Był skończonym idiotą. Dlaczego myślał, że pójście na kolację
do domu Wybrańców to dobry pomysł? Ich synowie mogli połączyć siły, tworząc
nieco szalone Srebrne Duo, ale on i Potter… to nie ten etap. I nigdy nie
nadejdzie. Miał na sobie blizny po Sectumsempra,
które to potwierdzały. Dlaczego to
robił?
O
tak. Hermiona Granger. Ostatnio wyglądała naprawdę świetnie. A ty masz wielką i
głupią obsesję na jej punkcie.
Stanął przed lustrem, oceniając swój
wygląd. Postanowił założyć szyty na miarę, grafitowy, mugolski garnitur i
jasnoniebieską koszulę. Jego twarz zmarszczyła się, gdy nakładał żel do włosów,
by uzyskać wygląd „obudziłem się właśnie tak”, co w rzeczywistości wymagało
ogromnego wysiłku.
Draco roześmiał się, gdy przypomniał
sobie innego Malfoya, który niedawno stał przed jego lustrem i nakładał żel do
włosów z taką samą starannością, aby zaimponować tej samej kobiecie.
Spojrzał na swoje odbicie poważnym
wzrokiem.
— Posłuchaj, Draco. Nie spierz tego. To
pierwszy raz od dekady, kiedy poczułeś się takim mięczakiem dla dziewczyny i
dziś będziesz cudem męskości. Nie da rady się tobie oprzeć.
Z ostatnim poważnym spojrzeniem pełnym
aprobaty, sięgnął do niezwykle drogie Cote du Rhone i skierował się do kominka.
~*~*~*~*~*~*~*~
Hermiona siedziała w salonie Grimmauld
Place 12, popijając wino, starając się nie rozpaść od buzujących nerwów, w
jakie zamieniło się jej ciało. Marnie jej to szło.
— Hermiono. Uwielbiam cię. Ale jeśli
nie przestaniesz się wiercić i wylejesz wino na moją kanapę, to cię wypatroszę
— powiedziała słodko Ginny. — Merlinie,
musisz go bzyknąć.
— Już to mówiłaś, Ginny. Ale jeśli to nie jest dla ciebie oczywiste, właśnie
próbuję to zrobić.
— Wybaczcie, że przyszedłem wcześniej —
powiedział mężczyzna, który miał idealny, seksowny akcent, a Hermiona szczerze
miała nadzieję, że to nie Draco Malfoy.
Ginny ożywiła się.
— Malfoy!
Tak się cieszę, że przybyłeś właśnie teraz.
Hermiona zarumieniła się bardziej, niż
kiedykolwiek uważała za możliwe. No i
pozamiatane. Nigdy więcej się nie odezwę. Moi uczniowie będą musieli nauczyć
się Legimencji, żebym mogła im przekazać materiał z zajęć.
Draco dołączył do niej na kanapie i
przywitał ją niespodziewanym pocałunkiem w policzek.
— Hermiono, pięknie wyglądasz.
Skreśl
to.
Teraz była czerwona jak burak.
— Ty też wyglądasz niczego sobie.
Boże,
jak ładnie pachniał. Co to za zapach? Esencja Idealnego Mężczyzny?
Uśmiechnął się i przysunął bliżej niej
na kanapie. Ginny przewróciła oczami na tę wymianę zdań.
— Więc Malfoy.. wiedz, że obiecałam nie gadać głupot i nie nazywać cię
„fretką”. Pierwszy raz u nas jesteś?
— Zauważyłem. Jakie to eleganckie z
twojej strony. I tak, nigdy wcześniej tu nie byłem.
— BRUT! ZGNILI ZDRAJCY KRWI ZWIĄZANI ZE
SZLAMAMI!
Oczy Draco szeroko się otworzyły.
— Co to, kurwa, było?
— Portret Walburgi Black —
odpowiedziała beznamiętnie Ginny. — Przeważnie ją ignorujemy.
— DZIEDZIC SZLACHECKIEGO RODU ZALECA
SIĘ DO PODŁEJ SZLAMY! DZIĘKI BOGU, ŻE TWÓJ DZIADEK NIE DOŻYŁ TEGO DNIA!
Draco skrzywił się, odwracając się do
Hermiony, która powstrzymywała śmiech. Spojrzał na nią z zaskoczeniem.
— Jak może ci to nie przeszkadzać?
Hermiona przewróciła oczami.
— Cały czas tu przychodzę. W pewnym
momencie wszystkie rasistowskie teksty, które wypowiada, stały się zabawne.
Draco wyglądał na zaskoczonego.
— Zakładam, że mówi o tobie i mnie.
Skąd mogłaby to wiedzieć?
— Nie mam pojęcia, co zrobiła, zanim
umarła, ale muszę przyznać starej wiedźmie, że miała szalone umiejętności.
Draco uśmiechnął się i położył rękę za
nią na kanapie. Hermiona wzięła łyk wina na odwagę i odwzajemniła uśmiech.
Przysunął dłoń bliżej, by musnąć jej ramię, jego wzrok był utkwiony w jej
różowych ustach w kształcie kokardy, mokrych od wina, które piła. Wysunęła
język, by oblizać wargi.
O
Merlinie, chciałbym…
— ŚMIESZ MIEĆ ROZPUSTNE FANTAZJE O
CHOLERNEJ, BRUDNEJ DZIWNE W DOMU MOICH PRZODKÓW, TY ŚMIECIU I ZDRAJCO KRWI!
Przerażenie Draco na temat absolutnie trafnej analizy jego stanu psychicznego
przez portret było widoczne po wyrazie jego twarzy. Jego rumieniec dał
Hermionie popalić. Natychmiast odskoczy, wyjmując rękę zza kanapy i kładąc ją
na kolanach.
Ginny zachichotała z nieskrywaną
radością.
— Ta stara suka jest zabawna, prawda?
Ale nie martw się. Ona sama w sobie nie potrafi „czytać w myślach”. Po prostu
ma ten bezbożny talent do wyczuwania
zdrajców krwi mieszkających pod jej dachem — poinformowała go ćwierkającym
tonem głosu. — Wybaczcie, muszę sprawdzić pieczeń.
Po czym wyszła z pokoju, podskakując.
Hermiona nieśmiało zagryzła wargę.
Draco zmrużył oczy i potarł twarz, zanim odważył się na nią spojrzeć.
— Chyba jesteśmy kwita.
Uśmiechnął się do niej.
Roześmiała się.
— Chyba trochę się lubimy, co?
On też się uśmiechnął i wsunął luźny
kosmyk włosów za jej ucho.
— Tak. Chyba się lubimy.
Jego palce powędrowały w dół jej szyi.
Pochylił się i zamknął oczy. Ich usta były tak blisko, że w końcu miały się
zetknąć. Tak blisko…
— OŚMIELASZ
SIĘ DOTYKAĆ TEJ OBRAŹLIWEJ, MAŁEJ DZIWKI W DOMU BLACKÓW! OŚMIELASZ SIĘ NAZYWAĆ SIĘ
CZYSTOKRWISTYM, GDY TAK NISKO UPADŁEŚ!
Draco odsunął się z frustracji i potarł
twarz.
— Trzeba coś zrobić z tym wścibskim, starym
nietoperzem.
Hermiona się roześmiała.
— Możemy użyć zaklęcia wyciszającego,
ale nie działa długo. Zajmę się tym.
Gdy szła w stronę obrazu, Draco musiał
się powstrzymać od gapienia się na jej tyłek w pół kroku, aby zmarła pani Black
nie wyjawiła jego niecnych myśli Merlinowi i całemu światu.
Sieć Fiuu ożyła i do salonu wszedł
Harry Potter z przytłoczonym wyrazem twarzy.
— Ech. Hej, Malfoy.
Wykonał lekki ruch ręką, który mógł być
machnięciem, zdjął kurtkę i usiadł na krześle obok Draco.
Ginny pojawiła się z dwoma kieliszkami
wina.
— Wydawało mi się, że słyszałam, jak
wchodzisz. Okropnie wyglądasz.
— Dziękuję ci, moja droga żono. Cieszę
się, że po piętnastu latach małżeństwa wciąż jest żar między nami — powiedział
Harry beznamiętnie, przyjmując kieliszek wina od Ginny.
Draco przyjął drugi i stłumił chęć
wlania całej zawartości do gardła jednym haustem.
— Gdzie jest Hermiona? — zapytał Harry.
— Poszła rzucić zaklęcie wyciszające na
portret mojej kochanej, starej ciotki.
Harry skinął głową.
— Powinno działać przez godzinę.
Draco pokręcił głową, dziwiąc się, że
ktoś może żyć z tak obraźliwym artefaktem.
— Jesteś szefem Departamentu
Przestrzegania Prawa Czarodziejów, Potter. Dlaczego nie możesz wezwać kogoś,
kto mógłby usunąć to paskudztwo?
Harry wzruszył ramionami.
— Szczerze mówiąc, w tym momencie to
trochę biały szum. To tak, jakbyś miał rybkę, o którą w ogóle nie dbasz, a
najgorsze, co musisz robić, to pamiętać o karmieniu jej. Taki rodzaj dynamiki.
Draco przewrócił oczami i mruknął pod
nosem:
— Wariaci.
Sieć Fiuu ożyła, ogłaszając przybycie
Rona i Susan Weasley z domu Bones. Oczy Draco rozszerzyły się na widok gości.
Nie zdawał sobie sprawy, że to impreza Złotego Trio, na którą wpadł.
Właśnie
tego potrzebowałem. Byłego chłopaka dziewczyny, która mi się podoba, który mnie
nienawidzi i jest tu, żeby patrzeć jak się rozbijam i płonę.
_____________
Witajcie :) w sobotnie popołudnie zapraszam na nowe rozdziały tłumaczenia. Przed nami kolejne trzy, reszta pojawi się w maju. Nie przedłużając, zapraszam na kolejny. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)