poniedziałek, 17 stycznia 2022

[T] Apartament 9 i 3/4: Rozdział 1

 

Hermiona Granger siedziała na swoim balkonie z nogami przewieszonymi przez kraty i kieliszkiem wina, spoczywającym w dłoni. Jej współlokatorka, Luna Lovegood (zwana Odklejoną), siedziała ze skrzyżowanymi nogami na tanim, plastikowym stoliku, i malowała paznokcie na różowo i czerwono. Rozmawiały, ale dobiegł je hałas z góry, informujący, że ich przyjaciele, Ron i Neville, również przebywają na balkonie.

— Hej, Miona i Luna! — zawołał Ron.

— Hej, chłopcy, czego tym razem chcecie? — zapytała Hermiona.

— Dlaczego zawsze zakładasz, że czegoś chcemy? — wykrzyknął Neville.

— Ponieważ zazwyczaj tak jest, Sprout! — oświadczyła Luna.

Rozległ się stukot i obie dziewczyny pokręciły głowami. Ronald Weasley i Neville Longbottom byli największym ciężarem na świecie, i często budziły ich głośne huki i trzaski, nawet w środku nocy.

— Bu! — dobiegł je głos.

Odwróciły się i zobaczyły Rona siedzącego na schodach przeciwpożarowych.

— Wiesz, że są przeznaczone do nagłych wypadków — powiedziała Hermiona.

— To nagły wypadek! Skończyła nam się Ognista, macie może? — zapytał z nadzieją.

Hermiona zacmokała i przewróciła oczami. Niechętnie wstała i poszła do kuchni, ale sapnęła z szoku, gdy zobaczyła kogoś z głową w lodówce. Chwyciła różdżkę i nerwowo szturchnęła nią nieproszonego gościa w plecy. Odwrócił się, a ona rzuciła zaklęcie, przewracając go. Wtedy zdała sobie sprawę, że to nikt inny, tylko Draco Malfoy.

— Ej! Za co to było? — jęknął, gdy wstał.

— Ty! Przestań wyjadać nasze jedzenie! — warknęła Hermiona.

— Hej, gdy się tu wprowadziłyście, wiedziałaś, że tu mieszkamy, i zawarliśmy umowę — odpowiedział.

— Nic z tych rzeczy! Raz, przez telefon, powiedziałeś mi, całkowicie nawalony, że zamierzasz przyjść i wyjeść całe nasze jedzenie. Mówiłeś też, że Blaise wymiotował po tym, jak Ron nakłonił go do zjedzenia cebuli — powiedziała.

— O, tak, dobre czasy. — Uśmiechnął się.

Hermiona westchnęła i uderzyła go w ramię, po czym wzięła kilka butelek Ognistej. Zabrała je na balkon, a Draco podążył za nią.

— Proszę, Łasic. — Wręczyła mu alkohol.

— Dziękuję — powiedział i wspiął się z powrotem po drabinie.

W międzyczasie Draco przepchnął się obok Luny i usiadł na krawędzi stołu, sprawiając, że rozmazała sobie paznokcie.

— Draco! — jęknęła.

— Odklejona! — zajęczał. — Co porabiałaś z Kosą?

— Cóż, Fretko, siedziałam, czytając i marząc, że pochodzę z bajki — mruknęła sarkastycznie.

— A ty o czym marzyłaś? — zapytał Hermionę.

— Och, o tobie, oczywiście. — Westchnęła dramatycznie, lekko się uśmiechając. Draco Malfoy drażnił ją najbardziej na świecie i fajnie było sobie z nim pogrywać.

— Ja też o tobie marzyłem, Napuszona.

— Dobrze wiedzieć, albinosie — odpowiedziała i weszła do mieszkania.

Luna spojrzała na Draco i zachichotała, doskonale wiedząc, że ciągłe flirtowanie i droczenie się, to nie tylko zabawa. Gdy skończyła się wojna, Draco i pozostali Ślizgoni przeprosili, i między wszystkimi pojawiła się przyjaźń. Cóż, w przypadku Luny przyjaźń zamieniła się w coś więcej, i miała przeczucie, że tak samo będzie z Draco i Hermioną.

— Z czego się śmiejesz, Odklejona? — zapytał Draco.

— Z niczego. Jest Teo w domu? — szybko zmieniła temat.

— Tak, twoja ukochana Teodora jest w domu — mruknął z niesmakiem.

— Dlaczego mówisz w taki sposób?

— Teo i mnie dzieli ściana. — Skrzywił się i usłyszeli śmiech Hermiony. — Odczep się, molu książkowy!

— Wynoś się z mojego mieszkania, krwiopijco! — zawołała.

— Krwiopijco? — szydził.

— Biorąc pod uwagę, że utrudniasz nam opalanie, daje nam to kilka pomysłów. — Roześmiała się Luna.

Akurat wtedy rozległ się trzask, oznaczający, że ktoś się właśnie aportował. Dwójka blondwłosych dołączyła do Hermiony w salonie, gdzie pojawili się Ginny i Harry.

— Hej! — przywitała się Luna.

— I vice versa — powiedziała Ginny.

— Bongo, Łasica. — Draco skinął głową na powitanie.

— Fretka, miło cię widzieć — odpowiedział Harry, a Hermiona przybiła mu piątkę.

— Już niedługo nie będę Łasicą! — dodała Ginny.

— O, tak, też będziesz Bongo. — Draco uśmiechnął się złośliwie.

— Będzie Dziewczyną Pottera. — Wyszczerzyła się Luna.

— Twoje myślenie, że będę dowodził, jest całkiem zabawne — oświadczył Harry sarkastycznie.

— Dobrze go wyszkoliłaś. — Hermiona uśmiechnęła się i mrugnęła do Ginny.

— Dobra, mam dość, nie mogę znieść przebywania w obecności tylu Gryfonów! Odklejona! Do widzenia — warknął Draco i wyszedł z mieszkania na korytarz, prosto do swojego. Dzielił lokum z Blaise’em i Teo, co było zabawne. Ale męczące. Bardzo męczące. Znalazł Blaise’a i Pansy, siedzących na sofie i próbujących włączyć mugolski telewizor.

— Dlaczego to nie działa? — jęknęła Pansy.

— To nie ma sensu! — krzyknął Blaise.

Draco przewrócił oczami i wziął pilota od Blaise’a. Obrócił go we właściwy sposób, włożył baterie i włączył telewizor.

— Draco! Jesteś geniuszem! — wykrzyknęła Pansy.

— Powiedziano mi to raz czy dwa. — Uśmiechnął się.

— Merlinie, Pansy, nie schlebiaj mu tak — mruknął Blaise.

— Co to było, Raptus? — zapytał Draco.

— Nic — wymamrotał i objął Pansy ramieniem. Gest, oczywiście, zamierzony.

— Tak właśnie myślałem. Biorąc po uwagę, że nie mam zamiaru jeść przypalonego żarcia od Teo…

— SŁYSZAŁEM TO! — dobiegł ich głos z kuchni.

— …chyba zamówię pizzę — kontynuował Draco, jakby Teo się nie odezwał. Przyzwyczaili się do robienia rzeczy po mugolsku i musieli przyznać, że w pewnym sensie to było całkiem zabawne. Draco zamówił cztery pizze Pepperoni i jedną Margaritę, zanim wstąpił do mieszkania obok. Wszedł i podszedł do miejsca, w którym siedzieli.

— Zamówiłem pizze, będą za dziesięć minut, i to nie jest zaproszenie — powiedział, po czym wyszedł.

Hermiona zacmokała i przewróciła oczami.

— Wierzysz mu? — Westchnęła.

— Nie, ale wierzę, że cię lubi. — Ginny uśmiechnęła się.

— Wybaczcie, pójdę zwymiotować do wiadra — powiedział Harry i wstał. Ginny roześmiała się i pociągnęła go z powrotem na krzesło.

— Nie ma takiej opcji! Wciąż nazywa mnie Kosą albo molem książkowym, a ja jego Fretką lub albinosem. To tylko przekomarzanie się i nie ma w tym nic romantycznego — oświadczyła Hermiona.

— Jeśli przez to możesz spać po nocach — mruknęła Luna pod nosem.

— Hej! Przestań, nie ma nic między mną a Fretką — powiedziała Hermiona.

— Przepraszam, co? — zapytał głos. Odwrócili się, ale nikogo tam nie było. — Tutaj, przygłupy! — Udało im się rozpoznać głos Neville’a i dokładnie wiedzieli, skąd dochodzi. Harry i Ginny wstali z krzeseł i podeszli do wyspy, gdzie w suficie znajdowała się mała dziura.

— Cześć, Nev! — zawołał Harry.

— Cześć, wam! O czym rozmawiacie? — zapytał. Ta dziura była tutaj, odkąd się wprowadzili, więc Ron i Neville postanowili wykorzystać to jako sposób na dręczenie dziewcząt. Zwykle zakrywali ją dywanikiem lub wkładali w nią korek, ale wyciągali go za każdym razem, gdy chcieli porozmawiać.

— O tym, jak wiele napięcia seksualnego jest między Kosą a Fretką. — Luna uśmiechnęła się.

— Wal się, Odklejona — wymamrotała Hermiona.

— Och, cóż, ja i Ron założyliśmy się… ja myślę, że będą razem po około pół roku, a on, że wystarczy im tylko kilka miesięcy — powiedział Neville.

— Co zrobiliście?! Co za dupki! — warknęła Hermiona, podchodząc do Harry’ego i Ginny.

W tym samym czasie usłyszeli ciche pukanie do drzwi i zobaczyli głowę Blaise’a.

— Draco mówi, że jeśli zaraz nie przyjdziecie, rzuci na was wszystkich klątwy i sam wszystko zje — powiedział. — Cześć, Sprout!

— Cześć! I czuję się urażony, że zamówiliście pizzę beze mnie i Rona! — załkał.

— Co zrobili?! — stłumiony głos Rona krzyknął dramatycznie.

— Jeśli będziecie wystarczająco szybcy, zostawimy wam kawałek — zawołała Ginny i machnęła na wszystkich obecnych w mieszkaniu dziewczyn. — SZYBKO! SZYBKO! SZYBKO!

Wszyscy wybiegli na korytarz i prosto do chłopaków, a stamtąd w kierunku kuchni, gdzie siedzieli Pansy, Teo i Draco, jedząc pizzę.

— Na brodę Merlina, co wam odwaliło?! — warknął Draco.

— Musimy to wszystko zjeść, zanim Ron i Nev tu dotrą — wyjaśniła Ginny.

Draco uśmiechnął się i potrząsnął głową. Pięć minut później obaj chłopcy weszli do mieszkania. Został tylko jeden kawałek.

— Hej! — jęknął Ron.

— Zjedliście wszystko bez nas! — zapłakał Neville.

Spojrzeli na siebie, a potem na kawałek pizzy. Obaj zanurkowali w jego kierunku, ale nie byli wystarczająco szybcy, bo Pansy chwyciła go i ugryzła.

— Będę z tobą walczył, Mopsiku — syknął Ron.

— Teraz? — Polizała spód pizzy, potem zdjęła dodatki, polizała je i odłożyła. — Chcecie pizzę?

Obaj chłopcy skrzywili się, zanim opadli na kanapę. Nigdy, przez te lata wzajemnej nienawiści, przyjaciele nie myśleli, że kiedykolwiek jeszcze zobaczą się po Hogwarcie. Kto by pomyślał, że będą mieszkać w tym samym budynku (cóż, większość z nich) i będą na tyle dorośli, żeby zapomnieć o przeszłości? Ale rzeczy się zmieniają, podobnie jak ludzie. Nie mogli być szczęśliwsi z powodu tego, jak wszystko się potoczyło.

______________

Witajcie :) tak jak obiecałam, pojawiam się z pierwszym rozdziałem tego opowiadania. Wiem, wszystko jest mega pokręcone, ale gdy za którymś razem się wczytuję w ten tekst, zaczynam więcej ogarniać. Brawa dla tych, którzy ogarną za pierwszym razem. Ta historia po prostu będzie zwariowana i mam nadzieję, że każdemu z Was w jakimś stopniu poprawi humor w poniedziałek.

Kolejny rozdział zapewne pojawi się w środę lub w czwartek. Jeszcze nie wiem, kiedy znajdę czas na tłumaczenie. Mam kolejny ciężki tydzień w pracy, no ale myślę, że może jutro uda mi się coś podziałać.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia. Enjoy!

1 komentarz:

  1. Opowiadanie zaczyna się super 😍 tylko mam osobista nadzieję że dalej nie będzie tyle przezwisk 🤭🤭

    OdpowiedzUsuń

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy