sobota, 7 maja 2022

[T] Every Little Thing She Does (Is Magic): Harry & Teodor

 

Lunche z Granger przebiegały świetnie. Rozmawiali o książkach, polityce i strasznych wyborach życiowych swoich byłych kolegów z klasy. Draco nigdy wcześniej nie poznał jej poczucia humoru, ale, jak się okazało, była fantastycznie sarkastyczna. Od niechcenia zasugerował, żeby zaczęli jeść razem codziennie, aby ludzie myśleli, że to poważna relacja.

Tak naprawdę, po prostu chciał spędzać z nią więcej czasu.

Kiedy w końcu nadszedł ślub Teo, Draco, o dziwo, naprawdę nie mógł się doczekać. Teo był jego najlepszym przyjacielem i cieszył się, że znalazł tego jedynego — nawet jeśli to był Chłopiec-Który-Przeżył. Ich zapoznanie było bardzo zabawne. Po tym, jak Harry zerwał z Łasicą, rzucił się w wir aurorskiej pracy, ledwo przerywając, by zjeść lub spać. Potem dostał zadanie przeszukania rezydencji Nottów w poszukiwaniu mrocznego artefaktu i oczywiście Teo był kompletnym dupkiem przez całą tę mękę, powodując, że Harry wybuchnął i został zawieszony na dwa tygodnie, podczas których Teo zapewnił mu sporo rozrywki.

Draco był obecny przy części, ale teraz wyrzucił te wspomnienia ze swojej głowy. Wczesne dni związku chłopaków były dla niego dość bolesne. Szczególnie chciałby zapomnieć o momencie, gdy wszedł i zobaczył spodnie Pottera wokół kostek i Teo klęczącego przed nim. Po tej sytuacji przestał używać Sieci Fiuu bez wcześniejszego wysłania sowy.

Spotkał się z Hermioną w jej mieszkaniu, zanim aportowali się razem na ślub. Wciąż nie był pewien, dlaczego wszystkie pary organizowały śluby w miejscach, gdzie trzeba było rezerwować pokój i zostawać na weekend. To było cholernie irytujące.

— Draco! — Otworzyła mu szeroko drzwi, a on zgubił wątek. Nie tylko użyła jego imienia — co ostatnio robiła coraz częściej — ale jej policzki były olśniewająco zarumienione i miała na sobie najbardziej oszałamiającą, królewską, niebieską sukienkę, jaką kiedykolwiek widział.

— Granger, ładnie się prezentujesz.

To było mało powiedziane, ale nie chciał jej komplementować bardziej niż to było konieczne, żeby nie pomyślała, że zaczyna kombinować. Z pewnością tego nie robił.

— Dzięki. Nie jesteś taki zły, kiedy nie bywasz protekcjonalny i nie obrażasz innych.

— Kto, ja? — spytał Draco z udawaną niewinnością, trzymając rękę na sercu.

Hermiona posłała mu chytry uśmieszek.

— Chodźmy już, ty skończony durniu.

Zaśmiał się i poszedł za nią, choćby tylko po to, by mieć dobry widok na jej tyłek. Nie zawiódł się. 

Dotarli do punktu aportacyjnego małego miasteczka, a Draco rozejrzał się, by mieć pewność, że nikt ich nie obserwuje, wciąż lekko zirytowany tym, że Hermiona nalegała, by teleportowali się razem. Tylko dlatego, że jej były był w tym kiepski — ale rozumiał problemy z zaufaniem, więc zdecydował się odpuścić.

Jego oczy rozszerzyły się, gdy otworzył drzwi do ich pokoju i weszli do środka. Wiedział, że udają parę, ale zapomniał o wszystkim, co się z tym wiązało. Oczywiście było tylko jedno łóżko. Patrzył, jak Hermiona z satysfakcją dochodzi do tego samego wniosku.

— Och, cóż, to raczej kłopotliwe — zadumała się.

— Przypuszczam, że mógłbym transmutować krzesło albo coś… — zaczął Draco.

— Nie bądź głupi — przerwała mu. — Jesteśmy dwójką dorosłych ludzi, a to łóżko jest wystarczająco duże.

Usiadła na miękkim materacu, a suknia otuliła ją wachlarzem.

Rozkojarzył go ciepły uśmiech na jej twarzy.

— Jesteś pewna, Granger?

— Oczywiście. A teraz, posłuchajmy przemówienia drużby.

Siedziała ze stoickim spokojem i słuchała, kiedy on ćwiczył swoją mowę. Draco musiał dość często przemawiać przed ludźmi — na imprezach charytatywnych czy rodzinnych uroczystościach Malfoyów. Ogólne zasady, dotyczące czystości krwi, wymagały tej umiejętności, więc nabył ją w młodym wieku. Jednak coś w używaniu tych umiejętności przed Hermioną Granger sprawiło, że poczuł ścisk w żołądku. Wszystkie jego dowcipy wydawały się głupie i nie sądził, by jego normalny urok wywierał zamierzony skutek, gdy siedziała i głaskała swój podbródek, od czasu do czasu kiwając głową.

Uśmiechnęła się raz.

Kiedy skończył, czekał, aż przemówi.

— Musisz zmienić tę część dotyczącą wszystkich byłych partnerów seksualnych Teo. Harry’emu to się nie spodoba.

— Tak, chyba tak…

— I ten żart o hipogryfie. Co to, kurwa, było?

Zaskoczony jej użyciem słowa kurwa, wyjąkał:

— Ja… nie uważasz, że to było zabawne?

— Merlinie, nie. To było dziwne.

— Och, dobrze. — Wyjął swoje notatki i skreślił. — Coś jeszcze?

Miała jeszcze kilka uwag i zamiast z nią walczyć, spisał je wszystkie. Brzmiały sensownie i wiedział, że gdzieś w głębi duszy jego dwunastoletnie ja zbeształo go za skorzystanie z rady Hermiony Granger. Ale reszta jego miała to gdzieś. Kiedy skończył bazgrać, usiadł obok niej na łóżku, odczuwając subtelne ciepło jej uda przy swoim.

— Więc, chcesz wygłosić przemówienie druhny?

Uniósł brew w, jak miał nadzieję, dość seksowny sposób.

— Tak myślę.

Pięć minut później Draco bardzo żałował, że jej to zasugerował, ponieważ to wiązało się z aktywną walką ze łzami. Nie był pewien, czy przez całe jego życie cokolwiek go tak poruszyło. A Ron-kretyn-Weasley pozwolił, by takie szczęście mu zwiało? Nie sądził, że to możliwe, ale jego szacunek dla rudowłosego dupka spadł jeszcze bardziej.

Wygładziła nieistniejące zagniecenia na swojej sukience i zapytała:

— Co myślisz? Jakieś uwagi dla mnie?

Potrząsnął głową, czekając, aż jej oczy odnalazły jego, zanim przemówił:

— Niczego bym nie zmienił, Granger. To było idealne.

Jej nieśmiały uśmiech spowodował z jego wnętrznościami coś, czego wolałby w tym momencie nie analizować. Zanim zdążył się zatracić w tych niebezpiecznych myślach, postanowili udać się na próbną kolację.

W hotelu znajdowała się bardzo elegancka restauracja na parterze, która została wynajęta na wieczór. Wnętrze w całości wyłożono ciemnym drewnem i subtelnie oświetlono — idealnie męsko, ale nie ostentacyjnie. Draco wiedział, że Teo ma dobry gust, i skinął głową z aprobatą, gdy weszli do pomieszczenia z Granger u jego ramienia.

Ponieważ Draco był drużbą, a Hermiona druhną, siedzieli obok panów młodych. Patrzył, jak jego udawana dziewczyna wita swojego najlepszego przyjaciela pocałunkiem w policzek i promiennym uśmiechem. Kiwnął głową Potterowi i przytulił Teo, klepiąc go przy tym w plecy.

— Nott, mój dobry przyjacielu, nadal chcesz się spiknąć z tym nieznośnym durniem w okularach z kompleksem bohatera?

Teodor spojrzał na Harry’ego, a Draco mógłby przysiąc, że dostrzegł serca w jego oczach.

— Absolutnie. — Mrugnął do swojego przyszłego męża.

Draco udał rzyganie.

— Tylko się upewniam, kolego.

— Malfoy — ostrzegła Hermiona, ściskając jego biceps.

— Ała, w porządku. Zostawmy to do sypialni, co, kochanie? — Mrugnął i rozkoszował się odrobiną różu, który wystąpił na jej policzki.

— Obrzydliwe — mruknął Harry. — Naprawdę spotykasz się z Malfoyem, Hermiono? Malfoyem?

— Hej, nie miałam uwag dotyczących twojego Ślizgona, więc nie czepiaj się mojego.

Harry wyglądał tak, jakby miał zamiar rzucić kiepską ripostę, ale się rozmyślił. Draco uśmiechnął się. Mądry człowiek. Merlinie, czy Granger tak bardzo na niego wpłynęła, że teraz odczuwał miłosierdzie w stosunku do Harry’ego Pottera? To nie powinno mieć miejsca.

Wkrótce podano jedzenie i polano drinki, a Draco świetnie się bawił. Zarówno Teo, jak i Harry mieli pieniądze, więc to był gustowny związek. Stek Draco był przyrządzony perfekcyjnie, a szklanka Ognistej Whisky nigdy nie stała pusta. Był już przyjemnie podchmielony, a kiedy patrzył, jak Hermiona sączy trzeci kieliszek Chardonnay, starał się nie myśleć o tym, jak miękko wyglądały jej rubinowo czerwone usta.

Zawodził żałośnie.

Po kolacji Teo wskazał mu podwójne szklane drzwi z tyłu sali. Za grubymi szybami wejścia było ciemno, ale po otwarciu ich Draco dostrzegł słabo oświetlony taras z szumiącymi drzewami.

— Zapalisz ze mną cygaro, drużbo? — Teo uśmiechnął się łobuzersko, gdy wyjmował cygara z kieszeni marynarki.

— Oczywiście.

Po zapaleniu i zaciągnięciu się kilka razy, Teodor skrzyżował ręce na poręczy, która oddzielała taras od reszty terenu.

— Więc Granger, co?

— Nie zaczynaj — błagał Draco.

— Nie, chciałem ci tylko pogratulować. Wiem, że miałeś do niej słabość od… kurwa, od wieków, prawda?

— Co? Pojebało cię do reszty?

Teo roześmiał się.

— Nie pamiętasz tego, stary? W szkole miałeś obsesję na jej punkcie.

— Tak, nienawidziłem jej do szpiku kości! — Draco wypuścił niepewny kłębek dymu.

Teodor wzruszył ramionami.

— Skoro tak mówisz. Wiesz, co mówią o małych chłopcach, którzy ciągną dziewczynki za warkocze…

— To nie było tak… — Przerwał, widząc złośliwe spojrzenie kumpla. — W porządku. Może byłem wtedy trochę chorobliwie ciekawski, ale to nas całkowicie zaskoczyło.

— Dobra — ustąpił Teo. — Więc jaka ona jest w łóżku?

Draco uderzył go w ramię, więc zachichotał.

— No weź! Nie spałem z kobietą od — no cóż, lat — i nigdy więcej nie będę. Równie dobrze możesz… — Urwał, gdy zauważył wyraz oczu Draco. — Och. Jeszcze jej nie pieprzyłeś, prawda?

Usta Draco zacisnęły się w wąską kreskę.

— Ona chce z tym zaczekać.

Teodor znów zaczął się śmiać.

— Och, stary, naprawdę cię wzięło, co nie?

Draco nie musiał odpowiadać, bo w drzwiach pojawił się Harry. Przynajmniej Potter w końcu wpadł we właściwym momencie.

— Przepraszam, Malfoy. Czy mogę ukraść mojego narzeczonego?

— Bierz go — mruknął Draco.

Harry rozpromienił się, jego zielone oczy błysnęły za okularami.

— Świetnie.

Teodor wrócił za nim do środka, a Draco został, by dokończyć cygaro. Kiedy wszedł na salę, Hermiona rozmawiała z Harrym i grupą innych Gryfonów. Nigdzie nie było widać Weasleya, chociaż był tam wcześniej. Po kolejnej Ognistej Whisky i cygarze Draco nieco się wyluzował, więc podszedł do niej i objął ją w pasie.

— Gotowa do spania, Granger? — mruknął jej do ucha.

Hermiona napięła się pod jego uciskiem, ale zdołała zachować swobodny ton.

— Niemal.

Opuścił brodę na jej ramię i trzymał ją, gdy kończyła rozmowę, ignorując spojrzenia Pottera, Finnegana i innych. Fajnym uczuciem było drażnienie ich — prawie tak fajnym jak jędrne i ciepłe ciało Granger, które czuł pod swoimi palcami. Wreszcie skończyła i odwróciła się w jego ramionach.

Był prawie dumny ze sposobu, w jaki uniosła się na palcach i szepnęła na tyle głośno, by usłyszeli:

— Zabierz mnie do łóżka, Draco.

Nagle pożałował, że to było udawane.

Kiedy weszli do pokoju, Hermiona obróciła się. Była wyraźnie podchmielona, choć nie tak pijana jak na ślubie Neville’a.

— Byłeś genialny! — wykrzyknęła melodyjnym głosem, zanim opadła na łóżko.

Usiadł obok niej, gdy wyciągnęła kończyny.

— Sama nie byłaś zła, Granger.

Usiadła szybko i przysunęła się bliżej niego.

— Mówię serio. Przez chwilę zapomniałam, że udajemy.

Patrzyła na niego z powagą — to było dość rozpraszające.

Przełknął ślinę, zakładając zabłąkany lok za jej ucho. Tak łatwo byłoby po prostu pochylić się i ją pocałować. Ale nie mógł tego zrobić.

— Ja też. — Wypuścił drżący oddech i wstał, zanim zrobiłby coś, czego mógłby żałować. — Muszę siku.

Draco zamknął drzwi do łazienki i oparł się o nie. Co się z nim działo, do cholery? Nie zachowywał się tak w stosunku do kobiet, zwłaszcza nie do niej. Serce waliło jak szalone, czuł suchość w ustach — do diabła, nigdy tak się nie zachowywał jako nastolatek. Ze wszystkich ludzi, nie mógł czegoś czuć do Hermiony Granger. Poprosiła go, żeby zrobił to jako przysługę, a on tymczasem chował się w łazience, myśląc o powrocie tam i… cóż, z pewnością nie mógł tego zrobić.

Zamiast tego odsunął na bok te bardziej lubieżne myśli, umył się i wrócił do pokoju, tylko po to, by odkryć, że szybko zasnęła w sukience. Nawet nie weszła pod kołdrę. Uśmiechnął się do niej czule, szepcząc:

— Och, Granger, co ja mam z tobą zrobić?

Zdjął jej buty i ułożył ją wygodnie na łóżku, nawet nie myśląc o użyciu magii, gdy naciągał na nią kołdrę. Wymamrotała coś niezrozumiałego, gdy się wtuliła i przyszło mu do głowy, że ma całkowicie przejebane.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco obudził się, ponieważ coś łaskotało go w nos. Gdy powoli otworzył oczy w świetle wczesnego poranka, zdał sobie sprawę, co to było — włosy Hermiony. Przytuliła się mocno do niego, jej tyłek uroczo wbijał się w jego poranną erekcję. Nadal spała, więc odgarnął bujne loki z twarzy i przechylił głowę, aby więcej go nie drażniły.

W pewnym momencie w nocy również ją objął. Starał się nie dostrzegać jak idealnie pasowała, ale sromotnie mu się to nie udało. I, Merlinie, ładnie pachniała.

— Hermiono? — wyszeptał. — Śpisz?

Jęknęła cicho i wierciła się trochę, nie polepszając sytuacji w jego spodniach. Kurwa, będzie potrzebował zimnego prysznica. Próbował oswobodzić ramię, które znajdowało się pod nią, ale to było prawie niemożliwe.

Westchnął. Jeśli naprawdę śpisz, nie będziesz miała nic przeciwko, że to zrobię. Zacisnął ramiona wokół niej i wtulił się w jej głowę. Jeśli już, wydawało się, że przysunęła się do niego bliżej, więc zamknął oczy i zasnął.

Następną rzeczą, jaką pamiętał, było to, że budziło go powolne potrząsanie.

— Draco, idę pod prysznic. Musisz skorzystać z łazienki zanim to zrobię?

— Mmm… Granger, wracaj do łóżka.

Próbował pociągnąć ją za ramiona, ale był zbyt słaby z powodu senności.

Hermiona zachichotała i odepchnęła jego ramiona.

— Przestań! Dobra, przyjmuję to za nie. Chyba nie jesteś rannym ptaszkiem.

Ledwo zarejestrował szum wody, zanim otworzył oczy. Granger brała prysznic, co oznaczało, że była tam naga. Jęknął ciężko, jego erekcja wróciła z nawiązką. Obrócił się na plecy i wziął go w rękę. Było niemal pewne, że skończy, zanim ona wyjdzie spod prysznica, a musiał zrobić coś, by rozładować to okropne napięcie.

Wyobraził sobie jej namydlone ciało, gdy stała pod strumieniem wody, i zaczął się bawić. Doszedł zaskakująco szybko i wymamrotał szybkie Evanesco, aby ukryć dowody przed zebraniem swoich rzeczy. Równie dobrze mógłby wskoczyć za nią pod prysznic. Był całkowicie nagi i właśnie wyciągał jeden z zapasowych ręczników z szafki na bieliznę, by owinąć go wokół talii, kiedy Hermiona wyszła z łazienki, a za nią wynurzyła się chmura pary.

— Granger! — krzyknął z ręcznikiem w dłoni, ale jeszcze nie na sobie.

— Malfoy! — wrzasnęła w odpowiedzi, natychmiast poluźniając uścisk na ręczniku, który obecnie zakrywał jej własną nagość.

Zdawało się, że stali tam wieczność, ale w rzeczywistości trwało to prawdopodobnie około trzydziestu sekund, tylko zerkając na siebie. Jej piersi były idealne, nabrzmiałe; różowe sutki stały na baczność. Jego oczy śledziły jej ciało, krągłości brzucha i śliczny pępek aż do starannie przystrzyżonych włosków między nogami.

Potem, równie nagle, oboje zakryli się i niezdarnie przeszli obok siebie. Z ledwo zrozumiałymi wymamrotanymi przeprosinami poszli własnymi drogami. Gdy tylko zamknął drzwi, wypuścił oddech, który wstrzymywał. Znowu był w połowie twardy. Kurwa. Co ta kobieta z nim robiła?

Zmienił strumień wody na zimny i tym razem pozwolił prysznicowi zająć się jego problemem. Zamknął oczy i pomyślał: To nie jest prawdziwe. To wszystko jest udawane. To nic nie znaczy.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Sama ceremonia była piękna. Draco stał za Teo i obserwował, jak jego najlepszy przyjaciel powierza swoje życie byłemu śmiertelnemu wrogowi. Dziwne, że teraz wydawało się to tak słuszne i naturalne. Starał się nie skradać spojrzeń Hermionie, która stała za Harrym, ale jak mógł tego nie robić?

Zaczarowała swoje włosy w piękną fryzurę, z uniesioną górą i opuszczonym tyłem, i malutkimi, delikatnymi kwiatkami wplecionymi w kosmyki włosów. Jej suknia była z miękkiego, metalicznego różowego złota z krótkimi rękawami, ale kiedy się odwróciła, całe plecy miała odsłonięte — nie miała nawet stanika. Kiedy pierwszy raz mu ją pokazała, poleciała mu ślinka. Wiedział, jak wygląda pod tą sukienką, a każda cząstka jego jestestwa pragnęła zaciągnąć ją do ich pokoju i przelecieć. Trzymanie ręki na jej nagiej skórze, gdy szli na polanę, na której odbywała się ceremonia, wydawało się niemal elektryzujące.

Musiał coś zrobić, by to powstrzymać. Z pewnością Hermiona byłaby przerażona, wiedząc, w jakim kierunku poszły jego myśli.

Potem nadszedł czas przemówień, a on zapomniał o tym, żeby walczyć ze swoimi emocjami. Hermiona pierwsza zaczęła przemawiać, a on po prostu siedział zachwycony, gdy mówiła o sile miłości, która łączy ludzi z przeciwnych stron. Widział płaczącego Pottera i poczuł przypływ dumy, że jego czarownica się do tego przyczyniła. Nie, nie była jego czarownicą. Mimo to wciąż mógł być z niej dumny. Nieprawdaż?

— …ponieważ miłość jest świecą w ciemności. Wystarczy jeden płomień, aby ją utrzymać. Życzę wam obu wielu lat utrzymywania płonącej świecy. — Podniosła kieliszek i wszyscy wznieśli toast.

Draco nie był pewien, jak miał temu dorównać. Hermiona usiadła obok niego, a on sięgnął, pozwalając swojej dłoni objąć jej odsłonięte łopatki.

— To było wspaniałe, Granger.

— Dziękuję — szepnęła, patrząc mu w oczy.

Pomyślał, że mógłby się zatracić w tych ciemno brązowych tęczówkach, ale wtedy Teo odchrząknął.

Draco wstał.

— Dobra, moja kolej. — Poprawił klapy swoich przypominających smoking szat. — Kiedy Teo mi powiedział, że planuje poślubić Harry’ego Pottera, przywiązałem go do krzesła na kilka godzin, aby upewnić się, że nie jest pod wpływem eliksiru wielosokowego.

Cała sala rozbrzmiała śmiechem i Draco czekał, aż ucichnie, zanim kontynuował, ale jego oczy były skierowane na Hermionę — uśmiech na jej twarzy wypełnił go ciepłem.

Po przemówieniach i torcie przyszła kolej na tańce. Prawdę mówiąc, Draco czekał cały wieczór na okazję, by wziąć Hermionę w ramiona. Zabrał ją na parkiet, doskonale świadomy wszystkich spojrzeń im rzucanych — zwłaszcza gorzkiego spojrzenia Weasleya, wciąż siedzącego obok swojej narzeczonej.

Draco obrócił ją w rytm muzyki. Jego palce przesunęły się po odsłoniętej skórze na kręgosłupie, a ona cicho westchnęła, gdy przyciągnął ją do siebie.

— Czy mówiłem ci, jak pięknie dziś wyglądasz, Granger?

Lekki rumieniec na jej policzkach napełnił go radością.

— Dziękuję. Ty też wyglądasz bardzo szykownie. — Przesunęła ręce w górę jego klatki piersiowej, żeby wyprostować muszkę, a potem zarzuciła mu je na szyję. — Czy to dziwne, że to wcale nie wydaje się niekomfortowe?

— A powinno? — mruknął.

Potem, zanim zdążył to przemyśleć, pochylił głowę i pocałował ją. Jedną z rąk przesunął w górę jej pleców na kark i poczuł, jak wtapia się w niego.

To było wszystko, co sobie wyobrażał, a nawet więcej — dotyk jej miękkich ust na swoich, sposób, w jaki westchnęła i otworzyła się przed nim, delikatna pieszczota jej języka. Mógł łatwo dać się ponieść emocjom, ale wtedy piosenka się skończyła i niechętnie się cofnął, wciąż się uśmiechając.

Na twarzy Hermiony dało się zauważyć mieszankę emocji: zaskoczenie, pożądanie i coś jeszcze. Ale nie miał czasu, by cokolwiek powiedzieć, bo ktoś do nich podszedł.

— Nie masz nic przeciwko, że porwę ją na taniec?

To był Weasley. Draco nagle poczuł zew krwi bardziej niż kiedykolwiek, ale subtelne skinienie głowy Granger powiedziało mu, że wszystko będzie dobrze.

— Właściwie, to mam coś przeciwko, ale będę miłosierny dla niej — zadrwił.

— Draco — upomniała go Hermiona.

Zasalutował dwoma palcami, kierując się do baru. Potrzebował Ognistej Whisky, by zwalczyć ten wybuch zazdrości. To było śmieszne, bo on i Hermiona nie byli razem. Weasley był zaręczony z kimś innym. Ale mimo to widok jej w ramionach rudego doprowadzał go do szaleństwa.

— Malfoy — przywitał się głos ponad jego ramieniem.

Draco odwrócił się.

— Potter… gratulacje. To była efektowna ceremonia.

Harry zaśmiał się.

— Cieszę się, że zbytnio się nie zmieniłeś.

— Nie chciałbym cię zawieść — odparł Draco.

Harry poprawił okulary i pociągnął łyk tego, co pił.

— W każdym razie, chciałem tylko powiedzieć, że uważam, że ty i Hermiona pasujecie do siebie.

Draco prawie zakrztusił się swoim drinkiem.

— Poważnie?

— Tak. Jest szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Zerwanie z Ronem było polubowne, ale on szybko ruszył do przodu, a ona rzuciła się w pracę. Myślałem, że utonie, ale wtedy pojawiłeś się ty. — Uśmiechnął się. — Przy tobie jest bardziej sobą. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale z drugiej strony, właśnie poślubiłem twojego najlepszego przyjaciela, więc może rozumiem.

Draco parsknął śmiechem i skinął głową.

— Wypiję za to.

Wzniósł toast z Potterem i patrzył, jak jego były nemezis odchodzi, by zamienić kilka słów z innymi gośćmi. Czy Hermiona też mogła coś do niego czuć? To wszystko miało być udawane — przysługa, nic więcej. Mimo to zastanawiał się…

Rozejrzał się po sali, by zobaczyć, gdzie poszła, ale nie mógł jej znaleźć. Weasley tańczył teraz z Luną, kołysząc się ze złączonymi czołami. Obrzydliwość. Jeszcze raz przeskanował pomieszczenie, ale nigdzie nie było po niej śladu.

Wyszedł na taras, a nawet wsunął głowę do damskiej toalety.

— Hermiono?

Brak odpowiedzi.

W końcu udał się do ich pokoju, myśląc, że może źle się poczuła. Kiedy wszedł, leżała zwinięta w kłębek na boku łóżka, pod kołdrą, lekko szlochając. Zdążyła już zdjąć swoją piękną sukienkę i aktualnie miała na sobie starą koszulkę i szorty. Na policzkach dostrzegł ślady po tuszu do rzęs.

Podbiegł do niej i zaczął pocierać kojąco jej plecy.

— Hermiono, co się dzieje?

Wciągnęła powietrze nosem i otarła oczy.

— Draco, powinieneś zejść na dół i bawić się na przyjęciu. Nic mi nie jest.

— Dobra, po pierwsze, jesteś gównianą kłamczuchą, Granger. Widzę, że płakałaś. Czy Weasley coś ci powiedział? Bo jeśli tak, to skopię mu tyłek…

Jej ręka uniosła się, by opaść na jego doń.

— Nie. Cóż, tak, ale to nie był tylko on. Po prostu zaczęłam myśleć o tym, jak szczęśliwy się wydawał i jak szczęśliwy jest Harry, i zastanawiałam się, czy kiedykolwiek aż tak się zakocham.

Draco nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Myślał, że mógłby ją tak pokochać, gdyby dała mu szansę, ale z pewnością nie to chciała usłyszeć w tej chwili. Zamiast tego zdjął buty i położył się obok niej, przyciągając ją do siebie.

— Oczywiście, że tak, Hermiono — wyszeptał w jej włosy, po czym złożył tam delikatny pocałunek i trzymał ją, gdy płakała.

Kiedy zapadał w sen, przez jego głowę przemknęła osobliwa myśl: Może już była zakochana.

_________________

Witajcie :) mamy sobotę, więc pojawiam się z drugim rozdziałem tej historii. Jak tam, zadowoleni z całej akcji? Cieszycie się, że relacja Draco i Hermiony nabiera rumieńców? Ja jestem mega zachwycona tą historią i ogólną kreacją Draco, który jest jednocześnie mega silny i uroczy w tym swoim zauroczeniu Hermioną. Te jego ogólnie przemyślenia to cudo, prawda? :) Dajcie znać, co myślicie.

Kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek. Mogę tylko zdradzić, że jest mega hot. Także szykujcie się na fajną akcję!

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłej niedzieli. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy