—
Ale co ja tam będę robił, tatusiu? Będzie bardzo nudno. Mogę wyjść? — spytał
Scorpius, mając nadzieję, że polata na boisku Quidditcha na dziecięcej miotle.
—
Nic z tego, Scorp. Musimy przebrnąć przez to zebranie, a potem zabiorę cię na
boisko i będziesz musiał wytrzymać ze mną kilka godzin — powiedział Draco, gdy
się ubrali i byli gotowi zejść do Wielkiej Sali na zebranie kadry przed
rozpoczęciem roku szkolnego. — Możesz czytać lub zająć się swoimi lekcjami —
zasugerował.
—
Ale jest koniec lata! Nie chcę robić żadnych zadań przed wrześniem. Proszę, nie
zmuszaj mnie — błagał chłopiec. To lato było do bani. Nienawidził tego.
—
Tylko kilka godzin, a potem pójdziemy na boisko. Obiecaj mi, że będziesz się
dobrze zachowywał — negocjował z nim Draco, poprawiając swoją koszulę. Nie było
to oficjalne zebranie, więc mogli zrezygnować z ciężkich szat nauczycielskich,
które będą nosić przez większą część roku. Zamiast tego wybrał czarne spodnie i
szarą koszulę, mając nadzieję, że to będzie odpowiednie.
Scorpius
był bystrym, przystojnym i zazwyczaj cierpliwym chłopcem. Jednak, z drugiej
strony, znalazł się w nowym środowisku, więc Draco był gotowy na to, żeby
wykazać więcej własnej cierpliwości na nadchodzące wybryki syna. Miał tylko
nadzieję, że postępuje właściwie dla nich obu.
—
Dobra — burknął Scorp i posłusznie wziął ze sobą książkę, chociaż nie miał
dzisiaj ochoty na czytanie.
Zatem
znaleźli się przy wielkim stole, gdzie rozlewano herbatę i gorącą czekoladę.
Przynajmniej to osłabiło kryzys; młody dziedzic Malfoyów uśmiechnął się do
kopki bitej śmietany na pysznej, gorącej czekoladzie. Spojrzał pytająco na
kobietę z poprzedniego wieczora, która zatrzymała się koło niego.
—
Hej, pomyślałam, że możesz się nudzić, więc przyniosłam trochę rzeczy. —
Zaproponowała mu mugolską kolorowankę Marvela i kilka markerów.
—
Kim oni są? — zapytał, wskazując na superbohaterów.
—
Przeczytasz, to się dowiesz. To mugole z supermocami, coś w rodzaju magii, ale
nie do końca — powiedziała, mając nadzieję, że to zajmie chłopca.
—
Dziękuję, proszę pani. — Uśmiechnął się i, nawet na nią nie patrząc,
przekartkował śliczny, gruby tom opowieści o człowieku, który wyglądał jak
wiking!
Draco,
który obserwował ich rozmowę, w milczeniu skinął głową.
—
Dzięki, Granger, nie musiałaś.
Wzruszyła
ramionami.
—
Ja też bym się nudziła — mruknęła, zanim zajęła swoje miejsce obok dyrektorki.
Granger
wciąż była tak samo osobliwa, jak podczas ich pobytu w Hogwarcie, zauważył
Draco. Chociaż musiał przyznać, że to bardzo miłe z jej strony, że myślała o
jego synu w taki sposób.
—
Witamy na naszym pierwszym zebraniu kadry w roku akademickim 2008/2009. —
Minerva otworzyła zebranie, gdy wszyscy usiedli wokół okrągłego stołu w
Wielkiej Sali ze swoimi planami lekcji i notatkami.
—
Na początek, powitajmy ciepło dwóch nowych członków kardy: Mistrza Eliksirów,
Lorda Draco Malfoya, który będzie nauczał Eliksirów i zostanie opiekunem
Slytherinu — skinęła na niego i wszyscy wymamrotali powitanie, co skomentował
przytaknięciem — oraz pannę Astrid Vidal, która dołączyła do nas z Beauxbatons,
by uczyć Obrony przed czarną magią. — Wskazała na ostatnią członkinię kadry,
która przybyła do szkoły z samego rana.
Astrid
Vidal była piękną kobietą, wyższą nawet od Fleur, o ślicznych różowych
policzkach i lśniących truskawkowo-blond włosach, upiętych w idealny kok. Jej
błyszczące, zielone oczy przeskanowały ich wszystkich, gdy kobieta wstała i
dygnęła na powitanie, jak przystało na uczennicę Beauxbatons.
—
Bonjour, miło mi was wszystkich poznać — powiedziała z francuskim akcentem i
uśmiechnęła się czarująco, po czym ponownie zajęła swoje miejsce, słuchając
wyszeptanego powitania od innych profesorów.
Hermiona
obserwowała uroczą kobietę i uśmiechnęła się do siebie, zadowolona, że w kadrze
będzie kolejna młoda czarownica. Miała nadzieję, że będą się dobrze dogadywać,
a Hanna i ona zyskają towarzyszkę do środowych wieczorów z winem i serami.
Posłała jej powitalny uśmiech, gdy kobieta na nią spojrzała, ale w zamian
otrzymała niewielki, ale powściągliwy grymas. Być może minie trochę czasu, gdy
nowa profesor się zaaklimatyzuje.
—
Teraz porozmawiajmy o planach lekcji — zaczęła Minerva i nagle posypały się
konkretne prośby i nowe sugestie dotyczące poprzednich harmonogramów
zajęć.
Hermiona,
jako bibliotekarka, przygotowała swój spis i zajmowała się prośbami dotyczącymi
książek. Sprawdzała, czy są one obecne w Hogwarcie, czy musi znaleźć inne
źródła na zajęcia.
—
Słyszałam, że w tym roku mamy kilka nowości w naszej bibliotece. — Minerva
skinęła na Hermionę, by ta kontynuowała.
Brunetka
wręczyła każdemu kopię listy około trzydziestu pięciu nowych książek do
księgozbioru.
—
Niektóre z nich zdobyłam podczas moich podróży po Grecji, więc mogą być dość
tematyczne, ale jest kilka pozycji dotyczących historii, kultury, zielarstwa i
eliksirów. — Wskazała konkretną księgę na liście, którą wręczyła Draco, a on
spojrzał z ciekawością na tytuł. „Eliksiry Starożytnych: 3000 p.n.e. - 500 n.e.
(kompilacja starożytnych wywarów i eksperymentów, które nigdy nie zostały
ukończone)”. Przeczytał tytuł i małą notatkę obok niego, a potem skinął głową z
uznaniem. To rzeczywiście brzmiało interesująco.
—
Oczywiście, mogę zamówić wszystko, czego nie mamy, lub czego nie możemy
zastąpić, pod warunkiem, że dacie mi znać z tygodniowym wyprzedzeniem, abym
mogła zaopatrzyć szkołę w odpowiednią ilość książek, których potrzebujecie na
zajęciach — wyjaśniła, uświadamiając nowych profesorów. — Bibliotekę otwieram o
siódmej rano dla rannych ptaszków, a zamykam o dwudziestej trzydzieści, jednak
chętnie zrobię wyjątek dla zajęć. — Uśmiechnęła się do starego profesora
Bloggarda, który kilka lat temu zastąpił Aurorę Sinistrę i polubił
organizowanie wieczornych sesji naukowych.
—
Dziękuję, Hermiono. — Minerva uśmiechnęła się do niej ciepło, po czym zwróciła
się do wszystkich. — Zostały jeszcze dwie sprawy i możemy zjeść lunch. Zajęcia
pozalekcyjne; co oferujemy w tym roku? — Spojrzała na listę, którą rozdała
innym profesorom. — Jak dotąd, mamy Klub Łamigłówek, który z powodzeniem działa
już trzeci rok. Ten klub jest przeznaczony dla utalentowanych uczniów i ma na
celu zaangażowanie ich w rozwiązywanie zagadek runicznych i arytmetycznych w
ramach przygotowań do łamania klątw lub magicznego egzekwowania prawa. To klub
dla uczniów od piątego do siódmego roku i odbywa się raz w tygodniu, w
poniedziałkowe wieczory — przeczytała ze swojej listy. — Oczywiście, w tym
roku, we wtorkowe wieczory planujemy zajęcia z parzenia herbaty w Drugiej
Szklarni, które okazały się bardzo popularne, Neville. — Uśmiechnęła się do
swojego byłego ucznia, który wydawał się całkiem zadowolony.
—
Jakieś zajęcia dodatkowe z eliksirów? — Skierowała pytanie do Draco.
Odchrząknął.
—
Mam kilka pomysłów na dodatkowe punkty, i jeśli będzie jakieś zainteresowanie
takimi zajęciami, rozważę to — odpowiedział dyplomatycznie.
—
Bardzo dobrze. A co z twoim Klubem Książki, Hermiono? — zapytała.
Brunetka
uśmiechnęła się.
—
Oczywiście. Zajęcia będą w co drugi czwartek w bibliotece i mile widziani są
wszyscy uczniowie roczników od piątego do siódmego, a także wszyscy pracownicy
— powiedziała zapraszającym tonem. Kilku profesorów wymamrotało coś na znak
zgody, mając nadzieję, że dołączą do niej w tym roku.
Astrid
nagle odchrząknęła i zwróciła na siebie uwagę.
—
Wybaczcie, nie chcę sprawiać kłopotu, ale nie widzę na tej liście klubów
dotyczących walki i pojedynków — zastanawiała się, powodując falę znużonych
pomruków.
Minerva
również wydawała się zaskoczona sugestią.
—
Nie mieliśmy takiego klubu od czasów Drugiej Wojny Czarodziejów — wyjaśniła.
Astrid
wyglądała na zakłopotaną swoimi następnymi słowami.
—
Cóż, może nadszedł czas, aby zacząć od nowa. To, że niebezpieczeństwo minęło,
nie oznacza, że powinniśmy spocząć na laurach. To okazja dla uczniów, by
ukierunkować swoją agresję i… jak to brzmiało… znaleźć swój cel — powiedziała,
wyraźnie to przemyślawszy.
Neville
uchwycił spojrzenie Hermiony, wyglądając na raczej zaniepokojonego na wzmiankę
o klubie pojedynków. Hermiona nie mogła się powstrzymać i zerknęła na blondyna
po drugiej stronie stołu, wyraźnie pamiętając katastrofalną próbę
uczestniczenia w takich zajęciach na ich drugim roku. Jednak Draco wyraźnie
ignorował wszelkie spojrzenia i zajął się Scorpiusem; chłopiec wydawał się być
całkowicie pogrążony w kolorowaniu mężczyzny z młotkiem i peleryną, która
wyglądała jak jego zasłony okienne.
—
A jakie zajęcia zaproponowałabyś w takim klubie poza pojedynkami? — zapytała Minerva,
chcąc usłyszeć więcej przed wydaniem ostatecznej decyzji.
—
Może jakieś podstawowe techniki walki wręcz; co zrobić, gdy nie masz w ręku
różdżki? Albo samoobrona? — zasugerowała kobieta. — Takie zajęcia były bardzo
popularne wśród panien z Beauxbatons — wyjaśniła.
Minerva
zastanawiała się nad tym przez chwilę, zanim skinęła głową.
—
Bardzo dobrze. Chciałabym zobaczyć szczegółowy plan zajęć w klubie wraz z
sugestią dotyczącą dni, by można było je zaplanować w ciągu tygodnia —
zaproponowała, a Astrid skinęła głową, chętnie przyjmując zadanie.
—
Jeśli nie ma innych propozycji, zakończymy zebranie ostatnią kwestią:
uroczystościami i wydarzeniami szkolnymi. Będziemy organizować Halloween
trzydziestego pierwszego października, a zakończenie roku trzydziestego
pierwszego maja jak to zazwyczaj bywało. Oprócz tego zorganizujemy bal kostiumowy,
ponieważ podczas przerwy świątecznej będzie w szkole około trzydziestu uczniów.
Mamy w planach obchodzenie także kilku mugolskich świąt zgodnie z propozycją
naszych mugolskich uczniów. To Światowy Dzień Książki, pierwszego marca, który
będzie nadzorowany przez Hermionę oraz Światowy Dzień Zdrowia, obchodzony
siódmego kwietnia, a opiekę nad nim będzie sprawować Poppy. Jeżeli chcecie się
zaangażować, proszę o skontaktowanie się z Hermioną i Poppy — wymieniła i
czekała na komentarze przed zakończeniem zebrania, po czym oznajmiła, że mogą
zebrać swoje dokumenty, by mogli zjeść lunch.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
„Najbardziej
znane walce wszechczasów: Część pierwsza” brzmiała okładka płyty winylowej,
jaka aktualnie była odtwarzana na starym gramofonie, a Hermiona nuciła piękną
melodię „Pod paryskim niebem” Andre Rieu, która subtelnie wślizgnęła się w
prawie każdy zakątek biblioteki. Podczas sprzątania lubiła ustawiać gramofon na
szafce narożnej, więc nie było zbyt cicho. Ta muzyka miała w sobie coś, co
przywodziło na myśl wiele wspomnień z jej dzieciństwa.
Jej
niedawno zmarła mama była wielką fanką muzyki klasycznej, a także fortepianu i
skrzypiec, i zawsze w tle puszczała płyty, gdy piekły na Boże Narodzenie lub
sprzątały dom latem. Hermiona uśmiechnęła się czule, odkurzając miotełką z piór
górną półkę wysokiego regału na książki. Niebezpiecznie było czyścić niektóre z
tych tomów za pomocą własnej magii, ponieważ mogło to wchodzić w interakcję z
magią księgi. Jej miotełka do kurzu stała się towarzyszem i lubiła sprzątać to
miejsce ręcznie w mugolską sposób. Właśnie schodziła z wysokiej drabiny, z
zadowoleniem zrzucając niskie szpilki, gdy zauważyła, że ma towarzystwo.
Dokładnie
precyzując — ośmiolatka.
—
Witaj, Scorpiusie, w czym mogę ci pomóc? — zapytała, widząc, że chłopiec trzyma
marvelowską kolorowankę, którą dała mu wcześniej na zebraniu kadry. Wyglądał na
nieśmiałego, jakby nie był pewien, czy powinien być w bibliotece. Stanowił
lustrzane odbicie swojego ojca, poza ujmującymi niebieskimi oczami z miękką
szarą obwódką wokół nich, które przejawiały jego nieśmiałą naturę.
—
Dziękuję za kolorowankę. Przyszedłem ją zwrócić. — Próbował ją jej przekazać.
Hermiona
jednak pokręciła głową.
—
To dla ciebie. — Uśmiechnęła się zachęcająco.
—
Naprawdę? — Rozpromienił się trochę. — Mogę sam przeczytać i pokolorować całą
książkę?
Hermiona
przytaknęła i gestem zachęciła, by wszedł w głąb biblioteki.
—
Oczywiście, że możesz. Mogę pokazać ci, skąd wziąć inne kolorowanki, i gdzie
możesz poczytać więcej o superbohaterach — zasugerowała i zobaczyła, że
chłopiec energicznie kiwa głową.
Przeszli
przez bibliotekę do wysokiego regału i Hermiona poprosiła go, aby na nią
poczekał, gdy wspinała się po drabinie, by dotrzeć do działu z komiksami.
—
Który z bohaterów jest twoim ulubionym? — zapytała.
—
Lubię Thora i Lokiego. I tę niebieską damę, która potrafi zmieniać się w innych
ludzi — powiedział podekscytowany.
Hermiona
uśmiechnęła się i zdjęła kilka komiksów o Thorze i X-menie, które mogły go
zainteresować, zanim zeszła po drabinie.
—
Proszę, zacznij od tych. Wydania są ponumerowane, więc czytaj je według
kolejności. Gdy skończysz, po prostu daj mi znać, a ja dam ci kolejne części. —
Uśmiechnęła się i odnotowała komiksy na specjalnym formularzu przeznaczonym do
tego regału.
Trzymała
go osobno, ponieważ jego zawartość nie była w oficjalnym księgozbiorze
starożytnej biblioteki, ale czuła potrzebę wprowadzenia kilku mugolskich
klasycznych serii i współczesnych powieści, od tych dla młodzieży i kryminałów,
po współczesną poezję i wybór prozy. Miała również powieści graficzne i
audiobooki wprowadzone w ciągu ostatnich dwóch lub trzech lat, z możliwością
wypożyczenia odtwarzacza CD, aby ich posłuchać. Kolejnym wielkim sukcesem były
kolorowanki, którymi momentami zapełniała półki. Niektórzy uczniowie pierwszego
i drugiego roku uznawali za uspokajające kolorowanie między nauką, a kilku
starszych uczniów od czasu do czasu też sięgało po kredki, by tak spędzić nudne
deszczowe dnie lub się odstresować.
Scorpius
patrzył na komiksy z podziwem, zanim rozejrzał się wokół.
—
To miejsce jest fajne. Lubię biblioteki, ładnie pachną — zadumał się.
Hermiona
uśmiechnęła się.
—
Zgadzam się. Chciałbyś tu zostać i pokolorować? Może napijesz się gorącej
czekolady? — zasugerowała, patrząc na złowieszcze ciemne chmury na zewnątrz.
Fala
upałów nie trwała długo w Szkocji, a powietrze powróciło do lekkiego chłodu,
gdy ostatnie podrygi lata minęły, ustępując miejsca szaremu niebu.
—
Mogę, proszę pani? Zostać i napić się gorącej czekolady? — zapytał, zerkając na
pięknie wypolerowane drewniane stoły wokół siebie.
—
Możesz — zgodziła się i zobaczyła, że skinął głową w zrozumieniu, po czym
podekscytowany podszedł do jednego ze stołów.
Zawołała
Mrużkę i poprosiła o gorącą czekoladę i czajnik herbaty Earl Grey, zanim coś
sobie uświadomiła.
—
Scorpius, czy twój tata wie, gdzie jesteś? — spytała.
Chłopiec
zastanowił się przez chwilę.
—
Jest zajęty planowaniem lekcji i kazał mi znaleźć sobie zajęcie. Nie mogę
biegać po korytarzach ani rzucać zaklęć na Irytka, jeśli by się ze mnie
naśmiewał. — Wzruszył ramionami, powtarzając słowa ojca, nie do końca pewien,
kim był Irytek i dlaczego miałby rzucać na niego zaklęcia.
Hermiona
skinęła głową i skierowała się do swojego biurka, próbując ukryć uśmiech.
Wspomniany poltergeist obecnie dąsał się na piątym piętrze, ponieważ Krwawy
Baron skarcił go za przerywanie jego rozmyślań. Cieszyła się jednak, że
chłopiec nie miał z nim kontaktu. Wzięła mały pergamin i swoje ulubione wieczne
pióro, aby napisać krótką wiadomość, zanim wysłała list do nowego profesora
eliksirów poprzez Sieć Fiuu.
Uniosła
duży, ciężki spis biblioteczny, i skierowała się do stołu, przy którym siedział
Scorpius, i gdzie Mrużka podała napoje.
—
Masz coś przeciwko, żebym do ciebie dołączyła? — zapytała i usiadła, gdy
chłopiec pokręcił głową, po czym kontynuował czytanie.
Pod
nimi, w lochach, stał Draco Malfoy w sali eliksirów, pozbywając się wilgoci ze
ścian i nieokreślonej ilości słoików brązowego płynu z półek. To miejsce
wymagało oczyszczenia i musiał użyć zaklęć swojego ojca, aby usunąć przedmioty
ze swojego biura. Nic dziwnego, że przez dziesięć lat nikt nie sprzątał lochów;
nie znali przeciwzaklęć na większość szarej magii, która była domeną wśród
rodzin czystej krwi. Więc zaczął pracę, sprzątając to miejsce i czyniąc je
bardziej nadającym się do zamieszkania pomiędzy zatwierdzeniem planów lekcji.
Dźwięk Sieci Fiuu rozległ się w gabinecie przylegającym do sali i Draco
zastanawiał się, czy będzie miał gościa, ale mały, prostokątny pergamin zwinięty
w cienki zwój przeleciał w powietrzu i zatrzymał się tuż przed jego twarzą,
unosząc się w powietrzu, aż po niego nie sięgnął, anulując tym samym nałożone
zaklęcie. Charakter pisma był dość znajomy, zakrzywiony, z wąskimi zawijasami,
ale zgrabny i prosty.
Scorpius jest bezpieczny,
odkrywa bibliotekę. Jeśli jesteś zajęty, z radością mogę się nim zaopiekować do
kolacji i sprowadzić go do Wielkiej Sali tuż przed szóstą. Daj znać, jeśli mam
go odesłać.
H.G.
Usta
Draco wykrzywiły się w dziwnym uśmiechu. Powinien był się domyślić. Jego syn
uwielbiał czytać i to było kwestią czasu, zanim przyciągną go trzy piętra
książek i zwojów. Zastanawiał się jednak, dlaczego Granger była taka przyjazna.
Nie to, żeby kiedykolwiek byli przyjaciółmi; raczej to przez niego jej lata w
Hogwarcie były gorsze niż powinny. Ale mimo to była uprzejma wobec niego i
życzliwa dla jego syna. Może nadszedł czas, by zrobić to, co powinien był
zrobić, gdy tu przybyli.
_____________________
Witajcie :) mamy niedzielę, więc pora na kolejny rozdział tłumaczenia. Są tu fani Marvela? Ta historia powinna się Wam spodobać, bo będzie tego sporo. :) Wiem, że początkowe rozdziały bywają nudne, ale mam wrażenie, że ten daje Wam możliwość wytypowania swoich ulubionych bohaterów. Oczywiście uroczy Scorpius skradnie niejedno serce, ale mogą także pojawiać się pewne wątpliwości dotyczące Astrid... Jakie Wy macie wrażenia na temat nowej pani profesor?
Wielkimi krokami zbliża się mój urlop, ale moje plany tłumaczeniowe nie ulegają zmianie. Kolejny rozdział pojawi się za tydzień w niedzielę. W święta planuję dodać coś ekstra, ale nie będe zdradzać, bo chcę Wam zrobić niespodziankę. Możecie zgadywać, śmiało! :D
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!
Zapowiada się super ;) czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Będzie bardzo fajnie, nie zawiedziesz się :)
UsuńPozdrawiam
Arcanum