Chodzą
razem do biblioteki, korzystając z godzin otwarcia podczas sesji
egzaminacyjnej, a kiedy wracają do domu, na zewnątrz jest ciemno, a włosy Draco
są otoczone aureolą na tle każdej latarni.
Zawsze
była nim zauroczona, ale dziś wieczorem odczuwa to trochę mocniej niż
kiedykolwiek wcześniej.
Idzie
brukowaną drogą, z torbą zwisającą mu z ramienia; jego cień przeskakuje z
jednej kuli światła do drugiej. Jego brwi lekko marszczą się w zamyśleniu; każdą
zmarszczkę oświetla delikatna mgiełka zachodzącego słońca. Odwraca się do niej,
by się uśmiechnąć, a zanim ona zdąża pomyśleć, wyrzuca z siebie:
—
Jesteś piękny.
To
sprawia, że Draco przystaje. I patrzy na nią, jakby była czymś nie do opisania.
—
Przepraszam — oświadcza szybko, ale on uśmiecha się delikatnie.
—
Ty też — mówi tak po prostu, jakby to było coś, co jest wiadome od dawna, a
mówienie o tym jest tak łatwe jak oddychanie.
Jej
gardło się zaciska.
—
Chyba to światło…
—
Nie — mówi Draco, po czym bierze głęboki oddech. — Ty… zawsze jesteś piękna.
Skrzydła
rozwijają się w sercu Hermiony, wypełniając się wiatrem i unosząc z nadzieją.
—
To bursztyn — kontynuuje cicho. — Kolor twoich oczu. Zawsze tak myślałem.
Hermiona
nie wie, jak wchodzi do bloku bez upadku, ale udaje im się to. Wciąż się na nią
gapi, kiedy wchodzą do kuchni, a Hermiona bawi się czajnikiem, próbując
spowolnić bicie serca.
—
Powinnaś wiedzieć — oświadcza Draco po chwili — ja i Astoria, my… zerwaliśmy. W
ubiegłym semestrze.
I
pomimo bezbronności w jego oczach, Hermiona nie może powstrzymać się od
przyznania, że już wie.
Draco
na nią patrzy.
—
Bardzo przepraszam — wyjaśnia dziewczyna. — Byłam wtedy na korytarzu i
słyszałam…
Patrzy,
jak Draco przełyka ślinę w pośpiechu i analizuje wszystko, co zostało
powiedziane tego pamiętnego dnia.
—
Słyszałaś… wszystko?
—
Tak.
Zapada
cisza, patrzą na siebie, a ich sylwetki tworzą symetrię.
—
Nie rozumiem — szepta Draco głosem przepełnionym szczerością — dlaczego ciągle
za sobą tęsknimy.
—
Ja też.
—
Co… co to wszystko znaczy? — pyta Draco. — Jak ty… Czy ja… Ja nawet nie wiem… —
Bierze oddech. — Co się stało z Ronem?
—
Odszedł.
Zaskoczenie,
zmieszanie, ekscytująca radość rozkwitają na jego twarzy.
—
Dlaczego?
—
Miałeś rację — mówi Hermiona, a jej palce nagle stają się bezużyteczne z powodu
tego, że go nie dotykają. — Chciał czegoś więcej.
Draco
przybliża się o krok.
—
A… ja nie.
Jego
twarz jest nieodgadniona, przebłyski nadziei ukryte są za bramami zwątpienia.
—
Dlaczego nie?
—
Ponieważ ja… — Wpatruje się w jego oczy, znajdujące się tak blisko,
jednocześnie otoczona i pochłonięta przez niego. — Myślę, że jesteś jedynym,
którego chcę.
Żadne
z nich się nie poruszyło. Ale ich usta nagle się muskają; krótko, lekko, jak
trzepoczące piórko, które maluje milionem kolorów.
—
O Boże — szepcze Draco łamiącym się głosem.
Jego
ręce nie są delikatne, gdy przyciąga ją bliżej. Są gorące, zdesperowane i
prawdopodobnie skończy się na kilku siniakach.
Całuje
ją tak, jakby pragnął tego najbardziej w swoim życiu.
A
Hermiona spełnia jego oczekiwania pod każdym względem.
Spragnione
dłonie wkręcają się we włosy, spieczone wargi szukają ukojenia, płuca łapią
tlenu, bo ten pocałunek jest wszystkim, co jej odebrano. Jej ekstaza wylewa się
z każdego poru, owijając powietrze wokół nich jak błyskawica. A potem jej plecy
uderzają o blat i jęczy z nacisku między jego i jej ciałem. To jest jak grzmot.
—
Tak się martwiłem — sapie przy jej ustach, przesuwając dłoń w górę jej szyi —
kiedy powiedziałaś, że nie chcesz się umawiać…
—
Jesteś inny. — Hermiona dyszy rozpaczliwie, nie mogąc podejść wystarczająco
blisko, dopóki nie sadza jej na blacie i całuje tak mocno, że widzi gwiazdy. —
Jesteś jedynym…
Nie
może dokończyć zdania, ponieważ przy tych słowach Draco chwyta ją jeszcze
mocniej.
Ale
w końcu czas ich dopada.
—
Poczekaj — jęczy Hermiona, nie chcąc się z nim rozstawać ani na chwilę. — Mamy
egzaminy. Powinniśmy…
—
Nie chcę cię puścić — mruczy jej w szyję i to wysyła gorącą sugestię do jej
ciała.
—
Ja też — mówi, kradnąc kolejny pocałunek. — Ale…
—
Wiem. — Wzdycha Draco.
Zapada
cisza, ich kończyny są owinięte wokół siebie jak korzenie drzew, rosnące wolno,
ale nieruchome.
—
Obiecaj mi — mówi Hermiona — że będziesz tutaj. Po.
—
Czekałem już dwa lata — mówi wprost i tym razem nadeszła jej kolej, by go
pocałować w czystej radości.
Kiedy
wychodzi, chwieje się, oszołomiona wydarzeniami z ostatniej pół godziny, ale
leżąc w łóżku tej nocy, czuje się tak dobrze, jak podczas ich pierwszego
spotkania.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jakoś
przebrnęli przez egzaminy.
I
znowu nadszedł Bal Majowy.
Z
każdym krokiem jej suknia spływa po jej ciele aż do kostek w błękitno
barwnikowych falach. Zwykle niesforne loki zostały ujarzmione i opadają
kaskadami wzdłuż jej karku i obojczyków. Odrobina cienia do powiek i złoty
eyeliner sprawiają, że czuje się jak jedna z królowych, których imię nosi jej
uczelnia, gdy schodzi po schodach, biorąc Lunę za rękę, która czeka na nią na
dziedzińcu.
A
na ścieżce stoi Draco; przystojny tak, że zapiera dech w piersiach, a jeszcze
bardziej ze względu na sposób, w jaki ją obserwuje z niczym innym jak oddaniem
w oczach.
Jakoś
czuje się jeszcze piękniejsza.
Wieczór
mija w niewyraźnej mgiełce, muzyce i śmiechu oraz stałym, nieubłaganym
przyciąganiu wzroku Draco, przysuwającego ją bliżej siebie z każdym uśmiechem,
każdym wspólnym żartem, każdym spojrzeniem.
W
końcu tańczą razem, bo dlaczego nie. A jego ramiona ją otaczają, oczy tulą jej
spojrzenie i to właśnie tam, na oczach ich przyjaciół, przesuwa kciukiem po
jego obojczyku, ukrytym pod jedwabną koszulą, i ciągnie go w dół, by ją pocałował.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jej
sypialnia to obietnica czegoś więcej,
a kiedy prowadzi go do środka, ledwo może się doczekać, aż drzwi się zamkną,
zanim chwyci ją i rzuca na łóżko, nie ukrywając uśmiechu na twarzy.
Śmieją
się, gdy on szamoce się ze spinkami do mankietów i gdy rozpięcie obcasów
zajmuje jej kilka minut. Ich rozbieranie się jest przerywane pocałunkami i
chichotami i z czystą, nieskrępowaną radością delikatnie ściąga sukienkę z jej
ciała i patrzy na nią, jakby otrzymał jakiś boski dar.
Rozgrzewa
się pod jego spojrzeniem pełnym pożądania i wabi go, aż on wbija palce w jej
loki na karku i mocno przyciąga do siebie. Ale nawet wtedy nie może przestać
odrywać się, by spojrzeć na nią z góry i to sprawia, że dziewczyna promienieje
z dumy, wiedząc, że tak na niego działa.
I
dowiaduje się, jak on się czuje, kiedy zrzuca bokserki i teraz jest jej kolej,
by na niego spojrzeć, zupełnie pozbawiona zakłopotania.
Wydaje
jej się, że mówi coś głupiego, jakieś niezamierzone „wow”, które sprawia, że
Draco się śmieje, ale to nie ma już znaczenia, ponieważ jego ręka wędruje
między jej uda, a ona wzdycha do nieba.
Jego
delikatny dotyk coraz bardziej ją pobudza, wkręcając ją w zapomnianą spiralę,
pozostałą w uśpieniu na zbyt długo.
Chwyta
palcami jego nadgarstek, poruszając nim szybciej w poszukiwaniu zapomnienia,
ale on ją powstrzymuje, całując po udach i żądając kontroli nad jej
spełnieniem. Ona wzdycha, czując jego język na pachwinie, co jest szokująco
intymnym doznaniem, ale on jest stanowczy i zdeterminowany, chcąc móc ponownie
ją podniecić.
Wydycha
symfonię błogości i bezsensownych dźwięków i westchnień pozbawionych wdzięku,
ale on spija je jak dobre wino.
—
Uwielbiam odgłosy, które wydajesz — szepta Draco. Jego palce poruszają się
rytmicznie w niej, a kiedy Hermiona zamyka oczy, wzory na jej powiekach są
rozpalone do białości. — Uwielbiam to, jak smakujesz.
—
Boże, Draco — jęczy — proszę…
—
Żałuję, że nie mogłem być jedynym, który tak cię dotykał — mówi tak cicho, że
Hermiona prawie tego nie słyszy, a jego szorstkie, pierwotne pragnienie jest
stymulacją dla jej rdzenia.
Kręci
głową bez tchu.
—
Jesteś.
Marszczy
brwi, niepewny, ale kręgi, które rysuje na jej skórze, nie zwalniają, nie
zmniejszają się i tego właśnie potrzebuje.
—
Chodzi mi o to — sapie Hermiona i
szarpie za jego dłoń; palce wbijają się w prześcieradło, a z jej gardła
wydobywa się dźwięk pozbawiony tchu.
Jego
oczy są szeroko otwarte, delektując się tym, że ona rozpada się pod nim z jego
powodu, a potem jego wygłodniałe usta opadają blisko niej i napiera na nią, a
każde miękkie muśnięcie skóry doprowadza ją do szaleństwa.
—
To miałaś na myśli?
—
Doprowadzasz mnie do szaleństwa — mówi dziewczyna; jej ciało wciąż drży, a on
jęczy, gdy jej palce go odnajdują, chwytając, błagając i prowadząc bliżej.
—
Hermiono — szepcze, a jego oddech jest gorący na małżowinie jej ucha. — Nie
chcę, żeby stało się to samo, co na pierwszym roku.
Jej
dusza zwija się i zaciska w żołądku.
—
Chcesz tego? — pyta Draco, jakby bał się odpowiedzi.
A
ona przeszukuje szuflady, znajduje prezerwatywę. Niecierpliwie przesuwa palcami
po jego żebrach, a on trzęsie się z pożądania.
—
Tak — mówi mu. — Proszę, nie przestawaj.
Nigdy
nie czuła się jednocześnie tak bezbronna i potężna, kiedy naciągał lateks, składając
głodne pocałunki na jej klatce piersiowej, szczęce i ustach.
—
Hermiono — szepcze, a potem wdziera się w nią, a ona odchyla głowę i delektuje
się oszałamiającym tarciem na skórze w momencie, gdy ich ciała się łączą.
—
Kurwa — jęczy. — Proszę…
I
zaspokaja jej potrzeby własnymi. Jego dłonie krążą po jej oczekującym ciele,
skóra błaga o kontakt. Łączą się razem jak dwie połówki tego samego serca,
bijąc jak jedno, a kiedy zasypuje jej ciało słodkimi pocałunkami, Hermiona nie
może przestać myśleć, że to jest coś, czego pragnie na zawsze.
To
nic innego jak magia; obserwowanie, jak się w niej zatraca, przytłoczona
pożądaniem i euforią na jego twarzy, a kiedy nieruchomieje, trzyma go tak
mocno, że mają wrażenie, jakby nigdy mieli się nie rozdzielić.
Patrzy
na nią, jakby już był zakochany, a ona myśli, że to może być prawda.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kiedy
nadchodzi poranek, on wciąż leży w jej łóżku. Hermiona spędza godziny,
analizując jego ciało i powtarzając mu w kółko, ile dla niej znaczy. Trzymają
się razem do ostatniej chwili, obiecując, że to lato ich nie rozłączy.
A
Hermiona wie, że to prawda.
_____________
Witajcie :) tak jak obiecałam, pojawiam się dzisiaj z kolejnym rozdziałem tłumaczenia. Chyba każdy z nas czekał na te momenty, te sceny... Mogłoby się wydawać, że to punkt zwrotny, ale autorka jeszcze zapragnęła trochę namieszać. :) Ale o tym w kolejnym rozdziale. Dajcie znać, co sądzicie o tym!
Ostatnie dwa rozdziały pojawią się w sobotę i niedzielę. Chcę już domknąć tę historię, by móc podzielić się z Wami czymś nowym i bardzo oryginalnym. Tłumaczenie już trwa, także na dniach będzie wszystko dopięte na ostatni guzik.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego końca tygodnia. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)