Chociaż
Hermiona cieszyła się, że leży we własnym łóżku, nie mogła zasnąć. Jasne, udało
jej się przysnąć na kilka godzin, ale śniła głównie o wilkach, pościgu i krwi.
Poddając się zupełnie, Hermiona zrzuciła z siebie kołdrę i wstała z łóżka o
piątej rano.
Ponieważ
miała jeszcze siedem godzin do wizyty w rezydencji Malfoyów, postanowiła coś
ugotować.
Najpierw
przygotowała śniadanie składające się z jajecznicy z bekonem, kiełbasą i
ziemniakami okraszonymi cebulką oraz tostów i świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego.
Ale nawet gdy już zjadła i posprzątała, miała jeszcze jakieś sześć godzin
wolnego.
Warcząc,
zdecydowała się upiec kilka ciastek. Przypomniała sobie, że w Hogwarcie Draco
często dostawał paczki od rodziców i był strasznym łasuchem. Może przyniesienie
zrobionych przez nią czekoladowych łakoci poprawi jego nastrój.
Upiekła
pięć tuzinów, odkładając na bok dwa dla Draco, jeden dla Harry’ego, jeden dla
Rona i ostatni dla siebie.
Pozostało
jeszcze trochę czasu, więc zdecydowała się także na szarlotkę.
Myślała,
gdy ciasto się piekło. Głównie o klątwie i o tym, co mogłoby ją przerwać.
Malfoy wspomniał, że czarownica, która ją rzuciła, powiedziała, że zachował się
jak bestia, więc przemieniła go w jedną z nich. Może wystarczy bycie miłym?
Nie, to byłoby zbyt proste i nawet ktoś taki jak Draco Malfoy mógłby udawać
dobroć, gdyby chciał. Chociaż musiałoby to być autentyczne. Będzie musiała
przyjrzeć się klątwom, które skupiają się na zmianie osobowości.
Zaciekawiło
ją także to, w jaki sposób Draco zdołał przebić się przez barierę przy
drzwiach. Czy nadal będzie mógł to robić? A może została rzucona ponownie?
Sprawdzi to dzisiaj, gdy go odwiedzi.
Kiedy
jej różdżka zabrzęczała, informując, że ciasto było już gotowe, wyciągnęła je z
piekarnika, by ostygło, po czym zaczęła się przygotowywać do wyjścia.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Draco
chodził po holu, czekając, aż pojawi się Hermiona. Wiedział, co może jej „dać”,
dlatego nie mógł się doczekać, aby ją zobaczyć.
Usłyszał
głośne pyknięcie, będące znakiem aportacji i czekał aż otworzą się drzwi.
—
Mam coś dla ciebie — powiedzieli jednocześnie.
Hermiona
zachichotała niezręcznie.
—
Mogę pierwsza? Nie chcę, żeby zaschły, nawet jeśli rzuciłam na nie zaklęcie
świeżości.
Draco
z ciekawością przechylił głowę, po czym przytaknął. Hermiona wyciągnęła dwa
pojemniki ze swojej torebki na łańcuszku, a potem je powiększyła. Podniosła
pokrywkę i zapach czekolady wypełnił jego zmysły.
—
Miałam rano trochę czasu, więc postanowiłam coś upiec. Dwa tuziny czekoladowych
ciasteczek i szarlotkę — powiedziała. — W podziękowaniu… za wczorajszą kolację.
Podała
pojemniki Draco, który wziął je w swoje gigantyczne łapy.
—
Dziękuję — odpowiedział, unikając jej wzroku.
Wózek
natychmiast zatrzymał się obok niego, a pani Malfoy powiedziała:
—
Daj mi je, zajmiemy się tym później, a teraz może pokażesz pannie Granger jej
niespodziankę?
—
Och, tak. Jej niespodzianka — zaczął, ostrożnie kładąc pojemniki obok
delikatnego czajnika. Kiedy wózek odjechał do kuchni, Draco skinął głową. — To…
Zapraszam za mną.
Hermiona
podążyła za nim, dopóki nie zmęczyło ją gapienie się na jego plecy, więc
zrobiła kilka szybkich kroków, by go dogonić.
—
Nie wydaje mi się, żebym wcześniej była po tej stronie dworu — powiedziała,
rozglądając się po obrazach, posągach i innych rzeczach ukrytych w skrzyniach.
—
To skrzydło… Cóż, należało do mojego ojca — stwierdził Draco. — Nie schodzimy
tu często, chyba że czegoś potrzebujemy.
Hermiona
skinęła głową, zatrzymując się przed bardzo wysokim oknem, by spojrzeć na ogród
Malfoyów. Zarósł chwastami i winoroślami, ale kilka szybkich zaklęć mogłoby to
naprawić.
—
Granger — zawołał Draco, stając przed parą podwójnych drzwi.
Podeszła
do niego z ciekawością wyrytą na twarzy. Chciała sięgnąć za klamkę, ale Draco
powstrzymał ją, kładąc łapę na jej ramieniu. Uniosła brew.
—
Eee… zamknij oczy. W końcu to niespodzianka — powiedział.
Hermiona
prychnęła, ale gdy zamknęła powieki, na jej ustach pojawił się uśmiech.
Draco
pomachał ręką przed jej twarzą, aby się upewnić, że naprawdę są zamknięte. Gdy
był pewien, otworzył drzwi, które jęknęły i zaskrzypiały.
—
Jeszcze nie otwieraj — nakazał, widząc, że miała zamiar spojrzeć i zapytać.
Chwycił ją za ręce, by wciągnąć do środka, po czym cofnął się, stając za nią i
prowadząc na środek pomieszczenia. — Jedna sekunda.
Hermiona
zachichotała, kładąc ręce na biodrach.
—
Lepiej, żeby było warto.
Nawet
mając zamknięte oczy, mogła stwierdzić, że pokój, w którym się znajdowali, był
ciemny… to znaczy dopóki Draco nie odsłonił zasłon i nie poczuła słońca na swej
skórze.
—
Już? — zapytała.
—
No dobrze… teraz — powiedział Draco, patrząc na nią, by zobaczyć jej reakcję.
Hermiona
otworzyła oczy i jęknęła. Przy ścianach wysokich na trzy piętra stały regały
pełne książek. Półki rozciągały się na ponad siedem stóp i wszystkie były
wypełnione po brzegi.
—
To… to twoja biblioteka? — prawie pisnęła.
Draco
skinął głową.
—
Tak.
—
Przeczytałeś stąd wszystko? — spytała zaciekawiona, podchodząc do najbliższej
półki z książkami, przeglądając tytuły.
Wzruszył
ramionami i odpowiedział:
—
Nie wszystko, ale większość. Nie miałem zbyt wiele zabawek, więc spędzałem
sporo czasu na czytaniu.
Szedł
za nią, gdy rozglądała się po półkach.
—
Zakładam, że są podzielone na różne działy? — zapytała.
W
odpowiedzi Draco wskazał ścianę po prawej stronie.
—
Tu znajduje się czarodziejska literatura, a tam — wskazał kolejną — mugolska.
Oczy
Hermiony rozszerzyły się.
—
Masz mugolskie książki?
Draco
wzruszył ramionami.
—
Książka to książka. Mugolskich nie bierzemy zbyt dosłownie, po prostu cieszymy
się z tego, jakie są. Mamy też tomy w różnych językach, takich jak łacina,
niemiecki, hiszpański, grecki.
—
A co z książkami o magii? Czarach, klątwach i tym podobnych? — spytała.
Draco
zabrał ją na tył pomieszczenia. Od razu poczuła zmianę energii.
—
Tutaj przechowujemy nasze magiczne księgi… moje ze szkoły lub zawierające
czarną magię. A te w szklanej gablocie — powiedział, wskazując na zamkniętą
półkę — są niebezpieczne. Aby się do nich dostać, trzeba trochę powalczyć —
poinformował.
Hermiona
klęknęła przed regałem, próbując przeczytać tytuły, ale większość była w
języku, którego nie znała. Położyła dłoń na szkle, czując siłę magii. Zerknęła
na Draco, zanim wstała.
—
Dlaczego mi to pokazujesz? Czy to oznacza, że mogę wreszcie zacząć poszukiwania
w twojej bibliotece? — zapytała, starając się nie wyglądać na podekscytowaną tą
perspektywą.
Draco
skinął głową.
—
Tak. Właściwie daję ci pełny dostęp do wszystkiego, co się tutaj znajduje.
Jeśli chciałabyś przejrzeć książki z zamkniętego regału, powiedz tylko słowo, a
powiem ci, jak się tam dostać. Ale jest haczyk.
Uniosła
brew.
—
Och? Jaki?
—
Będziesz jeść ze mną kolacje, za każdym razem, gdy będziesz przychodzić do
biblioteki — powiedział. Gdy otworzyła szeroko oczy, dodał: — To pomysł matki.
Była
tym zaskoczona.
—
Och… dobrze, zgadzam się.
Draco
przytaknął, gdy Hermiona wróciła do przeglądania regałów.
W
bibliotece znajdowały się miękkie krzesła i Draco siedział na jednym,
obserwując, jak Hermiona wyciągała książki z półek i układała na pobliskim
stole, dopóki się nie znudził i nie wyciągnął losowej książki, by zacząć
czytać. Kiedy stos Hermiony urósł na niemal trzy stopy, spojrzała na niego z
zakłopotaniem.
—
Wydaje mi się, że na razie tyle wystarczy.
Draco
zamknął książkę, którą czytał i parsknął śmiechem.
—
Czy potrzebujesz pomocy w poszukiwaniach?
—
Tak, ale najpierw chciałam sprawdzić pewną teorię — powiedziała.
Teraz
to on uniósł brew.
—
Och. Jaką teorię?
Hermiona
usiadła obok niego na sąsiednim krześle.
—
Wczoraj udało ci się przebić przez osłony i opuścić dwór, by mnie uratować. Czy
od tamtej pory próbowałeś wyjść poza dwór, aby sprawdzić, czy znowu wróciły na swoje
miejsce?
Draco
potrząsnął swoją owłosioną głową.
—
Nie. Przyzwyczaiłem się do tego, że po prostu nie wychodzę z dworu i nawet nie
przyszło mi do głowy, że mógłby wyjść. Chociaż — zaśmiał się z goryczą — nie
chodzi o to, że nie chciałbym pójść gdziekolwiek, nawet gdybym mógł. Ale gdyby
ktoś mnie zobaczył w takim stanie, doszłoby do masowej histerii.
—
Zawsze możesz spróbować wyjść do ogrodu — zasugerowała Hermiona. — Aby
pooddychać świeżym powietrzem i spojrzeć na coś innego niż te cztery ściany.
—
W dworze jest więcej niż cztery ściany, Granger — powiedział nonszalancko.
Hermiona
przewróciła oczami.
—
Wiesz, co mam na myśli. — Wstała i zaczęła iść w kierunku drzwi. Spojrzała za
siebie i zobaczyła, że Draco wciąż siedział na krześle, patrząc na nią z
dezorientacją. — No, chodź — nakazała.
—
Gdzie idziemy? — zapytał, wstając i podchodząc do niej.
—
Sprawdzić, czy możesz opuścić dwór — oświadczyła zirytowana. — Szczerze mówiąc,
Draco, właśnie o tym mówiłam.
Wyjaśniała
swoją teorię, gdy Draco zwolnił tempo i szedł za nią, uśmiechając się do siebie
lekko, podobało mu się to, w jaki sposób brzmiało jego imię w jej ustach.
__________
Witajcie :) mamy weekend, więc pojawia się kolejny rozdział tej historii. Nie wiem, czy zadowala Was taka relacja Draco i Hermiony, ale mnie w jakiś sposób ujmuje i jest po prostu cudowna. Ta swoboda wypowiedzi, sarkastyczne uwagi... to lubię! Piszcie w komentarzach, co o tym myślicie.
U mnie straszna bieganina, ale na szczęście został tylko tydzień do urlopu, więc nie mogę się doczekać przyszłej soboty, kiedy wyruszam do domu na prawie trzy tygodnie. Oby tylko pogoda dopisała... W mojej głowie tli się pomysł powrotu LML, ale czy ktoś czeka? Po takim czasie pewnie wszyscy zapomnieli... A może jednak nie?
Wybaczcie te moje przemyślenia, po prostu biję się z myślami.
Następny rozdział zapewne za tydzień. Więc czekajcie.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Cześć :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział wczoraj w nocy, ale nie miałam siły żeby sensownie go skomentować :(
Niby widzę przełamanie lodów między dramione, ale jako fanką cukru i lukru dalej czuję niedosyt :(
Mam nadzieję, że autorka przewidziała kilka obrzydliwie cukierkowych rozdziałów. No dobra... urocze mi
wystarczą :D
Przeczytałam wszystkie rozdziały od nowa i zrobiło mi się lepiej. Mam jakiś potężny nawrót astmy i alergii ( po raz pierwszy od lat) więc obecnie umieram. Jeśli pod kolejnym rozdziałem nie będzie mnie, to wiedz, że zwyczajnie umarłam;)
Pozdrawiam ciepło i do... napisania/przeczytania ♡
Wiem, że ten wątek jest tu rozwlekany, ale mnie ujmuje ta subtelność. Oczywiście nie każdy jest tego fanem.
UsuńMam nadzieję, że wrócisz do zdrowia. Trzymaj się i do następnego! :)