpoczynając długi i misterny
ruch rzucania zaklęć. — Czy wspominałam, że mój tata jest inżynierem?
—
Nie przypominam sobie.
Draco
stał obok niej, obserwując, jak macha różdżką.
—
Rozmawiałam z nim o twoim zadaniu, a on wspomniał, że kiedy pisze algorytm na
komputerze, ma funkcję wyszukiwania, która znajduje częściowe dopasowanie,
nawet jeśli słowa nie są dokładnie tym, co wpisuje.
Draco
skinął głową, ale wyglądał na raczej zagubionego. Hermiona mimo wszystko
kontynuowała:
—
Pomyślałam, że mogłabym zastosować tę samą zasadę w rzucaniu zaklęć. A skoro
już o tym mowa, czy mogłabym zautomatyzować zaklęcia, które duplikują strony?
—
I? — zapytał drżącym głosem.
—
Zaklęcie łaskocze rękę, a ruch różdżki jeszcze bardziej, ale Pars Totius Investigatio Accio Liber.
Książki
w pomieszczeniu zaczęły układać się w kolejności zgodnej z listą dostarczoną
przez Ministerstwo. Te, których nie było na liście, pozostały na swoim miejscu,
a te, które uznano za niezbędne do zduplikowania, zostały posegregowane w
osobnej stercie.
Oczy
Draco się rozszerzyły, podniósł ją i obrócił, podczas gdy książki nadal krążyły
po zapleczu, układając się na właściwym miejscu.
—
Ty genialna, wiedźmo!
Pocałował
ją, przyciskając ciepłe usta do jej, gdy wirowali dalej. Postawił ją na ziemi,
a w jego gardle rozbrzmiał śmiech niedowierzania.
—
Zaklęcie automatycznego powielania to zupełnie inna inkantacja, ale kiedy i je
rzucę, powinieneś skończyć za około dziewiętnaście godzin. Więc technicznie
rzecz biorąc, twój ostatni dzień będzie jutro, ale tak naprawdę nie musimy tu
być, żeby zaklęcie zadziałało, więc…
Podniósł
ją i posadził na jednym ze stołów.
—
Nagle mam mnóstwo pomysłów, jak powinniśmy spędzić tę zmianę.
Hermiona
pokręciła głową.
—
Jeszcze nie rzuciłam zaklęcia powielania. To nie będzie twoja ostatnia zmiana,
dopóki mi nie pozwolisz tego zrobić.
Uśmiechnął
się do niej, ściskając dłońmi jej uda.
—
Nie będziesz mogła się zrelaksować, dopóki tego nie zrobisz, prawda?
—
Oczywiście.
Wyciągnęła
szyję, pocałowała go w policzek, zeskakując ze stołu i podchodząc do książek.
Stuknęła różdżką w stos, upewniając się, że dotyka każdej książki, która
dołączała do stosu.
Kiedy
to zrobiła, powtórzyła słowa, które wymyśliła dla zaklęcia:
—
Geminio Omnem Paginam.
Obserwując,
jak książki w stosie, jedna po drugiej, powoli tworzyły swoje duplikaty.
—
Nie mogłam znaleźć sposobu, żeby wszystkie powielały się naraz, stąd te
dziewiętnaście godzin. Ale tak naprawdę, to i tak ogromna poprawa.
Draco
podniósł ją i odciągnął od książek.
—
Ty mała kujonko. To niesamowite. Oddałaś mi życie. A teraz pozwól, że ci za to
podziękuję.
Po
popołudniu spędzonym na dziękowaniu jej dwa razy, a potem sobie nawzajem
jednocześnie, po raz ostatni wyszli razem z Esów i Floresów, trzymając się za
ręce.
_______________
Witajcie :) tak o to kończy się ta historia. Mam nadzieję, że Wam się spodobała. Czasem lubię takie przerywniki i słodkie opowiadania idealne na poprawę nastroju w jesienny wieczór.
Dziękuję, że nadal jesteście i czytacie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Jeśli chodzi o „Faceta z sąsiedztwa” to mam zamiar dokończyć tłumaczenie w tym tygodniu i opublikować w weekend, także czekajcie, bo warto.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)