Hermiona
siedziała przy biurku, relaksując się z filiżanką herbaty po zajęciach.
Odchyliła się na krześle, z rozmarzeniem myśląc o kolacji z Draco dwa wieczory
temu. Nigdy się nie spodziewała, że będzie jej się tak dobrze z nim rozmawiało.
I był jak… książę z bajki. Rozśmieszał ją, a sposób w jaki na nią patrzył… No i już. Mokre majtki.
—
Co tam, moja ninjo?
—
Och!
Odchylając
się na krześle, Hermiona zbliżyła się do ponownego
rozlania herbaty.
—
Harry! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś tak się nie zakradał? Kupię ci
pieprzony dzwoneczek na Gwiazdkę.
—
Oceniasz wypracowania? Jakieś prace moich dzieciaków na tej stercie?
Harry
zignorował ją i podszedł do krzesła naprzeciwko niej, usiadł, niepewnie
opierając stopy na jej biurku.
—
Co tu robisz?
—
Pomyślałem, że wpadnę i zobaczę, czy nie chciałabyś czegoś przekąsić. Ginny
jest na wieczorze panieńskim jednej ze swoich dawnych przyjaciółek z Harpii.
Nudzę się.
—
Cóż, dziękuję, że mnie wybrałeś. Skończę herbatę i możemy iść.
Oparł
dłonie na tyle głowy i uśmiechnął się do niej.
—
Co?
Zmrużył
oczy, a jego uśmieszek się pogłębił.
—
No co?
—
Zgadnij, na kogo dzisiaj wpadłem.
—
Nie gram w tę grę.
—
Jego imię zaczyna się na „D”, twarz tchórzofretki, ma za dużo kasy, a jego syn
to napalony potworek.
Hermiona
przewróciła oczami.
—
Nadal nie jesteś zabawny.
—
Zjadłaś z nim kolację.
—
Tak.
—
Lubisz go.
Hermiona
spojrzała na niego z politowaniem.
—
Co się stało z „nie chcę nic wiedzieć”? Próbujemy być…
—
Dyskretni. Jasne, zrozumiałem. Malfoy powiedział to samo. Głośno i wyraźnie.
—
Więc dlaczego o tym rozmawiamy? W szkole pełnej uzdolnionej magicznie
młodzieży, która może nas podsłuchiwać?
—
Bo to sprawia, że czujesz się niekomfortowo, co oznacza, że możesz więcej wypić
przy kolacji, a poza tym będę mógł cię przekonać do naśladowania Minervy.
—
Zrobisz wszystko, żeby mnie wylali,
prawda?
—
Co mogę powiedzieć? Tęsknię za moją biurową żoną. — Harry zdjął nogi z biurka.
— Szybko wypij tę cholerną herbatę. Nie mam całego wieczoru.
Hermiona
przewróciła oczami.
—
Oto i on — mój biurowy mąż.
~*~*~*~*~*~*~*~
Harry
i Hermiona siedzieli w Trzech Miotłach, zajadając się rybą z frytkami.
—
Wpadniesz na kolację w ten weekend? Ginny robi pieczeń — zapytał Harry,
popijając Ognistą Whisky.
Hermiona
skinęła głową.
—
Myślałam… żeby może…
—
Zapytać pewnego blond durnia, czy też chce przyjść?
Hermiona
westchnęła.
—
Myślisz, że to za wcześnie?
Harry
pokręcił głową.
—
Nie z nim. Oboje jesteście dorośli. Nie musicie udawać, że lubicie się mniej niż w rzeczywistości. Bo ty z pewnością mu się podobasz.
Oczy
Hermiony się rozszerzyły.
—
Naprawdę? Skąd to wiesz? Powiedział coś?
Harry
się zaśmiał.
—
Spokojnie, Lavender Brown.
Hermiona
warknęła.
—
Nigdy w życiu.
—
Niedługo będziecie się całować publicznie i będziesz go nazywać „Dracusiem”.
—
Jesteś idiotą. I nie zasługujesz na mnie.
Hermiona
skupiła uwagę na swoim drinku.
—
Po prostu się droczę. A odpowiadając na twoje pytanie… To męska intuicja.
Widzę, że go kręcisz. Powinnaś go zaprosić. Spodobałoby mu się to.
—
Ale czy by chciał? Mógłby mu się spodobać wieczór pełen żartów o fretkach w
domu Harry’ego i Ginny Potterów jako tła naszej drugiej randki?
Harry
wzruszył ramionami.
—
Równie dobrze powinnaś po prostu to zrobić. Zobaczysz, jak dogada się z twoimi
przyjaciółmi. Prawdopodobnie to będzie katastrofa, ale lepiej wiedzieć
wcześniej niż później, prawda?
Hermiona
postukała palcami o blat, wpatrując się z zamyśleniem w dal.
—
To wydaje się całkowitym przeciwieństwem dyskretności.
—
Obiecuję być bardzo dyskretny.
Hermiona
zmrużyła oczy i wskazała na niego palcem.
—
To przestań paplać.
—
Oczywiście.
—
Ginny też.
—
Och, hej. Nie mogę zagwarantować…
—
Przestańcie. Paplać. Albo obleję
wasze dzieci.
Harry
zmrużył oczy.
—
Nie zrobiłabyś tego.
Hermiona
wzruszyła ramionami.
—
Najwyraźniej podoba mi się Draco Malfoy. Kto wie, do czego jeszcze jestem
zdolna.
~*~*~*~*~*~*~*~
Draco
z malejącym zainteresowaniem wertował dziesiątki nudnych dokumentów dotyczących
zarządzania majątkiem Malfoyów. Czytanie tych rzeczy całkowicie go otępiało,
ale prawnik nalegał, aby przejrzał je przed złożeniem na nich podpisu. Jednak
dziś to graniczyło z cudem.
Wszystko,
o czym mógł myśleć, to swobodny śmiech Hermiony Granger. Sposób, w jaki jej
włosy kontrastowały z jasną skórą, sprawiając, że wyglądała jak szczególnie
kuszący deser. I to jak delikatna skóra jej dłoni była ciepła pod jego ustami.
Do diabła. Blaise miał rację.
Jestem zadurzony.
Tamtego
wieczoru przeszła mu przez myśl chęć pocałowania jej, jednak mógłby ją
odstraszyć. Chciał wysłać jej sowę, gdy tylko wrócił do domu, aby umówić się na
kolejną randkę, ale wiedział, że to mogłaby go uznać za żałosnego desperata.
Gdyby pragnęła żałosności i
desperacji, nigdy nie zerwałaby z Weasleyem. Minęło kilka dni. To nie za wcześnie, prawda? Mógł znów zaprosić
ją na randkę, nie ukrywając erekcji w spodniach, prawda?
Ledwie
zaczął pisać do niej list, gdy na jego biurku wylądowała płomykówka z kopertą
zabezpieczoną pieczęcią Hogwartu. W liście było napisane:
Draco,
zastanawiałam się, czy masz jakieś
plany na sobotni wieczór. Harry i Ginny chcieliby zaprosić nas na kolację.
Jeśli nie możesz, to nic się nie
dzieje. Ale powinieneś wiedzieć, że namówiłam Harry’ego i Ginny by przestali
paplać, co jest niemałym wyczynem. Byłoby wstydem nie skorzystać z tej rzadkiej
okazji.
Twoja,
Hermiona
Draco
uśmiechnął się, odchylając się na krześle. Choć kolacja z Potterami nie była
dokładnie tym, co planował na ich drugą randkę, wziął to za pozytywny znak.
Oznaczało to, że lubiła go na tyle, by zabrać go to swoich przyjaciół… tych debili,
którymi byli.
I
podpisała list „Twoja”. Poczuł rumieniec na twarzy na myśl o tym, że ma do niej
jakiekolwiek prawa. Nie to miała na
myśli, głupku. To tylko miłe zakończenie listu.
Draco
westchnął. Do czego to doszło, że uważał wieczór z Potterami za najwspanialszą
rzecz na świecie? Pokręcił głową z głupkowatym uśmieszkiem przyklejonym do
twarzy.
Hermiono,
byłbym nieuprzejmy, gdybym
pozwolił, aby twoje tytaniczne osiągnięcie, jakim jest sprawienie, że Wybraniec
i Jego Towarzyszka będą zachowywać się przyzwoicie przez jeden wieczór, poszło
na marne.
Z przyjemnością do Was dołączę.
Twój,
Draco
Draco
uśmiechnął się, gdy odesłał list i uderzył czołem o biurko.
Skończony. Kurwa. Idiota.
___________
Witajcie :) kolejne dwa rozdziały to zapowiadana kolacja, a tam działo się wiele, ale o tym zapewne w weekend. Mam nadzieję, że lubicie tę historię, bo tłumaczę ją głównie dla Was. Dajcie chociaż jakiś znak, że czytacie.
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego końca tygodnia. Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)