Hermiona
wysłała identyczne sowy do Ginny i Susan.
Hej,
Coś czuję. Babski wieczór?
Hermiona
Ginny
uważnie przyjrzała się wiadomości. Harry podał jej filiżankę kawy.
—
Coś ciekawego?
Ginny
skinęła głową.
—
Hermiona chce się umówić na babski wieczór. Najwyraźniej coś czuje.
Harry
wyglądał na zaskoczonego.
—
Od kiedy?
Ginny
wzruszyła ramionami.
—
O ile się zakładamy, że to ma coś wspólnego z Fretką?
Harry
uśmiechnął się krzywo.
—
Prawdopodobnie ma, więc nie mogę przyjąć tego zakładu. Pełny raport?
Ginny
odstawiła kawę i objęła Harry’ego za szyję.
—
Wiesz, że nie mogę zdradzić ploteczek z babskiego wieczoru.
Harry
wydął dolną wargę w przesadnym grymasie.
—
Ale Gin, Hermiona coś czuje. Czy kiedykolwiek to się zdarzyło?
Ginny
poklepała go po policzku.
—
Niezła próba, Potter. — Nagle jęknęła. — Mój Boże, co jeśli ona go kocha?
Harry
prychnął.
—
Wątpię. Po pierwsze, jest za wcześnie. Po drugie, dlaczego?
Ginny
przewróciła oczami.
—
Kiedy w końcu przyznasz, że tak jakby nie nienawidzisz Malfoya?
—
Dobra, powiem ci. Jeśli Hermiona za niego wyjdzie i stanie się oczywiste, że nie ma od niego ucieczki, uścisnę mu dłoń i powiem:
„Malfoy, jesteś w porządku”.
Oczy
Ginny się zwęziły.
—
Mówisz tak tylko dlatego, że nie wierzysz, że mogłoby do tego dojść.
—
Jestem pewny, że nie.
Ginny
w zamyśleniu upiła łyk kawy.
—
Założysz się?
Harry
się roześmiał.
—
Naprawdę sugerujesz, że Hermiona ma szansę jedną na milion, by zawrzeć z Fretką
święty związek małżeński?
—
Jeśli wygrasz, zgodzę się na kolejne dziecko.
Harry
zamilkł. Cholera, Gin, ty podstępna
lisico.
Ta
uśmiechnęła się triumfalnie. Wiedziała, że chciał mieć kolejną córkę. Co jakiś
czas dawał jej do zrozumienia, jak szybko dorasta Lily i od niechcenia rzucał
„Pamiętasz, jak była maleńka z warkoczykami i lalkami?”. Ginny pozostawała niewzruszona. Harry urodził się, by
być ojcem swojej córki. A Lily z radością grała rolę córeczki tatusia.
Ginny
natomiast rozumiała, jak wygląda wychowywanie chłopców. Quidditch, żarty o
pierdzeniu, zabawa w błocie. Proste. Dziewczynki były trudne. Znaczy, Lily była
prawdziwym aniołkiem, i Ginny kochała ją jak diabli, ale dziewczyny były
cholernie trudne do wychowania.
Ubrania, wygląd, gierki psychologiczne — i wpadła w to tuż po wychowaniu Albusa. Choć nie przepadała za myślą o
kolejnym dziecku, zrobi to ze stosunkowo niewielkim narzekaniem, jeśli przegra.
A jeśli wygra… zdecydowanie będzie warto.
Harry
skrzyżował ramiona.
—
Kolejna córka?
Ginny
skinęła głową.
—
Załatwione, skarbie. A jeśli wygram,
w końcu rzucisz tę okropną pracę, która ewidentnie wysysa z ciebie życie.
Harry
prychnął.
—
Skąd ten pomysł? Kocham swoją pracę.
Ginny
pogroziła mu palcem.
—
Nie, nie, nie. Uwielbiałeś być Aurorem.
Twoja obecna praca to głównie papierkowa robota i dobrze o tym wiesz.
Westchnął.
Nie chciał tak narzekać na swoją pracę. Ale cholera, była nudna.
—
A co tam. Niech będzie. Stoi.
Uścisnęli
sobie dłonie. Ginny uśmiechnęła się do męża.
—
Może przypieczętujemy umowę przelotnym seksem?
Harry
wydał usta z udawaną troską.
—
Myślę, że to byłoby mądre. Ale tym razem to ja
będę na górze.
Ginny
uśmiechnęła się szeroko.
—
Zobaczymy.
~*~*~*~*~*~*~*~
Asystentka
Blaise’a Zabiniego, świeżo po Hogwarcie, z cyckami zamiast mózgu, zapukała do
drzwi jego gabinetu.
—
Panie Zabini, właśnie przyszedł do pana ten list. Co mam z nim zrobić?
Blaise
ledwo oderwał wzrok od umowy, którą sporządzał.
—
Dzięki, Angelo. Po prostu połóż go na moim biurku.
Gdy
odchodziła, pozwolił sobie na spojrzenie w górę, by w pół kroku spojrzeć na jej
tyłek i sięgnął po wiadomość. Brzmiała następująco:
Blaise,
Muszę z Tobą porozmawiać. Masz
ochotę na drinka?
Draco
Blaise
zaśmiał się, pisząc odpowiedź. Granger musiała go rzucić lub przelecieć. Sądząc
po pozbawionym łez tonie listu, prawdopodobnie to drugie.
Draco,
Gratulacje z okazji odkrycia, że
twój kutas nadal działa po tylu latach. Do zobaczenia później.
Blaise
~*~*~*~*~*~*~*~
Trzy
kobiety spotkały się w uroczym, małym barze na Ulicy Pokątnej. Nie było to
miejsce, które Hermiona często odwiedzała, ale miały babski wieczór. Pub nie
wchodził w grę.
Ginny
popijała Martini i gestem wskazała Hermionę.
—
Więc… coś czujesz?
~*~*~*~*~*~*~*~
Blaise
spotkał Draco w barze w Greenwich, tuż po drugiej stronie ulicy od biura
Blaise’a. Blaise nie był pewien, dlaczego wolał mugolski Londyn. Być może
dlatego, że londyńskie towarzystwo czystej krwi patrzyła na niego z góry z
powodu jego nowobogackiego pochodzenia i niekonwencjonalnego wychowania.
—
Jak w pracy? — zapytał Draco.
—
Dobrze. Właśnie skończyłem umowę dla działu Pottera, aby rozdysponować nasze
nowe akcje wśród aurorów. — Firma Blaise’a produkowała czarodziejską odzież
sportową i sprzęt treningowy… coś w rodzaju magicznego Nike’a. — Dlaczego
pytasz o pracę? Nie o tym chcesz rozmawiać.
Draco
wzruszył ramionami.
—
Chciałbym wiedzieć jako inwestor.
—
Przestań pieprzyć. Przeleciałeś Granger, prawda?
~*~*~*~*~*~*~*~
—
Uprawiałam seks z Draco i teraz naprawdę go lubię.
Susan
i Ginny wymieniły uśmiechy.
—
Mówiłam — powiedziała Ginny.
Susan
machnęła ręką i popatrzyła sugestywnie na Hermionę.
—
Już i tak bardzo go lubiłaś.
Hermiona
jęknęła, ruszając nogą pod stołem.
—
Tak, ale teraz to na serio, naprawdę go lubię i to zmieniło mnie w tę dziewczynę. Nigdy wcześniej nie byłam
tą dziewczyną.
Ginny
wzruszyła ramionami.
—
Jako ta, która była tą dziewczyną dla
Harry’ego od jedenastego roku życia, śmiem twierdzić, że to nie jest takie złe.
— Uśmiechnęła się ironicznie. — Wygląda na to, że Malfoy ma magicznego kutasa,
który wzbudza uczucia.
Hermiona
skrzywiła się.
—
Proszę, nie mów o tym w ten sposób.
—
Który powalił niesławnie stoicką
Hermionę Granger — kontynuowała Ginny.
—
To beznadziejna historia — rzuciła Hermiona, mrużąc oczy.
—
Jak było? — zapytał Ginny.
Hermiona
uniosła brwi z oburzeniem.
—
Robimy to?
—
Tak — odparły Susan i Ginny beznamiętnie.
—
Nie będę zdradzać szczegółów mojego
prywatnego życia seksualnego dwóm kobietom w idealnych małżeństwach, które od
lat uprawiają seks na zawołanie.
Ginny
nachyliła się i wyszeptała.
—
Daj spokój, Hermiono. Wszyscy fajni to robią.
Susan
obrała inny tok rozumowania.
—
I tak pewnie nie było aż tak wspaniale. W przeciwnym razie umierałaby z przejęcia, żeby nam opowiedzieć.
Hermiona
prychnęła i uśmiechnęła się do siebie.
Ginny
szeroko otworzyła oczy i oskarżycielsko wycelowała palec w Hermionę.
—
AHA!
Hermiona
przewróciła oczami.
—
Po co w ogóle chcecie wiedzieć?
Dziewczyny
roześmiały się.
—
Serio?
—
Hermiono — zaczęła Ginny. — Wiem, że całe nastoletnie lata spędziłaś w
bibliotece, a książki były twoim chłopakiem, ale reszta z nas słyszała plotki.
—
Wspaniałe plotki — dodała Susan.
—
Kocham Harry’ego całym sercem i nigdy nie miałam najmniejszej ochoty przelecieć
innego faceta. Nie jestem jednak martwa, ślepa i oziębła. Draco Malfoy to cholerny ogier i jeśli go ujeżdżałaś, to
jesteś winna kilka pikantnych szczegółów swoim dwóm, żonatym przyjaciółkom.
Susan
uśmiechnęła się słodko.
—
No dalej, Hermiono. Opowiadaj.
Hermiona
zmrużyła oczy.
—
Jesteście harpiami.
Ginny
udawała, że jej nie słyszy.
—
Zrób to. Powiedz nam wszystko,
Hermiono.
~*~*~*~*~*~*~*~
—
Po co wysłałeś mi sowę z zaproszeniem
na drinka, skoro nawet nie zamierzasz mi powiedzieć, jaka była w łóżku?
Draco
lekceważąco upił łyk szkockiej.
—
Nie spodziewałbym się, że zrozumiesz Blaise, bo uganiasz się za ledwo
pełnoletnimi kobietami, a wszystkie lecą na twoją fortunę, ale tak się składa,
że naprawdę lubię Hermionę.
Blaise
zmrużył oczy.
—
Powiedziałeś już wystarczająco dużo. Zrozumiałem. — Draco przewrócił oczami. —
A co twój syn na to, że skosztowałeś słodkiego nektaru z łona jego ulubionej
nauczycielki?
Draco
skrzywił się.
—
Bogowie, twój sposób mówienia sprawia, że niszczysz wszelkie pozory świętości w
życiu.
Blaise
uśmiechnął się ironicznie.
—
On nie wie, prawda?
—
Po co miałbym mówić o tym dziecku?
Jak w ogóle miałaby się potoczyć ta rozmowa? „Scorp, tatuś ma wspaniałe wieści. Uprawiałem fantastyczny,
oszałamiający seks z profesor Granger i pomyślałem, że powinieneś się o tym
dowiedzieć ode mnie”. Podziękuję. Myślę, że do tej pory całkiem nieźle sobie z
tym radziłem i wolę ograniczyć do minimum anegdoty, które mogłyby spowodować,
że będzie potrzebował terapii.
—
On wie, że się z nią spotykasz?
~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona
zamyśliła się, przygryzając wargę.
—
Nie sądzę. Nadal staramy się być dyskretni, więc nie jestem pewna, czy
powiedział Scorpiusowi.
Ginny
prychnęła.
—
No tak, ale wy dwoje jesteście beznadziejni
w zachowaniu dyskrecji. Nocował w zamku. W tym samym, w którym śpi jego syn.
Jakby… robiliście to, kiedy jego dziecko spało w lochach pod wami.
Hermiona
skrzywiła się.
—
Merlinie, masz dar formułowania myśli
w taki sposób, że mam ochotę powoli wejść do oceanu.
—
Więc, kiedy mu powie? — wtrąciła Susan.
Hermiona
westchnęła.
—
Nie rozmawialiśmy o tym. Nadal… znaczy, nawet nie omówiliśmy, kim dla siebie
jesteśmy.
—
Ale w końcu będzie musiał mu powiedzieć. Scorpius to dojrzały dzieciak. Jest jak
jednorożec. Da sobie radę — powiedziała Ginny.
Hermiona
pokręciła głową.
—
Nie będę naciskać. To nie moja rola. Jestem pewna, że Draco wkrótce mu powie.
~*~*~*~*~*~*~*~
—
Wkrótce mu powiem. Hermiona i ja po prostu… potrzebujemy trochę więcej czasu, żeby
pobyć razem, łapiesz?
—
Jest twoją dziewczyną?
Draco
uniósł brew.
—
Jeszcze nie rozmawialiśmy o etykietach. Ale…
—
Kurwa, wiedziałem.
Blaise
zaśmiał się.
—
Nie mam zamiaru spotykać się z nikim innym i jestem pewien, że ona czuje to
samo. Spotkam się z nią w ten weekend. Przyjeżdża do Dworu.
—
Zdajesz sobie sprawę, że w przeciwieństwie
do większości dziewczyn, raczej nie zrobi się mokra na widok twojej
posiadłości. Nie była tam torturowana czy coś w tym stylu podczas wojny?
Draco
jęknął.
—
Na litość boską, musiałeś o tym wspomnieć, prawda? Ale dla twojej informacji,
zaraz po wojnie, matka i ja kazaliśmy zburzyć ten pokój. Przebudowaliśmy go.
Był zbyt… — Westchnął. — Zbyt wiele okropnych rzeczy się tam wydarzyło.
Musieliśmy o tym zapomnieć.
Blaise
skinął głową. Jego przyjaciel rzadko mówił o wojnie. To było sprzeczne ze
ślizgońskim zwyczajem rozpamiętywania dawnych ran. Szufladkowanie było
sposobem, w jaki radzili sobie z problemami. Może nie była to najzdrowsza
metoda, ale cholernie skuteczna.
—
Naprawdę mi na niej zależy.
Blaise
spojrzał na przyjaciela z rzadko spotykaną szczerością.
—
To musi być miłe. Troszczyć się o kogoś.
Draco
się uśmiechnął.
—
Jest niesamowita. Jest… bogowie, jest kompletna.
Blaise
pokręcił głową, uśmiechając się szeroko.
—
Nie widziałem cię w takim stanie od Astorii.
~*~*~*~*~*~*~*~
Ginny
o mało nie zakrztusiła się drinkiem.
—
Idziesz do niego w ten weekend? Na
seks?
Hermiona
przewróciła oczami.
—
Gin, zakładam, że będziemy też robić inne rzeczy.
Ginny
mruknęła pod nosem.
—
Wątpię.
—
Nie masz nic przeciwko pójściu do tego domu? — zapytała Susan.
Hermiona
upiła łyk negroni.
—
Dlaczego miałabym mieć?
—
Z powodu tego, co ta szalona suka ci tam zrobiła?
Hermiona
westchnęła.
—
Dawno o tym zapomniałam. Nie pozwolę, żeby okropne wspomnienie zniszczyło to…
cokolwiek łączy mnie z Draco.
Ginny
zatrzepotała rzęsami i mówiła z akcentem rodem z Valley Girls.
—
Więc jesteście chłopakiem i dziewczyną?
Hermiona
zarumieniła się.
—
Te konkretne słowa nie padły. Ale…
—
O mój Boże, to takie urocze — mruknęła Susan.
—
Nie mam zamiaru spotykać się z nikim innym i jestem prawie pewna, że mamy takie
samo zdanie w tym temacie.
Susan
skinęła głową.
—
Jasne. To notoryczny kawaler i też nie skacze z kwiatka na kwiatek. Nie umawia
się na randki. Więc jeśli próbuje czegoś z tobą, możesz się założyć, że mu
zależy.
Hermiona
się uśmiechnęła.
—
Ja też. Jest taki… inny, niż sobie wyobrażałam. Zabawny, miły i jest wspaniałym ojcem.
Ginny
praktycznie pisnęła z radości.
—
Tak się cieszę, bo wygrywam ten zakład.
Hermiona
uniosła brew.
—
Jaki zakład?
—
Nie przejmuj się tym. Ważne, że tak wspaniała Hermiona Granger, uosobienie
kobiecej niezależności, jest zajarana Draco Malfoyem. To jednocześnie
przezabawne i urocze.
Hermiona
spiorunowała ją wzrokiem.
—
Wydaje się, że zapominasz, iż naprawdę mogę ci skopać tyłek.
—
Och, ignoruj ją. Ona po prostu jest szczęśliwa. Nigdy wcześniej się tak nie
zachowywała z nikim innym — skomentowała Susan.
Hermiona
westchnęła.
—
Wierzcie mi, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że zachowuje się absurdalnie.
Susan
pokręciła głową.
—
To, że ktoś się o ciebie troszczy, nie jest absurdalne. A on chyba cię
uwielbia. Oboje coś czujecie. Po
prostu to zaakceptuj.
Hermiona
się uśmiechnęła.
—
Susan, jak to możliwe, że masz większą inteligencję emocjonalną niż ktokolwiek,
kogo kiedykolwiek spotkałam, a skończyłaś z Ronem?
Susan
uśmiechnęła się szeroko i przewróciła oczami.
—
Chyba się jakoś równoważymy. On mnie rozśmiesza, a ja pilnuję, żeby żuł z
zamkniętymi ustami. I powstrzymuję go przed nadopiekuńczością względem Rose.
Szczerze mówiąc, powinnaś była widzieć, jak sobie poradził z jej trzynastymi
urodzinami.
—
Prawdopodobnie tak dobrze, jak Harry poradził sobie z Lily idącą do Hogwartu —
powiedziała Ginny. Zniżyła głos o kilka oktaw, wiernie naśladując głos Harry’ego.
— „Po prostu nie mogę uwierzyć, że każą mi ją odesłać! To okrutne! Przecież to tylko dziecko!”
Hermiona
się roześmiała.
—
Obie macie wspaniałe córki. I Susan, czuję, że powinnam cię ostrzec, Scorpius
zdecydowanie czuje coś do Rose.
Susan
się uśmiechnęła.
—
Scorpius to uroczy, młody człowiek. On i Rose byliby tacy słodcy razem.
Hermiona
uśmiechnęła się szeroko.
—
Będziesz musiała poradzić sobie z Ronem, ale z pewnością dasz radę śpiewająco.
Susan
przewróciła oczami.
—
Nie będę kłamać i mówić, że nie będzie się wściekał z tego powodu, ale myślę,
że to nie ma nic wspólnego ze Scorpiusem, tylko z tym, że Rose stała się
nastolatką.
Ginny
westchnęła.
—
Nie mogłam uwierzyć, kiedy James zaczął się z kimś spotykać w zeszłym roku.
Podobno jest dość popularny wśród dziewczyn z Gryffindoru.
—
A także wśród Puchonek, Krukonek i Ślizgonek, chociaż na te ostatnie on raczej
nawet nie spojrzy — rzuciła Hermiona z przekąsem.
Ginny
przewróciła oczami.
—
Zawsze tak źle oceniasz Jamesa.
—
To tyran, Gin.
—
Malfoy był tyranem. Teraz jest twoim chłoptasiem.
Hermiona
skrzywiła się.
—
Dobra, nigdy więcej tego nie mów.
—
Czy kiedykolwiek przeszkadzało ci, że był dla ciebie taki okropny w szkole? —
zapytała Susan.
~*~*~*~*~*~*~*~
—
Chyba bardziej mnie to denerwuje niż ją — odpowiedział Draco Blaise’owi.
~*~*~*~*~*~*~*~
—
Prawdopodobnie bardziej jemu niż mnie — powiedziała Hermiona.
~*~*~*~*~*~*~*~
Blaise
uśmiechnął się ironicznie.
—
Co planujesz robić, goszcząc ją u siebie przez cały weekend?
Draco
się uśmiechnął. Był dżentelmenem, ale alkohol właśnie uderzył mu do głowy i nie
był już w stanie udawać, że seks z Hermioną Granger nie był jego ulubioną
czynnością, jaką robił w tej dekadzie.
—
Myślę, że kiedyś wyjdziemy z łóżka.
~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona
też czuła się dość pijana. Rzadko piła mocne trunki, więc po dwóch negronach
porzuciła skromne udawanie, że nie liczy minut do kolejnego seksu z Draco.
—
Nie mogę się doczekać weekendu. On naprawdę jest…
~*~*~*~*~*~*~*~
—
…po prostu niewiarygodna, Blaise. Nigdy nie widziałem tak wrażliwej kobiety.
Ona uwielbia robić…
~*~*~*~*~*~*~*~
—
Serio? Uwielbiasz to robić? Nie mam
nic przeciwko, ale też tego nie oczekuję — zapytała Susan z niedowierzaniem.
Hermiona
przygryzła wargę.
—
Pomaga to, że jest taki wdzięczny. — Jęknęła na samą myśl. — I wzajemnie. Zamierzam zostać doszczętnie…
~*~*~*~*~*~*~*~
—
…wyruchany. Kompletnie wpadłeś. Musisz się teraz z nią ożenić — powiedział
Blaise.
Draco
się roześmiał.
—
Na razie po prostu się cieszę, że mnie lubi. Nie wiem dlaczego, ale nie będę się kłócił. Ona mnie uszczęśliwia, Blaise. I myślę, że naprawdę mogłoby coś z tego
wyjść.
Blaise
się uśmiechnął.
—
Cieszę się twoim szczęściem, stary. Ale jeśli to zmierza ku czemuś poważnemu,
będziesz musiał powiedzieć o niej Scorpiusowi. Im dłużej poczekasz, tym
trudniej będzie. To świetny dzieciak. Będzie zadowolony, że kogoś sobie
znalazłeś.
Draco
zakręcił drinkiem w szklance. Blaise nie mówił niczego, czego już nie wiedział,
ale i tak nie było łatwo usłyszeć tego od kogoś, kto nie był jego własnym, wewnętrznym
głosem.
—
Wiem. Ale przejdziemy przez to, gdy nadejdzie właściwy moment.
Na
razie błogo zawieszeni byli w tej cudownej bańce, która tworzy się na początku
związku.
Jeszcze tylko trochę. Potem mu
powiem.
________________
Witajcie :) ten rozdział to dość dziwna mieszanka rozmów, śmiechów i zabawnych tekstów. Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście. Zapraszam na kolejny rozdział, który również pojawi się dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)