piątek, 18 kwietnia 2025

[T] Hot for Teacher: Rumieńce i piwo kremowe

 

— Musisz kogoś bzyknąć — oświadczyła Ginny.

Hermiona zakrztusiła się piwem kremowym.

— Ginny, mów ciszej.

Hermiona siedziała z Harrym i Ginny przy stoliku w Trzech Miotłach. Chociaż był weekend i lokal nie świecił pustkami, Ginny miała tendencję do mówienia o kilka decybeli głośniej niż było to konieczne.

— Kiedy ostatnio to robiłaś?

— Skąd ci się to wzięło, Ginny?

Hermiona nie miała ochoty odpowiadać na to pytanie, bo odpowiedź brzmiała: dawno temu.

— Jesteś niespokojna. I spięta. No i praktycznie znęcasz się nad tym piwem kremowym — Harry odpowiedział za żonę.

Hermiona niebezpiecznie zmrużyła oczy.

— Harry, wbijasz mi nóż w plecy?

— Nie myli się, Hermiono! Powinnaś pić to piwo, a nie obciągać.

Harry zaśmiał się z wulgarnego żartu żony.

— Oboje jesteście tacy idealni, że aż mi niedobrze.

Mówię tylko, że nie dziwię się, że twoi uczniowie mają o tobie niegrzeczne myśli.

Harry i Ginny wybuchli śmiechem.

Hermiona rzuciła spojrzenie przepełnione najgłębszą nienawiścią.

— Brak mi słów. Jesteście przezabawni. Nic dziwnego, że Albus to taki mały gówniarz.

— Tak, tak, tak, słyszeliśmy to już wcześniej. Jak poszło, Ginny? — Głos Harry’ego zmienił się w falset.

Nie mogę uwierzyć, że wy macie takiego małego terrorystę jak Albus, a Malfoy spłodził tak słodkie dziecko.

Ginny się roześmiała.

No tak, bo Scorpius Malfoy to uosobienie niewinności. Słodki aniołek zesłany z niebios. Dar dla ludzkości. Oprócz tego, że… chciał się do ciebie dobrać, Hermiono.

Szczekający śmiech Harry’ego i Ginny rozbrzmiał w tawernie.

— Przypomnijcie mi, dlaczego wciąż się z wami zadaję? — zapytała Hermiona, przewracając oczami. — I nie mów nic o Scorpiusie Malfoyu. To miły chłopiec, ma tylko… nadaktywną wyobraźnię.

— Nawiasem mówiąc, słyszeliśmy o rysunku — rzekł Harry beznamiętnie, co wywołało u Ginny parsknięcie.

Hermiona rzuciła fałszywie słodki uśmiech.

— A czy wiesz, że wasz dzieciak był w to zamieszany?

— Och, jasne. Sluggy wysłał nam sowę. Opowiedział o wszystkim. Podobno McGonagall musiała wezwać Malfoya na spotkanie rodzica z nauczycielami? — dopytywał Harry, nie mogąc ukryć rozbawienia na twarzy.

Hermiona się zarumieniła.

— To było upokarzające. Dla wszystkich zaangażowanych stron. To coś, o czym już nigdy więcej nie będziemy rozmawiać.

Rzuciła parze ostrzegawcze spojrzenie.

— Niech ci będzie. A co do tego bzykania… — zaczęła Ginny.

— Och, do kurwy nędzy, dajcie spokój!

— Język, Granger.

Hermiona zatrzymała się z piwem kremowym w połowie drogi do ust. Znała ten głos. Ten niebezpieczny, łagodny ton, który tak grzesznie nazywał ją „profesor Granger”. Być może myślała o tym w wannie wczoraj wieczorem.

— Malfoy! Co ty robisz w Hogsmeade?

Hermiona zarumieniła się za drinkiem.

— Miałem spotkanie z moim prawnikiem. Pomyślałem, że wpadnę na kufel piwa, zanim wrócę do Dworu.

Spojrzał na Granger z odrobiną rozbawienia. Podobało mu się, jak się rumieniła po spożyciu niewielkiej ilości alkoholu.

Odwrócił się w stronę Harry’ego i skinął głową.

— Potter.

Harry odpowiedział tym samym.

— Malfoy.

Draco powtórzył gest, patrząc na żonę Harry’ego.

— Ginny.

Ta przytaknęła.

— Fretko.

Między nimi wytworzyła się dziwna serdeczność, ponieważ ich synowie byli nierozłączni.

Ginny dostrzegła, że Hermiona rumieni się za swoim kuflem piwa i że Malfoy patrzy na nią z wyraźnym zainteresowaniem.

— Dołącz do nas, dobrze? Właśnie rozmawialiśmy o twoim kochanym synu.

Hermiona kopnęła Ginny pod stołem.

— Chętnie. Znaczy… o ile nie przeszkadzam.

Zwrócił się do Hermiony.

Pokręciła głową.

— Oczywiście, że nie, proszę, siadaj.

Przesunęła się, żeby zrobić mu miejsce. Kiedy usiadł obok niej, nagle poczuła niewypowiedziane gorąco. Naprawdę powinna porozmawiać z Madame Rosmertą o piekielnej temperaturze w lokalu.

Draco przerwał napięcie.

— Domyślam się, że wy dwoje szydziliście z Granger za dość niezdarną próbę uwiedzenia jej przez mojego syna.

— Dobrze zakładasz — potwierdziła Ginny.

— Nie mogę za to wystarczająco przeprosić. — Zwrócił się do Hermiony. — Musi nauczyć się subtelności, kiedy zdobywa się względy kobiety.

— Subtelności? — zapytała Ginny. — Chyba to mało subtelne pisać nauczycielce, że „nie może się doczekać, żeby zobaczyć jej wspaniałe piersi”?

Kopnięcia, kopcięcia, wiele kopnięć pod stołem od Hermiony.

Draco się roześmiał.

— Teraz to żenujące, ale mam nadzieję, że pewnego dnia będziemy mogli się z tego śmiać.

Hermiona skinęła głową.

— Jestem pewna, że tak będzie.

— Jebać to. Ja nawet teraz się z tego śmieję — wtrąciła Ginny.

Draco przewrócił oczami.

— Zaczynam podejrzewać, że Scorpius byłby lepszym Gryfonem, skoro najwyraźniej ma tendencję do bezpośredniości, którą tak lubicie. Nie mam pojęcia, skąd mu się to wzięło.

Hermiona uśmiechnęła się złośliwie.

— Nie jestem pewna, czy cokolwiek ma po tobie.

Draco spojrzał na nią uważnie i odwzajemnił uśmieszek.

— Bardzo zabawne, Granger… czy może profesor Granger?

No i pozamiatane. Zacznę nosić dodatkową parę majtek w torebce, gdy kiedykolwiek będę musiała spotkać się z tym mężczyzną.

— Nie jesteśmy w szkole, więc „Granger” wystarczy — odpowiedziała.

Draco skinął głową, nie odrywając wzroku.

— Granger, myślałem, że podczas naszej ostatniej rozmowy ustaliliśmy, że nie potrafisz mnie nie obrażać, gdy jestem w twojej obecności. I tak dobrze przeprosiłaś. Jeśli nie będziesz ostrożna, zranisz moje uczucia.

Uśmiechnął się krzywo.

Hermiona odwzajemniła gest.

Myślę, że twoje ego to udźwignie. I nie jest tajemnicą, że Scorpius bardzo się od ciebie różni.

— Oczywiście. Na przykład jestem zdecydowanie lepszy w podrywaniu kobiet.

Hermiona się zarumieniła.

— Naprawdę wolałabym zapomnieć o całej sprawie.

— Ja też. Powinienem już wracać do Dworu. — Wstał, kiwając głową Harry’emu i Ginny. — Potter. Ginny. — Odwrócił się do Hermiony i powstrzymał uśmiech. — Granger. Może wkrótce na ciebie wpadnę.

Hermiona przytaknęła.

— Tak. Do zobaczenia wkrótce. Może.

Draco wyszedł z pubu, lekko się chełpiąc.

Harry, który milczał przez cały czas, wybierając zamiast tego użycie swoich pajęczych zmysłów aurora, by uważnie obserwować interakcję, w końcu się odezwał.

— Co. To. Było. Do. Cholery?

— Ale co? — zapytała Hermiona, wciąż się rumieniąc.

— To całe „haha Malfoy, jesteś taki niedobry”, co właśnie robiłaś? — mruknął słodkim dziewczęcym głosikiem Hermiony, trzepocząc rzęsami i uśmiechając się kobieco.

— Wcale że nie! — Hermiona prychnęła z oburzeniem.

— Oczywiście, że robiłaś. Ale mam dobrą wiadomość, jeśli chcesz kogoś bzyknąć, on chętnie ci w tym pomoże — rzuciła Ginny, wskazując na drzwi, przez które niedawno wyszedł Malfoy.

— Wy dwoje jesteście obrzydliwi. To ojciec ucznia. W ogóle nie jestem nim zainteresowana.

Harry przyjął formalny, biznesowy ton.

— Zauważ, Hermiono, że powodem, dla którego tak uroczo skłamałaś na temat tego, dlaczego nie chcesz uprawiać seksu z Malfoyem, było to, że jest ojcem jednego z twoich uczniów.

— I co z tego? Jest nim. I to byłoby niestosowne.

Harry zmrużył oczy.

— Zaraz do tego przejdę. Chcę tylko zauważyć, że najwyraźniej zapomniałaś, że powodem, dla którego nie uprawiasz seksu z Malfoyem, jest to, że on… cóż… jest Malfoyem. Jasne?

Hermiona się zarumieniła.

— To znaczy… oczywiście, że to Malfoy. I jest podły.

— Niezupełnie. Trochę jest palantem, ale od jakiegoś czasu nie mogę go nazwać podłym — zaprzeczyła Ginny. — Ale tak naprawdę nie uważasz, że jest podły. Raczej chcesz…

Ginny uderzyła w powietrze, ugryzła się w wargę i zakołysała biodrami w przód i tył, w wulgarny sposób naśladując Hermionę ujeżdżającą Draco.

Harry zaśmiał się z żony.

Koniec. Muszę poszukać nowych przyjaciół. Wy dwoje jesteście zepsuci.

Wzrok Harry’ego zmiękł.

— No weź, Hermiono. Nie jesteś idiotką, więc przestań tak się zachowywać. Między tobą i Malfoyem jest napięcie seksualne. To nie przestępstwo.

Hermiona westchnęła.

— Uczę jego syna. Malfoy nie widział mnie przez piętnaście lat i trwało by to do dziś, gdyby nie ten incydent ze Scorpiusem.

Harry przewrócił oczami.

— Była między wami chemia nawet w Hogwarcie. Kłótnie, wyzwiska, uderzanie w twarz. Po prostu przerodziło się to w coś bardziej… zabawnego.

Poruszył sugestywnie brwiami.

Ginny skinęła głową.

— Tak, serio podnieciłam się, gdy was obserwowałam. Czuję, że… mogłabym zabrać Harry’ego do domu i po tym wszystkim nieźle się z nim zabawić.

Ona i Harry nie spuszczali oczu z Hermiony, gdy przybijali sobie piątki.

Hermiona przewróciła oczami.

— Ale to niestosowne, czyż nie?

Harry pokręcił głową.

— Niestosowne było to, że jego syn próbował cię poderwać. Draco zapewne byłby zainteresowany. O ile nie będziecie przykuwać uwagi.

Hermiona zmrużyła oczy.

— Harry Jamesie Potterze, czy ty naprawdę próbujesz mnie namówić na seks z fretką?

Harry zamyślił się, ściskając brodę.

— Masz rację. Nie mogę być w to zamieszany. — Wstał. — I myślę, że razem z żoną powinniśmy wracać do domu. Nie powiem, że „niezłe zabawienie się” brzmi zachęcająco.

Odwrócił się, by spojrzeć na Ginny.

Ta skinęła głową.

— Dobranoc, Hermiono. Słodkich snów.

Poruszyła brwiami i pocałowała Hermionę w policzek.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Wracając do zamku, Hermiona myślała o swojej dziwnej interakcji z Malfoyem.

Tak. Najwyraźniej była nim zauroczona.

I tak. Być może to nie było dyskusyjne, że on mógł być nią zauroczony.

Ale nie mogła tego zrobić… prawda?

To nie ma znaczenia. Przecież nie jest powiedziane, że znów go zobaczę.

 

~*~*~*~*~*~*~*~

 

Draco leżał bezsennie, myśląc o swojej interakcji z Granger. Była naprawdę urocza, kiedy była lekko podniecona. A jej mowa ciała w stosunku do niego… może oszukiwał sam siebie, bo nie potrafi przestać myśleć o czarownicy od tamtego spotkania w jej gabinecie… ale miał wrażenie, że może, tylko może… była nim zauroczona.

Wpatrywał się w sufit, nie mogąc zasnąć.

Jestem cholernym idiotą. Mój syn jest w niej zakochany, na Merlina! To jego nauczycielka! On jest dzieckiem. A ja dorosłym. Nie jakimś nastolatkiem z wiecznym wzwodem, który nie wie, jak kontrolować swoje hormony w pobliżu ładnej dziewczyny.

Z drugiej strony… sposób, w jaki się wiecznie rumieniła od chwili, gdy usiadł przy stole był uroczy. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Słowna sprzeczka sprawiła, że zrobiło mu się gorąco pod kołnierzykiem.

Może on i Scorpius mieli podobny gust co do kobiet?

Westchnął, pokręcił głową i zamknął oczy, chcąc, żeby sen go pochłonął.

_____________

Mam bardzo ważne pytanie: czy Was też trochę przerażają tacy bezpośredni Harry i Ginny? Niby to robi klimat, ale jednocześnie trochę creepy, prawda? Albo po prostu jestem przywyczajona do innej ich kreacji. Tak czy inaczej, jeszcze jeden rozdzialik przed nami! Zapraszam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

✪ Dziękuję, że tu jesteś ;)
✪ Jeśli możesz, zostaw po sobie ślad. Komentarze są dla mnie napędem do dalszej pracy ;)
✪ Nie spamuj od tego jest odpowiednia zakładka (SPAM)

Obserwatorzy