czwartek, 28 kwietnia 2022

[T] Podróż z nieznajomym: Rozdział 2: Mężczyzna

 

— Tutaj jesteś — interesujący wybór — mogę się dosiąść?

Draco nie czekał na odpowiedź i usiadł na ławce obok niej. Hermiona miała ochotę zapytać, gdzie był, ale przypomniała sobie, że nie umówili się na konkretną godzinę. Zerknięcie na zegarek uświadomiło jej, że jest już po szesnastej; czego, będąc całkowicie pochłoniętą lekturą, nie zauważyła.

— Cześć — szepnęła, zanim jej usta zostały schwytane przez jego. Drugi raz był tak samo zapierający dech w piersiach jak pierwszy. Hermiona przez chwilę poddała się pocałunkowi, po czym delikatnie położyła dłonie na jego klatce piersiowej, mówiąc: — Draco… jesteśmy w bibliotece.

— No i? Gdzie jest napisane, że w bibliotece nie można się całować?

— Myślę, że wspominają o tym w regulaminie porządkowym — powiedziała Hermiona.

— Naprawdę go czytałaś? — Draco parsknął śmiechem. — Cóż, nawet jeśli to złamanie zasad, czyż nie czyni to tego bardziej ekscytującym?

Coś w tonie jego głosu sprawiło, że Hermiona zadrżała. Spojrzała w lewo i w prawo; najwyraźniej nikt inny nie chciał czytać o Magigeologii krajów bałtyckich.

— Jak twoje spotkanie? — zapytała, próbując odwrócić swoją uwagę od sposobu, w jaki na nią patrzył — jakby była najbardziej pożądaną rzeczą na świecie.

— Nudne, ale wiedziałem, że tak będzie — odpowiedział. Po chwili dodał: — Merlinie, jesteś…

— Co?

— Nic. — Pogładził ją po policzku i pochylił się po kolejny pocałunek. Czy legalnym było smakować tak dobrze?

— Ja… zastanawiałam się… — zaczęła Hermiona, gdy znów się rozdzielili. — Powiedziałeś wczoraj, że chciałeś… od dawna mnie pocałować. Mogę zapytać dlaczego? I od kiedy?

— Nie potrafisz zostawić tego bez odpowiedzi, prawda? — Patrzył na nią ujmująco. — Jeśli musisz wiedzieć… cóż, trudno powiedzieć. A tak na serio, to chyba od roku…

Roku?

— Ale technicznie rzecz biorąc — kontynuował, niewzruszony jej wtrąceniem — znacznie dłużej — hej, nie zapomnij o mruganiu.

Hermiona jakby go posłuchała, bo zamrugała kilka razy z rzędu.

— Dlaczego? — rzuciła niemal bez tchu.

— Naprawdę muszę ci to tłumaczyć? Och, Granger… oboje jesteśmy dorośli. Jak powiedziałem wczoraj; bierz to takim, jakie jest.

Znacznie dłużej.

— Chcesz powiedzieć, że kiedy spotykałam się z Ericiem…

— Eric Petersen, mugol, student inżynierii, o tym wysokim… tak, pamiętam go. I tak.

Hermionie brakowało słów. Ona i Eric rozstali się ponad rok temu.

Och…

— Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? — zapytała.

— Po pierwsze, nie chciałem tego zepsuć — odpowiedział. Ujął jej dłoń w swoją i rysował kółka na jej plecach. — Wiedziałem, że bezpośrednie zbliżenie się do ciebie tuż po zerwaniu nie zadziała. Więc pomyślałem, że po prostu będę obecny. Przyzwyczaisz się do myśli, że jestem w pobliżu. Kiedy zobaczyłem kartkę na drzwiach twojej księgarni, że będzie zamknięta przez wakacje, w końcu dostrzegłem swoją szansę.

— Zaplanowałeś to — zauważyła Hermiona. Próbowała brzmieć oskarżycielsko, ale nie mogła nie być pod wrażeniem. I zaszczyconą w słodko-gorzki sposób.

 — Winny. — Zaśmiał się. — Ale zadziałało, prawda?

— Tak…

— W każdym razie warto było czekać.

Pocałował ją ponownie, tylko tym razem bardziej żarliwie. Hermiona nie musiała się nad tym zastanawiać. Całowanie z Draco Malfoyem było po prostu właściwe. Jego plan rzeczywiście się powiódł. A jej świadomość od dawna pogodziła się z tym, że uważała go za atrakcyjnego; może nawet więcej niż to. By to sobie uświadomiła, wystarczył obcy kraj i ich towarzystwo — intymność bycia razem.

— Wiesz, co jeszcze chciałem zrobić? — Odetchnął przy jej ustach. Hermiona mruknęła, dając mu do zrozumienia, żeby kontynuował. To, co powiedział, oszołomiło ją. — Chcę zobaczyć, jak dochodzisz.

Bezpośredniość jego zalotów sprawiła, że Hermionie zrobiło się bardzo gorąco w bardzo krótkim czasie.

— Słyszałaś mnie — powiedział, gdy siedziała, całkowicie zmrożona. Jego firmowy uśmieszek uniósł usta. — Co powiesz? Chcesz trochę bardziej nagiąć zasady?

— Draco…

— Cii… nie chciałabyś, żeby ktokolwiek cię usłyszał, prawda?

Jego palce najpierw musnęły jej piersi, potem wędrowały coraz niżej…

— Co ty na to? — powtórzył, a jego ręka znajdowała się teraz nad guzikiem jej dżinsów.

Hermiona skinęła głową i poczuła, że guzik natychmiast się rozpiął. Teraz to ona pocałowała go gorączkowo; pragnienie, z którego nie zdawała sobie sprawy, pojawiło się nagle i wymagało działania.

— Och, i zanim zapomnę — mruknął między atakami na jej usta. — Wczoraj chciałem powiedzieć, że biblioteka musi być twoją definicją snu erotycznego. — Hermiona przełknęła z trudem. — Tylko nie uważałem za stosownie kończyć tej myśli na głos. Teraz jednak — poczuła, jak jego dłoń przesuwa się po jej zakrytym łonie, promieniującym ciepłem — to brzmi właściwie, prawda?

Nie dał jej czasu na reakcję, patrząc, jak jego palce wciąż napierały na jej i tak już wilgotne majtki, uniemożliwiając w ten sposób jakąkolwiek możliwą ripostę, którą w innych okolicznościach mogłaby rzucić. Draco drażnił się z nią; bawił się z nią na tyle, na ile pozwalała ograniczona przestrzeń wewnątrz jej dżinsów, bez dotykania jej nagiego ciała.

— Teraz cicho — wyszeptał.

Hermiona nie zdawała sobie sprawy z tego, że coś powiedziała, ale najwyraźniej zdrowy rozsądek ją zawodził.

— Co, jeśli…

— Nikt się w tym nie zatraci, Hermiono — powiedział. — Poproszę Magigeologię krajów bałtyckich. Teraz… powinienem cię o tym uprzedzić…

I uniósł rąbek jej majtek, wsunął pod nie rękę i wtedy…

Słodki Merlinie.

Jak jeden palec mógł sprawić, że poczuła tak wiele emocji naraz? Przejechał nim po gładkich wargach, z tak małym naciskiem i tempem, że każdy ruch wydawał się sto razy bardziej celowy, bardziej intensywny. Hermiona musiała przygryźć wargę, by nie jęczeć — bezskutecznie.

— Draco — jęknęła, ale uciszył ją palącym pocałunkiem, podwójnym doznaniem, które sprawiło, że w każdej komórce jej ciała iskrzyło pożądanie.

Chciała mu się odwdzięczyć, sprawić, że poczuje się tak samo. Ale kiedy sięgnęła do niego pod stół, delikatnie odepchnął jej rękę.

— Nie… nie przejmuj się tym — powiedział cicho, ale zdecydowanie. — Zrelaksuj się, przestań myśleć.

Och, ale i tak myślała. Tylko że jej myśli skupiały się na tu i teraz; na Draco Malfoy, siedzącym obok niej na ławce w największej magicznej bibliotece w Europie, z ręką w jej dżinsach; jego ruchach, teraz bardziej zdecydowanych; jego ustach i języku, walczących z jej; uczuciu, gdy jego palec poruszał jej łechtaczką z większym zapałem niż przedtem; fakcie, że w każdej chwili ktoś mógł im przeszkodzić w tym ich niewłaściwym pokazie intymności…

Zakazana myśl zepchnęła Hermionę na skraj przepaści. Próbowała stłumić słyszalny przekaz, świadczący o zbliżającym się orgazmie, jęcząc cicho w jego usta. Drżała i poczuła, jak twarz Draco nieznacznie odsuwa się od jej twarzy, będąc bardzo świadomą tego, że obserwował ją uważnie — w momencie, gdy szczytowała przez jego dotyk.

Gdy otworzyła oczy, zauważyła migoczące szare tęczówki. Patrzyła, jak Draco oblizywał ten sam palec, który jeszcze przed chwilą sprawił, że doszła w najsprośniejszy i jednocześnie najpiękniejszy sposób.

— Nie mogę się doczekać, aż będę mógł odpowiednio cię posmakować — rzucił ochryple, a Hermiona ujęła jego policzki, starając się przekazać wszystko, co czuła, przez pocałunek, którym go obdarowała.

Kilka godzin później poszli na kolację, ale ona wzięła tylko lekką sałatkę. Z dwóch powodów: nie była zbyt głodna, a przede wszystkim znała siebie na tyle dobrze, by wiedzieć, że pełny żołądek nie byłby korzystny dla każdej możliwej do wyobrażenia czynności, którą może przynieść noc.

Hermiona czuła się jednocześnie niespokojna i podekscytowana. Nie powinna się denerwować; to był tylko seks. Z drugiej strony, to był seks z Draco Malfoyem; chłopakiem, którego widziała dorastającego, otoczonego, skażonego i duszonego przez wszelkiego rodzaju potwory. I poza tym niewiele wiedziała o mężczyźnie, którym był dzisiaj.

— Gdzie się zatrzymałaś? — spytał Draco pozornie, jakby od niechcenia.

Nie wydawał się martwić, że jego stek i frytki wpłyną na jego kondycję.

Mężczyźni. Gdyby wewnętrzny głos Hermiony miał pasującą twarz, przewróciłby oczami.

— Znalazłam mały pensjonat — odpowiedziała. — Moi gospodarze to starsza para, bardzo urocza. Ona jest mugolką, a on czarodziejem. Mają kilka pokoi i mogę jadać śniadania w ich kuchni.

— Brzmi intymnie.

— Powiedziałabym, że „osobiste” bardziej pasuje. Miło jest mieć kogoś, kto wypytuje o twój dzień.

— Tak, to byłoby miłe, prawda? — Draco posłał jej wymowny uśmiech.

— Tak…

Patrzyli na siebie w ciszy, oboje nie spuszczali wzroku, wiedząc, że właśnie rozważali dokładnie to samo. Hermiona musiała być szczera z samą sobą: bez względu na to, jak krótko myślała o tym, jakby wyglądało jej życie z Draco — na stałe. Zbyt wcześnie? Czy to w ogóle miało znaczenie? W końcu w następnym miesiącu przekroczy trzydziestkę. Wszyscy jej przyjaciele mieli już dzieci, a ona nie stawała się coraz młodsza.

— Zakładam, że mieszkasz w mniej intymnym miejscu? — spytała w końcu Hermiona, próbując nadziać na widelec soczystego pomidorka koktajlowego.

Draco mruknął potwierdzająco.

— W jednym z mugolskich hoteli. Naprawdę znają się na gościnności.

Hermiona dokładnie wiedziała, dlaczego zapytał o jej zakwaterowanie; może nadszedł czas, by była odważna i sugestywna. Smakowała wcześniej — teraz chciała czegoś więcej.

— Może w takim razie powinniśmy udać się do ciebie — powiedziała. — Chociaż oczywiście zaklęcie wyciszające też by wystarczyło.

Hermiona nie mogła się powstrzymać od uśmieszku, gdy nieśmiało odwrócił wzrok.

— Och, Draco — mruknęła, naśladując to, co powiedział wcześniej — oboje jesteśmy dorośli. Kilka godzin temu wydawałeś się tego całkowicie pewien.

— Zamknij się, Granger — wymamrotał, ale też nie mógł zwalczyć uśmieszku.

— Niemiło jest tak odpowiadać damie — odpowiedziała wytwornym głosem, kładąc rękę na piersi w udawanej obrazie.

— Damie, która właśnie wprosiła się do mojego pokoju hotelowego.

— Tak, cóż — i śliwka zniknęła w jej ustach — ty to zacząłeś.

— Zrobiłem to, prawda?

Nie trzeba dodawać, że szybko skończyli posiłek.

— Chcesz pudding? — zapytał Draco, chociaż wciąż wydawał się niespokojny, stukając stopą, jakby uderzał w niewidzialny zestaw perkusyjny.

Hermiona zdecydowała, że nie zaszkodzi trochę się pobawić.

— Tak — powiedziała.

— W porządku.

Wyciągnął szyję, szukając kelnera, do którego mógłby pomachać.

— Nie tego rodzaju — dodała, nie odwracając wzroku.

W tym momencie na twarzy Draco pojawiło się kilka ekspresji jednocześnie: zrozumienie, oburzenie i podekscytowanie.

— Jesteś na to gotowa, Granger.

— Mam szczerą nadzieję.

Nie trzeba dodawać, że zapłacili i ulotnili się w mgnieniu oka.

Normalnie doceniłaby luksus pokoju, w którym mieszkał Draco Malfoy, gdyby nie to, że jego usta zajmowały jej usta. Ich pocałunek był wygłodniały i namiętny. Tak jak wszystko inne, co nastąpiło później.

Potykając się do pokoju i czując jego podniecenie napierające na jej dżinsy, Hermiona uśmiechnęła się złośliwie do siebie. Jego erekcja i gromadzące się ciepło pod pępkiem pobudzały ją, dając pewność siebie, o której nie miała pojęcia.

Przewidywalne.

Ja ci dam przewidywalne.

Zaskoczyła go, przejmując stery i prowadząc go w stronę łóżka, aż jego kolana nie mogły się powstrzymać przed zgięciem, powodując, że upadł na materac. Hermiona wspięła się na niego i wznowiła pocałunek, walcząc z guzikami jego koszuli.

— Powinienem był przewidzieć, że będziesz się rządzić — powiedział.

— Zamknij się, Malfoy. — Uśmiechnęła się, odpinając ostatni guzik.

— Nie narzekam.

Godryku, pomóż, był wspaniały — pomimo, a może nawet bardziej z powodu wielu cienkich, białych blizn, biegnących po całym jego torsie. Hermiona nie spieszyła się, pozwalając swoim dłoniom odkryć jego stonowane ciało, podczas gdy jej usta wkrótce do nich dołączyły. Gdy wędrowała pocałunkami od klatki piersiowej do napiętych mięśni brzucha, Draco wtulił dłonie w jej włosy, szarpiąc je delikatnie, by — Hermiona była tego pewna — przekazać jego uznanie i pożądanie.

Hermiona dotarła do wąskiej ścieżki poniżej jego pępka; jej oddech przebiegał przez nią, aż zatrzymała się przy rąbku jego spodni. Usłyszała gwałtowny wdech, kiedy zepchnęła wybrzuszenie w dół i odważyła się podnieść wzrok, wpatrując w niego.

Gdyby nie były naturalnie jasne i chłodne, Hermiona mogłaby przysiąc, że jego oczy płonęły.

Draco podniósł się i uniósł jej twarz, by napotkała jego. Usiadła okrakiem na jego kolanach, ruszając biodrami i wywołując gardłowy dźwięk aprobaty. Przerwali pocałunek tylko po to, żeby pozbyć się jej topu, ale kiedy Hermiona zaczęła ściągać jego koszulę, przytrzymał jej ramiona.

— Co? — dyszała.

— Po prostu… to wciąż tam jest.

Hermiona od razu zrozumiała, co ma na myśli. Ale mało ją to obchodziło.

— Oboje mamy blizny — powiedziała po prostu. — Już nie mają znaczenia.

Draco spojrzał na nią badawczo, po czym puścił i pozwolił jej się rozebrać. Spojrzał w dół i wiedziała, że patrzy na jej przedramię, gdzie wyblakłe przezwisko wciąż opowiadało historię dawno minionej wojny.

W odpowiedzi nie mogła się powstrzymać przed spojrzeniem na niego — Mroczny Znak nie był już czarny. Znikał w opalonym i pokrytym bliznami ciele, chociaż ślady nadal były widoczne, zwłaszcza jeśli się wiedziało, czego się szuka.

Chłodna bryza wokół jej piersi przywróciła jej uwagę do teraźniejszości. Rozpiął jej stanik i teraz patrzył na wznoszącą się i opadającą klatkę piersiową.

Nagle Hermiona poczuła, jak dawno zapomniane kompleksy powracają i potulnie wymamrotała:

— Nie są zbyt duże…

— Zamknij się, Granger. Są idealne.

I gdy to powiedział, objął ustami jeden z jej stwardniałych, różowych sutków, wywołując zduszony jęk i pozwalając jej zapomnieć o swoim poczuciu niedowartościowania. Ssał, lizał i dmuchał; jego ręka, która nie była zajęta ściskaniem pośladków, wkrótce znalazła drogę do zaniedbanego dotąd drugiego sutka. Mogła powiedzieć, że świetnie się bawił, próbując różnych rzeczy, by ocenić jej reakcję, aż w końcu zdecyduje się na to, co ona lubi najbardziej (po intensywności jej jęków i błagań). 

— Chcę cię poczuć — szepnęła w końcu w jego idealnie pachnące, platynowe włosy, a Draco złożył pocałunek na jej piersi, jakby chciał się pożegnać. Następnie delikatnie złapał ją pod ramiona i obrócił, aż położyła się na kołdrze, czołgając się po niej i wymachując różdżką; reszta ich ubrań zniknęła w mgnieniu oka.

Chciała powiedzieć coś dowcipnego, ale zbyt zatraciła się w tej chwili, by jakkolwiek to skomentować. Wszystkie wcześniejsze żarty zostały zapomniane i ani ona, ani Draco nie powiedzieli słowa. Przesunął dłonią po jej klatce piersiowej i brzuchu, a Hermiona wygięła plecy, by mu pokazać, że jest gotowa.

Straciła oddech, kiedy zsunął się niżej, by złożyć ogniste pocałunki na wewnętrznej stronie jej ud, które dla niego rozsunęła, i wtedy przypomniała sobie, co powiedział wcześniej: „Nie mogę się doczekać, aż będę mógł odpowiednio cię posmakować”.

Sposób, w jaki lizał jej mokre łono chwilę później — z wielkim upodobaniem — sprawił, że skóra Hermiony cierpła.

Jeśli myślała, że dotyk jego palców jest intensywny, to było nic w porównaniu z tym, co robił językiem. Wiedziała, że gdyby nie osiągnęła orgazmu kilka godzin wcześniej, doszłaby w ciągu kilku sekund.

Wydała z siebie zmysłowy jęk, gdy artystycznie ją dusił, zmieniając tempo, by utrzymać ją na krawędzi. Okrążył jej łechtaczkę, czasami muskając ją, jakby przez przypadek, a potem wracał do przesuwania językiem wokół jej czubka.

— Draco, proszę… — jęknęła Hermiona, a po kilku kolejnych błaganiach z jej strony, zrealizował jej prośby, poświęcając całą swoją uwagę jej najwrażliwszemu miejscu.

Hermiona nie wiedziała, co zrobić z rękami. Jakby część jej chciała go wciągnąć na siebie, aby mogli się całować, a druga chciała, żeby nigdy nie przestawał robić tego, co robił w tym momencie. Ostatecznie sięgnęła po jego włosy, mając nadzieję, że zrozumie jej nieme błaganie.

Draco otworzył oczy i spojrzał na nią z uśmiechem na ustach, zanim wsunął w nią najpierw jeden, a potem dwa palce, cały czas nie przestając jej lizać aż do nieprzytomności.

— O Boże, Draco.

Kolejne fale podniecenia i czułości uciekły z jej ust; była przytłoczona dotykiem jego szorstkiego języka i sposobu, w jaki jego palce umiejętnie wsuwały się i wysuwały z niej oraz masowaniem łechtaczki. Połączenie tego wszystkiego zbliżało ją do drugiego orgazmu tego dnia.

Jednak Draco zdecydował inaczej.

Tuż przed dobrze znanym uczuciem, zatrzymał się tylko po to, by podnieść się i bez ostrzeżenia zanurzyć w niej. Teraz to on nie był w stanie stłumić jęku. Jednak szybko się opanował, ponownie sięgając do łechtaczki. Hermiona złożyła zmysłowy pocałunek na jego ustach, gdy doszła, a fala przyjemności przepływała przez nią, krążąc wokół niego i wywołując jęk.

Otworzyła oczy i zobaczyła szare tęczówki, przepełnione namiętnością, w której też się zatapiała. Owinęła ramiona wokół jego szyi i zaczęła kręcić biodrami, zachęcając go do ruchu. Poczuła na szyi jego gorący oddech, kiedy opuścił twarz, a sposób, w jaki pachniał w tym momencie, na zawsze zapadł w pamięci Hermiony.

Wypełnił ją do końca i Hermiona nie pamiętała, czy kiedykolwiek czuła się tak kompletna. Draco poruszał się powoli, czasami zatrzymując się całkowicie, albo tylko na chwilę w tej samej pozycji, zanim powracał do swojego rytmu. Hermiona wiedziała, że po niesamowicie intensywnym orgazmie jej ciało było bardzo napięte, co sprawiało mu wielką trudność.

— Odwróć się — szepnęła, a Draco pomógł jej, gdy przewróciła się na niego i ponownie usiadła okrakiem. Ostrożnie ułożyła biodra, chcąc, żeby cieszył się ich pierwszym razem tak samo jak ona.

Jego ręce powędrowały do jej piersi. Hermiona zamknęła oczy i jęknęła cicho, kiedy zaczął jednocześnie pocierać oba stwardniałe sutki.

— Podoba ci się to, prawda? — drażnił się, a oczy Hermiony ponownie się otworzyły.

Przygryzła wargę i skinęła głową, zdając sobie sprawę, że szczególnie podobało jej się, kiedy to powiedział.

Nie wiedząc, czy to będzie satysfakcjonujące czy torturujące, podniosła biodra w górę, pozwalając jego penisowi całkowicie wysunąć się z niej, ale zatrzymała się tuż przed całkowitym opuszczeniem jej gorącego wnętrza, siadając z powrotem przed powtórzeniem całego procesu. Powoli.

— Merlinie, Hermiono… — jęknął, a ona z satysfakcją zauważyła, że próbował przejąć kontrolę i pieprzyć ją od dołu.

— O nie, Draco. — Uśmiechnęła się, pochylając się do przodu i muskając ustami jego usta. — Pozwól mi.

Cały czas kręciła biodrami w bolesnym tempie, składając pocałunki wzdłuż jego szczęki, aż dotarła do wrażliwej skóry za uchem.

— Chcesz, żebym sprawiła, że dojdziesz? — wyszeptała i poczuła, że drży. — Chcesz?

I skinął głową. Hermiona uśmiechnęła się diabelsko w jego włosy, czując się niewyobrażalnie silną. Przyspieszyła i wkrótce nie tylko ujeżdżała, ale pieprzyła się z nim, uderzając biodrami o jego, coraz szybciej, aż…

Przywarł do jej ud i wyszeptał jej imię, zanim poczuła, jak rozlewa się w niej jego gorąca sperma, więc zwolniła swoje ruchy, by mógł nacieszyć się swoim orgazmem. Podniosła się, by znów spojrzeć na jego twarz pełną zadowolenia i spełnienia.

Hermiona wiedziała wtedy, że chce więcej. O wiele więcej niż jednorazowy seks w jego pokoju hotelowym.

— Mógłbym się do tego przyzwyczaić — powiedział cicho, jakby właśnie czytał w jej myślach.

— Ja też.

I pocałowała go czule, mając nadzieję, że oboje rozmawiają o tym samym.

_____________

Witajcie :) dzisiaj pora na publikację drugiego rozdziału. Pewnie jesteście zaskoczeni jego odważnością. Cóż, ja też byłam, ale o dziwo tłumaczyło mi się bardzo dobrze. Ta scena w moim odczuciu była mega wymagająca i jest niemal hipnotyzująca... A co Wy o tym sądzicie? Dajcie znać jak wrażenia!

Ostatni rozdział pojawi się w sobotę. Wiem, że planowałam skupienie się na pozostałych nieskończonych tłumaczeniach, ale oczywiście kolejna krótka historia (5 rozdziałów) mnie skusiła... także spodziewajcie się publikacji na początku maja.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłej majówki. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy