niedziela, 15 maja 2022

[T] [Z] Every Little Thing She Does (Is Magic): Draco & Hermiona

— Wow — zadumała się Hermiona, patrząc na ogromną, francuską willę.

— Powiem tak: rodzice mają przede mną tajemnice.

— Czy nie mówiłeś, że byłeś tu jako dziecko?

— Tak, Granger, ale miałem chyba pięć lat. Mój umysł jest rozległy, ale nie wszechmocny.

Hermiona sapnęła szyderczo.

— Niemożliwe, wielki Draco Malfoyu.

— Dobra, tego już za wiele — drażnił się, zanim przyciągnął ją do siebie, by długo całować.

Kiedy w końcu pozwolił jej odetchnąć, wyszeptała:

— Za kilka dni nie będziesz już mógł mówić do mnie Granger.

— Nie bądź śmieszna. Dla mnie zawsze będziesz Granger. Poza tym, myślałem, że zdecydowałaś się na dwuczłonowe nazwisko.

Uśmiechnęła się.

— O tak. Po prostu pogrywam sobie z tobą.

Uderzył ją w tyłek, kiedy kończyli spacer po ścieżce do willi. Wciąż myślał, że nie mógłby kochać jej bardziej, a, mimo wszystko, ona codziennie zmieniała jego zdanie w tym temacie.

Prawda była taka, że Draco poślubiłby ją wszędzie. Był gotów zrobić to dzień po oświadczynach. Mogli nawet wyprawić prosty ślub w rezydencji, a nawet po prostu pójść do Ministerstwa i skończyć z tym cyrkiem. Jednak Hermiona, będąc mózgiem całej operacji, nalegała, że powinni mieć bardziej wyszukany ślub, tylko po to, by trzymać się zasad wszystkich ludzi, którzy zmuszali ich do podróży.

Nie żeby Draco narzekał; w końcu właśnie tak się w niej zakochał. A kimże był, żeby spierać się z tak genialnym pomysłem?

Gdy weszli do pięknej rezydencji, przywitała ich Narcyza, zaangażowana już w kierowanie zespołem skrzatów domowych sprzątających i dekorujących to miejsce.

— Draco, kochanie! — wykrzyknęła, podchodząc do niego i go obejmując.

— Mamo — odpowiedział.

— I Hermiono. — Pocałowała w policzek swoją przyszłą synową.

— Narcyzo, miło cię widzieć.

— Przysięgam, że to miejsce było ruiną. Nie mogę w niczym ufać francuskim kuzynom. — Machnęła różdżką w kierunku frontu posiadłości i wszystkie zasłony się rozsunęły, wpuszczając światło. — Ale nie martwcie się — będzie idealnie na wasz wielki dzień.

— Gdzie jest ojciec?

— Och, przybędzie jutro, jak sądzę. Chciałam przyjechać wcześniej i upewnić się, że wszystko jest w dobrym stanie i, na Merlina, dobrze, że to zrobiłam.

Draco uśmiechnął się. Jego matka przeszła w tryb pełnego planowania wydarzeń i nie mógł teraz nic zrobić, aby ją powstrzymać.

— Doskonale, dziękujemy za twoją dbałość o szczegóły — powiedział, a Narcyza skinęła głową. — Hermiona i ja chcielibyśmy się najpierw rozgościć. Mogłabyś wskazać nam właściwy kierunek?

— Oczywiście, kochanie. — Wycelowała różdżkę w podłogę i na płytce pojawiła się zielona strzałka. — Po prostu podążajcie za nią.

Okazało się, że willa była prawie tak duża jak dwór. Draco i Hermiona weszli po wielkich schodach i dotarli do obszernego, wschodniego skrzydła, zanim znaleźli swój pokój. Był to ogromny apartament, już przystrojony w romantyczne odcienie klejnotów, ze świeżymi kwiatami dookoła.

— Cóż, to chyba lekka przesada, nie sądzisz? — Hermiona stała, oceniając wnętrze.

Draco spojrzał na jedwabną pościel.

— Wcale nie, kochanie. Co powiesz na przetestowanie jej?

Położyła ręce na biodrach. Cholera, wiedziała, że uważał to za seksowne.

— Ustaliliśmy, że zero seksu do nocy poślubnej, pamiętasz?

— Tak, ale Granger… minął już tydzień! Umieram bez ciebie.

— Nie dramatyzuj. — Podeszła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję. — Pomyśl, jak nieziemsko będzie przez to całe oczekiwanie.

Jak ona mogła. Był już w połowie twardy przez ton jej głosu.

— Hmm — mruknął przy jej szyi, całując delikatną skórę. — Ale myślisz, że dasz radę poczekać?

Potarł językiem jej obojczyk, wiedząc, że w ten sposób doprowadza ją do szaleństwa.

Hermiona pociągnęła go, by zakryć jego usta swoimi. Pocałowała go długo i powoli, pozwalając, by jej język wsunął mu się leniwie do ust, splatając z jego. Palce Draco wbiły się w jej biodra, gdy go całowała. Kurwa, była dobra. Kiedy w końcu się cofnęła, brakowało mu tchu.

— Tak, myślę, że całkiem nieźle sobie radzę z tą sytuacją. — Uśmiechnęła się.

— Nienawidzę cię — mruknął.

— Ja też cię kocham — zaintonowała, całując go w nos, zanim ruszyła, by rozpakować swoje rzeczy.

Draco znał swoją narzeczoną i wiedział, że jest tak samo podniecona jak on. Wiedział, że gdyby wsunął rękę w jej majtki, byłaby mokra. Ale wiedział też, jak upartą Gryfonkę miał zamiar poślubić. Hermiona Granger nigdy nie cofała się przed wyzwaniem, zwłaszcza tym, które sama stworzyła.

Pozwolił jej wygrać i zaczął rozpakowywać własną walizkę.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco musiał przyznać, że jego matka naprawdę miała oko do dekorowania wnętrz. Sala balowa willi została pięknie urządzona na próbną kolację. Sufit zaczarowano tak, że odbijał niebo i był zalany błyszczącymi gwiazdami na atramentowym tle. Świece unosiły się po pomieszczeniu, tworząc intymną atmosferę.

Firmy cateringowe zaczynały się przygotowywać i wiedział, że Hermiona chciała, by z góry przywitał ich gości. Podszedł tam i zatrzymał się, by podziwiać ją od tyłu. Miała na sobie szkarłatną suknię, która ciasno opinała jej biodra i rozszerzała się na dole. Jej tyłek wyglądał jak dzieło sztuki.

Podszedł do niej i pocałował ją w szyję, uprzednio odciągając bujne loki.

— Wyglądasz wspaniale.

Uśmiechnęła się i odwróciła głowę, by dać mu szybkiego całusa rubinowymi ustami.

— A ty szykownie.

Draco wyprostował się i pociągnął końce peleryny. Miał na sobie czarne szaty i szmaragdowy krawat. Wybrali grudniowy ślub, co bez obawy o śmieszność tłumaczyło czerwień i zieleń jako ich kolory. Myśleli też, że to zniechęci wielu ludzi do przybycia.

Mylili się.

Teo i Harry byli pierwszymi, którzy przybyli, spacerując po krętej alejce i trzymając się za ręce, w grubych płaszczach chroniących ich przed zimnem.

— Nie sądzisz, że świstoklik jest trochę za daleko od wejścia? — mruknął Teo, klepiąc Draco po plecach.

— Myślałem, że ludzie będą chcieli mieć wejście z przytupem — wyjaśnił.

— Chyba tylko ty, kolego — powiedział Harry.

— I prawdopodobnie Pansy — dodała Hermiona, przewracając oczami.

— Prawda — przyznał Teo. — Nie mogę uwierzyć, że w końcu się ustatkujesz. — Zwrócił się do Hermiony. — Jesteś pewna co do tego nikczemnika?

Uśmiechnęła się, a Draco poczuł lekkie drżenie, kiedy oświadczyła:

— Nigdy w życiu nie byłam niczego bardziej pewna.

— Ohyda. — Harry pocałował ją w policzek i przepchnął się obok Draco, ściskając jego ramię, gdy wślizgiwał się do środka.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

— To tyle, jeśli chodzi o twój mistrzowski plan — wyszeptał Draco Hermionie do ucha, pozwalając, by jego usta musnęły jej małżowinę. Kilka kosmyków włosów poluzowało się i odgarnął je za jej ucho.

— Cóż, przynajmniej wszyscy musieli brnąć tutaj na mrozie.

Odwróciła się do niego i uśmiechnęła. Migdalili się z tyłu sali, ale jakimś cudem wylądowali pośród wszystkich gości.

Zanucił swą aprobatę i podał jej kieliszek szampana. Zjawili się prawie wszyscy, których zaprosili. Uniósł brwi, gdy spojrzał w róg pomieszczenia, by zobaczyć Pansy i Cho, z pochylonymi głowami, wyraźnie spiskujące.

Hermiona wzięła kieliszek, wzniosła toast i upiła spory łyk.

— Jesteś zaskoczony, że to nadal trwa?

— Niezbyt. Pansy potrzebowała kogoś, kto mógłby za nią nadążyć. Myślę, że naprawdę do siebie pasują.

Uśmiechnęła się i wsunęła rękę w jego.

— Nie mogę się doczekać tego, że jutro za ciebie wyjdę.

— Zapewniam cię, że to uczucie jest całkowicie odwzajemnione. — Pochylił się, żeby ją pocałować i planował, że potrwa to trochę dłużej, ale przerwało im niegrzeczne chrząknięcie. Draco spojrzał, aby zobaczyć, kto się odważył im przerwać i…

— Weasley.

— Chciałem tylko wam pogratulować, gdybym jutro nie miał szansy. — Wyciągnął rękę do Draco, który niechętnie ją wziął i potrząsnął. — Właściwie jesteście dla siebie idealni i naprawdę się cieszę, że Hermiona jest szczęśliwa. W zasadzie — przerwał, patrząc na nią — to jesteś najszczęśliwsza, jaką kiedykolwiek cię widziałem, Miona.

— Dziękuję, Rolandzie. — Opuściła ramiona Draco, by przytulić Rona. — Naprawdę się cieszę, że ty i Luna mogliście przyjechać. Wiem, że właśnie wróciłeś z poszukiwań chrapaka krętorogiego.

— Tak, cóż… jeśli myślisz, że tu jest zimno, powinnaś pojechać do Szwecji o tej porze roku. — Roześmiał się i wrócił do swojego stolika, gdzie czekała Luna.

Draco spojrzał na swoją narzeczoną.

— Kto by się spodziewał?

Żartobliwie uszczypnęła go w ramię.

— Chodź, powiedzmy wszystkim dobranoc. Jestem zmęczona, a jutro wielki dzień.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Nie płacz, nie płacz, nie płacz. Ach, kurwa. Nie działało. Draco powtarzał w kółko te mantrę, ale w chwili, gdy zobaczył Hermionę na końcu dywanu, przepadł doszczętnie. Wyglądała niemal anielsko w klasycznej sukience z misterną koronkową powłoką i długimi rękawami. Pochodziła w mugolskiego butiku, ale została zaczarowana, więc kwiaty na koronce poruszały się, jakby muskał je wiatr. Jej włosy zostały zaczesane w elegancki sposób, akcentując bujne loki, a na polecenie Narcyzy założyła bardzo skromną tiarę.

Krótko mówiąc, jego czarownica była najpiękniejszą, eteryczną istotą, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi.

Harry poprowadził ją do ołtarza, co na początku wydawało się dziwnym wyborem. Ale biorąc pod uwagę, że ojciec Hermiony obecnie mieszkał w Australii i nie miał pojęcia, kim była — a reszta jej autorytetów nie żyła — był najlepszą opcją. Tak często zapominał, ile przeszła, by dostać się tam, gdzie jest teraz.

Draco chętnie wcieliłby się w tysiąc istnień, by wynagrodzić jej to.

Im bardziej się zbliżała, tym lepiej mógł widzieć jej twarz, na której kryła się mieszanina niepokoju, ale także niepowstrzymanego szczęścia. Praktycznie promieniała, a jego serce przyspieszyło. Kiedy stanęła naprzeciwko niego, Harry szybko wyszeptał:

— Jeśli spadnie jej choćby włos z głowy, zabiję cię.

Chociaż raz Draco nie mógł się bardziej zgodzić.

— Zrozumiano.

Mrugnął do Hermiony, zanim odwrócili się do pastora i bezgłośnie wyszeptali „Kocham cię”.

Draco szybko przyjrzał się reszcie ludzi, by zobaczyć, jak jego matka się rozpłakała, a ojciec miał nieco łagodniejszy wyraz twarzy niż zazwyczaj. Lucjusz naprawdę zbliżył się do Hermiony w ciągu kilku ostatnich miesięcy i to dało mu nadzieję na przyszłość. Nie chciałby wybierać między nimi, chociaż wiedział, że czarownica obok niego będzie jego priorytetem od tej chwili.

Potem zobowiązali się do życia ze sobą nawzajem. Kiedy przysięgi dobiegły końca — te standardowe, ponieważ Hermiona nie ufała mu, że nie będzie poetycko wychwalał jej włosów przez dwadzieścia minut — wziął ją w ramiona, pochylił w dół i zgorszył gości najmocniej jak się dało, składając na jej ustach najbardziej wyszukany pocałunek w swoim życiu. W ogóle tego nie żałował.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Ręce Draco spoczęły na gorsecie sukni Hermiony. Koronkowe kwiaty poruszały się delikatnie, a on miał najpilniejsze pragnienie, by rozebrać ją z tej sukni. Ugryzł płatek jej ucha i wyszeptał:

— Potrzebuję cię.

— Jeszcze nie zjedliśmy kolacji — jęknęła.

— Tylko jednej rzeczy jestem spragniony. — Sugestywnie poruszył brwiami i był zachwycony jej zduszonym chichotem.

— Chcę zjeść, ale jeśli się pospieszysz, może moglibyśmy się wymknąć na trochę.

— Jak romantycznie.

— To ty jesteś zdesperowany — zbeształa go, rzucając ukradkiem spojrzenie na resztę osób, zanim ścisnęła jego spodnie od garnituru.

— Kurwa, kobieto.

Przeciągnął ją za rękę przez salę balową, gdzie ich przyjęcie weselne trwało w najlepsze, i zignorował wszelkie próby zwrócenia ich uwagi przez innych.

Hermiona śmiała się przez cały czas, gdy biegła z nim korytarzem, szukając odpowiedniego pokoju. Draco w końcu otworzył drzwi do małego salonu i wciągnął ją do środka, zamykając je i wygłuszając pomieszczenie machnięciem różdżki.

— Góra piętnaście minut. — Jej usta zacisnęły się w wąską linię, a on zdecydowanie planował ją pocałować.

— Wspaniale, więc mamy czas, żebyś doszła dwa razy.

Zrzucił marynarkę i położył ją na pobliskim krześle.

— Ambitnie, prawda?

— Ja? Nigdy.

Pisnęła cicho, gdy pchnął ją na drzwi i praktycznie zaatakował ustami. Ich pocałunki były ogniste i szalone, tak wygłodniałe, jakby nie widzieli się przez ostatni tydzień. Język Hermiony jako pierwszy wepchnął się do jego ust i uznał to za małe zwycięstwo, bo cierpiała tak samo jak on.

— Draco — wydyszała, kiedy cofnął się, by pokryć pocałunkami jej szyję. — Nie zostawiaj żadnych śladów, musimy tam wrócić.

— Zaklęcie maskujące, kochanie — odpowiedział, zsuwając się w dół jej ciała i zaczynając żmudne podciąganie spódnicy jej wyszukanej sukni. Mógł po prostu ją usunąć, ale co byłoby w tym fajnego?

Pod spodem jej niezbyt wysokie białe szpilki również były pokryte koronką i wyszyte perłami z przodu. Nie widział ich wcześniej pod tymi materiałami. Szybko je zsunął i pocałował czubek jej stopy. Jej skóra była taka miękka.

— Marnujesz czas — mruknęła, zbierając materiał w dłoniach, aby mu pomóc.

— Cii, kochanie. Cierpliwości.

Szybko pocałował ją w nogę i wycisnął siniaka na wewnętrznej stronie uda, po czym zdjął delikatne koronkowe stringi, które miała na sobie. Potem przełożył jej nogę przez ramię, otwierając ją szerzej na swój chętny język. Jak bardzo tęsknił za tym smakiem.

— Kurwa — jęknęła Hermiona, gdy jego język malował delikatne kółka na jej łechtaczce. — Brakowało mi tego.

Przeczesała palcami jego włosy, delikatnie drapiąc po skórze głowy.

Draco uśmiechnął się do niej i zwiększył nacisk oraz szybkość. Jednym z jego punktów dumy było to, ile razy mógł doprowadzić ją do orgazmu, zanim w końcu ją pieprzył. Wsunął dwa palce do środka i szybko znalazł to miejsce, które doprowadzało ją do szaleństwa, pchając i pocierając z energią.

Całe dwie minuty zajęło jej dojście przez dotyk jego języka; jego ego urosło, gdy lizał wrażliwe i wciąż pulsujące przyjemnością mięśnie. Oddychała ciężko, szeptając bez sensu w euforii. Noga, której używała, by się podeprzeć, drżała od podtrzymywania jej ciężaru i wiedział, że muszą się poruszyć.

Odwracając się, Draco zauważył szezlong — cały z kremowego aksamitu i mahoniowego drewna. To wystarczyło. Podniósł Hermionę i zaprowadził tam, kładąc ją delikatnie, zanim zdjął spodnie. Ostrożnie położył je na oparciu krzesła, żeby się nie pomarszczyły.

— Jesteś taki dramatyczny — drażniła się, rozkładając dla niego szerzej nogi, aby mógł zobaczyć, jaka jest gotowa i lśniąca.

— A ty to uwielbiasz — zadumał się, uwalniając swojego członka i klękając przed nią na poduszce.

— O tak. — Jej uśmiech był dekadencki, gdy pochyliła się do przodu i zebrała palcem małą perełkę z jego czubka, natychmiast wsuwając ją do ust. — Mmm.

Draco wzdrygnął się i zatrzymał przed jej wejściem.

— Doprowadzisz mnie do śmierci.

Potem wsunął się powoli, cal po calu, czerpiąc ulgę z powrotu do domu po długiej nieobecności.

Jęknęli jednocześnie, gdy wszedł cały. Jej ręce mocno ściskały jego ramiona. Minęło tylko trochę ponad tydzień, ale przyzwyczaił się do tego, że ma ją prawie każdego dnia i wydawało mu się to wiecznością.

— Granger — wydyszał.

Poruszyła biodrami pod nim, gdy rzucił się na nią.

— Dla ciebie Granger-Malfoy.

— Kurwa.

Wbił się w nią z zapałem człowieka, który zaginął na morzu tylko po to, by wrócić do ukochanej. Nie wytrzyma długo. Zbliżył kciuk do miejsca, w którym byli połączeni, i mocno przycisnął jej opuchniętą łechtaczkę, zachęcając ją do szczytowania.

Dźwięki, jakie Hermiona wydawała podczas seksu, były muzyką dla jego uszu. Uwielbiał narastającą intensywność jęków i westchnień, jak napięcie w symfonii mistrza. Nie mógł uwierzyć w swoje wielkie szczęście, że do końca życia będzie mógł wywoływać u niej te reakcje.

Milczała, gdy szczytowała. Jej usta rozchyliły się w idealny kształt litery O, a oczy wywróciły się do tyłu i zamknęły. Jedyną rzeczą, która zapowiadała nadchodzący orgazm, było zaciśnięcie palców na jego ramionach i mięśni wokół jego członka. Niemal szalał z ekstazy i szybko podążył za nią do błogości, trzymając ją nieruchomo, gdy w niej dochodził.

— Boże — mruknęła tuż przed tym, gdy się wysunął.

Uśmiechnął się.

— „Draco” lub „mąż” wystarczy.

Uderzyła go, ale i tak się roześmiała.

— Chodź, wracajmy tam.

Rzuciła szybkie Tergeo na bałagan między jej udami i poprawili ubrania, zanim wrócili do sali balowej.

Draco uśmiechał się zarozumiale, odprowadzając żonę na przyjęcie. Pomiędzy jego zachowaniem a zarumienionymi policzkami Hermiony, wątpił, by kogokolwiek oszukali odnośnie tego, co właśnie robili.

I zupełnie mu to nie przeszkadzało.

______________

Witajcie :) niedzielny wieczór to idealna pora na ostatni rozdział tego tłumaczenia. Wiele się w nim działo, wiele razy się śmialiśmy i zachwycaliśmy, ale niestety wszystko co fajne, kiedyś się kończy. Ostatni rozdział to taka mała wisienka na torcie z odrobiną pieprzu :D 

Wiem, że wiele z Was wręcz uwielbia tę historię i bardzo za to dziękuję! Dziękuję za każdy komentarz, gwiazdkę, ciepłe słowa. Wiem, że zawsze jesteście i czytacie moje tłumaczenia. To wiele dla mnie znaczy, bo głównie robię to dla Was, abyście mieli możliwość zapoznania się z angielską twórczością.

Zrobiło się sentymentalnie, wybaczcie. Po prostu to moje kolejne „dziecko”, które na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Sama widzę swój tłumaczeniowy progres, a docenienie przez czytelników to kolejny bodziec do dalszej pracy. Dlatego też planuję już nowe tłumaczenia i trochę nagdonienie obecnie tłumaczonych historii. Prawdopodobnie na razie publikacji nie będzie, bo muszę trochę przetłumaczyć... Ale może coś się pojawi w okolicy weekendu. Czekajcie cierpliwie!

Tyle ode mnie. Komentujcie i ocenajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy