czwartek, 24 kwietnia 2025

[T] Hot for Teacher: Męska intuicja

 

Hermiona siedziała przy biurku, relaksując się z filiżanką herbaty po zajęciach. Odchyliła się na krześle, z rozmarzeniem myśląc o kolacji z Draco dwa wieczory temu. Nigdy się nie spodziewała, że będzie jej się tak dobrze z nim rozmawiało. I był jak… książę z bajki. Rozśmieszał ją, a sposób w jaki na nią patrzył… No i już. Mokre majtki.

— Co tam, moja ninjo?

Och!

Odchylając się na krześle, Hermiona zbliżyła się do ponownego rozlania herbaty.

— Harry! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś tak się nie zakradał? Kupię ci pieprzony dzwoneczek na Gwiazdkę.

— Oceniasz wypracowania? Jakieś prace moich dzieciaków na tej stercie?

Harry zignorował ją i podszedł do krzesła naprzeciwko niej, usiadł, niepewnie opierając stopy na jej biurku.

— Co tu robisz?

— Pomyślałem, że wpadnę i zobaczę, czy nie chciałabyś czegoś przekąsić. Ginny jest na wieczorze panieńskim jednej ze swoich dawnych przyjaciółek z Harpii. Nudzę się.

— Cóż, dziękuję, że mnie wybrałeś. Skończę herbatę i możemy iść.

Oparł dłonie na tyle głowy i uśmiechnął się do niej.

— Co?

Zmrużył oczy, a jego uśmieszek się pogłębił.

No co?

— Zgadnij, na kogo dzisiaj wpadłem.

— Nie gram w tę grę.

— Jego imię zaczyna się na „D”, twarz tchórzofretki, ma za dużo kasy, a jego syn to napalony potworek.

Hermiona przewróciła oczami.

Nadal nie jesteś zabawny.

— Zjadłaś z nim kolację.

— Tak.

— Lubisz go.

Hermiona spojrzała na niego z politowaniem.

— Co się stało z „nie chcę nic wiedzieć”? Próbujemy być…

— Dyskretni. Jasne, zrozumiałem. Malfoy powiedział to samo. Głośno i wyraźnie.

— Więc dlaczego o tym rozmawiamy? W szkole pełnej uzdolnionej magicznie młodzieży, która może nas podsłuchiwać?

— Bo to sprawia, że czujesz się niekomfortowo, co oznacza, że możesz więcej wypić przy kolacji, a poza tym będę mógł cię przekonać do naśladowania Minervy.

Zrobisz wszystko, żeby mnie wylali, prawda?

— Co mogę powiedzieć? Tęsknię za moją biurową żoną. — Harry zdjął nogi z biurka. — Szybko wypij tę cholerną herbatę. Nie mam całego wieczoru.

Hermiona przewróciła oczami.

— Oto i on — mój biurowy mąż.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Harry i Hermiona siedzieli w Trzech Miotłach, zajadając się rybą z frytkami.

— Wpadniesz na kolację w ten weekend? Ginny robi pieczeń — zapytał Harry, popijając Ognistą Whisky.

Hermiona skinęła głową.

— Myślałam… żeby może…

— Zapytać pewnego blond durnia, czy też chce przyjść?

Hermiona westchnęła.

— Myślisz, że to za wcześnie?

Harry pokręcił głową.

— Nie z nim. Oboje jesteście dorośli. Nie musicie udawać, że lubicie się mniej niż w rzeczywistości. Bo ty z pewnością mu się podobasz.

Oczy Hermiony się rozszerzyły.

— Naprawdę? Skąd to wiesz? Powiedział coś?

Harry się zaśmiał.

— Spokojnie, Lavender Brown.

Hermiona warknęła.

Nigdy w życiu.

— Niedługo będziecie się całować publicznie i będziesz go nazywać „Dracusiem”.

— Jesteś idiotą. I nie zasługujesz na mnie.

Hermiona skupiła uwagę na swoim drinku.

— Po prostu się droczę. A odpowiadając na twoje pytanie… To męska intuicja. Widzę, że go kręcisz. Powinnaś go zaprosić. Spodobałoby mu się to.

— Ale czy by chciał? Mógłby mu się spodobać wieczór pełen żartów o fretkach w domu Harry’ego i Ginny Potterów jako tła naszej drugiej randki?

Harry wzruszył ramionami.

— Równie dobrze powinnaś po prostu to zrobić. Zobaczysz, jak dogada się z twoimi przyjaciółmi. Prawdopodobnie to będzie katastrofa, ale lepiej wiedzieć wcześniej niż później, prawda?

Hermiona postukała palcami o blat, wpatrując się z zamyśleniem w dal.

— To wydaje się całkowitym przeciwieństwem dyskretności.

— Obiecuję być bardzo dyskretny.

Hermiona zmrużyła oczy i wskazała na niego palcem.

— To przestań paplać.

— Oczywiście.

— Ginny też.

— Och, hej. Nie mogę zagwarantować…

— Przestańcie. Paplać. Albo obleję wasze dzieci.

Harry zmrużył oczy.

— Nie zrobiłabyś tego.

Hermiona wzruszyła ramionami.

— Najwyraźniej podoba mi się Draco Malfoy. Kto wie, do czego jeszcze jestem zdolna.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco z malejącym zainteresowaniem wertował dziesiątki nudnych dokumentów dotyczących zarządzania majątkiem Malfoyów. Czytanie tych rzeczy całkowicie go otępiało, ale prawnik nalegał, aby przejrzał je przed złożeniem na nich podpisu. Jednak dziś to graniczyło z cudem.

Wszystko, o czym mógł myśleć, to swobodny śmiech Hermiony Granger. Sposób, w jaki jej włosy kontrastowały z jasną skórą, sprawiając, że wyglądała jak szczególnie kuszący deser. I to jak delikatna skóra jej dłoni była ciepła pod jego ustami.

Do diabła. Blaise miał rację. Jestem zadurzony.

Tamtego wieczoru przeszła mu przez myśl chęć pocałowania jej, jednak mógłby ją odstraszyć. Chciał wysłać jej sowę, gdy tylko wrócił do domu, aby umówić się na kolejną randkę, ale wiedział, że to mogłaby go uznać za żałosnego desperata.

Gdyby pragnęła żałosności i desperacji, nigdy nie zerwałaby z Weasleyem. Minęło kilka dni. To nie za wcześnie, prawda? Mógł znów zaprosić ją na randkę, nie ukrywając erekcji w spodniach, prawda?

Ledwie zaczął pisać do niej list, gdy na jego biurku wylądowała płomykówka z kopertą zabezpieczoną pieczęcią Hogwartu. W liście było napisane:

 

Draco,

zastanawiałam się, czy masz jakieś plany na sobotni wieczór. Harry i Ginny chcieliby zaprosić nas na kolację.

Jeśli nie możesz, to nic się nie dzieje. Ale powinieneś wiedzieć, że namówiłam Harry’ego i Ginny by przestali paplać, co jest niemałym wyczynem. Byłoby wstydem nie skorzystać z tej rzadkiej okazji.

Twoja,

Hermiona

 

Draco uśmiechnął się, odchylając się na krześle. Choć kolacja z Potterami nie była dokładnie tym, co planował na ich drugą randkę, wziął to za pozytywny znak. Oznaczało to, że lubiła go na tyle, by zabrać go to swoich przyjaciół… tych debili, którymi byli.

I podpisała list „Twoja”. Poczuł rumieniec na twarzy na myśl o tym, że ma do niej jakiekolwiek prawa. Nie to miała na myśli, głupku. To tylko miłe zakończenie listu.

Draco westchnął. Do czego to doszło, że uważał wieczór z Potterami za najwspanialszą rzecz na świecie? Pokręcił głową z głupkowatym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.

 

Hermiono,

byłbym nieuprzejmy, gdybym pozwolił, aby twoje tytaniczne osiągnięcie, jakim jest sprawienie, że Wybraniec i Jego Towarzyszka będą zachowywać się przyzwoicie przez jeden wieczór, poszło na marne.

Z przyjemnością do Was dołączę.

Twój,

Draco

 

Draco uśmiechnął się, gdy odesłał list i uderzył czołem o biurko.

Skończony. Kurwa. Idiota.

___________

Witajcie :) kolejne dwa rozdziały to zapowiadana kolacja, a tam działo się wiele, ale o tym zapewne w weekend. Mam nadzieję, że lubicie tę historię, bo tłumaczę ją głównie dla Was. Dajcie chociaż jakiś znak, że czytacie.

Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego końca tygodnia. Enjoy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy