czwartek, 5 maja 2022

[T] Every Little Thing She Does (Is Magic): Neville & Hanna

 

Ze wszystkich wesel, na które Draco Malfoy myślał, że może zostać zaproszony, to z pewnością nie było jednym z nich. Nigdy nie spodziewał się, że zobaczy Neville’a Longbottoma po Hogwarcie, nie mówiąc już o tym, że zostanie zaproszony (i zdecyduje się uczestniczyć) na jego ślub. Nie był do końca pewny, kim jest Hanna Abbott, ale wyglądała całkiem ładnie w swojej białej sukni ślubnej, ze świetlikami wplecionymi we włosy.

Zgodnie z przewidywaniami ceremonia była nudna, ale teraz miała miejsce część wieczoru, na którą Draco czekał — przyjęcie wraz z grupą czarownic w jego wieku. Zatrzymał się przy barze, popijając Ognistą whisky i robiąc selekcję.

Odkąd Astoria Greengrass zerwała zaręczyny dla kogoś, kto „tak naprawdę chciał się żenić”, Draco traktował związki mniej poważnie. Żadna nie zostawała dłużej niż na jedną noc. To nie tak, że przeleciał hordę kobiet — z pewnością nie pobił rekordu Blaise’a. Ale przed Astorią była tylko Pansy, a potem? Wiele.

Jednak żadna godna zapamiętania.

Pomyślał, że w końcu się uspokoi, gdy znajdzie odpowiednią czarownicę. Ku swemu przerażeniu odkrył, że aby pragnąć czegoś więcej niż tylko seksu, potrzebował także stymulacji intelektualnej. Co za niefortunność. Jednak w dzisiejszych planach miał zupełnie inny rodzaj stymulacji.

W końcu znajdując swój cel — dziewczynę z włosami w kolorze truskawkowego blondu, która wyglądała na odpowiednią do podejmowania złych decyzji — przeszedł przez pokój. Kiedy miał się przedstawić, niegrzecznie przerwał mu głos za nim.

— O, Malfoy! Co ty tutaj robisz?

Brzmiał znajomo, ale słowa były niewyraźne. To niemożliwe, żeby…

— Granger?

Odwrócił się i zobaczył postać z bujnymi włosami, zbliżającą się do niego, ubraną w obcisłą, czerwoną sukienkę. Gdyby była kimś innym, mógłby poświęcić trochę czasu kreacji, by docenić sposób, w jaki uwydatniała jej krągłości.

Przygotował się na cios, który, jak wyglądała, chyba chciała mu zadać, więc był podwójnie zaskoczony, gdy owinęła ramiona wokół niego, by niedbale go uściskać.

— Nie sądziłam, że przyjdziesz.

Od czasu do czasu widywał Hermionę, ponieważ oboje pracowali w Ministerstwie. Byli uprzejmi, może nawet przyjacielscy, ale uściski zdecydowanie wykraczały poza ich relację.

— Cóż, nie mogłem się oprzeć darmowemu tortowi i open barowi.

Hermiona zaśmiała się trochę za głośno i przyszło mu do głowy, że jest kompletnie wkurzona. Chwiała się na szpilkach, oczy jej się zaszkliły, naprawdę rozbłysły.

— Jesteś taki zabawny. — Chwyciła go za ramię dla stabilizacji i potknęła się, gdy próbowała zdjąć buty. — Kto może chodzić w tych śmiercionośnych pułapkach?

Draco trzymał ją stabilnie, gdy kończyła swoje zadanie, zanim zaprowadził ją do pobliskiego stolika.

— Z pewnością nie ty.

Prychnęła i jeden lok podskoczył. W jakiś sposób ta wersja Hermiony Granger była urocza.

Całkowicie zapomniał o truskawkowej blondynce.

— Granger, jak się masz tak pijana? Chyba nigdy nie widziałem cię z czymś więcej niż tylko kieliszkiem Chardonnay.

— Sam to powiedziałeś, Draco. — Trochę się wzdrygnął, gdy użyła jego imienia. — Open bar. — Dla dosadności dotknęła go w nos.

— Tak, ale dlaczego przesadziłaś?

Zatrzymał jednego z kelnerujących skrzatów domowych i wziął z tacki szklankę wody dla niej.

Przyjęła ją i piła łapczywie, zanim zaczęła masować stopy.

— Nie wiem, chyba nienawidzę ślubów.

— Co? Dlaczego?

Uwielbiał wesela, a przynajmniej to, co się na nich zdarzało. Z pewnością beznadziejna romantyczka Hermiona Granger nie mogła nienawidzić ślubów.

— Dobra, to nie do końca prawda. To miał być ślub Rona i mój. Po tym, jak zerwałam, sala się zwolniła i Hanna ją zajęła. Myślę, że to te same kompozycje kwiatowe.

— Och.

Draco nie wiedział, co powiedzieć. Wiadomo było, że Hermiona odwołała swój ślub prawie roku temu. Wiadomo było także, że ze wszystkich ludzi Łasic ma poślubić Pomyluną Lovegood za kilka miesięcy.

— Tak, wydawało mi się, że to dobry moment, by się upić.

— Cóż, Granger. — Pochylił się, szepcząc konspiracyjnie. — Powinnaś być wdzięczna, że to nie twój ślub. Był po prostu okropny.

Hermiona wpatrywała się w niego przez kilka sekund, aż zaczął się martwić, że zaraz się rozpłacze, podczas gdy wybuchła głośnym śmiechem. Złapała się za brzuch i zaczerpnęła powietrza.

— Naprawdę był, prawda?

Dołączył do niej, śmiejąc się i nie dostrzegając wszystkich małych zmarszczek wokół jej oczu, ani tego, jak rozjaśniła się jej cała twarz i białe zęby zalśniły.

— Stać cię na coś lepszego.

Skinęła głową, przez chwilę zamyślona. Potem powiedziała:

— Myślę, że będę wymiotować.

— Dobra — prychnął Draco, podnosząc ją z krzesła. — Zabiorę cię do twojego pokoju.

Jak się okazało, miał trudności z zabraniem Hermiony do jej pokoju — głównie dlatego, że nie pamiętała, który z nich był jej. Szedł z potykającą się kobietą korytarzem, mówiącą: „Ten wygląda znajomo” mniej więcej co kilka stóp.

— Nie pamiętasz numeru ani niczego, Granger?

— Myślę, że to mogło być dwa lub pięć… — urwała i zaczęła stukać butami w dłoni.

Draco westchnął.

— W porządku. Zabiorę cię do mojego pokoju.

Hermiona sapnęła.

— Trochę zbyt śmiało, nie sądzisz? — Potem zaczęła się śmiać. — Przynajmniej najpierw zamów mi coś do jedzenia.

— Oczywiście, że niewiele zjadłaś z kolacji, bo gdyby było inaczej, nie upiłabyś się aż tak.

Trzymał rękę na jej plecach, machając różdżką i wchodząc do swojego pokoju.

Hermiona wdrapała się na jego łóżko i położyła. Wpatrywała się w niego przez kilka chwil, zanim poklepała materac obok siebie.

— Obiecuję, że nie gryzę. — Uśmiechnęła się — co było bardziej irytujące niż cokolwiek innego, ponieważ zwykle to był jego ruch.

— Dam ci więcej wody.

Zmusił ją do wypicia kolejnej szklanki zanim szybko zemdlała.

Draco z niepokojem spojrzał na wolną stronę łóżka. Był zmęczony, niepodchmielony i raczej sfrustrowany seksualnie. Granger zrujnowała jego plany na wieczór. Ale nie wiedział, jak zareaguje, gdyby nagle się obudziła, a on by spał obok niej. Usiadł na krześle w rogu i tak długo zastanawiał się, czy do niej nie dołączyć, aż zasnął, siedząc.

Kiedy się obudził, szyja mu zesztywniała i bolały go kończyny od skurczów spowodowanych niewygodną pozycją. Hermiona nadal mocno spała, lekko chrapiąc, z ramieniem przełożonym przez pas. Nie weszła pod kołdrę, a jej sukienka podwinęła się z jednej strony, odsłaniając kremowe udo. Potrząsnął głową i przemienił krzesło w leżak, aby mógł wygodnie się rozłożyć, ignorując głos w środku, który nakłaniał go do wczołgania się na łóżko obok niej.

Kiedy Draco obudził się po raz drugi, Hermiona nie spała i obserwowała go uważnie.

— Przepraszam, że trzymałam cię z daleka od twojego łóżka. Mogłeś tu spać; nie miałabym nic przeciwko.

Uśmiechnął się.

— Nie chciałem ryzykować, że nie będziesz pamiętać, co się stało, i spróbujesz rzucić klątwę na moje jaja.

— Nigdy bym… — urwała, gdy posłał jej znaczące spojrzenie. — Dobra, może i tak. — Uśmiechnęła się, siadając i próbując wygładzić kilka zagnieceń na sukience. — Dziękuję za wczorajszą opiekę. Wiem, że byłam w złym stanie.

Wzruszył ramionami, pochodząc do łóżka i siadając.

— Ktoś musiał się upewnić, że nie wpadniesz w zbyt duże kłopoty. Pijana Gryfonka to nigdy nic dobrego.

— Ha, ha — powiedziała śmiertelnie poważnie, po czym odetchnęła głęboko. — Dlaczego wszyscy tak szybko biorą ślub? Nie jesteśmy na to za młodzi?

— Nie chcę ci tego wypominać, Granger, ale byłaś jedną z tych osób jeszcze jakiś rok temu.

— Wiem! I dzięki Merlinowi miałam dobre przeczucie, żeby to odwołać, gdy to zrobiłam. Magiczne rozwody są o wiele trudniejsze niż mugolskie.

Potarła twarz, a Draco poczuł coś w klatce piersiowej — co to za absurdalne uczucie? Empatia? Obrzydliwość.

— Naprawdę tak bardzo nienawidzisz Weasleya?

— O niebiosa, nie! Wcale go nie nienawidzę. Tak naprawdę, kochałam go wystarczająco, by uchronić go przed życiem, które mielibyśmy. — Zarzuciła niesforne loki przez ramię. — Wiesz, byliśmy po prostu kiepskim dopasowaniem. Nic nas nie łączyło, praktycznie we wszystkim się nie zgadzaliśmy — chociaż seks był przyzwoity.

Draco skrzywił się.

— Nie musiałem tego wiedzieć.

Zarumieniła się.

— Racja, przepraszam. A tak nawiasem mówiąc, czy ty też nie byłeś zaręczony?

— Tak, i całkowicie mi ulżyło, że również miała przeczucie, odwołując to. Masz rację, jest zbyt wcześnie na ustatkowanie się.

— Mimo to chciałabym, żeby ludzie trochę sobie odpuścili.

— Co masz na myśli?

— No tak, jesteś facetem, więc prawdopodobnie nie rozumiesz tego całego cyrku i pytań „Kiedy znajdziesz miłego chłopca i się ustatkujesz”. Bzdur, którymi ciągle jestem bombardowana.

Draco zmarszczył brwi, po czym szybko je rozsunął, przypominając sobie, co jego matka mówiła o zmarszczkach.

— Właściwie, moja matka bardzo mnie o to męczyła. To tradycja, że Malfoyowie się osiedlają.

Hermiona postukała się w podbródek, myśląc.

— Na ile jeszcze wesel zostałeś zaproszony w tym sezonie?

— Dwa. Teodora, na którym jestem drużbą…

— A ja jestem druhną — wtrąciła Hermiona.

Przerwał. Oczywiście, że była… Teo żenił się z cholernym Harrym Potterem, ze wszystkich ludzi.

— Tak, a dodatkowo jeszcze Blaise i Ginny.

— Na ten też mnie zaproszono. Poza tym ślub Rona i Luny, na który oczywiście nie zostałeś zaproszony, co mnie nie dziwi. Więc zostały mi trzy, a tobie dwa. Ile jeszcze razy ludzie będą nas zadręczać pytaniami o nasze życie miłosne?

Draco tak naprawdę w ogóle się tym nie przejmował — był tym, który mógł przelecieć niczego niepodejrzewające druhny.

— Nie wiem, do czego zmierzasz. Zwykle unikam takich ludzi i zamiast tego przychodzę z samotnymi czarownicami. — Mrugnął do niej dla podkreślenia.

Zadrwiła.

— Po prostu mnie wysłuchaj — moglibyśmy pójść razem. Wiesz, powiedzieć, że coś nas łączy. Przynajmniej ludzie przestaliby zadawać pytania. A po ostatnim ślubie moglibyśmy po cichu zerwać. Co ty na to?

— Przepraszam, Granger... co chcesz?

— Iść razem! Na wszystkie wesela, to idealny pomysł. Ludzie przestaną pytać o moje życie miłosne, a jeśli spotkasz dziewczynę, którą będziesz chciał zabrać do domu, mogę być twoją skrzydłową!

— Moim kim? — Draco wyglądał na zmieszanego.

— To mugoskie wyrażenie. Nieważne. Chodzi o to, że moglibyśmy pomóc sobie nawzajem. Co ty na to?

— Myślę, że zwariowałaś — urwał, chcąc się zaśmiać z niedorzeczności tego pomysłu. Potem zaczął myśleć — to nie tylko ułagodziłoby jego matkę, bo traktowałby kogoś poważnie, ale wybór tej czarownicy bardzo zdenerwuje jego ojca. — Ale w sumie to nie jest zły pomysł.

Hermiona uśmiechnęła się.

— W takim razie załatwione. Na następne trzy wesela jesteś moją parą.

Jasne, pomyślał Draco. Udawać, że spotyka się z bohaterką wojenną, Hermioną Granger — co może pójść źle?

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Myślał, że zgodzenie się na fałszywe chodzenie z Hermioną Granger będzie proste: pokażą się razem na weselu, będą zachowywać się tak, jakby się lubili, może czasem pocałują się przy ludziach. Ale zgodnie z kujońską tradycją miała bardzo szczegółowy plan — taki, który wymagał spotkania i wspólnego omówienia.

Obecnie siedzieli razem, jedząc lunch na ulicy Pokątnej, bo lepiej, żeby ludzie ich zobaczyli, tak powiedziała.

— Przepraszam, powiedziałaś „zasady”? Po co, Granger?

— Tylko kilka podstawowych zasad, nic zbyt narzucającego się, zapewniam cię.

Przewrócił oczami.

— W porządku, zamieniam się w słuch.

— Podczas fałszywego związku nie umawiaj się z nikim innym. To samo dotyczy mnie.

Draco zakręcił Ognistą whisky w swojej szklance.

— Zgoda, coś jeszcze?

— Jeśli znajdziesz dziewczynę, którą chciałbyś przelecieć, musisz dać mi znać z wyprzedzeniem, a wtedy ja dam ci zgodę na wykonanie ruchu.

— Co? Teraz będziesz zatwierdzać moje partnerki seksualne?

— Mów ciszej, Draco. Jesteśmy na randce. — Jej głos brzmiał surowo i Draco próbował zignorować lekkie trzepotanie w brzuchu spowodowane jej tonem.

Zacisnął usta w wąską kreskę, zanim odpowiedział:

— W porządku. Przypuszczam, że to pomoże utrzymać ten podstęp, ale jeżeli myślisz, że możesz zawetować którykolwiek z moich wyborów…

— Spokojnie. Po prostu nie chcę, żeby ktokolwiek widział, jak wychodzisz z inną kobietą i myślał, że mnie zdradzasz.

Wzięła trochę sałatki na widelec i oblizała usta, usuwając z nich sos.

Draco poprawił się na krześle.

— Cóż, myślę, że to ma sens.

Skinęła szybko głową, jakby chciała powiedzieć: Oczywiście, że tak, kretynie.

— A poza tym, nic nas nie będzie wiązało po ostatnim ślubie, czyli ceremonii Rona i Luny.

Draco dziwnie nie mógł się doczekać paradowania z byłą Weasleya na jego własnym ślubie.

— To wszystko? Nie musieliśmy się do tego spotykać. Mogłaś wysłać sowę.

— Tak, ale wtedy ludzie nie widzieliby nas razem. — Mrugnęła. — Przykładowo, na zewnątrz jest fotograf Proroka, więc spodziewam się, że jutro na stronach dotyczących społeczności pojawi się notka o tym, że byliśmy na randce. — Włożyła ostatnią grzankę do ust, jakby była z siebie niesamowicie zadowolona.

Touche, Granger. Nie zdawałem sobie sprawy, że tyle intrygi kryje się w twoim nadętym, małym i morderczym szkolnym ciele.

Prychnęła.

— Morderczym?

Uśmiechnął się.

— Jeśli chcesz, mogę cię zabrać na zakupy. Ubrać cię jak dziewczynę godną Draco Malfoya.

Jej policzki lekko się zaróżowiły, a on wykonał wewnętrzny taniec zwycięstwa.

— Szczerze mówiąc, Malfoy, to nie będzie konieczne. Wiem, jak się ubierać.

Prychnął.

— Najwyraźniej.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Oficjalnym stanowiskiem Draco w Ministerstwie był Konsultant do spraw czarnej magii i artefaktów. Technicznie rzecz biorąc, wchodził w zakres kompetencji Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, więc często kontaktował się z Potterem. Chociaż głównie siedział przy swoim biurku i przeglądał raporty aurorów. To było niezwykle nudne, ale lepsze niż przebywanie w Azkabanie.

— Malfoy — zabrzmiał zgrzytliwy głos przy jego uchu.

Odwrócił się i zobaczył swoje totalne przeciwieństwo.

— Potter — zadrwił.

— Widziałem ciebie z Hermioną na ślubie Neville’a.

No dobra, zabawa się zaczyna.

— I co z tego?

— Cóż, wyglądało na to, że była bardzo pijana. A Seamus powiedział, że zabrałeś ją do swojego pokoju?

Ach, ten dupek, Finnigan. Jak on w ogóle ich widział? Draco nie dostrzegł, żeby ktokolwiek ich obserwował. Cóż, przypuszczał, że Harry i tak się dowie prędzej czy później.

— Pomagałem jej, ponieważ była zbyt pijana, by wrócić sama, ale, jeśli musisz wiedzieć, tak, spotykamy się.

Draco poczuł lekki przypływ zwycięstwa, gdy oczy Harry’ego rozszerzyły się. Rozwiązali wiele konfliktów z powodu zaręczyn Złotego Chłopca z jego najlepszym przyjacielem, ale Draco wiedział, że to i tak będzie szokiem.

— Och, cóż… jeszcze nic mi nie powiedziała. — Wydawał się sceptyczny.

— To świeża sprawa. Nie byliśmy gotowi, by zacząć mówić ludziom. Będę więc wdzięczny za twoją dyskrecję.

Oczy Pottera zaszkliły się nieco, gdy skinął głową, najwyraźniej decydując się nie wszczynać bójki w Ministerstwie. To było mądre z jego strony.

— Oczywiście. — Przesunął się nerwowo i poprawił okulary. — Mam coś do załatwienia.

Draco uśmiechnął się słodko.

— Jesteś zajętym człowiekiem.

Harry odszedł niezgrabnie, a Draco wrócił do wpatrywania się w swoją papierkową robotę. Pracował przez około dwadzieścia minut, czując się całkiem nieźle z powodu raportu, który skończył, gdy usłyszał stukanie obcasów w drodze do jego biurka.

— Powiedziałeś Harry’emu?

Poczuł ciężar jej spojrzenia, nawet na nią nie patrząc.

Potem odwrócił się, by spojrzeć na Hermionę, i opadła mu szczęka. Miała na sobie coś bardzo niepodobnego do jej normalnego stroju — bluzkę z głębokim dekoltem, odsłaniającym częściowo biust, który obecnie falował w ponętny sposób. Jej ołówkowa spódnica przylegała do bioder i kończyła się tuż nad kolanami. Założyła także niskie szpilki i lekko pomalowała oczy i usta. Chciał coś powiedzieć, ale odjęło mu mowę.

 — Więc? Co się stało, odpadł ci język?

Potrząsnął głową, odzyskując skupienie.

— Cóż, Granger, jeśli musisz wiedzieć, skonfrontował się ze mną, więc musiałem mu coś powiedzieć.

— Dobrze. Wolałabym sama mu powiedzieć, ale to dobrze. Co się stało, to się nie odstanie.

Draco nie mógł oderwać od niej wzroku. Czy zawsze była taka atrakcyjna? Potem przypomniał sobie Bal Bożonarodzeniowy i to, jak wyglądała na ślubie Neville’a. Najwyraźniej zbyt długo ignorował ważny fakt: Hermiona Granger była cholernie przepiękna.

— O co chodzi z tym? — zapytał, wskazując jej ubranie.

— Z czym? — Położyła ręce na biodrach — dlaczego nagle uznał to za seksowne?

— Ten strój. Dlaczego różni się od twoich szat matrony?

Zadrwiła.

— Wcale takie nie były… — przerwała, widząc pogardę w jego oczach — dobra, nie były wspaniałe. Może skorzystałam z twojej rady, żeby odświeżyć trochę moją garderobę.

Skinął głową, wciąż z uznaniem na nią patrząc.

— To naprawdę działa. Wyglądasz cudownie.

Zarumieniła się na chwilę, zakładając niesforny lok za ucho.

— Dzięki, Malfoy.

— Nie ma sprawy. — W końcu odwrócił wzrok i skupił się na rogu biurka. — Więc możemy powiedzieć, że… nie będzie problemu z Potterem?

— Tak. Chyba po prostu był zaskoczony, to wszystko. Zapomniałam, że ostatnio często się z nim widujesz.

— Przypuszczam, że dasz mi znać, kiedy odbędzie się nasze następne zaplanowane spotkanie?

Zaryzykował spojrzenie na nią. Wciąż piękna, cholera.

— Cóż, myślę, że powinniśmy jeść razem lunch przynajmniej dwa razy w tygodniu, żeby ludzie mogli nas widywać.

— To brzmi rozsądnie.

Odchylił się na krześle, chcąc wyglądać na bardziej wyluzowanego niż się czuł.

— Tak myślałam. Więc lunch jutro?

— Nie przegapiłbym tego.

Posłał jej, jak miał nadzieję, seksowny uśmiech.

Hermiona go odwzajemniła i wyszła. Trzymał oczy przyklejone do jej tyłka dłużej niż to konieczne.

Draco westchnął i rzucił zmartwione spojrzenie na sufit. To może stanowić problem.

__________

Witajcie :) w czwartkowy wieczór pojawiam się z nowym tłumaczeniem. Wiem, że początkowo planowałam publikacje od poniedziałku, ale dzisiejszy dzień to pasmo samych złych informacji i potrzebuję trochę dobrej energii, stąd pomysł o dzisiejszej publikacji. Jak wrażenia po pierwszym rozdziale? Zachęciło Was czy może wręcz przeciwnie? Ja uwielbiam humor i sarkazm tej historii. Patrzę na nią trochę z przymrużeniem oka. Myślę, że jest idealna na odstresowanie się i zapomnienie o problemach. Tak, z pewnością tak się dzieje w moim przypadku.

Kolejny rozdział jest w trakcie tłumaczenia, ale zapewne zostanie opublikowany w sobotę, więc czekajcie cierpliwie. Chciałabym publikować rozdziały co dwa dni. Zapewne się to uda, bo mam wolny weekend i mnóstwo czasu na tłumaczenie.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy