—
Musisz kogoś bzyknąć — oświadczyła Ginny.
Hermiona
zakrztusiła się piwem kremowym.
—
Ginny, mów ciszej.
Hermiona
siedziała z Harrym i Ginny przy stoliku w Trzech Miotłach. Chociaż był weekend
i lokal nie świecił pustkami, Ginny miała tendencję do mówienia o kilka
decybeli głośniej niż było to konieczne.
—
Kiedy ostatnio to robiłaś?
—
Skąd ci się to wzięło, Ginny?
Hermiona
nie miała ochoty odpowiadać na to pytanie, bo odpowiedź brzmiała: dawno temu.
—
Jesteś niespokojna. I spięta. No i praktycznie znęcasz się nad tym piwem kremowym — Harry odpowiedział za żonę.
Hermiona
niebezpiecznie zmrużyła oczy.
—
Harry, wbijasz mi nóż w plecy?
—
Nie myli się, Hermiono! Powinnaś pić
to piwo, a nie obciągać.
Harry
zaśmiał się z wulgarnego żartu żony.
—
Oboje jesteście tacy idealni, że aż mi niedobrze.
—
Mówię tylko, że nie dziwię się, że
twoi uczniowie mają o tobie niegrzeczne myśli.
Harry
i Ginny wybuchli śmiechem.
Hermiona
rzuciła spojrzenie przepełnione najgłębszą nienawiścią.
—
Brak mi słów. Jesteście przezabawni. Nic dziwnego, że Albus to taki mały gówniarz.
—
Tak, tak, tak, słyszeliśmy to już wcześniej. Jak poszło, Ginny? — Głos
Harry’ego zmienił się w falset.
—
Nie mogę uwierzyć, że wy macie takiego
małego terrorystę jak Albus, a Malfoy spłodził tak słodkie dziecko.
Ginny
się roześmiała.
—
No tak, bo Scorpius Malfoy to uosobienie niewinności. Słodki aniołek
zesłany z niebios. Dar dla ludzkości. Oprócz tego, że… chciał się do ciebie dobrać, Hermiono.
Szczekający
śmiech Harry’ego i Ginny rozbrzmiał w tawernie.
—
Przypomnijcie mi, dlaczego wciąż się
z wami zadaję? — zapytała Hermiona, przewracając oczami. — I nie mów nic o Scorpiusie Malfoyu. To miły chłopiec, ma
tylko… nadaktywną wyobraźnię.
—
Nawiasem mówiąc, słyszeliśmy o
rysunku — rzekł Harry beznamiętnie, co wywołało u Ginny parsknięcie.
Hermiona
rzuciła fałszywie słodki uśmiech.
—
A czy wiesz, że wasz dzieciak był w
to zamieszany?
—
Och, jasne. Sluggy wysłał nam sowę. Opowiedział o wszystkim. Podobno McGonagall
musiała wezwać Malfoya na spotkanie
rodzica z nauczycielami? — dopytywał Harry, nie mogąc ukryć rozbawienia na
twarzy.
Hermiona
się zarumieniła.
—
To było upokarzające. Dla wszystkich zaangażowanych
stron. To coś, o czym już nigdy
więcej nie będziemy rozmawiać.
Rzuciła
parze ostrzegawcze spojrzenie.
—
Niech ci będzie. A co do tego bzykania… — zaczęła Ginny.
—
Och, do kurwy nędzy, dajcie spokój!
—
Język, Granger.
Hermiona
zatrzymała się z piwem kremowym w połowie drogi do ust. Znała ten głos. Ten
niebezpieczny, łagodny ton, który tak grzesznie nazywał ją „profesor Granger”. Być może myślała o tym w wannie wczoraj
wieczorem.
—
Malfoy! Co ty robisz w Hogsmeade?
Hermiona
zarumieniła się za drinkiem.
—
Miałem spotkanie z moim prawnikiem. Pomyślałem, że wpadnę na kufel piwa, zanim
wrócę do Dworu.
Spojrzał
na Granger z odrobiną rozbawienia. Podobało mu się, jak się rumieniła po
spożyciu niewielkiej ilości alkoholu.
Odwrócił
się w stronę Harry’ego i skinął głową.
—
Potter.
Harry
odpowiedział tym samym.
—
Malfoy.
Draco
powtórzył gest, patrząc na żonę Harry’ego.
—
Ginny.
Ta
przytaknęła.
—
Fretko.
Między
nimi wytworzyła się dziwna serdeczność, ponieważ ich synowie byli nierozłączni.
Ginny
dostrzegła, że Hermiona rumieni się za swoim kuflem piwa i że Malfoy patrzy na
nią z wyraźnym zainteresowaniem.
—
Dołącz do nas, dobrze? Właśnie rozmawialiśmy o twoim kochanym synu.
Hermiona
kopnęła Ginny pod stołem.
—
Chętnie. Znaczy… o ile nie przeszkadzam.
Zwrócił
się do Hermiony.
Pokręciła
głową.
—
Oczywiście, że nie, proszę, siadaj.
Przesunęła
się, żeby zrobić mu miejsce. Kiedy usiadł obok niej, nagle poczuła niewypowiedziane
gorąco. Naprawdę powinna porozmawiać z Madame Rosmertą o piekielnej
temperaturze w lokalu.
Draco
przerwał napięcie.
—
Domyślam się, że wy dwoje szydziliście z Granger za dość niezdarną próbę
uwiedzenia jej przez mojego syna.
—
Dobrze zakładasz — potwierdziła Ginny.
—
Nie mogę za to wystarczająco przeprosić. — Zwrócił się do Hermiony. — Musi
nauczyć się subtelności, kiedy zdobywa się względy kobiety.
—
Subtelności? — zapytała Ginny. — Chyba to mało
subtelne pisać nauczycielce, że „nie może się doczekać, żeby zobaczyć jej
wspaniałe piersi”?
Kopnięcia, kopcięcia, wiele kopnięć
pod stołem od Hermiony.
Draco
się roześmiał.
—
Teraz to żenujące, ale mam nadzieję, że pewnego dnia będziemy mogli się z tego
śmiać.
Hermiona
skinęła głową.
—
Jestem pewna, że tak będzie.
—
Jebać to. Ja nawet teraz się z tego
śmieję — wtrąciła Ginny.
Draco
przewrócił oczami.
—
Zaczynam podejrzewać, że Scorpius byłby lepszym Gryfonem, skoro najwyraźniej ma
tendencję do bezpośredniości, którą tak lubicie. Nie mam pojęcia, skąd mu się to wzięło.
Hermiona
uśmiechnęła się złośliwie.
—
Nie jestem pewna, czy cokolwiek ma po
tobie.
Draco
spojrzał na nią uważnie i odwzajemnił uśmieszek.
—
Bardzo zabawne, Granger… czy może profesor
Granger?
No i pozamiatane. Zacznę nosić
dodatkową parę majtek w torebce, gdy kiedykolwiek będę musiała spotkać się z
tym mężczyzną.
—
Nie jesteśmy w szkole, więc „Granger” wystarczy — odpowiedziała.
Draco
skinął głową, nie odrywając wzroku.
—
Granger, myślałem, że podczas naszej ostatniej rozmowy ustaliliśmy, że nie
potrafisz mnie nie obrażać, gdy
jestem w twojej obecności. I tak dobrze
przeprosiłaś. Jeśli nie będziesz ostrożna, zranisz moje uczucia.
Uśmiechnął
się krzywo.
Hermiona
odwzajemniła gest.
—
Myślę, że twoje ego to udźwignie. I
nie jest tajemnicą, że Scorpius bardzo się od ciebie różni.
—
Oczywiście. Na przykład jestem zdecydowanie
lepszy w podrywaniu kobiet.
Hermiona
się zarumieniła.
—
Naprawdę wolałabym zapomnieć o całej sprawie.
—
Ja też. Powinienem już wracać do Dworu. — Wstał, kiwając głową Harry’emu i
Ginny. — Potter. Ginny. — Odwrócił się do Hermiony i powstrzymał uśmiech. —
Granger. Może wkrótce na ciebie wpadnę.
Hermiona
przytaknęła.
—
Tak. Do zobaczenia wkrótce. Może.
Draco
wyszedł z pubu, lekko się chełpiąc.
Harry,
który milczał przez cały czas, wybierając zamiast tego użycie swoich pajęczych
zmysłów aurora, by uważnie obserwować interakcję, w końcu się odezwał.
—
Co. To. Było. Do. Cholery?
—
Ale co? — zapytała Hermiona, wciąż się rumieniąc.
—
To całe „haha Malfoy, jesteś taki niedobry”, co właśnie robiłaś? — mruknął
słodkim dziewczęcym głosikiem Hermiony, trzepocząc rzęsami i uśmiechając się
kobieco.
—
Wcale że nie! — Hermiona prychnęła z
oburzeniem.
—
Oczywiście, że robiłaś. Ale mam dobrą wiadomość, jeśli chcesz kogoś bzyknąć, on chętnie ci w tym pomoże — rzuciła
Ginny, wskazując na drzwi, przez które niedawno wyszedł Malfoy.
—
Wy dwoje jesteście obrzydliwi. To ojciec ucznia. W ogóle nie jestem nim
zainteresowana.
Harry
przyjął formalny, biznesowy ton.
—
Zauważ, Hermiono, że powodem, dla którego tak uroczo skłamałaś na temat tego,
dlaczego nie chcesz uprawiać seksu z Malfoyem, było to, że jest ojcem jednego z
twoich uczniów.
—
I co z tego? Jest nim. I to byłoby niestosowne.
Harry
zmrużył oczy.
—
Zaraz do tego przejdę. Chcę tylko zauważyć, że najwyraźniej zapomniałaś, że
powodem, dla którego nie uprawiasz seksu z Malfoyem, jest to, że on… cóż… jest Malfoyem. Jasne?
Hermiona
się zarumieniła.
—
To znaczy… oczywiście, że to Malfoy.
I jest podły.
—
Niezupełnie. Trochę jest palantem, ale od jakiegoś czasu nie mogę go nazwać
podłym — zaprzeczyła Ginny. — Ale tak naprawdę nie uważasz, że jest podły.
Raczej chcesz…
Ginny
uderzyła w powietrze, ugryzła się w wargę i zakołysała biodrami w przód i tył,
w wulgarny sposób naśladując Hermionę ujeżdżającą Draco.
Harry
zaśmiał się z żony.
—
Koniec. Muszę poszukać nowych
przyjaciół. Wy dwoje jesteście zepsuci.
Wzrok
Harry’ego zmiękł.
—
No weź, Hermiono. Nie jesteś idiotką, więc przestań tak się zachowywać. Między
tobą i Malfoyem jest napięcie seksualne. To nie przestępstwo.
Hermiona
westchnęła.
—
Uczę jego syna. Malfoy nie widział mnie przez piętnaście lat i trwało by to do
dziś, gdyby nie ten incydent ze Scorpiusem.
Harry
przewrócił oczami.
—
Była między wami chemia nawet w Hogwarcie. Kłótnie, wyzwiska, uderzanie w twarz.
Po prostu przerodziło się to w coś bardziej… zabawnego.
Poruszył
sugestywnie brwiami.
Ginny
skinęła głową.
—
Tak, serio podnieciłam się, gdy was
obserwowałam. Czuję, że… mogłabym zabrać Harry’ego do domu i po tym wszystkim
nieźle się z nim zabawić.
Ona
i Harry nie spuszczali oczu z Hermiony, gdy przybijali sobie piątki.
Hermiona
przewróciła oczami.
—
Ale to niestosowne, czyż nie?
Harry
pokręcił głową.
—
Niestosowne było to, że jego syn próbował cię poderwać. Draco zapewne byłby
zainteresowany. O ile nie będziecie przykuwać uwagi.
Hermiona
zmrużyła oczy.
—
Harry Jamesie Potterze, czy ty naprawdę
próbujesz mnie namówić na seks z fretką?
Harry
zamyślił się, ściskając brodę.
—
Masz rację. Nie mogę być w to zamieszany. — Wstał. — I myślę, że razem z żoną
powinniśmy wracać do domu. Nie powiem, że „niezłe zabawienie się” brzmi
zachęcająco.
Odwrócił
się, by spojrzeć na Ginny.
Ta
skinęła głową.
—
Dobranoc, Hermiono. Słodkich snów.
Poruszyła
brwiami i pocałowała Hermionę w policzek.
~*~*~*~*~*~*~*~
Wracając
do zamku, Hermiona myślała o swojej dziwnej interakcji z Malfoyem.
Tak.
Najwyraźniej była nim zauroczona.
I
tak. Być może to nie było dyskusyjne, że on mógł być nią zauroczony.
Ale
nie mogła tego zrobić… prawda?
To nie ma znaczenia. Przecież nie
jest powiedziane, że znów go zobaczę.
~*~*~*~*~*~*~*~
Draco
leżał bezsennie, myśląc o swojej interakcji z Granger. Była naprawdę urocza, kiedy była lekko
podniecona. A jej mowa ciała w stosunku do niego… może oszukiwał sam siebie, bo
nie potrafi przestać myśleć o czarownicy od tamtego spotkania w jej gabinecie…
ale miał wrażenie, że może, tylko może… była nim zauroczona.
Wpatrywał
się w sufit, nie mogąc zasnąć.
Jestem cholernym idiotą. Mój syn
jest w niej zakochany, na Merlina! To jego nauczycielka! On jest dzieckiem. A ja
dorosłym. Nie jakimś nastolatkiem z wiecznym wzwodem, który nie wie, jak
kontrolować swoje hormony w pobliżu ładnej dziewczyny.
Z
drugiej strony… sposób, w jaki się wiecznie rumieniła od chwili, gdy usiadł
przy stole był uroczy. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Słowna sprzeczka
sprawiła, że zrobiło mu się gorąco pod kołnierzykiem.
Może
on i Scorpius mieli podobny gust co do kobiet?
Westchnął,
pokręcił głową i zamknął oczy, chcąc, żeby sen go pochłonął.
_____________
Mam bardzo ważne pytanie: czy Was też trochę przerażają tacy bezpośredni Harry i Ginny? Niby to robi klimat, ale jednocześnie trochę creepy, prawda? Albo po prostu jestem przywyczajona do innej ich kreacji. Tak czy inaczej, jeszcze jeden rozdzialik przed nami! Zapraszam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)