piątek, 24 czerwca 2022

[T] To, co najlepsze: Rozdział 20

 

Palce Draco przesunęły się po jej karku — ciepłe i mocne — i pocałował ją w czoło. Przytulił także ich syna, szepcząc:

— Już dobrze, już dobrze.

Gdy mruknął Finite, chmura zmieszania Hermiony rozwiała się, ale nie mogła podnieść się z podłogi. Scorpius ponownie ją przytulił i szepnął Mamusiu, aż pomyślała, że znowu coś jest z nią nie tak. Deska podłogowa obok nich zaskrzypiała i chłopiec wyszeptał imię Clary.

— Chyba dotarłeś tutaj wcześniej niż ja, mimo że byłeś w innym kraju. — Clara stała w tłumie ludzi, którzy wchodzili do domu Hermiony, oferując im uśmiech. — Chcielibyście, żebym na chwilę zabrała Scorpiusa?

Nie, nieszczególnie. Hermiona chciała trzymać go w ramionach, ale zerknęła na różdżkę w ręce Clary.

— Tylko na krótką chwilę. Zostaniecie w środku?

— Pójdziemy na chwilę na górę. Scorpius?

Zawahał się.

— Zaraz wracam.

Hermiona pocałowała go w skroń.

— Oczywiście, że tak. Bądź grzeczny, przyjdę, gdy będę mogła.

Clara wsunęła różdżkę w rękaw sukienki i podała rękę Scorpiusowi, zanim zniknęli na schodach.

Draco tymczasem pomógł Hermionie wstać i przycisnął ją do piesi.

— Nigdy w życiu nie byłem bardziej przerażony.

— Nie chcę, żeby to zabrzmiało tak, jakbym była niezadowolona, że cię widzę, ponieważ jestem bardzo za to wdzięczna, ale nie powinieneś się aportować spoza kraju. Wygląda na to, że świstoklik opóźniłby cię tylko o kilka minut.

Hermiona nie rozejrzała się wokół siebie. Żołądek podszedł jej do gardła.

Gdyby to zrobiła, prawdopodobnie zobaczyłaby twarze ze zdjęć, które widziała w albumach.

— Myślisz, że mógłbym tracić czas? Mało prawdopodobne.

W uszach słyszała głośne bicie swojego serca i mocniej ścisnęła go za koszulę.

— Proszę, zabierz mnie do kuchni. Nie mogę być wśród tych wszystkich ludzi. Nie mogę oddychać.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermionę bolała głowa. Nie było to nic nowego. Spędziła kilka minut, upierając się, że to tylko skutek tępego urazu, a nie dlatego, że znów rzucono zaklęcie. To zdecydowanie miała za sobą. Jednak po zniknięciu klątwy pojawiło się mnóstwo nowych problemów. Ktoś chciał się jej pozbyć równie mocno jak w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym ósmym roku.

— Nie jesteś tutaj bezpieczna. — Draco chwycił butelkę whisky, którą mu podała. — Nie powinniśmy pić.

Wyrwała mu ją i wzięła szybki łyk.

— Proszę, pozwól mi okiełznać nerwy. Wypijemy eliksir, zanim pójdziemy do Scorpiusa. — Aurorzy opuścili jej dom, ale nadal w salonie był pieprzony bałagan; wszystko przewrócono, gdy napastnicy wpadli jak burza. — Wiem, że nie jestem tutaj bezpieczna. To stało się jasne, gdy jeden z nich chwycił Scorpiusa.

Przeprowadziła go przez ten scenariusz wiele razy i za każdym Draco wyciągał z niej informacje, o których Hermiona wcześniej nie pomyślała.

— Jesteś bardzo dobry w rozmowach z ofiarami — mruknęła.

— Nie nazywaj siebie tak.

Hermiona przewróciła oczami.

— To prawda. Nie rozumiem, dlaczego odeszli bez zabrania jednego z nas. Mogli wiedzieć, że zostałeś poinformowany?

Wzruszył ramionami i pociągnął długi łyk.

— To możliwe. Być może ich pracodawca ma powiązania z Ministerstwem. Nie tylko zostałem powiadomiony, ale Robards dowiedział się o tym w mgnieniu oka. Był przygotowany.

Kiedy Hermiona próbowała wskoczyć na blat, Draco objął ją ramieniem w talii i podniósł. Oparł się na kołysce jej ud, podczas gdy ona przesunęła palcem po jego ustach.

— Nienawidzę tego, że przez nich poczułam się zagrożona we własnym domu. Tutaj przywiozłam Scorpiusa tuż po jego narodzinach. Tu postawił swoje pierwsze kroki. Tu wypowiedział pierwsze słowa, a teraz ktoś odebrał mi poczucie bezpieczeństwa.

Draco opróżnił butelkę do końca i wyrzucił ją do kosza.

— Zamieszkaj ze mną. — Chwycił ją za uda, gdy wypowiadał te słowa. — Wiem, że nie chcesz teraz wracać do Anglii, ale zamieszkaj ze mną. Nie jesteś tu bezpieczna i zdaję sobie sprawę, że to może wydawać się zbyt szybko…

Owinęła nogi wokół jego talii i przyciągnęła bliżej.

— Och, Draco. Kocham cię, odkąd skończyłam osiemnaście lat. Urodziłam twojego syna. — Pocałowała go lekko. — Jeśli już, to robimy to za późno.

— Powiedz to jeszcze raz.

— Kocham cię — wykrztusiła. — Nigdy całkowicie nie zapomniałam. Musiałeś mi tylko przypomnieć.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

— Absolutnie, kurwa, nie. — Właśnie położyli Scorpiusa. Uśpienie go zajęło trochę dłużej niż zwykle i Hermiona martwiła się, że ton głosu Draco może go obudzić. — Nie zamierzam tego zrobić.

Uniosła ręce. Odwróciła się od niego i zeszła po schodach.

Podążył za nią.

— Słyszysz siebie? To zbyt duże ryzyko.

Przygryzając dolną wargę, policzyła do dziesięciu, by wymyślić coś, co mogłaby powiedzieć, nie żałując później.

— A czy warto ryzykować, że wrócą? Nie możemy popełnić błędu, kiedy po nas wrócą! — krzyknęła Hermiona.

Draco uniósł różdżkę i rzucił zaklęcie wyciszające, gdy podniosła głos.

— Będę tu.

— To nie wystarczy. Znowu cię wezwą. Ten mężczyzna ciągnął mojego syna za włosy. Scorpius patrzył, jak uderzam o zakrwawioną podłogę. Miał magiczny wybuch na taką skalę, o której nigdy nie słyszałam.

Gardło mu podskoczyło, gdy przełknął.

— Nie chcę ryzykować, że cię stracę, wykonując legilimencję. To może spowodować napad…

— Ryzyko jest warte zachodu. — Hermiona skrzywiła się.

Draco przeciągnął dłonią po twarzy.

— Zapomniałem, jak wyglądają kłótnie z tobą. Jesteś tak cholernie uparta, że nawet nie zamierzasz mnie słuchać.

Na skraju pokoju rozległo się delikatne chrząknięcie czyjegoś gardła.

— Przepraszam, nie wiedziałam, że się kłócicie, kiedy weszłam przez kominek. — Rysy twarzy Narcyzy wyostrzyły się. — Hermiono, odzyskałam to, o co prosiłaś. — Przeszła przez pokój i wyciągnęła rękę.

Brwi Draco zmarszczyły się w zmieszaniu.

— Matko?

Hermiona otworzyła pudełko i wyjęła swoją różdżkę z aksamitnej podszewki. Natychmiast poczuła przypływ mocy.

— Dziękuję, Narcyzo. Doceniam to.

Kobieta skinęła głową.

— Mogę tylko przeprosić, że wcześniej nie byłam w stanie ci jej przekazać. Słyszałam, co się stało.

— Dali o tym znać wszystkim? — Hermiona uniosła różdżkę i opuściła ją po tnącym łuku.

Oczy Draco rozszerzyły się. To było jak mgła, ledwo widoczne, ale znał ją tak dobrze, jak ona siebie.

— Obawiam się, że tak. — Narcyza pocałowała Draco w policzek. — Wyjdę i pozwolę wam odnowić waszą… więź. — Draco zakasłał, więc uderzyła go w plecy. — Ostrożnie, kochanie. Nie chcesz się zakrztusić.

— Zaczekaj! Matko, czy mogłabyś pośredniczyć w tej dyskusji?

— Hmm, nie. — Narcyza zaśmiała się cicho. — Cokolwiek by to było, zgadzam się z Hermioną.

Hermiona uśmiechnęła się.

— Nawet twoja matka się ze mną zgadza.

— Ona nie wie, o co chodzi.

Narcyza wyszła z pokoju, a oni kłócili się dalej.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Po kłótni Hermiona nie próbowała natychmiast zmienić jego zdania. Ostatecznie to i tak nastąpi, ale najpierw musi go przekonać, a to stanowiło wyzwanie samo w sobie.

Słodko-gorzkie było jej odejście z pracy. Rezygnacja przez telefon była szybka i zupełnie niepodobna do niej, ale nie była w stanie zrobić tego osobiście.

Scorpius lubił schodzić rano na dół i zastawać Draco siedzącego na sofie z filiżanką herbaty w dłoni. Spędzali razem ten czas sam na sam, a Hermiona zawsze zakradała się za róg, by zobaczyć ich na tle wschodzącego słońca. Scorpius zadawał pytania o magię, o nią, a Draco jakoś zawsze znajdywał prawidłowe odpowiedzi.

— Mamusia mówi, że umie czarować lepiej od ciebie.

— Ma rację. — Draco roześmiał się, a koło jego oczu pojawiły się zmarszczki, gdy odchylił głowę. — Mamusia może mi skopać tyłek każdego dnia.

— Więc lepiej wynieś śmieci.

Draco sapnął.

— Tak, masz rację.

Upajała się tymi chwilami, aż znowu zachorowała. Odebrali im lata szczęścia. Draco został okradziony z serii pierwszych momentów i nienawidziła tego, że nie można cofnąć czasu.

Później znalazł ją siedzącą na środku łóżka.

— Granger?

Medalion spoczywał w jej dłoni.

— Wyjęłam nasze zdjęcia z albumów. Scorpius ich nie widział, bo pochodzą z wojny. Tych zdjęć jest tylko kilka, ale nie jestem jeszcze gotowa, by zadawał pytania.

Draco dołączył do niej, obejmując ją ramieniem.

— To dobre zdjęcie, ale nie tak dobre jak to, które mam.

— Co masz na myśli?

Draco sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął portfel.

— Ilekroć Potter i ja przybywaliśmy z misją do nowego miasta, nieustannie pokazywałem to zdjęcie każdemu, kto chciał ze mną rozmawiać. Pokazałem je właścicielowi gospody niedaleko skąd, kiedy przybyłem tu po raz pierwszy. Wskazał mi tę drogę, bo myślał, że cię widział. Potter zaznaczył, że słyszałem to wszystko wcześniej, ale miałem tendencję do podążania za każdym tropem.

Jego palce musnęły jej dłoń, gdy odebrała mu zdjęcie.

— O mój Boże — wydyszała Hermiona, zakrywając usta. — Kompletnie o tym zapomniałam. — Przejechała kciukiem po słowach Bezpieczny dom Zakonu 1998, Granger. — Miałeś to przez cały czas?

— Oczywiście, że tak.

— Nigdy ze mnie nie zrezygnowałeś. — Wiedziała o tym, ale po raz pierwszy to, co przeszedł, aby ją odnaleźć, naprawdę ją poruszyło. — Straciliśmy tyle czasu.

Draco oparł brodę na czubku jej głowy.

— Gdy to wszystko się skończy, nadrobimy wszystko, dobrze? Potter i Weasley też nad tym pracują.

— Chcesz tam być, prawda? Pomagać im?

— Oczywiście, że tak, ale wiem, że jeśli dostanę w ręce tego, kto to zrobił… mogę już nie wrócić. To nie jest ryzyko, które ponownie mógłbym podjąć. — Potarł jej plecy. — Gdybym wiedział, kto cię trzymał z daleka ode mnie, wątpię, czy potrafiłbym się kontrolować.

Hermiona ponownie spojrzała na zdjęcie, przesuwając kciukiem po twarzy.

Wydawało się, że to ona, ale równocześnie ktoś, kogo do końca nie znała.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Kiedy Ron i Harry wrócili do Francji, Hermiona wiedziała kilka dni wcześniej, że przyjadą. Nie chodziło o to, że była zdenerwowana… była… była… kurwa.

Była zdenerwowana.

Z sypialni usłyszała ich przybycie i śmiech, który temu towarzyszył. Uświadamiając samej sobie, że to nie jest tak przerażające, jak sobie wyobrażała, powoli zeszła po schodach. Owinęła ramiona wokół siebie, wbijając palce w sweter.

Scorpius rozmawiał z ożywieniem z Ronem i zobaczyła oszołomienie na twarzy mężczyzny.

— Cholera, wyglądasz jak mały Malfoy!

Hermiona przerwała mu, zanim rozmowa mogła posunąć się dalej. Na początku nic nie powiedziała, chociaż miała ochotę, ale trzy pary oczu skupiły się na niej.

— Cześć.

— Mamusiu. — Scorpius pociągnął za rąbek jej bluzki. — Byli w albumach. Znasz ich?

Nostalgia ścisnęła jej żołądek.

— Znam ich. To moi najlepsi przyjaciele. Pamiętasz ich imiona?

Scorpius wskazał na każdego z nich i nazwał. Zabębnił palcami po brodzie, co najbardziej przypominało gesty Draco.

— Ron nienawidzi Krzywołapa.

— Nie, nie — rzucił szybko Ron. — Myślałem, że zjadł mojego szczura, więc go nie lubiłem.

— Kto chciałby mieć szczura? — spytał Scorpius, jego nos wykrzywił się z niesmakiem. — Krzywołap je zjada.

Ron parsknął.

— Widzicie? Nie myliłem się!

— Zdecydowanie się myliłeś. — Ramiona Hermiony rozluźniły się. — Skąd mieliśmy wiedzieć, ze to Pettigrew?

Jej syn schował się za jej nogę, nagle nieśmiały, a Hermiona przygładziła jego włosy.

— Żadnemu z was — skinęła głową na Draco, który wszedł do pokoju — nie byliśmy w stanie go przedstawić po…

Palce chłopca zacisnęły się  na jej nodze, więc postanowiła w ogóle nie nazywać tego atakiem.

— To jest Scorpius. Nie jest nieśmiały, nie dajcie się zwieść, ale w tej chwili nie jest największym fanem nieznajomych.

Harry przykucnął; jego ciężkie buty zaskrzypiały o podłogę.

— Jak się trzymasz?

Jej syn zerknął na nią.

— Możesz z nim porozmawiać, kochanie. Nie musisz pytać mnie o pozwolenie.

Wyślizgnął się zza niej.

— Czy oni wrócą? I nie kłam.

— Mogą spróbować — przyznał Harry. — Ale nie pozwolimy im już nigdy więcej ciebie dotknąć. Twój tata tu będzie i twoja mama. Nigdy nie pozwoliliby, żeby coś ci się stało.

Scorpius skrzyżował ramiona.

— Nie chcę, żeby skrzywdzili mamusię. Próbowałem pomóc, ale nie wiem, jak to zrobić ponownie.

Z drugiego końca pokoju Draco warknął przekleństwo pod nosem i oparł knykcie o ścianę.

— Już nie wyjadę.

— Obiecujesz? — skontrował Scorpius, po czym zwrócił się do Harry’ego. — Dlaczego nas skrzywdzili?

Harry zachwiał się.

— Myślę, że to muszą wyjaśnić ci mama i tata. Ale dla przypomnienia, byłeś bardzo odważny w sposobie, w jaki ochroniłeś mamę. Założę się, że ten facet nie będzie mógł się wyprostować przez tydzień.

Normalnie wywołałoby to śmiech, ale chłopiec nawet się nie uśmiechnął.

— Dobrze.

— Scorpiusie, może wyjdziemy na dwór? — Draco wyprowadził go z pokoju. — Damy wam trochę czasu, dobrze?

Skinęła głową.

A potem zostali sami.

Kołysząc się na piętach, Hermiona nie była pewna, co powiedzieć. Nie mogła znaleźć słów i wydawało się, że oni także.

— Ja…

Ron brzmiał najbardziej spójnie.

— Mogę cię przytulić? — Gdy tylko skinęła głową, chwycił ją ciasno i podniósł do góry. — Merlinie, myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę.

Hermiona sięgnęła po Harry’ego, obejmując ramionami ich szyje.

— Tak się cieszę, że was widzę. — Postawili ją i usiedli na fotelach naprzeciwko jej. — Przepraszam, że nie jestem teraz sobą. Naprawdę się cieszę, że tu jesteście.

Rozmawiali dość długo i dowiedziała się, na jakim etapie życia byli. Ron rok temu ożenił się z Susan Bones i byli szczęśliwi, spodziewając się pierwszego dziecka.

Harry zrobił coś zupełnie przeciwnego, chociaż Ron trochę się krzywił, na wspomnienie relacji Harry’ego z Ginny.

— Właściwie… — Harry odchrząknął z trudem. — Poznałem kogoś. Ginny także próbuje umawiać się na randki i myślę, że jesteśmy gotowi, by pójść własnymi drogami.

Ron odchylił się.

— Kto podjął tę decyzję?

— Ginny. Zawsze było między nami jakieś uczucie, ale nie takie, jak kiedyś. Potrzebowałem tylko kogoś, kto zawsze by mnie wspierał, a ona zawsze to robiła. — Kolano Harry’ego drżało nieznacznie. — Wiele się zmieniło, gdy zniknęłaś, Hermiono. Ludzie także.

Hermiona przechyliła głowę.

— Grasz na zwłokę. Po prostu to powiedz i miejmy to z głowy.

— Spotykam się z Pansy.

Ron zamarł z komicznie otwartymi oczami.

Parkinson? Mamrotałeś coś o tym, jak ludzie się zmienili

— O co tyle wrzasków? — Z rogu pokoju dobiegł ich głos Draco. Scorpius stał obok niego, naśladując jego postawę z rękami skrzyżowanymi na piersi.

— Harry spotyka się z Pansy — poinformowała go Hermiona.

Otworzył usta.

— Cóż, to jest…

— Dziwne, prawda? — zapytał Ron.

— Ciekawe. — Draco przełknął ślinę.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Kiedy Scorpius ubrał się w piżamę, Hermiona skinęła na Draco.

— Musimy mu teraz powiedzieć prawdę. Ron prawie się wygadał i najlepiej by było, gdyby usłyszał to od nas.

Draco podążył za nią po schodach i do sypialni chłopca. Opierał się plecami o wezgłowie i spojrzał na nich.

— Chcielibyśmy ci o czymś powiedzieć — oświadczył Draco.

Hermiona usiadła na łóżku obok Scorpiusa, a Draco zajął druga stronę.

— Wiesz, że Draco jest twoim ojcem, prawda?

— Tak, oczywiście. To mój prezent gwiazdkowy.

Jej oczy zaszły mgłą.

— Mówiłam ci, że wszystko sobie przypomniałam, ale nie rozmawiałam z tobą o tym, kto jest twoim ojcem. Od lat zadajesz mi to samo pytanie.

Scorpius skubał postrzępiony sznurek.

— On mnie nie obchodzi. Zostawił nas.

— Draco jest twoim ojcem pod każdym względem — wypaliła Hermiona. Gdy Draco przyszpilił ją spojrzeniem, zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie nie był to najlepszy sposób, by to powiedzieć, ale przeciąganie tego nie miało żadnego sensu. — Draco nigdy o tobie nie wiedział. Z powodu pewnych… wydarzeń nie miałam okazji powiedzieć mu, że jestem w ciąży.

Scorpius złapał Draco za rękę.

— Więc dlaczego tak długo nas nie odnalazłeś?

— Czarownica zaatakowała twoją mamę i ukryła ją tutaj. Każdy, kto tam był — kto znał Hermionę — myślał, że została zabita, ale ja szukałem dalej. W dniu, w którym cię zobaczyłem, wiedziałem, że jesteś moim synem.

— Czy ta czarownica wróci?

Hermiona pokręciła głową.

— Odeszła, ale nie wiemy, kto jej pomógł. Prawdopodobnie ten, kto to był, wysłał tych mężczyzn do naszego domu.

Draco wziął Scorpa na kolana i przysunął się bliżej Hermiony.

— Poznałem twoją mamę w Hogwarcie; tej samej szkole, o której ci opowiadałem.

Jeśli Scorpius dostrzegł, że zmienił temat — co z pewnością zrobił — nie powiedział tego.

— Opowiecie mi o Hogwarcie?

Hermiona oparła głowę na ramionach Draco, kiedy wszystko mu opowiedzieli.

_____________

Witajcie :) w późny piątkowy wieczór pojawiam się z nowym rozdziałem. Wiem, że pewnie macie sporo pytań bez odpowiedzi, ale wszystko zostanie wyjaśnione w ostatnim rozdziale, który jest chyba jednym z najdłuższych, więc czytanie go to sama przyjemność. A co sądzicie o tym? Są tu jacyś fani Hansy? Przyznam szczerze, że to jeden z moich ulubionych pairingów, pomijając Dramione. Dajcie znać, co sądzicie o rozdziale.

Ostatnia część pojawi się w niedzielę. A potem kolejne historie, które mam nadzieję, że zapadną Wam w pamięci tak, jak ta.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu. Enjoy!

2 komentarze:

  1. Dramione, Blinny i Hansy to moje ulubione parringi że świata Harry'ego Pottera i mega się cieszę, że kolejny z nich się tutaj pojawia 😁 Kocham to opowiadanie całym sercem i smutno mi, że już się kończy, ale to była cudowna przygoda. Scorpius jest bardzo dojrzały jak na swój wiek czym bardzo przypomina Hermionę. Uwielbiam to jak się troszczy o swoją mamę razem z Dragonem. To takie słodkie ❤️ Nie mogę się doczekać ostatniego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś nie przepadam za Blinny, to trochę oklepany pairing, wolę coś nowego, ciekawego :) Ja sama zżyłam się z bohaterami i jest mi smutno, że to koniec, ale jednocześnie czuję wielką ulgę, że pomimo trudności udało się ją skończyć. Relacja Scorpiusa z Draco to miód na serce!

      Usuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy