poniedziałek, 9 maja 2022

[T] Every Little Thing She Does (Is Magic): Blaise & Ginny

 

Nie rozmawiali o pocałunku. Kiedy Draco obudził się następnego ranka, Hermiona już się pakowała. Wciąż miał na sobie odświętną koszulę i spodnie, teraz mocno pogniecione. Ona paplała o planach i o tym, co kupić Blaise’owi i Ginny na ich ślub.

— Granger…

— I naprawdę powinnam wrócić, aby sprawdzić, jak się ma Krzywołap… mam wiele rzeczy do zrobienia przed jutrzejszą pracą…

— Granger…

— Więc, nie masz nic przeciwko samotnej aportacji do domu? — Wyglądała, jakby była w jakiejś manii.

— Nie powinniśmy być widziani wychodzący razem? — Potarł jeszcze senne oczy.

— Tak, przypuszczam, że masz rację. — Zatrzymała swój wir ruchów, kładąc dłonie na biodrach.

Draco wstał z łóżka i podszedł do niej, dotykając rękami jej ramion.

— Wszystko będzie dobrze, Granger. Weź głęboki oddech.

Tak uczyniła.

To było trzy dni temu. Zauważył, że od tamtej pory, podczas wspólnych lunchów, Hermiona prowadziła rozmowy na powierzchowne tematy. Może tylko go zwodziła i nie czuła tego samego. Może próbowała zniechęcić go do przywiązywania się do niej. Zmarszczył brwi nad swoją serową sałatką.

— Hermiono — zaczął, a ona uniosła głowę, ponieważ rzadko używał jej imienia — czy coś jest nie tak?

Przełknęła kęs kanapki z kurczakiem.

— Co? Nie. Dlaczego coś miałoby być nie tak?

— Przez ostatnie dni trochę się zdystansowałaś. — Zniżył głos do poziomu nieco powyżej szeptu. — Chcesz to przerwać? Bo, jeśli czujesz się niekomfortowo, my…

— Nie, to nie tak! — przerwała. — Po prostu… to jest trochę trudniejsze, niż sądziłam, że będzie.

— Jeśli chodzi o pocałunek, to przepraszam. Mogę… nie robić tego ponownie? — Draco nerwowo bębnił palcami po stole, czekając na jej reakcję.

— Nie, pocałunek był cudowny. Bardzo przekonujący, może nawet zbyt przekonujący. — Spuściła oczy na swoje jedzenie i nie patrzyła na niego.

Świetnie. Wyraźnie czuła się niekomfortowo. Napierał zbyt mocno i odstraszał ją.

— Racja, cóż… następnym razem nie dam się ponieść emocjom.

— Draco, nie o to mi chodziło. — Sięgnęła po jego rękę, ale odsunął ją.

— Nie chcę się kłócić publicznie. Ludzie pomyślą, że mamy problemy.

— W porządku.

Skończyli jeść w milczeniu i wyszli ramię w ramię.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Kilka dni później Pansy wysłała sowę i poprosiła o spotkanie na herbatę. Ponieważ Draco nie widział jej od wieków, na krótko zapomniał, jak bardzo może być irytująca i zgodził się.

— Potrzebuję osoby towarzyszącej na ślub Blaise’a — oświadczyła, wpatrując się w niego błagalnie.

— Och, Pansy, nie mogę. Idę z Hermioną… wiesz, moją dziewczyną.

— Wciąż coś jest między wami? — zażartowała. — Widziałam was w Proroku, ale nie sądziłam, że to ma przyszłość.

— Cóż, nadal jesteśmy razem. Dlaczego nie pójdziesz z jakimś Weasleyem? Merlin wie, że jest ich wystarczająco dużo.

Pansy jęknęła.

— Nie mogę zabrać kogoś, kto już tam będzie. Wiesz, że tam będą wszyscy bracia Ginny. Wieki temu dałam znać, że przyjdę z osobą towarzyszącą, myśląc, że nie ma mowy, żebym do ich ślubu nadal była singielką.

Draco ostrożnie zamieszał herbatę.

— Jestem pewien, że coś wymyślisz. Jak zawsze.

— Masz rację. Mam jeszcze tydzień. — Odchyliła się na krześle. — Teraz, jak tak o tym myślę, to ma sens.

— Hmm?

— Ty i Granger. Zawsze miałeś do niej słabość.

Draco odchrząknął.

— Dlaczego wszyscy tak mówią?

Pansy uśmiechnęła się złośliwie.

— Ponieważ to prawda. — Zmarszczyła nos i odstawiła filiżankę herbaty. — Boże, wy dwoje zamierzacie się pobrać i mieć małe, przemądrzałe i trochę niesforne dzieci, prawda?

Draco zadrwił.

— Nie sądzę, żeby minęło wystarczająco dużo czasu, aby zacząć o tym myśleć.

Nie wspominając już o tym, że był sam ze swoimi niedawno odkrytymi uczuciami.

Uśmiechnęła się złośliwie.

— Wezmę to za tak.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Na miłość do Salazara, Draco nie mógł zrozumieć, dlaczego Blaise Zabini postanowił wrócić do rodzinnej posiadłości we Włoszech, aby się ożenić. To było mało wygodne. Oznaczało pozyskanie świstoklików międzynarodowych dla wszystkich gości weselnych. To jednak znacznie uszczupliło listę gości, ponieważ wiele czarownic i czarodziejów nie chciało podróżować.

— Założę się, że to był pomysł Ginny — zadumała się Hermiona, kiedy ją podniósł i wyraził swoje myśli.

— Jak to?

— Zabiera ród Weasleyów z ich ojczystej ziemi. Molly może być nieco apodyktyczna, a ich ilość jest prawdopodobnie przytłaczająca nawet dla najpotężniejszego czarodzieja. Blaise ma tylko matkę, tak?

— Tak — powiedział Draco, ciekaw, dokąd to zmierza.

— Cóż, to daje im przewagę, prawda? Wydaje się również prawdopodobne, że więcej gości pana młodego będzie chętnych do wzięcia udziału w ceremonii niż panny młodej — to naprawdę potężny ruch.

— Hermiono Granger, czy ktoś ci kiedykolwiek powiedział, że byłabyś doskonałą Ślizgonką?

Uśmiechnęła się i uszczypnęła go w ramię.

— Może raz czy dwa… jako komplement, jak zakładam.

Uśmiechnął się.

— Och, zdecydowanie komplement.

Wyciągnął rękę i, ku jego uciesze, chwyciła ją. Udali się do Nory, aby użyć świstoklika dostarczonego rodzinie Weasleyów. Draco nie był tym zachwycony, ale przynajmniej szybko będą mieć to za sobą.

Rozumiał, co Hermiona miała na myśli, mówiąc o przytłoczeniu, gdy tylko ujrzał ten obskurny dom. Rudzielce byli wszędzie. Dlaczego Blaise zdecydował się zakochać w Weasleyównie, nawet jeśli była najmniej wkurzająca z nich wszystkich? Spotkali się na jednym z przyjęć VIP, dotyczących Quidditcha, organizowanych przez Ginny. Kiedy Blaise spędzał czas z inną czarodziejską elitą, poczuł, że coś go do niej ciągnie. Nawiązali potajemny romans, ale szybko przerodził się w coś poważnego, gdy Blaise porzucił swoje bardziej podłe zajęcia, by spędzać z nią wolny czas.

Osoba, którą najmniej Draco chciał zobaczyć, zauważyła go pierwsza. Ron podszedł, maszerując, a Luna szła kilka kroków za nim.

— Malfoy — rzucił.

— Weasley. — Draco zaborczo objął ramieniem talię Hermiony.

Czekał, aż idiota powie coś naprawdę bezsensownego, żeby mógł odpowiedzieć ciosem, ale zamiast tego Ron wydawał się zagryzać wnętrze policzka, a jego oczy lekko drgały.

— Tak się cieszę, że możecie do nas dołączyć — mruknął napiętym głosem.

Luna uśmiechnęła się do niego.

— Dobra robota, Ron. Dużo lepiej niż ćwiczyłeś. — Poklepała go czule po ramieniu, jak ktoś, kto głaszcze swojego psa za wykonanie sztuczki. — Miło was widzieć, Hermiono i Draco. Tworzycie cudowną parę.

— Dziękuję — powiedziała Hermiona, a on patrzył, jak znów robi się różowa. Po prostu uwielbiał patrzeć, jak rumieniec zdobi jej policzki.

— Czy już są wszyscy? — Molly wybiegła z domu, krzycząc przez podwórko. Wyglądała na rozczochraną, ale panowała nad sobą. Nie było wątpliwości, kto w tej rodzinie nosi spodnie.

Świstoklik został aktywowany i wszyscy ustawili się wokół, by dotknąć chociaż jego fragmentu. Draco wciągnął powietrze i wstrzymał oddech, jak zawsze zniechęcony niepewnymi odczuciami, związanymi z podróżowaniem w ten sposób. Zdecydowanie wolał teleportację. Po drugiej stronie znaleźli się na bujnej, zielonej łące przed ogromną willą.

— Cóż, teraz rozumiem, dlaczego chcieli, żeby ślub odbył się tutaj — szepnął do Hermiony, gdy szli z przodu.

— Absolutnie. Tu jest pięknie.

Jej kwiecista sukienka powiewała na balsamicznej bryzie i nie mógł powstrzymać się przed gapieniem na nią przez kilka chwil.

— To prawda — zgodził się, nie do końca mając na myśli otoczenie.

Nie mogąc oprzeć się dotknięciu jej przez kolejną minutę, szybko ujął jej dłoń i splótł ich palce, gdy kończyli wspinać się na wzgórze.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Za majestatyczną willą znajdowała się dość duża winnica. Zamiast próbnej kolacji odbyła się degustacja wina. Odkryty taras był pięknie wykończony; sznury świateł rzucały na gości ciepłą poświatę. Winnica sąsiadowała z nim, aby każdy mógł popatrzeć na drzewa i krzaki, z których owoców zrobiono alkohol. Matka Blaise’a wypróbowała kilka nowych mieszanek, których nazw Draco nie mógł sobie przypomnieć — ale, oczywiście, więcej wiedział o francuskim winie.

Hermiona właśnie rozmawiała z Ginny, a on obserwował je ze swojego miejsca na obrzeżach tłumu. Sączyła wino, podnosząc kieliszek do pełnych, różowych ust i łapiąc kroplę, która zatrzymała się pod wargą. Ostatnio dużo myślał o jej ustach i języku — o ponownym pocałowaniu jej i prawdopodobnie innych rzeczach, które mogłaby nimi robić. Jej kremowa sukienka naprawdę pasowała do tej okazji, a on wyobraził sobie, jak wsuwa ręce pod jej spódnicę i kształt, jaki mogą przybrać jej usta, gdy jej dotknie.

Uśmiechnęła się i roześmiała. Ginny nagle spojrzała w jego kierunku i mrugnęła niezbyt subtelnie. Mówiły o nim? Musiał przyznać, że w swojej długiej, burgundowej sukni i kwiatach we włosach wyglądała, jakby tutaj należała. Wtedy Blaise podszedł i objął ją ramieniem, a Draco natychmiast to dostrzegł. Zdecydowanie byli zakochani.

— Zaproponowałam mu małżeństwo z rozsądku, ale nie, drań musiał odejść i się zakochać. To dla mnie strasznie kłopotliwe. — Pansy bezszelestnie przeszła obok Draco.

— Merlinie, Pansy. Ostrzegaj faceta, zanim się podkradniesz. Prawie dostałem zawału.

— Och, odpręż się, Panie Dramatyczny. Jestem tu od pięciu minut — byłeś zbyt zajęty gapieniem się na Granger, żeby to zauważyć. Przysięgam, wszyscy mnie rozczarowaliście.

Odwrócił się do niej i zauważył, że wygląda całkiem nieźle. Miała na sobie szmaragdową sukienkę z gniecionego aksamitu z odkrytymi ramionami.

— A gdzie twój wybranek?

Pansy przewróciła oczami i skinęła głową w kierunku miejsca, gdzie zebrali się Gryfoni.

— Ona jest tam. Jestem pewna, że rozmawia z niewybredną Wealsey.

— Ona? — zapytał zdezorientowany Draco.

— Tak. Jeśli musisz wiedzieć, to Cho Chang. Zgubiła zaproszenie, zanim była w stanie na nie odpowiedzieć, i zdecydowała, że nie jedzie. Ale potem wpadła do mnie do biura Proroka i zapytałam, czy chce udawać moją dziewczynę. Myślałam, że to trochę namiesza. — Pansy zmarszczyła nos, biorąc duży łyk wina.

— Pieprzenie. Lubisz ją.

— Błagam. Nikogo nie lubię, a najmniej ciebie. Powiedziałam jej, że jeśli ktoś zapyta, świetnie władam strap-onem.

Draco prychnął.

— Założę się, że tak.

Był tak rozbawiony obrotem wydarzeń, że prawie nie zauważył Hermiony, która podeszła do niego i objęła go ramieniem.

— Tu jesteś, kochanie. — Pocałowała go w policzek i poczuł, jak przepływa przez niego ciepło. — O, cześć, Pansy.

— Granger — zasalutowała jej Pansy swoim prawie pustym kieliszkiem. — No cóż, wyraźnie zamierzacie być słodcy czy coś, więc znajdę kogoś innego, kogo mogłabym podrażnić.

— Czy to tylko ja… ale czy Pansy wydawała się szczęśliwa? — zapytała Hermiona.

— Och, zdecydowanie jest. Myślę, że zakochała się w Cho.

— Ciekawe.

Oboje patrzyli, jak Pansy dostała kolejny kieliszek wina i podała go Cho, która przyjęła go z uśmiechem.

— Zdecydowanie podoba mi się ta estetyka.

Hermiona uderzyła go w ramię.

— Słucham?

— Masz rację, Granger — powiedział, biorąc ją w ramiona. — Jesteś jedyną kobietą, którą chcę wyobrażać sobie nago.

Zarumieniła się wściekle i otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale przerwał jej pocałunkiem. Smakowała jak wino i nadzieja — determinacja Draco słabła. Tak bardzo jej pragnął, bez względu na to, czy to było prawdziwe, czy nie. Mimo to cofnął się, muskając kciukami jej szczękę.

— Więcej wina?

Odchrząknęła i oblizała usta.

— Och, tak. Nie próbowałam Zinfandela.

— Doskonale.

Złapał ją za rękę i nabył dwa kielichy od przechodzącego skrzata domowego. Następnie zeszli z drewnianego tarasu i weszli do winnicy.

Hermiona splotła ich palce i oparła głowę na jego ramieniu, gdy szli. Postanowił nie kwestionować tego i po prostu cieszyć się jej niewinnym dotykiem.

— Nie miałam pojęcia, że Blaise ma tu takie piękne miejsce.

— Szczerze mówiąc, ja też. Nigdy o tym nie mówił. Jestem pod wrażeniem.

Zatrzymała się i odwróciła, żeby na niego spojrzeć. Po jej oczach mógł stwierdzić, że była lekko pijana; na tyle, by rozluźnić usta.

— Naprawdę wyobrażasz sobie mnie nago?

Nie tego się spodziewał.

— Granger, nie mogłem przestać sobie tego wyobrażać.

Przełknął resztę wina i rzucił kieliszek na ziemię, po czym wziął ją w ramiona i mocno pocałował. Poczuł cierpki smak wina na jej języku i zassał go lekko. Upuściła kieliszek i objęła go ramionami, jęcząc w jego usta.

Draco bez namysłu wyjął różdżkę z kieszeni i teleportował ich do pokoju, popychając ją na drzwi.

— Hermiono — warknął przy jej uchu. — Nie masz pojęcia, jak bardzo tego pragnąłem.

Ssał skórę tuż pod jej uchem, powodując wydobywanie się z jej ust coraz gorętszych dźwięków. Jej palce drapały go po głowie, gdy przeczesywała jego włosy.

— Draco — westchnęła.

Ściągnął ramiączko jej sukienki i pocałował ją w ramię.

— Uwielbiam, kiedy wymawiasz moje imię. Sprawię, że będziesz je krzyczeć.

Wtedy sapnęła, a on uszczypnął ją żartobliwie, kolanem rozsuwając jej nogi, gdy całkowicie do niej przywarł. Opuścił jedną rękę i zaczął podciągać jej sukienkę, pozwalając knykciom muskać jedwabistą skórę ud na drodze do jej majtek.

— Powiedz mi, żebym przestał — poprosił, wiedząc, że niedługo przekroczą punkt, za którym nie ma odwrotu.

Otworzyła oczy i spojrzała na niego znacząco.

— Nie waż się przestawać — rozkazała, zanim złapała jego usta swoimi.

Z jej zaproszeniem, odsunął koronkę na bok i wsunął palec pod nią.

— Tak mokra, Granger.

Przygryzła wargę i odsunęła się od drzwi, dając mu lepszy dostęp. Kilka razy przejechał wokół jej łechtaczki, zanim włożył palec do środka. Szybko dodał drugi, ciesząc się, jak nasunęła się na jego dłoń. Potem wyciągnął palce i uśmiechnął się, zanim oblizał je go czysta.

— Kurwa — przeklęła.

— Co za słownictwo — wymamrotał, zanim pocałował ją ponownie, unosząc jej tyłek i zmuszając jej nogi do owinięcia się wokół jego talii. W końcu cofnął się od drzwi i zaniósł ją do łóżka, kładąc ją najdelikatniej, jak to możliwe.

— Czego chcesz? — zapytał, muskając jej nogę do kostki i zsuwając czerwony obcas na pasku ze stopy.

— Pieprz mnie, Draco.

Pocałował ją w kostkę.

— Z przyjemnością, kochanie.

Jednak nie chciał jej tylko pieprzyć. Chciał, żeby o to błagała. Nie spieszył się, zdejmując jej drugi but i całując jej nogi. Sukienka była spiętrzona wokół jej brzucha. Oparła się na łokciach, obserwując go głodnymi oczami. Krzyknęła z zaskoczenia, gdy złapał ją za nogi i szarpnął w stronę krawędzi łóżka.

— Te majtki są śliczne, ale zdejmiemy je, dobrze?

Ściągnął czerwoną koronkę, odsłaniając jej łono. Jęknął z uznaniem, składając pocałunek z otwartymi ustami na wewnętrznej stronie jej uda.

— Nie musisz… — zaczęła, ale przerwała, gdy zaczął przesuwać językiem po wargach.

— Mówiłem ci, Granger. Chcę, żebyś krzyczała. — Rozchylił jeszcze bardziej jej nogi i opadł na kolana. — Na Merlina, Hermiono. Jesteś idealna.

Draco lubił minetę — mówiono mu, że jest w tym całkiem dobry — ale ssanie łechtaczki Hermiony Granger było jak przeżycie religijne. Smakowała słodko i niewinnie jak letni deszcz. Nie miał ochoty się spieszyć, ale pozwolił swojemu językowi wędrować po wszystkich jej zagłębieniach i dolinach, zanim wślizgnął się do środka. Jego nos musnął jej wrażliwy punkt, kiedy to robił, a jej odgłosy stawały się coraz bardziej rozpaczliwe.

Zatopiła palce w jego włosach, jej ciało wyginało się w górę i w dół w rytm jego ruchów i ssania. Doszła niespodziewanie za pierwszym razem; strużka płynu wytrysnęła, gdy głośno jęknęła. Natychmiast wbił palec w jej ciepło, by poczuć zaciskające się mięśnie. To było wspaniałe.

— Proszę — szepnęła.

— Hmm, nie sądzę. Jeszcze nie krzyczysz.

Wsunął palce głęboko w nią; wciąż pulsowała. Przekrzywił je w górę, by dotrzeć do tego teksturowanego miejsca wzdłuż przedniej ścianki i kontynuował pocieranie, powracając ustami do łechtaczki. Jego erekcja dawała o sobie znać, ale obserwowanie, jak Hermiona odczuwa przyjemność, było warte czekania.

Draco mruknął do niej, wiedząc, że będzie w stanie wyczuć wibracje. Jego palce przyspieszyły. Hermiona ponownie wygięła się na łóżku.

— To zbyt wiele, musisz…

Ssał ją mocno, jednocześnie drapiąc palcami najwrażliwszy punkt. Uścisk na jego włosach się zacieśnił i krzyknęła: Draco!, gdy znów doszła, bardziej intensywnie niż wcześniej, jeżeli siła, z jaką go ścisnęła, mogła być wskazówką.

Polizał ją powoli i usłyszał śmiech. Patrząc w górę, zobaczył, że zakryła twarz dłońmi i chichotała, a łzy spływały jej po policzkach. Przeczołgał się do niej i odsunął jej ręce od twarzy.

— Hermiono, wszystko w porządku?

Wypuściła głęboki oddech.

— Nigdy tak mocno nie szczytowałam. Nigdy wcześniej nie miałam takiej reakcji.

— Och. — Otarł usta, nadal się na nią gapiąc. — Przez chwilę się martwiłem.

— Przepraszam — odpowiedziała, wyglądając na nieco zakłopotaną. — Jesteś w tym naprawdę dobry.

Pocałował ją ponownie, gdy jej ręce wędrowały w dół jego torsu. Zaczęła rozpinać mu spodnie. Zniecierpliwiony Draco machnięciem różdżki usunął ich ubrania.

— Podsuń się wyżej na materacu — polecił jej.

Cofnęła się z krawędzi i oparła głowę na poduszkach, uśmiechając się do niego jak jakiś anioł. Po tym wszystkim, przez co przeszli, nigdy nie spodziewał się, że będzie tutaj z nią, ale widok jej rozpostartej przed nim był najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział.

— Kurwa, Hermiono. Nie zasługuję na to.

Mimo to była tutaj, a on nie pozwalał jej nigdzie odejść. Pochylił się nad nią i jedną ręką przycisnął jej nadgarstki nad głową. Wtedy jej oczy się rozszerzyły.

— Draco, jest taki duży.

Wpatrywała się w jego penisa, twardego i gotowego do akcji.

— Tak? — Pomysł, że pokonał Weasleya w tej dziedzinie, rozkwitł w jego głowie.

— Tak — zapewniła go.

Wyglądała tak, jakby chciała powiedzieć coś więcej, ale nagle wziął jedną z jej piersi do ust i jakiekolwiek słowa, które miała, zamieniły się w jęki.

Ssał i całował jej sutki, aż wiła się pod nim, po czym szybko rzucił zaklęcie antykoncepcyjne i ustawił się przy wejściu. Jęknął, gdy wszedł do środka, mimo że była mokra i gotowa.

— Jesteś taka ciasna.

Draco zamknął oczy, czując jej aksamitne ciepło niemal za bardzo. Była idealna, a on nie wyobrażał sobie, by po tym kiedykolwiek chciał przelecieć inną czarownicę. Kiedy w końcu wszedł w nią całkowicie, spojrzeli sobie w oczy. Nigdy nie czuł czegoś takiego. Splótł ich palce, gdy się poruszał; biodra powoli wirowały przy jej biodrach.

To było o wiele więcej niż pieprzenie.

Bardzo podniecony, Draco wiedział, że nie przetrwa długo. Wbił się w nią mocno, podciągając jedną z jej nóg, by pchnąć głębiej. Hermiona wydała z siebie odgłosy uznania, jej usta otworzyły się w ekstazie. Kiedy poczuł, że się zbliża do orgazmu, wycofał się.

— Odwróć się i chwyć zagłówek.

Jej oczy pociemniały i wykonała jego polecenie. Kiedy ponownie wszedł w nią od tyłu, sapnęła, a on ugryzł ją w ramię, wbijając się w nią jak zwierzę. Czuł się opętany, mocno chwytając ją za biodra i wpatrując się w jej idealny tyłek, gdy ją wypełniał. Całkowicie przepadł, wiedział o tym.

Zagłówek uderzał w ścianę i Draco był zachwycony myślą, że pozostali goście wiedzieli, co tu wyczyniają. Miał nadzieję, że Weasley jest w pobliżu. Przesunął jedną rękę do przodu i gładził jej łechtaczkę w rytm swoich pchnięć.

— Dojdź dla mnie, Granger.

Jej knykcie pobielały na drewnianej krawędzi zagłówka, kiedy znów szczytowała, z jego imieniem na ustach. Tym razem poczuł, jak jej mięśnie zaciskają się wokół niego i podążył tuż za nią, pchając jeszcze kilka razy, zanim znieruchomiał i doszedł w jej wnętrzu. Fale przyjemności wydawały się nie mieć końca, rozkosz wydobywała się z jego ciała w cudownej agonii. Mocno objął Hermionę ramionami. Kiedy wszystko minęło, oboje upadli na łóżko, wciąż połączeni.

— Ja pierdolę — mruknęła.

— Wiem — odszepnął.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco siedział obok Hermiony w starożytnym kościele, który wchodził w skład rodzinnej posiadłości Blaise’a. To było bardziej jak katedra przez te wszystkie delikatne witraże i groźne gargulce. Mógłby zastanawiać się, jacy byli przodkowie Zabiniego, gdyby nie ręka Granger na jego nodze. Niewinny ruch. Po prostu spoczywała tam, bliżej kolana niż pachwiny. Ale jednak.

Był w niej zeszłej nocy i pomimo tego, co opowiadały wszystkie tandetne romanse o czarownicach (to nie jego wina, że matka zostawiała je na widoku), nigdy nie czuł, że seks z kobietą zmienia życiowe doświadczenie… aż do Hermiony Granger.

Blaise recytował przysięgi honoru i miłości. Ginny wyglądała jak rudy anioł w swojej białej sukni i welonie. Jednak wszystko, o czym mógł myśleć, to kobieta obok niego. Czy mogłaby rozważyć życie z nim? Czy mogłaby mu wybaczyć wszystkie wykroczenia z przeszłości i pewnego dnia stanąć naprzeciwko niego, recytując podobne przysięgi?

Wziął jej rękę z miejsca, gdzie spoczywała, i splótł ich palce, przysuwając je do ust, by pocałować jej knykcie. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Jego serce trzepotało w piersi i zdał sobie sprawę, jak daleko zaszedł.

Nagły ryk wszystkich klaszczących szczęśliwej parze był ledwo dostrzegalny dla Draco. Klaskał i podążył za tłumem do kunsztownej sali balowej, która znajdowała się w wilii. Nie opuszczał Hermiony na dłużej niż kilka chwil, zaniedbując nawet bratanie się z innymi Ślizgonami. Zmonopolizował jej rozmowy przy kolacji i cały czas wirowali na parkiecie. Kiedy Ginny przyszła i ukradła ją, by towarzyszyła jej w pójściu do toalety, Blaise w końcu usiadł obok niego.

— Gratulacje — przywitał się Draco.

— Dzięki, stary. Czy kiedykolwiek myślałeś, że się ożenię? — Wyraz twarzy Blaise’a utwierdził go w przekonaniu, że sam ledwo mógł w to uwierzyć.

— Nie, naprawdę nie. — Draco uśmiechnął się.

Blaise roześmiał się i potrząsnął głową.

— Przypuszczam, że w następnej kolejności usłyszymy o twoich zaręczynach.

— Och, nie wiem, to trochę…

— Co, za szybko? — skończył za niego. — Przestań bredzić, Draco. Jak nie wiesz, że to jest to, to wiesz. — Chwycił kieliszek szampana od przechodzącego skrzata domowego i popijał w zamyśleniu. — Na początku myślałem, że może ty i Granger udajecie, jakbyście oboje po prostu potrzebowali randki i nie chcieli iść sami.

Draco przełknął ślinę. Blaise nie wiedział, jak blisko był prawdy.

— Ale potem zobaczyłem, jak tańczycie. Sposób, w jaki na nią patrzysz… cóż, przypuszczam, że bardziej przypomina ten, w jaki patrzę na Ginny. Naprawdę ją kochasz, prawda?

Właśnie wtedy Draco dostrzegł spojrzenie Hermiony, gdy wróciła na salę, ciągnąc za sobą chichoczącą Ginny. Pomachała do niego, a on uniósł palce, by odwzajemnić gest.

— Tak — przyznał. — Przypuszczam, że tak.

___________

Witajcie :) rozpoczął się nowy tydzień, więc pora na trzeci rozdział tłumaczenia. Jak wrażenia? Też jesteście mega zajarani tą historią? Szczerze żałuję, że liczy ona tylko pięć rozdziałów. Z tego byłby mega fajny długi tekst! Dajcie znać, co sądzicie.

Kolejny rozdział pojawi się w środę lub w czwartek. Niestety jutro wypadło mi coś niespodziewanego, ale koniecznego i nie jestem pewna, czy wyrobię się z tłumaczeniem. Dzisiaj je zacznę, chociaż nie czuję się najlepiej. Nerwobóle to zło w czystej postaci! Rozdział na pewno się pojawi, więc oczekujcie.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy