czwartek, 24 lutego 2022

[T] Apartament 9 i 3/4: Rozdział 8

 

Hermiona podniosła wzrok i zobaczyła Draco stojącego w drzwiach. Zaczęła się trząść i przeklinać siebie za to, co zrobiła, gdy otrząsnęła się z letargu.

— Draco, tak bardzo przepraszam — jęknęła i próbowała wstać.

Draco opadł na kolana i przytulił ją najmocniej, jak się dało.

— Nie, nie waż się przepraszać, to ja przepraszam. Wykonywałaś swoją pracę, a ja przesadnie zareagowałem. Przepraszam, że cię do tego doprowadziłem; nigdy nie powinienem był wypowiadać tego słowa i przysięgam, że nigdy go nie użyję. Jesteś najbardziej niesamowitą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem i nie zasługujesz na to. Tak bardzo przepraszam — bełkotał i przepraszał kilkakrotnie, trzymając ją.

Chociaż bardzo się starał, nie był w stanie powstrzymać łez spływających po jego twarzy, gdy patrzył na ramię Hermiony. Nie mógł uwierzyć, że ją do tego zmusił. Nigdy sobie tego nie wybaczy. Czuł się okropnie.

— W porządku — wymamrotała i ukryła twarz w jego klatce piersiowej.

Pozostali cofnęli się do drzwi, aby zrobić im więcej miejsca. Hermiona spojrzała na Draco; jej oczy wciąż były pełne łez, ale na twarzy pojawił się uśmiech. I bez wahania, nie biorąc pod uwagę, że większość ich przyjaciół stała za nimi, ani że siedzieli na zakrwawionej podłodze w łazience, ujął jej twarz w dłonie i pocałował ją. Poczuł motyle w brzuchu, gdy odwzajemniła pocałunek, klękając, by dorównać mu wzrostem. Usłyszeli wycie Teo, ale Luna uciszyła go i zamknęła drzwi, zostawiając ich samych. Po chwili rozdzielili się, ciężko dysząc. Draco wciąż trzymał jej twarz w dłoniach, a oczy Hermiony nadal były zamknięte, zszokowane tym, co zaszło. Natychmiast tego pożałował, martwiąc się, że ją wystraszył lub zdenerwował, ale nie wiedział, co powiedzieć.

— Hermiono, ja… — zaczął.

— To się stało… ja… powinnam być u Harry’ego i Gin… muszę sobie wszystko poukładać — bełkotała.

— Tak, oczywiście — wymamrotał.

Oboje wstali, a Draco ostrożnie ujął ją za ramię. Wzdrygnęła się i spróbowała cofnąć.

— Już dobrze, nie zrobię ci krzywdy — powiedział miękko.

Wyciągnął różdżkę i mruknął zaklęcie pod nosem, zamykając nacięcia i zadrapania. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i wyszedł z łazienki. W salonie nie było nikogo, z czego był zadowolony, bo nie miał ochoty być bombardowanym pytaniami. Spojrzał w lustro i zobaczył posiniaczony nos. Westchnął i przeszedł do swojego mieszkania, gdzie teraz wszyscy siedzieli. Zobaczyli go i wstali gwałtownie, zadając mu tysiące pytań.

— ZAMKNIJCIE SIĘ! — krzyknął i wszedł do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

W łazience Hermiona chodziła w panice tam i z powrotem, zastanawiając się, co się właśnie stało?! Dopiero ubiegłej nocy zdała sobie sprawę, że żywi uczucia do Draco, dwie godziny temu go przesłuchiwała, dwadzieścia minut temu ją przezwał, a dwie minuty temu się pocałowali. W pośpiechu machnęła różdżką, żeby posprzątać łazienkę, owinęła ramię bandażem i aportowała się do Ginny. Gdy zakręciło jej się w głowie, przypomniała sobie, że George testował swoje psikusy na ich mieszkaniach, co oznaczało, że wylądowała na parapecie okna.

— Hermiono! — wykrzyknęła Ginny. Szybko pomogła jej zejść i przytuliła. — Wszystko w porządku? Wyglądasz na trochę oszołomioną.

— W porządku. — Westchnęła. — Gdzie jest Harry?

— Przypala herbatę. — Ginny uśmiechnęła się.

— Hej, słyszałem to! — warknął Harry, gdy wszedł. — Nie przypaliłem jej, jest po prostu… chrupiąca.

— Chrupiąca? Czyżby? — zapytała Ginny sarkastycznie.

— Owszem. Jak się teraz czujesz, Miona? Rozmawiałaś z Draco? — spytał Harry, zwracając uwagę na Hermionę, która poczuła, jakby miała zamiar wypluć swoje wnętrzności.

— Co się stało z Draco? — rzuciła Ginny.

— Przesłuchiwałam go. Poszło źle. Krzyczał na mnie. Wróciłam do domu. Nazwał mnie słowem na „sz”. Skaleczyłam się. Całowaliśmy się — wypaliła, nawet się nie zastanawiając. Na szczęście dla niej nie zrozumieli ani słowa.

— Że co? — bąknął Harry.

Hermiona podniosła wzrok, wychodząc ze swojego transu.

— Hm? Nic. Nie martwicie się, już jest wszystko w porządku — wymamrotała.

— To dobrze. A teraz chodźcie, herbaty stygną — powiedziała Ginny i cała trójka poszła do jadalni, gdzie na rozmowie spędzili resztę wieczoru.

Hermiona angażowała się w rozmowę tak bardzo, jak tylko mogła, ale jej umysł nie mógł się powstrzymać przed powracaniem do pocałunku od czasu do czasu.

O dwudziestej pierwszej Hermiona wróciła do mieszkania, czując się trochę bardziej rozbudzona i produktywna niż wcześniej. Luna siedziała na kanapie, czekając na jej powrót.

— Hej, Lu — wyszeptała Hermiona.

— Hej, Miona! Jak minął wieczór? Dobrze, cóż, to dobrze. Jak mnie minął wieczór? Także bardzo dobrze, a teraz GADAJ! — wykrzyknęła.

— Muszę? — jęknęła Hermiona, opadając na sofę.

— Tak! Potrzebuję szczegółów! — załkała Luna.

— W porządku, aportowałam się do Gin, ale wylądowałam na parapecie. Harry zrobił lazanię, ale ją spalił, a potem…

— Nie! Chodzi mi o Draco! — przerwała jej Luna.

— Lu, nawet nie chcę o tym myśleć, nie mówiąc o rozmowie — sapnęła Hermiona.

— Dlaczego nie? Aż tak źle całuje? — Uśmiechnęła się.

— Nie, świetnie całuje! Jest niesamowity, jego usta były… w porządku, co jest ze mną nie tak? Co, do cholery, jest ze mną nie tak, Luna?! — zawołała Hermiona.

— Jesteś zakochana, skarbie. Więc usiądź, wypij wino i porozmawiaj ze mną — odpowiedziała Luna i machnęła różdżką, sprawiając, że na blacie pojawiła się butelka wina i dwa kieliszki.

— Dobra, wiesz wszystko o przesłuchaniu i o tym, jak mnie nazwał. To… naprawdę nie wiem. Myślę, że mogłabym powiedzieć, że go lubię, ale… Mieszkamy obok Draco przez dwa lata i ilość kobiet, które sprowadził do mieszkania i porzucał na następny dzień… nie wiem, czy ja tak nie skończę. Oddałam pocałunek… nic dziwnego, że dziewczyny mdleją na jego widok, bo niesamowicie całuje i… Och, nie umiem tego wyjaśnić… Lepiej będzie, jeśli pozostaniemy przyjaciółmi — rozważała.

— Naprawdę? Tak myślisz? — spytała Luna.

Wiem o tym — odpowiedziała Hermiona.

Rozmawiały jeszcze przez chwilę, zanim poszły spać.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Rozległ się głośny trzask, który obudził Hermionę. Wstała bez wahania i weszła do salonu. Znalazła Ginny stojącą tam, z torbą przewieszoną przez ramię i łzami spływającymi po twarzy. Hermiona rzuciła się do przodu i przytuliła ją, gdy Luna wyszła ze swojego pokoju.

— Gin, co się stało? — zapytała Hermiona, prowadząc ją do kanapy.

— Zrobię kawę — powiedziała Luna, próbując ukryć ziewanie dłonią. Podeszła do blatu i nastawiła wodę w czajniku, podczas gdy Hermiona pocieszała Ginny.

— Ja i Harry pokłóciliśmy się — wymamrotała Ginny, łzy wciąż spływały jej po twarzy.

Hermiona ani Luna nigdy nie widziały jej tak zdenerwowanej. Ginny nigdy nie płakała, z wyjątkiem pogrzebu Freda, a nawet wtedy udało jej się nie załamać i pozostać silną dla swojej rodziny. Ta przed nimi, to była strona Ginny, której żadna z nich nigdy nie widziała i bardzo je to zmartwiło. Gdy Hermiona miała zapytać, co się stało, drzwi otworzyły się gwałtownie, ukazując stojących Draco, Blaise’a i Teo. Blaise trzymał łopatkę, Draco patelnię, a Teo losowy talerz.

— Hej, kuchenni ninja. Co wy wyprawiacie? — zapytała Luna.

— Słyszeliśmy huk! Co się stało? — krzyknął Blaise.

— Ginny aportowała się tutaj. — Hermiona westchnęła, ściskając brzeg nosa.

— Hej… — wymamrotała Ginny, próbując otrzeć łzy.

— Och — jęknął Teo.

Blaise klepnął się ręką w czoło, zapominając o szpatułce, którą walnął się w głowę.

— Auć — wymamrotał.

— Och, ty durniu — mruknęła Luna. — Dobranoc! — Zatrzasnęła im drzwi przed nosem, rozśmieszając dziewczyny. Ponownie otworzyła drzwi i zawołała przez korytarz: — Dobranoc, Dora, kocham cię!

— Ja ciebie też kocham, Odklejona! — odkrzyknął Draco kpiącym tonem.

— ZAMKNIJ SIĘ, FRETKO! — krzyknęła Hermiona.

Na suficie rozległ się huk, a kiedy spojrzały w górę, zobaczyły niebieskie oko i kępkę rudych włosów.

— Czy możecie się zamknąć?! — syknął Ron. — Gin! Wszystko w porządku?

— Tak, tak — mruknęła, wciąż wycierając twarz.

— Powiedz mi… czy muszę przekląć Harry’ego?  — zapytał Ron.

— Nie. — Westchnęła i oparła się o sofę.

— No dobrze, dobranoc.

Dziurę w suficie ponownie zakrył dywanik. Prędzej czy później, muszą ją załatać.

— Więc dlaczego u nas jesteś? — zapytała Hermiona.

— Ponieważ Harry jedzie na tę misję… nie chcę, żeby to robił — wymamrotała Ginny.

— To wszystko? — wypaliła Luna, zanim zdążyła się powstrzymać.

Ginny spojrzała na nią gniewnie i wzruszyła ramionami, podczas gdy Hermiona zerknęła na blondynkę wzrokiem „jesteś głupia czy niesentymentalna”.

— Dlaczego byłaś taka zła? — Hermiona zwróciła się ku Ginny.

— Bo to niebezpieczne i nie chcę, żeby mu się coś stało! — załkała Ginny.

— Wcześniej sobie poradził — odpowiedziała Hermiona.

— Ostatnim razem wrócił do domu ze złamanym nosem i skręconą kostką! — warknęła Ginny, a łzy znowu spływały jej po twarzy.

Luna podała im filiżanki kawy i usiadła obok Ginny, obejmując ją ramieniem.

— To nigdy nie stanowiło problemu. Coś jeszcze się dzieje? — zapytała cicho.

Ginny otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknęła je ponownie i popłynęło więcej łez.

— Nie, nic — wyszeptała.

Po dłuższej rozmowie Hermiona i Luna wróciły do swoich łóżek, a Ginny spała na kanapie.

____________

Witajcie :) mamy czwartek więc pora na kolejny rozdział tłumaczenia. Wiem, że ogólne nastoje dzisiaj nie są zbyt dobre z uwagi na światowe okrucieństwa, ale mimo wszystko chciałam chociaż trochę poprawić Wam humory. To jak udało się?

Myślę, że przeprosiny Draco Wam się spodobały. Ciekawe co będzie, jak pokłócą się bardziej :) W ogóle jestem ciekawa, czy domyślacie się, o co chodzi z Ginny? Napiszcie w komentarzach, zobaczymy, czy macie rację. Bo generalnie wszystko wydaje się tak oczywiste, prawda?

Na kolejny rozdział musicie poczekać do przyszłego czwartku. Niestety mimo szczerych chęci, nie dam rady publikować częściej niż trzy razy w tygodniu, a pozostałe dwa opowiadania również chcę regularnie publikować. System działa, więc nic nie zmieniam. I dzięki, że jesteście tutaj ze mną! :)

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego końca tygodnia. Enjoy!

1 komentarz:

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy