sobota, 20 lipca 2019

Piękna i bestia: Rozdział 10


Hermiona była wyczerpana. Następne kilka tygodni, które miały miejsce po jej rozmowie z Harrym, nie były łatwe. Wydawało jej się, że ma dwa razy więcej pracy, co szczerze mówiąc, nie przeszkadzało jej zbytnio. Cormac ciągle przychodził i pytał o jej weekendowe plany i był coraz bardziej zirytowany, gdy odmawiała randek. Harry wypytywał o klątwę Malfoya, a na domiar złego nie zbliżyła się nawet o cal do rozwiązania zagadki, mając wrażenie, że ciągle jest w tym samym miejscu co na początku.
W piątek wieczorem, gdy leżała na kanapie, nie mogła powstrzymać się od śmiechu, gdy wspominała ostatni weekend. Poprzedniej nocy padał śnieg, więc Hermiona przekonała Draco, żeby poszedł z nią na spacer po ogrodzie, tak jak robiła za każdym razem, gdy go odwiedzała. Podejrzewała, że nie wychodził z dworu w ciągu tygodnia. Nie miała pojęcia, co ją do tego zmusiło, ale kiedy Draco się odwrócił, wzięła garść śniegu i rzuciła puszystą kulką w tył jego głowy. Jego mina była bezcenna. Odwrócił się powoli, jego usta otworzyły się ze zdziwienia, a ona próbowała stłumić chichot dłonią ukrytą w rękawiczce. Jego spojrzenie zamieniło się w figlarne, zanim pochylił się i nabrał tyle śniegu, ile zdołały zebrać jego gigantyczne ramiona. Oczywiście Hermiona, będąc najmądrzejszą czarownicą swego pokolenia, dobrze wiedziała, co zamierza zrobić, więc gdy tylko Draco podniósł nad głowę gigantyczną śnieżkę, by nią rzucić, potraktowała go kolejną, mniejszą, rzucając prosto w jego twarz i powodując, że śnieżka-gigant spadła mu na głowę.
To, co się działo potem, trwało około pół godziny. Walczyli na śnieżki aż do momentu, gdy usta Hermiony zrobiły się sine od zimna. Gdy wracali do posiadłości, aby się ogrzać przed kominkiem i napić gorącego kakao, Draco rzucił jej na głowę kupę śniegu. Po czym jak gdyby nigdy nic, nie oglądając się na partnerkę dziecinnej zabawy, wszedł do środka, pogwizdując.
Przypuszczała, że zasłużyła na to, co ją spotkało, wiedząc, iż to właśnie ona zaczęła walkę na śnieżki, ale zrzucenie na nią śniegu podczas zawieszenia broni było po prostu ciosem poniżej pasa i wymagało zapłaty.
Przerwała planowanie zemsty, kiedy usłyszała stukanie przy kuchennym oknie. Wstała i przeciągnęła się, zanim podeszła, by wpuścić puchacza.
— Witaj, Herkulesie. Czy Malfoy cię przysłał? — zapytała, głaszcząc delikatnie sowę po głowie, gdy ta cicho pohukiwała.
Herkules podniósł nóżkę i pokazał Hermionie zawiązany na niej list. Odwiązała zwitek, po czym podała stworzonku karmę dla sów, którą trzymała w szklanym słoju na kuchennym blacie. Gdy sowa nawet się nie poruszyła, doszła do wniosku, że ma nakazane pozostać w pobliżu, dopóki nie dostanie odpowiedzi.
Usiadła przy kuchennym stole, rozwijając list i czytając schludne pismo. Malfoy musiał spędzić trochę czasu, pisząc to, pomyślała.

Granger,
Moja matka chciałaby Cię serdecznie zaprosić na jutro. Nie na badania, ale z osobistych powodów — chce wyprawić bal, chociaż jedynie my na nim będziemy. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale ona szaleje z nudów. W końcu namówiła zaczarowane przedmioty, aby posprzątały salę balową według jej upodobań, a teraz upiera się, że powinna być oddana do użytku.
Proszę, powiedz, że do mnie dołączysz jutro wieczorem i miejmy nadzieję, że nie będzie zbyt niezręcznie. Obiecuję, że Ci to wynagrodzę.
Wyślij odpowiedź przez Herkulesa.
Do jutra,
Draco
PS. Matka mówi, że jeśli powiesz „tak”, po prostu przyjdź jak zwykle o 16:00 — ma dla Ciebie sukienkę, która będzie „idealna” — to jej słowa. Najwyraźniej muszę wziąć kąpiel, więc…. pomódl się za mnie?

Hermiona skubnęła wargę i zaśmiała się nerwowo. Bal? Tylko z nią i Malfoyem? Serio? To po prostu absurdalne… prawda?
Cóż, nie miała żadnych innych planów i miło byłoby założyć coś innego. Poza tym Malfoy ostatnio nie był taki zły.
Podeszła do biurka i wyciągnęła pergamin oraz pióro, aby napisać odpowiedź.

Malfoy,
Będę zaszczycona, mogąc spełnić życzenie Twojej matki i uczestniczyć w balu.
Przyjdę do dworu o czwartej.
Do zobaczenia,
Hermiona
PS. W zamian domagam się kolejnej kolacji we dworze, ale tym razem Twoja matka będzie musiała występować.

Wysłała list przez Herkulesa, zanim zmieniła zdanie. Miała tylko nadzieję, że tego nie pożałuje.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Po raz kolejny Hermiona nie mogła spać. Tym razem dlatego, że śniła o Balu Bożonarodzeniowym z czwartego roku, ale zamiast Wiktora Kruma jej partnerem był Draco Malfoy — ten ludzki Draco Malfoy — jednak o wiele starszy niż jej czternastoletni rówieśnicy, prawdopodobnie w obecnym wieku. Sam sen był raczej miły, ponieważ wypełniały go taniec oraz ogrom śmiechu i spotkania z przyjaciółmi.
Jednak to, co ją niepokoiło, to emocje, które odczuwała wobec blond chłopaka we śnie. Byli przyjaciółmi, o czym wiedzieli, ale czuła coś więcej. Zainteresowanie. Uczucia. W jednej części snu pocałował ją w dłoń, powodując mrowienie w okolicach karku. Zastanawiała się, jakby to było go pocałować…
Obudziła się, gdy Draco w jej śnie zaczął się pochylać z zamiarem skosztowania jej ust.
Usiadła, podsuwając kolana pod brodę i obejmując je ramionami. Próbowała rozszyfrować, co ten sen oznaczał.
Twój sen sugeruje, że chcesz pocałować Draco Malfoya, pomyślała, zażenowana przewracając oczami. Jednak w jego obecnym stanie nie było sposobu, by to mogło się udać. Ale pomijając kwestię klątwy, czy naprawdę zaczęła coś do niego czuć? Spędzali razem prawie całe weekendy od około dwóch miesięcy, więc powstanie jakichkolwiek uczuć nie powinno być aż tak zaskakujące. Prawdopodobnie on nie budzi się w środku nocy, myśląc o takich rzeczach.
Zmusiła się do snu, chociaż była niespokojna, a sny wciąż wypełniały namiętne pocałunki i delikatny dotyk.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Tymczasem we dworze Draco również rzucał się i przekręcał, zastanawiając się, czy nie postąpił głupio, pisząc Hermionie o absurdalnym planie jego matki. Prawdopodobnie śmiała się do rozpuku i przyjdzie tylko dlatego, że jest jej mnie żal ze względu na mój obecny stan, pomyślał. Miał jednak nadzieję, że nie. Kłamałby, gdy powiedział, że nie pociąga go ta bujnowłosa dziewczyna. Jasne, zaszła mu za skórę, ale to były tylko przekomarzania, które lubił najbardziej. Nie wyglądała źle; jej lśniące loki spływały kaskadami na plecy… albo w tym cholernym, niechlujnym koku na czubku głowy, który plotła, gdy zaczytywała się w książkach przez dłuższy czas. Jej oczy były koloru czekolady, jego ulubionego deseru, a przez większość dnia pachniała wanilią i lawendą. Jej uśmiech był zaraźliwy i… Nie! Stop! Nie ma mowy, żeby cokolwiek do niego czuła, więc nie ma sensu drążyć tematu.
Prawda?

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Pomimo niepokojących myśli z tamtej nocy Hermiona wciąż znajdowała się w wolnym pokoju, który uważała za „swój” w dworze Malfoyów. Była tam Polly wraz z panią Malfoy na wózku z herbatą (Hermiona nie była pewna, w jaki sposób udało jej się wejść po schodach, ale nie zapytała). Kazano jej się przyszykować, używając najlepszej soli do kąpieli, nawilżającego mydła do ciała i odżywki do włosów, które czarodziejski świat miał do zaoferowania. Musiała przyznać, że użycie tych produktów sprawiło, iż poczuła się rozpieszczona i ośmieliła się powiedzieć — seksowna.
Siedziała na krześle owinięta w pluszowy szlafrok, przesiąknięty zapachem lawendy, podczas gdy zaczarowane przedmioty do układania włosów szczotkowały, suszyły i formowały jej loki. Finalna fryzura składała się z koka nad karkiem i resztą luźnych loków spływających po plecach.
Pani Malfoy kazała jej zamknąć oczy, kiedy zakładano jej suknię. Czuła, jak miękki jedwab opada na czubki stóp. Kiedy Hermiona ponownie otworzyła oczy, stało przed nią piękne lustro. Mając trudność ze złapaniem oddechu, nie mogła uwierzyć, że osoba w odbiciu to ona.
Na sobie miała suknię w kolorze złota, w której materiał wszyto połyskujące ozdoby.
— Och, pani Malfoy… Nie mogę…
— Możesz, nalegam. Kupiłam tę suknię lata temu i nigdy nie znalazłam powodu, aby ją nosić. Muszę powiedzieć, że wygląda na tobie oszałamiająco, moja droga. Pasuje lepiej na ciebie niż na mnie.
— Wątpię w to, pani Malfoy, ale dziękuję — powiedziała Hermiona, uśmiechając się uprzejmie do czajnika.
Założono także kilka błyszczących bransoletek, prosty naszyjnik z łezką i pasujące złote szpilki, zanim Hermiona została uznana za gotową.
— Millie — powiedziała pani Malfoy. — Proszę, przekaż mojemu synowi, że panna Granger jest gotowa.
— Tak, pani — odpowiedział kielich, zanim zniknął za drzwiami.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

W komnatach Draco narzekał na grzebień i szczotkę, które obecnie próbowały poskromić jego futro. Na szczęście podczas kąpieli użył mydła pielęgnacyjnego, a bez niego ten proces mógł przebiegać znacznie, znacznie gorzej.
— Ała! — warknął na szczotkę do włosów. Potrząsnął łbem, gdy ta nadal go torturowała. — Nie jestem pewien, czy to warte zachodu, Świetliku.
— Czy paniczowi zależy na tej dziewczynie? — zapytał świecznik.
— Przypuszczam, że trochę — odparła bestia, krzywiąc się, gdy szczotka do włosów pociągnęła trochę zbyt mocno skołtunioną sierść. Mógł przysiąc, że zrobiła to celowo. — Dobra, tak. Ponad wszystko. W porządku?
— W takim razie jest tego warte, paniczu — powiedział mądrze Świetlik.
Po godzinach tortur futro Draco było w końcu lśniące, gładkie w dotyku i pozbawione kołtunów. Merlinie, chciał, aby ta klątwa wreszcie ustąpiła. Oddałby wszystko, by znów mieć swoje naturalne i jedwabiste włosy.
Ubrał się w ciemnoniebieskie formalne szaty i przejrzał się w lustrze, gdy Millie pojawiła się w pokoju.
— Panna Granger czeka, paniczu — poinformowała go.
— W porządku. Dziękuję, Millie. Będę za minutę — powiedział.
Wziął kilka głębokich oddechów. Nie wiedział, dlaczego tak się denerwuje tym balem. W końcu tam miała być tylko Granger.
Wyszedł z pokoju z wysoko uniesioną głową. Kiedy dotarł do schodów prowadzących na półpiętro, niemal zapomniał o oddechu.
Hermiona stała na schodach prowadzących do wschodniego skrzydła, nerwowo poprawiając sukienkę. Kiedy w końcu podniosła wzrok, zarumieniła się i uśmiechnęła. 
Równocześnie zeszli po schodach, aż spotkali się na środku.
— Pięknie wyglądasz — powiedział szczerze.
Zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
— Dziękuję. Ładnie się wystroiłeś.
— Idziemy? — zapytał, oferując ramię.
Przytakując, ułożyła rękę na jego przedramieniu. Para zeszła po pozostałych schodach, kierując się do sali balowej.
Drzwi otworzyły się, gdy tylko do nich podeszli, a Hermiona westchnęła na widok przed sobą.
Pomieszczenie było prawdopodobnie wielkości Wielkiej Sali, jeśli nie większe. Na suficie i ścianach znajdowały się ruchome malowidła ścienne, głównie nocne niebo, a wśród nich wizualizacje różnych konstelacji. Wszędzie płonęły świece, a w tle rozbrzmiewała cicha melodia.
Draco zwrócił się do niej i ukłonił, zapraszając gestem do tańca.
Hermiona dygnęła i wzięła oferowaną dłoń. Pozwoliła mu prowadzić się na środek parkietu.
Rozpoczął powolnym, prostym walcem, za który Hermiona była wdzięczna, ponieważ to był jedyny taniec, który naprawdę znała.
Nie rozmawiali ze sobą podczas tańca, ponieważ czuli się ze sobą bardzo swobodnie, nawet gdy milczeli. Ich ruchy były zsynchronizowane i pewne, gdy płynęli po parkiecie. Obrócił ją, odchylił z łatwością i znowu podniósł, powodując, że uśmiechnęła się i zaśmiała. Tańczyli przez godziny, nie odrywając od siebie oczu. Kiedy muzyka w końcu ucichła, Draco poprowadził ją na balkon, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
— Dawno tak dobrze się nie bawiłam — powiedziała Hermiona, odwracając się do niego. — Dziękuję ci.
Skinął głową, uśmiechając się w zamian.
Obserwowali nocne niebo, dopóki nie chrząknął.
— Mogę cię o coś zapytać? — Zgodziła się, więc kontynuował: — Czy podoba ci się tutaj? Chodzi mi o to, kiedy mnie odwiedzasz? A może przychodzisz, bo czujesz się zobowiązana?
Hermiona patrzyła na swoje dłonie, gdy odpowiedziała:
— Na początku czułam się trochę zobowiązana. Obiecałam, że pomogę ci się dowiedzieć, jak przerwać klątwę, a ja nie lubię zawodzić. — Spojrzała na niego, kładąc małą rękę na jego wielkiej. — Ale w ciągu ostatnich kilku tygodni odkryłam, że nie mogę się doczekać, aby tu przyjść, nawet jeśli tylko rozmawiamy lub spacerujemy po ogrodzie. Dwór nie jest tak straszny jak wcześniej i z jakiegoś powodu czuję się… bezpiecznie.
Draco nie odważył się poruszyć ręką, bojąc się, że ona ją puści. Podobało mu się to uczucie i żałował tylko, że jest pokryty futrem i tak duży, że nie może trzymać jej w swoich ramionach.
— Gdybyś mogła móc życzyć sobie czegokolwiek… co by to było? — zapytał.
— Jeśli miałabym być szczera… chciałabym znów zobaczyć moich rodziców. Chociaż na chwilę. Tak bardzo za nimi tęsknię — odpowiedziała z lekko załzawionymi oczami.
— Czy oni…?
— Och, nie. Żyją. Ale są… cóż... Przed rozpoczęciem wojny wymazałam im wspomnienia i wysłałam do Australii. Potem próbowałam to odwrócić, ale nie mogłam. Bałam się, że próbując, trwale uszkodzę ich umysły, więc na razie żyją szczęśliwym życiem i tak naprawdę tylko tego dla nich chciałam. Nawet jeśli żyją tak beze mnie.
— Znam sposób, żebyś mogła sprawdzić, co u nich — powiedział, wstając i ponownie oferując ramię.
Pozwoliła mu poprowadzić się do jego komnat, gdzie wyciągnął lustro z szuflady stołu, na którym stała róża. Zauważyła, że pozostało niewiele płatków i zagryzła usta.
— To lustro — wyjaśnił, wręczając je jej — pozwoli ci wszystko zobaczyć. Po prostu musisz zapytać.
Hermiona spojrzała na niego, a potem uniosła lustro na wysokość swojej twarzy.
— Chciałabym zobaczyć rodziców, proszę.
Lustro zaświeciło jasno, zanim na szkle pojawiły się dwie osoby. Rodzice Hermiony znajdowali się na plaży, wypoczywając na leżakach i czytając książki. Wyglądali na szczęśliwych.
Hermiona uśmiechnęła się i wytarła łzę z policzka, która spłynęła z jej oczu. Kiedy obraz wyblakł, oddała lustro.
— Dziękuję — powiedziała cicho.
Draco potrząsnął głową.
— Zachowaj je. Będziesz mogła w każdym momencie zobaczyć, co u nich.
Jej serce się rozradowało.
— Dziękuję ci… bardzo ci dziękuję, Draco.
— Nie ma za co, Hermiono.
____________

Witajcie :) mamy weekend, więc pora na kolejny rozdział opowiadania. Mam ogromną nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani, ponieważ ta część jest pełna dramione i uroczych momentów z naszą dwójką w rolach głównych. Piszcie jak wrażenia.
Powoli zbliżamy się do końca opowieści. Nie mogę uwierzyć, że tak szybko minęło te dziesięć tygodni i przed nami tylko trzy pozostałe części. Oczywiście następna pojawi się w przyszły weekend.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu i tygodnia. Enjoy!

4 komentarze:

  1. Cześć:)
    Kocham ten rozdział 😍 To jest to na co czekałam od jakiegoś czasu! Moje dramione w takiej ilości!
    Twoje tłumaczenie było prawie pierwszym co zobaczyły moje oczy po glebie z konia, więc
    to coś znaczy ;)
    Pozdrawiam ciepło i miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że ten rozdział Ci się spodoba! Bardzo mnie to cieszy. :)
      Ta historia spowodowała, że na nowo pokochałam i wkręciłam się w tłumaczenia. Może to początek dobrej passy?
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Kocham! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ❤️ Kocham Dramione i mam nadzieję, że będę mogła tu zawitać na dłużej 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że tu jesteś! Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał i od razu zapraszam na kolejny. :)
      Pozdrawiam

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy