Grupa, z Ronem i Pansy na czele,
pomaszerowała do recepcji.
— Dzień dobry, w czym mogę wam pomóc?
— zapytała kobieta niskim tonem głosu. Na plakietce widniało imię: Natalie.
— Chcemy porozmawiać z Ritą Skeeter,
proszę — powiedziała Pansy.
— A w jakim celu? — Natalie
westchnęła.
— Bo pisze bzdury o mojej młodszej
siostrze i chcę złożyć skargę! — warknął Ron.
— Muszą się państwo umówić na
spotkanie — wyjaśniła kobieta.
— Nie, do cholery! — krzyknął Ron,
przechodząc obok jej biurka i dalej korytarzem, szukając biura. Pozostali szli
za nim.
— Wiesz, Ron, może powinieneś się
trochę uspokoić — zasugerował Neville.
— Zamknij się, Sprout — mruknęła
Pansy, gdy dotarli do biura dziennikarki.
Blaise pchnął drzwi i weszli do
środka. Kobieta o rozjaśnionych blond włosach bazgrała w notesie, ale jej głowa
uniosła się, a na szczupłej twarzy pojawił się diabelski uśmieszek.
— Ach, mogłabyś spojrzeć na to… co my
tu mamy? Prawie Wybraniec, jego przydupasy i kilku przyjaciół ze Slytherinu.
Przyszliście na wywiad? — zapytała, przygotowując pióro i papier.
— Nie! Przyszliśmy tutaj, by złożyć
skargę i kazać ci to zdjąć! — krzyknął Blaise, rzucając gazetę na biurko.
— Ach, widzieliście to? Jeden z moich
najlepszych artykułów. Byłam z niego naprawdę dumna — wyjaśniła.
— To chore, pokręcone, kłamliwe,
okrutne i niesprawiedliwe — powiedział Neville.
— Cóż, nie nazwałabym tego tak —
broniła się.
— Posłuchaj, Skeeter: zdejmiesz ten
artykuł lub napiszesz inny, w którym wyjaśnisz, że się myliłaś. Napiszesz także
przeprosiny dla Ginny i Harry’ego — oświadczyła Pansy.
— A jak nie, to co? — odważyła się.
Wszyscy podnieśli różdżki i wycelowali w nią groźnie. Odkrząknęła i przejrzała
jakieś papiery. — Jestem pewna, że mogę jakoś to załatwić.
— Dobrze. Lepiej, żeby jutro tego nie
było — mruknął Teo.
— Nie mogę tego zrobić, ja… — Ponownie
unieśli różdżki. — Dobrze!
Grupa spojrzała na nią jeszcze raz,
zanim wzięli się za ręce i aportowali z powrotem do mieszkania Hermiony i Luny.
Ginny zasnęła na sofie z głową na kolanach Harry’ego, podczas gdy inni
rozmawiali.
— Jak poszło? — zapytała Hermiona.
— Dowiemy się, jak jutro dostaniemy Proroka Codziennego. — Blaise uśmiechnął
się.
Ginny przetarła oczy i przekręciła
się.
— Witaj, brzuchu Harry’ego. —
Przekręciła się ponownie twarzą do Luny. — Hej, Luna. — Przeciągnęła się i
usiadła. — Witajcie, wszyscy… jak poszło z żukiem?
— Nieźle — powiedział Neville.
— Cóż, to mało powiedziane! Tak, jak
mówiłam — skopaliśmy jej tyłek! — wykrzyknęła Pansy, rozśmieszając wszystkich.
— Dziękuję za to — mruknęła Ginny.
— Zawsze i wciąż… Muszę o coś zapytać
— jestem przydupasem? — zapytał Ron.
— Tak, Łasic, oczywiście, że jesteś
przydupasem. Bongo to chłopiec, który przeżył, a Granger ma mózg. — Draco
uśmiechnął się złośliwie.
— To chyba pierwszy raz, gdy
powiedziałeś o mnie coś miłego — skomentowała Hermiona.
— Nie przyzwyczajaj się do tego —
wymamrotał.
— Właściwie, mi się podobało. Rób to
częściej — odpowiedziała.
— Granger ma też ogromne zęby i ptasie
gniazdo zamiast włosów. Jest wszystkowiedząca i… — przerwał, gdy Ginny, Luna,
Ron i Harry rzucali w niego rzeczami.
— Draco Malfoy ma za dużo żelu we
włosach i wygląda jak wampir. Jest kapryśnym dupkiem i zachowuje się jak
totalny palant, którym jest. — Zachichotała Hermiona.
— Hermiona Granger…
— Och, zamknijcie się oboje! — jęknął
Teo, opadając na fotel obok Luny.
Wszyscy zebrali się razem i rozmawiali
przez resztę wieczoru.
~*~*~*~*~*~*~*~
Następnego dnia Ginny próbowała
posprzątać dom, podczas gdy Harry… nawet nie próbował pomagać. Zaprosiła
Hermionę, Lunę i Pansy, gdy Harry wybierał się do Rona i Neville’a.
— Nie mógłbyś przynajmniej spróbował
pomóc? — fuknęła.
— Hmm, pozwól mi się nad tym
zastanowić. — Wstał i pocałował jej skroń. — Nie. — Po czym poszedł do kuchni.
Ginny jęknęła z frustracji i wepchnęła
odkurzacz do szafki. Opadła na kanapę, zbierając włosy w niechlujny kucyk.
Harry wrócił z uśmieszkiem na twarzy, trzymając dwie butelki kremowego piwa.
Podał jej jedną i usiadł.
— Możesz po prostu zrobić tak —
powiedział i machnął różdżką, składając koce, poprawiając poduszki i prostując
dywan.
— Chciałam spróbować chociaż raz
zrobić to inaczej — warknęła.
— Och, drażliwa. — Zaśmiał się i objął
ją ramieniem. — O co chodzi?
— O nic! — odpowiedziała i zrzuciła
jego rękę, po czym wstała, stawiając butelkę na stoliku do kawy.
Harry westchnął i złapał ją za rękę,
zanim odeszła.
— Proszę, Gin. Nie jesteś sobą, co się
stało? — zapytał szczerze.
— Wszystko jest w porządku. — Ginny
westchnęła i cofnęła rękę.
Harry nie był pewien, co robić. Ginny
wydawała się być trochę niedostępna od kilku dni, ale nie był pewien, co się
stało. Zdecydował, że potrzebuje porady. Hermiona była kobietą. Wiedziała, jak
działał mózg Ginny, prawda? Z drugiej strony, Ron był jej bratem i także mógł
wiedzieć. W końcu zdecydował, że pójdzie do Rona i Neville’a, ponieważ miał
przeczucie, że Hermiona znowu może uderzyć go gazetą za to, że jest
durniem.
— Gin, idę do Rona i Sprouta, za
chwilę wrócę! — zawołał.
W odpowiedzi usłyszał stłumione „jak sobie chcesz” i aportował się.
Wylądował na stole w jadalni.
— Harry! — wrzasnął zszokowany
Neville, odskakując od stołu.
— Dlaczego, do cholery, tu jestem? —
zapytał.
Właśnie wtedy George i Ron wyszli z
sypialni, Ron śmiał się histerycznie, a George chichotał.
— Nowy wynalazek George’a — sprawia,
że pojawiasz się w najbardziej zaskakujących miejscach! — wybełkotał Ron.
Starszy Weasley uśmiechnął się i
pomógł Harry’emu zejść ze stołu. George prowadził sklep po śmierci Freda, ale
od tamtego dnia nigdy się nie śmiał, aż do teraz.
— Bardzo dobre. — Westchnął Harry.
— O co chodzi? — zapytał George.
— O waszą siostrę — odpowiedział.
— Co znowu zrobiłeś?! — zapytał Ron
bardzo zaniepokojonym tonem.
— Och, Ron, dorośnij. Przez cały
tydzień była w złym nastroju i nie wiem dlaczego — powiedział Harry.
— O tak, zawsze co miesiąc jest w złym
humorze — wymamrotał Ron.
— To prawda — George skomentował.
— Jesteście aż tak głupi? — zapytał
sarkastycznie Neville.
— Co? — jęknęli wszyscy trzej.
— Idźcie porozmawiać z Hermioną. —
Westchnął i zakrył twarz dłonią.
Trzej mężczyźni wsiedli do windy, a
potem weszli do mieszkania, gdzie Hermiona robiła papierkową robotę przy stole.
Draco siedział na kanapie, rzucając piłkę tenisową w powietrze i łapiąc ją,
najprawdopodobniej, by zdenerwować Hermionę.
— Hej, chłopaki — wymamrotała.
— Hermiono, Ginny jest bardzo kapryśna
i powiedzieliśmy Harry’emu, że tak się zachowuje co miesiąc. Neville kazał nam
przyjść do ciebie i zapytać, dlaczego jesteśmy idiotami — wyjaśnił George.
— Na brodę Merlina, jesteście
idiotami! — zaśmiała się i weszła do łazienki. Rzucili Draco zmieszane
spojrzenie, ale on tylko się uśmiechnął i potrząsnął głową. Hermiona wyszła i
rzuciła czymś w Rona. Chwycił to i przyjrzał się dokładniej. I wtedy zdał sobie
sprawę, że to paczka podpasek.
— Fuj! — zawołał i rzucił je na
podłogę. — Dlaczego miałabyś… Och — wymamrotali trzej mężczyźni.
Hermiona pokręciła głową i usiadła.
— Zachowuje się tak dłużej niż przez to — powiedział Harry, wskazując na
pudełko na podłodze.
— Cóż, więc jest szansa, że po prostu
byłeś palantem — oświadczył Draco, gdy wstał i podszedł do drzwi. — To na
razie, Koso. — Wycelował w nią pistoletami z palców, na co Hermiona przewróciła
oczami i wróciła do swojej pracy, gdy wyszedł.
— Dobra, co to było? — zapytał Ron.
— Co masz na myśli? — Hermiona
wzruszyła ramionami.
— To wszystko. — Harry naśladował
pistolety z palców. — Możesz to bardziej sprecyzować?
— Co, proszę?
— Draco i Hermiona C-A-Ł-U-J-Ą się na
drzewie! — skandował George.
— Och, zamknij się! — warknęła. —
Umówiliśmy się tylko na kawę.
— Tak, ponieważ nie możecie jej wypić
tutaj — mruknął Harry sarkastycznie.
— To tylko kawa! — ryknęła.
— To randka! — wrzasnęli trzej
mężczyźni.
Hermiona chwyciła różdżkę i
pomaszerowała do przodu, zmuszając ich do wyjścia w pośpiechu. Posłała im
groźne spojrzenia.
— Wynoście się z mojego mieszkania i
przestańcie zmyślać — syknęła, gdy niemal przywarli do ściany i dzieliła ich
jedynie różdżka kobiety.
Mężczyźni gwałtownie skinęli głowami,
a ona cofnęła się, weszła do swojego mieszkania i zatrzasnęła drzwi. Oni
wymienili spojrzenia, po czym w pośpiechu udali się na górę.
_____________
Witajcie :) w sobotni wieczór pora na kolejną dawkę humoru w postaci rozdziału tego opowiadania. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona, że tak gładko poszło z Ritą, a może po prostu zamydliła im oczy i zrobi wszystko po swojemu? Przekonamy się niebawem. W ogóle wy też cieszycie się na tę kawę Draco i Hermiony? Wszyscy wiemy, że to randka, ale oczywiście Hermiona jak zwykle musi mieć swoje zdanie... no ale fani dramione się cieszą, prawda?
Kolejny rozdział pewnie pojawi się we wtorek. Chciałabym trochę nadgonić tłumaczenie, ale zawsze coś mnie spowalnia, to takie denerwujące... no ale może wreszcie uda się zrealizować chociaż część mojego misternego planu.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłej niedzieli! Enjoy!
❤❤
OdpowiedzUsuń