—
Tutaj jesteś — interesujący wybór —
mogę się dosiąść?
Draco
nie czekał na odpowiedź i usiadł na ławce obok niej. Hermiona miała ochotę
zapytać, gdzie był, ale przypomniała sobie, że nie umówili się na konkretną
godzinę. Zerknięcie na zegarek uświadomiło jej, że jest już po szesnastej;
czego, będąc całkowicie pochłoniętą lekturą, nie zauważyła.
—
Cześć — szepnęła, zanim jej usta zostały schwytane przez jego. Drugi raz był
tak samo zapierający dech w piersiach jak pierwszy. Hermiona przez chwilę
poddała się pocałunkowi, po czym delikatnie położyła dłonie na jego klatce
piersiowej, mówiąc: — Draco… jesteśmy w bibliotece.
—
No i? Gdzie jest napisane, że w bibliotece nie można się całować?
—
Myślę, że wspominają o tym w regulaminie porządkowym — powiedziała Hermiona.
—
Naprawdę go czytałaś? — Draco parsknął śmiechem. — Cóż, nawet jeśli to złamanie
zasad, czyż nie czyni to tego bardziej ekscytującym?
Coś
w tonie jego głosu sprawiło, że Hermiona zadrżała. Spojrzała w lewo i w prawo;
najwyraźniej nikt inny nie chciał czytać o Magigeologii krajów bałtyckich.
—
Jak twoje spotkanie? — zapytała, próbując odwrócić swoją uwagę od sposobu, w
jaki na nią patrzył — jakby była najbardziej pożądaną rzeczą na świecie.
—
Nudne, ale wiedziałem, że tak będzie — odpowiedział. Po chwili dodał: —
Merlinie, jesteś…
—
Co?
—
Nic. — Pogładził ją po policzku i pochylił się po kolejny pocałunek. Czy
legalnym było smakować tak dobrze?
—
Ja… zastanawiałam się… — zaczęła Hermiona, gdy znów się rozdzielili. —
Powiedziałeś wczoraj, że chciałeś… od dawna mnie pocałować. Mogę zapytać
dlaczego? I od kiedy?
—
Nie potrafisz zostawić tego bez odpowiedzi, prawda? — Patrzył na nią ujmująco.
— Jeśli musisz wiedzieć… cóż, trudno powiedzieć. A tak na serio, to chyba od
roku…
—
Roku?
—
Ale technicznie rzecz biorąc — kontynuował, niewzruszony jej wtrąceniem — znacznie
dłużej — hej, nie zapomnij o mruganiu.
Hermiona
jakby go posłuchała, bo zamrugała kilka razy z rzędu.
—
Dlaczego? — rzuciła niemal bez tchu.
—
Naprawdę muszę ci to tłumaczyć? Och, Granger… oboje jesteśmy dorośli. Jak
powiedziałem wczoraj; bierz to takim, jakie jest.
Znacznie dłużej.
—
Chcesz powiedzieć, że kiedy spotykałam się z Ericiem…
—
Eric Petersen, mugol, student inżynierii, o tym wysokim… tak, pamiętam go. I
tak.
Hermionie
brakowało słów. Ona i Eric rozstali się ponad rok temu.
Och…
—
Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? — zapytała.
—
Po pierwsze, nie chciałem tego zepsuć — odpowiedział. Ujął jej dłoń w swoją i
rysował kółka na jej plecach. — Wiedziałem, że bezpośrednie zbliżenie się do
ciebie tuż po zerwaniu nie zadziała. Więc pomyślałem, że po prostu będę obecny.
Przyzwyczaisz się do myśli, że jestem w pobliżu. Kiedy zobaczyłem kartkę na
drzwiach twojej księgarni, że będzie zamknięta przez wakacje, w końcu
dostrzegłem swoją szansę.
—
Zaplanowałeś to — zauważyła Hermiona. Próbowała brzmieć oskarżycielsko, ale nie
mogła nie być pod wrażeniem. I zaszczyconą w słodko-gorzki sposób.
—
Winny. — Zaśmiał się. — Ale zadziałało, prawda?
—
Tak…
—
W każdym razie warto było czekać.
Pocałował
ją ponownie, tylko tym razem bardziej żarliwie. Hermiona nie musiała się nad
tym zastanawiać. Całowanie z Draco Malfoyem było po prostu właściwe. Jego plan
rzeczywiście się powiódł. A jej świadomość od dawna pogodziła się z tym, że
uważała go za atrakcyjnego; może nawet więcej niż to. By to sobie uświadomiła,
wystarczył obcy kraj i ich towarzystwo — intymność bycia razem.
—
Wiesz, co jeszcze chciałem zrobić? — Odetchnął przy jej ustach. Hermiona
mruknęła, dając mu do zrozumienia, żeby kontynuował. To, co powiedział,
oszołomiło ją. — Chcę zobaczyć, jak dochodzisz.
Bezpośredniość
jego zalotów sprawiła, że Hermionie zrobiło się bardzo gorąco w bardzo krótkim
czasie.
—
Słyszałaś mnie — powiedział, gdy siedziała, całkowicie zmrożona. Jego firmowy
uśmieszek uniósł usta. — Co powiesz? Chcesz trochę bardziej nagiąć zasady?
—
Draco…
—
Cii… nie chciałabyś, żeby ktokolwiek cię usłyszał, prawda?
Jego
palce najpierw musnęły jej piersi, potem wędrowały coraz niżej…
—
Co ty na to? — powtórzył, a jego ręka znajdowała się teraz nad guzikiem jej
dżinsów.
Hermiona
skinęła głową i poczuła, że guzik natychmiast się rozpiął. Teraz to ona
pocałowała go gorączkowo; pragnienie, z którego nie zdawała sobie sprawy,
pojawiło się nagle i wymagało działania.
—
Och, i zanim zapomnę — mruknął między atakami na jej usta. — Wczoraj chciałem
powiedzieć, że biblioteka musi być twoją definicją snu erotycznego. — Hermiona
przełknęła z trudem. — Tylko nie uważałem za stosownie kończyć tej myśli na
głos. Teraz jednak — poczuła, jak jego dłoń przesuwa się po jej zakrytym łonie,
promieniującym ciepłem — to brzmi właściwie, prawda?
Nie
dał jej czasu na reakcję, patrząc, jak jego palce wciąż napierały na jej i tak
już wilgotne majtki, uniemożliwiając w ten sposób jakąkolwiek możliwą ripostę,
którą w innych okolicznościach mogłaby rzucić. Draco drażnił się z nią; bawił
się z nią na tyle, na ile pozwalała ograniczona przestrzeń wewnątrz jej
dżinsów, bez dotykania jej nagiego ciała.
—
Teraz cicho — wyszeptał.
Hermiona
nie zdawała sobie sprawy z tego, że coś powiedziała, ale najwyraźniej zdrowy
rozsądek ją zawodził.
—
Co, jeśli…
—
Nikt się w tym nie zatraci, Hermiono
— powiedział. — Poproszę Magigeologię
krajów bałtyckich. Teraz… powinienem cię o tym uprzedzić…
I
uniósł rąbek jej majtek, wsunął pod nie rękę i wtedy…
Słodki Merlinie.
Jak
jeden palec mógł sprawić, że poczuła tak wiele emocji naraz? Przejechał nim po
gładkich wargach, z tak małym naciskiem i tempem, że każdy ruch wydawał się sto
razy bardziej celowy, bardziej intensywny. Hermiona musiała przygryźć wargę, by
nie jęczeć — bezskutecznie.
—
Draco — jęknęła, ale uciszył ją palącym pocałunkiem, podwójnym doznaniem, które
sprawiło, że w każdej komórce jej ciała iskrzyło pożądanie.
Chciała
mu się odwdzięczyć, sprawić, że poczuje się tak samo. Ale kiedy sięgnęła do
niego pod stół, delikatnie odepchnął jej rękę.
—
Nie… nie przejmuj się tym — powiedział cicho, ale zdecydowanie. — Zrelaksuj
się, przestań myśleć.
Och,
ale i tak myślała. Tylko że jej myśli skupiały się na tu i teraz; na Draco
Malfoy, siedzącym obok niej na ławce w największej magicznej bibliotece w
Europie, z ręką w jej dżinsach; jego ruchach, teraz bardziej zdecydowanych;
jego ustach i języku, walczących z jej; uczuciu, gdy jego palec poruszał jej
łechtaczką z większym zapałem niż przedtem; fakcie, że w każdej chwili ktoś
mógł im przeszkodzić w tym ich niewłaściwym pokazie intymności…
Zakazana myśl
zepchnęła Hermionę na skraj przepaści. Próbowała stłumić słyszalny przekaz,
świadczący o zbliżającym się orgazmie, jęcząc cicho w jego usta. Drżała i
poczuła, jak twarz Draco nieznacznie odsuwa się od jej twarzy, będąc bardzo
świadomą tego, że obserwował ją uważnie — w momencie, gdy szczytowała przez
jego dotyk.
Gdy
otworzyła oczy, zauważyła migoczące szare tęczówki. Patrzyła, jak Draco
oblizywał ten sam palec, który jeszcze przed chwilą sprawił, że doszła w
najsprośniejszy i jednocześnie najpiękniejszy sposób.
—
Nie mogę się doczekać, aż będę mógł odpowiednio cię posmakować — rzucił
ochryple, a Hermiona ujęła jego policzki, starając się przekazać wszystko, co
czuła, przez pocałunek, którym go obdarowała.
Kilka
godzin później poszli na kolację, ale ona wzięła tylko lekką sałatkę. Z dwóch
powodów: nie była zbyt głodna, a przede wszystkim znała siebie na tyle dobrze,
by wiedzieć, że pełny żołądek nie byłby korzystny dla każdej możliwej do
wyobrażenia czynności, którą może przynieść noc.
Hermiona
czuła się jednocześnie niespokojna i podekscytowana. Nie powinna się
denerwować; to był tylko seks. Z drugiej strony, to był seks z Draco Malfoyem;
chłopakiem, którego widziała dorastającego, otoczonego, skażonego i duszonego
przez wszelkiego rodzaju potwory. I poza tym niewiele wiedziała o mężczyźnie,
którym był dzisiaj.
—
Gdzie się zatrzymałaś? — spytał Draco pozornie, jakby od niechcenia.
Nie
wydawał się martwić, że jego stek i frytki wpłyną na jego kondycję.
Mężczyźni. Gdyby wewnętrzny głos Hermiony
miał pasującą twarz, przewróciłby oczami.
—
Znalazłam mały pensjonat — odpowiedziała. — Moi gospodarze to starsza para,
bardzo urocza. Ona jest mugolką, a on czarodziejem. Mają kilka pokoi i mogę
jadać śniadania w ich kuchni.
—
Brzmi intymnie.
—
Powiedziałabym, że „osobiste” bardziej pasuje. Miło jest mieć kogoś, kto
wypytuje o twój dzień.
—
Tak, to byłoby miłe, prawda? — Draco posłał jej wymowny uśmiech.
—
Tak…
Patrzyli
na siebie w ciszy, oboje nie spuszczali wzroku, wiedząc, że właśnie rozważali
dokładnie to samo. Hermiona musiała być szczera z samą sobą: bez względu na to,
jak krótko myślała o tym, jakby wyglądało jej życie z Draco — na stałe. Zbyt
wcześnie? Czy to w ogóle miało znaczenie? W końcu w następnym miesiącu
przekroczy trzydziestkę. Wszyscy jej przyjaciele mieli już dzieci, a ona nie
stawała się coraz młodsza.
—
Zakładam, że mieszkasz w mniej intymnym
miejscu? — spytała w końcu Hermiona, próbując nadziać na widelec soczystego
pomidorka koktajlowego.
Draco
mruknął potwierdzająco.
—
W jednym z mugolskich hoteli. Naprawdę znają się na gościnności.
Hermiona
dokładnie wiedziała, dlaczego zapytał o jej zakwaterowanie; może nadszedł czas,
by była odważna i sugestywna. Smakowała wcześniej — teraz chciała czegoś
więcej.
—
Może w takim razie powinniśmy udać się do ciebie — powiedziała. — Chociaż
oczywiście zaklęcie wyciszające też by wystarczyło.
Hermiona
nie mogła się powstrzymać od uśmieszku, gdy nieśmiało odwrócił wzrok.
—
Och, Draco — mruknęła, naśladując to, co powiedział wcześniej — oboje jesteśmy
dorośli. Kilka godzin temu wydawałeś się tego całkowicie pewien.
—
Zamknij się, Granger — wymamrotał, ale też nie mógł zwalczyć uśmieszku.
—
Niemiło jest tak odpowiadać damie — odpowiedziała wytwornym głosem, kładąc rękę
na piersi w udawanej obrazie.
—
Damie, która właśnie wprosiła się do mojego pokoju hotelowego.
—
Tak, cóż — i śliwka zniknęła w jej ustach — ty to zacząłeś.
—
Zrobiłem to, prawda?
Nie
trzeba dodawać, że szybko skończyli posiłek.
—
Chcesz pudding? — zapytał Draco, chociaż wciąż wydawał się niespokojny,
stukając stopą, jakby uderzał w niewidzialny zestaw perkusyjny.
Hermiona
zdecydowała, że nie zaszkodzi trochę się pobawić.
—
Tak — powiedziała.
—
W porządku.
Wyciągnął
szyję, szukając kelnera, do którego mógłby pomachać.
—
Nie tego rodzaju — dodała, nie odwracając wzroku.
W
tym momencie na twarzy Draco pojawiło się kilka ekspresji jednocześnie:
zrozumienie, oburzenie i podekscytowanie.
—
Jesteś na to gotowa, Granger.
—
Mam szczerą nadzieję.
Nie
trzeba dodawać, że zapłacili i ulotnili się w mgnieniu oka.
Normalnie
doceniłaby luksus pokoju, w którym mieszkał Draco Malfoy, gdyby nie to, że jego
usta zajmowały jej usta. Ich pocałunek był wygłodniały i namiętny. Tak jak
wszystko inne, co nastąpiło później.
Potykając
się do pokoju i czując jego podniecenie napierające na jej dżinsy, Hermiona
uśmiechnęła się złośliwie do siebie. Jego erekcja i gromadzące się ciepło pod
pępkiem pobudzały ją, dając pewność siebie, o której nie miała pojęcia.
Przewidywalne.
Ja ci dam przewidywalne.
Zaskoczyła
go, przejmując stery i prowadząc go w stronę łóżka, aż jego kolana nie mogły
się powstrzymać przed zgięciem, powodując, że upadł na materac. Hermiona
wspięła się na niego i wznowiła pocałunek, walcząc z guzikami jego koszuli.
—
Powinienem był przewidzieć, że będziesz się rządzić — powiedział.
—
Zamknij się, Malfoy. — Uśmiechnęła się, odpinając ostatni guzik.
—
Nie narzekam.
Godryku,
pomóż, był wspaniały — pomimo, a może nawet bardziej z powodu wielu cienkich,
białych blizn, biegnących po całym jego torsie. Hermiona nie spieszyła się,
pozwalając swoim dłoniom odkryć jego stonowane ciało, podczas gdy jej usta
wkrótce do nich dołączyły. Gdy wędrowała pocałunkami od klatki piersiowej do napiętych
mięśni brzucha, Draco wtulił dłonie w jej włosy, szarpiąc je delikatnie, by —
Hermiona była tego pewna — przekazać jego uznanie i pożądanie.
Hermiona
dotarła do wąskiej ścieżki poniżej jego pępka; jej oddech przebiegał przez nią,
aż zatrzymała się przy rąbku jego spodni. Usłyszała gwałtowny wdech, kiedy
zepchnęła wybrzuszenie w dół i odważyła się podnieść wzrok, wpatrując w niego.
Gdyby
nie były naturalnie jasne i chłodne, Hermiona mogłaby przysiąc, że jego oczy
płonęły.
Draco
podniósł się i uniósł jej twarz, by napotkała jego. Usiadła okrakiem na jego
kolanach, ruszając biodrami i wywołując gardłowy dźwięk aprobaty. Przerwali
pocałunek tylko po to, żeby pozbyć się jej topu, ale kiedy Hermiona zaczęła
ściągać jego koszulę, przytrzymał jej ramiona.
—
Co? — dyszała.
—
Po prostu… to wciąż tam jest.
Hermiona
od razu zrozumiała, co ma na myśli. Ale mało ją to obchodziło.
—
Oboje mamy blizny — powiedziała po prostu. — Już nie mają znaczenia.
Draco
spojrzał na nią badawczo, po czym puścił i pozwolił jej się rozebrać. Spojrzał
w dół i wiedziała, że patrzy na jej przedramię, gdzie wyblakłe przezwisko wciąż
opowiadało historię dawno minionej wojny.
W
odpowiedzi nie mogła się powstrzymać przed spojrzeniem na niego — Mroczny Znak
nie był już czarny. Znikał w opalonym i pokrytym bliznami ciele, chociaż ślady
nadal były widoczne, zwłaszcza jeśli się wiedziało, czego się szuka.
Chłodna
bryza wokół jej piersi przywróciła jej uwagę do teraźniejszości. Rozpiął jej
stanik i teraz patrzył na wznoszącą się i opadającą klatkę piersiową.
Nagle
Hermiona poczuła, jak dawno zapomniane kompleksy powracają i potulnie
wymamrotała:
—
Nie są zbyt duże…
—
Zamknij się, Granger. Są idealne.
I
gdy to powiedział, objął ustami jeden z jej stwardniałych, różowych sutków,
wywołując zduszony jęk i pozwalając jej zapomnieć o swoim poczuciu
niedowartościowania. Ssał, lizał i dmuchał; jego ręka, która nie była zajęta
ściskaniem pośladków, wkrótce znalazła drogę do zaniedbanego dotąd drugiego
sutka. Mogła powiedzieć, że świetnie się bawił, próbując różnych rzeczy, by
ocenić jej reakcję, aż w końcu zdecyduje się na to, co ona lubi najbardziej (po
intensywności jej jęków i błagań).
—
Chcę cię poczuć — szepnęła w końcu w jego idealnie pachnące, platynowe włosy, a
Draco złożył pocałunek na jej piersi, jakby chciał się pożegnać. Następnie
delikatnie złapał ją pod ramiona i obrócił, aż położyła się na kołdrze,
czołgając się po niej i wymachując różdżką; reszta ich ubrań zniknęła w
mgnieniu oka.
Chciała
powiedzieć coś dowcipnego, ale zbyt zatraciła się w tej chwili, by jakkolwiek
to skomentować. Wszystkie wcześniejsze żarty zostały zapomniane i ani ona, ani
Draco nie powiedzieli słowa. Przesunął dłonią po jej klatce piersiowej i
brzuchu, a Hermiona wygięła plecy, by mu pokazać, że jest gotowa.
Straciła
oddech, kiedy zsunął się niżej, by złożyć ogniste pocałunki na wewnętrznej
stronie jej ud, które dla niego rozsunęła, i wtedy przypomniała sobie, co
powiedział wcześniej: „Nie mogę się
doczekać, aż będę mógł odpowiednio cię posmakować”.
Sposób,
w jaki lizał jej mokre łono chwilę później — z wielkim upodobaniem — sprawił,
że skóra Hermiony cierpła.
Jeśli
myślała, że dotyk jego palców jest intensywny, to było nic w porównaniu z tym,
co robił językiem. Wiedziała, że gdyby nie osiągnęła orgazmu kilka godzin
wcześniej, doszłaby w ciągu kilku sekund.
Wydała
z siebie zmysłowy jęk, gdy artystycznie ją dusił, zmieniając tempo, by utrzymać
ją na krawędzi. Okrążył jej łechtaczkę, czasami muskając ją, jakby przez
przypadek, a potem wracał do przesuwania językiem wokół jej czubka.
—
Draco, proszę… — jęknęła Hermiona, a po kilku kolejnych błaganiach z jej
strony, zrealizował jej prośby, poświęcając całą swoją uwagę jej
najwrażliwszemu miejscu.
Hermiona
nie wiedziała, co zrobić z rękami. Jakby część jej chciała go wciągnąć na
siebie, aby mogli się całować, a druga chciała, żeby nigdy nie przestawał robić
tego, co robił w tym momencie. Ostatecznie sięgnęła po jego włosy, mając
nadzieję, że zrozumie jej nieme błaganie.
Draco
otworzył oczy i spojrzał na nią z uśmiechem na ustach, zanim wsunął w nią
najpierw jeden, a potem dwa palce, cały czas nie przestając jej lizać aż do
nieprzytomności.
—
O Boże, Draco.
Kolejne
fale podniecenia i czułości uciekły z jej ust; była przytłoczona dotykiem jego
szorstkiego języka i sposobu, w jaki jego palce umiejętnie wsuwały się i
wysuwały z niej oraz masowaniem łechtaczki. Połączenie tego wszystkiego
zbliżało ją do drugiego orgazmu tego dnia.
Jednak
Draco zdecydował inaczej.
Tuż
przed dobrze znanym uczuciem, zatrzymał się tylko po to, by podnieść się i bez
ostrzeżenia zanurzyć w niej. Teraz to on nie był w stanie stłumić jęku. Jednak
szybko się opanował, ponownie sięgając do łechtaczki. Hermiona złożyła zmysłowy
pocałunek na jego ustach, gdy doszła, a fala przyjemności przepływała przez
nią, krążąc wokół niego i wywołując jęk.
Otworzyła
oczy i zobaczyła szare tęczówki, przepełnione namiętnością, w której też się
zatapiała. Owinęła ramiona wokół jego szyi i zaczęła kręcić biodrami,
zachęcając go do ruchu. Poczuła na szyi jego gorący oddech, kiedy opuścił
twarz, a sposób, w jaki pachniał w tym momencie, na zawsze zapadł w pamięci
Hermiony.
Wypełnił
ją do końca i Hermiona nie pamiętała, czy kiedykolwiek czuła się tak kompletna.
Draco poruszał się powoli, czasami zatrzymując się całkowicie, albo tylko na
chwilę w tej samej pozycji, zanim powracał do swojego rytmu. Hermiona
wiedziała, że po niesamowicie intensywnym orgazmie jej ciało było bardzo
napięte, co sprawiało mu wielką trudność.
—
Odwróć się — szepnęła, a Draco pomógł jej, gdy przewróciła się na niego i
ponownie usiadła okrakiem. Ostrożnie ułożyła biodra, chcąc, żeby cieszył się
ich pierwszym razem tak samo jak ona.
Jego
ręce powędrowały do jej piersi. Hermiona zamknęła oczy i jęknęła cicho, kiedy
zaczął jednocześnie pocierać oba stwardniałe sutki.
—
Podoba ci się to, prawda? — drażnił się, a oczy Hermiony ponownie się
otworzyły.
Przygryzła
wargę i skinęła głową, zdając sobie sprawę, że szczególnie podobało jej się,
kiedy to powiedział.
Nie
wiedząc, czy to będzie satysfakcjonujące czy torturujące, podniosła biodra w
górę, pozwalając jego penisowi całkowicie wysunąć się z niej, ale zatrzymała
się tuż przed całkowitym opuszczeniem jej gorącego wnętrza, siadając z powrotem
przed powtórzeniem całego procesu. Powoli.
—
Merlinie, Hermiono… — jęknął, a ona z satysfakcją zauważyła, że próbował
przejąć kontrolę i pieprzyć ją od dołu.
—
O nie, Draco. — Uśmiechnęła się, pochylając się do przodu i muskając ustami
jego usta. — Pozwól mi.
Cały
czas kręciła biodrami w bolesnym tempie, składając pocałunki wzdłuż jego
szczęki, aż dotarła do wrażliwej skóry za uchem.
—
Chcesz, żebym sprawiła, że dojdziesz? — wyszeptała i poczuła, że drży. —
Chcesz?
I
skinął głową. Hermiona uśmiechnęła się diabelsko w jego włosy, czując się
niewyobrażalnie silną. Przyspieszyła i wkrótce nie tylko ujeżdżała, ale
pieprzyła się z nim, uderzając biodrami o jego, coraz szybciej, aż…
Przywarł
do jej ud i wyszeptał jej imię, zanim poczuła, jak rozlewa się w niej jego gorąca
sperma, więc zwolniła swoje ruchy, by mógł nacieszyć się swoim orgazmem.
Podniosła się, by znów spojrzeć na jego twarz pełną zadowolenia i spełnienia.
Hermiona
wiedziała wtedy, że chce więcej. O wiele więcej niż jednorazowy seks w jego
pokoju hotelowym.
—
Mógłbym się do tego przyzwyczaić — powiedział cicho, jakby właśnie czytał w jej
myślach.
—
Ja też.
I
pocałowała go czule, mając nadzieję, że oboje rozmawiają o tym samym.
_____________
Witajcie :) dzisiaj pora na publikację drugiego rozdziału. Pewnie jesteście zaskoczeni jego odważnością. Cóż, ja też byłam, ale o dziwo tłumaczyło mi się bardzo dobrze. Ta scena w moim odczuciu była mega wymagająca i jest niemal hipnotyzująca... A co Wy o tym sądzicie? Dajcie znać jak wrażenia!
Ostatni rozdział pojawi się w sobotę. Wiem, że planowałam skupienie się na pozostałych nieskończonych tłumaczeniach, ale oczywiście kolejna krótka historia (5 rozdziałów) mnie skusiła... także spodziewajcie się publikacji na początku maja.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłej majówki. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)