Luna
siedziała na sofie i czytała książkę o chrapaku krętorogim, podczas gdy Teo
leżał na podłodze, denerwując ją i próbując nakłonić do zrobienia czegoś
„zabawnego”. Przewracała oczami lub robiła niegrzeczne gesty w jego stronę,
dopóki się nie poddał i nie zaczął robić najazdu na lodówkę. Hermiona weszła,
wyglądając na zirytowaną.
—
Co się stało, Kosa? — zapytał Teo.
—
Łasic pierwszy i Łasic czwarty z ich cholernym wynalazkiem teleportacyjnym.
Wpadłam do Ginny, by pożyczyć jajka, bo nam się skończyły, i wylądowałam w
toalecie — mruknęła gorzko, potrząsając mokrą głową.
Teo
prychnął, ale szybko zagryzł wargę, gdy Hermiona na niego zerknęła. Rzuciła
zaklęcie osuszające na swoje ubranie i usiadła obok Luny, by przejrzeć kanały w
telewizorze.
—
Wszystko w porządku, Hermiono? — spytała Luna, nie podnosząc wzroku.
—
Po prostu stresujący dzień. — Westchnęła.
—
Och, wiem, o czym mówisz. Dzisiaj musiałem zjeść całą pizzę, bo Blaise mnie
wystawił. — Teo uśmiechnął się złośliwie, jedząc lody czekoladowe z pojemnika.
—
A jednak nadal jesz? — rzuciła Hermiona sarkastycznie.
—
Myślę, że nie rozumiesz, jak działa męski żołądek, Granger. Widzisz, możemy
jeść duże ilości, bez odczuwania czegokolwiek. Jemy jak świnie, więc ledwo mamy
czas na strawienie tego i dlatego możemy jeść dużo. Myślałem, że o tym wiesz,
skoro przyjaźnisz się z Łasicem — powiedział Teo.
Obie
dziewczyny przewróciły oczami i wróciły do oglądania telewizji. Właśnie wtedy
drzwi się otworzyły i weszła Pansy.
—
Ty, przygłupie! — syknęła i uderzyła Teo w głowę.
—
Ała! Za co to było? — jęknął, trzymając się za tył głowy.
—
Wiesz, za co! — warknęła.
—
Tak, ale my nie. Co się stało? — spytała Luna, gdy Pansy usiadła na fotelu.
—
Twój kochany chłopak pomyślał, że zabawnie byłoby użyć niektórych wynalazków
Łasiców i włożyć je do lunchu, który zrobiłam Blaise’owi! Teraz jest dobrze,
ale wciąż przemienia się w różne ptaki! Musiałam go zabrać do Świętego Munga! —
wrzasnęła.
—
Teodor! — krzyknęła Luna, odwracając się, by na niego spojrzeć. Był zajęty
śmiechem i jedzeniem.
—
Brzmisz jak moja matka. — Zachichotał. Jej twarz nabrała powagi i wycelowała w
niego różdżką. — Cholera, zachowujesz się jak moja matka.
Po
dłuższej rozmowie wszedł Draco. Miał na sobie dżinsy i marynarkę, a jego włosy
były starannie ułożone. Hermiona musiała przyznać, że wyglądał… dobrze.
—
Co to za fantazyjne ubrania? — zapytała Pansy.
—
Mam randkę — powiedział.
—
Och, naprawdę? Kim jest ta „szczęściara”? — drażniła się.
—
Nie, żeby to był twój interes, ale to Astoria Greengrass — wymamrotał.
—
Młodsza siostra Daphne? — zapytał Teo i Draco skinął głową. — Cholera, niezła
jest. — Głowa Luny odwróciła się ku niemu. — To znaczy… Właściwie jest dziwna…
Jest niczym w porównaniu do ciebie, kochanie.
Hermiona
wstała i poszła do kuchni, po drodze klepiąc Teo po plecach i mrucząc: „No, to
pojechałeś”.
Nie
rozumiała, dlaczego czuła się, jakby właśnie dostała cios w brzuch i dlaczego
pałała tak silną nienawiścią do tej Astorii? Próbowała otrząsnąć się z tego
uczucia, ale wciąż czuła się okropnie. Może coś jej zaszkodziło.
—
Gdzie ją spotkałeś? — zapytała Hermiona od niechcenia, wracając na sofę z
piwami kremowymi.
—
W Hogwarcie. — Draco uśmiechnął się.
—
Nie, chodzi mi o dzień, kiedy na nią wpadłeś — warknęła.
—
Jest praktykantką w Świętym Mungu — odpowiedział.
—
Dobra, muszę zapytać — czy to jedna z tych dziewczyn, które zaliczysz i
zostawisz, czy naprawdę ją lubisz? — spytała Pansy. — Ponieważ Astoria jest
naprawdę przyzwoitą dziewczyną i nie zasługuje, żebyś jej robił coś takiego.
—
Pansy, pozwól, że ci wyjaśnię, jak działa umysł kobiety — powiedział Draco,
pochylając się nad oparciem sofy i biorąc od Hermiony piwo kremowe.
—
Naprawdę to powiedziałeś? — jęknęła Hermiona.
—
Słuchajcie, możecie myśleć, że nie wiemy, jak działacie, ale wiemy. — Teo
uśmiechnął się.
—
Naprawdę? — zapytała Luna sarkastycznie. — No, dobra, przypuśćmy, że spotykasz
się z Pansy. Pewnego wieczoru wraca z pracy zestresowana i roztrzęsiona. Co
robisz?
—
Współczu… — Draco nie zdążył dokończyć zdania, bo Hermiona uderzyła go w głowę.
—
Dobra, ty i Hermiona jesteście zaręczeni. Ona denerwuje się, że uciekniesz i
zdradzisz ją z inną kobietą. Co wtedy robisz?
—
Uspokajam j…
Kolejny
cios.
—
Nie mogę uwierzyć, że jako dzieciaki musiałyśmy znaleźć jednego z was! —
wykrzyknęła Pansy, a pozostałe dziewczyny skinęły głowami na znak zgody.
—
Tylko tyle przychodzi wam do głowy? — zapytała Hermiona chłopaków.
—
Oczywiście, że nie! Słuchajcie, jeśli kobieta jest zdenerwowana, wiemy, jak ją
pocieszyć, ale nasz sposób jest po prostu… fajniejszy — powiedział Teo.
—
Dobra, oświeć nas — rozkazała Hermiona.
Draco
usiadł i odchrząknął.
—
Dobra. Gdybyś wróciła z pracy w złym humorze, bo byłabyś zestresowana czy coś…
zrobiłbym ci na kolację to, co lubisz i wysłuchałbym, dlaczego jesteś
zdenerwowana. Potem dałbym ci coś, by cię pocieszyć albo spróbować rozśmieszyć.
Moglibyśmy obejrzeć twój ulubiony film czy coś, a potem poszlibyśmy spać —
powiedział Draco.
Trzy
dziewczyny spojrzały na niego zaskoczone, że mógł być tak sentymentalny.
—
To naprawdę bardzo słodkie, Draco — powiedziała cicho Hermiona.
Czuła
się pusta w środku, gdy na niego patrzyła i równocześnie była zmęczona czymś,
czego do końca nie mogła zidentyfikować.
Draco
odchrząknął i wstał.
—
Macie colę? — zapytał.
—
W lodówce — mruknęła Hermiona i zaczęła bawić się włosami.
Po
minucie rozległo się pukanie do drzwi. Nikt nie wszedł, co wszystkich
zaskoczyło. Teo popatrzył na nich i policzył, zanim podszedł otworzyć drzwi.
—
Cześć, Blaise powiedział, że Draco tu będzie… Potem zamienił się w pawia —
powiedział kobiecy głos.
—
Wchodź! — zawołała Luna.
Do
mieszkania weszła młoda dziewczyna o gęstych, brązowych włosach i karmelowych
oczach. Miała na sobie ciemno czerwoną sukienkę koktajlową na cienkich
ramiączkach. Trzymała czarną kopertówkę, która na pierwszy rzut oka Hermiony
wyglądała na bardzo drogą.
—
Cześć, Astoria — przywitał się Draco i pocałował ją w policzek. — Astoria… to
wszyscy. Wszyscy, Astoria.
—
Witaj! — zawołali chórem.
Kiedy
Hermiona obserwowała, jak Draco obejmuje Astorię w talii i całuje ją w
policzek, poczuła, jak krew się w niej gotuje i nie miała pojęcia dlaczego.
Może po prostu popadła w paranoję. Po wojnie chciała mieć pewność, że jej
przyjaciele nie będą cierpieć… Może po prostu poczuła od niej złe wibracje?
—
ZIEMIA DO KOSY! — Pansy wrzasnęła jej do ucha.
Hermiona
podskoczyła i spadła z kanapy, rozśmieszając pozostałych.
—
Co? — warknęła, gdy wstała.
—
Nic, tylko gapiłaś się na drzwi i to było dość przerażające. — Draco uśmiechnął
się.
Astoria uderzyła
go w ramię, więc dał jej kuksańca w żebra. Szturchnęła bok jego twarzy, a on w
zamian uderzył ją w plecy. Hermiona zaczynała się denerwować.
—
Dobra, idźcie już! — powiedziała Luna. — Idźcie, miłego wieczoru!
—
Tak, i pamiętaj, że dzielimy ścianę! — Teo zawołał za nimi.
—
To samo dotyczy ciebie i Luny…
Luna
podniosła się i zatrzasnęła za nimi drzwi, po czym westchnęła i znów usiadła.
Hermiona natomiast wstała i udała się do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi
i opierając się o nie. Dlaczego tak się czuła? Jakby świat wokół niej się
walił, a ona nie miała pojęcia dlaczego. Rozległo się pukanie, więc otworzyła
drzwi i zobaczyła Pansy.
—
Hej — powiedziała.
—
Hej, potrzebujesz czegoś? — zapytała Hermiona.
—
Nie, chciałam się tylko upewnić, że wszystko w porządku — odpowiedziała Pansy.
—
Tak, jest dobrze. — Westchnęła i zmusiła się do uśmiechu.
—
Słuchaj, wiem, że uznasz to za głupotę, ale wysłuchaj mnie. Ty, ze wszystkich
ludzi, powinnaś wiedzieć, że faceci to idioci. Mam na myśli to, że twoimi
najlepszymi przyjaciółmi byli Ron i Harry. Nigdy nie wiedzą, czego chcą, a
najczęściej nie mają pojęcia, czego my pragniemy. Miłość jest uczuciem, a nie
faktem, a uczucia są popaprane. Więc nie pozwól, by cokolwiek powstrzymało cię
przed zrozumieniem wszystkiego. — Pansy posłała jej lekki uśmiech i wróciła do
salonu, by towarzyszyć Lunie.
Hermiona
zamknęła drzwi, usiadła na łóżku i wtedy do niej dotarło, że…
Podkochiwała
się w Draco Malfoyu.
(Co
ty nie powiesz, Sherlocku.)
_______________________
Witajcie :) dzisiaj środa, więc kolejny rozdział opublikowany. Powiem szczerze, że byłam bardzo zła na Draco za to, co zrobił, a Wy? Wam też nie pasuje ta randka z Astorią? Ech, fani dramione nie mają lekko...
Pod poprzednim rozdziałem napisałam, że szykuję dla Was małą niespodziankę. Ta niespodzianka to 11 rozdział To, co najlepsze. Jestem w trakcie tłumaczenia go, więc zapewne w weekend zostanie opublikowany. W związku z tym w piątek nie będzie kolejnego rozdziału Apartamentu 9 i 3/4. Mam też mały dylemat dotyczący dalszych publikacji, ale może w tym temacie Wy mi pomożecie. Na przykład za pomocą naszego Dramionowego discorda. Na grupach i naszych Wattpadach pojawił się link do serwera. Serdecznie zapraszamy!
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego końca tygodnia. Enjoy!
🔥🔥🔥♥️
OdpowiedzUsuń